Atyde86 13.04.2015 20:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Kwietnia 2015 Witam! Jesteśmy właśnie w trakcie prac wykończeniowych naszego pierwszego mieszkania, zakupionego w programie MdM. Jako że w tym programie można wziąć kredyt jedynie na zakup mieszkania, wykończenie próbujemy robić ze środków własnych, co skutkuje tym, że idzie to niestety wolno i nie bez komplikacji. Ale nie poddajemy się, walczymy dzielnie, ciesząc się każdym nowym metrem płytek, a temat ten założyłam aby podsumować to, co udało nam się do tej pory zrobić, zaplanować to, co jest jeszcze do zrobienia, posłuchać Waszych podpowiedzi i pomysłów aranżacyjnych, a także wylać gorzkie żale spowodowane kolejnymi przeszkodami na drodze do przeprowadzki...A może to moje doświadczenie pomoże komuś uniknąc jakiejś katastrofy budowlanej? No to zaczynamy! Oto z czym przyszło nam się zmierzyć: Mieszkanie 66,93m2 w stanie deweloperskim, tak wyglądało na wejściu: 1. Kuchnia 2. Salon PS. Jeśli założyłam temat w złym dziale, prosze moderatora o przeniesienie. C.d w następnej wiadomości. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Atyde86 13.04.2015 20:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Kwietnia 2015 3. Przedpokój z widokiem na łazienkę, po lewej WC, po prawej wejście do pokoi sypialnianych 4, Sypialnia 5. Gabinet/pokój gościnny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Atyde86 13.04.2015 21:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Kwietnia 2015 Na pierwszy rzut poszło tzw. przearanżowanie przestrzeni , czyli mówiąc po polsku totalna demolka i wywalanie ścian. Wyburzyliśmy ścianę dzielącą salon i kuchnię, zamurowaliśmy wejście do kuchni z przedpokoju, a wejście do salonu przesunęliśmy do samej ściany sąsiadującej z WC, dzięki czemu w przedpokoju utworzyła się duża wnęka na szafę. Dodatkowo przesunęliśmy wejście do pokoju gościnnego do samej ściany od strony sypialni. Zrezygnowaliśmy z gazu w mieszkaniu oraz zamontowaliśmy ujście wody w kuchni i odpływy. Podjęliśmy również decyzję o przeniesieniu WC do łazienki, a w pomieszczeniu po WC powstanie pralnia, suszarnia i pomieszczenie do przechowywania środków czystości itp. W ramach oszczędności zrezygnowaliśmy z usług projektantów, a ja chwilowo się przebranżowiłam i spędziłam wiele nocy na zliczaniu każdego cm2 mieszkania. Oto pierwsze efekty: Widok na kuchnię z salonu Przeniesione wejście do salonu Widok na zamurowane wejście do kuchni -> teraz wnęka na szafę Przeniesione wejście do pokoju gościnnego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Atyde86 13.04.2015 22:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Kwietnia 2015 Jako zakończenie kucia i wyrywania ścian wykonaliśmy przeróbki elektryki, ale także przeniesienie grzejnika w łazience Potem przyszła kolej na montaż sufitów podwieszanych z oświetleniem sufitowym w przedpokoju i łazience oraz bocznego oświetlenia w salonie (w tym również pod płytami k-g przeprowadziliśmy okablowanie do głośników kina domowego) Jak do tej pory wszystko szło w miarę gładko, w związku z tym niewiele więcej jest do opisania. Komplikacje pojawiły się później, ale będę o nich pisała w miarę dodawania kolejnych etapów prac. Jako że prace budowlane ciągnęły się w nieskończoność był to dla nas chyba jeden z trudniejszych etapów - pochłonął dużo czasu i kosztów, a efekty dla oka były niewielkie - nadal był to plac budowy. Na szczęście mamy to już za sobą, a kolejne prace przynosiły dużo więcej satysfakcji. Ale o tym w kolejnych postach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Atyde86 16.04.2015 18:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2015 (edytowane) Kolejnym etapem było położenie instalacji podtynkowych (równolegle z sufitem podwieszanym, ponieważ część tej instalacji biegnie pod nim). To zadanie niemal nie przerosło mojej ekipy remontowej. Montaż stelaża pod WC poszedł gładko, ale fachowcy mieli duży problem z rozgryzieniem instalacji hydraulicznej wokół wanny. Rozplanowane były 3 ujęcia wody: wylewka wannowa, słuchawka prysznicowa i deszczownica, poprowadzone od baterii termostatycznej Grohe. Po licznych konsultacjach z ekspertami z Grohe przekazałam plan instalacji do wykonania, jednak o włos nie zakończyło się to katastrofą i zrywaniem płytek, ponieważ panowie postanowili skrócić sobie drogę do celu - miały być poprowadzone 3 przyłącza, w tym jedno do wylewki wannowej z osobnym zaworem odcinającym - szef ekipy stwierdził, że nie ma takiej potrzeby i na jednym przyłączu poprowadzi wylewkę i słuchawkę prysznicową, oddzielając je tym zaworem. W ostatnim momencie zauważyłam, co zrobili, bo efekt byłby taki, że o ile ze słuchawki korzystalibyśmy normalnie, to przy próbie napełnienia wanny woda lałaby się i z wylewki i ze słuchawki. Dla przejrzystości i tak już zagmatwanego opisu pominę kwestie sporów odnośnie folii wodnej, podłączenia świateł i konieczności zastosowania kamienia - bo ciężko go obrobić. Ręce opadają... Na szczęście udało się to wszystko wyprostować i rozpoczęliśmy "płytkowanie" Oto pierwsze zdjęcia z procesu tworzenia naszej łazienki Edytowane 16 Kwietnia 2015 przez Atyde86 Zdjęcia się nie załadowały Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Atyde86 16.04.2015 18:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2015 Nawet nie spodziewaliśmy się, że tak dużą trudnością będzie zamówienie kamiennego blatu pod wymiar. Dośc długo szukaliśmy odpowiedniego materiału i kamieniarza, który by go wykonał. W końcu dokonaliśmy wyboru, wybraliśmy płytę granitu, z której miał być zrobiony blat, daliśmy dokładn wymiary i umówiliśmy termin odbioru na za tydzień. W dniu odbioru dowiedzieliśmy się, że co prawda płyta jest, fragment, z którego ma być wykonany blat też jest, ale oni nawet nie zaczęli, bo się między sobą nie dogadali i nie wiedzieli, że to już ma być ostateczne zamówienie. Więc po kolejnej awanturze złożyliśmy tym razem oficjalne zamówienie, dokonaliśmy przymiarki baterii, pozostawiliśmy im umywalkę nablatową, aby dopasowali ją do blatu i okazało się, że blat będzie za 2 dni. W dniu odbioru rano dostałam telefon z dziwnym zapytaniem. Pan poinformował mnie, że dostrzegli, że płyta którą wybraliśmy jest pęknięta i chciał się zapytać, czy blat nie mógłby być 3 cm krótszy, to by wtedy skrócili go o to pęknięcie... To było tak absurdalne, że nawet nie wiedziałam co powiedzieć... Musieliśmy wybrać nową płytę i odczekać kolejne 2 długie dni przestoju w pracach... W końcu udało się odebrać tak długo oczekiwany element wystroju. Blat zamontowany, wpszczony w ścianę, zasilikonowany, bateria zamontowana i... okazało się, że pomimo tego, że mieli umywalkę, którą mieli dopasować, otwór na nią wycieli tylko na szerokość odpływu, nie biorąc pod uwagę tego, że odpływ w umywalce jest otoczony kołnierzem ceramicznym, który już nie mieści się w wycięty otwór, w związku z tym umywalka postawiona na blat nijak nie pasuje i chwieje się na boki... Do tego kolejny spór z "fachowcami" o to, czy LED musi być na całej długości wanny, bo wygodniej byłoby zamontować je tylko tam, gdzie obudowa jest cofnięta. W tym momencie na poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy by nie rzucić tego wszystkiego i wyjechać w Bieszczady... A to fotorelacja: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Atyde86 16.04.2015 19:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Kwietnia 2015 Postanowiliśmy nie tracić kolejnego tygodnia na wyrywanie blatu ze ściany i umywalkę osadzono nam na silikonie i przynajmniej to uznaliśmy za załatwione. Przyszło też lustro do łazienki, więc mieliśmy nadzieję na szybkie ukończenie remontu tych 4 m2. Niestety pech nas nie opuszczał i nasza ekipa zbiła dużą taflę lustra podczas próby montażu... Drugim problemem, który przeciągnął prace o kolejnych pare dni był montaż miski WC, która miała odejsćie rury kanalizacyjnej na szerokość odpowiednie, ale zwężające się wgłąb miski, co skutecznie uniemożliwiało jej montaż... Wiele prób rozwiązania problemu i w końcu się udało, ale już teraz wiem, że niestety należy szukać i miski i podtynków od jednego producenta, pomimo zapewnień o uniwersalności... Na szczęście nowe lustro przyszło dosyć szybko i łazienka wyglądała już prawie dobrze. Prawie. Ekipa wyniosła graty z łazienki i przyszedł czas na sprzątanie łazienki... i szlag mnie trafił, za przeproszeniem. Podczas próby umycia kafli okazało się, że osad na płytkach to nie jest kurz remontowy, tylko nie zmyta na czas i położona kilka dni wcześniej fuga epoksydowa, która bez rozpuszczalnika jest nie do zdarcia z płytek... Dodatkowo znaleźliśmy też wyszczerbioną płytkę na szlifowanej krawędzi oraz krzywo położoną mozaikę nad wanną, dzięki czemu po jednej stronie była ona położona równo z kaflami, a z drugiej tworzyła schodek o wysokości 5mm (!!!!). Kolejna awantura z naszymi "fachowcami" i znowu mieliśmy w łazience pozrywane płytki i plac budowy. Zaczęłam na poważnie rozważać opcję morderstwa w afekcie i zasłonięcie się opinią psychiatry podczas procesu... Po wielu dniach nerwów udało nam się już niemalże wykończyć naszą łazieneczkę, w chwili obecnej brakuje jeszcze baterii przy wannie, parawanu i szafek pod blatem i nad zabudową Geberitu. Oto jak nam to wyszło: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Atyde86 20.04.2015 17:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2015 (edytowane) Po łazience przyszła kolej na położenie gresu w przedpokoju i pralni oraz montaż futryn. Płytki zamówiliśmy w sklepie internetowym, niestety sklep wydawał się niesamowicie profesjonalny do momentu złożenia zamówienia, potem było to pasmo porażek. Gres miał być dostępny od ręki, okazało się, ze wysłali go dopiero po tygodniu. Ale cierpliwie czekaliśmy. Po otrzymaniu przesyłki okazało się, że pomimo tego, że zamówiliśmy i zapłaciliśmy za I gatunek, 1 opakowanie płytek było potłuczone, w pozostałych duża część płytek miała poutrącane rogi. Złożyłam reklamację telefonicznie i pisemnie, a sklep przestał odbierać ode mnie telefony. Do tej pory nie mogę odzyskać zwrotu części pieniędzy, który w końcu przyznali, że mi się należy, a żeby się do nich dodzwonić z ponagleniem muszę dzwonić za każdym razem z innego numeru telefonu. Jeśli ktoś zainteresowany namiarami na sklep to mogę podać na priv. Na szczęście moim fachowcom udało się coś poskładać z tych płytek i poukładać je tak, żeby uszkodzone płytki odpadły jako ścinki. Położona Arkesia sprawiła im jednak trochę problemów, ponieważ jest niezwykle twarda i płytki pękały przy próbach docięcia małych elementów. Ale chyba warto było się męczyć dla pięknego efektu, jaki daje ta podłoga A tu już malowanie przedpokoju Edytowane 20 Kwietnia 2015 przez Atyde86 literówki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.