Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Było tak:

W pracy usłyszałam dziwny płacz i okazało się, że to płacze podrzucony przez kogoś mały kotek. Wzięłam go do pokoju i zaczęło się szukanie domu. Zadzwoniłam do męża z informcją, że będę musiała chyba z nim przyjechać i dopiero szukać mu domu. Planowałam psa w przyszłym roku w nowym domu (ze względu na to, że być może trzeba będzie u kogoś przemieszkać). O kocie nie myślałam, bo mąż nie przepada. Mąż się obraził, rozłączył itp.

Zapakowałam kota do pudełka i w drogę. W czasie jazdy wygryzł dziurę w tym pudełku i wylazł. Zawinęłam go w swój sweter i tak dojechaliśmy do weta. Ocenił go na 6 tygodni, odpchlił i odrobaczył. Zakupiłam karmę i kuwetę ze żwirkiem. Doktor pożyczył mi transporterek, abym mogła dojechać bezpiecznie do domu, bo kot zachowywał się jak głupi. Pewnie ze strachu.

Jak wrócił mąż i go zobaczył, to stwierdził, że jak chcę to mogę go zatrzymać. Ale ja sama nie wiedziałam, czy chcę. Po dwóch dniach jednak już się przywiązałam i kocisko zostaje. Jest chłopczykiem. Doszliśmy do wniosku, że przypomina latynosa, więc na imię ma Karlos :D

Pierwszą noc spał w pudełku grzecznie, ale już dwie kolejne z nami na łóżku. No i wesoło w domu i mamy zajęcie. Zupełnie nie znam się na kotach. Na szczęście na forum jest trochę kociar, to będę pytać o wszystko. Jak oddawałm transporterek, wet się bardzo śmiał i powiedział, że był przekonany, że kot zostanie.

Cały czas lata jak głupi i nie mogę mu zrobić normalnego zdjęcia. Wczoraj w Biedrze była jakaś promocja i nakupiłam mu zabawek i legowisko. Legowiska z jakiegoś powodu nie lubi. Zabawki mu się podobają.

 

Jutro ma przyjechać córka, która o niczym nie wie. :D Będzie miała niespodziankę. Bo w Lublinie bez przerwy lata do Mraucafe żeby się z tymi kotami pobawić. Już sobie wyobrażam jak zobaczy naszego Karlosa. Pewnie z radości zaniemówi. No i tak się od wtorku zakociłam.

20161124_200253.jpg

 

20161124_191950.jpg

 

k5.jpg

Na razie pewnie woli spać z Wami :) Podrośnie, to doceni legowisko, zresztą możecie kiedyś uznać, że nie chcecie kota w sypialni ;)

Ja też ze swoim sypiałam, teraz jednak wkurza mnie wszędobylska sierść.

Bardzo się cieszę, że u Was został! :D

Na razie pewnie woli spać z Wami :) Podrośnie, to doceni legowisko, zresztą możecie kiedyś uznać, że nie chcecie kota w sypialni ;)

Ja też ze swoim sypiałam, teraz jednak wkurza mnie wszędobylska sierść.

Bardzo się cieszę, że u Was został! :D

 

:D Został i bardzo szybko zaczął się zachowywać tak, jakbyśmy to my u niego zamieszkali, a nie on u nas. :D

Największym problemem jest włażenie na stół i szafki w kuchni. Trzeba gonić za każdym razem. Nie wiem, czy jest jakiś skuteczny sposób. Jak nas widzi to ucieka, ale jak nas nie ma w kuchni, to wskakuje i łazi.

nasz boi się szmaty ;) - oczywiście trzeba najpierw tą szmatą przez łeb parę razy zdzielić i potem jak gdzieś wisi to omija..

poza tym, jak głosi mądrość ludowa koty liżo masło ;)

nasz boi się szmaty ;) - oczywiście trzeba najpierw tą szmatą przez łeb parę razy zdzielić i potem jak gdzieś wisi to omija..

poza tym, jak głosi mądrość ludowa koty liżo masło ;)

 

:D Masło jest chowane od wtorku. Dziś go przyłapałam w garnku, który mąż zostawił. Wyjadał (kot, nie mąż) dwa kluski przyczepione do dna. Musimy jeszcze nabrać pewnych nawyków.

Nie mam drzwi. W nowym domu też nie będzie. Czyli pozostaje gonienie.

 

A jak Was w domu nie będzie albo w nocy? To będzie spał na blacie ;)

Mój szmaty się nie boi, ma to gdzieś ;) Jedynie pryskania wodą nie lubi. No ale później mam pół kuchni zalane.

Inna opcja to zamykanie kota w pomieszczeniu z kuwetą, byle tam jakieś okno było, tudzież zrobienie z niego zwierzaka zewnętrznego z nocowaniem np. w wiatrołapie.

A jak Was w domu nie będzie albo w nocy? To będzie spał na blacie ;)

Mój szmaty się nie boi, ma to gdzieś ;) Jedynie pryskania wodą nie lubi. No ale później mam pół kuchni zalane.

Inna opcja to zamykanie kota w pomieszczeniu z kuwetą, byle tam jakieś okno było, tudzież zrobienie z niego zwierzaka zewnętrznego z nocowaniem np. w wiatrołapie.

 

Powoli odpuszczamy. Mąż jeszcze czasem pryska wodą, a mnie to już nawet się nie chce. Jedna zmiana jest zauważalna. W życiu nie miałam tak posprzątanego blatu i na bieżąco mytych garów. :D

Muszę mu kupić jakąś budkę, bo nie ma takiego miejsca, gdzie może się schować, co bardzo lubi. Chowa się do szafy, ale taka budka byłaby lepsza.

Jest czysty. Ładnie korzysta z kuwety. Śpi ze mną. Nie da się zaspać, bo jak tylko zadzwoni budzik, jest gotowy do zabawy i nie da już zasnąć.

 

Nie wiem jak rozwiązać sprawę wychodzenia z domu. Latem u nas dom ciągle jest otwarty (taras, piwnica, ciągle coś się robi, jak to w domu). Jakoś nie wyobrażam sobie kilkunastu lat pilnowania kota, aby nie uciekł. W mieszkaniu można na balkon założyć siatkę, ale w domu? Z drugiej strony, skoro planujemy przeprowadzkę w przyszłym roku, to może lepiej się przemęczyć i wypuścić dopiero w nowym miejscu? Co myślicie? I jak jest u Was? Wasze koty wychodzą?

 

15252633_1281779245227824_2580995691249539925_o.jpg

U mnie pół na pół - jeden wychodzi, drugi nie, tzn. wychodzi tylko pod kontrolą. Przygarnięta dzikuska jest wychodząca a rasowy nie jest, bo by sobie nie poradził. On kocha wszystkie zwierzęta i nie ucieka, a że mieszkamy teraz przy ruchliwym skrzyżowaniu, to jest też ryzyko, że w 5 minut by go rozjechało.

Też mam pootwierane w lecie, ale jest weranda z balustradą.

W nowym domu już będzie inaczej, nie zrobię szczelnej balustrady dookoła tarasu, zatem to ogrodzenie będzie musiało być szczelne.

 

Możesz go wypuszczać wiosną, gdy zrobi się ciepło i zaczniecie dom otwierać. Przyzwyczai się do wychodzenia. A w nowym miejscu będzie musiał w domu posiedzieć, zanim uzna, że to jest także jego dom.

gratuluję kociaka! śliczny!

nie kupuj mu budki, karton mu jakiś zapodaj, na jego wielkość taki po butach wystarczy,moje nic kupowanego oprócz kuwety nie używają, legowiska też nie, śpią w nogach ;) moich lub męża

Przy próbie wejścia na forum pojawia mi się ostrzeżenie, że to jakaś niebezpieczna witryna. Też tak macie? Cały ekran czerwony. Weszłam pomimo ostrzeżenia, ale nie wiem czy dobrze zrobiłam.
Przy próbie wejścia na forum pojawia mi się ostrzeżenie, że to jakaś niebezpieczna witryna. Też tak macie? Cały ekran czerwony. Weszłam pomimo ostrzeżenia, ale nie wiem czy dobrze zrobiłam.

 

Mam ten komunikat w Operze, poprzez Chrome wchodzi bez niego. Też się zastanawiam o co chodzi.

Już jest w porządku z tym dziwnym komunikatem.

 

Ponieważ i tak na budowie nic się dzieje (no może poza moim odkryciem, że dwa, czy trzy okna otwierają się w inną niż chciałam i niż logika wskazuje stronę - nie mogłam być przy pomiarach, ale rozrysowałam, wytłumaczyłam i psu na budę :mad:)) napisze parę słów o kocie.

Wet się zawziął, że kot bedzie mało kłopotliwy i mało kosztowny i zdrowo odżywiany. Zalecił mi podawanie tylko i wyłacznie suchej karmy. Po kilku dniach zauważyłam, że kot jakoś marniej wygląda. Zadzwoniłam do weta, a on swoje. Kolejnego dnia pojechałam do lecznicy (był inny wet) i okazało się, że kotek trochę schudł. Zakupiłam więc tak zwane jedzenie mokre dla kociąt i teraz je do oporu to mokre, a suche ma w miseczce jakby chciał pochrupać. I wreszcie zachowuje się w miarę dobrze. Wcześniej właził nam prawie do garów, nie pozwalał nic zjeść. Był chyba głodny. Rozumiem, że niektóre koty tak są karmione i nawet to lubią, ale ten najwyraźniej w poprzednim "domu" był karmiony ludzkim jedzeniem i już nie dało się ustawić go na suchej karmie. A poza tym jest bardzo śmieszny, ciągle się bawi, biega po całym domu. No i oczywiście śpi ze mną. :D

 

20161202_211434.jpg

Małe koty mogą mieć problem z jedzeniem suchej karmy... moja Pchelka tak miała suchej na początku nie ruszyła, więc pierwsze tygodnie na puszkach jechała, bez problemu na sucha ja przedstawiłam a upasła się jak mały prosiak :lol2: ani trochę malutkiej pchelki nie przypomina...:p
Małe koty mogą mieć problem z jedzeniem suchej karmy... moja Pchelka tak miała suchej na początku nie ruszyła, więc pierwsze tygodnie na puszkach jechała, bez problemu na sucha ja przedstawiłam a upasła się jak mały prosiak :lol2: ani trochę malutkiej pchelki nie przypomina...:p

 

Ten mój to jadł, bo musiał, ale cały czas siedział w zlewie i w kuchni. Teraz jest spokój.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...