Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Indywidualna parterówka (może się uda)


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

I jak minęła noc??

 

Napiła się wieczorem sporo, to nie pojechałam do tej całodobowej. Ale tak po trzeciej to już myślałam, że to koniec. Wstała, przewróciła się i nie miała siły wstać. Potem jeszzce zwymiotowała i dołączyła się sraczka. Nad ranem to już leżała jak zwłoki, aż patrzyłam, czy oddycha. O 8 rano pojechałam do weta, dostała kroplówkę i leki i łazi. Mam nadzieję, że ją już nie boli brzuch. Wet mówi, że jest jakieś raczysko w brzuchu jego zdaniem, ale robienie diagnostyki to tylko niepotrzebne męki dla psa, bo na zabieg i tak się nie kwalifikuje.

Jutro powtórka z kroplówki i leków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka teraz trzepnięta i ciągle się zawiesza jakby nie wiedział gdzie jest. Nie wolno jej jeść znowu, ale i nie szuka też jedzenia. Właściwie ciągle śpi. Mam nadzieję, że w nocy nie będzie chodzić po domu, bo drugiej nie wytrzymam bez spania, a jutro o 5 wstaję. No i mąż jutro na jakąś konferencję jedzie do soboty, więc będę sama z psinem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak ze spraw budowlanych, które zaniedbałam, to za wiele się nie działo. Jutro będziemy mieli prąd. Wody nie będzie na razie. Mamy zakupić jakiś pojemnik na wodę, napełnić od sąsiada i po niedzieli wchodzi koparka w celu usunięcia gliny z wykopów i zaczynają finalizować stan zero. Coś gadają, że pogoda ma się załamać, ale mam nadzieję, że jakoś będzie.

Potem tylko rury i na ten rok koniec. Przez zimę muszę doprowadzić obecny dom do stanu pozwalającego na oglądanie potencjalnym kupcom. Niestety nie jest to dobry czas na sprzedawanie domu, bo nieruchomości bardzo poszły w dół. Szkoda, że teraz nie kupuję. ;)

Muszę się zabrać za małą łazienkę i kuchnię, bo nie mam nic przemyślane gdzie co ma być.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś rano jadąc do pracy zostawiłam psa w stanie jakiegoś letargu. Mąż był w domu do południa i doniósł mi, że z psem kiepsko. Wracałam i byłam na 90 % przekonana, że zastanę trupa. Ale nie. Siedział sobie na dywaniku. Pojechałam od razu do weta. Dostała kroplówkę z PWE, pyralginę i jakiś antybiotyk. Potem zwymiotowała z trzema małymi skrzepami krwi. Zrobili jej USG i w brzuchu był jakiś duzy guz. Ale wet nie mógł obczaić na czym ten guz siedzi. Pęcherzyk żółciowy powiększony, czyli jakby ten guz uciskał na drogi żółciowe. Nie dali mi zbyt wiele nadziei. Myślałam, że od razu Szczota zostanie uśpiona, bo wiedziałam, że jak wyjdę to już nie wrócę. Doktor chyba wyczuł sprawę i zaproponował, że zaryzykujemy operację. Jak się da wyciąć i wybudzić, to ok. A jak nie, to zostanie uśpiona na stole.

I jak na ironię po powrocie pies ożył. Lata po ogródku i po domu, dorywa się do jedzenia (3 dni nie jadł nic), pije, bryka się na dywanie.

A ja od kilku godzin siedzę i ryczę. Stary na konferencji, młoda w Lublinie. Na szczęście moje kochane dziecko kupiło bilet i ma przyjechac jutro o 8 rano, więc nie będę sama. Po tym ozdrowieniu wstąpiła we mnie namiastka nadziei. że przeżyje tę operację, ale wiem, że po tym, co było na USG to raczej nadzieja głupich.

Cały czas myślę, aby się ogarnąć i nie potrafię. Może dlatego, że jestem sama w domu. Bo przy ludziach nie lubię się rozczulać. Pamiętam jak 3 lata temu zmarła moja kochana babcia. Stało się to o 7 rano. A o 12 miałam wykład ze 150 osobową grupą. Ludzie przyjechali spoza województwa, nhie mogłam odwołać. I się ogarnęłam. Wykład się nie kleił, ale jakoś się odbył. To był horror. A teraz siedzę sama i nie umiem się zebrać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiem. Najgorsza jest decyzja męczyć, operować, pożegnać, zostawić.

Jak tak samo ryczałam, jak zapadła decyzja o uśpieniu naszego poprzedniego psa. Walczyliśmy o niego długo, ale już nie mogłam patrzeć, jak się męczy a byłam w 2 miesiącu ciąży. Wybrałam dziecko ale czułam się...

Uczciwie szanse na przeżycie są małe, ale nigdy nie wiadomo. Może guz nie nacieka a tylko uciska? Psy są twarde.

Nie rycz, bo jej smutno będzie. Ona nie wie, co się dzieje ale czuje emocje. Lepiej myśleć o nadziei.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się. Wkurwiła mnie znajoma,bo zadzwoniła zaprosić na jakąś imprezę i na mą niepewność, czy dam radę przyjść stwierdziła, że "może już zdechnie".

Może ja wywrotowa jestem, ale jak już pisałam w innym wątku, nie personalnie, ale generalnie nie lubię ludzi. Uważam nas za najgorszy gatunek żyjący na tym łez (obecnie moich) padole.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę Państwa, mamy tu pierwszorzędny przykład totalnego braku ogłady i taktu...

nie, po prostu braku empatii i totalnego samolubstwa.

Jako znajoma nie jest wartościowym człowiekiem. Będzie znajomą o tyle, o ile jej wygodnie. Ja takie znajomości zwykle ucinam.

 

Amalfi, myślę o psinie, trzymam kciuki, może się uda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...