Bibi1 28.08.2007 13:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Sierpnia 2007 Może BORG jako artysta już się wypalił (jest drugie wyjście mógł także się ożenić i został zagoniony do garów) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Włodek W. 10.09.2007 19:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Września 2007 Bibi1 boorg pewnie ma asa w rękawie, I jestem dobrej myśli, że nie zostawi nas tak w pół zdania Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
boorg 12.09.2007 01:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2007 Może BORG jako artysta już się wypalił (jest drugie wyjście mógł także się ożenić i został zagoniony do garów) Tak, zdecydowanie mamy w obu wypadkach do czynienia ze zjawiskami paranormalnymi. Ja w przeciwieństwie do Was znam zakończenie ale jest jeden problem: są 4 wersje. Wkrótce poznacie jedną z nich (a może wszystkie ). A na razie sami kombinujcie. A tak na marginesie. Oficjalna wersja mojej opowieści brzmiała mniej więcej tak. Szer. X z ZO nr.1 Łańsk pełniąc służbę wartowniczą na posterunku nr.1 dnia XX.XX.XXXX około godz. XX.XX zauważył intruza (prawdopodobnie mężczyznę opis/wygląd w załączniku). Po wykonaniu czynności wymaganych regulaminem użycia broni/pełnienia służby wartowniczej i braku reakcji napastnika szer. X otworzył ogień z broni służbowej kbkAK. Ostrzał napastnika okazał się nieskuteczny: nastąpiło wkroczenie na chroniony obszar i obezwładnienie szer. X. Wysłane patrole odnalazły nieprzytomnego szer. X bez widocznych śladów napaści/użycia siły. Napastnik oddalił się w nieznanym kierunku. Strat materialnych nie stwierdzono... . Więc zakończenie już znacie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bibi1 12.09.2007 10:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2007 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
andzik.78 16.09.2007 14:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Września 2007 czytając Wasze posty przypomniałam sobie coś. Otóż w roku 1988 zmarła moja kochana babcia ja miałam w tedy 11 lat. Mieszkam na wsi a w tamtych czasach zmarłe osoby leżały w domu. Pamiętam,że jak babcia umarła miała poważną wręcz smutną minę. Na drugi dzień jej twarz była uśmiechnięta ,radosna.Była zadowolona.Ja nie zdawałam sobie sprawy z tego ,że to nie jest normalne . Do dzisiaj Ci co widzieli babcię wspominają o tym.Mój tata po śmierci któregoś z rodziców musiał wejśc do grobowca,żeby trumny przesunąć mówił,że jak zaczęli przestawiać to usłyszał potworny huk , ci co byli na zewnątrz grobowca go nie słyszeli a ci w środku tak.Często mam tak,że jak spię coś mnie budzi i w tedy nie mogę sie ruszyć ani głosu wydać normalnie jakby mnie ktoś dusił dopiero jak w myśłach zaczynam sie modlić to coś ''puszcza''.Wracając do babci to przed jej śmiercią zmarła moja prababcia , na jej pogrzebie zasłabł wujek ,który tez umarł po wujku umarła moja babcia a po babci jeszcze ktoś. Wszystko działo się w odstępie kilku tygodni.Mogłabym jeszcze napisać kilka historii ale muszę je sobie najpierw w głowie jakoś poukładać,żeby nie pisać chaotycznie . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
boorg 17.09.2007 23:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Września 2007 Dla wytrwałych czytelników dziś zakończenie historii wartownika. ... Poruszył się. Bardziej to wyczułem niż zobaczyłem. Ruch był niewielki, rzekłbym prawie żaden. W jego oczach coś błysnęło, coś jakby refleks słoneczy na czarnym marmurze. Mrugnąłem powiekami i szybko oczami zlustrowałem jego sylwetkę: może miałem jakieś przewidzenie, bo tak naprawdę to wciąż stał w tej samej pozycji. Spojrzałem w jego oczy jeszcze raz. Próbowałem zobaczyć ten błysk, ale w ich bezkresnej czerni nie było widać nic. -Coś mi przewidziało się- pomyślałem i już miałem odwrócić wzrok, gdy czerń jego oczodołów rozjaśnił słaby błysk światła. I nie zniknął tylko zakołysał się jak promyk na płynącej wodzie. W jednej chwili wydawało się, że zgasł a za moment rozbłyskał ze zdwojoną jasnością. Ten taniec światła w jego oczach był tak niesamowity, że wpatrywałem się w nie jak zaczarowany. Wpatrywałem się w nie i coraz bardziej odrywałem się od rzeczywistości. Wiedziałem ,że muszę kontrolować całą sytuacje ale nie miałem siły i woli aby przestać gapić się w jego oczodoły. Byłem jak małe dziecko, byłem jak... ...zahipnotyzowany. O Bożeee!!! Jak tylko zdałem sobie z tego spawę w jego oczach nastąpiła zmiana: falujące promyki zostały częściowo czymś przysłoniete. Tak niewiele światła było w jego oczach, że naprawdę trudno było zgadnąć co to było: na pierwszy rzut oka raczej miało owalny kształt. W każdym oczodole był jeden taki owal i to umiejscowiony na środku. Dlatego połyskujące promyki tworzyły na około nich aureolę. Wyglądało to prawie jak dwa małe zaćmienia słońca, prawie jak... ...oczy. O Boże... ...To były jego oczy!!! ...Strach gniótł moje gardło. Ciężko dyszałem, serce łomotało w moich piersiach a w uszach syczało powietrze. Nawet nie wiem kiedy zamknąłem oczy. I nie miałem zamiaru ich otworzyć. Dodatkowo tak zasztywniałem, że nie miałem czucia w żadnym koniuszku ciała. Żaden z mych zmysłów nie odbierał bodźców ani sygnałów. Byłem ślepy, głuchy i bezbronny. Zaraz zaraz jaki bezbronny! Mam karabin!!! Jak za dotknięciem czrodziejskiej różdżki odzyskałem czucie w rękach. Ale zamiast metalowej przyjaciółki kal. 7,62 mm moje dłonie trzymały powietrze!!! To niemożliwe!!! Nieeee!!! Momentalnie otworzyłem oczy. Mimo wczesnej pory było jasno. Dzięki temu doskonale widziałem, że nie jestem krok od śmierci. Byłem w swoim pokoju. W bezpiecznym warszawskim bloku a nie w jakimś olsztyńskim lesie. O Bożeee!!! To był sen! Ufffff... ...jak to dobrze, że to był tylko sen. Zły sen... . OK to był jeden z wariantów zakończenia owej opowieści. Raczej nikt takiego nie oczekiwał. Nazwijmy go Wariant I niespodziwany. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Heath 18.09.2007 05:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Września 2007 ... poczułem zimny wiatr na twarzy... nie, to nie był sen!! Dlaczegoooooooooooooooo!!! To koszmar na jawie!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bibi1 21.09.2007 09:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Września 2007 Drobna opowiastka: Kilkanaście lat temu pracowałem w Kontrastach (klub studencki) w Szczecinie, gdzie prowadziłem bar. Podobno podczas wojny w tym budynku przy ul. Wawrzyniaka 7 był jakiś lazaret wojskowy, co wiąże się z tym, że także umierali tam ranni. Miałem magazyn w piwnicach i nigdy nic nie straszyło, nawet, gdy byłem sam w nocy. Ale kiedyś "po lekcjach" Peruwiańczyk Mojses, który świetnie gotował, robił drobną imprezkę dla kilku osób. Na górze na parkiecie ustawiliśmy kilka stołów, w tle grała chyba bardzo cicha muzyczka i nagle ja i Mojses usłyszeliśmy dwa kroki po schodkach metalowych w dół. Pozostali tego nie słyszeli, ale dla nas nie było żadnych wątpliwości, że słyszeliśmy kroki. Skojarzenie ze zmarłymi mieliśmy obaj natychmiastowe i jednoznaczne. Mojses tam sypiał jako stróż i coś mu się przytrafialo także, ale dobrze nie pamiętam jego opowieści i nie będę tu ich przytaczał. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Włodek W. 25.09.2007 16:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2007 boorg Poszedłeś na skróty Napisz w tej samej tonacji z pełnym napięciem akcji. Tyle czekalismy Pozdr. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Włodek W. 04.10.2007 19:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2007 boorg A gdzie drugie zakończenie .pliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiis nie bądż taki Pozdr. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bibi1 08.10.2007 07:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Października 2007 Trzy dni temu śniło mi się, że trzech facetów gra w karty, a przy każdym z nich stoją aniołowie - biali jak śnieg. Sam nie wiem, czy mieli skrzydła, czy to tylko jaśniejąca biel od nich biła. W tym śnie wpadłem na pomysł, że to jedyna okazja, aby ich spróbować dotknąć. No i dotknąłem jednego z nich, a Ci w jednej chwili rozpłynęli się i zniknęli razem z grającymi. Nie śmiejcie się, ale poczułem nieco tego anioła, bo poczułem ciepło na ręku i przebudziłem się. Nadmieniam, że ciepło nie wiązało się z żadną niespodziewaną przygodą nocną Wszystko było jak najbardziej w porządku. Bardzo przyjemny sen. Ostatnio słyszałem 2 historie o duchach, ale jakoś pamiętam piąte przez dziesiąte, dlatego nie będę przynudzał. Ale swoją drogą miałem jeszcze coś swojego opisać, lecz już się pogubiłem co opowiedziałem, a co nie......hm....to chyba już wiek...... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionek1975 08.10.2007 19:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Października 2007 Wątek trochę zapuszczony, już nikt tu nie zagląda oprócz nas Bibi1 Kiedyś miałam sny z duchami . Pierwszy, dwukrotnie śnił mi sie znajomy z pracy , niestety za jego życia bardzo się nie lubiliśmy. Pracowaliśmy razem nie długo ale jego obecność powodowała u mnie nerwice i duży stres .W końcu ten Pan przyczynił sie do mojego zwolnienia z pracy. Miałam do niego wielki żal, bo lubiłam tę pracę a przez niego straciłam nie tylko źródło utrzymania ale i wspaniałych przyjaciół.Więc mój żal był baardzo wielki. Już dobrych parę lat po tym wszystkim przyśnił mi sie o dziwo Pan Staszek. Nigdy o nim nie myślałam nie wspominałam go bynajmniej dobrze ale był mi obojętny.A tu nagle śni mi sie.Utrzymywałam kontakt z kolegą z pracy , i dzięki niemu dowiedziałam sie że Pan Staszek miał ciężki zawał serca i leżał nieprzytomny.Ale wyszedł z tego i wszystko było ok. Minęło kilka lat ,a w moim śnie znów pojawił sie Pan Staszek z tym że prosił mnie o wybaczenie.Czułam to ,że nie zazna spokoju dopóki ja mu nie wybaczę. Parę dni później dowiedziałam się że Pan Staszek nie żyje. Innym razem było tak; W bloku obok mieszkała dziewczyna z którą bardzo sie nie lubiłyśmy. Była to do mnie rodzina jakaś piąta woda po kisielu, ale rodzina. Ala bo tak jej było na imię, prowadziła dość huczne życie, imprezy alkohol i inne uciechy życiowe. Zmarła na zawał serca po jakiejś imprezie. W następną noc po jej śmierci w niedziele, śpiąc czułam że ktoś sie na mnie kładzie i mnie dusi, czułam ogromną postać , taka też była Ala za życia, kobieta wielka i dość gruba. Jej ciężar powodował że nie mogłam sie ruszyć , zaczęło mi brakować tchu.Wystraszyłam sie i siłą woli zaczęłam sie modlić żeby bóg już ją zabrał bo wiedziałam i czułam że to ona przyszła. W tym momencie odpuściła.Na szczęście odeszła na zawsze Bibi1 ciesz sie ze śniły Ci sie anioły mnie przez dwa razy śniła się śmierć w swojej okropnej postaci brrr Pierwszy raz widziałam ją w pokoju, mam czasem takie fazy snu że niby śpię ale oczy mam otwarte i wszystko widzę . Nie umiem tego stanu wytłumaczyć bo to mi sie zdarza raz na jakiś czas. Zamykam oczy niby usypiam ale przez zamknięte oczy widzę pokój , i to jest taki jakby sen na jawie Wiem, wiem trochę zagmatwałam ,ale nie potrafię tego jaśniej wytłumaczyć. Po sprowadzeniu sie do naszego aktualnego mieszkania który wynajmujemy po zmarłym Panu Staszku (to inny pan Staszek , mam do nich szczęście same Staszki) Byłam często dręczona przez duchy ,prawie każdy sen to był koszmar. Jestem jak antenka i przyciągam duchy Ale wróćmy do tej brrrr śmierci, w tym właśnie niby śnie widziałam śmierć która stała w pokoju,a dokładnie za przeszklonymi drzwiami w segmencie , , nie mogła przejść bliżej, stała w miejscu gdzie mam figurkę Matki Boskiej którą dostałam od siostrzenicy z Lichenia. Wiedziałam że ona była blokowana przez tą figurkę , ale stała tam i patrzyła na mnie, i nie pytajcie jak wyglądała bo aż strach opisywać . Innym razem śniłam że byłam na cmentarzu, stałam w alejkach a przy jakimś grobie stały dwie bardzo chude i wysokie postacie , ubrane na czarno w płaszcze z kapturem.Zawodziły tak żałośnie ze mnie ciarki przechodziły po plecach. Nagle zaczęły iść w moją stronę a ja chciałam sie jak najbardziej przesunąć żeby czasem mnie nie dotknęły przechodząc obok mnie. Twarze miały przerażające nie miałam wątpliwości kim były te dwie postacie. Długo sie zastanawiałam czyim zwiastunem śmierci był mój sen , i kto umrze skoro sama śmierć płakała. Za niedługo zmarł nasz Papież, i już nie miałam pytań. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Włodek W. 11.10.2007 21:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Października 2007 Zaglądam i nic , a boorg się leni . Gdzie druga wersja? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
boorg 18.10.2007 21:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Października 2007 Zaglądam i nic , a boorg się leni. No. :P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
boorg 18.10.2007 22:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Października 2007 boorg Poszedłeś na skróty Napisz w tej samej tonacji z pełnym napięciem akcji. Tyle czekalismy A dlaczego uważasz, że na skróty? Może brakuje np. początku. ...Zdaliśmy wartę o 15.00. Dzisiaj obyło się nawet bez specjalnych utrudnień i czepiania: zmiennicy przyszli i nas zmienili. Czyżby poranne wypadki rozeszły się aż takim echem? Poszliśmy na obiad. Jak zwykle była nudna zupa a na drugie kotlet wołowy z zapasów wojennych. Do d.py z takim żarciem!!! Ale atmosfera w stołówce była dziwna. Wszyscy na nas gapili się jak ciele na malowane wrota. Czułem się jak gwiazda disco-polo przed koncertem ale nie było to coś co lubię. W końcu ja słucham heavy-metalu... . ... Po obiedzie wyszedłem ze stołówki. Miałem dosyć tego sztucznego zainteresowania moja osobą. Zapaliłem papierosa. Gdy chowałem zapalniczkę do kieszeni, moje palce trafiły na zwitek papieru. Myślałem, że to forsa więc czym prędzej ujałem go w palce i wyciągnąłem. Niestety rulonik nie był banknotem ale jakimś kawałkiem zadrukowanego papieru wyciętym jakby z gazety albo książki. Rozwinąłem go. Przeczytałem pierwsze słowa i... ... i zobaczyłem fotografię... ...krew odpłynęła mi z twarzy. W ustach poczułem suchość a serce waliło mi jak oszalałe. Poranny koszmar dopadł mnie znowu!!! Zgniotłem zadrukowną kartkę i ze złością rzuciłem na ziemię. - Muszę się napić - pomyślałem i już po chwili siedziałem w kantynie. Pierwsze piwo (niestety innych trunków nie było) wypiłem praktycznie jednym łykiem, drugie prawie tak samo, dopiero przy trzecim złapałem głębszy oddech. Pamiętam jeszcze czwarte i piąte ale przy szóstym, już świadomość opuściła moje ciało. Nie pamiętam ile wypiłem, nie pamiętam jak wróciłem na kompanię, nie pamiętam jak minął wieczorny apel ale doskonale pamiętam jak przed snem chciałem zapalić. Sięgnąłem po papierosy i zapalniczkę a z mojej kieszeni wypadła zadrukowana karteczka. Ta sama, którą po obiedzie rzuciłem na ziemię przy stołówce!!! Nie wiem czy wytrzeźwiałem ale zerwałem się z łóżka na równe nogi. Stanąłem i spojrzałem na karteczkę. Była praktycznie rozwinięta dlatego bez trudu odczytałem (chociaż te słowa wyryły się w mojej głowie już przy stołówce): "...gen. Jakowlew rozpacza po stracie swoich dzieci, które zaginęły wraz z samolotem gdzieś w płn-wsch Polsce ..." potem kilka linijek tekstu a pod nimi zdjęcie. Zdjęcie trójki dzieci: dwóch chłopców i dziewczynki. Dziewczynka blondynka z długimi wakoczami i w sukience z drobnymi kwiatkami. Mlodszy chłopiec ubrany w ogrodniczki a starszy... ...ubrany był w czarną koszulę (2 guziki górne odpięte) z długimi zakończeniami kołnierza i z rękawami 3/4 oraz czarne spodnie (opięte na biodrach i udach, dół dzwony)... . Poranny koszmar odżył. Moje serce waliło jak oszalałe a ja znowu byłem warownikiem. Na tym przeklętym posterunku nr.1 Brama wjazdowa... . I tak wygląda komplet nr.1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Heath 22.10.2007 12:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2007 jasna cholera Boorg, zlituj się !!! pisz, pisz pisz!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
krzymi 24.10.2007 21:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2007 Umarl mi ojciec .postawilismy mu ladny pomnik ,na pomniku zdjecie Ojca na ,,porcelanie,,Mija kilka lat.Pozna noc cisza spokoj rozmawiam z Mama, no jakby sie mamie ktos ,,trafil,, to my nie mamy nic przeciw,Mama kokietyryjnie ,,kto tam by taka stara babe chcial,,Na kredensie stoi zdjecie Ojca takie same jak na grobie, fotografia w ramce robi obrot i spada na podloge. Babcia(Mama) zielono-blada mocno zdecydowanym glosem odpowiada ,,zaden obcychlop nie bedzie mi lazil po domu. Mija kilka lat jestem daleko na ,,obczyznie,, cos tam robie na ogrodzie i nagle pod nogami widze ptaszka z taka siwa glowa z czerwonymi piorkami mowie muuwazaj maly bo cie nadepne a on patrzy skolony, obeszlem go dookola.W domu dostaje wiadomosc -Mama umarla o 13 - To byl ten ptaszek o tej godzinie przylecial sie pozegnac.Nigdy nikomu o tym nie mowilem no normalnie to nie ,,moze byc,, ale czytajac Wasze historie czulem ze nie bede wysmiany. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
krzymi 24.10.2007 21:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Października 2007 Kilka miesiecy po smierci Mamy rozmawiamy z tesciowa mojego brata.Hania mo-cno przyjaznila sie z Mama .Lezac w szpitalu zwierzala jej sie ze Wladek (Ojciec) wysyla do niej Aniola z wiadomoscia ze T A M znalazl sobie ,,kogos,, i niech sie Mama decyduje bo on nie bedzie dluzej czekal.No i Mama zwyczajnie nas zostawila(nawet swojego ukochanego wnuka Philipa) co nnie umiem jej wybaczyc do dzisaj bo my to my ale ukochanego wnuka.Tak mi cos sie niewyraznie pisze oczy lzawia ale to chyba juz za dlugo przed laptopem siedze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bibi1 25.10.2007 13:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Października 2007 Nie martw się Krzymi. Wiem, że tego nie można porównać, ale nie dawno musieliśmy uśpić naszego kota i wszyscy beczeli. Nawet jak to piszę, to też chyba za dużo przed kompem siedzę. Cholera tyle z nim przeżyliśmy, że dla nas to on jak członek rodziny, a do tego jeszcze przyjazny dla wszystkich był. Miałem jeszcze jakąś historię z duchami, ale sam już się pogubiłem o których pisałem, a o których nie. Muszę kiedyś przejrzeć forum wstecz, to coś jeszcze znajdę.Co prawda mam też w zanadrzu coś ekstra, ale też obawiam się, że inni mogliby się śmiać ze mnie albo uznać za "nawiedzonego". Jak dojrzeję, to kiedyś opowiem..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionek1975 25.10.2007 15:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Października 2007 Bibi i krzymi Wierze w wasze przeżycia , i nikt tu nikogo nie wyśmieje. A jeśli się znajdzie jakiś sceptyk to niech się lepiej nie odzywa. A jak sie odezwie to najpierw niech spędzi noc w domu w okolicach Krakowa , jest to dom którego jeszcze nikt nie zbadał a dzieją się tam cuda. I nikt tam nie spędził nawet jednej nocy Od lat stoi pusty , było i nim w niedowiary A propos duchów , zawsze myślałam że jak zobaczę ducha to wybije ze strachu dziurę w suficie tak będę uciekła ,ale moje wyobrażenie o duchach jednak minęło sie z rzeczywistością. Kilka lat temu , kiedy jeszcze mieszkałam z rodzicami pewnej nocy , he (pewnej nocy zaczyna się jak bajka , dawno dawno temu , ) Ni stad ni zowąd obudziłam się nie wiem która mogła to być godzina , ale było grubo po północy , jako że nigdy nie zasuwałam zasłon w oknach w pokoju było jasno , dodatkowo przez świecąca za oknem lampę. Na środku pokoju stała postać, szara postać kobiety . Stała z założonymi rękami i przyglądała się komputerowi stojącemu na ławie. Pierwsze myślałam że mam zwidy, jak wiadomo oczy zaspane , mogłam widzieć nie wyraźnie. Więc podniosłam się lekko do pozycji półsiedzącej , przetarłam oczy i się przyglądam . Ale osoba ta stała na tle jasnego okna więc była doskonale wyraźna. , wiedziałam że to nie była mama , ponieważ osoba była w długiej sukience miała zaczesane do góry włosy w koczek, i była szczupła. Wiec ja tak sobie siedzę w ciszy i patrzę dłuższą chwile.A ona nadal stoi bezruchu i patrzy na ten komputer , po chwili popatrzyła się na mnie i powolutku zaczęła znikać rozpływała się jak mgiełka,w końcu znikła. A ja jak gdyby nigdy nic,położyłam się dalej spać , Nie krzyczałam nie wyleciałam z wrzaskiem z pokoju, nie umiem wytłumaczyć czemu byłam taka spokojna,ale wiem kto to był. To najprawdopodobniej była moja babcia, mama mamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.