Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nigdy-nie-wiążący klej do płytek


ziemniaki_1kg

Recommended Posts

Niecałe dwa tygodnie temu po raz pierwszy w życiu zaryzykowałam i wzięłam się sama za układanie płytek na podłodze. Nigdy wcześniej tego nie robiłam i z racji tego, że obawiałam się, że klej mi zwiąże zanim go wykorzystam, bo pewnie będę miała wydajność 1 m2 dziennie, a poza tym połowę czasu stracę na mieszanie, mycie mieszadła za każdym razem etc. zainwestowałam w gotowy klej, Śmig F-60 z Megaronu.

Nigdy więcej nie kupię tego gówna.

Płytki, ku mojemu i innych zdziwieniu, położyłam niemal idealnie, zwłaszcza zważywszy na to, że były krzywe (gres 15x60 chyba zawsze jest krzywy), że robiłam to pierwszy raz no i że jestem babą :p

Nie mając doświadczenia obawiałam się, że źle wyjdę z wysokością przy drzwiach, dlatego zaczęłam.. od okna. Pomyślałam sobie - dziennie zrobię ile zrobię, na drugi dzień przecież będzie można po tym łazić. Rzekomo po 4 godzinach już można. No to łaziłam..

W drugi dzień układania zauważyłam małe uskoki pomiędzy niektórymi płytkami. Pomyślałam - zrobiłam wczoraj fuszerkę i nie zauważyłam.. no dobra, dramatu nie ma, płytki udają stare deski a stare deski to nawet wypada żeby były krzywe. Okazało się jednak, że klej jeszcze nie związał.. Płytki można dociskać, stając na ich krawędziach. Klej wyłazi fugą. Już nie tak jak dzień wcześniej, bo zgęstniał, ale wyłazi.

No ale okej. Wiedziałam już jak jest, zostawiłam sobie dziury do łażenia, kładłam dalej.

Płytki ułożone przed tygodniem dalej można regulować.. jak mocno obciążę, w sensie że całą swoją masą (jakieś 60 kg) stanę na jednej nodze to jeszcze z pół milimetra dałoby się docisnąć. Pół milimetra to dużo, jak się ma idealnie ułożone. Poza tym pierwszą położoną płytkę po tygodniu mogłam jeszcze oderwać.. albo przynajmniej lekko podnieść. Klej się bardzo dobrze trzymał i podłoża (folia w płynie) i płytki.. zatem po prostu nie wiąże. Albo prawie nie wiąże. Ponadto jak wbijam w fugę szpachelkę ostrą krawędzią, to włazi. Jak chcę wyskrobać klej spod płytki, to nie jest on już plastyczny, ale nie jest też sztywny jak normalny klej.. da się kawałek "wyłupać"..

 

Dobra bo ja się rozpisałam a tak naprawdę potrzebuję porady.

 

Po płytkach sprzed dwóch tygodni łażę już normalnie i nie widzę żeby coś złego się z nimi działo. Nic fugą nie wyłazi, nie zmniejsza się głębokość fugi, więc jest to sztywne na pewno, a jednak te fugi mnie martwią, że da się tam normalnie w klej, wprawdzie z dużą siłą ale jednak, szpachelkę ostrą krawędzią wbić. Może polimerowy ma się tak zachowywać po związaniu, cholera wie, nie znam się kompletnie.

 

Płytki położone są zgodnie ze sztuką i zgodnie z wytycznymi producenta kleju.. tylko producent mocno nakłamał, nie informując, że czas otwarty wynosi co najmniej kilka dni.

Warstwa kleju jest praktycznie całkowicie pozbawiona wolnych przestrzeni. Smarowałam pacą z zębem 6 mm, zarówno podłoże jak i płytkę, klej wyłaził fugami przy dociskaniu, wybierałam go i myłam gąbeczką na bieżąco wszystko dookoła. Grubość kleju około 4 mm +/- 1 mm (płytka 8 mm).

I teraz dylemat mam.. zrywać to wszystko w cholerę, czyścić płytki i lecieć z całą robotą od nowa, czy dać im jeszcze tydzień-dwa niech sobie poleżą, dokończyć to co mi zostało już normalnym klejem z worka i zafugować, licząc na to, że jak wtargam tam lodówkę i inne graty to mi się nic z tym nie stanie..

 

Na samą myśl o tym, że szlag trafił tydzień urlopu poświęcony na robotę i jeszcze dodatkowo pewnie ze dwa dni jak nie lepiej będę to wszystko zrywać i czyścić odechciewa mi się całej tej roboty. Kupię chyba linoleum..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niecałe dwa tygodnie temu po raz pierwszy w życiu zaryzykowałam i wzięłam się sama za układanie płytek na podłodze. Nigdy wcześniej tego nie robiłam i z racji tego, że obawiałam się, że klej mi zwiąże zanim go wykorzystam, bo pewnie będę miała wydajność 1 m2 dziennie, a poza tym połowę czasu stracę na mieszanie, mycie mieszadła za każdym razem etc. zainwestowałam w gotowy klej, Śmig F-60 z Megaronu.

Nigdy więcej nie kupię tego gówna.

Płytki, ku mojemu i innych zdziwieniu, położyłam niemal idealnie, zwłaszcza zważywszy na to, że były krzywe (gres 15x60 chyba zawsze jest krzywy), że robiłam to pierwszy raz no i że jestem babą :p

Nie mając doświadczenia obawiałam się, że źle wyjdę z wysokością przy drzwiach, dlatego zaczęłam.. od okna. Pomyślałam sobie - dziennie zrobię ile zrobię, na drugi dzień przecież będzie można po tym łazić. Rzekomo po 4 godzinach już można. No to łaziłam..

W drugi dzień układania zauważyłam małe uskoki pomiędzy niektórymi płytkami. Pomyślałam - zrobiłam wczoraj fuszerkę i nie zauważyłam.. no dobra, dramatu nie ma, płytki udają stare deski a stare deski to nawet wypada żeby były krzywe. Okazało się jednak, że klej jeszcze nie związał.. Płytki można dociskać, stając na ich krawędziach. Klej wyłazi fugą. Już nie tak jak dzień wcześniej, bo zgęstniał, ale wyłazi.

No ale okej. Wiedziałam już jak jest, zostawiłam sobie dziury do łażenia, kładłam dalej.

Płytki ułożone przed tygodniem dalej można regulować.. jak mocno obciążę, w sensie że całą swoją masą (jakieś 60 kg) stanę na jednej nodze to jeszcze z pół milimetra dałoby się docisnąć. Pół milimetra to dużo, jak się ma idealnie ułożone. Poza tym pierwszą położoną płytkę po tygodniu mogłam jeszcze oderwać.. albo przynajmniej lekko podnieść. Klej się bardzo dobrze trzymał i podłoża (folia w płynie) i płytki.. zatem po prostu nie wiąże. Albo prawie nie wiąże. Ponadto jak wbijam w fugę szpachelkę ostrą krawędzią, to włazi. Jak chcę wyskrobać klej spod płytki, to nie jest on już plastyczny, ale nie jest też sztywny jak normalny klej.. da się kawałek "wyłupać"..

 

Dobra bo ja się rozpisałam a tak naprawdę potrzebuję porady.

 

Po płytkach sprzed dwóch tygodni łażę już normalnie i nie widzę żeby coś złego się z nimi działo. Nic fugą nie wyłazi, nie zmniejsza się głębokość fugi, więc jest to sztywne na pewno, a jednak te fugi mnie martwią, że da się tam normalnie w klej, wprawdzie z dużą siłą ale jednak, szpachelkę ostrą krawędzią wbić. Może polimerowy ma się tak zachowywać po związaniu, cholera wie, nie znam się kompletnie.

 

Płytki położone są zgodnie ze sztuką i zgodnie z wytycznymi producenta kleju.. tylko producent mocno nakłamał, nie informując, że czas otwarty wynosi co najmniej kilka dni.

Warstwa kleju jest praktycznie całkowicie pozbawiona wolnych przestrzeni. Smarowałam pacą z zębem 6 mm, zarówno podłoże jak i płytkę, klej wyłaził fugami przy dociskaniu, wybierałam go i myłam gąbeczką na bieżąco wszystko dookoła. Grubość kleju około 4 mm +/- 1 mm (płytka 8 mm).

I teraz dylemat mam.. zrywać to wszystko w cholerę, czyścić płytki i lecieć z całą robotą od nowa, czy dać im jeszcze tydzień-dwa niech sobie poleżą, dokończyć to co mi zostało już normalnym klejem z worka i zafugować, licząc na to, że jak wtargam tam lodówkę i inne graty to mi się nic z tym nie stanie..

 

Na samą myśl o tym, że szlag trafił tydzień urlopu poświęcony na robotę i jeszcze dodatkowo pewnie ze dwa dni jak nie lepiej będę to wszystko zrywać i czyścić odechciewa mi się całej tej roboty. Kupię chyba linoleum..

Boże jedyny.

Kto przy zdrowych zmysłach stosuje KLEJ POLIMEROWY do przyklejania Gresu na podłoge.

Chyba tylko BABA:lol2::lol2::lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noo.. chyba tak.

Zrobiłam jak zrobiłam, na własnej głupocie człowiek/baba uczy się najszybciej.

Tylko pytanie - zrywać czy dać temu szansę..?

Przepraszam jeżeli cię uraziłem.

Nie zrywaj, daj szansę.

Za dwa lata zafundujesz sobie nowa podłogę.

A przypadkiem na kleju nie było napisane, by po posmarowaniu klejem przyłożyć materiał do podłoża, następnie doćisnąć, nastepnie oderwać, odczekać 10 minut by z kleju odparował rozpuszczalnik i znowu przykleić i doćisnąć.

Pewnie pisało - bo tak działa klej polimerowy.

Teraz zanim odparuje rozpuszczalnik z poukładanych płytek(będzie ciężko bo nie ma gdzie ujść , bo płytki już leżą, a rozpuszczalnik paruje pionowo, a nie poziomo, zwłaszcza przez małe fugi) to minie jakiś czas.

Więc daj szansę i nie chodz przez jakiś czas

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no luz, fakty są faktami :-)

Nie było napisane.. http://www.megaron.com.pl/f-60 wg opisanych tam wytycznych jedyne co zrobiłam nie tak to to że przesadziłam z dociskiem, bo rzekomo za duży wydłuża czas wiązania, a ja na początku zdecydowanie za dużo pakowałam tego kleju więc dociśnięte były do granic możliwości, to co wyłaziło przez fugi wybierałam i wybierałam.. Tylko głupia "pomyślałam", że to dobrze, bo przecież pod płytkami na podłodze nie może być ani milimetra sześciennego wolnej przestrzeni..

 

Gdybym miała do zrobienia tylko kuchnię to już połowa z tych płytek byłaby gotowa do ponownego ułożenia. Ale nie mam czasu na babranie się z tym wszystkim bo mam do ogarnięcia całe mieszkanie (tak tak, uczę się kolejnych rzeczy na kolejnych błędach ;-)) i wolałabym się z tym wyrobić do zimy. Z drugiej strony, oglądać codziennie fuszerkę własnej roboty, w najgorszym wypadku rozwalić sobie palucha u nogi o wystającą płytkę też nieciekawie. A jak już będą meble to lipa podłogę wymieniać.

 

Zobaczę, co będzie. Ze dwa tygodnie jeszcze poleży, i tak mam teraz inną robotę. Jak stwierdzę, że naprawdę płytki już się nie zapadają, to dołożę co zostało na jakimś przyzwoitym kleju i zafuguję. Chociaż nie wiem czy za dwa tygodnie to nie będzie za wcześnie.. czy przypadkiem jak zafuguję to to nie przestanie całkowicie wiązać, bo już nawet fugi nie będzie żeby ten rozpuszczalnik sobie tamtędy parował..?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...