Gość magmi niezalogowana 15.07.2004 10:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 Wielki błąd - NIE ODKŁADAJ NA STAN SUROWY!!!!! - odłóż na zrobienie dokumentacji potrzebnej do pozwolenia na budowę (u mnie było to ok 4000zł z projektem, adaptacją i skrzynką energetyczną), POZWOLENIE NA BUDOWĘ WAŻNE JEST DWA LATA, w międzyczasie odłóż na fundamenty... Zgadzam się z tą radą. I dodam jeszcze, że kredyty są dla ludzi. Nikt nie lubi mieć długów, ale lepiej mieć dług niż depresję i lepiej spłacać kredyt, niż płacić za wynajmowanie mieszkania - to są wyrzucone pieniądze! Obejrzałam projekt - rozsądny wybór: niewielki i niedrogi, zwarta i prosta bryła, funkcjonalny rozkład wnętrz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zosiek 15.07.2004 12:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 zosiek, jak ty wydałaś (łeś) na funamenty 7,5 tys? mnie wyszło 30 wody gruntowe, woda, izolacje, plastyczny grunt etc... i 4 tys na projekt adaptację i skrzynkę... nam wyszło jakieś 6... albo i więcej to nie takie proste - żartuję, proste ale mnóstwo pracy FUNDAMENTY 13-04-2003 zbrojenie 1 000,00 14-05-2003 deski 1 000,00 02-06-2003 kierownik budowy - zaliczka 200,00 10-06-2003 wytyczenie domu (geodeta) 250,00 10-06-2003 gwoździe 8,00 10-06-2003 trzonki do szpadli 10,00 18-06-2003 drut na strzemiona 105,00 drut wiązałkowy nie pamiętam 02-07-2003 beton (chudy) 1 189,35 05-07-2003 beton+transport (chudy + ławy) 1 387,50 07-07-2003 miara, gwoździe, łopata 35,61 07-07-2003 ropa 25,80 żwir 800,00 cement 1 450,00 18-08-2003 piasek 160,00 22-08-2003 piasek do zasypania fundamentów 90,00 folia na izolacje poziome ok 100,00 izolacje pionowe i ocieplenie przyjdą później, bo wówczas nie mieliśmy tyle gotówki, nie policzyłam wody i prądu ale to nie jest kluczowa suma. Przede wszystkim nie liczę robocizny, bo robiliśmy sami z pomocą rodziny a taka siła robocza kosztowała zaledwie dodatkowe posiłki. Wody gruntowe mamy na 1m głębokości, więc nie było problemu z wodą, a wykopy zrobiliśmy ręcznie szpadelkami i łopatami. Do tego grunt mamy bardzo piaskowy, więc po wybraniu ok 40 cm humusu nie było wiele do zasypania, bo niżej był piasek. PROJEKT I ADAPTACJA 30-12-2002 mapki 32,21 30-12-2002 znaczek skarbowy 5,00 03-02-2003 prąd - zaliczka 120,00 03-02-2003 zaśw o pochodz gleby 58,00 11-02-2003 mapka do projektowania 300,00 ksera 15,00 24-02-2003 prąd - I rata 480,00 25-02-2003 wodociągi 27,18 11-04-2003 projekt indyw.+adaptacja 2 500,00 13-08-2003 reszta za skrzynkę 600,00 Za wszelką dokumentacją biegałam sama. Pozdrowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 15.07.2004 13:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 Nasza działka kupiona za kredyt 4 lata temu - spłacona. Projekt leżał lat 3. Kilka miesięcy staraliśmy się o kredyt- w końcu zmieniliśmy bank i udało się .Na wisosnę ruszyliśmy pełną parą.Marzyliśmy o budowaniu i budujemy. Też mieszkamy na wynajętym w centrum miasta wdychamy wszyskie świństwa , wysłuchujemy pijackich awantur i czekamy na własny dom. Właśnie zaczęliśmy sobie zdawać sprawę, że pieniędzy i tak nie starczy na wszystko,więc zaczęliśmy myśleć z czego zrezygnować trudno,byle dalej z tego centrum.Ja narazie się jakos trzymam, ale mój mąż już gorzej-załamka.A tu jeszcze 30 lat spłacania kredytu i wyrzeczeń.Ale co tam, może z laską w wieku 60 lat pojadę na jakieś ciekawe wakacje.Czasami zastanawiam się czy dobrze robimy. Nic z życia nie mamy, bo każdy grosz trzeba liczyć. Zawsze przychodzą jakieś chwile zwątpienia,ale trzeba się wypłakać, otrząsnąć ,napić piwka i dalej.Nasz domek jest na etapie więźby,więc jeszcze daleka droga przed namii wiele depresji. Do usłyszenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 15.07.2004 15:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 A moja żona to bardzo się cieszy, że budujemu/buduję dom dla nas ale jestem wściekły bo się jej nawet nie chce kwiatków podlać które sama posadziła a w dodatku posadziła krzywo i nawet jej zastrzegłem, że mam prawo do skoszenia tych kwiatków kosiarką jak mi je będzie tak sadzić i sadzić bo ja muszę jeździć jeszcze taczką i nie będę omijał ciągle tych jej kwiatków. I bardzo nie lubię jak ogląda głupie seriale (nie wiem czy są w ogóle mądre) naogląda się, naogląda a potem gadanie, że tak bym chciała mieć a może tak....TRACI DUŻO CZASU NA TELEWIZJĘ . Utnę jej kabel przy samym telewizorze Ja zasuwam na budowie, brak czasu totalny (nie ma czasu się nawet zalogować) a ona siedzi w robocie do 17tej kurde. Wszystko w swoim czasie, marzenia są fajne ale raczej nazywajcie budowę domu celem i jest to możliwe ale nie od razu. Pewnie, że niektórym udaje się wcześnie i szybko, niektórym pomaga rodzina. "Raz na wozie, raz pod" ale następny raz też będzie. Na spokojnie i konsekwentnie dzień po dniu niech każdy dzień będzie wyzwaniem. Też bedziecie mieć dom ale w szystko w swoim czasie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DaAn 15.07.2004 15:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 Ojej, troche mnie czesc Waszych wypowiedzi doluje...Ja moze nie mam strasznych problemow z kasa, budowac sie jeszcze nie zamierzam (dopiero zaczynamy generalny remont piperwszego wlasnego mieszkanka) , ale jak slysze opinie, ze trzeba pracowac, ze ktos sto etatow i dwiescie nadgodzin, ze trzeba zyly wypruc zeby miec, to troche mnie to strachem przejmuje... Ludzie! Czy to naprawde warte jest tylu wyrzeczen/? Czy pracujac tyle, budujac sie w czasie wolnym, ktorego i tak nie ma, macie jeszcze ochote na spotkania z przyjaciolmi/? A z dziecmi rozmawiacie czasem? Jesli tak, to pewnie strasznie monotematycznie (jak tu zrobic fundament i gdzie wanne postawic...)Okropna jestem, ale mam znajomych, ktorzy po paru latach wyrzeczen w imie wlasnego kata tak wlasnie smutno wygladaja. Ja sie przyznam, ze boje sie tez o siebie, bo jak tu nie byc monotematycznym jak sie robi cos na co sie ciagle czekalo i o czym sie ciagle marzylo?Ale jeszcze zwariowac sie nie dalam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zosiek 15.07.2004 15:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 Jednym z pierwszych grubszych wydatków był beton - chudziak zamówiony w betoniarni. Zapłaciliśmy za niego naszymi zaoszczędzonymi złotówkami. Przywieźli ten beton i wrzucili w "rowy" - pieniądze "wrzucone do dołu" - a mi klucha w gardle stała z radości. To była satysfakcja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wojtek62 15.07.2004 15:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 kwestia organizacji czasu i własnej dyscypliny, ale choćbym padał na nos to codziennie roozmawiam z córką i czytamy razem rozdział książki.ludki pracują bo budowa to worek bez dna, a nie każdy ma w sobie żyłkę inwestora co w jeden dzień zarabia krocie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 15.07.2004 16:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 A myśleliście o tym żeby podjąć dodatkową pracę ?Np. ubezpieczyciela, wieczorem można podejść do klienta ubezpieczyć dom, samochód, mieszkanie....Albo zrobić jakiś kurs, zdobyć dodatkowe umiejętności, w soboty można byłoby dorobić trochę.Urlopy też zaplanować tak aby połączyć przyjemne z pożytecznym np. pojechać na kolonię jako wychowawca ( trzeba mieć uprawnienia), niedużo co prawda płacą, ale ma się noclegi i wyżywienie gratis.Może rodzina magłaby zaopiekować się dziećmi na wakacjach, a Wy zorganizowalibyście sobie jakąś pracę ? Może przepisywanie prac na komputerze, roznoszenie ulotek (przeczytaj opowieść o Kodim z Gdyni - jemu syn pomagał po pracy w roznoszeniu ulotek).Może jakieś drobne usługi w domu klienta np. w weekendy - prasowanie, sprzątanie, mycie okien ?Albo przepisywanie prac na komputerze, opieka nad dziećmi (cudzymi), pomoc starszym ludziom w prowadzeniu domu, korepetycje (jeśli posiada się wiedzę ) ?Ja musiałabym coś wymyslić. Albo zaprowadziłabym reżim finansowy, wzięłabym na początek kredyt na fundamenty i tak jak ktoś pisał wcześniej odczekałabym dwa lata i ....dalej.A może rodzina - rodzice, teściowie mogliby coś dorzucić przynajmniej symbolicznie ?Zróbcie rodzinną naradę.Większość tutaj na forum buduje wielkim wyrzeczeniem, nie korzystają z wypoczynku na urlopie czy w soboty - pracują. Bierz przykład z Zośka - podziwiam ją - sama urabiała łopatą zaprawę, przycinała bloczki. Wy też możecie sami budować, poczytajcie tylko trochę literatury. Ja na Waszym miejscu nie zapłaciłabym nikomu za robociznę, postawiłabym ten dom własnymi rękami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hanula 15.07.2004 16:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 wszystko pięknie ładnie, tylko w moim stadle to mnie głównie zależy na domu, a wyfruwanie z wronami żeby projektować zieleń to też nie tak hop siup, jak się ma stałą choć beznadziejnie opłacaną pracę państwową, dwoje dzieci i mało zaradnego męża. Życzcie mi zatem dużo siły, bo już widzę siebie oczami wyobraźni jako główną siłe napędową budowy. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 15.07.2004 16:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 ale jak slysze opinie, ze trzeba pracowac, ze ktos sto etatow i dwiescie nadgodzin, ze trzeba zyly wypruc zeby miec, to troche mnie to strachem przejmuje... Ludzie! Czy to naprawde warte jest tylu wyrzeczen/? Czy pracujac tyle, budujac sie w czasie wolnym, ktorego i tak nie ma, macie jeszcze ochote na spotkania z przyjaciolmi/? A z dziecmi rozmawiacie czasem? Okropna jestem, ale mam znajomych, ktorzy po paru latach wyrzeczen w imie wlasnego kata tak wlasnie smutno wygladaja Ale jeszcze zwariowac sie nie dalam Nie przeczytałaś dokładnie postu Hanuli, to Ci go przypomnę: mieszkamy od 10 lat w zagrzybionym wynajętym mieszkaniu, dziecko kilka razy w miesiącu wyjmuje projekt i jeździ palcem po papierze - tu będzie mój pokój, tutaj biurko..... Ja raczej wyprułabym właśnie żyły żeby mieć ten dom, niż zostałabym w tym zagrzybionym i to cudzym mieszkaniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zosiek 15.07.2004 16:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 wszystko pięknie ładnie, tylko w moim stadle to mnie głównie zależy na domu, a wyfruwanie z wronami żeby projektować zieleń to też nie tak hop siup, jak się ma stałą choć beznadziejnie opłacaną pracę państwową, dwoje dzieci i mało zaradnego męża. Życzcie mi zatem dużo siły, bo już widzę siebie oczami wyobraźni jako główną siłe napędową budowy. Pozdro Hanula, wielu mężczyzn jest mało zaradnych ale wśród nich są tacy, którzy potrafią pracować. Jeżeli twój mąż ma smykałkę do prac remontowych, budowlanych i dobrze mu to wychodzi, to Ty pozałatwiaj wszystko wymagające zaradności. To Ty dyryguj budową a on niech wykonuję ciężkie prace. Ty mu pomagaj, wspieraj i palcem pokazuj gdzie co ma być. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hanula 15.07.2004 16:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 Dzieki Renia i tak właśnie zrobie , już od roku przestaje sobie kupować ciuchy i buty, kiedy tradycyjnie moje koleżanki przy okazji premii czy czegoś tam innego, jak wpadnie, w te pędy do sklepów i się stroją. Ja mam inne priorytety. Dzieciom sie nie da nie kupić ale sobie mozna odmówić wszystkiego. Nie będę się oglądała na mojego męża malkontenta, któryby chciał ale się boi. Masz rację - do przodu. Za rok o tej porze mam nadzieję mieć adaptację i pozwolenie na budowę. Może fundamenty wyleję za pożyczkę z pracy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zosiek 15.07.2004 16:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 Hanula, pożyczki na miarę Twoich możliwości, bo inaczej zżerają. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 15.07.2004 17:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 już od roku przestaje sobie kupować ciuchy i buty, kiedy tradycyjnie moje koleżanki przy okazji premii czy czegoś tam innego, jak wpadnie, w te pędy do sklepów i się stroją. W życiu trzeba mieć własną hierarchię wartości. Dla Ciebie dom niech będzie na samej górze, podporządkuj wszystko temu celowi a osiągniesz go. Ja też w swoim dłuższym już życiu wyznaczałam sobie po kolei cele, wszystkie już zrealizowałam, dom jest ostatnim. Tylko dlatego, że narzuciłam sobie żelazną dyscyplinę. Potrafiłam wstawać o 3 nad ranem żeby się uczyć i zaliczać kolejne studia, teraz wstaję o 4.30 rano, bo betoniarka zaczyna pracować o 6.00 a ja chcę dopilnować przed pracą i po pracy wszystkiego. Niestety nie wszystko mi w życiu wyszło, ale o tym nie będę pisać. Będę trzymać kciuki żeby Tobie się udało, poproś też czasem TEGO NA GÓRZE żeby Ci pomógł, jeśli wierzysz. Mnie pomaga od dawna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
thalex 15.07.2004 17:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 Trochę jestem dzisiaj przeziębiony i leżę w łózku ale fajnie tu z Wami ; głowa mnie przestała boleć a przecież tu nie internista Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gierga 15.07.2004 20:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2004 Przeczytałam sobie te wszystkie posty aby siebie również na duchu podnieść. Hanula, milionerką to ja też nie jestem,za to studentką mało zarabiającą -bo to pierwsza praca. Marzyć o domku, zaczęłam już od szkoły średniej, jednak zawsze się bałam, że że to nie dla mnie i po co? Jednak nie wiem kiedy pomysł wystrzelił jak z kapelusza, a że moi rodzice akurat chcieli kupić działkę, to zostało na tym, ze ja ją dostanę ( szczęście jak nic). Nie powiem, że od momentu rozpoczęcia budowy mam życie nie takie jak trzeba ...nienormalne: - cała pensja idzie na budowę (zostaje tylko na opłacenie Internetu i komórki) -po pracy jestem tak zmęczona, że na nic nie mam ochoty, a muszę jeszczę zaliczyć budowę, a potem do nauki. - murarze robią jak chcą (tania ekipa bez dopilnowania z mojej winy); Przez porblemy z kasą, której w pewnym momencie zabrakło w trakcie budowy załamałam sie jak nic, przez co zawaliłam egzaminy i chodziłam jak galaretka:) Powoli daje sobie na luz i przyzwycziłam sie do tego , że z mojej wypłaty żadnych przyjemności, a wakację spędze na poprawkach do egzaminu. Ale nie zawsze jest tak wesoło, bo jestem samotną inwestorką z pracującym chłopakiem za granicą. Do twardych osób nie należe, mam mięką du..e i miękkie serce. Nie potrafię nawet opierniczyć murarzy za fuchy które czasem odstawiają. I nie wiem jak to będzie dalej....czy kasa będzie czy nie. Ale mam cel..budowa domu i pomimo tych wszystkich wyrzeczeń, to jestem szczęśliwsza, bo robię coś dla siebie NIe chcę spędzić życia mieszkając w bloku - dziękuję przerabiam to już 23 rok. Dla mnie to klatka z jednym otworem na zewnątrz. Wierze, że mi się uda to wszystko zakończyć, tylko muszę się nauczyć ciepliwości, pokory i zaufać Szefowi na górze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 19.07.2004 06:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2004 Hanula my tu sobie pościk, pościk, a tobie latyfundium stygnie. Podawaj stan na lipiec. Co za działka, czy na sąsiednich zabudowa w ulicy, co z mediami. Chyba trzeba Was troszeczkę po belfersku: Dać zadanie domowe (na miarę waszych możliwości), a potem odpytywać z wykonania. Jak oszczędzasz to bardzo fajnie, ale musicie mieć coś dla równowagi. Bo za chwilę znowu załamka Cię dopadnie, jak zobaczysz, że oszczędzacie, a nic się do przodu nie posuwa. Staruszek może malkontent, jak się boi to dobrze, weź nie daj się zrobić w jak nie może to babę pośle. Wysyłaj go i chwal jak wróci z każdym kwitem, nawet jak tylko złoży kwit na kwit (zobaczysz jaki dumny będzie i rozkręci się). Jak dasz się zrobić w babę na posyłki to zarobisz się przy betonie, a i konflikt rodzinny gotowy. Musisz rozegrać trochę inaczej. Jedźcie do gminy i nawet możecie wchodzic razem do biurokratów, ale niech on mówi, a potem to już z górki. Nie zapomnij pochwalić jaki macho był. PS. Jak tam konkursiki na dane osobowe? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Zdziebdzio 19.07.2004 10:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2004 Renia, pieknie powiedziane!! Ja od kiedy dowiedzialam sie od kolezanki o tym forum (wlasnie wykanczaja wewnatrz domu, pozdrawiam Anetka!) wydrukowalam dziesiatki postow zeby pokazac mezowi jacy tu sa wspaniali, pomocni ludzie i ze z Wasza pomocy, chociazby tylko postowa jakos damy rade!! Hanula badz dobrej mysli, zrob sobie maly scenariusz tego co chcielibyscie osiagnac i do dziela, nawet jesli ma to troche potrwac. Ja wlasnie tak zamierzam zrobic i zaczynam dzisiaj. Pozdrawiam i Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hanula 19.07.2004 17:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2004 kroyena fajny z ciebie gość i dobrze że takie belferskie rady dajesz, ale ja właśnie od zawsze wszystko załatwiałam i od gadania to ja jestem. Mówisz z pozycji faceta to cie posłucham i będę chwalić mojego , bo przyznam ,że do tej pory jakoś mi chwalenie nie szło. Do rzeczy: działka jest 14 arowa, (własnie wiśnie z niej czekają na zrobienie kompotów), mam też 2 śliwy i orzecha (ale pójdzie do wycięcia bo rośnie w granicy). Gmina pociągnęła prąd wzdłuż działek (9 lub 10 obok siebie przy polnej drodze), ponoć w tym roku ma być kanalizacja. Sąsiad z jednej strony wybudował i będzie grodził. Zatem część ogrodzenia z głowy (do spółki). Moja robota (dodatkowa wieczorami i w weekendy jak wypali i wszyscy dożyjemy) to zimą staram się pozwolenie na budowę i wiosną kopię fundamenty. (Myślałam o studiach podyplomowych, żeby zmienić pracę (na państwową ale za to z wolnymi wszystkimi weekendami i świętami), ale tu na tym zadupiu to i tak niewiele zmieni finansowo. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 20.07.2004 11:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Lipca 2004 No to aleś dziewczyno przegieła. Latyfundium o mało co uzbrojone i ogrodzone. Sąsiada z jednej strony ma znaczy WZiZT za 5 PLN możesz dostać prawie od ręki. Gordzi wspólnie, znaczy sąsiad do gadania jest (z własnym grodzenim tak się nie spiesz, coby sitka Tobie nóg nie dostała). Projekt wybrany, jakieś doły na działce chce kopać. I jeszcze baba narzeka. Ło słodka cierpliwości Kanalize jeszcze będzie miała, znaczy nikt odfiltrowanego gówna do wód gruntowych nie będzie lał. Ciebie to chyba mąż nie bije i stąd te depresje. Zdanie domowe: 1) do gminy wystąpić o WZiZT, 2) elektryków o opinię odnośnie przyłącza na piśmie zapytać, 3) wodociągi jak w pkt. 2, 4) jak projekt ustalony to handlować się o cenę projektu i adaptacji, 5) sprawdzić studia czy na ostre zderzenie z robotą w weekendy idą. Meldować się za tydzień i na priva dać info cobym mógł sprawdzic stan wykonania zadania domowego, bo już jeden tydzień, żeś przefurtała. PS. Wszystko co powyżej mało kosztowne jest. Jedyne przyjęte usprawiedliwienie to brak mapek geodezyjnych (koszt 350-500 PLN) wymaganych do niektórych kwitów. W razie usprawiedliwienia informować. O usprawiedliwieniu jest kilka wątków na forum, co z czym i dlaczego. Oszustka jakaś, kopanie na wiosnę chce zacząć, a przez zimę może jej się zasypka sama bez kosztów wibrowania uleżeć między ścianami fundamentowymi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.