Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zrozumieć producentów, hurtowników, wykonawców...


Recommended Posts

Znajomi, którzy zbudowali swoje domy opowiadali różne historie o "numerach" jakie wycieli im dostawcy, hurtownicy, nie mówiąc juz o wykonawcach, aż nie chciało mi się wierzyć. Myślałam: przecież to są prywatne firmy, bardzo często małe firmy, którym zależy na kliencie, bo jak klient nie zostanie dobrze obsłużony to pójdzie do konkurencji itp. Dzisiaj (a właściwie już od jakiegoś czasu) przekonałam się jak bardzo byłam w błędzie. Dzwonię zamówić szmbo pod Radomiem (oferowali dobrą cenę): pani rozmawia ze mną niechętnie, wreszcie dosłownie trzaska mi słuchawką, bo niegodzę się jechać z Warszawy do Radomia zrobic przedpłaty (mogę tylko snuć domysły, że ktoś zachował się wobec nie nie fair i zamówił szmbo, a potem go nie przyjął), ale czy tak robi się interesy?. Zajeżdżam wczoraj na budowę - nic nie zrobione, majstry chlają chociaż bezrobocie sięga już 20%. Na dzisiaj rano była zamówiona trzecia ciężrówka betonu komórkowego Solbet, nie dojechała. Mąż dzwoni i pyta co się dzieje, ludzie na budowie nie mają co robić. Facet patrzy w papiery, no rzeczywiście miały wyjechać, zaraz będą je pakować, to może na wieczór dojadą. Ręce opadają! A przecież konkurencja na rynku ogromna!

Powiedzcie mi jak tych ludzi zrozumieć? Narzekają, że coraz trudniej coś sprzedać, ale jak oni chcą sprzedać jak rzucaja słuchawką zanim złoży się zamówienie? Narzekają, że duża konkurencja, a przecież sami nas do tej konkurencji odsyłają! Czy ktos może mi wyjaśnić, bo może ja czegoś w tym wszystkim nie rozumiem?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo trafiliśmy na"ciekawe"czasy.Przecież u nas cywilizacja byla przez lat-dziesiąt w zastoju,teraz to nadrabia i z tąd te anomalie.Myślę że"selekcja gatunków i dobór naturalny"dopełnią dzieła i wszystko będzie normalnie-jedno małe ale-czy my tego raju budowlanego doczekamy:smile:Ale tak naprawdę to się cieszę że jestem w takich czasach,wcześniej nawet myśleć się bałem o budowaniu.Mario

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację Dziuba - zero przygotowania marketingowego, czy tak trudno kupić sobie książkę? Wyobraźcie sobie, że szukając okien zebrałam sporo ofert, przysyłali je najczęściej faxem, albo e-mailem, zawsze podawałam im numer na moją komórkę. Wiecie, że tylko jeden (naprawdę!)zadzwonił za jakiś czas zapytać, czy nie potrzebuję dodatkowych informacji i czy zdecydowałam się na inne okna, czy nadal szukam. Ludzie (zwracam się teraz do sprzedawców) jak biore od Was wycenę, to nie dlatego, że się nudzę i zbieram sobie papierki do ślicznego segregatorka, ale dlatego, że jestem waszym POTENCJALNYM KLIENTEM i w dużej mierze od Was zależy czy u Was coś kupię. Po wielu wizytach w hurtowniach i rozmowach ze sprzedawcami mogłabym napisać książkę (akurat marketing to moja branża)pt "Co zrobić, aby zniechęcić do siebie klienta"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również mam do czynienia z zamówieniami u różnych dostawców. Zgadzam się z Wami, prawdziwych handlowców którym naprawdę zależy na kliencie jest 5-10% ogółu. Z początku dziwiłem się ich stosunkowi do klientów lecz teraz, z tymi którzy nie mają ochoty głębiej zainteresować się tym czego oczekuję, nie prowadzę dłuższych rozmów. Na szczęście istnieje konkurencja i zawsze można znaleść firmę z fachową obsługą. Pawel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlateago też marketingowe nieuki szybko wypadają z obiegu, bardzo się temu dziwiąc. Chociaż z drugiej strony, poszliśmy kiedyś do sklepu/hutrowni pomyśleć nad płytkami. Jak się do nas pani sprzedająca przyczepiła to oglądalismy tylko to co jej się podobało, a na moje pytanie czy są jeszcze jakieś inne wzory (tego samego producenta) prawie na mnie wrzasnęła, że tylko to co widać. Przy sprzyjającej okazji (nowi klienci) daliśmy nogę z tego sklepu aż się kurzyło.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak Dziuba, ale to znaczy, że ta pani też nie potrafi sprzedawać i też by się jej jakieś nauki przydały. Dobry handlowiec to taki, który potrafi rozmawiać z klientem w taki sposób, że nakłoni go do zakupu, klient wychodzi ze sklepu i uważa, że zrobił najlepszy zakup w swoim życiu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdę mówiąc jeżeli sprzedawca biegnie do mnie a ja mówię"dziękuje muszę obejżeć sam"to nigdy nie miałem problemów z natręctwem.Jeżeli widzę że obsługa nie"kumata" to wychodzę i mają klienta w"plecy".Ale raczej nie spotkałem się z takimi skrajnymi przypadkami jak Wy.Przez te parę lat co się kręcę po hurtowniach mam już"swoje"i raczej nie szukam nowych nie sprawdzonych.Mario

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się obawiam, że to musi jedno (conajmniej) pokolenie potrwać, żeby relacje klient-sprzedawca przybliżyły się trochę do normalnych (zachodnich). Cały czas pokutuje model Pan Sprzedawca władca udzielny !

 

Jak pomyślę, że takie "modele" panują w większości dziedzin w naszej RP to aż się dziwie, że ona jeszcze tak dobrze przędzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiem wam świeżutką historię:

 

Zamówiłem drzwi w hurtowni. Pani mnie poinformowała, że dostała potwierdzenie od producenta że powinny byc wczoraj. Dzwonię dziś. Drzwi nie ma, Pani ustaliła, że będą w poniedziałek bo własnie kończą je wykańczać no i transport itd słowem: w poniedziałek!

 

Zadzwoniłem więc do producenta no i tam Pani mi mówi, że (Achtung!): "to nasz pracownik się pomylił i wpisał na potwierdzeniu że bedą 9 a powinien wpisać 16. Dlaczego Pan ma wobec tego ma pretensje?". Tłumaczę kobiecie, że firma musi brać odpowiedzialnośc za swoich ludzi i skoro wpisali że 9 to ja oczekuje że cos zrobią aby mnie skompensowac opóźnienie. A ta w kołko że sie pomylił, że się czepiam "a w ogóle to w Warszawie się czepiają: chca szybko i terminowo i jeszczę tanio (sic!) a przeciez my się staramy".

 

Wniosek mam taki: producent ma iście kazachski model prowadzenia interesu bo uważa, że słowo pisane nic nie znaczy i nie bierze odpowiedzialnosci za swoich pracowników. I jeszcze jedno: strach wejśc do Unii bo nas zjedzą jednym prostym ruchem z takimi ludźmi. Jak w Niemczech spóźnisz się z dostawą 15 minut to możesz odjeżdżać bo juz jest nastepny. A u nas ....

 

Za mała konkurencja!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...