Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Kryzys


Recommended Posts

Witam, może trochę offtopic, ale czy ktoś z Was przeżywał kryzys pod tytułem: mam dość tej budowy, oszczędzania na każdym kroku w życiu codziennym, sprawdzania wszystkiego po fachowcach i ogólne zniechęcenie budową? Czy jestem odosobniony?

Wiem, że niby wiele osób, chciało by mieć "takie" problemy, aczkolwiek coś mnie takiego dopadło.

Chyba depresja jesienno-zimowo-wiosenna :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, może trochę offtopic, ale czy ktoś z Was przeżywał kryzys pod tytułem: mam dość tej budowy, oszczędzania na każdym kroku w życiu codziennym, sprawdzania wszystkiego po fachowcach i ogólne zniechęcenie budową? Czy jestem odosobniony?

Wiem, że niby wiele osób, chciało by mieć "takie" problemy, aczkolwiek coś mnie takiego dopadło.

Chyba depresja jesienno-zimowo-wiosenna :-)

 

Zepnij poslady i do przodu, jak pozniej usiadziesz z piwkiem na tarasie ale z winkiem przy kominku to powiesz ze warto bylo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zepnij poslady i do przodu, jak pozniej usiadziesz z piwkiem na tarasie ale z winkiem przy kominku to powiesz ze warto bylo

 

Tylko problem jest z tym zepnięciem. Mnie dopadło coś takiego w grudniu, rok temu. Pod koniec listopada miałem wyjazd służbowy a później ciężko było wrócić na budowę i tak cały grudzień przebimbałem. Kompletnie nic nie zrobiłem na budowie. Dopiero po nowym roku wróciłem. Potrzebny był reset.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mi się nie chcę, zapierdzielam 6 dni w tygodniu do roboty, nie raz muszę jeździć 2-3 razy dziennie na budowę. Odmawianie sobie wakacji/wyjść/oszczędzam wszędzie.

Już teraz wiem, dlaczego budowa "dobija" inwestora. Dosłownie.

 

Chyba potrzebuję poważnego resetu alkoholowego.

 

Chociaż w sumie może potem będzie lżej, w końcu niby stary nie jestem, w wieku 28 lat będę miał swój dom.. Bez pomocy finansowej typu :tatuś kupił, mamusia urządziła. Trochę pomógł bank.

 

Aczkolwiek powiem Was szczerze, że w tym momencie budowa mnie nie cieszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mi się nie chcę, zapierdzielam 6 dni w tygodniu do roboty, nie raz muszę jeździć 2-3 razy dziennie na budowę. Odmawianie sobie wakacji/wyjść/oszczędzam wszędzie.

Już teraz wiem, dlaczego budowa "dobija" inwestora. Dosłownie.

 

Chyba potrzebuję poważnego resetu alkoholowego.

 

Chociaż w sumie może potem będzie lżej, w końcu niby stary nie jestem, w wieku 28 lat będę miał swój dom.. Bez pomocy finansowej typu :tatuś kupił, mamusia urządziła. Trochę pomógł bank.

 

Aczkolwiek powiem Was szczerze, że w tym momencie budowa mnie nie cieszy.

 

Przodu Ci się trochę pomieszkać w jakimś domu wielorodzinnym z fajnymi "sąsiadami" szybo zmieniłbyś zdanie... Powodzenia! Dasz rady, nie myśl o całosci a skup się na pojedynczym zadaniu. Małymi krokami do przodu. SAM buduję już 2 lata... pomalutku :) pośpiech jest twoim wrogiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale macie problemy, w tym wieku brak energii i motywacji:jawdrop:?

Ja budowałem po 50-tce, bez kryzysu, bieżące postępy na budowie dają kopa. Trzeba cieszyć się z tego, co już się zrobiło i ile radości przyniosą kolejne roboty. Cały czas bliżej do zamieszkania.

Tak szczerze mówiąc to nie miałem czasu na doła, praca, budowa, sen. Bez chwili wytchnienia, w zasadzie na jednym oddechu :yes:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest coś z tego tematu. Nawet w dziennikach budowy spotykałem się z takimi wyznaniami. Często pod koniec. Końcówka kasy, budowa się przeciąga, postępy coraz mniejsze

A na koniec widać ile jeszcze brakuje w finansach i czasie. Czas jest kluczowy na wybór każdej rzeczy potrzebny jest czas. Później trzeba zamontować samemu bo koniec. Ogólnie rodzina zmęczona brakiem męża czy taty. Dzieci co sobota u babci a my budowa. Lekkie wariactwo. My w pewnym momencie powiedzieliśmy stop. Nic nas nie goni. Możemy poświęcić temu tyle czasu ile potrzeba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arturo72
Ale macie problemy, w tym wieku brak energii i motywacji:jawdrop:?

Ja budowałem po 50-tce, bez kryzysu, bieżące postępy na budowie dają kopa. Trzeba cieszyć się z tego, co już się zrobiło i ile radości przyniosą kolejne roboty. Cały czas bliżej do zamieszkania.

Tak szczerze mówiąc to nie miałem czasu na doła, praca, budowa, sen. Bez chwili wytchnienia, w zasadzie na jednym oddechu :yes:.

Dokładnie się z tym zgadzam,dla mnie budowa to była przygoda i każdy widoczny postęp dodawał kolejnej mobilizacji no i micha się cieszyła ;)

Ja też budowałem w słusznym wieku bo po 40 ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja dodam z perspektywy kogoś kto jest dokładnie w tej samej sytuacji w chwili obecnej nie wiem na jakim etapie jesteś ja wykańczam,w założeniu powinnam już mieszkać magiczny termin na święta.

 

Nie będą to nawet wielkanocne ale z tym już się pogodziłam i nie tu jest sedno problemu-nie mogę patrzeć już na ekipy ciągle muszę wracać do niby zakończonych etapów,bo albo np wczoraj olejowali podłogi bo deska okazała sie nie taka jak powinna być zrobili na gwarancji ale trwało,ile telefonów i delegacji różnych ekspertów,na chwilę obecną mam w reklamacji lampy i tapetę ,nie mam ciepłej wody w baterii w wannie wykonawca nie odbiera no po tygodniu dzwonienia dostałam SMS wczoraj nie mogę odebrać prowadzę coż nie wiem czy trasa się skończyła,obsuwa z meblami bo niby sprzętu nie ma..

 

No i fuszerki tam płytka pęknięta tam gładź nie tak,malowanie do poprawki.

 

Ciągle tylko dzwonię piszę i upominam się o swoje do tego wyceny poszukiwania jedni czekają na drugich nie ma mebli nie można zrobić pomiaru blatu i tak w kółko.Ekipa wchodzi i zepsuje to przyjechała naprawić o ile przyjedzie, przykład z ostatniego tygodnia ciekło z kaloryfera zaworu poprawili ale odpowiętrzając pochlapali świeżo pomalowaną ścianę.

 

Mam nadzieję że jak będzie już po wszystkim to zatrą się te emocje,i nabiorę dystansu,bo teraz też mi się nie chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja dodam z perspektywy kogoś kto jest dokładnie w tej samej sytuacji w chwili obecnej nie wiem na jakim etapie jesteś ja wykańczam,w założeniu powinnam już mieszkać magiczny termin na święta.

 

Nie będą to nawet wielkanocne ale z tym już się pogodziłam i nie tu jest sedno problemu-nie mogę patrzeć już na ekipy ciągle muszę wracać do niby zakończonych etapów,bo albo np wczoraj olejowali podłogi bo deska okazała sie nie taka jak powinna być zrobili na gwarancji ale trwało,ile telefonów i delegacji różnych ekspertów,na chwilę obecną mam w reklamacji lampy i tapetę ,nie mam ciepłej wody w baterii w wannie wykonawca nie odbiera no po tygodniu dzwonienia dostałam SMS wczoraj nie mogę odebrać prowadzę coż nie wiem czy trasa się skończyła,obsuwa z meblami bo niby sprzętu nie ma..

 

No i fuszerki tam płytka pęknięta tam gładź nie tak,malowanie do poprawki.

 

Ciągle tylko dzwonię piszę i upominam się o swoje do tego wyceny poszukiwania jedni czekają na drugich nie ma mebli nie można zrobić pomiaru blatu i tak w kółko.Ekipa wchodzi i zepsuje to przyjechała naprawić o ile przyjedzie, przykład z ostatniego tygodnia ciekło z kaloryfera zaworu poprawili ale odpowiętrzając pochlapali świeżo pomalowaną ścianę.

 

Mam nadzieję że jak będzie już po wszystkim to zatrą się te emocje,i nabiorę dystansu,bo teraz też mi się nie chce.

 

Gratuluję wytrwałości ;) tak trzymać.

 

Ps. Ile czasu minęło od wbicia "pierwszej łopaty" u Ciebie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie się z tym zgadzam,dla mnie budowa to była przygoda i każdy widoczny postęp dodawał kolejnej mobilizacji no i micha się cieszyła ;)

Ja też budowałem w słusznym wieku bo po 40 ;)

 

Mój mąż jest chyba aktualnie na etapie doła budowlanego :-) Dwa lata zapieprzał (praca, obiad, budowa, kolacja albo i nie, spać i tak w kółko), i jak już zamieszkaliśmy, to zostały pierdoły, ale się nie chce i tyle. Też się cieszyliśmy z postępów, i też nas wszystko mobilizowało. Ale w końcu nastąpił przesyt. Co nie zmienia faktu, że w sumie budowalibyśmy się drugi raz, tylko inaczej:yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja dodam z perspektywy kogoś kto jest dokładnie w tej samej sytuacji w chwili obecnej nie wiem na jakim etapie jesteś ja wykańczam,w założeniu powinnam już mieszkać magiczny termin na święta.

 

Nie będą to nawet wielkanocne ale z tym już się pogodziłam i nie tu jest sedno problemu-nie mogę patrzeć już na ekipy ciągle muszę wracać do niby zakończonych etapów,bo albo np wczoraj olejowali podłogi bo deska okazała sie nie taka jak powinna być zrobili na gwarancji ale trwało,ile telefonów i delegacji różnych ekspertów,na chwilę obecną mam w reklamacji lampy i tapetę ,nie mam ciepłej wody w baterii w wannie wykonawca nie odbiera no po tygodniu dzwonienia dostałam SMS wczoraj nie mogę odebrać prowadzę coż nie wiem czy trasa się skończyła,obsuwa z meblami bo niby sprzętu nie ma..

 

No i fuszerki tam płytka pęknięta tam gładź nie tak,malowanie do poprawki.

 

Ciągle tylko dzwonię piszę i upominam się o swoje do tego wyceny poszukiwania jedni czekają na drugich nie ma mebli nie można zrobić pomiaru blatu i tak w kółko.Ekipa wchodzi i zepsuje to przyjechała naprawić o ile przyjedzie, przykład z ostatniego tygodnia ciekło z kaloryfera zaworu poprawili ale odpowiętrzając pochlapali świeżo pomalowaną ścianę.

 

Mam nadzieję że jak będzie już po wszystkim to zatrą się te emocje,i nabiorę dystansu,bo teraz też mi się nie chce.

 

Wygląda na to, że dokonaliście niewłaściwych wyborów wykonawców/dostawców. Nie zawsze, czy raczej nieczęsto wymagania zleceniodawcy pokrywają się z jakością wykonania wykonawców. U siebie też mieliśmy taką małą ekipę. Wykonawcy twierdzili że robota jest ok., nas nie zadowalała.

Z postu można się domyślać, że do waszych problemów przyczyniacie się nieco sami (tylko domysły!). Przede wszystkim należy przestrzegać żelaznej zasady. Żadnych zaliczek, tylko rozliczenia za wykonaną pracę. Jeśli praca jest przewlekła np. elektryk na budowie od początku do końca, rozliczenia etapami, ale zawsze tylko za wykonaną pracę!

A najlepiej co możliwe, robić własnymi siłami. Jeśli nawet nie zrobi się idealnie, to człowiek może mieć żal tylko do siebie. I w stosunku do siebie, człowiek posiada zwiększoną tolerancję. Na swojej budowie sporo robiłem sam, popełnione drobne błędy mało mi przeszkadzają. Jeśli się zapłaci wykonawcy za robotę, to oczekuje się jednak ideału. Stąd później poprawki i zatrzymanie części kwoty aż do skutku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że dokonaliście niewłaściwych wyborów wykonawców/dostawców. Nie zawsze, czy raczej nieczęsto wymagania zleceniodawcy pokrywają się z jakością wykonania wykonawców..

 

Nie dajemy zaliczek,a nawet nie rozliczamy do końca prac zrobionych źle lub nie do końca a nawet odliczamy za zniszczone materiały,czy dokonaliśmy złych wyborów w części chyba tak,nasza wina mimo że staraliśmy się wybrać najlepiej.

 

Czasem jednak mimo najlepszych chęci jest jak jest,np śmierć jednego z fachowców przecież takich rzeczy nie da się przewidzieć.Potem nie dojeżdża towar zamawiany osobiście lub przez wykonawcę,psuje się maszyna samochód na każdej budowie jest jakieś coś.Może inni odporni bardziej.

 

Nie budujemy własnymi rękami,ale parę rzeczy zrobiliśmy sami a teraz wolimy niejednokrotnie poprawić,ale irytujące to jest.

 

Ciekawe jest że jedna firma pierwsza brygada ok druga już nie-wybierałam firmę po pierwszym etapie byłam pewna że kolejny wyjdzie ok a tu zonk.

 

I jeszcze jakoś bardzo chciałabym mieć dobrze idealnie jeszcze bardziej,niestety nie wszystko potrafimy zrobić na zadawalającym poziomie z braku umiejętności,narzędzi dostępu do materiału czasem czasu,ale chcę uczciwie zapłacić za usługę towar na odpowiednim poziomie aby być zadowolonym z efektu

 

Nie chcę patrzeć nawet na niedoróbki wykonane we własnym zakresie.

 

Wolę poprawiać czekać ile trzeba,np teraz uszkodzone płytki zamówione czekamy na nie a potem kafelkarz ciekawe jak długo będzie zwlekać z wizytą bo to w ramach wymiany ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po zamieszkaniu nie dostrzegam małych niedoróbek czy niedokładności. Najważniejsza jest funkcjonalność. Jeśli w rodzinie panuje zgoda, bo to najważniejsze, to drobne mankamenty są mało istotne. Jeśli samemu zrobi się na budowie wiele prac, to można własnoręcznie doświadczyć, jak trudno jest zrobić wszystko idealnie. Trzeba nauczyć się, nie zajmowania p......mi, są ważniejsze rzeczy w życiu.

Na niektóre wypadki nie ma się wpływu. Poślizgi także są naturalne, byle niewielkie.

Należy zachować optymizm i pogodę ducha, mimo zmęczenia, to naprawdę pomaga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po zamieszkaniu nie dostrzegam małych niedoróbek czy niedokładności. Najważniejsza jest funkcjonalność. Jeśli w rodzinie panuje zgoda, bo to najważniejsze, to drobne mankamenty są mało istotne. Jeśli samemu zrobi się na budowie wiele prac, to można własnoręcznie doświadczyć, jak trudno jest zrobić wszystko idealnie. Trzeba nauczyć się, nie zajmowania p......mi, są ważniejsze rzeczy w życiu.

Na niektóre wypadki nie ma się wpływu. Poślizgi także są naturalne, byle niewielkie.

Należy zachować optymizm i pogodę ducha, mimo zmęczenia, to naprawdę pomaga.

 

Tak ale czasami juz denerwuja te wszechobecne reklamacje. U mnie akurat z ekipami nie bylo zadnego problemu, jedynie co i cwu troche skopane, a najwiekszy problem bo wzialem kolege, i teraz nie mam ani kolegi ani dobrze zrobionej instalacji ani kasy ktora zaoszczedzilem bo pierdykla rura zasioajaca cwu z zasobnika, bo nie dal naczynia przeponowego w instalacji i zalalo pol chalupy, dwumiesieczny parkiet sie rozpuchl, ubezpieczyciel sie wypial i wyplacil tysiac zl. Po niedzieli ma przyjechac parkieciarz i scigne go o kosztorys naprawy i bede walczyl z allanzem. Poza tym mawa pierdol, a to pochlanoacz sie zepsul, a to spluczka cieknie, a to transformator do swiatla sie uwalil. Takie pierdoly. Ale fakt faktem jezeli chodzi o ekipy to co jedna to lepsza, dobrze trafilem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...