jarekFTW 23.02.2016 22:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lutego 2016 Witam, może trochę offtopic, ale czy ktoś z Was przeżywał kryzys pod tytułem: mam dość tej budowy, oszczędzania na każdym kroku w życiu codziennym, sprawdzania wszystkiego po fachowcach i ogólne zniechęcenie budową? Czy jestem odosobniony? Wiem, że niby wiele osób, chciało by mieć "takie" problemy, aczkolwiek coś mnie takiego dopadło. Chyba depresja jesienno-zimowo-wiosenna Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jacek.zoo 24.02.2016 06:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2016 Witam, może trochę offtopic, ale czy ktoś z Was przeżywał kryzys pod tytułem: mam dość tej budowy, oszczędzania na każdym kroku w życiu codziennym, sprawdzania wszystkiego po fachowcach i ogólne zniechęcenie budową? Czy jestem odosobniony? Wiem, że niby wiele osób, chciało by mieć "takie" problemy, aczkolwiek coś mnie takiego dopadło. Chyba depresja jesienno-zimowo-wiosenna Zepnij poslady i do przodu, jak pozniej usiadziesz z piwkiem na tarasie ale z winkiem przy kominku to powiesz ze warto bylo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
schizo85 24.02.2016 14:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2016 Zepnij poslady i do przodu, jak pozniej usiadziesz z piwkiem na tarasie ale z winkiem przy kominku to powiesz ze warto bylo Tylko problem jest z tym zepnięciem. Mnie dopadło coś takiego w grudniu, rok temu. Pod koniec listopada miałem wyjazd służbowy a później ciężko było wrócić na budowę i tak cały grudzień przebimbałem. Kompletnie nic nie zrobiłem na budowie. Dopiero po nowym roku wróciłem. Potrzebny był reset. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarekFTW 24.02.2016 20:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2016 Tak mi się nie chcę, zapierdzielam 6 dni w tygodniu do roboty, nie raz muszę jeździć 2-3 razy dziennie na budowę. Odmawianie sobie wakacji/wyjść/oszczędzam wszędzie.Już teraz wiem, dlaczego budowa "dobija" inwestora. Dosłownie. Chyba potrzebuję poważnego resetu alkoholowego. Chociaż w sumie może potem będzie lżej, w końcu niby stary nie jestem, w wieku 28 lat będę miał swój dom.. Bez pomocy finansowej typu :tatuś kupił, mamusia urządziła. Trochę pomógł bank. Aczkolwiek powiem Was szczerze, że w tym momencie budowa mnie nie cieszy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
meczesiu 24.02.2016 20:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2016 Tak mi się nie chcę, zapierdzielam 6 dni w tygodniu do roboty, nie raz muszę jeździć 2-3 razy dziennie na budowę. Odmawianie sobie wakacji/wyjść/oszczędzam wszędzie. Już teraz wiem, dlaczego budowa "dobija" inwestora. Dosłownie. Chyba potrzebuję poważnego resetu alkoholowego. Chociaż w sumie może potem będzie lżej, w końcu niby stary nie jestem, w wieku 28 lat będę miał swój dom.. Bez pomocy finansowej typu :tatuś kupił, mamusia urządziła. Trochę pomógł bank. Aczkolwiek powiem Was szczerze, że w tym momencie budowa mnie nie cieszy. Przodu Ci się trochę pomieszkać w jakimś domu wielorodzinnym z fajnymi "sąsiadami" szybo zmieniłbyś zdanie... Powodzenia! Dasz rady, nie myśl o całosci a skup się na pojedynczym zadaniu. Małymi krokami do przodu. SAM buduję już 2 lata... pomalutku pośpiech jest twoim wrogiem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
noc 24.02.2016 20:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2016 Ale macie problemy, w tym wieku brak energii i motywacji:jawdrop:? Ja budowałem po 50-tce, bez kryzysu, bieżące postępy na budowie dają kopa. Trzeba cieszyć się z tego, co już się zrobiło i ile radości przyniosą kolejne roboty. Cały czas bliżej do zamieszkania. Tak szczerze mówiąc to nie miałem czasu na doła, praca, budowa, sen. Bez chwili wytchnienia, w zasadzie na jednym oddechu . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
APZ 24.02.2016 20:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2016 Jest coś z tego tematu. Nawet w dziennikach budowy spotykałem się z takimi wyznaniami. Często pod koniec. Końcówka kasy, budowa się przeciąga, postępy coraz mniejsze A na koniec widać ile jeszcze brakuje w finansach i czasie. Czas jest kluczowy na wybór każdej rzeczy potrzebny jest czas. Później trzeba zamontować samemu bo koniec. Ogólnie rodzina zmęczona brakiem męża czy taty. Dzieci co sobota u babci a my budowa. Lekkie wariactwo. My w pewnym momencie powiedzieliśmy stop. Nic nas nie goni. Możemy poświęcić temu tyle czasu ile potrzeba. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarekFTW 24.02.2016 21:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2016 Dzięki za te słowa. No nic, jutro z rana znowu to samo, hurtownia, budowa, rozmowa z fachowcem, praca, dom, praca, sen.Ehhhhhh.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Marek88.8 24.02.2016 21:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2016 Mieszkanie z teściami/rodzicami dobija. Uwierz mi. W takim wypadku czas spędzony na budowie to jest przyjemność. Ale czasami potrzebny reset, wypić litra i po sprawie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Arturo72 25.02.2016 10:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2016 Ale macie problemy, w tym wieku brak energii i motywacji:jawdrop:? Ja budowałem po 50-tce, bez kryzysu, bieżące postępy na budowie dają kopa. Trzeba cieszyć się z tego, co już się zrobiło i ile radości przyniosą kolejne roboty. Cały czas bliżej do zamieszkania. Tak szczerze mówiąc to nie miałem czasu na doła, praca, budowa, sen. Bez chwili wytchnienia, w zasadzie na jednym oddechu . Dokładnie się z tym zgadzam,dla mnie budowa to była przygoda i każdy widoczny postęp dodawał kolejnej mobilizacji no i micha się cieszyła Ja też budowałem w słusznym wieku bo po 40 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aLien01 25.02.2016 12:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2016 Ja jestem po dwóch budowach na przełomie 2010-2014 i myślę już o kolejnej Dla mnie budowa to przygoda. Jedyny stres na końcu kiedy kasy brakuje i trzeba robić cięcia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bejaro 25.02.2016 12:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2016 No to ja dodam z perspektywy kogoś kto jest dokładnie w tej samej sytuacji w chwili obecnej nie wiem na jakim etapie jesteś ja wykańczam,w założeniu powinnam już mieszkać magiczny termin na święta. Nie będą to nawet wielkanocne ale z tym już się pogodziłam i nie tu jest sedno problemu-nie mogę patrzeć już na ekipy ciągle muszę wracać do niby zakończonych etapów,bo albo np wczoraj olejowali podłogi bo deska okazała sie nie taka jak powinna być zrobili na gwarancji ale trwało,ile telefonów i delegacji różnych ekspertów,na chwilę obecną mam w reklamacji lampy i tapetę ,nie mam ciepłej wody w baterii w wannie wykonawca nie odbiera no po tygodniu dzwonienia dostałam SMS wczoraj nie mogę odebrać prowadzę coż nie wiem czy trasa się skończyła,obsuwa z meblami bo niby sprzętu nie ma.. No i fuszerki tam płytka pęknięta tam gładź nie tak,malowanie do poprawki. Ciągle tylko dzwonię piszę i upominam się o swoje do tego wyceny poszukiwania jedni czekają na drugich nie ma mebli nie można zrobić pomiaru blatu i tak w kółko.Ekipa wchodzi i zepsuje to przyjechała naprawić o ile przyjedzie, przykład z ostatniego tygodnia ciekło z kaloryfera zaworu poprawili ale odpowiętrzając pochlapali świeżo pomalowaną ścianę. Mam nadzieję że jak będzie już po wszystkim to zatrą się te emocje,i nabiorę dystansu,bo teraz też mi się nie chce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Marek88.8 25.02.2016 15:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2016 No to ja dodam z perspektywy kogoś kto jest dokładnie w tej samej sytuacji w chwili obecnej nie wiem na jakim etapie jesteś ja wykańczam,w założeniu powinnam już mieszkać magiczny termin na święta. Nie będą to nawet wielkanocne ale z tym już się pogodziłam i nie tu jest sedno problemu-nie mogę patrzeć już na ekipy ciągle muszę wracać do niby zakończonych etapów,bo albo np wczoraj olejowali podłogi bo deska okazała sie nie taka jak powinna być zrobili na gwarancji ale trwało,ile telefonów i delegacji różnych ekspertów,na chwilę obecną mam w reklamacji lampy i tapetę ,nie mam ciepłej wody w baterii w wannie wykonawca nie odbiera no po tygodniu dzwonienia dostałam SMS wczoraj nie mogę odebrać prowadzę coż nie wiem czy trasa się skończyła,obsuwa z meblami bo niby sprzętu nie ma.. No i fuszerki tam płytka pęknięta tam gładź nie tak,malowanie do poprawki. Ciągle tylko dzwonię piszę i upominam się o swoje do tego wyceny poszukiwania jedni czekają na drugich nie ma mebli nie można zrobić pomiaru blatu i tak w kółko.Ekipa wchodzi i zepsuje to przyjechała naprawić o ile przyjedzie, przykład z ostatniego tygodnia ciekło z kaloryfera zaworu poprawili ale odpowiętrzając pochlapali świeżo pomalowaną ścianę. Mam nadzieję że jak będzie już po wszystkim to zatrą się te emocje,i nabiorę dystansu,bo teraz też mi się nie chce. Gratuluję wytrwałości tak trzymać. Ps. Ile czasu minęło od wbicia "pierwszej łopaty" u Ciebie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bejaro 25.02.2016 17:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2016 Gratuluję wytrwałości tak trzymać. Ps. Ile czasu minęło od wbicia "pierwszej łopaty" u Ciebie? Dziękuję. Zaczęliśmy końcem lipca 2014,za kilka dni minie rok od wstawienia okien i tak sobie myślę ile mi czasu do końca gwarancji zostanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bracianka 25.02.2016 19:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2016 Dokładnie się z tym zgadzam,dla mnie budowa to była przygoda i każdy widoczny postęp dodawał kolejnej mobilizacji no i micha się cieszyła Ja też budowałem w słusznym wieku bo po 40 Mój mąż jest chyba aktualnie na etapie doła budowlanego Dwa lata zapieprzał (praca, obiad, budowa, kolacja albo i nie, spać i tak w kółko), i jak już zamieszkaliśmy, to zostały pierdoły, ale się nie chce i tyle. Też się cieszyliśmy z postępów, i też nas wszystko mobilizowało. Ale w końcu nastąpił przesyt. Co nie zmienia faktu, że w sumie budowalibyśmy się drugi raz, tylko inaczej:yes: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
noc 25.02.2016 19:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2016 No to ja dodam z perspektywy kogoś kto jest dokładnie w tej samej sytuacji w chwili obecnej nie wiem na jakim etapie jesteś ja wykańczam,w założeniu powinnam już mieszkać magiczny termin na święta. Nie będą to nawet wielkanocne ale z tym już się pogodziłam i nie tu jest sedno problemu-nie mogę patrzeć już na ekipy ciągle muszę wracać do niby zakończonych etapów,bo albo np wczoraj olejowali podłogi bo deska okazała sie nie taka jak powinna być zrobili na gwarancji ale trwało,ile telefonów i delegacji różnych ekspertów,na chwilę obecną mam w reklamacji lampy i tapetę ,nie mam ciepłej wody w baterii w wannie wykonawca nie odbiera no po tygodniu dzwonienia dostałam SMS wczoraj nie mogę odebrać prowadzę coż nie wiem czy trasa się skończyła,obsuwa z meblami bo niby sprzętu nie ma.. No i fuszerki tam płytka pęknięta tam gładź nie tak,malowanie do poprawki. Ciągle tylko dzwonię piszę i upominam się o swoje do tego wyceny poszukiwania jedni czekają na drugich nie ma mebli nie można zrobić pomiaru blatu i tak w kółko.Ekipa wchodzi i zepsuje to przyjechała naprawić o ile przyjedzie, przykład z ostatniego tygodnia ciekło z kaloryfera zaworu poprawili ale odpowiętrzając pochlapali świeżo pomalowaną ścianę. Mam nadzieję że jak będzie już po wszystkim to zatrą się te emocje,i nabiorę dystansu,bo teraz też mi się nie chce. Wygląda na to, że dokonaliście niewłaściwych wyborów wykonawców/dostawców. Nie zawsze, czy raczej nieczęsto wymagania zleceniodawcy pokrywają się z jakością wykonania wykonawców. U siebie też mieliśmy taką małą ekipę. Wykonawcy twierdzili że robota jest ok., nas nie zadowalała. Z postu można się domyślać, że do waszych problemów przyczyniacie się nieco sami (tylko domysły!). Przede wszystkim należy przestrzegać żelaznej zasady. Żadnych zaliczek, tylko rozliczenia za wykonaną pracę. Jeśli praca jest przewlekła np. elektryk na budowie od początku do końca, rozliczenia etapami, ale zawsze tylko za wykonaną pracę! A najlepiej co możliwe, robić własnymi siłami. Jeśli nawet nie zrobi się idealnie, to człowiek może mieć żal tylko do siebie. I w stosunku do siebie, człowiek posiada zwiększoną tolerancję. Na swojej budowie sporo robiłem sam, popełnione drobne błędy mało mi przeszkadzają. Jeśli się zapłaci wykonawcy za robotę, to oczekuje się jednak ideału. Stąd później poprawki i zatrzymanie części kwoty aż do skutku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bejaro 25.02.2016 20:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2016 Wygląda na to, że dokonaliście niewłaściwych wyborów wykonawców/dostawców. Nie zawsze, czy raczej nieczęsto wymagania zleceniodawcy pokrywają się z jakością wykonania wykonawców.. Nie dajemy zaliczek,a nawet nie rozliczamy do końca prac zrobionych źle lub nie do końca a nawet odliczamy za zniszczone materiały,czy dokonaliśmy złych wyborów w części chyba tak,nasza wina mimo że staraliśmy się wybrać najlepiej. Czasem jednak mimo najlepszych chęci jest jak jest,np śmierć jednego z fachowców przecież takich rzeczy nie da się przewidzieć.Potem nie dojeżdża towar zamawiany osobiście lub przez wykonawcę,psuje się maszyna samochód na każdej budowie jest jakieś coś.Może inni odporni bardziej. Nie budujemy własnymi rękami,ale parę rzeczy zrobiliśmy sami a teraz wolimy niejednokrotnie poprawić,ale irytujące to jest. Ciekawe jest że jedna firma pierwsza brygada ok druga już nie-wybierałam firmę po pierwszym etapie byłam pewna że kolejny wyjdzie ok a tu zonk. I jeszcze jakoś bardzo chciałabym mieć dobrze idealnie jeszcze bardziej,niestety nie wszystko potrafimy zrobić na zadawalającym poziomie z braku umiejętności,narzędzi dostępu do materiału czasem czasu,ale chcę uczciwie zapłacić za usługę towar na odpowiednim poziomie aby być zadowolonym z efektu Nie chcę patrzeć nawet na niedoróbki wykonane we własnym zakresie. Wolę poprawiać czekać ile trzeba,np teraz uszkodzone płytki zamówione czekamy na nie a potem kafelkarz ciekawe jak długo będzie zwlekać z wizytą bo to w ramach wymiany ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
noc 25.02.2016 22:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2016 Po zamieszkaniu nie dostrzegam małych niedoróbek czy niedokładności. Najważniejsza jest funkcjonalność. Jeśli w rodzinie panuje zgoda, bo to najważniejsze, to drobne mankamenty są mało istotne. Jeśli samemu zrobi się na budowie wiele prac, to można własnoręcznie doświadczyć, jak trudno jest zrobić wszystko idealnie. Trzeba nauczyć się, nie zajmowania p......mi, są ważniejsze rzeczy w życiu. Na niektóre wypadki nie ma się wpływu. Poślizgi także są naturalne, byle niewielkie.Należy zachować optymizm i pogodę ducha, mimo zmęczenia, to naprawdę pomaga. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jacek.zoo 26.02.2016 05:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Lutego 2016 Po zamieszkaniu nie dostrzegam małych niedoróbek czy niedokładności. Najważniejsza jest funkcjonalność. Jeśli w rodzinie panuje zgoda, bo to najważniejsze, to drobne mankamenty są mało istotne. Jeśli samemu zrobi się na budowie wiele prac, to można własnoręcznie doświadczyć, jak trudno jest zrobić wszystko idealnie. Trzeba nauczyć się, nie zajmowania p......mi, są ważniejsze rzeczy w życiu. Na niektóre wypadki nie ma się wpływu. Poślizgi także są naturalne, byle niewielkie. Należy zachować optymizm i pogodę ducha, mimo zmęczenia, to naprawdę pomaga. Tak ale czasami juz denerwuja te wszechobecne reklamacje. U mnie akurat z ekipami nie bylo zadnego problemu, jedynie co i cwu troche skopane, a najwiekszy problem bo wzialem kolege, i teraz nie mam ani kolegi ani dobrze zrobionej instalacji ani kasy ktora zaoszczedzilem bo pierdykla rura zasioajaca cwu z zasobnika, bo nie dal naczynia przeponowego w instalacji i zalalo pol chalupy, dwumiesieczny parkiet sie rozpuchl, ubezpieczyciel sie wypial i wyplacil tysiac zl. Po niedzieli ma przyjechac parkieciarz i scigne go o kosztorys naprawy i bede walczyl z allanzem. Poza tym mawa pierdol, a to pochlanoacz sie zepsul, a to spluczka cieknie, a to transformator do swiatla sie uwalil. Takie pierdoly. Ale fakt faktem jezeli chodzi o ekipy to co jedna to lepsza, dobrze trafilem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.