Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

ratunku, osy!


Recommended Posts

brzoza - groźba ataku ze strony tych pszczół ciągle istnieje także w stosunku do mieszkańców i gości na mojej posesji - to zaledwie kilkanaście metrów dystansu. Zresztą przypadków pojedynczych użądleń na działce było znacznie więcej.

Czy idąc za Twoją radą miałbym poprosić żonę i córkę aby ogoliły się na łyso?

Bo jeśli chodzi o ich higienę to nie mam żadnych zastrzeżeń.

Nie wydaje mi się by dobrze odebrały taką radę Kolegi z forum :-)

carringtontomas - pomysł z tujami bardziej do mnie przemawia ale jak przeżyć te lata zanim urosną na tyle by przesłonić świat ruchliwym owadom?

pzdr.

-romwis

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

brzoza - groźba ataku ze strony tych pszczół ciągle istnieje także w stosunku do mieszkańców i gości na mojej posesji - to zaledwie kilkanaście metrów dystansu. Zresztą przypadków pojedynczych użądleń na działce było znacznie więcej...

romwis - pszczoły stadnie nie atakują w takich odległosciach od ula o jakich piszesz

atakowaniem zajmuja sie tylko "pszczoły - strażniczki ula" czyli chroniace wlotki

te atakuja do skutku jesli drapieznik/w ich mniemaniu/ tam przebywa, smierdzi, jest owłosiony albo ubrany w jakiś "kudłaty" ciuch

zdarzaja sie użadlenia pojedynczej pszczoły na wolnej przestrzeni - ale tu naprawde trzeba miec pecha lub w jakis sposób przeszkodzic w pracy pszczole

 

 

Czy idąc za Twoją radą miałbym poprosić żonę i córkę aby ogoliły się na łyso? ...

swoje rady kierowałem do Twojego sąsiada, a nie zony ... :)

bo z Twojego postu zrozumiałem, ze zone użadliła przypadkowa pszczoła

a sąsiada pszczoły nie tolerują i atakuja stadnie - co oznaczało by ze cos z nim nie tak ...

albo pachnie dośc specyficznie, albo kreci sie blisko wlotek bez czapki albo nosi moherowy beret lub sweter ... cos w tym stylu :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dwa lata temu maiłem podobne gniazdko zakopane w ziemi na niezabudowanej działce

pomogła mi straż pożarna

.

.

.

.

.

.

wysłałem żonę z dzieckiem na wakacje

kupiłem:

krzesełko ogrodowe (plastikowe)

2 butelki schłodzonego piwa (na "C")

0,5l rozpałki do grilla

paczkę zapałek

(koszt: 24 zł)

zlokalizowałem gniazdo i przystąpiłem do wypalania

 

(wiem trochę bestyialsko ale mnie tydzień wcześniej pogryzły a jestem uczulony na ich jad, gniazdo zlokalizowane centralnie więc puścić dziecko trochę strach)

 

sączyłem sobie browarek a tu się pojawił dość silny wiatr i ogień wyrwał się spod kontroli (2/3 działki wypaliłem do gołej ziemi)

ci co znają lokalizację wiedzą że "sympatyczni sąsiedzi" lubili tam wyrzucać opony itp niepotrzebne rzeczy więc przy okazji pozbyłem się lekko licząc kontenera śmieci zarośnietych przez chwasty

 

przy pomocy miłego sasiada i 2 łopat opanowaliśmy pożar

ale mimo to profilaktycznie wezwałem straż

 

chłopcy przyjechali polali wodą upomnieli lekkomyślnego obywatela

pozwolili sobie podziękować (50 zł na Warkę)

stwierdzili żeby na przyszłość zadzwonić i powołac się na jakiś budynek uzyteczności publicznej zlokalizowany niedaleko (szkoła, kościół)

i wtedy bezkosztowo załatwią temat

 

dziś wstydzę się swojego czynu i serdecznie żałuję ale chętnie poznam Wasze nie dokońca przemyslane pomysły

 

M!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

brzoza - to by się trochę zgadzało bo żonę, córkę i znajomego użądliła pojedyncza pszczoła. A sąsiad z drugiej strony posesji z pasieką czyli bliżej uli doznał użądleń wielokrotnych: pierwszy raz trzy użądlenia a w ostatni weekend dwa: w brew nad okiem i w głowę za uchem. Zauważył, zbliżając się do swojej sławojki (przy płocie), że właściciel uli coś przy tych pszczołach robi i wtedy nastąpił ich bezpardonowy atak. Sąsiad- starszy gość, z tego co zauważyłem to człowiek czysty i higieniczny. Zawsze ogolony i niezarośnięty.

Zaraz po tym ostatnim ukąszeniu, zadzwonił do mnie i razem udaliśmy się do właściciela pasieki ale niestety już go nie zastaliśmy. Czyżby był świadkiem akcji pszczół ze swego ula?!

pzdr.

-romwis

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja obok tarasu zawsze wieszam pułapki: biorę plastikową butelkę po napoju i rozcinam ją, tworząc "lejek" z szyjki i fragmentu pod nią oraz "pojemnik" z pozostałej części. Powstały z szyjki lejek odwracam szyjką na dół i wsuwam do dolnej części butelki. Biorę drucik i łapię powstałą pułapkę, tworząc równocześnie wieszadełko dla niej (potem wisi na drzewie). Teraz do pułapki wlewam colę, piwo lub inny słodki napój, który osy lubią. Osa łatwo dostanie się do środka pułapki, ale nie będzie już potrafiła się z niej wydostać, bo nie uda jej się wyjść po ściance butelki - zablokuje ją "lejek" z szyjki. Działa znakomicie. Nie lubię być okrutna dla os, ale jeszcze bardziej nie lubię być użądlona. :D 8)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ma co się bawić, jestem strażakiem i jedziemy do os, szerszeni i innych plag jako do M/Z czyli miejscowe zagrożenie, łapiemy owady i wypuszczamy do "lasu" nie jest to płatna usługa bo PSP nie może zarabiać, co innego OSP oni mogą, ale do M/Z zawsze się jeździ za darmo,w miejsce gdzie było gniazdo smarujemy przeważnie ropą albo jakimś środkiem owadobójczym, czasami odmawiamy jeżeli jest gniazdo w murze lub tzreba zerwać kawał dachu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...