Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dobór pompy do hydroforu


Jarek.P

Recommended Posts

Słuchajcie, taki problem mi się pojawił: zbudowałem sobie hydrofornię na potrzeby nawadniania ogrodu, niestety budowałem ją z materiałów posiadanych pod ręką i okazała się być na granicy wydolności (w czasie pracy nawadniania pompa pracuje non-stop, nie ma siły nabić hydrofor do ciśnienia wyłączania). Chcę zmienić pompę na większą, bardziej wydajną. Za podobne pieniądze mogę kupić pompy zbliżonej wydajności teoretycznej, zbliżonej mocy silnika, ale albo głębinówkę albo tradycyjną. Lustro wody mam dość płytko, wysokość słupa do zassania może z 2m, więc tradycyjna spokojnie da radę (daje zresztą w tej chwili, tylko że mała jest) ale do tego 20m rury w poziomie. Moje pytanie: czy dużo zyskam, jeśli zamiast pompy tradycyjnej użyję głębinówki? Tak na chłopski rozum odpowiedź powinna być twierdząca, bo głębinówka i większy komfort pracy ma i łatwiej ciecz się tłoczy, niż zasysa, ale zastanawiam się, czy różnica będzie aż tak duża, by warto było się szarpać, pompę tradycyjną tylko podmienię jedną na drugą, podczas gdy do głębinówki muszę trochę przerobić instalację.

 

Gdyby ktoś był ciekaw, obecnie mam ogrodową pompę Einhell z silnikiem o mocy 900W i teoretycznej wydajności 3100l, do tego zbiornik 50l. Pozwala mi to uzyskać przepływ już w instalacji nawadniającej na poziomie 1000l/h i to jest maksimum jej możliwości, mnie to też od biedy wystarcza, ale chciałbym, by nie pracowała przy tym non stop, no i jakiś zapas do ewentualnej rozbudowy też by się przydał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do rozważenia jeszcze taka myśl.

 

Z punktu widzenia trwałości pompy dla niej praca non-stop jest dużo lepsza niż ciągłe załączenia i wyłączenia. Zależy jaki też jest zbiornik hydroforowy - ale jeśli nie większy niż 50l to zdecydowanie będzie się włączała i wyłączała dość szybko. Gdyby zbiornik był ocynkowany o pojemności np. 200 czy 300 litrów to wtedy warto rozważyć rozwiązanie z mocniejszą pompą.

 

Napisz jeszcze jakie masz ciśnienie wyłączania?? Ewentualnie możesz je trochę obniżyć i poobserwować co ile włącza się pompa jak dobija do zadanego.

 

Ja mam pompę mocną, ale zbiornik 50l - i jak podlewam ciągłym strumieniem z węża to ustawiłem ciśnienie wyłączania tak wysoko, żeby pracowała cały czas, a nie włączała się co 20 sekund - bo to dla pompy dużo gorsze. Ciągła praca nie jest zła. Sytuacja oczywiście wygląda diametralnie różnie w przypadku dużych zbiorników. Ale po co komu takie do ogrodu ;) Szczególnie jak nie martwimy się żelazem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbiornik mam właśnie 50l i w sumie, to, co piszesz też ma sens. Ciśnienia wyłączania nie chcę obniżać, bo wtedy w instalacji nawadniającej ciśnienie będzie mi spadać już na tyle, że kroplowniki nie będą działać. Zastanawiam się jeszcze nad wywaleniem reduktora - obecnie mam na hydroforze ciśnienie 2,5-4 bary, a za tym reduktor dający w sieć mniej więcej stałe ciśnienie mniej więcej dwóch barów. Stałe ciśnienie w sieci to przewidywalna praca całości, ale i też ten reduktor mi niepotrzebnie dławi wypływ. Bez niego kroplowniki będą miały zmienną wydajność (niby są z kompensacją, ale jakoś widzę po ich działaniu, że ta kompensacja nie jest idealna), ale i tak nie spadną poniżej obecnej wydajności, a w górkach ciśnienia będzie tylko lepiej. Kroplowniki wg ich danych technicznych do 4 barów dają radę.

 

PS: żelazem, niestety się martwimy. Do nawadniania używam wody ze studni, a w moich okolicach woda studzienna wlana do szklanki i odstawiona na pół godziny przyjmuje kolor rozwodnionej cocacoli. Ciekaw jestem, swoją drogą, ile mi te kroplowniki podziałają na tej wodzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie jeszcze reduktor. To ja bym zrobił tak,. Wywalił ten reduktor i ustawił ciśnienie wyłączania tak, żeby pompa podczas pracy się nie wyłączała, tylko pracowała ciągle. Ja mam właśnie tak zrobione, że jak otwieram węża na maksa, to pompa pracuje do momentu jak węża nie puszczam. Dodatkową zaletą jest to, że nie potrzebuję dodatkowego reduktora dla stałego ciśnienia (i to niskiego na poziomie 2bar) tylko ma stałe z pracująca pompą na poziomie maksymalnego - czyli ponad 4 bary. Dla mnie jest tak dobrze.

 

Chociaż jeszcze mi przyszła taka myśl jaka jest wydajność tych twoich kroplowników na np. 1 minutę. Bo jak w nabitym do 4bar zbiorniku masz do czasu spadku ciśnienie do 2.5bara masz np. 10 litrów wody. A te 10 litrów wystarczy na 45 sekund pracy nawadniania, to co taki czas pompa będzie się włączać. A to raczej kiepskie.

 

P.S.

A z żelazem bez odżelaziacza i bez zbiornika bez przepony to szkoda walczyć. Do nawadniania ogródka koszt mocno nieopłacalny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuje się recami pod tym co powyzej. Nie ma sensu walczyc. Niech se pompa pracuje non stop, bo to dla niej lepiej. W hydroforze 50L miedzy załączenie a włączeniem dostaniesz z 10-15L wody. Jesli masz faktyczna wydajnosc powiedzmy 2000L to jak ię pompa wylaczy do hydrofor dostarczy wode prze kilkanascie sekund. Potem pompa się znowu włączy i bedzioe pracowac pare razy dluzej niz te kilkanascie sekund. Jesli to jest tania pompa to zdecydowanie nie funduj jej wlaczania / wylaczania co minute. Mozesz sprawdzic u proucenta, czy coś pisze o ilości załączen któa pompa może doswiadczac. Czasem takie ograniczenie jest napisane.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To też walczyć z żelazem nawet nie usiłuję :)

 

Przepływomierz który mam zainstalowany pokazuje w trakcie podlewania wypływ około 1000l/h, czyli na minutę będzie jakieś 16-17 litrów. Czyli tak, jak piszesz, pompa nawet najlepsza i superwydajna i tak się będzie wyłączać na czas poniżej minuty, po czym znów wystartuje. Patrząc na to w ten sposób faktycznie wychodzi na to, że nie ma co się szarpać, ta pompa co jest będzie dalej, tylko reduktor wychrzanię. Dałem go, bo trochę się bałem puszczania czterech barów wprost w instalację, sieć mam zrobioną z rurek z wciskanymi złączkami i obawiałem się, że to się porozłazi. Na szczęście praktyka pokazuje, że rozłączenie tego wymaga naprawdę dużej siły (ot tak, ciągnąc nie udało mi się ani razu, jak musiałem coś rozłączyć to zwykle obcinałem złączkę wraz z kawałkiem rury), przy próbach szczelności cztery bary w to puszczałem i było ok. Więc tym bardziej będzie ok z już zainstalowanymi kroplownikami.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To też walczyć z żelazem nawet nie usiłuję :)

 

Przepływomierz który mam zainstalowany pokazuje w trakcie podlewania wypływ około 1000l/h, czyli na minutę będzie jakieś 16-17 litrów. Czyli tak, jak piszesz, pompa nawet najlepsza i superwydajna i tak się będzie wyłączać na czas poniżej minuty, po czym znów wystartuje. Patrząc na to w ten sposób faktycznie wychodzi na to, że nie ma co się szarpać, ta pompa co jest będzie dalej, tylko reduktor wychrzanię. Dałem go, bo trochę się bałem puszczania czterech barów wprost w instalację, sieć mam zrobioną z rurek z wciskanymi złączkami i obawiałem się, że to się porozłazi. Na szczęście praktyka pokazuje, że rozłączenie tego wymaga naprawdę dużej siły (ot tak, ciągnąc nie udało mi się ani razu, jak musiałem coś rozłączyć to zwykle obcinałem złączkę wraz z kawałkiem rury), przy próbach szczelności cztery bary w to puszczałem i było ok. Więc tym bardziej będzie ok z już zainstalowanymi kroplownikami.

 

Ja mam od kilku lat zrobione linie kroplujace na wciskanych rurkach i idzie na to 4bary z pompy elelektronicznej o regulowanych obrotach.

Nawet kiedys z głupoty/niewiedzy kupiłem złączki 16mm zamiast 17mm. Tez nic się nieporozłaczało tam gdzie sa uzyte te zbyt małe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A powiedz mi, jak to jest z zapychaniem się tego? Płuczesz co sezon? Bo czytam właśnie różne fora ogrodnicze i tam skrajne opinie są, począwszy od "masakra, co sezon połowa emiterów do wymiany, patyczki kroplospływów do moczenia w occie", skończywszy na "od lat mi tylko jeden się przypchał jakimś śmieciem". Filtr dyskowy mam, woda zażelaziona.

 

I druga sprawa - na zimę trzeba przedmuchiwać, tak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A powiedz mi, jak to jest z zapychaniem się tego? Płuczesz co sezon? Bo czytam właśnie różne fora ogrodnicze i tam skrajne opinie są, począwszy od "masakra, co sezon połowa emiterów do wymiany, patyczki kroplospływów do moczenia w occie", skończywszy na "od lat mi tylko jeden się przypchał jakimś śmieciem". Filtr dyskowy mam, woda zażelaziona.

 

I druga sprawa - na zimę trzeba przedmuchiwać, tak?

Działa juz chyba 3 albo 4 sezony. Nie pamietam :-(

 

3.5mg Fe w wodzie. Zadnych filtrów nie stosuje. Studnia o ile wiem i widze, nie "piaszczy" zupelnie. Po za tym studnia 60m a pompa wisi na 15m wiec pewnie jej nawet trudno by było ciezkie czastki pisaku zaciagnac. Choc moze się myle.

 

Nigdy na zime nie przedmuchiwalem, ale tu jedna uwaga, elektrozawory mam w obudowie studni, wiec jakies 1.4m pod poziomem gruntu. Na jesien po prostu spuszczam z tego wode, ale na poziomie nizszym niz sama instalacja w ogrodzie, wiec sporo i łatwo pod wpływem grawitancji wypływa.

 

Rozbierałem zarówno zraszacze rotacyjne (maja filtr) i rozchlastałem jeden kroplownik z kompensacja cisnienia. Wszystko to pokryte jest delikatnym brazowym nalotem. Moge podesłąc zdjecie jesli chcesz. Delikatnym, czytaj schodzi po przetarciu palcem. Nic co trzeba by skrobac i rozpuszczac chemicznie. Nic co by znosiło znamiona predkiego zapchania sie.

Skoro wyczytales tak dramatycznie rozne opinie, to zgaduje ze moze byc roznie, a to w jakim tempie sie toto zapycha, zalezy od wielu czynników, jak pH wody, jak zawartosc piasku/mulu w wodzie, plus własnie ilość zelaza. itp. Ja bym zakladał ze nie ma reguly i trzeba to od czasu do czasu skontrolowac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zraszaczy nie mam (tylko kilka mikrozraszaczy), a elektrozawory bezpieczne w piwnicy, tak więc chodzi mi o samą instalację rozprowadzającą i emitery, z niej niestety nie mam szans spuścić wody w 100%. To jest niby wszystko z dość elastycznego tworzywa (PP, PVC) i tak na chłopski rozum powinno się "naddać" w razie zamarznięcia, ale z drugiej strony, mając w perspektywie wymianę połowy instalacji... chyba jednak przedmucham :)

 

Rudy nalot w rurkach, taki jak piszesz, schodzący po przetarciu palcem to ja mam po dwóch tygodniach użytkowania. Zobaczymy, czy on tak będzie, czy też zacznie narastać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...