Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dylematy miejskiej kobitki.


Be.ata

Recommended Posts

Witamy! :D :D

Przede wszystkim przedstawiamy sie bo jestesmy nowi: ja ,mąż i synek Maksymilian mieszkamy w Wawie,jesteśmy przeciętna rodzinką z marzeniami o własnych czterech ścianach z kawałkiem ogrodu,jak większośc tutaj zebranych :)

Za jakis czas przeniesiemy się na wieś, jeśli oczywiście uda nam sie wybudoawać dom i nie wyzionąć ducha przed finałem :o No, i zaczełam sie zastanawiac czy jak juz bedę mieszkac na tej mojej wiosce to czy nie "ugrzęznę",nie zdziczeje,nie zwarjuje itp.Gwoli wyjaśnienia dodam,że nie pracuje,wychowuje dziecko,a więc nie mam potrzeby codziennego dojazdu do miasta.Mąż to co innego,musi zarabiac na chlebek zatem kontakt ze światem będzie miał,pooddycha miejskim powietrzem...

Powiecie: zawsze mozna wiąść w autko i ziuuut do miasta,tym bardziej że bedziemy mieszkac tylko 28 km.od Wawy.No,niby tak...ale przecież to troche tak bez sensu jechać bez celu i przyczyny...

A poza tym ja mam sie integrowac ze wsią bo to będzie moje miejsce na ziemi,więc tam mam zapuszczać korzenie i sie delektowac swieżościa powietrza,a nie jeżdzić wkoło Macieju... :wink:

Wszystko pieknie ,ładnie,ja wszystko " kapewu"ale łatwo sie teoryzuje, a co innego wcielic to w tzw.życie.

I moje pytanko do tych z WAs,którzy podobne dylematy juz przerabiali,aktualnie przerabiaja bądz są na poczatku tak jak my: jak to u Was było/jest z tym " wrastaniem " w wiejskie podłoże? Jak sobie radziliście /radzicie gdy dopadła Was zżerająca tęsknota do hałasu,spalin,tłumów,gwaru etc.? A co z Waszymi dziecmi? Te duże to sobie jakos poradzą,ale maluchy wyrwane od rówiesników z piaskownicy przy bloku to pewnie wiekszy problem...

Napiszcie koniecznie i podtrzymajcie mnię :wink: na duchu cobym kompletnie nie zbzikowała,amen.

Ło matko jedyno,ale długaśno mi wyszło! Za co przepraszam i w pas się kłaniam szanownym kolegom i koleżankom -budowniczym :D .

No,dobra dosyć wazeliniarstwa- cześć i pozdrówka.

Beata z chłopakami 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj!

Mieszkam w mieście powiatowym. W Warszawie mieszkałam podczas studiów - dosyć dłuuugo :lol: .

Podobał mi się gwar, ruch i atmosfera stolicy i możliwość korzystania z teatrów, kin, wystaw itp. Było super!

Po studiach wróciłam do mego miasta, urodziłam dziecko i po trzech latach wyniosłam się na wieś.

I było suuuper!

Dziecko biegało do woli, wpadając do domu tylko na posiłki, zaprzyjażniło się z "tambylcami" w swoim wieku, a i mnie nie ciągnęło do miasta.

Jak musiałam coś w mieście załatwić, to była to dla mnie cała wyprawa ( bez samochodu, autobusem, z małym dzieckiem ). Wyruszałam bardzo niechętnie!

Teraz mieszkam znów w moim mieście, ale miło wspominam dawne czasy i ... działkę kupiliśmy na wsi.

Myślę, że dużo zależy od charakteru człowieka - czy lubi się dostosowywać.

Jeśli macie samochód, to nie widzę przeszkód w korzystaniu z dobrodziejstw miasta, jeśli Wam przyjdzie na to ochota.

A na wsi mieszka się po prostu spokojniej, zwłaszcza dzieciom. I rytm życia też jest inny. Ale nie znaczy to, że na wsi trzeba od razu "ugrzęznąć". Masz dostęp do telewizora, gazet, książek, sklepów, sąsiadów - tak więc Twoje samopoczucie zależeć będzie od Twego nastawienia do życia na wsi.

( Pomogłam coś?)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

mieszkam od 11.99 pod Warszawą. Kierunek południowy, czyli taki jak Twój. Tylko, że trochę bliżej. Do pracy mam 13 km. Murator, można się z nim zgodzić bądź nie, stwierdził, że granica bólu w dojazdach to 15 km. Twoje 28 km to dużo, wydaje mi się, że za dużo. Masz dziecko i to pod jego kontem też trzeba sprawdzić lokalizacje szkół, gimnazjum itd. To potem będzie największy problem - dojazdy dziecka. Złotokłos był zawsze bardzo dobrym miejscem na letnisko, ale do zamieszkania to do końca nie jestem przekonany.

Wydaje się to trywialne, ale naprawdę lokalizacja to jest to najważniejsze. Zobacz ile czasu, i po jakiej cenie sprzedają się domy daleko od Warszawy. I to nie w ogłoszeniach, tylko zadzwoń do agencji. I tu Murator też ma rację, na nasze domy trzeba patrzyć oczami późniejszego nabywcy.

Wyszło zbyt pesymistycznie, a chyba oczekiwałaś wsparcia. Ale liczy się chyba każda szczera wypowiedź.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytalam powyzszy post i nie moglam sie otrzasnac ze zdumienia.

Mieszkam w Trojmiescie. Tak sie sklada, ze i szkole i prace mialam w calkiem innej czesci niz dom. I do szkoly i do pracy codziennie dojezdzalam ponad 25km. W korkach. W godzinach szczytu.

Takie odleglosci sa calkiem normalne i naturalne. I mysle, ze lepiej bedzie jechac z mniejszego miasteczka niz przebijac sie przez korki w centrum. Napewno szybciej. No i nie mow, ze bedziecie mieszkac w srodku puszczy. Napewno blizej beda miasta. Nie tylko w Warszawie sa teatry, kina, szkoly czy restauracje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam,że równiez mnie zdziwiło stwierdzenie Marka 13 ,że 28 km. to duża odległość - gdzieś przeczytałam(chyba w "Wyborczej")że w dzisiejszych czasach to sandart kupowanie działek pod budowę oddalonych 30 km. od miasta.

Musisz przyznac,Marku 13,że trasa krakowska,którą sie jedzie do Wawy jest całkiem przyzwoita...my pokonujemy ją w pól godziny gdy wracamy z Marylki do domu (mieszkamy w Ursusie).Oczywiście zdaję sobie sprawę,że w tygodniu są korki i ten czas sie wydłuży ale na szczęście mąż ma tzw. płynne godziny pracy więc parę minut w tą czy w tamtą ... no i nie musi przebijac sie do samego centrum bo pracuje na Okęciu.

A co do dojazdów do szkoły...no własnie,troche mnie to martwi...ostecznie w pobliżu też jest gimnazjum,i kto wie czy nie lepsze albo przynajmniej na takim samym poziomie jak te warszawskie?

 

No, i mag ma rację - nie tylko Warszawa jest na świecie :D Do Piaseczna zawsze bliżej...

Barbapis,pomogłaś,dzięki...trochę mi razniej...ale skoro Ty tak miło wspominasz czas na wsi to dlaczego wyniesliście się z powrotem do miasta,jeśli można spytać?

 

A co do Koła Gospodyń Wiejskich to ja nie mam nic przeciwko, i może się nawet zapisze... w kwiecistej chuście będę skubać kaczki podśpiewując przy tym skoczne "łoj Dana" :lol: :wink: : Pana Bo'cka nie wzywałam...tym bardziej na daremno :-?

Pozdrawiam,

Beata z chłopakami. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beatko, to ja Cię teraz trochę pocieszę:

My mamy działkę...50km od Warszawy! Kierunek północ, więc bardzo wygodna trasa gdańska. Jeździłam nią codziennie do pracy (z Modlina Twierdzy, więc 40km) i nie stanowiło to dla mnie najmniejszego problemu. Od dwóch lat pracuję w Pomiechówku i mam do pracy 10 minut z Twierdzy i tyle samo z działki, więc temat już dla mnie nieaktualny, ale gdybym znowu musiała dojeżdżać - proszę bardzo. Ale nie o to pytałaś. Pytałaś o dzieci i ich sytuację. Poczytaj sobie wątek "Dzieci i wieś..." na sondażach. Tam też się ścierają przeróżne opinie na ten temat. Ja jestem tą mamuśką, która ten wątek rozpoczęłą, bo tak jak Ciebie, martwiła mnie ta sytuacja, ale z biegiem czasu przestaje. Po pierwsze, jeżeli wokół Was będą powstawać nowe domy (będą?), to przecież będzie towarzystwo podobne Wam i koło gospodyń raczej zamienisz na "Koło górnolotnych dyskusji przy brydżu" :wink: Dzieci będą miały towarzystwo szybciej niż myślisz i to właśnie te maluchy sie o wiele łatwiej aklimatyzują niż taki nastolatek. A jeżeli chodzi o gnuśnienie, to powiedz szczerze: ile razy przy malutkim dziecku korzystasz z "uroków miasta"? Przecież nawet spacer z wózkiem po ulicy to nie spacer - wychodzisz na godzinę -dwie i do domu. A w chałupce z ogrodem zawsze będziesz miała coś do zrobienia, Maksymilian będzie też wiecznie zajęty i to bezpiecznie, na świeżym powietrzu a Ty będziesz miała więcej czasu na wszystko. A jak Ci się zachce kina czy potańczyć...niańka dla Maksia, a Wy z mężem wiooo do miasta :p Ja osobiście do kina - ZAWSZE :D bo to wieczorkiem i na krótko, ale jak mam jechać do W-wy (w której się wychowałam) coś załatwić to jestem chora i patrzę sobie na tych ludzi na ulicach i mi ich szkoda, że tak się muszą męczyć w tych murach :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dziewczyny, :D

Wasze posty są dla mnie ogromną pociechą,podtrzymują na duchu i coraz mocniej utwierdzaja w przekonaniu,że będzie dobrze...

 

Jagna, dzięki za wskazówkę - juz poczytałam sobie o dzieciach na wsi :)

Ja podobnie jak barbapis, lubie wieś,w dziecinstwie jeżdżiłam na wakacje do ciotek tam mieszkających i zawsze czulam się i bawiłam doskonale.

Czyli znaczy ,że nie ma co panikować i martwic sie zawczasu.

pozdrawiam,

Beata z chłopakami 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestesmy w identycznej sytuacji! Tez sie denerwuje (bardziej starsza 8-letnia cora niz 3-letnim malym potworem :D ), w koncu prawie cale zycie mieszkalam w duzych aglomeracjach. Nie wiem tez, czy tak naprawde zintegrowanie sie z ludnoscia miejscowa jest mozliwe.

 

Ale kolo nas sa dzialki na sprzedaz, wiec mam nadzieje, ze wczesniej czy pozniej cos sie zacznie dziac. Okazuje sie, ze wielu Forumowiczow jest "o rzut kamieniem", co juz poprawia humor. W tej chwili woze corke do szkoly 20 km w kazda strone, bo tam akurat szkola jest dobra, a tu gdzie mieszkam slabiutka, wiec akurat ten temat odpracowalam przez ostatnie 3 lata w takim stopniu, ze jest mi to znajome i sie nie boje. Moze przyjdzie moment, ze bedzie sie mozna skrzyknac i robic dyzury, kto zawozi i odbiera dzieci? Forumowicze z sasiednich wsi laczcie sie!

 

A propos, ja bede tez jakies 30 km od Warszawy a szkola prawie na pewno w Warszawie!

 

W razie czego jak juz sie wszystko unormuje, zapraszam na kawe itp., zalozymy Kolo Gospodyn Przemieszczonych z Miasta we wlasnym zakresie! :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, na razie pracuje w Faringdon! :D Ale juz mam za soba pol roku trzy razy w tygodniu dojazdy do pracy do Londynu (ponad 100 mil). Wiem, ze Raszyn potrafi doprowadzic do pasji, ale sprobuj posiedziec w korku od zachodnich granic Londynu w Hillingdon do centrum, to zrozumiesz, dlaczego mi to niestraszne... :wink: :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak Londyn to wielkie miasto. Mam kolegę, który codzinnie jedzie godzinę metrem do pracy i twierdzi, że i tak ma całkiem blisko. Wracając do dyskusji - na szczęście mamy swobodę wyboru, nikt nas nie zmusza do jakiejkolwiek decyzji związanej z miejscem zamieszkania. Jeżeli dane miejsce nam odpowiada to wszystko jest ok.

Miłego sierpnia, ja jadę na dwa tygodnie nad nasze morze, także będę nieobecny w tej dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Be.ata. Mieszkać będe kilkaset metrów od ciebie. Gdy kupowałem działkę trzy lata temu, stał wybudowany dopiero co 1 domek. W tym roku w najbliżeszej okolicy zamieszkałych będzie 5 domów. W trzech domach (łącznie z moim) mieszka 4 dzieciaków w wieku 1,5-3,5 roku. Miejscowych jest o tych okolicach jak na lekarstwo. Zdecydowana większość to mieszczuchy z Warszawy. Szkołami się nie martwię. Podstawowa i gimnazjum jest we wsi obok. Gorzej z przedszkolem, nie ma blisko. Chyba się skończy na miejscowej opiekunce. A dojazdy: najgorsze są lokalne drogi. Oby dojechać do Krakowskiej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No,teraz jak sie odezwały osoby, które będą mieszkac rzut beretem ode mnie,to juz jestem prawie spokojna :) Bo cosik mi sie widzi ,że z Ewką39 to będziemy pierwszymi członkiniami w organizacji, której nazwa w skrócie:KGPzM :lol: :wink: (Koło Gospodyn Przemieszczonych z Miasta) I bardzo chętnie wypije z Tobą kawkę,jak juz zamieszkamy w Marylce - i ja zaraz lece sprawdzić gdzie ten Orzjanów :)

Jezier tez mnie pocieszył,że tam w okolicy są maluchy zblizone wiekiem do mojego Maxa, czyli kolegów do zabawy nie zabraknie.

Jezier mam do Ciebie jeszcze pytanko: jak tam w okolicy z internetem?

Pozdrawiam, Beata z chłopakami 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na razie nie mam internetu. Mam telefon, ale internet po tym nie chodzi. Niby niedaleko (120m) od mojego domu lecą kable telefoniczne na słupach ale tepsa twierdzi, że brak wolnych przewodów. Więc mam radiowy :cry:

Zostaje tylko gprs, ale to i drogo i wolno.

Be.ata w którym miejscu Marylki powstanie wasz dom?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasza działka lezy...no, własnie... trochę trudno mi to opisac ale może spróbuje tak: jak wjeżdzasz do Marylki od strony Prac Dużych,jedziesz po betonowych płytach mijasz boisko po lewitce,a troche dalej po prawej stronie napotykasz na budujący sie domek, po lewej natomiast masz małe gospodarstwo pana Pawłowskiego ( może znasz?) ,za nim skręcasz w lewo, w droge która dopiero powstała i na razie nie wygląda zbyt imponująco ;w każdym razie tam pod samym lasem...jest moja działka :)

No,mam nadzieje że mój opis był w miare czytelny :wink: i skojarzyłeś to miejsce. Tam "na razie jest ściernisko,ale będzie San Fransisco " :D Pare działeczek juz sprzedanych wiec mam nadzieję,że inni pójdą naszym śladem i zaczną budować.

A z tym internetem to mnie zmartwiłeś,są jakies szanse że tpsa zmięknie

i da nam szanse na kontakt ze światem?

pozdrawiamy,

Beata z chłopakami 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jasne szanse są. Tym bardziej, że kabel do mojej wsi idzie z Tarczyna przez Marylkę. Jeśli będzie dużo zainteresowanych to pewnie coś dołożą. Kilka miesięcy temu centrala w Tarczynie została zmodyfikowana i można zakładać neostradę.

Opis bardzo czytelny. Z Marylki to znam tylko sołtysową.

Do mnie można łatwo trafić jadąc Akacjową dalej w stronę Złotokłosu. Przed torami skręcasz w prawo a po 400 metrach jeszcze raz w prawo (za betonowym płotem). Trzeci dom po prawej to mój :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, ja niestety o jakies 7 km od Tarczyna, ale w druga strone! Wiec za mna Telekompromitacja w ogole nie chce rozmawiac...

 

Natomiast tez czuje, jak wiele moich rozterek oddala sie ode mnie dziarskim truchtem (tych od integracji z ludnoscia miejscowa i brakiem towarzystwa dla mojej parki). Jakos mnie Forum tym razem nastraja optymistycznie (aczkolwiek powiedzialabym, ze normalnym trybem raczej przeraza, jak sobie uswiadamiam, na co sie porwalam! :) )

 

PS. Beata, w grupie nadarzynsko-grodziskiej Senser wlasnie probuje sobie poradzic z nawalem prosb o umieszczenie na mapce :) . Jak juz mu sie uda, to znalezc mnie bedzie bardzo latwo! Serdecznie pozdrawiam. Ewa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa już Cię znalazłam :lol: tzn.miejscowość w której mieszkasz.

 

Jezier dzięki za Twój opis,jak będę w Marylce nie omieszkam skoczyc do Korzeniówki i pooglądam sobie Twój domek,tak oczywiście cichaczem i

dyskretnie nie zakłócając Waszego spokoju :)

a swoją droga Korzeniówka to bardzo urocza wioseczka - już kiedys tam byłam w ramach zwiedzania okolicy.

Pozdrawiamy,Beata z chłopakami 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...