Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Żona chce pokoju dla mamusi...


Gość Kaczor

Recommended Posts

Wowka dziwisz sie, że Kaczor sie nie odzywa - przecież wszyscy go linczują...trzeba pomóc chłopinie. ....

 

Ja mu z pewnością nie pomogę.

Mam zdecydowanie inne zdanie na temat wzajemnego odnoszenia się do siebie członków rodziny.

 

Czy nie zastanawia Cię, że prawie nikt nie podziela stanowiska Kaczora?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 140
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

A wszystko by rozwiązało zostanie przez Kaczora melomanem.

Porządne sprzęcicho do piwnicy. Mamuska do pokoi, a na najbliższą Gwiazdkę, żonka kupuje takie fajowe słuchawki na uszy co to nic nie słychać nawet jak muzyka nie gra. 8)

Nikogo wtedy nie słychać i o ustalonych porach można się wyluzować.

Aha, jakby chciał co słuchać, a twierdzi, że teściowa jest złośliwa, to by musiał gałki od potencjometrów mieć przed oczami. :o

 

PS. Jakby nie chcieli takich słuchawek kupić to można zostać fanem metalu. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drizzt - nie rozumiemy się i żywię obawy, że i w przyszłości tak będzie.

Mamy po prostu różne poglądy. Każdy z nas ma oczywiście prawo do tego.

 

Dlatego też kończę ten temat życząc Tobie długiego i szczęśliwego życia w dobrej kondycji zarówno fizycznej jak i psychicznej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kilku tygodni zona namawia mnie abym w projektowanym domu wygospodarować pomieszczenia dla jej mamusi. Od razu mówię, że stanowczo odrzuca mój pomysł z piwnicą. Poradźcie coś bo nie uśmiecha mi sie spedzanie starosmi mojego życia z teściową a obawiam sie, ż szkaradztwo bedzie żyło 100 lat albo i więcej bo Św. Piotr ni ejest taki głupi by brać to wyszczekane babsko do siebie....

Help.....Tesciowe - żyć się z nimi nie da a zastrzelić nie wolno :evil:

No i bardzo dobrze, że chce pokuju dla mamusi!!!!!!! Chociaż z drugiej strony to powinna zastanowić się czy z takim wyszczekanym chłopem jak ty jej mamusia dożyje sędziwych lat!!!!!

A gdyby chciała pokujy dla twojej mamusi?????????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zosiek, ale po piętach leszczyną Kaczorkowi przywaliłaś.

Ja bym chyba nie chciał. :-?

Gdyby grzecznie temat rozwinął typu: nie zabardzo lubimy się z teściową......, dostałby grzeczne odpowiedzi. ale jeżeli swoją teściową okrzykuje wyszczekanym babskiem, to chyba nie wziął pod uwagę, że za jakiś czas na jego żonę może ktoś powiedzieć "wyszczekane babsko", do tego nie wziął pod uwagę uczuć swojej żony (nie wspomnę o uczuciach jej mamusi). A co najważniejsze nie wziął pod uwagę jaki przykład da swoim dzieciom i czy aby na pewno sam na starość nie otrzyma takich samych słów.

Gdyby grzecznie temat rozwinął................ dostałby grzeczne odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tabasco

Zosiek - ide o zakład, że jesteś kobietą :lol: Nie CO, ale JAK jest dla Ciebie istotne. :)

 

Pewnie, że można było ładniej. W tym jednak cały ambaras, że relacje rodzinne emocjonalne mocno są. I jak są dobre to kapitalnie - jest słodko i cieplutko. Ale jak kiepskie to niestety wybuchowe, a im gorzej, tym trudniej jęzor powściągnąć.

Ciesz się, że ani Ty, ani Twoje dzieci nie znacie jadowitej wojny domowej. Opiekować się i kochać nie można na siłę. To prawda, że wszystkim rodzicom należy się szacunek i opieka w sensie zapewnienia potrzeb (w tym emocjonalnych) - nikt tu tego nie neguje, ale nie moża za to zhandlować własnej rodziny.

 

Faktycznie nie wiemy czy to Kaczor jest paskudny, czy teściowa wredota. :D

Ale to naprawdę nie ma znaczenia - któreś z nich (a w konsekwencji cała rodzina) będzie miało przechlapane. Nic nie będzie z codziennego oglądania znienawidzonej osoby. Nienawiść będzie tylko eskalować. Nie będzie gdzie nabrać sił do zachowywania się przyzwoicie.

 

Teściowa, jeśli jest tu ofiarą - będzie czuła się okropnie zdana na łaskę nietolerującego jej właściciela domu (i jej córka będzie musiała na to patrzeć). Upajająca wizja. Nie chiałabym by mi córka dla własnej wygody taki pasztet zafundowała.

 

Jeśli to Kaczor jest w defensywie - to znaczy, że będzie miał front dwóch związanych ze sobą emocjonalnie bab (już jedna mu dopiekła, a druga tego nie widzi, albo jej to nie obchodzi). Nic tylko zostać po godzinach w robocie i zalać pałę. Skończą jak wiele wielopokoleniowych rodzin w Polsce.

 

Acha - moja druga połowa ma dwie teściowe. Z jedną mogłaby mieszkać nawet nieomal chętnie. Z drugą - z trudem odbywa obowiązkowe rytuały (choć serdeczność i tu się od czasu do czasu zdarza) i prędzej śmierć, niż wspólny dach nad głową. Ja też. Choć to moja Mama.

 

Są ludzie, którzy się do tego po prostu nie nadają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam Wasze posty i myślę sobie, że ja wredna jestem. Czasami myślę o tym jak to będzie, kiedy moi rodzice/teściowie już nie będą dawali sobie rady sami i boję się kiedy przyjdzie moment na podejmowanie decyzji. Być może, jak to bywa, gdy stanie się przed tym faktem, wszystko będzie oczywiste i naturalne, ale na dzień dzisiejszy mam straszne dylematy. Moja teściowa w dobrej wierze trzy lata temu wzięła do siebie starzejących się rodziców. Dziadek był chory, niedołężny i rok później zmarł. Została babcia. Miała własny pokoik, urządziła go sobie po swojemu i tam w spokoju miała doczekać śmierci z teściową i jej mężem. Wytrzymały ze sobą kolejny rok. To była makabra: wieczne pretensje, niesnaski, łzy, obrażanie się - o wszystko! O to, że są, o to że wyszli, o to, że nikt nie przychodzi, albo, że za dużo ludzi przychodzi, że za zimno, że za ciepło, że telefon dzwoni.... :o Tam się nie dało wytrzymać! Wszystkie rozmowy toczyły się wokół problemów z babcią. Babcia zamykała się na całe dnie w pokoju, albo chodziła po sąsiadach i płakała jaka jest nieszczęśliwa...Atmosfera w domu koszmarna, obie strony wycieńczone napięciem i nerwami. A przecież to miał być dobry uczynek! Babcia się wyniosła i zamieszkała sama. Jest szczęśliwa. Teściowa też.

Moja mama jest emerytowaną nauczycielką. Trudno z nią się dogadać, jest uparta, apodyktyczna, nerwowa, kapryśna i bardzo wymagająca. Kiedy jadę do rodziców z trudem wytrzymuję kilka godzin. Kiedy nadejdzie moment, że trzeba się będzię nią zaopiekować na starość - na pewno to zrobię, ale boję się jak to wpłynie na nasze wzajemne relacje i relacje naszej rodziny. To moja matka a ja panicznie się boję. Może jestem podła, ale tak jest. Dlatego ja chyba rozumiem kaczora. Rozumiem też w pewnym siensie i neptunka piszącego o pensjonacie. Babcia (mama teściowej) najszczęśliwsza była, kiedy przez tydzień leżała w szpitalu - dużo "koleżanek", z którymi mogła gadać godzinami o chorobach i nieszczęściach, ustalony tryb dnia, spokój...Wizja neptunka zderzyła się z wizją Jasia. Obie wizje mogą być prawdziwe. Ja na obecną chwilę, ze swojej strony też wolałabym swój pokój, telewizor, świetlicę na dole, towarzystwo w podobnym wieku i sympatyczny personel niż świadomość, że mieszkam z synową (mam synów), która mnie nie znosi. Mam jednak jeszcze sporo czasu przed sobą i wszystko może się zmienić. Obym dożyła godnie do starości i umarła dyskretnie we śnie, nie wadząc nikomu...Czego wszystkim życzę....Matko, co ja plotę. Ale wiecie o co mi chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zosiek - ide o zakład, że jesteś kobietą :lol: Nie CO, ale JAK jest dla Ciebie istotne. :)

 

Pewnie, że można było ładniej. W tym jednak cały ambaras, że relacje rodzinne emocjonalne mocno są. I jak są dobre to kapitalnie - jest słodko i cieplutko. Ale jak kiepskie to niestety wybuchowe, a im gorzej, tym trudniej jęzor powściągnąć.

Ciesz się, że ani Ty, ani Twoje dzieci nie znacie jadowitej wojny domowej. Opiekować się i kochać nie można na siłę. To prawda, że wszystkim rodzicom należy się szacunek i opieka w sensie zapewnienia potrzeb (w tym emocjonalnych) - nikt tu tego nie neguje, ale nie moża za to zhandlować własnej rodziny.

 

Faktycznie nie wiemy czy to Kaczor jest paskudny, czy teściowa wredota. :D

Ale to naprawdę nie ma znaczenia - któreś z nich (a w konsekwencji cała rodzina) będzie miało przechlapane. Nic nie będzie z codziennego oglądania znienawidzonej osoby. Nienawiść będzie tylko eskalować. Nie będzie gdzie nabrać sił do zachowywania się przyzwoicie.

 

Teściowa, jeśli jest tu ofiarą - będzie czuła się okropnie zdana na łaskę nietolerującego jej właściciela domu (i jej córka będzie musiała na to patrzeć). Upajająca wizja. Nie chiałabym by mi córka dla własnej wygody taki pasztet zafundowała.

 

Jeśli to Kaczor jest w defensywie - to znaczy, że będzie miał front dwóch związanych ze sobą emocjonalnie bab (już jedna mu dopiekła, a druga tego nie widzi, albo jej to nie obchodzi). Nic tylko zostać po godzinach w robocie i zalać pałę. Skończą jak wiele wielopokoleniowych rodzin w Polsce.

 

Acha - moja druga połowa ma dwie teściowe. Z jedną mogłaby mieszkać nawet nieomal chętnie. Z drugą - z trudem odbywa obowiązkowe rytuały (choć serdeczność i tu się od czasu do czasu zdarza) i prędzej śmierć, niż wspólny dach nad głową. Ja też. Choć to moja Mama.

 

Są ludzie, którzy się do tego po prostu nie nadają.

Z pewnością uniosłam się a za swój wybuch - jeśli uraziłam - przepraszam. W tym sęk, jak piszesz, realcje rodzinne są bardzo emocjonalne.

Nie jestem nie tylko teściową ale nawet matką nie jestem. Natomiast mam i matkę i teściową. Obie kobiety, tak jak my wszyscy, mają swoje plusy i minusy. Obie przed naszym ślubem i krótko po ślubie chciały ciągnąć w swoją stronę. Moja mama: zamieszkacie ze mną, bo chcę dożywać przy córce a nie przy synach. Teściowa: zamieszkacie ze mną, bo chcę dożywać właśnie przy was, przy nikim innym i płacz jak syn z domu odchodził. ALE NIGDY NIE NAZWAŁAM SWOJEJ TEŚCIOWEJ "WYSZCZEKANĄ BABĄ". Bo nie o to chodzi żeby komuś ubliżać ale żeby zrozumieć innych albo przynajmniej próbować zrozumieć.

Dzisiaj budujemy dom dla siebie i będzie w nim miejsce i dla mojej mamy (pieniądze ze sprzedaży Jej mieszkania włożyłam w budowę, więc nie ma swojego konta na starość) i dla teściowej (chociaż ma swój dom) i do tego jest tuż za płotem.

Jeżeli w przyszłości będę miała dzieci, które nie będą chciały mnie dochować, to przynajmniej będę miała pewność, że ja im pokazałam, że można żyć ze starszymi ludźmi. Nawet jeżeli są kapryśni, niezności, wyszczekani, płaczliwi i wogóle krzywda im. Wystarczy przyjżeć się starszym ludziom, a można łatwo zauważyć, że ok. 75% z nich jest właśnie takich. I co? Wszystkich należy oddać do przytułku, bo starość im doskwiera? A jaka ja będę na starość? Czy też zostanie mi przytułek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej.

Na początku prosze zauwazyć, że kaczorek sie już nie odezwał.

Ale wzbudził dyskusję i za to mu chwała. Ja podepre sie mądrościami ludowymi: " nie czyń drugiemu tego, co tobie niemiłe", " jak kuba bogu, tak bóg kubie", " jak ty za młodu, tak tobie na starość" ( a może założyć taki wątek na forum :wink: )

Wiem, że ze starymi ciężko sie dogadać, ale od czego Bozia dała rozum i inteligencje :wink: . Niech każdy załatwia to na swój sposób. Ja mam dom dwurodzinny ( dla teściów z którymi teraz mieszkam w starym domu ) z osobnym wejściem, ale z tajemnym przejściem :wink: , które moge zamurować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że wychodzi na to, że to "niemiłe" nie zawsze jest takie oczywiste :( W przypadku mojej teściowej wyszło na to, że biorąc babcię do siebie zrobiło się jej straszną krzywdę. Tam naprawdę wszyscy byli nieszczęśliwi w tym układzie a babcia najbardziej. To są bardzo trudne sprawy i tak naprawdę samo życie weryfikuje pewne sprawy. Osobne mieszkanie i wejście może wiele załatwić, ale czasami tak się nie da a osoba starsza wymaga już pewnych warunków. Na przykład moja Mama nie znosi gości. I wiem, że gdyby mieszkała z nami musielibyśmy zapomnieć o grillach, o kawie ze znajomymi a moi synowie o zapraszaniu kolegów. Znając jeszcze mojego męża, wiem, że po krótkim czasie zrobiłoby się mocno nerwowo. A przecież to mój mąż i moje dzieci...Są różni rodzice/teściowie i różne relacje tworzone przez całe życie. Dokładnie tak jak napisał tabasco

Pewnie, że można było ładniej. W tym jednak cały ambaras, że relacje rodzinne emocjonalne mocno są. I jak są dobre to kapitalnie - jest słodko i cieplutko. Ale jak kiepskie to niestety wybuchowe, a im gorzej, tym trudniej jęzor powściągnąć.

Ciesz się, że ani Ty, ani Twoje dzieci nie znacie jadowitej wojny domowej. Opiekować się i kochać nie można na siłę. To prawda, że wszystkim rodzicom należy się szacunek i opieka w sensie zapewnienia potrzeb (w tym emocjonalnych) - nikt tu tego nie neguje, ale nie moża za to zhandlować własnej rodziny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się właśnie złożyło, że mój teść był wczoraj z wizytą u swojego kolegi - pana Henryka który przebywa obecnie w "Domu Złotej Jesieni" . Syn znajomego mojego teścia jest zawodowym wojskowym (przebywa obecnie w Iraku) a córka mieszka niedaleko - jakieś 10 km od swojego ojca. Odwiedza go ponoć często.... Pan Henryk ma swój pokoik a w nim telewizor (prywatny) telefon, zapewnione posiłki, czystą garderobe i opiekę medyczną stałą obecność rówieśników z którymi może porozmawiac na tematy właściwe do swego wieku.

Czyż trzeba czegoś więcej?

Niemniej w rozmowie z moim teściem wciąż przewijał sie następujący motyw - jak trochę wyzdrowieję i dojdę do sił to wrócę do domu, kupię sobie mały samochód i będę sobie spokojnie żył..........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tabasco

Wowka napisał:

Niemniej w rozmowie z moim teściem wciąż przewijał sie następujący motyw - jak trochę wyzdrowieję i dojdę do sił to wrócę do domu, kupię sobie mały samochód i będę sobie spokojnie żył..........

 

No, w końcu dr Faust duszę nie za byle co zaprzedał.

 

Starość wogóle jest do chrzanu. Domy "Złotej jesieni", czy jakkolwiek pięknie by się nie nazywały, są jednymi z najsmutniejszych miejsc na ziemi i inne nie będą. A, że bywają mniejszym złem... Że są przedmiotem jednych z najcięższych wyborów w życiu... Czasem nie ma wyjścia. Nie każdy może rzucić pracę by opiekować się rodzicem, nawet jeśli relacja nie wyzwala naprężeń i konfliktów.

 

Poza tym - "kupię mały samochód, będę spokojnie żył..." to są marzenia o samodzielności, o godności (stolec był?), a nie o kąciku u synowej, czy córki. Nawet jeśli byłaby tak serdeczna i chętna po temu jak Zosiek, a to przecież nie reguła.

 

Czasem chyba trudno nam zrozumieć, że to my możemy bardziej dla starszych irytujący, niż oni dla nas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...