Izabela i Bogusław 03.09.2004 23:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Września 2004 Na początek historia ze startu naszej budowy: umawiam na sobotę rano fachowców do ław fundamentowych i dostawe stali na 7:00. Coś mnie tknęło w piątek po południu i dzwonię do hurtowni, żeby potwierdzić dostawę stali i słysze, że nie ma mowy o niej, bo zepsuł im się samochód do przewozu długich wyrobów - oczywiście nikt nie zadzwonił do mnie, żeby mnie poinformować. No więc w panice próbuję załatwić stal z innych źródeł ale bez skutku. W efekcie musiałem odwołać fachowców. W poniedziałek żona dzwoni do hurtowni, żeby umówić się, kiedy będzie ta stal i na pytanie kiedy będzie naprawiony samochód słyszy "Jaki samochód? My nie mamy zepsutego samochodu! Po prostu w sobotę trafił sie dobry (czytaj: drogi) kurs do Warszawy i tam pojechał" Nie muszę chyba dodawać, że po odebraniu stali nic więcej tam już nie kupowałem. Następny przypadek: miałem mieć dostawę rynien na godzinę 12, blacharze czekają na budowie. Dzwonie i słyszę, że samochód się zepsuł, więc rynny będą po 14. Blacharze mówią"OK, poczekamy do 14" Przed ta godzina dzwonię, żeby potwierdzić i słyszę, że rynny będą po 15, więc puszczam fachowców do domu. Rynny docierają... po 18, ale - uwaga! - wynajętym prywatnym samochodem. Czyli faktycznie im sie zepsuł. Finał sprawy - nadal kupuje w tej hurtowni. Pozdrawiam B Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
preev 04.09.2004 09:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2004 podsumowując: telefon do klienta z informacją (prawdziwą czy nie) jest czasami tak kosztowny, że firmom opłaca się stracić jednego czy dwóch jeśli się mylę to mnie poprawcie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wojtek62 06.09.2004 12:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Września 2004 preev,to chyba jest tak - większość z nas podaje kontakt na nr komórkowy a handlowcy w w iększości hurtowni mają zakaz dzwonienia na komórki ze względów oszczędnościowych - tylko czemu w momencie podawania kontaktu nie mówią o tym? bo im głupio powiedzieć, więc dla niego mała strata (chyba, że jest na prowizji od sprzedaży) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
preev 06.09.2004 16:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Września 2004 preev, to chyba jest tak - większość z nas podaje kontakt na nr komórkowy a handlowcy w w iększości hurtowni mają zakaz dzwonienia na komórki ze względów oszczędnościowych - tylko czemu w momencie podawania kontaktu nie mówią o tym? bo im głupio powiedzieć, więc dla niego mała strata (chyba, że jest na prowizji od sprzedaży) no to teraz wszystko jasne skąd ktoś w biurze ma wiedzieć dlaczego nie przyjechali jak nie mogli do kierowcy zadzwonić (z powodów oszczędnościowych) i zapytać co się stało więc w ciemno prorokują: "nie dowieźli, znaczy samochód popsuty" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jareko 07.09.2004 09:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2004 rzadko ale jednak sie zdarza iz faktycznie cos sie w autku popsuje. Jak chocby dzis - moi mieli byc u klienta o 8 rano - dzwonia i mowia ze gume zlapali i sie spoznia - wiec ja komorke i do klienta dzwonie by niepotrzebnie na stres go nie narazac - spoznili sie 40 minut - ale jak sadze tak zawsze powinno se z postepowac. Jest klopot - od razu dzwonic i informowac a nie milczec - to wkurza najbardzej (mnie takze gdyz czesto klientem takze jestem) Nie po to wymyslono komorki by jako gadzet u pasa dyndaly I nie przemowi tu do mnie rzaden argument o oszczednosciach - klient nasz pan a jedna rozmowa to raptem zlotowka czy tez dwie Jeden z Was opisywal jak to przewrocil sie samochod z oknami - jejku - niezly bajer Ale dwa razy mialem zdarzenie ciekawe. Raz - chlopaki zle zamocowali okno na stojaku i jak podjezdzali pod nasyp to im sie balkon wysunal - do kasacji. Klient zrozumial gdyz na wlasne oczy go zobaczyl Drugi - niefart do kwadratu - chcieli sobie polepszyc i okna wzieli wieczorem z zakladu - pech chcial ze na swiatalach BMka sie nie wyrobila i skrocila mi balkon i jedno okno trzyskrzydlowe - od razu zadzwonilem do klienta. ba.... nawet sfilmowalem co z okien zostalo - uwierzyl dopiero jak film zobaczyl Sam tez inetligencja sie popisalem - wzialem drzwi PORTY na dach swego auta - zamocowalem odpowiednio, nawet nie jechalem szybko a ped powietrza zabral mi je wraz z relingiem - pal szesc drzwi - nie mam juz bagaznika na dachu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wojtek62 07.09.2004 11:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2004 jareko, Ty tak postępujesz bo to jest twoja firma i wiesz co to znaczy stracony klient Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jareko 07.09.2004 13:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2004 Wojtek - co to ma do rzeczy? Moja? takze ludzi ktorych zatrudniam - jesli nie beda sznowac klienta na bruku sie znajda. Nie pojme tego - niestety.Klient daje nie tylko mi zarobic - takze daje na wyplate dla nich. Jak we wlasnej kiieszeni poczolby uszczerbek za takie zachowanie wiecej by nie sciemnial. Sadze, ze wiele zalezy wlasnie od nadzoru czy kierownictwa - jakie zasady wpoja ludziom ktorych zatrudniaja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wojtek62 08.09.2004 20:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Września 2004 jareko,jeśli Twoi ludzie mają wynagrodzenie prowizyjne to masz rację - każdy klient jest dla nich waznyale jesli czynnik prowizyjny jest znikomą częścią ich wynagrodzenia - to jest im obojętne podejście do klientaa niestety większość składów budowlanych marnie płaci ludziom choć marże są całkiem przyzwoite Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jareko 08.09.2004 20:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Września 2004 ...jeśli Twoi ludzie mają wynagrodzenie prowizyjne to masz rację - każdy klient jest dla nich wazny..... Masz racje - sa na "prowizji" od "przerobu" klientow Sadze ze jest to jedyna droga by kazda ze stron byla zadowolona. Pracownikow ktorzy dla idei robia juz nie ma - ja przynajmniej nie spotkalem takich. Trzeba ich zmotywowac a tylko w ten sposob mozna - kasa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
_ZBYCH_ 08.09.2004 21:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Września 2004 ... I nie przemowi tu do mnie rzaden argument o oszczednosciach - klient nasz pan a jedna rozmowa to raptem zlotowka czy tez dwie jarekoDla Ciebie czy dla mnie - KLIENT NASZ PAN, a dla składu budowlanego, betoniarni, itp. KLIENT TO KOLEJNY INTRUZ . Nie do końca się zgodzę, że to wina pracowników, choć przyznam, że do niedawna tak myślałem. Mój skład budowlany kilka razy mnie zrobił w trąbę i zawsze złorzeczyłem na dziewczyny, które tam obsługują klienta. Ostatnio miałem do odebrania płyty GK (za które zapłaciłem w grudniu). Okazuje się, że jest tylko połowa moich płyt , bo reszta gdzie wyszła . Transport "troszkę" się spóźnił (o dwie godziny ), bo w składzie się zastanawiali, czy warto mi przywieźć te kilkadziesiąt płyt, które jeszcze mieli, czy nie, bo klient i tak zrobi awanturę . Normalnie scyzoryk się w kieszeni otwiera. Dopiero po moim trzecim telefonie przywieźli to, co mieli i obiecali "na dniach" dostarczyć resztę. Po trzech dniach pojechałem do nich zapytać kiedy dowiozą brakujące płyty. Okazało się, że takich płyt nie ma i prędko nie będzie. Na moje pytanie "czy to normalne, że w dużym składzie budowlanym brakuje podstawowego asortymentu" obsługująca mnie dziewczyna powiedziała ze smutną miną "przepraszam Pana, ale ja nie mam wpływu na decyzje szefa...". Jej jednak było głupio, że w ten sposób traktuje się klienta, który zostawił u nich ponad 100 tys. (i drugie tyle sąsiad bliźniak). Złapała za telefon, zadzwoniła do innego, zaprzyjaźnionego składu budowlanego i pożyczyła od nich dla mnie te płyty. Szefom tego składu po prostu W DUPACH SIĘ POPRZEWRACAŁO!!! Mają wielu klientów i ich nie szanują, bo nie muszą . Dodam, że chodzi o skład MINOX. To chyba najdroższy skład w okolicy i ja go wybrałem . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
manykes 14.09.2005 07:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Września 2005 stary numer ,kolejna wymówka to korki... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mifim 15.09.2005 11:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Września 2005 Różnie z fachowcami bywa. Jak moim cieślo-dekarzom zepsuł się samochód to na budowie są przed szóstą, a tak dojeżdżali o wpół do ósmej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 16.09.2005 05:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Września 2005 Ja na drewno od pewnego K. czekam juz od 2 m-cy. Ale załatwiam sobie inne dodatkowo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mackre 16.09.2005 14:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Września 2005 Od dostawców słyszałem już kilka razy że zepsuł się samochód.Jeden gość powiedział mi po tym jak się nie zjawił na umówione spotkanie że coś mu sie stało w rękę i siedzi właśnie we wannie i ją moczy.Na drugi dzień przyjechał w pełni sprawny .Za to murarze dzisiaj pierwszy raz tylko przyjechali na budowe i odjechali po godzinie bo padało. Zadzwonili żeby się usprawiedliwić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nowwi 16.09.2005 19:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Września 2005 Ostatnio zaskoczył mnie sprzedawca. Potrzebowałam dokupić kilka elementów do systemowego komina. Zamówiłam w sklepie, a że to głucha prowincja (Polska centralna), to trzeba poczekać kilka dni. OK, akurat nie pali mi się (bo jeszcze nie ma kominka ). Termin mija, wychodzą jakieś problemy, a potem słyszę: "samochód się popsuł". No, to sobie myślę: "już nie zobaczycie mojego planowanego zamówienia na wszystkie drzwi". A tu proszę - sprzedawca pojechał swoim prywatnym autkiem, (akurat niechcący sprawdziłam, że to prawda) sprzedał mi po cenie fabrycznej ( ) i na dodatek za darmo dostarczył na budowę ( ). Wzruszyłam się. Zdecydowanie uratował honor firmy. Dostał zamówienie na drzwi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nowa_29 17.09.2005 15:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Września 2005 hm,.... tak sobie czytam i czytam, i widzę że póki co szczęscie mi dopisuje... co prawda dopiero jestem na etapie "dachu" ale jak do tej pory wszystko i wszyscy byli na czas.. i geogeta, i murarz, i beton, i piasek, i inny wszelki materiał, i koparka, o, tylko klinkier się spóźnił jakieś 30 minut, ale to żadne spóźnienie, bo pan dzwonił i przepraszał, ...że zaspał mam nadzieję ze się to tak ładnie utrzyma do końca... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 18.09.2005 09:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Września 2005 U mnie do tej pory też OK (odpukać...) Awaria samochodu była raz - na etapie zamawiania garażu-blaszaka. Ponoć samochód ciężarowy rozbierali na części i składali żeby go "poładować". Nie wiem, czy prawda to była, czy niekoniecznie. Ale wtedy się nam jeszcze nie śpieszyło. Przerwa trwała tydzień, ale garaż dojechał i się zmontował. Pozostali fachowcy w razie czego dzwonili jak ludzie i mówili, że nie będzie ich dzień czy dwa. Kit lekki wstawili tylko dekarze - nie przyznali się do szybkiej fuchy, ale ogłosili że dwa dni wcześniej jadą na święto do domu Towar przyjeżdżał jak do tej pory bezszmerowo i na czas (mimo, że wcale do nas nie jest łatwo trafić) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zaba_gonia 18.09.2005 20:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Września 2005 Ten tekst o zepsutym aucie słyszałam już 3 razy, a nie mam jeszcze dachu... 2 razy powiedział mi to szef mojej ekipy, gdy nie zjawili sie na mojej budowie. A ostatnio kierowca gruszki powiedział mi, że się spóźni, bo złapał gumę, a jego szef przez telefon, że beton nie przyjeżdża, bo prądu nie ma....Nie zdążył ustalić wersji z kierowcą..biedaczek.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
calibra2 18.10.2005 07:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Października 2005 To jest jakaś plaga. Na razie często czytam o tym z waszych mili forumowicze wypowiedziach. Ale ostatnio umówiłam sie z facetem z Halinowa (nie wiem czy podawać nazwisko chyba powinnam żeby innych ustrzec przed niepoważnym i niesłownym człowiekiem) na przywiezienie na działkę wywrotki piachu. Miał przywieźć na 10.00. 10.30 dzwonię i pytam gdzie jest. Mówi że był juz na kopalni i zaraz będzie. Dzwonię o 11.00 nie odbiera. 11.30 dzwonie a on beszczelnie zrzuca moja rozmowę. Mój mąż dzwoni ze swojego telefonu jeżdząc już po okolicy w poszukiwaniu inego źródła z piaskiem. Facet odbiera bo nie zna numeru i tłumaczy się zgadnijcie jak SAMOCHÓD ZŁAPAŁ GUMĘ na jaki pech i to w drodze na kopalnie. A Ja stoje cały czas na działce i czekam bo mieliśmy stawiać ogrodzenie. Mąż dzwoni ponownie do faceta od piasku 12.30 podstępnie najpierw zastrzegając sobie numer w komórce - odebrał sku.....niec i zdziwiony i zaskoczony mówi że już biegnie i szuka kierowcy od piasku. Finał był taki, że na drugi dzień mąż sam pojechał na inna kopalnie i przywiózł w przyczepce piach. Przyczepka trochę siadła i trzeba będzie wymienić jakiś element , który nie wytrzymał obciążenia. Ogrodzenie stoi mimo wszystko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.