Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Zepsu? sie samochód - ile razy s?yszeli?cie ten tekst?


Recommended Posts

Na początek historia ze startu naszej budowy: umawiam na sobotę rano fachowców do ław fundamentowych i dostawe stali na 7:00. Coś mnie tknęło w piątek po południu i dzwonię do hurtowni, żeby potwierdzić dostawę stali i słysze, że nie ma mowy o niej, bo zepsuł im się samochód do przewozu długich wyrobów - oczywiście nikt nie zadzwonił do mnie, żeby mnie poinformować. No więc w panice próbuję załatwić stal z innych źródeł ale bez skutku. W efekcie musiałem odwołać fachowców. W poniedziałek żona dzwoni do hurtowni, żeby umówić się, kiedy będzie ta stal i na pytanie kiedy będzie naprawiony samochód słyszy "Jaki samochód? My nie mamy zepsutego samochodu! Po prostu w sobotę trafił sie dobry (czytaj: drogi) kurs do Warszawy i tam pojechał" Nie muszę chyba dodawać, że po odebraniu stali nic więcej tam już nie kupowałem. Następny przypadek: miałem mieć dostawę rynien na godzinę 12, blacharze czekają na budowie. Dzwonie i słyszę, że samochód się zepsuł, więc rynny będą po 14. Blacharze mówią"OK, poczekamy do 14" Przed ta godzina dzwonię, żeby potwierdzić i słyszę, że rynny będą po 15, więc puszczam fachowców do domu. Rynny docierają... po 18, ale - uwaga! - wynajętym prywatnym samochodem. Czyli faktycznie im sie zepsuł. Finał sprawy - nadal kupuje w tej hurtowni.

Pozdrawiam B

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 78
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

preev,

to chyba jest tak - większość z nas podaje kontakt na nr komórkowy a handlowcy w w iększości hurtowni mają zakaz dzwonienia na komórki ze względów oszczędnościowych - tylko czemu w momencie podawania kontaktu nie mówią o tym? bo im głupio powiedzieć, więc dla niego mała strata (chyba, że jest na prowizji od sprzedaży)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

preev,

to chyba jest tak - większość z nas podaje kontakt na nr komórkowy a handlowcy w w iększości hurtowni mają zakaz dzwonienia na komórki ze względów oszczędnościowych - tylko czemu w momencie podawania kontaktu nie mówią o tym? bo im głupio powiedzieć, więc dla niego mała strata (chyba, że jest na prowizji od sprzedaży)

 

no to teraz wszystko jasne :D

skąd ktoś w biurze ma wiedzieć dlaczego nie przyjechali jak nie mogli do kierowcy zadzwonić (z powodów oszczędnościowych) i zapytać co się stało więc w ciemno prorokują: "nie dowieźli, znaczy samochód popsuty" :lol: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rzadko ale jednak sie zdarza iz faktycznie cos sie w autku popsuje. Jak chocby dzis - moi mieli byc u klienta o 8 rano - dzwonia i mowia ze gume zlapali i sie spoznia - wiec ja komorke i do klienta dzwonie by niepotrzebnie na stres go nie narazac - spoznili sie 40 minut - ale jak sadze tak zawsze powinno se z postepowac. Jest klopot - od razu dzwonic i informowac a nie milczec - to wkurza najbardzej (mnie takze gdyz czesto klientem takze jestem) Nie po to wymyslono komorki by jako gadzet u pasa dyndaly ;)

I nie przemowi tu do mnie rzaden argument o oszczednosciach - klient nasz pan :) a jedna rozmowa to raptem zlotowka czy tez dwie

 

Jeden z Was opisywal jak to przewrocil sie samochod z oknami - jejku - niezly bajer ;)

Ale dwa razy mialem zdarzenie ciekawe.

Raz - chlopaki zle zamocowali okno na stojaku i jak podjezdzali pod nasyp to im sie balkon wysunal - do kasacji. Klient zrozumial gdyz na wlasne oczy go zobaczyl

Drugi - niefart do kwadratu - chcieli sobie polepszyc i okna wzieli wieczorem z zakladu - pech chcial ze na swiatalach BMka sie nie wyrobila i skrocila mi balkon i jedno okno trzyskrzydlowe - od razu zadzwonilem do klienta. ba.... nawet sfilmowalem co z okien zostalo - uwierzyl dopiero jak film zobaczyl

Sam tez inetligencja ;) sie popisalem - wzialem drzwi PORTY na dach swego auta - zamocowalem odpowiednio, nawet nie jechalem szybko a ped powietrza zabral mi je wraz z relingiem - pal szesc drzwi - nie mam juz bagaznika na dachu :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojtek - co to ma do rzeczy? Moja? takze ludzi ktorych zatrudniam - jesli nie beda sznowac klienta na bruku sie znajda. Nie pojme tego - niestety.

Klient daje nie tylko mi zarobic - takze daje na wyplate dla nich. Jak we wlasnej kiieszeni poczolby uszczerbek za takie zachowanie wiecej by nie sciemnial. Sadze, ze wiele zalezy wlasnie od nadzoru czy kierownictwa - jakie zasady wpoja ludziom ktorych zatrudniaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jareko,

jeśli Twoi ludzie mają wynagrodzenie prowizyjne to masz rację - każdy klient jest dla nich wazny

ale jesli czynnik prowizyjny jest znikomą częścią ich wynagrodzenia - to jest im obojętne podejście do klienta

a niestety większość składów budowlanych marnie płaci ludziom choć marże są całkiem przyzwoite

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...jeśli Twoi ludzie mają wynagrodzenie prowizyjne to masz rację - każdy klient jest dla nich wazny.....

Masz racje - sa na "prowizji" od "przerobu" klientow ;) Sadze ze jest to jedyna droga by kazda ze stron byla zadowolona. Pracownikow ktorzy dla idei robia juz nie ma - ja przynajmniej nie spotkalem takich. Trzeba ich zmotywowac a tylko w ten sposob mozna - kasa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

I nie przemowi tu do mnie rzaden argument o oszczednosciach - klient nasz pan :) a jedna rozmowa to raptem zlotowka czy tez dwie

 

jarekoDla Ciebie czy dla mnie - KLIENT NASZ PAN, a dla składu budowlanego, betoniarni, itp. KLIENT TO KOLEJNY INTRUZ :evil:.

Nie do końca się zgodzę, że to wina pracowników, choć przyznam, że do niedawna tak myślałem. Mój skład budowlany kilka razy mnie zrobił w trąbę i zawsze złorzeczyłem na dziewczyny, które tam obsługują klienta. Ostatnio miałem do odebrania płyty GK (za które zapłaciłem w grudniu). Okazuje się, że jest tylko połowa moich płyt :-? , bo reszta gdzie wyszła :o. Transport "troszkę" się spóźnił (o dwie godziny :evil:), bo w składzie się zastanawiali, czy warto mi przywieźć te kilkadziesiąt płyt, które jeszcze mieli, czy nie, bo klient i tak zrobi awanturę :evil: :evil: :evil: . Normalnie scyzoryk się w kieszeni otwiera.

Dopiero po moim trzecim telefonie przywieźli to, co mieli i obiecali "na dniach" dostarczyć resztę. Po trzech dniach pojechałem do nich zapytać kiedy dowiozą brakujące płyty. Okazało się, że takich płyt nie ma i prędko nie będzie. Na moje pytanie "czy to normalne, że w dużym składzie budowlanym brakuje podstawowego asortymentu" obsługująca mnie dziewczyna powiedziała ze smutną miną "przepraszam Pana, ale ja nie mam wpływu na decyzje szefa...". Jej jednak było głupio, że w ten sposób traktuje się klienta, który zostawił u nich ponad 100 tys. (i drugie tyle sąsiad bliźniak). Złapała za telefon, zadzwoniła do innego, zaprzyjaźnionego składu budowlanego i pożyczyła od nich dla mnie te płyty.

 

Szefom tego składu po prostu W DUPACH SIĘ POPRZEWRACAŁO!!!

Mają wielu klientów i ich nie szanują, bo nie muszą :-? .

 

Dodam, że chodzi o skład MINOX. To chyba najdroższy skład w okolicy i ja go wybrałem :evil: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...

Od dostawców słyszałem już kilka razy że zepsuł się samochód.Jeden gość powiedział mi po tym jak się nie zjawił na umówione spotkanie że coś mu sie stało w rękę i siedzi właśnie we wannie i ją moczy.Na drugi dzień przyjechał w pełni sprawny .Za to murarze dzisiaj pierwszy raz tylko przyjechali na budowe i odjechali po godzinie bo padało. Zadzwonili żeby się usprawiedliwić.

:wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio zaskoczył mnie sprzedawca. Potrzebowałam dokupić kilka elementów do systemowego komina. Zamówiłam w sklepie, a że to głucha prowincja (Polska centralna), to trzeba poczekać kilka dni.

OK, akurat nie pali mi się (bo jeszcze nie ma kominka :wink: ).

Termin mija, wychodzą jakieś problemy, a potem słyszę: "samochód się popsuł". No, to sobie myślę: "już nie zobaczycie mojego planowanego zamówienia na wszystkie drzwi".

A tu proszę - sprzedawca pojechał swoim prywatnym autkiem, (akurat niechcący sprawdziłam, że to prawda) sprzedał mi po cenie fabrycznej ( :o :D ) i na dodatek za darmo dostarczył na budowę ( :o :D :D ).

Wzruszyłam się. Zdecydowanie uratował honor firmy. Dostał zamówienie na drzwi :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hm,.... tak sobie czytam i czytam, i widzę że póki co szczęscie mi dopisuje... co prawda dopiero jestem na etapie "dachu" ale jak do tej pory wszystko i wszyscy byli na czas.. :o i geogeta, i murarz, i beton, i piasek, i inny wszelki materiał, i koparka, o, tylko klinkier się spóźnił jakieś 30 minut, ale to żadne spóźnienie, bo pan dzwonił i przepraszał, ...że zaspał 8)

mam nadzieję ze się to tak ładnie utrzyma do końca... :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie do tej pory też OK (odpukać...)

Awaria samochodu była raz - na etapie zamawiania garażu-blaszaka. Ponoć samochód ciężarowy rozbierali na części i składali :o :o żeby go "poładować". Nie wiem, czy prawda to była, czy niekoniecznie. Ale wtedy się nam jeszcze nie śpieszyło. Przerwa trwała tydzień, ale garaż dojechał i się zmontował.

Pozostali fachowcy w razie czego dzwonili jak ludzie i mówili, że nie będzie ich dzień czy dwa. Kit lekki wstawili tylko dekarze - nie przyznali się do szybkiej fuchy, ale ogłosili że dwa dni wcześniej jadą na święto do domu ;)

Towar przyjeżdżał jak do tej pory bezszmerowo i na czas (mimo, że wcale do nas nie jest łatwo trafić)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten tekst o zepsutym aucie słyszałam już 3 razy, a nie mam jeszcze dachu...

2 razy powiedział mi to szef mojej ekipy, gdy nie zjawili sie na mojej budowie. A ostatnio kierowca gruszki powiedział mi, że się spóźni, bo złapał gumę, a jego szef przez telefon, że beton nie przyjeżdża, bo prądu nie ma....Nie zdążył ustalić wersji z kierowcą..biedaczek.. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks później...
To jest jakaś plaga. Na razie często czytam o tym z waszych mili forumowicze wypowiedziach. Ale ostatnio umówiłam sie z facetem z Halinowa (nie wiem czy podawać nazwisko chyba powinnam żeby innych ustrzec przed niepoważnym i niesłownym człowiekiem) na przywiezienie na działkę wywrotki piachu. Miał przywieźć na 10.00. 10.30 dzwonię i pytam gdzie jest. Mówi że był juz na kopalni i zaraz będzie. Dzwonię o 11.00 nie odbiera. 11.30 dzwonie a on beszczelnie zrzuca moja rozmowę. Mój mąż dzwoni ze swojego telefonu jeżdząc już po okolicy w poszukiwaniu inego źródła z piaskiem. Facet odbiera bo nie zna numeru i tłumaczy się zgadnijcie jak SAMOCHÓD ZŁAPAŁ GUMĘ na jaki pech i to w drodze na kopalnie. :evil: A Ja stoje cały czas na działce i czekam bo mieliśmy stawiać ogrodzenie. Mąż dzwoni ponownie do faceta od piasku 12.30 podstępnie najpierw zastrzegając sobie numer w komórce - odebrał sku.....niec i zdziwiony i zaskoczony mówi że już biegnie i szuka kierowcy od piasku. Finał był taki, że na drugi dzień mąż sam pojechał na inna kopalnie i przywiózł w przyczepce piach. Przyczepka trochę siadła i trzeba będzie wymienić jakiś element , który nie wytrzymał obciążenia. Ogrodzenie stoi mimo wszystko 8)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...