aleksik 26.09.2004 23:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Września 2004 Poruszam temat ku pokrzepieniu własnego serca. Nie żeby się cieszyć z czyjegoś nieszczęścia ale aby było mi lżej a przede wszystkim ku przestrodze innym a może i sobie po stwierdzeniach innych budowlańców po dużej stracie czasu i kasy. Mianowice ze względu na dwa spróchniałe stemple podporowe podczas zalewania stropu runęła mi 1/4 stropu na dół ... Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale mogło. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KaiM 27.09.2004 06:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2004 u mnie na samiutkim początku budowy kiedy robiłem z przyjacielem tymczasowe ogrodzenie z siatki leśnej i drewnianych drągów wydarzył się niemiły wypadek chociaż trudno go nazwać tragedią.Jedna z ukośnych podpór narożnego słupa jeszcze nie przybita tylko oparta spadając uderzyła przyjaciela w głowę. O mało nie stracił przytomności głowa bolała go jeszcze przez tydzień. Na szczęscie skończyło się na wielkim guzie i strachu ale to wydarzenie dało mi do myślenia. Bezpieczeństwo przede wszystkim. Nic nie jest warte utraty zdrowia a nawet życia. Zostaje niemiłe wspomnienie a przecież to ma być miejsce do którego chce się wracać i ma dawać ukojenie i relaks.Dlatego porządna apteczka a do tego zawsze rękawice, odpowiednie buty a jak mury zaczną się pnąć do góry - mam już przygotowane kaski. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
buba48 16.11.2004 12:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 ...ku przestrodze innym... Decyzja o podjęciu budowy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
am00 16.11.2004 13:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Spadł nam 6m arkusz blachy z dachu. Na szcęście pomocnik nie próbował łapać tylko się odsunął. Początkowo myśleliśmy, że arkusz jest na straty, a to wstrzymałoby krycie dachu na kilka tygodni. Udało się go jednak jakoś naprostować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Juras XR4Ti 16.11.2004 13:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Humus zebrany,wykopane piękne rowki na 110cm po obwodzie i pod ścianę poprzeczną nośną. W środku wyłożone folią. Styropian 5cm od zewnątrz. Na dnie zbrojenie. Tylko wylewać. Sobota wieczór. Ostatnie spojżenie, i jadę do domu. Grucha i pompa zamówione na wtorek..... W nocy z soboty na niedzielę padało.... A tam, padało LAŁO !!! Burza, pioruny i kilkanaście litrów na metr kwadratowy.... Nie wiem czy potraficie sobie wyobrazić co taki deszcz może zrobić z wykopami na gliniastym terenie.... Ale było, minęło a pierwsze wylewanie odbyłosię zgodnie z planem. A w tym roku zmarł mój wujek, który był kierownikiem mojej budowy..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bajzi 16.11.2004 13:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 pierwsza: przyjechała koparka i odkryłam, że zamiast domu, spokojnie mogę wykonać oczko (oko) wodne, bez użycia folii, bezpośrednio w glinie.druga: energetyka chciała mi postawić 6 przepięknych, betonowych słupów w celu zaopatrzenia mnie w energię - udało mi się wymóc kabel.trzecia: widociągi zażądały za rozbudowę sieci ni mniej ni więcej a trzydzieści i trzy tysiące - to mi się też udało. czwarta: kanalizację skończą mi 80m od domu. właśnie mój osobisty małż udał się na posłuchanie do prezydenta miasta. cała reszta - to tylko pomniejsze tragedyjki (m.in. wylewanie z wykopu ok. m3 deszczówki 5-cio litrowym wiaderkiem w ziąb i boso, bo kamaszki się utopiły zaraz z początku) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mww 16.11.2004 13:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Juras, bardzo mi przykro z powodu wujka Moją pierwszą tragedię przypłaciłam prawie zawałem. W ostatniej chwili zdecydowaliśmy, że zrobimy GWC rurowe w fundamencie. Po ułożeniu rurek, na drugi dzień (sobota) miały być zalewane betonem. Ekipa zaczeła zalewać, a rurki zaczeło wypychać..., ekipa starała się je przytrzymywać... Na to pandemonium przyjechał mąż i wstrzymał zalewanie. W pierwszym odruchu kazał im wybierać cały beton i odgrażał się, że obciąży za rurki. Wezwani fachowcy od GWC przychali ekspresowo, pożartowali z ekipy, stwierdzili, że może zostać i nic się nie uszkodziło i pojechali. Mąż pozwolił zalewać dalej... i zadzwonił do mnie z relacją (ja byłam w pracy). No i wtedy "dostałam zawału". Naczytałam się na forum jakie to mądre obliczenia należy wykonać do takiego GWC- fi, spadki, przepływy, pa, m2, mbr i inne takie. Nic nie rozumiałam, ale wiedziałam, że mądre toto i skomplikowane. A oni mi zalewają trochę wypchnięte i obrócone rurki. A obliczenia?!?!?! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Degustibus 16.11.2004 14:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Moją osobistą tragedią był zakup przez rodzinę domu o który pisałem w poście "KU PRZESTRODZE-LEPIEJ PRZECZYTAJ" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MarzannaPG 16.11.2004 16:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Trudno to nazwać 'tragedią', ale jakoś mnie dreszcz przechodzi na wspomnienie nocy, którą przepłakałam przekonana że utopiłam 40.000 w działkę, na której nie da się nic zbudować. Te pieniążki dała mi i mojemu małżowi moja mama, która sprzedała mieszkanie i wprowadziła się do nas na dwupokojowe 33m2. Już myślałam, że tak będziemy mieszkać do sądnego dnia. Na szczęście ukochana działeczka 36 arowa w wymarzonym miejscu dała się przekwalifikować chociaż trwało to rok a kosztowało 'tylko' 2500 bo było nas takich zrobionych w 'bambuko' przez gminę inwestorów aż czwórka. Teraz stoi sobie tam wymarzony domek na pohybel paskudnej, nieprzyjaznej inwestorom gminie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
danka00 16.11.2004 19:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Spadła pełna taczka z betonem ( hak przy wyciągarce odmówił chęci współpracy), poleciała jakieś 3 lub 4 metry w dół, męzuś był w pobliżu, byrrrrrrrrrrr, natychmiast nabyty nowy hak. Stary tez był dobry, cóż mąż podpiął jego byle jak, od tego czasu wjechało setki taczek na górę, ale już podpinał i sprawdzał.Pozdrawiam budujacych. Danka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
duduś 16.11.2004 19:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Ponieważ jestem mieszczuchem nie wiedziałam jak sie odkłada grabie ( po fakcie już wiem ) i ...... niestety....... ( a może stety ) nadepnęła na nie moja teściowa .Zarówno stopa jak i głowa bolały ją przez tydzień ( ale nic jej się nie zmieniło )A tak na poważnie to nie ma żartów ze zlatującymi blachami z dachu a jeszcze gorzej z takimi pod które podwieje wiatr ( mój mąż czuł jak odlatuje na skrzydłach)a ja nie wiedziałam czy łapać jego czy tą blachę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aldi 16.11.2004 19:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 mww z moją czerpnią zalewaną w fundamentach miałam taką samą sytuację - i to jak na razie jedyna niespodzianka - oprócz wiecznego braku kasy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jagoda 16.11.2004 21:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 U nas fachowiec od co i wody zmontował całą instalację, kotłownię itd, wpuścił do instalacji wodę, zrobił próbę ciśnieniową i stwierdził, ze jest ok. Była I połowa grudnia i czekaliśmy na urzadzenie, które nalezalo zamontować w piecu, aby go dostosować do gazu płynnego. Piec już był zamontowany a urzadzenia nie było. Trwało to zaledwie dwa dni od chwili wpuszczenia wody do instalacji ale w ciągu tych dwóch dni przyszly mrozy. Przyjechał specjalista od Viessmana aby zamontować wspomniane urzadzenie i uruchomić piec a tu nic, zadnej reakcji. Okazało się, ze woda w instalacji zamarzła. W środku nocy / na dworze - 12/ po kolei, przy pomocy farelek, elektrycznych piecyków do gotowania i innych elektrycznych wynalazków kolejno odmrażaliśmy każdy grzejnik. Gdy w instalacji popłynęła ciepła woda, cieszyliśmy się jak dzieci, ze tylko jeden grzejnik szlak trafił. Potem się dziurkę zaspawało i działa. Mogę tylko dodać, że najsłabszym ogniwem instalacji w takich przypadkach są łazienkowe grzejniki rurkowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RYDZU 16.11.2004 21:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 U nie najwiekszą tragedią na budowie był "pan Janek". Ekipa sobie spokojnie pracowała dokóki ON sie nie pojawił. Szef ekipy go przyciagnął gdy skończyli inną budowę. No i zaczeły się rządy pana Janka. Wszystko wiedział najlepiej, gdy on cos tłumaczył (zreszta niezbyt sensownie) wszyscy musieli słuchać. natomiast gdy tłumaczyło się cos jemu - akurat był zajęty pisaniem SMSa, dłubaniem w nosie, piciem piwa etc.... Najgorsze jest to, ze wpłynęło to na morale całej ekipy, do której do tej pory nie miałem wiekszch zastrzeżeń. W efekcie mam spier... pokrycie dachu i na wiosnę czeka mnie robienie tego jeszcze raz. Kiedyś nie wiedziałem co za debil układa papę na spadkach zakładkami "pod prąd" tak że woda się wlewa pomiędzy nie, że pape można pozgrzwać byle jak - tak żeby tylko sie trzymała i ważać że jest ok, że woda lejąca obok wypustu rynnowego to "normalna rzecz - która się skończy jak się resztę papy wierzchniej przyklei". Teraz juz wiem - to pan Janek Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 16.11.2004 22:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Dwa drobiazgi: 1.Śmieliśmy sie ,że Niemcy we dwóch noszą 2-3 m rurę a u nas wystarczy jeden-no i ten jeden wysłał drugiego(przypadkowego) do szpitala(oko udało sie uratować).Teraz noszą we dwóch.Zwłaszcza na zakrętach. 2. w ramach szybkiego spuszczania rur pcv kanałami wentylacyjnymi(z piętra na parter) jeden kolega stracił palec(na szczęścje tylko palec-bo wsadził w otwór całą dłoń)brrr 3. W windzie zablokował sie przycisk od podnoszenia i ... no cóż zerwało całe rusztowanie(na szczęście wszyscy zdążyli uciec). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
poldek 16.11.2004 22:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Moją TRAGEDIĄ jest polecony "fachowiec" od wykończeń (najszybciej to on mnie wykończy !). Zaczął-ekipa 4 os. na poczatku września, miał skończyć w połowie najdalej w połowie listopada. I przeprowadzka początek grudnia. I co? I jaj.. Roboty wykonane w 60%. I cały misterny paln w p... Dodam, że wynajmuję mieszkanie i zobowiazałem się że je opuszczę do 1 grudnia. A i Boże Narodzenie i choinka i wigilia i impreza sylwestrowa we własnym domeczku, och szkoda gadać/pisać, serducho boli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kasieńka 17.11.2004 06:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2004 Moją największą tragedią budowlaną jest pierwszy wykonawca -tzn.ten od fundamentów, ścian i... o dziwo strop też udało mu się wylać To co z nim przeszłam (bo mąż to facet chyba bez nerwów ) ... -szkoda słów W każdym razie przy stropie to już byłam prawie pewna, że wyląduję u świrów przed zamknięciem stanu surowego - na szczęście ten pseudo-fachowiec opuścił naszą budowę (w eskorcie policji ) prędzej niż mnie wywieźli w kaftanie -oczywiście mnie nie wywieźli do czubków, ale o mały włos Człowiek tak skutecznie obrzydził mi budowę, że miałam już myśli jej sprzedania -co na szczęście się nie stało A to, że jednemu z pracowników spadł na głowę pustak stropowy porothermu po czym odwieziono go do szpitala to naprawdę małe piwko... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 17.11.2004 07:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2004 Moją największą tragedią jest to, że w ogóle na tym świecie trzydzieści parę lat temu pojawił się człowiek, który potem stał się wykonawcą mojego domu... A tak naprawdę wszystkie problemy techniczne dały się "naprostować". Natomiast bezpowrotnie minęła mi wiara w ludzi ze szczególnym uwzględnieniem budowlańców i urzędasów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kasieńka 17.11.2004 07:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2004 Tomku_J -coś wydaje mi się, że nasz projekt to jakiś pechowy... czy co...? - obym się myliła Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zen 17.11.2004 07:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2004 chcecie wiedzieć co to jest prawdziwa budowlana tragedia? poszukajcie tekstu >dla niezdecydowanych inwestorów<, autorem jest broncel Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.