Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Budowa zniszczy?a moje ma??e?stwo


Rafter

Recommended Posts

markumarecki... a to mój tato zakorzenił ciut we mnie, że i kobieta może nie bać się wiertarki, szlifierki... :wink: To z czasem malowałam mieszkanie, to szpachlowałam itp. Teraz uczę się budowlanki w całej krasie... mam dobrego nauczyciela... ciut czasami nerwowego... bo mi mówi tak: Niuńka podaj mi breszkę...

- breszkę...(dumam i czuję jak mój mózg analizuje owe słowo - wyraz breszka, zastanawiam się)... mam ...

idę niosę zadowolona i słyszę:

- toż to nie breszka... tam lezy...

- aaaaaaaaa to trzeba było powiedzieć - łom - toż to łom Misiek :lol:

Nie miałabym sumienia tkwić w domu przed TV, wiedząc, że mój chłop tam sam... nie żalę się, chociaz mam czasem dość... Weźmy pustaki szalunkowe, siły trzeba było mieć, aby zanieść tam czy tam. W końcu taczka dobrze się sprawdziła :wink: Potem zerknęłam w necie, że te cholery ważą od 19-21 kg :o A jaaaaaaa... kobietka z wagą 56 kg ahahah.

Ale uczę się, uczę...

:roll: szczęściaż ten twój Misiek. Dużo radochy z wspólnego budowania życzę !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 530
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Oj dużo kobitek na forum, co się szpadla, kielni czy betoniarki nie boją :wink: Dużo, dużo...

 

Co do małżeństwa....hmm..........myślę, że największym skarbem jest umiejętność pójścia na kompromis, takowoż z drugą połową, jak i w kwestii różnicy między chcieć a móc. A żeby te kompromisy wypracowywać jest potrzebna szczera I rzeczowa ROZMOWA.

 

LAGUNA-czytałam z wielkim zainteresowaniem Twój post, bo też nie wiedziałam, co to breszka! I też nie mam sumienia siedzieć w domu gdy Duży zasuwa na budowie. Tak więc budujemy sobie sami :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zszokowałam się zleksza tym wątkiem :o - pierwszy rz na niego trafiłam :roll:

 

ale prawda jest właśnie taka .... budowa domu to wieeeeeelkie wyzwanie dla instytucji zwanej małżeństwo ..... czasem przerasta i nie każdy udźwiga :wink:

właśnie wtedy wychodzi umiejętność rozmowy, dogadania się, znalezienia kompromisów i współpraca - lub jej brak i jest jedno wielkie szambo :roll:

 

 

 

oj tak :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj dużo tu takich budowniczych rodzaju żeńskiego :D , duuuużo.

 

Przez tom naszom budowę, to mieszkanie miałam zapuszczone - sił nie było doczołgać się do wanny, a gdzie tam jeszcze sprzątać :roll:

Rano do pracy, potem do roboty i tak przez półtora roku - dzień w dzień.

Całe szczęście, że rodzaj prac się zmieniał, bo nie dalibyśmy rady np. 1,5 roku wozić tylko piach, albo ocieplać czy izolować fundamenty :D albo ...

 

Teraz już nie zapier.alamy, teraz nareszcie sobie pracujemy :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniał mi się właśnie artykuł przeczytany kilka lat temu,w jakimś babskim czasopiśmie. Kobieta opisywała jak to byli z mężem zakochani, pełni marzeń i planów na przyszłość. Jednym z tych marzeń był własny dom. Zgodnie podjęli decyzję o jego budowie. Trwało to ładnych kilka lat. Patrząc w przeszłość, kobieta doszła do wniosku, że pod koniec budowy ich relacje były w takim stanie, że nawet wybór płytek do łazienki, żyrandola, czy mebli powodował karczemne awantury. Mieszkając w dwupokojowym mieszkaniu w bloku byli szczęśliwi, mieli siebie. Teraz pani ta mieszka w pięknym i elegancko wykończonym domu...........sama.

Artykuł był bardzo długi i ogromnie go streściłam, lecz jedno zdanie zapadło mi głęboko w sercu:

 

"NA CHOLERĘ MI TEN DOM, SKORO NIE MAM Z KIM SIĘ NIM CIESZYĆ?!"

Czasem jednak lepiej jest BYĆ niż MIEĆ

 

To bardzo smutna historia i często mi się przypomina, gdy spieramy się (nie kłócimy) z Dużym na jakiś temat dotyczący budowy. Łatwiej jest mi wtedy się uspokoić i pójść na kompromis. Choćby na tym chwilowo ucierpiała moja duma, wiem, że małżeństwo jest ważniejsze.

 

Mam nadzieję, że tym jednym zdaniem pomogę choćby jednej osobie, i spowoduję chwilę zadumy nad zaistniałą sytuacją.

 

Pozdrawiam i życzę pięknych wspomnień, ze spędzonych wspólnie chwil, na podejmowaniu kompromisowych decyzji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj dużo tu takich budowniczych rodzaju żeńskiego :D , duuuużo.

 

Przez tom naszom budowę, to mieszkanie miałam zapuszczone - sił nie było doczołgać się do wanny, a gdzie tam jeszcze sprzątać :roll:

Rano do pracy, potem do roboty i tak przez półtora roku - dzień w dzień.

Całe szczęście, że rodzaj prac się zmieniał, bo nie dalibyśmy rady np. 1,5 roku wozić tylko piach, albo ocieplać czy izolować fundamenty :D albo ...

 

Teraz już nie zapier.alamy, teraz nareszcie sobie pracujemy :lol:

 

 

 

i ja zapuściłam mieszkanie :D

marzy mi się sprzątanie w domu, więc ... lenię się na budowie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) marzy mi się sprzątanie w domu, więc ... lenię się na budowie :D

 

też marzyłam, mycia okien na gotowo doczekać się nie mogłam normalnie :D - przeszło odkąd zaczęłam sprzątać :D

Faktem jest, że dużo łatwiej i wbrew pozorom szybciej sprząta się duże nie zagracone pomieszczenia, chociaż też trza dobrze dawać z krzyża, ale zdecydowanie nie więcej jak przy bloczkach i łopacie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z braku funduszy na dalsze prace budowlane, chodzę na działkę "karczować" swoje chwaściska. Na tym etapie mamy posprzątane całe 1/2 palety cegły z rozbiórki i naście kubików modrzewia na podłogi poukładane. Z tegoż samego drzewa wywiązka już się suszy, oczywiście na działce!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słabieńka to miłość, którą może załatwić kilka cegieł. Coś mi się wydaje, że najprościej zrzucić na budowę..

 

ja bym nie powiedziała, że słabieńka

raczej - rutyna codziennego życia, najwięcej do podjęcia decyzji w czasie budowy - to wszystko powoduje, że tracimy miłość, zaufanie, przyjaźń do partnera

naprawdę trzeba dużo silnej woli i chęci, by starać się temu zaradzić, przewidzieć i przezwyciężyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc podtrzymuję, że słabieńka. Budowa dziś jest , jutro nie ma. Co to za decyzje ? Jaka dachówka ? Gdzie zsyp na bieliznę ? Jaka brama garażowa ?Jeśli coś takiego pokonuje zwiazek, to co się dzieje, w obliczu śmiertelnej choroby, kaelctwa albo nędzy ?

Bez przesady - budowanie to frajda, tworzenie, przyszłość.

Nie zauważyłam utraty zaufania - może cierpliwości , ale nie zaufania ...

 

W końcu zawsze to można rzucić w cholere - czego nie można powiedzieć o raku mózgu, alzhaimerze, paraliżu po udarze..

 

Naprawdę - niektorych musi nieźle dupnąć, by pojęli co posiadają ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że małżeństwo nie rozpada się z tego powodu,że nie mogą dojść do porozumienia w kwestii aranżacji wnętrz. Jest żle kiedy jeden z partnerów bardzo chce domu , a drugi nie . Wtedy małe problemy są wyolbrzymiane zarówno przez jedną jak i drugą stronę . Atmosfera napięcia przenosi się na inne dziedziny życia. Ja podobno w trakcie budowy stałam się okropna :cry: W rzeczywistości skromnie myślę, że stałam się normalna tylko wcześniej byłam aniołem :D . Mój mąż nie sprzeciwia się budowie, nawet mnie finansowo wspiera, tylko że ja chciałabym, żeby ktoś współdecydował ze mną, żeby ktoś zdjął ze mnie chociaż część odpowiedzialności. Jestem i tak w tej dobrej sytuacji, że nie straszy mnie widmo braku kasy na budowę. Niby jest OK bo od początku wiedziałam , że to ja będę budować i żalu do męża nie mam, ale .... no właśnie czegoś mi brak i podobno jestem" francowarta" :oops: Krótko mówiąc pogorszyło się . Oczywiście często jest tak , że to jeden z partnerów ciągnie budowę , ale przy zrozumieniu , akceptacji i wsparciu drugiej strony jest to łatwiejsze. Naturę mam taką, że nie wchodziło w grę zlecenie firmie budowy pod klucz i ograniczenie się do wykonywania przelewów. O rozwodzie nie ma mowy my się nawet nie kłocimy, ale nie ma tej atmosfery co kiedyś. Każde z nas trochę się wyizolowalo w swoim świecie zainteresowań i żyjemy bardziej obok siebie niż razem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiamy. Efekt jednej z ostatnich rozmów. Ideałem dla mojego męża jest postawienie sprawy jak jeden z naszych znajomych to zrobił. Tekst do żony - Chcesz dom OK ale ja przy tym palcem nie kiwnę. Podobno jak wraca z pracy wieczorem to drewienka w kominku ma poukładane coby sobie rozniecić ogień nie brudząc rąk, a jak rano wyjeżdża do pracy to podjazd jest już odśnieżony.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...