Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wyl?garnie MAGISTRÓW - czy to fair ??


Gość M@riusz_Radom

Czy powinno się pozamykać wszystkie prywatne Wylęgarnie ?  

92 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy powinno się pozamykać wszystkie prywatne Wylęgarnie ?



Recommended Posts

Ja studiowałem zaocznie 4.5 roku - studia inżynierskie. Zaczynało nas ponad setka, a w terminie obroniło sie zaledwie kilka osób. w mojej specjalności 4 na 18. Na 3-cim roku dolączyło do nas 2-uch ze studiów dziennych, nie dotrwali do końca semestru. Nie wiem jak jest na innych studiach zaocznych ale ja musiałem sie uczyć. Egzaminy były identyczne jak dla dziennych, a godzin wykładów było znacznie mniej. Trzeba byo przewalic kupę literatury. Mam kolegów, którzy ukończyli tą samą ucelnie ale w systemie studiów dziennych ( ładnych parę lat temu), nie mam rzadnych kompleksów, wręcz przeciwnie. Studiowałem na Politechnice Poznańskiej - Katedra Techniki Cieplnej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 400
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

to zależy od pasji nauczyciela i jego zdolności pedagogicznych, a nie od uczelni/szkoły, która go zatrudnia.

 

No dobrze. Ale teraz zauważ: kadra w szkołach prywatnych wzięła się w w większości ze szkół i uczelni publicznych, nieprawdaż ? To zapytam przewrotnie: czy oni przeszli do prywatnych, by móc realizować swoje pasje pedagogiczne, czy z uwagi na pieniądze ? I czy te pieniądze nie przesłaniają na ogół tych pasji i zdolności ?

 

Ja nie twierdzę, ja tylko pytam...

Tomku, jeśli ktoś ma naprawdę pasję, jeśli kocha to, co robi, np. uczy, to robi to nieważne, czy za duże, czy za małe pieniądze. Robi to dla własnej satysfakcji. Kaska jest miłym dodatkiem. A jak ktos odwala pańszczyznę, to tak samo będzie ją odwalał niezależnie od miejsca, gdzie musi to robić. Jak ktos po prostu nie lubi swojej pracy, to nie będzie jej lepiej wykonywał, jeśli dostanie więcej kasy. Kolejny przykład: miałam nauczycielkę WOSu, czy jakoś tak w LO. Była ona super nauczycielką, taką z pasją właśnie. A któregoś razu powiedziała nam, że ona pracuje, bo to lubi, lubi pracę z młodzieżą, nie musi pracować, bo mąż zarabia dużo, a ona tylko dla przyjemności uczy.

 

tak sobie pomyślałam, że ktoś ma pretensje, że w tłumie innych mgr inż. zginie, że będzie jednym z tysiąca.

 

Może zginąć. Na szczęście nigdy nie przykładałem aż takiej wagi do swojego "mgr", choć np. widziałem różnicę w wykształceniu informatyków - mgr inż. Politechniki Śląskiej i informatyków mgr (bez inż.) Uniwersytetu Śląskiego. Że absolwentów uczelni prywatnych pominę litościwym milczeniem... ;)

Jest jeszcze kwestia różnicy prestiżu (nie piszę poziomu, bo nie mnie to oceniać) uczelni państwowych. Mam znajomego, który skończył dobry, trudny, specjalistyczny kierunek na państwowej uczelni, z bardzo dobrym wynikiem, zaczął też pisać pracę doktorską na tej samej uczelni. Tyle, że nie był to ani Poznań, ani Gdańsk, ani Warszawa, ani Kraków. Było to trochę prowincjonalne miasto i prowincjonalna uczelnia, kształcąca byle jak, nie to, co renomowane, znane uczelnie - W MNIEMANIU PRACODAWCÓW, bo osoba ta długo szukała pracy w W-wie.

Krótko mówiąć, podział między wysokim a niskim poziomem nauczania nie zależy ani od tego, czy uczelnia jest państwowa, czy prywatna, czy studia dzienne, czy wieczorowe, czy w Warszawie, czy w Pcimiu Dolnym. Poziom wiedzy zależy od tego, kto ją nabywa i czy chce mieć wiedzę, czy tylko papier.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomku, jeśli ktoś ma naprawdę pasję, jeśli kocha to, co robi, np. uczy, to robi to nieważne, czy za duże, czy za małe pieniądze.

 

Ech, Magdzia, to jest teoria... Pieniądz różne rzeczy z ludźmi robi.

(Sorki za narzekanie a'la stary zgred...)

 

Jest jeszcze kwestia różnicy prestiżu (...) prowincjonalne miasto i prowincjonalna uczelnia, kształcąca byle jak, nie to, co renomowane, znane uczelnie

 

Szczerze mówiąc - wcale się nie dziwię. Sam nieraz zatrudniałem osoby do firmy, w której pracuję i skłamałbym, gdybym powiedział, że ludzi po znanej uczelni (państwowej) traktowałem na równi z absolwentami szkół prywatnych. Uważałem, że prawdopodobieństwo znalezienia kogoś rzetelnie wykształconego jest jednak nieco wyższe w przypadku uczelni państwowej. A rzecz w tym, że rozmawiając z np. 20 kandydatami dziennie trudno tak naprawdę rzetelnie ocenić, kto ma wyższe kwalifikacje (mówię o sytuacji, w której "przesłuchuję" dwóch świeżo upieczonych absolwentów z dwóch różnych typów szkół).

 

podział między wysokim a niskim poziomem nauczania nie zależy ani od tego, czy uczelnia jest państwowa, czy prywatna, czy studia dzienne, czy wieczorowe, czy w Warszawie, czy w Pcimiu Dolnym. Poziom wiedzy zależy od tego, kto ją nabywa i czy chce mieć wiedzę, czy tylko papier.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
A co mi tam najwyżej kubka nie dostanę.Mariusz, a co cię tak podrzuciło? Bilet na poligon dostałeś? :roll:

 

Nie bardzo rozumiem ?

 

A do ponurego : Proponowali 1500 netto na poczatek, w Radomiu to sporo kasy jakby nie było..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
I jeszcze coś - Mariuszu, a jakie jest Twoje zdanie na temat poziomu nauczania i absolwentów zaocznych i wieczorowych studiów na uczelniach państwowych?

 

1 . Niezmienne, jeśli otwierane są takie wydziały tylko po to aby zarobić kasę na tych którzy nie byli w stanie poradzić sobie na dziennych to jestem przeciw.

 

2. Jeśli ucza się na nich ludzie, którzy faktycznie dążą do zdobywania wiedzy a nie mogą utrzymać się (dziecko, finanse) na studiach dziennych - jestem ZA - kazdy powinien miec szansę dalszego kształcenia. Jeśli zacznie się płacenie za stopnie - patrz pkt 1

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
Wypowiedź dla Mariusza była ode mnie.

MM "Jeszcze trochę i ludzi z Radomia też wrzucę do jednego worka (podążając Twoim tokiem myślenia). "

 

A to wystawisz sobie ocenę, nie ludziom z Radomia... Oczywiście w Twojej okolicy nie ma wylęgarni magistrów, ew sama do takiej uczeszczasz, gdzie łatwo, prosto i przyjemnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
czy w Warszawie, czy w Pcimiu Dolnym.

 

 

Tradycyjnie się nie zgodze ;) Czemu ? Brat szuka pracy i w dwóch przypadkach się już dowiedział : gdyby Pan skończył jakąś warszawską lub krakowską uczelnię to pewnie byśmy pana zatrudnili..

 

Dobrze, ze biedak skończył państwową uczelnię, bo jakby do zaściankowego wykształcenia dodać jeszcze prywatną wylęgarnie to nic ino się pochlastac ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie czytają niektórzy pytania autora.Chodzi tylko o niezadowalenie z faktu, że wykształcenie się kupuje.I nic więcej.

 

 

Magda.

Nie chodziło mi o to, że jeśli dziaciaki nauczą sie jezyka, to już mają od razu pracę (chociaż w moim mieście tak by było, bo nauczyciele i tłumacze są bardzo potrzebni).Będą miały coś więcej - możliwość swobodnego podróżowania, pracy (praktyki na zachodzie), czy też zdobywanie wiedzy w dziedzinach, w których nasze uczelnie nie dadzą dostatecznej wiedzy(podyplomowe kursy i studia zawodowe).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie chodziło mi o to, że jeśli dziaciaki nauczą sie jezyka, to już mają od razu pracę (chociaż w moim mieście tak by było, bo nauczyciele i tłumacze są bardzo potrzebni).Będą miały coś więcej - możliwość swobodnego podróżowania, pracy (praktyki na zachodzie), czy też zdobywanie wiedzy w dziedzinach, w których nasze uczelnie nie dadzą dostatecznej wiedzy(podyplomowe kursy i studia zawodowe)."

 

Radzę Ci, mimi, najpierw spytac o radę Mariusza w kwestii zagranicznych uczelni. I od razu wybij sobie z głowy Harvard - za niski poziom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom

Naucz się logować dobra kobieto ;)

 

A co do Harwardu, jakby tyle pieniazków było wpompowane w nasze uczelnie to zapewniam, że bylibyśmy w niczym nie gorsi. Poziom nauki, w szkołach średnich, między Polską a stanami to nieba i ziemia.Oczywiście na korzyść Polski..Wiem, sam się w jednej z takich szkół "uczyłem"

 

A że mają kilka RENOMOWANYCH uczelni? W Polsce też je mamy, tyle, że mają kilkudziesięciokrotnie mniejsze budżety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie czytają niektórzy pytania autora.Chodzi tylko o niezadowalenie z faktu, że wykształcenie się kupuje.I nic więcej.

 

Poczekaj, może sami do tego dojdą ;)

Ja nawet nie pomyślałam o tym, że ktos poszedł, zapłacić 7 tys. PLN za wszystkie semestry + obronę i dostał dyplom. Myślałam, że zapłacił tyle, bo tyle wynosi czesne, normalnie się uczył, obronił pracę (egzamin magisterski kosztuje) i ma sobie tytuł. Ale jeśli odbyło sie bez nauki, jeśli była to de facto łapówka, kupienie dyplomu, to co innego. To patologia. Ale nie uogólniajmy, nie wszedzie się tak da. Ja nigdy nie słyszałam o takim przypadku. Ale słyszałam o kupowaniu LEWYCH papierów np. na stadionie 10-lecia. No, ale to były po prostu fałśzywe dokumenty, z czym uczelnia niemiała nic wspólnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do Harwardu, jakby tyle pieniazków było wpompowane w nasze uczelnie to zapewniam, że bylibyśmy w niczym nie gorsi.

A kto te pieniążki u nich pompuje? Rodzice studentów, albo sami studenci. I nie wiem, dlaczego u nas przyjmuje się, że płacenie za studia = kupowaniem tytułu. Bo płacimy za naukę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom

Szanowna Magdo ;)

 

Ja go zapytałem jak tam na studiach było i taką dostałem odpowiedź ;) Nie, że było ciężko czy łatwo ale własnie, że kosztowało 7tys + obrona ;)

 

W Wyższej Wylęgarni studia nie są ciężkie czy łatwe, one po prostu kosztują

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość M@riusz_Radom
A kto te pieniążki u nich pompuje? Rodzice studentów, albo sami studenci. I nie wiem, dlaczego u nas przyjmuje się, że płacenie za studia = kupowaniem tytułu. Bo płacimy za naukę?

 

Może to pozwoli Ci zrozumieć, stary, dobry kawał :

 

A Texan is visiting in Harvard. One day he walks through the court

wanting to get to the library, but not knowing where it is, he asks

first two preppies that he sees:

Tex: "Hey, can you tell me where the library is at?"

Prep1: Dooh ...

Prep2: "Don't you know that, in Hahvahd, we do not end sentences with prepositions?"

Tex: "Ok, can you tell me where the library is at, asshole?"

 

 

Wlasnie rodzice prepa2 stają się glównymi sponsorami uczelni, dotacje z firm na rzecz uczelni są ogromne. Porozmawiaj ze swoim profesorem, pewnie Ci opowie jak o działa. Snob snoba snobem pogania ale ci snobi mają duze portfele;)

 

Dziwisz się, że ta uczelnia ma taką renomę? Owszem ma, bo stac ją na opłacenie najlepszych wykładowców, zapewnienie najwyższej jakości sprzętu do badań itp itd.

 

Uważam, że porównywanie tego typu uczelni do naszych Wylęgarni jest lekkim nietaktem..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja też nie bardzo rozumiem czemu tak się miotasz.

 

Powyżej 18 roku życia człowiek w tym kraju ma odpowiedzialnośc za podejmowane kroki prawne m.in. za wybór drogi życiowej. Można nie studiować, można studiować, gdzie się może, można tez studiować gdzie się chce (kwestia silnych chęci).

Boli cię, że system źle ułożony. Nie ciebie jednego boli. ale po co zaraz opluwać ludzi, jak się uczą, gdzie się uczą.

Mogą być tacy co to spalą się po szkołach i potem to już wypaleni całkiem, mogą być wiecznie przygotowani perfekcjoniści, mogą też być leserzy i śmigacze (skąd inąd zdolne bestie) co to potem potrafią w każdej firmie dużo zdiałać/ lub nie.

Taka przyroda, nie uczeszesz i nie wymalujesz jak dawniej trawnika przed przyjazdem ministra.

A że coś jest niesprawiedliwe, jest było i będzie.

 

Chyba tobie się wymskło o Ameryce, a jest u nas ustawa co zezwala firmą na odpisy (tak mi się przynajmniej wydaje). Czy ktoś z nas próbował pogadać z księgową o możliwościach realizacyjnych, bo ja nie. 8) 8) 8)

Co do emigracji to można granicę zamknąć, ale do czego to prowadz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowna Magdo ;)

 

Ja go zapytałem jak tam na studiach było i taką dostałem odpowiedź ;) Nie, że było ciężko czy łatwo ale własnie, że kosztowało 7tys + obrona ;)

 

W Wyższej Wylęgarni studia nie są ciężkie czy łatwe, one po prostu kosztują

Jeszcze bardziej Szanowny Mariuszu! Mnie moje studia też kosztowału ileś tam, co nie znaczy, że kupiłam dyplom. Było bardzo ciężko i gdyby nie mąż, który mnie mobilizował i wspierał na duchu, nie dałabym rady. A obrona to już był całkiem koszmar. Jak wróciłam do domu, to siadłam i po prostu się popłakałam. Ze stresu, z nerwów, z radości, że koniec.

A co do dowcipu i reszty - o to chodzi, że ten teksańczyk to przykład redneck'a, którzy są uważani za przygłupów i kretynów, którzy gwałcą owce. Więc może to dowcip o tym, że może "za wysokie progi..."

A ja się WCALE nie dziwię, że amerykańskie uczelnie cieszą się wysoką estymą, bo właśnie - mają kasę od bogatych rodziców, sponsorują je firmy, dla których te uczelnie sa wylęganią przyszłych wysoko-wykwalifikowanych pracowników. I dzięki tym pieniążkom moga pozwolić sobie na świetną kadrę naukową, sprzęt, laboratoria, pomoce dydaktyczne i naukowe. A nasze biedne państwowe nie mają, bo nie mają pieniążków. A amerykańskie uczelnie zaczynały tak jak nasze prywatne. Nie od razu "Hahvahd" zbudowano. Więc... świetlana przyszłość przed naszą prywatną edukacją, czyż nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha, jeszcze coś (temat rzeka). To, że ktos sie nie dostał na państwowe, dzienne studia, nie znaczy, że jest kretyn i głąb, albo leń. Podam przykład mojej skromnej osoby. Przez całe LO z przedmiotów tzw. ścisłych ledwo sie przesmykałam. Nienawidziłam szczerze i nadal nienawidze chemii, fizyki, matematyki. Nasz wychowawca był fizykiem. Uczyłam się TYLKO przedmiotów, któe lubiłam i któe mnie interesowały, nie kułam na blachę rzeczy, których nigdy w życiu nie przewidywałam wykorzystywać (z chemii pamiętam tylko wzór wody, z fizyki nic nie kumam, matematyka - nie znam nawet tabliczki mnożenia). Mature zdawałam z przedmiotów, które kocham i z tego, co jest moja pasją, czyli tylko z języków (miałam to szczęście). Wyznaję zasadę, sprzeczną z założeniami naszego systemu edukacji, że nie ma sensu zawalać sobie pamięci. Kiedy na świadectwie maturalnym miałam średnią 5,0, mój wychowawca (fizyk) - myślałam, że umrze, bo znał mnie jako uczennicę beznadziejną, taką, któa tylko do kopania rowów się nadaje, bo ludzi to ze mnie nie będzie. Szczęka mu opadła. A ponieważ na egzaminie na wyższą państwową uczelnię wymagana jest wiedza z dziedzin, których nie znam, nawet nie próbowałam. Mnie nie zależało na stemplu, jaki będę miała na dyplomie, bo pracowałam studiując i po skończeniu studiów byłam dobrym pracownikiem z wyższym wykształceniem i doświadczeniem. I wcale nie mam kompleksów.

A co do odpisów - nie wiem, czy jeszcze są, czy nie, ale część moich studiów opłaciła firma, w której pracowałam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie czytają niektórzy pytania autora.Chodzi tylko o niezadowalenie z faktu, że wykształcenie się kupuje.I nic więcej.

 

Poczekaj, może sami do tego dojdą ;)

 

Przeczytałem jeszcze raz:

 

Prawdę mówiąc troche mnie to zagotowało, czy wg Was to fair? Czy w takim razie warto wysyłać dzieciaki na państwowe uczelnie aby przeżywały te wszystkie stresy związane ze studiami czy też może oszczędzić im stresów i zapisać do Wylęgarni gdzie bez większych kłopotów dorobią się mgr przed nazwiskiem...

1. Obstawiam, że państwowe nie opędziłyby tylu chętnych z wyżu demograficznego. Może się mylę, bo przecież kadra jest jedna, tylko komplety byłyby po okolicznych szkołach. Zresztą i tak są.

2. Co z tymi, dla których zabrakło miejsc ? Na szmatę ? Czy do śniegu ?

3. Każdy ma prawo do wyboru, jak sobie życie ułoży, tak będzie miał.

4. Mam jeszcze w pamięci zapłakaną magistrantkę prywatnej uczelni, której niedowartościowany profesorek postawił dst+, choć praca była wręcz wzorcowa [przejrzałem w życiu kilkaset, wiem co mówię]. Notabene, niedawno robiłem konspekt z książki rzeczonego psora i dalibóg, w życiu nie miałem trudniejszej pracy - woda aż kapała z jego dzieła. Nie wolno stosować takich uogólnień, że w prywatnych za kasiorkę można dyplom kupić i mieć problem z bani.

5. Co do zarobków kadry - nie chcielibyście zarabiać 100zł/h ? Lekcyjną ? Po latach poniżającego traktowania wreszcie ktoś docenił tych ludzi - też tylko tych, którzy są dobrzy. Rynek weryfikuje wszystko.

 

Mariusz, z całym szacunkiem, ale gdy czytam Twoje pytanie do ankiety:

"Czy powinno się pozamykać wszystkie prywatne Wylęgarnie ?"

natychmiast mam skojarzenia z Białorusią.. Tam demokracji i swobód wbród.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale co tak sie doczepiliście do tych trzech literek "mgr" :roll: W zyciu nie są one niezbędne, a nawet uważam, że nie ma się czym chwalić. Po skończeniu uczelni obojetne czy państwowej czy prywatnej pojawia się w pierwszej pracy "nic-nie-wiedzący" absolwent.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...