Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Trudne rozmowy o pieniadzach. Moralniak + ewentualny odwet ?


Oldswan

Recommended Posts

Opowiem wam moja historię - może was urzeknie :lol: :wink:

Niedawno rozliczałem ostatnią ratę płatności z wykonawca stanu surowego. Poróżniliśmy się (ale pieknie :D ) w kwestii tego ile mam mu dopłacić. Z rozliczęń wynikała kwota powiedzmy 5000 zł do sumy w umowie. Był tam też paragraf odnoszacy sie do rozliczeń wrażliwych cenowo materiałów tj.bloczków BK i stali co na wiosnę galopowały okrutnie. Róznicę między kosztorysem a rzeczywista ceną miałem dopłacić własnie teraz na podstawie faktur zakupu . Wyszło coś ok 4,5 tys zł. Kłopot w tym, że wykonawca oddał dom 42 dni póxniej niż było w umowie a za to szły odsetki karne; wyszło ok 6,5 zł. Wykonawca chciał tylko uwzględnić jedną cześć zapisów umowy dla siebie korzystaną a tej o odsetkach już nie bardzo tłumacząc ze sam mówiłem, że budowa to nie wyścig i ze z tytułu opóźnienia nie poniosłem żadnych strat :roll:

Słowem był strasznie rozżalony ze dostał ode mnie jedynie 5000 zł (tak jak było w zapisach umowy pierwotnej) i uważał sie za ciężko pokrzywdzonego. Jeszcze twierdził ze szukałem pretekstu, aby go skroić na kasę i że dom to niemal mi w prezencie zbudował etc.etc.

 

Wiem że prawnie jestem jak najbardziej ok, ale

 

a) mam jednak moralniaka, że byłem bezwzględny. Nie lubię się rozstawać z ludźmi w złości a do tej pory mieliśmy dobre relacje. Chyba kurna jestem niedzisiejszy :-?

b) zastanawiałem się czy Wykonawca nie podejmie kroków odwetowych od skrajnych począwszy np. nasłanie zbirów z bejsbolami i/lub wrzucenia paru kanistrów z bezyną do budowanego domu wraz z podpałką, a na olewaniu powinnosci gwarancyjnych czy prac,które jeszcze powinien wykkonac a ze względów technologicznych robi sie je póżniej (wykończenia blacharskie do ocieplenia, rynny odcinki spustowe etc itp)

Mam pytanie, jak sobie radzicie z takimi konflikatami ? Jak zabezpieczyć się przed czesto głupim nieuprawnionymi żadaniami. Czy ktos z was miał sytuacje, że zwolnieni robotnicy, wykonawcy odreagowywali np na budowanym domu? Albo inaczej?

Może komuś problem i temat wyda sie infantylny, ale mnie to nurtuje :oops:

Powiedzcie jak to widzicie :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 61
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Hmm. Miałeś prawo tak postapić. Ale czy to jest w porządku? Ja myślę, że zawsze należy postawić się w sytuacji drugiej strony. Nic nie piszesz z jakiego powodu opóźnienie wystapiło i czy w jakiś sposób byłeś na tym stratny. Zakładam, że nie paliło Ci się zbytnio, a opóźnienie po prostu samo tak jakoś wyszło, a nie było wynikiem olewactwa czy pijaństwa majstra. W takiej sytuacji uważam, że wykonawca faktycznie ma podstawy czuć się rozżalony. Na różnicy w cenie bloczków i stali on poniósł faktyczną, realną stratę, a Ty na opóźnieniu (przy założeniach jw.) w zasadzie nie straciłeś. Kary za opóźnienie miały być środkiem dyscyplinującym, a nie odszkodowaniem. Miałeś prawo skorzystać z tego środka, ale nie obowiązek.

Ja sama nie naliczałam kar, chociaż też miałam to prawo zagwarantowane w umowie. Uważałm, że opóźnienia nie były wynikiem złej woli wykonawcy i byłoby to nie w porządku próbować się "bogacić" jego kosztem. Ale podkreślam, że wszystko zależy od konkretnej sytuacji.

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prowadzę w tej chwili dwie budowy - jedną w firmie, służbowo, i drugą swoją własną, prywatnie.

 

W tej oficjalnej umowa była podpisana z precyzyjnymi zapisami o odpowiedzialności za opóźnienia, wysokością odsetek, obowiązkiem zgłaszania inwestorowi każdego zagrożenia terminu ostatecznego oddania inwestycji w ciągu trzech dni itd. Oczywiście Inwestor w stosunku do nas jest bezwzględny, a my tak samo w stosunku do naszych podwykonawców. To jest droga uczenia odpowiedzialności za obietnice. Ba, za takie kary można nawet przy dobrym farcie (czyli jeśli budowa się opóźni bardzo dużo) nawet dostać budynek prawie za darmo ! Inwestor po cichu nieraz opóźnia prace np. żądając jakichś dodatkowych papierów albo wykorzystując wszelkie umowne opóźnienia, tak żeby wykonawcę jeszcze bardziej wrobić. I tak się robi, ale też każdy na tym rynku o tym wie.

 

W tej prywatnej umowa była oczywiście nie tak rozbudowana, ale niewiele mniej precyzyjna (sam pisałem obie), bo choć suma dwustukrotnie mniejsza, to jednak pieniądze moje własne...

 

Tym niemniej choć pierwotny termin miał być na koniec października, uważam że sytuacja jest trochę inna, bo z ekipą nie dość że się prawie codziennie widziałem albo dzwoniłem do szefa, to i z tych opóźnień zdawałem sobie od początku sprawę i nie musieli mnie o nich informować poleconym listem. Tempo mieli dobre, łącznie z poprawkami, które im wskazywałem palcem. Nie było ani jednej takiej sytuacji, żebym musiał ich poganiać - ze cztery dni w sumie stracili natomiast czekając na materiały (zaopatrzenie było po mojej stronie, a niektóre hurtownie też "zawalały" terminy dostawy). To nie oni "zawalili". Po prostu trochę żeśmy przeszacowali terminarz.

 

Nie miałbym spokojnego sumienia mówiąc teraz szefowi, że potrącę mu za nieterminowość - gdyby to był stan pod klucz i musiałbym się w tym roku wprowadzić (oczywiście zostałby o tym na wstępie poinformowany), to co innego. Na dobrą sprawę pogoda jest tak świetna, że i o jakość wykonanych wylewek też się nie obawiam, więc nie poniosłem ani żadnych strat finansowych, ani nawet moralnych w postaci np. zszarganych nerwów. Gdybym sam od początku inaczej ustawiał sprawę, i od dostawców też wymagał dodatkowej obniżki za spóźniony o parę dni dowóz cegły itp., to OK. Ale skoro sobie odpuszczam tamto, to i to też. Nie przyszłoby mi nawet do głowy, żeby prywatnie zarobić na ufności wykonawcy. Nawet jeśli miałbym mieć parę kilozłotych w kieszeni więcej. Sumienie by mi nie pozwoliło. Joasia ma rację.

 

Andrzej (Trach)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaak. Jak sie spodziewałem rysuja sie dwie szkoły:

 

Jedna:

albo my ich, albo oni nas.

 

Druga:

Miałeś prawo tak postapić. Ale czy to jest w porządku?....Miałeś prawo skorzystać z tego środka, ale nie obowiązek.

 

A ja przekornie powiem, ze i tak żle i tak niedobrze :cry: Wg pierwszej szkoły typu oko za oko ząb za ząb cały świat chodziłby ślepy i bezzębnmy i nie jest to filozofia która mi lezy. Niektórzy twierdzą, że budowanie to jak przeciąganie liny. Tu mało kto jest na tyle finezyjny aby podjąć negocjacjie z pozycji wygrana - wygrana - czyli obie strony sa zadowolone Ale ja nie lubie zostawiać spalonej ziemi za sobą

 

Co do drugiej filozofii To można rzec że pacta sunt servanta - ja w płatnościach nie spóźniłem sie ani o dzień - pełen komfort dla wykonawcy. Podpisując umową wiedział o jej zapisach i to jak chiał postapić to trochę jak w filozofii Kalego z Pustyni i w puszczy; Jak Klai ukraść krowę to bardzo dobrze , jak Kalemu to wielka krzywda. A umowa obowiązuje wszak obie strony i nie spodziewam sie egzekucji praw niedopełniwszy równocześnie obowiązków.

 

Co do opóxnienia to wyniknęło ono w moim poczuciu z rozlazłości wykonawcy, który przerzucał ekipy na różnych budowach I tak tu zgubił tydzień, tam czekał 5 dni. Słowem pełen spokój wodza. On oczywiście twierdzi ze to w trosce o dobro klienta. czekał na najlepszych wykonawców. Czy poniósł stratę? TYego nie wiem ale porównując ceny z forum widzę ze raczej mniej zarobił niż dołożył do interesu. Kara naturalna. A że boli? Russeou twierdził, ze taka jest najbardziej wychowawcza.

Zaś twierdzenie, ze tak jakoś wyszło (opóxnienie) strasznie mnie wkurza. Mam nadzieję ze chirurgowi czy pilotowi tak jakoś operacja czy lądowanie też wyjda, bo inaczej... W Polsce ludzie nie chca ponosić konsekwencji swoich czynów. Jak mówi mój znajomy Amerykanian W POlsce kontrakt to nie kontrakt - to list intencyjny jak sie uda to dobrze a jak nie trudno....

:-? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałem wcale powiedzieć, że za wszelką cenę należy egzekwować swoje prawa - jeżeli wykonawca widzi tylko jasną dla niego stronę księżyca w umowie, to jestem bezwzględny.

 

Jeżeli opóźnienia lub dodatkowe koszty wynikają z przyczyn niezależnych - OK, kupuję to, ale muszę to wiedzieć w momencie wystąpienia problemu, co zawsze zastrzegam.

 

Jeżeli ktoś przy końcowym rozliczeniu opowiada mi o karabinach z krzywymi lufami, zwyżce Euro i spadku dolara i ja muszę dopłacić do umówionej kwoty, no way.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oldswan

 

W sensie prawnym postąpiłeś prawidłowo.

A czy moralnie jesteś OK? Będziesz wiedział gdy odpowiesz niekoniecznie nam ale sobie na te dwa pytania.

 

Pytanie nr 1:

Czy wykonawca na bieżąco informował Ciebie, ze jest zmuszony kupować materiały po cenie wyższej niż te uwidocznione w pierwotnym kosztorysie. Jeśli tak to co ty na to mu odpowiadałeś?

 

Pytanie nr 2:

Czy na bieżąco informowałeś wykonawcę, że realizuje Twoją budowę z opóźnieniem. Jeśli tak to co on Tobie na to odpowiedział?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem w podobnej sytuacji. Poślizg ok 1 miesiąca :evil: . Nieraz na budowie się z nimi pokłóciłem :evil: , trzeba było ich pilnować, ale jak się zwracalo uwagę to poprawiali. :p Mieli dbać o zabezpieczenie wełny w scianie ale robili to byle jak, więc sam tego dopilnowywałem. W trakcie budowy wylewali u kogoś tam ławy o tydzień dłużej niż mieli to robić, i wiele innych drobniejszych uwag, jednak na koniec rozliczyłem się z nimi co do złotowki, nie potrącałem żadnych odsetek chociaż mogłem. Wolę żeby oni mnie wspominali dobrze, jak trzeba to bez problemu poprawili (zresztą sami to zaproponowali) i jak czytam o przygodach innych to ja też będę ich dobrze wspominał, tym bardziej że wszyscy wokół uważają że bardzo mało zapłaciliśmy za ich robotę. Zresztą oni sami powiedzieli że się nacieli i następnym razem za taką robotę zarzyczą o 15 tys więcej :D i się nie dziwię, bo wyceny to ja miałem nawet o 40 tys wyższe, ale to już skrajności. Mało tego że nie obciąłem im odsetek to jescze upiłem ich tak że ledwo do swojej bryki doszli :D (wyjątek kierowca) i powiem szczerze że teraz uważam że postąpiłem dobrze.

Myślę że jeśli jesteś zadowolony z tego co zrobili to powinieneś im część dopłacić.

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja musiałam na swoich czekać 3 tygodnie - jak pojechałam to zapewniali tak od następnego poniedziałku, potem od czwartku i............. do trzech razy sztuka - przyszli. niestety nie mogłam być na budowie - pilnował tata - w związku z tym trzy razy przekładał urlop.

ale jak już przyszli od wtorku ( w poniedziałek odpust - więc dalsza część może być dla wszystkich znana) a właściwie zostali przywiezieni - spali w pakamerze to dotrzymali każdego terminu.

Nie trzeba ich było pilnować - wykorzystywali każdy fragment drewna czy stali - sprzątali po sobie - nie mogę złego słowa powiedzieć.

oczywiście usłyszeliśmy - papierosy się skończyły - pić się chce - ale ponieważ wszystko szło prawidłowo - spełnialiśmy życzenia.

Już przy rozliczeniu szef kazał sobie odliczyć za fajki i to co wypili ale pownieważ swoją pracę wykonali dobrze i chcemy aby byli przy zalewaniu stropu darowaliśmy sobie tą kwotę - już na koniec równiez dostali " na wynoś" any na dobrze wpominali i chcieli przyjść.

czasami trzeba odpuścić - w ramach dobrej wpółpracy, mimo iż byłam bardzo rozgoryczona, że nie mogłąm rozpocząć budowy wtedy kiedy sobie zaplanowałam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wowka co Ty za pierdoły opowiadasz. Inwestor wręcza klucze od bramy i czeka na sygnał, że robota zrobiona i klucze do odebrania. Inwestor jest filozof z wykształcenia i zainteresowań ,i nie ma pojęcia o rzeczach przyziemnych, które wzbudzają w nim odrazę. Inwestor jest od tego ,żeby odebrać i zapłacić a budowlaniec by wykonać dobrze i na czas. Jeszcze trochę i wykonawca będzie chciał, żeby inwestor siedział caly czas na budowie i palcem pokazywał jak cegly kłaść (a może odwrotnie).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tez tak mysle...(jak Ci, co by zaplacili) kto wie, czy za jakis czas nie bedziesz ich prosił o nową budowę - różnie to bywa, a wtedy szef moze Cię niezbyt milo wspominac.

a z tego co piszesz o wszelkich podwyzkach i opoznieniach zdawales sobie sprawe i mimo to nie sprzeciwiales sie zbyt mocno...

no ale byle sumienie nie gryzlo....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak u mnie się spóźnili z wykończeniówką (złapali kilka innych prac i zamiast trzech malarzy był jeden), byłam wściekła i poszło im w pięty.Ale jak efekt ich pracy był super, nic nie zginęło i ogólnie było ok, dostali sporą premię + super ubrania robocze dla każdego.Po 4 latach spotkałam ostatnio "kierownika" ekipy.Poznał mnie z daleka, wyskoczył uśmiechnięty z samochodu i okazało się , że nawet pamiętał bezbłędnie kolory i rodzaje farb :o :lol: Podobno jestem idealnym inwestorem dla dobrych fachowców - negocjuję na maxa, wymagam bezwzględnie, ale to co istotne, a jak jestem zadowolona to rzucę premię, której sie wogóle nie spodziewają.A do tego podrzucałam to kababa, to pączki, bo chłopaki na suchych kanapkach i oranżadach w Petach jechali po 12 godzin.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wowka co Ty za pierdoły opowiadasz. Inwestor wręcza klucze od bramy i czeka na sygnał, że robota zrobiona i klucze do odebrania. Inwestor jest filozof z wykształcenia i zainteresowań ,i nie ma pojęcia o rzeczach przyziemnych, które wzbudzają w nim odrazę. Inwestor jest od tego ,żeby odebrać i zapłacić a budowlaniec by wykonać dobrze i na czas. Jeszcze trochę i wykonawca będzie chciał, żeby inwestor siedział caly czas na budowie i palcem pokazywał jak cegly kłaść (a może odwrotnie).

 

Pyrka - bardzo dziwną postawę zaprezentowałaś swoją wypowiedzią....

Abstrahując od jej formy chciałbym tylko wyrazić zdziwienie, że wierzysz w to, iż osoba która wydaje dziesiątki czy też nawet setki tysięcy złotych w proces inwestycyjny nie jest zainteresowana postępem prac i ich jakością.

 

Czy Ty wydałaś swojemu wykonawcy klucze od bramy za którą rozpościerały się niekoszone łąki i odczekawszy rok lub też nawet dwa z żyrandolem pod pachą i firankami w reklamówce zjawiłaś się na budowie by zobaczyć jak Twój dom wygląda?

 

Szczerze wątpię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oldswan - jak bys teraz, po zakończeniu sprawy, poszedł i powiedział, ze przemyślałeś i jednak mu dopłacisz (chociaż część) - to byś dopiero klase pokazał!

 

Ale oczywiścnie nic nie natrzucam - to Ty rozmawiałałeś z tym facetem i wiesz, jak sprawa wyglądała.

Ale jeśli zdecydujesz się dopłacić - napisz jak zareagował.

 

Powiedz jeszcze - czy ten facet Co groził? Skąd te Twoje obawy o zemstę?

Bo jeśli tak, to dla mnie to trochę zmienia sprawę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam akurat wykształcenie techniczne i wyznaję zasadę, że pańskie oko konia tuczy, więc bywam na budowie codziennie i wiele rzeczy robię nawet sama. Ale uważam, że to jest chore podejście jeśli chodzi o generalizowanie zasady. Zasadą winno być tak jak napisałam w poprzednim poście. Każdy winien robić swoje. Inwestor nie jest od budowania, tylko od mieszkania. Inwestor stawia zadanie i płaci za jego wykonanie. Reszta należy do budowlańców i ich psim obowiązkiem jest z zadania wywiązać sie zgodnie z umową a nie łaską.Większość wykonawców na budowach domków jednorodzinnych niestety zachowuje się właśnie tak jakby inwestorowi wyświadczali łaskawą przysługę i chcą, żeby im płacić za to, że w ogole przychodzą na budowę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...