irenka1719499715 15.11.2004 14:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2004 No, zaczęło sie od psa, skonczyło na wychowywaniu dzieci ). Oczywiście jestem zdania, że z psem to zależy jakim i do kogo. Nie mam nic przeciwko temu jeśli moja siostra przyjdzie do mnie ze swoim sznaucerem minaiturowym, bo ryzykujemy najwyżej, że moja sunia ją chapnie, ale ja ze swoim do niej nie przyjdę, bo raz byłam i porysowała podłogę pazurami. Jeśli chodzi o dzieci, to idąc z wizytą do znajomych zawsze dziecko zostawiałam w domu, jeśli nie miałam z kim, to rezygnowałam z wizyty. Jestem zdania, że tam gdzie dorośli rozmawiają nie ma miejsca dla dzieci (nudzą się, podsłuchują i ogólnie zawracaja głowę). W przypadku wizyt u Babci to ja byłam dodatkiem, więc nie ma o czym mówić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 15.11.2004 14:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2004 Poprosilam kiedys kogos, zeby przychodzac do mnie nie zabieral juz swego pupilka, bo potem tone w klebiacej sie wszedzie siersci. Zakonczylo sie to obraza majestatu polaczonej ze lzami i obgadywaniem. Z tego wszystkiego najgorsze to obgadywanie. Bo poza tym to ja bym nie chciala miec takich egoistow w gronie znajomych, ktorzy mnie odwiedzaja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 15.11.2004 14:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2004 Witam, Jak w temacie. Czy idac do kogos zabieracie swojego pieska ? Czy gospodarz ma prawo zastrzec, ze wolalby abyscie do niego z psem nie przychodzili ? Czy wlascieciel psa ma prawo czuc sie urazony ? Co o tym sadzicie ? Pozdrawiam Nie mam psa, ale jak mialam nie zabieralam go w gosci ze soba - uwazam ze to nie stosowne - chyba ze ten do ktorego ide nalega abym wziela psa. Gospodarz ma prawo zastrzec aby do niego nie przyprowadzano psa - ja tak zrobilam. Jestem uczulona na siersc psa - jak tylko sie pojawi od razu drapie mnie w gardle i ciagle kaszle. Nie lubie "zapachu" cudzych psow. Smierdza i zostawiaja kudly - poprosilam ciocie aby do mnie z psem nie przychodzila bo mam alergie. Ciocia zawsze i wszedzie chodzi z psem - do mnie przychodzi sama i nie czuje sie urazona. Moze dlatego ze gdyby sie obrazala za to , to by z tym swoim kundelkiem siedziala w domu sama. Aha - tez poprosilam moich gosci o nie palenie u mnie w domu - moga wyjsc na balkon. Ja i moj maz nie palimy , mamy male dziecko i nie znosze dymu z papierochow. Tez nikt sie nie obraza , wychodza na balkonik - jest ok. ALe za to nie prosze nigdy gosci o sciaganie butow - i tez sie nikt nie obraza pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 15.11.2004 19:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2004 Ciąganie ze sobą psa na wizyty jest po prostu brakiem kultury. I całkowitą obojętnością na ludzi. Albo należy tak psa wychować, żeby zostawał bez problemu sam w domu, albo pomyśleć o konsekwencjach posiadania 'towarzyskiego" psa zanim się go weźmie do domu. Coś za coś, ale z własną odpowiedzialnością. Mam sunię, nigdy jej nie biorę ze sobą - chyba, że to ona jest zaproszona w gości, a ja jedynie robię za kierowcę. Za to niejedną imprezkę miałam spieprzoną przez nieuzgodnione wizyty ludzi z psami. Kiedy zapraszamy gości z psem, to nawet jeśli psy się już znają - najpierw idziemy na wspólny spacer, a potem zwierzaki -wstępnie przegonione i rozbawione- mogą sobie buszować po domu i ogrodzie. Taki kontakt na terenie neutralnym łagodzi reakcję suni na późniejsze wejście obcego psa do domu. Nasza sunia - i myślę, że większość psów - źle reaguje, jak inny pies wkracza na "jej" terytorium tak po prostu. Nawet, jeśli pies ma wyjątkowo łagodny charakter i jest najpiękniejszy na świecie. A jeśli dodatkowo jest kilka innych osób, to takie wizyty są po prostu koszmarne i dla domowników i dla gości. Pozdrawiam psiarzy i niepsiarzy,Luśka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 15.11.2004 20:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2004 Święta racja. Moja sunia w czasie takich odwiedzin poszarpała ucho kochanemu pieskowi siostry męża. Na szczęście stosunki rodzinne nie zostały zewrwane, ale siostra przychodzi już bez psa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kksia 15.11.2004 21:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Listopada 2004 Nie zabieramy. A już na pewno bez uzgodnienia z gospodarzem.Mam psa. I nawet zabieram na dłuższe wizyty, ale do bardzo dobrych przyjaciół, z ich zgodą. I stosujemy się do zasad wyznaczanych przez gospodarzy. Np. w tamtym domu psy nie wchodzą "na pokoje i do kuchni. Spią w sionce, a latem na dworze. I nasz musi się zachowywać tak samo. Trudno. Do innych ludzi zawsze idziemy bez psa. Jak wizyta dłuższa i zimą, to nasz pies zostaje u rodziców. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 16.11.2004 01:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 To chyba całkiem oczywiste, że bez psiaka, chćby był najbardziej kochany i grzeczny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
osowa 16.11.2004 06:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Witam serdecznie wszystkich z pieskami i bez . Tak się składa , że należę do tych pierwszych , co prawda moja psina nie ma porażających gabarytów i zapewne o strachu , który mogłaby wzbudzić w gospodarzu mogę jedynie pomarzyć ... Co nie zaprzecza faktom , że nigdy nie zabieram go ze sobą w gościnę – szczerze, nawet mi nie przyszło by na myśl . W myśl doktryny „ strażnik domu” zostawiam go za zamkniętymi drzwiami , łudząc się, że w razie czego nie ucieknie od razu pod fotel – może zanim to zrobi szczeknie choć raz na włamywacza ?( naiwna ze mnie hihihi ) . Kontynuując temat , nigdy nie biorę swojego pupila z wizytą .... a przepraszam , prawie , że skłamałam – raz był w „gościach” –fakt . Na specjalne życzenie – proszę , jaki spotkał go zaszczyt : został oficjalnie zaproszony do swojego brata , ale nie powiem , że to był dobry pomysł . Pieski z wielkim zapałem oddały się „kolegowaniu” bardzo intensywnie , biegając po całym domu , nie zważając na nic i zupełnie nie reagując na nasze karcenie konsekwentnie demolowały pomieszczenia . Nie będę opowiadać wszystkich szczegółów , wspomnę tylko , że czworonogi po godzinnym rozwijaniu kontaktów towarzyskich wyglądały jakby co najmniej wpadły do wanny pełnej wody (oba długowłose shi-tzu) . Z wielkich puchatych kul zamieniły się w żałosne stworki z pozlepianymi kłakami a języki ciągły po podłodze –dosłownie . Muszę jeszcze dodać , że braciszek mojego psiutka poważnie się rozchorował po naszej wizycie , co położono na karb naszego spotkania ( biedactwo się zaziębiło jak otwieraliśmy drzwi wychodząc hehehe ) . To tyle w temacie , podsumowując : Zdecydowane „nie zabierać ” pada z moich ust . Pozdrawiam wesołym „ hau” Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość M@riusz_Radom 16.11.2004 09:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 NIE zabieramy.. Tak jak i nie bierzemy innych naszych pupili : węży, pająków, rybek, legwanów itp itd.. A Ci którzy sądzą, że piesek w domu to nic złego, to niech sobie wyobrażą, że z wizytą przychodzą do nich znajomi z 3 metrowym wężem .... Czemu psy mają być w uprzywilejowanej sytuacji ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smartcat 16.11.2004 10:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Mag Jak można porównywać dziecko do psa. Puknij sie kobito w głowę. Jak nie chcesz żeby ktoś przychodził do Ciebie z dzieckiem to zaproś go na kolacje do restauracji i masz problem z głowy. Paty. W pewnym wieku mozna porównywać dziecko do psa bo są czesto tak samo niesforne i kłopotliwe. A do tego właściciele pociech i pupili oczekuja zachwytów na urodą i madrościa zwierzaka czy dziecka i bezkrytycznego niemalże stosunku do wszelakich wybryków. Uważam że w goscine idziemy bez zwierzaków czy dzieci, chyba że gospodarz zaproponuje inne rozwiązanie. Ale i tak wtedy dla dzieci powinno być wydzielone "getto" czyli plac zabaw w którymś z pokoii i oddzielny stół. Ja tam nie siadywałem z dorosłymi przy jednym stole w czasie kolacji rodzinnych czy przyjęć ( był oddzielny stolik dla małoletnich) dopiero mogłem zasiąść pod koniec podstawówki i z zakazem odzywania się. Jak teraz widzę dzieciaki przy jednym stole z dorosłymi perorujace na jakiś temat i zachwyt rodziców z bełkotu nastolatka a zażenowanie pozostałych gości to wiem dlaczego jest rzeczą własciwą oddzielania świata dorosłych od świata dzieci. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 16.11.2004 15:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Jak teraz widzę dzieciaki przy jednym stole z dorosłymi perorujace na jakiś temat i zachwyt rodziców z bełkotu nastolatka a zażenowanie pozostałych gości to wiem dlaczego jest rzeczą własciwą oddzielania świata dorosłych od świata dzieci. Brawooo. Nie napisalabym tego lepiej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 16.11.2004 15:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 Zgadzam się z przedmówcami. Jeśli zapraszam do siebie koleżankę, to mam ochte widzieć się z nią a nie z jej pieskiem, kotkiem czy dzieciakiem, które mało mnie obchodzą. PO CO mojemu gospodarzowi towarzystwo mojego psa? A co do dzieci - kiedy do mojej mamy przychodziła koleżanka, mama prosiła, abym poszła się bawić do swojego pokoju. Jak były imieniny któregoś z rodziców, czy nawet jakieś większe święto rodzinne typu komunia, wesele, to dzieci miały osobny stół, często w osobnym pomieszczeniu. I to było dobre. Jak raz odwiedziła mnie koleżanka ze swoim 3-letnim rozwydrzonym bachorem, który darł się jak opętany usiłując zmusić mnie do ofiarowania mu czegoś, co mu właśnie wpadło w oko, a jego mamusia nie mogła skupić się na rozmowie ze mną, bo cały czas musiała zabawiać lub uspokajać swojego rozwrzeszczanego dzieciaka, albo odpowiadać mu na durne pytania przerywając w pół słowa wypowiedź kierowaną do mnie, to więcej się z mamusią nie widziałam. Brrrr... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mag 16.11.2004 15:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2004 W moim otoczeniu jest malo dzieci, ale te ktore sa, sa poprostu fatalne. Przerywanie to jeszcze nic. Jest jeden taki, ktory ledwo umie mowic ale "daj pieniodza" akurat potrafi. A rodzice sie ciesza o zgrozo Zwlaszcza szczesliwe mamy nie moga zrozumiec, ze inni ludzie moga potrzec na ich slodkie pociechy z przerazeniem i zazenowaniem. mamusia nie mogła skupić się na rozmowie ze mną, bo cały czas musiała zabawiać lub uspokajać swojego rozwrzeszczanego dzieciaka, albo odpowiadać mu na durne pytania przerywając w pół słowa wypowiedź kierowaną do mnie, to więcej się z mamusią nie widziałam. Brrrr... Zawsze sie zastanawiam, po co ktos taki sie ze mna spotyka. Marnuje tylko czas mi i sobie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.11.2004 09:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2004 Mag Chyba dzieci to Ty kobito nie masz. Jak można porównywać dziecko do psa. Puknij sie kobito w głowę. Jak nie chcesz żeby ktoś przychodził do Ciebie z dzieckiem to zaproś go na kolacje do restauracji i masz problem z głowy. Paty. Zaraz a co to za świętokradztwo niby?? problem nie w tym z kim/czym przychodzimy ale jakie jest zachowanie naszego towarzystwa....gospodarze chcąć hołdować zasadzie gościnności z bólem serca znoszą wybryki bezstresowo wychowywanego dziecka przy braku reakcji rodziców....potem mają tajfun w mieszkaniu, puchnąca głowę i ogólny wstręt do dzieci.... Problem w tym , że o psa zdecydowanie powinniśmy pytać - a właściwie lepeij gdy dostaniemy wyraźne zaproszenie...a dzieci przychodzą z nami "naturalnie"...bo dzieci to pepek świata i nikomu nie wolno na nie złego słowa powiedzieć...ot taki bożek naszych czasów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 17.11.2004 18:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2004 W moim otoczeniu jest malo dzieci, ale te ktore sa, sa poprostu fatalne. Przerywanie to jeszcze nic. Jest jeden taki, ktory ledwo umie mowic ale "daj pieniodza" akurat potrafi. A rodzice sie ciesza o zgrozo Zwlaszcza szczesliwe mamy nie moga zrozumiec, ze inni ludzie moga potrzec na ich slodkie pociechy z przerazeniem i zazenowaniem. mamusia nie mogła skupić się na rozmowie ze mną, bo cały czas musiała zabawiać lub uspokajać swojego rozwrzeszczanego dzieciaka, albo odpowiadać mu na durne pytania przerywając w pół słowa wypowiedź kierowaną do mnie, to więcej się z mamusią nie widziałam. Brrrr... Zawsze sie zastanawiam, po co ktos taki sie ze mna spotyka. Marnuje tylko czas mi i sobie. Moja Droga.... pogadamy gdy sama będziesz miała dzieci... [westchnienie + politowanie] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ew-ka 17.11.2004 20:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2004 W moim otoczeniu jest malo dzieci, ale te ktore sa, sa poprostu fatalne. Przerywanie to jeszcze nic. Jest jeden taki, ktory ledwo umie mowic ale "daj pieniodza" akurat potrafi. A rodzice sie ciesza o zgrozo Zwlaszcza szczesliwe mamy nie moga zrozumiec, ze inni ludzie moga potrzec na ich slodkie pociechy z przerazeniem i zazenowaniem. mamusia nie mogła skupić się na rozmowie ze mną, bo cały czas musiała zabawiać lub uspokajać swojego rozwrzeszczanego dzieciaka, albo odpowiadać mu na durne pytania przerywając w pół słowa wypowiedź kierowaną do mnie, to więcej się z mamusią nie widziałam. Brrrr... Zawsze sie zastanawiam, po co ktos taki sie ze mna spotyka. Marnuje tylko czas mi i sobie. Moja Droga.... pogadamy gdy sama będziesz miała dzieci... [westchnienie + politowanie] zgadzam się z dziewczynami .... nie potrafiłam uśmiechać się szczerze i serdecznie , kiedy moja koleżanka przychodzila do mnie z 2 lub 3 letnim synkiem , a ten chodząc przy mojej niskiej meblościance zrzucał z niej wszystko na ziemię ( bibeloty , książki , serwety) ...kolezanka biegała za nim próbując opanować sytuację ... wizyta miała charakter .... no własnie jaki ? Z moim psiukiem nie chadzam na wizyty , ale są domy gdzie Dorotka jest bardzo mile widziana z racji swojego dobrego wychowania i zachowania ..... Gościu - dzieci mam ...... i lubię inne , ale czasem są granice w tolerowaniu nawet dzieci Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 18.11.2004 08:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2004 zgadzam się z dziewczynami .... nie potrafiłam uśmiechać się szczerze i serdecznie , kiedy moja koleżanka przychodzila do mnie z 2 lub 3 letnim synkiem , a ten chodząc przy mojej niskiej meblościance zrzucał z niej wszystko na ziemię ( bibeloty , książki , serwety) ...kolezanka biegała za nim próbując opanować sytuację ... wizyta miała charakter .... no własnie jaki ? Jak mama próbuje opanować sytuację, to jeszcze pół biedy. Gorzej, jak mamusia jest tym bardziej szczęśliwa, im bardziej dzieciak rozrabia. "Bo taki jest zdrowy, żywy, energiczny, lubi się bawić i się nie wstydzi obcych...". TO jest dopiero tragedia. A mamom zazwyczaj się wydaje, że wszyscy powinni tak jak ona zachwycać się jej "słodkim brzdącem". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jolka 18.11.2004 08:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2004 Gościu - dzieci mam ...... i lubię inne , ale czasem są granice w tolerowaniu nawet dzieci A raczej ich zachowania. I dotyczy to także psów. Są dzieci, które potrafią się zająć zaproponowaną zabawą i psy, które grzecznie leżą koło nóg "pana". Ale mimo, że miałam takie grzeczne dziecko (kiedy to było? ) i teraz mam bardzo grzecznego psa, to bez pozwolenia nigdy nie wizytowałam i nie wizytuje znajomych z moimi milusińskimi. Sama nie znoszę rozwydrzonych dzieci i niewychowanych psów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wowka 18.11.2004 08:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2004 Wiecie co? Rozwój tego wątku w kierunku udowodnienia wyższości wizyty z psem na wizytą z dzieckiem lub na odwrót staje się (przynajmniej dla mnie) niesmaczny..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 18.11.2004 08:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2004 Wiecie co? Rozwój tego wątku w kierunku udowodnienia wyższości wizyty z psem na wizytą z dzieckiem lub na odwrót staje się (przynajmniej dla mnie) niesmaczny..... dla mnie tez Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.