Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Idziemy z wizyt? - zabieramy psa czy nie ?


Gość smilo

Recommended Posts

zgadzam się z dziewczynami .... nie potrafiłam uśmiechać się szczerze i serdecznie , kiedy moja koleżanka przychodzila do mnie z 2 lub 3 letnim synkiem , a ten chodząc przy mojej niskiej meblościance zrzucał z niej wszystko na ziemię ( bibeloty , książki , serwety) ...kolezanka biegała za nim próbując opanować sytuację ... wizyta miała charakter .... no własnie jaki ?

 

Tak czytam sobie i się zastanawiam - bo sama mam 3-letnią, bardzo energiczną Córeczkę.... Z Waszych postów wynika, żeby "wizytować" raczej bez dzieci, a jeśli z dziećmi - to tylko do domu w którym jest także dziecko (najlepiej rówieśnik...) Mama, o której pisałaś, biegała i próbowała opanować sytuację - to chyba dobrze, nie? Gorzej gdyby zostawiła Twoją meblościankę na pastwę swojej pociechy.... Z doświadczenia wiem, że moja córcia "w gościach" potrafi być nieprzewidywalna... (po prostu interesują ją nowe miejsca; oczywiście PODKREŚLAM że nigdy nie pozwalam jej "w gościach" dotykać mebli czy przedmiotów na nich położonych) i to nie ma nic wspólnego z tym czy ją dobrze wychowuję czy nie... Więc co robić? Zostawiać dziecko z opiekunką? A jak przychodzą goście do nas to zamykać na klucz w łazience? Ech, ja to chyba zbyt tolerancyjna jestem :wink: Być może za kilkanaście lat - już jako mama nastolatki - też będę się dziwić jak rodzice mogą pozwalać na TAKIE zachowanie malucha w trakcie wizyty...[/code]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 95
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Wątek z psów zszedł na dzieci. Moje dziecko wprawdzie wyrosło z pieluch kilkanaście lat, ale wciąż mam w pamięci jak będąc młodą mamą (może za młodą), otoczona pieluchami, przecierami, odżywkami itp marzyłam aby choć na chwilę się z tego wyrwać do świata normalnych ludzi, móc sobie pogadać z koleżankami o takich zwykłych babskich sprawach nie związanych z macierzyństwem. Ale dziecka nie zawsze mogłam z kimś zostawić, nawet z powodu zwykłego karmienia. Dlatego nie miejmy za złe naszym koleżankom że przychodzą do nas ze swoimi małymi dziećmi, nawet jeśli jest to dla nas nieco uciążliwe. Zróbmy im tę małą przyjemność, bo one potrzebują kontaktów z nami. A psy to zupełnie inna bajka. Im nic się nie stanie jak posiedzą same parę godzin w domu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wasza dyskuja zaczyna przypominac wypowiedzi nawiedzonych "obroncow praw zwierzat" wedlog ktorych pies/ kot/ krowa jest znacznie wazniejszy niz czlowiek. Pozwolcie ze zacytuje poete: 'Znaj proporcje, mocium panie" !!!

Znikam z tego watku bo budzi niesmak.

 

Fakt,ostatnio mało pisalismy o zwierzetach a watek generalnie miał ich dotyczyć więc konkludując uwazam ze wskazane jest zawsze zapytać gospodarza czy możemy zabrac ze soba inwentarz zywy nawet tych u ktorych bywalismy juz ze swoimi pupilkami bo niedaj bóg suczka gospodarza ma akurat cieczkę i mamy kłopocik co zrobic z napalonym dobermanem. Mój znajomy wozi ze sobą 3 jamniory i bez zapowiedzi wpada w odwiedziny. Niektórzy to toleruja ale inni każą mu je zostawic w aucie co dla niego ani dla nich nie jest problemem. Gorzej by to wyglądało, jak sądzę przy sprzeciwie np. kaukaza.

A dzieci jak to dzieci pewno zawsze możemy wlec je za soba w goscine bo gospodarze z uprzjmości nie bedą zmuszać rodziców by zostawili dzieci w samochodzie, ale pamietajmy ze ich obecność nie musi byc frajdą dla gospodarzy i innych gości chociaż przez grzeczność bedą przeczyć temuż.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

Witam! Przyłączę się do wątku popierając zdanie większości na temat psów i dzieci w gościnie - Nie należy brać ze sobą! Niestety mało kto z moich znajomych takie zasady stosuje. Nawet moja bliska znajoma odkąd ma psa (wilczura) przyprowadza go ze sobą, chociaż ja mam trzy koty, których notabene na wizyty nie targam. Zawsze jest wyłapywanie moich zwierzaków, zamykanie w pokoju na parę godzin, a jak nie zdążę to może być problem, bo moje kociaki bojowe są :D Boję się, że jak się już wybuduję (niedługo!) to moja znajoma będzie tym bardziej psa przyprowadzała, żeby sobie pobiegał! Nie dość, ze będę musiała wtedy swojego psa (zamierzam dopiero mieć) zamykać, to jeszcze drżeć o ogród.

Podobnie ma się sprawa z dziećmi, chociaż tutaj wiele zależy od kultury ich rodziców. Na szczęście w większości są to dzieci grzeczne i niekłopotliwe, więc bez bólu ich goszczę, ale jest parę wyjątków. Po ich wizycie zwykle mam jakieś zniszczenia, nie wspominając o migrenie. Cześć z nich już zapowiedziała częstsze odwiedziny w moim przyszłym domu.

Jeślibym tylko coś powiedziała, zostałabym bez tych znajomych. Trochę mi szkoda, zwłaszcza mej znajomej z psem, ale jeszcze się zastanowię...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem tak: zwykle psa nigdzie nie zabieram chyba, ze wyjezdzam gdzies bardzo daleko do rodziny lub znajomych i nie mam gdzie i z kim psa zostawic{ma dobermana wiec nie mam wielu chetnych na opieke nad nim}wtedy majuszke zabieram ze soba i siedzi w bagazniku{jezeli znajomi nie zaprosza jej do srodka} a jezeli sa tak mili ,ze zaposza moja psiunke do domu to ona jest taka grzeczna,ze caly czas siedzi tylko przy mnie i nie musze ganiac jej po calym mieszkaniu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogole nie rozumiem tego pytania. A czemu w ogole ktos mialby zabierac psa ze soba. Rozumiem ze male dzieci sie bierze (choaciaz z obserwacji widze ze czesto rodzice lepiej sie bawia jak na chwile zapomna o swim malym skarbie :)-tak przynajmniej pozniej mowia - ja narazie nie mam w tym doswiadczenia :)

 

A swoja droga ja barrdzo kocham swoja Boni, ale jescze nigdy jej nie zabieralam - po pierwsze to zbyt "nerwowy rocznik" , apoza tym ona sama chyba tez lubi sama pospac sobie na kanapie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście jak większość nigdy bym nie zabrał psa na wizytę. Dzieci to inna innszość. U mnie raz tylko byli goście z pieskiem (rodzinka) i narobił szkód bardzo dużo w nowo co założonym ogrodzie "bawiąc" się z naszą suczką i kotami. Końcówkę wizyty spędził na smyczy; taką decyzję podjęli jego właściciele. I dlatego jestem przeciw.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem za przychodzeniem bez psa. Czemu? Nie lubię kłaków, byłem (a może jeszcze jestem..) na nie uczulony. A poza tym uważam, że w domu pies robi dużo zniszczeń. Jak raz przyszła do mnie siostra z psem to pies leżał (pies jest szkolony) w korytarzu, na terakocie. Jeśli będę miał psa i dom to pies nie będzie miał wstępu do domu.

Jesli chodzi o dzieci to myślę, że można przychodzić z dziećmi. Nie wiem, czy akurat 2-3 miesięcznym, raczej 2-3 letnimi, ale jestem na "tak". Kiedyś np. przyszli do mnie znajomi z dzieckiem (2-3 lata) i nawet troszkę popiliśmy. Fakt, miałem wdeptane np. orzeszki w dywan (przez dziecko), ale.. przygotowałem się na ich przyjscie i przeniosełem rzeczy wyżej. Nie było tak źle jak opowiadacie.. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem przeciwko wizytom z psem, chyba ze gospodarze sobie wyraznie tego zycza. Mam super spokojengo dobrze wychowanego psa, ale nie uwazam, ze koniecznie musze ja zabierac wszedzie z soba, ani to wygodne dla mnie ani atrakcyjne dla psa.

Z dziecmi moim zdaniem jest zasadniczo inaczej, bo dzieci to mali ludzie :D . Mimo ze sama nie mam dzieci, nie mam nic przeciwko wizytom gosci z dziecmi, pod warunkiem, ze goscie sa w stanie upilnowac swoje dzieci przed demolowaniem mojego domu i nie uwazam, ze powinnam z okazji takich wizyt robic przemeblowania i nie robie :D . Nie specjalnie natmiast lubie, jak ludzie zabieraja dzieci wieczorem do restauracji - mam na mysli male dzieci, bo uwazam, ze sa pewne okazje nie dla dzieci.

pozdrawiam

Iwona

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludziska najnormalniej dramatyzujecie!

Wszystko ma swoje granice i z wszystkim trzeba miec umiar.

Mam psa raczej nie małego -goldena. Uwielbiam go wszędzie zabierać jednak wiem doskonale gdzie mogę go zabrac a gdzie nie. To kwestia jasności w kontaktach z rodzina i znajomymi - moze to znimi macie problem a nie z ich pupilami.

Mam znajomych którzy nie wyobrażają sobie abym wzedł do nich bez psa. I mam tez znajomych do których psa nigdy bym nie zabrał.

Mam zasadę że zawsze uprzedzam znajomych o swojej wizycie i uprzedzam że chce wejśc z psem.

Do mnie można przyjść z każdym zwierzakiem choć wolę o tym wiedzieć bo mam w domu jeszcze trzy koty. Rozumiem ludzi którzy pracują i nie chcą zwierzaka zostawiać na następne parę godzin samego.

Do Vieruni biorąc sobie psa bierzemy również obowiązki nigdy nie zostawiam psa samego w domu jeśli naprawdę nie muszę. To żywe stworzenie oczekujące naszej uwagi i miłości. Troszkę inaczej ma sie sprawa z kotem który śpi do 16 godz. dziennie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam znajomych którzy nie wyobrażają sobie abym wzedł do nich bez psa.

A moze sie boja, ze jak Ci cos powiedza to sie obrazisz ;)

 

Do mnie można przyjść z każdym zwierzakiem choć wolę o tym wiedzieć bo mam w domu jeszcze trzy koty.

To moge wpasc ze swoimi wezami i skorpinem ? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi

Ci znajomi do których chodzę z psem to sami miłośnicy i właściciele zwierząt. :lol:

Pozatym mamy szczre relacje między sobą i nieraz juz usłyszałem przykre i gorsze rzeczy :( o sobie żeby bali mi sie powiedzieć że mam nie przychodzić z psem. Dodatkowo zawsze uprzedzam swoje przyjście i miały juz miejsce takie sytuacje gdy mówili że dzisiaj bez psa.

 

Zapraszam węże i skorpiony mój pies pewnie ucieknie do mnie ale moje koty bojowe moga na nie chciec zapolować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka sytuacja - ludzie przychodzą w odwiedziny z dużym młodym psem, pies zostaje w ogrodzie/ nowy dom, wokół jeszcze wertepy/ goście się goszczą i nie słyszą drapania w drzwi. Po kilku godzinach okazuje się, że b.kosztowne drzwi wejściowe nadają sie do wymiany.

Inna sytuacja - w odwiedziny do rodziny przychodzi ciocia z pieskiem. Piesek ujada wysokim dyszkantem w dodatku strzeże dostępu do pani i groźnie warczy na każdego, kto zbliży się do niej bliżej niż 0,5 m. lub ruszy nogą pod stołem.

Te przykłady pokazują, że trzeba mieć wyczucie z pieskami. W każdym razie uprzedzam - do mnie bez psów! Oficjalny powód - mam dwa koty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te wszystkie sytuacje które podajecie dowodzą tylko braku zrozumienia zasad współżycia społecznego i niskiej kultury niektórych włascicieli zwierząt. Znaczą równiez że część z Was nie potrafi byc asertywnymi wobec osób łamiących te zasady. Jesli boicie sie szczerze powiedzieć właścicielom psów i innych zwierząt (i również niewychowanych bachorów) że nie zyczycie sobie takiego typu zachowań to powinniście mieć niestety po części do siebie pretensje. I nie sa tłumaczeniem dla mnie argumenty Bo sie obrażą. No ale skoro wolicie miec pogryzione meble, obsilkane kwiatki czy zadeptane dywany zamiast rzeczowej rozmowy to Wasz problem.

Kiedy moi teściowie sprawili sobie pieska uczyli go skakać na gości bo sie przecież piesek cieszy, obrazili sie na mnie kiedy nie pozwalałem sobie na takie zachowanie i po paru próbach pieskowi przeszło a tesciowie zrozumieli po pewnym czasie że miałem rację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...