md2 24.11.2004 08:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Witam, miał być wspólny bliżniak z rodzicami na małej działce (wariant oszczędnościowy: działka rodziców, mały kredyt dla nas). Niedawno pytałam się o wasze opinie na jego temat. Myślałam, że się uda, niestety nie wyszło. Róznice charakterów dały o sobie znać. W zasadzie chyba tylko mi zależało, mąż od początku "był za, a nawet przeciw", rodzice chcieli ale ciągle coś przeszkadzało. Ja byłam motorem tego przedsięwzięcia przypominałam, mówiłam co dzisiaj trzeba załatwić, uszczęśliwiłam wszystkich zakupem projektu (APS 92 Archiprojekt), byłam w gazowni, w STOEN, spotkania z potencjalmymi wykonawcami (mama wariant oszczędnościowy - budowa przez Ukraińca bez własnej łopaty a o innym sprzęcie nie wspomnę, natomiast bezkonkurencyjnie taniego, my budowa przez gościa z kwalifikacjami niestety drogiego)...... Zapomniałam wspomnieć na początku postu, mąż nie przepada za mamą (teściową) , ja natomiast patrzyłam na wszystko okiem córki jedynaczki, która w przyszłości będzie musiała zająć się rodzicami. Przez chwilę wydawało się, że będzie OK, niestety do pierwszych kwestii w których potrzebne było wspólne stanowisko , jak wyżej wspomniałam wybór ekipy do budowy stanu surowego. Pojawiły się kwestie kredytowe, odmienne zdania co do czasu wzięcia kredytu, niezałatwione sprawy formalne (własność mieszkania z którego miałaby być sfinansowana część kredytu). Tak jak podjęłam decyzję o rozpoczęciu budowy , tak też podjęłam decyzję o jej zakończeniu (właściwie przed jej faktycznym rozpoczęciem). Przestało mi się chcieć, zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę wierzyłam w utopię. Stan faktyczny jest taki: rodzice są śmiertelnie obrażeni, odzywają się jak muszą, (niestety jestem od nich uzależniona - odbierają moje dzieciaki z przedszkola i szkoły), mąż- chciałby szybko coś zmienić tj. kupić jakiś dom lub większe mieszkanie. No ja też bym chciała szybko ale obawiam się, że nie dożyłabym terminu spłaty ostatniej raty kredytu. Sorry, rozpisałam się ale jestem w punkcie wyjścia. Wiem jedno, mam dosyć życia w bloku w "dobrobycie socjalistycznym (4 pokoje-54 metry)" i znowu zaczęłam szukać , tylko wszystko wydaję się jakoś dziwnie nie na moją kieszeń. Pozdrawiam Monika P.S. Zazdroszczę tym wszyskich, którym się udało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 24.11.2004 09:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Tak jak podjęłam decyzję o rozpoczęciu budowy , tak też podjęłam decyzję o jej zakończeniu (właściwie przed jej faktycznym rozpoczęciem). Przestało mi się chcieć, zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę wierzyłam w utopię. Kiedy jeszcze moje rozmyślania o własnym domu były czczą mrzonką, pobudował się kumpel. Gatulując mu przyznałem, że zazdroszczę i że dla mnie własne 4 ściany to rzecz nierealna. Odpowiedział: "Wiesz, wystarczy chcieć". Popukałem się w czoło - tak to zawsze mawiają tylko ci, którzy mają kasę, którym się udało; dla zwykłych ludzi takie rady nadają się tylko do wsadzenia sobie w. Minęły jakieś 3 lata. Mam swoje miejsce na ziemi. Wiesz co ? Wystaczy chcieć... Pieniądze grają tu ważną rolę, ale wcale nie są najważniejsze, bynajmniej. Poczekaj z ostateczną decyzją jeszcze trochę. Zdaj sobie sprawę, że mając działkę, mieszkanie na sprzedaż i jakieś tam wsparcie bliskich jesteś w lepszej sytuacji niż większość budujących. Sprawy własnościowe kiedyś się wyjaśnią, rodzice się "odbzdyczą", będzie dobrze. Tylko zachwoaj spokój i uzbrój się w cierpliwość. I nie wykonuj żadnych pochopnych ruchów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 24.11.2004 09:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Chyba zmieniłabym trochę plany. Dom tak, ale nie bliźniak z rodzicami. Wtedy wszystko wróci do normy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bea3 24.11.2004 09:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Myślę,że dobrze się stało.Mieszkanie obok rodziców "ze względów oszczędnościowych"nie jest dobrym pomyslem.Wcześniej czy póżniej dojdzie do zatargów-czego już doświadczyłaś.Poczekaj trochę,zbierz pieniądze,sprzedaj mieszkanie,weż kredyt.Buduj z mężem a nie z rodzicami....i zatrudnij opekunkę do dziecka.Od razu polepszy ci się z rodzicami. Życzę powodzenia-na pewno zbudujecie swój dom Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smutna lidka 24.11.2004 10:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Wg mnie to lepiej dla Ciebie, ze na starcie pojawiły sie problemySerioBliżniak do spółki z rodzicami to zły pomysł, chociaż o Tobie świadczy jak najlepiej. Byłoby tak jakbyś dalej mieszkała u rodziców (nawet jeżeli pokryjesz 100% inwestycji, czyli obu połówek)Lepszy będzie nawet znacznie mniejszy domek i w dużo gorszym standardzie. A relacje z rodzicami będą znacznie lepsze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 24.11.2004 10:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Zgadzam się z wcześniejszymi postami. Poza tym rzeczywiście najważniejsze jest to by bardzo chcieć. Planujemy z mężem budowę w przyszłym roku. Działkę zakupiliśmy w 2003 r. a budowę sfinansujemy z kredytu. Mamy mieszkanie ( w niezłym standardzie), które sprzedamy po zakończeniu budowy i tą kasą w lwiej części chcemy spłacić kredyt. Nie przejmuj się, najważniejsze to mieć konkretny cel Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
md2 24.11.2004 11:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Przepraszam za rozmach w ilości wysłanych wiadomości Wielkie dzięki wiedziałam, że można na was liczyć Chyba potrzebowałam potwierdzenia swojej decyzji. Teraz wiem, ze lepiej miec "przejściowe problemy", niż później jeden stały problem w postaci inwestycji życia odbiegającej znacząco od marzeń, wiecznie niezadowolonego męża (chociaż nie wiem, czy ten typ to może tak ma cały czas) oraz rodziców mimochodem ingerujących w moje życie. Więc zaczynam szukać intensywniej, moje okolice to Białołęka. Wiem, że tam "taniej to już było" ale może znajdę jakąś działeczkę ( działka rodziców nie wchodzi w grę) i wybuduję coś fajnego patrz. niedrogiego ( ale mam marzenia, co ... ) Pozdrawiam Monika Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Teściowa 24.11.2004 12:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Do młodzieży świat należy, to moja dewiza. Będzie lepiej, chociaż niektórzy ( tu wstawić właściwe określenie ) mówią że już było!Pozdrawiam wszystkich...........lubiacych teściowe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
md2 24.11.2004 13:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Ale ja swoją teściową bardzo lubię ! (żałuję, że moja połowa nie może tego powiedzieć o swojej teściowej - but nobody is perfect).pozdrawiamMonika Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 24.11.2004 13:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Droga md2 - no i czesto bywa ze mamy odmienne zdania niz nasi rodzice , mimo ze to oni nas wychowali, ale przeciez kazdy jest indywidualista i ma swoje zdanie. Czasem takie wyjscie jak wasze ( blizniak z rodzicami) sie sprawdza a czasem nie. W waszym przypadku nie juz na samym poczatku wiec chyba rzeczywiscie nie warto sie w to pchac. Na rodzicow nie ma co sie obrazac, mysle ze zlosc i rodzicom przejdzie - w koncu wy to rodzina.A na kim polegac jak nie na rodzinie , przyjaciolach? Widac ze twoi rodzice to samodzielni ludzie, sami dadza sobie rade wybudowac dom - bez was. A moze taki pomysl - rodzice niech podziela dzialke ( nie wiem jak duza ona jest) - jedna czesc sprzedadza i dadza wam kase. Kupicie za to sobie dzialeczke w takiej odleglosci od rodzicow aby byla bezpieczna i rozsadna i najlepsza dla was - moze taka aby nie ingerowac zbytnio w swoje zycia ale byc blisko i miec potrzebny kontakt? Kazdy wybuduje swoj domek tak jak bedzie chcial pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 24.11.2004 13:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Może zamiast niedużej=niedrogiej w mieście, dwie niedrogie i duże na wsi. Tak co najmniej o jeden rzut kamieniem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 24.11.2004 13:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Może zamiast niedużej=niedrogiej w mieście, dwie niedrogie i duże na wsi. Tak co najmniej o jeden rzut kamieniem. O tez moze byc I juz sa dwa wyjscia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aneska 24.11.2004 13:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 to bardzy dobry pomysł, bo jak twierdzi mój mąz najlepsza odległość od teściowej to taka której nie może (teściowa) przebyć w kapciach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 24.11.2004 13:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 to bardzy dobry pomysł, bo jak twierdzi mój mąz najlepsza odległość od teściowej to taka której nie może (teściowa) przebyć w kapciach. dla mojej nic nie stoi na przeszkodzie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
md2 24.11.2004 13:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Oj, ja jestem wyjątkowo miastowa. Zawsze blisko do szkoły, sklepu, dzieciak młodszy do przedszkola, starszy do szkoły, z resztą do niedawna moja okolica prawie graniczyła ze wsiami tzn. obrzeżami Warszawy. Ostatnimi czasy jakoś dziwnie się stało, że na pięknych poletkach pełnych buraczków i ziemniaczków oraz zboża zaczęły wyrastać piękne domy. Zgapiłam się, i w porę nie zainteresowłam się tymi "buraczkami z perspektywą bycia gruntem budowlanym". Pozdrawiam Monika Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
adamski 24.11.2004 14:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Witam To może i ja swoje trzy grosze na pocieszenie. Chyba jestem dobrym przykładem na to że chcieć to móc. Moja rodzinka ciągle nie wierzy własnym oczom że się budujemy. Kiedyś (jak miałem 16-20lat) zawsze moja mama dziwiła się jak ty sobie chłopie po ślubie poradzisz jak ciągle pieniądze od siostry pożyczasz Teraz jest tak - plan do zrealizowania, wszystkie zaoszczędzone pieniądze idą na ten cel i jakoś powoli się to urzeczywistnia. Kiedyś było tylko marzenie - własny domek z tarasem żeby mieć gdzie wyjść z przysłowiowym piwkiem, a nie siedzieć w bloku na 4 piętrze. To było takie ciche marzenie. Krewny pytał: kupiłeś samochód, masz mieszkanie, co teraz? Jakie plany? Zdradziłem je, jak kupiliśmy działkę. Nikt nie wierzył że chcemy budować dom szybko, w przeciągu 2 lat. Odpowiadali "to niemożliwe". A jednak! Pierwsza łopata - wbita 15lipca zeszłego roku. W tym momencie czekamy już tylko na podłączenie wody do domu, puszczenie wody w kaloryfery i otwieram szampana. Nasz przykład pokazuje że warto mieć marzenie i starać się je zrealizować. Tego Wam życzę Adamski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sara 24.11.2004 19:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2004 Oj, ja jestem wyjątkowo miastowa. Zawsze blisko do szkoły........... Oj ja też(wydawało mi się do tej pory), że jestem wyjątkowo miastowa. Urodzona w mieście, wychowana i spędziłam w nim większą część swojego życia.. Przyzwyczajona, że wszędzie blisko. A teraz......dojeżdzam do pracy prawie 70km!! Wyprowadziłam się na wieś. Fakt nie mam już małych dzieci (są dorosłe i samodzielne). Decyzję o budowie domu podjelismy z mężem w zeszłym roku. W tym roku sprzedalismy mieszkanie i wyprowadziliśmy się na działkę do domku letniskowego (taka adaptacja baraku). Postanowilismy wybudować dom (za pieniądze uzyskane ze sprzedaży mieszkania) i wprowadzić się do nowego domu w przeciągu pół roku! Wszyscy pukali sie w głowę, że to niemożliwe. A my już mieszkamy! Prawdą jest - trzeba chcieć, ale prawda jest również, że będzie Ci bardzo ciężko jeżeli nie będziesz miała wsparcia w mężu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 25.11.2004 07:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2004 Kurcze, oj ja tez miastowa. A dzialeczka na "duzej wsi", ktora robi sie nowoczesna. Tylko ze np. teraz moj synek siada na parapecie w oknie i liczy ile samochodow przejechalo , jakiego koloru byly, ile tramwai , ile autobusów Ludzie w co ubrani itd. A po przeprowadzce jak usiadzie na parapecie to co on bedzie liczyl i czemu sie bedzie przygladal? trawie, niebu - ale to chyba nie jest juz takie ciekawe ........ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wowka 25.11.2004 08:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2004 Będzie liczył traktory i rowery ... A tak na poważnie to będzie miał tyle możliwości zagospodarowania swojego czasu podczas zabaw na podwórku, że nie bedzie musiał nudzić się na parapecie okna... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 25.11.2004 08:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2004 Będzie liczył traktory i rowery ... A tak na poważnie to będzie miał tyle możliwości zagospodarowania swojego czasu podczas zabaw na podwórku, że nie bedzie musiał nudzić się na parapecie okna... O, prawda Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.