ponury63 13.01.2005 13:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2005 Bogdan Olewiczmuz. Zbigniew Hołdys "Różne rozmowy z życiem"LP "I ching" Jak strach na wróble w letni zmierzchdrogą stary aktor szedł;by zabić czas przed sobą grałrole z różnych sztuk."Życie - rzekł - oto błaznów król!Wabi cię po to by jak szczurdo gardła dopaść i wysysać krew.Oto teatr jest!" "Och to tylko gra!" — tak generał rzekłobserwując w polu armie dwie.Bitwy zgiełk i okrutną śmierćprzykrył pierwszy śnieg."Ja byłem kiedyś młody - wódz obniżył głos -i wierzyłem w ideałów moc.Tyranowi służę dziś.I nie wierzę w nic!" czasem ja nie wiem sam czy to wszystko zrobić mam tyle wciąż ode mnie chcesz za to że pokochasz mnie Gdzieś na stacji metra za jednym z mórzpodszedł do mnie i wyciągnął nóż."Życie cię znudziło - mówi w oczy mi -czas na ciebie już!""Jezu! Nie rób tego! - krzyczę - to co chcesz ci dam!""Ja przed sobą całe życie mamwielka miłość czeka mnie."Odszedł śmiejąc się. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 11.02.2005 20:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Lutego 2005 Jacek Kaczmarski "Czerwony autobus"(wg obrazu B. W. Linkego) Pędzimy przez Polską dziczWertepy, chaszcze, błotaPatrz w tył - tam nie ma nicŻałoba i sromotaPatrz w przód - tam raz po razCel mgłą niebieską kusiTam chce być każdy z nasKto nie chce chcieć - ten musi! W czerwonym autobusie W czerwonym autobusie W czerwonym autobusie mija czas! Tu stoi młody ŻydNos zdradza - Żyd czy nie ŻydI jakby mu było wstydŻe mimo wszystko przeżyłA baba z koszem jajJuż szepce do człowieka- Wie o tym cały krajŻe Żydzi to bezpieka! Więc na co jeszcze czekasz! Więc na co jeszcze czekasz! Więc na co jeszcze czekasz! W mordę daj! Inteligentna twarzCo słucha zamiast mówićTors otulony w płaszczSzyty na miarę spluwyA kierowniczy układCzerwony wiodąc wózBezgłowa dzierży kukła -Generalissimus! Dziełem tych dwóch marszruta! Dziełem tych dwóch marszruta! Dziełem tych dwóch marszruta! - Luz i mus! Za robotnikiem ksiądzZa księdzem kosynierzyI ktoś się modli klnącKtoś bluźni, ale wierzyProletariacki hersztKapować coś zaczynaWięc prosty robi gestI rękę w łokciu zgina! Nie ruszy go lawina! Nie ruszy go lawina! Nie ruszy go lawina! Mocny jest! A z tyłu stary dziadW objęcia wziął prawiczkęZłośliwy czyha czartW nadziei na duszyczkęUpiorów małych rządZwieszony u poręczyW żyły nam sączy trądZatruje! I udręczy! Za oknem Polska w tęczy! Za oknem Polska w tęczy! Za oknem Polska w tęczy! Jedźmy stąd! 1981 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 03.03.2005 22:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Marca 2005 Kiedy czytałem Józefa Mackiewicza....Kiedy oglądałem "Oblicza śmierci"..I dziś znów to samo pytanie... dlaczego świat jest taki ???Może to tylko niedoskonałość umysłu....Może Mackiewicz ma rację ? Józef Mackiewicz "Kontra" [maleńki fragment] Są dwie prawdy na świecie. Pierwsza to ta, która ściśle otacza ziemię i wiernie odbija w wodzie płynące górą obłoki. Oddaje echem w górach. Rejestruje dokładnie szum lasu i trzciny nad jeziorem. Wie gdzie ma leżeć każdy kamień w płytkim potoku i dlaczego wywołuje odgłos wiecznego plusku. Ta prawda słyszy najmniejszy szmer owada i najbłahsze słowo ludzkie. Nie uśmiecha się jednak nigdy, nawet wtedy gdy świeci słońcem poprzez płatki jabłoni na wiosnę. Ale też nie marszczy się, nie wykrzywia oblicza złością nawet wtedy, gdy z obłoków czyni chmury i pędzi je nad płaską ziemią zwiastując burzę. Nie okazuje ani miłości ani nienawiści. Z niczego nie kpi, gdyż niczego co jest na ziemi nie uważa za śmieszne. Nad niczym nie rozrywa szat, gdyż nic co jest na ziemi nie wydaje się jej tego godne. Niczego nie zmienia i niczego nie przeinacza. Kto zabił muchę ten zabił. Kto zabił człowieka ten zabił. Jest idealnie obojętna, bo idealnie obiektywna. Jest prawdą całkowitą gdyż przyrodzoną. Za jedyną jej cechę nadprzyrodzoną poczytywać by można pewną tajemnicę, dotychczas przez nikogo jeszcze niezgłębioną: w jaki sposób, a przede wszystkim w jakim celu, wyrodziła z siebie, w tym samym lesie i stepie, w miastach i na polu, na lądzie, na wodzie i w powietrzu - drugą prawdę? Ta druga prawda składa się pozornie tylko z dobra i zła. Ale omyliłby się, kto by jej uwierzył na słowo. Gdyż jej dobro i zło są pojęciami względnymi. Ta prawda nigdy nie spoczywa, a wskutek tego rzadko odbija dokładnie oblicze rzeczy. Dlatego wykrzywia się często uśmiechem komizmu lub grymasem złości. Będąc w ciągłym ruchu ledwo nadążyć może za masą słów i gestów ludzkich. Twierdzi, że stara się je rejestrować równie dokładnie co prawda pierwsza, lecz w rzeczywistości stara się je tylko dopasować do swoich względnych celów, a w pośpiechu życia wiele przeinacza. Mogłoby się zdawać, że jest powierzchowna jak poranna mgła, którą rozproszą pierwsze promienie słońca lub rozpędzi poranny wiaterek. Ale tak nie jest. Utrzymuje się bowiem na powierzchni kurczowo czepiając skrawków pierwszej prawdy. Rozpłaszczając na ziemi zaklina się na te same lasy, pola i źródła, powołuje się na świadków, czy to będą trele ptaka, krzyk rozdzieranego kota, czy krew człowieka, umiejętnie przywoływane przed trybunał wyobraźni ludzkiej; wszakże zawsze z pominięciem innych świadków... ta druga prawda umizga się, wykręca, wznosi ręce do słońca, przeklina deszcz i burzę. Obiecuje Bóg wie co. Rzadko dotrzymuje. O ile pierwsza z tych prawd jest milcząca, o tyle druga często bardzo propagandowa. O ile pierwsza obojętna, o tyle druga namiętna. Wiedząc o tym, że nie jest jedną tym bardziej okrzykuje się za jedyną, a przez to obowiązującą. I do pewnego stopnia ma rację, gdyż jest to prawda urzędowa, to znaczy zależna od urzędowego charakteru ustroju, czy nastroju, w którym jest głoszona. W skrócie można by powiedzieć o niej, że jest prawdą koniunkturalnego interpretowania prawdy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 15.03.2005 17:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Marca 2005 Public Enemy LP: Fear Of A Black Planet "Burn Hollywood, burn" (Jackson - Hardy - Shocklee - Sadler - Ridenhour) Chuck D: Burn Hollywood burn I smell a riotGoin' on first they're guilty now they're goneYeah I'll check out a movieBut it'll take a Black one to move meGet me the hell away from this TVAll this news and views are beneath meCause all I hear about is shots ringin' outSo I rather kick some slang outAll right fellas let's go hand outHollywood or would they notMake us all look bad like I know they hadBut some things I'll never forget yeahSo step and fetch this sh*tFor all the years we looked like clownsThe joke is over smell the smoke from all aroundBurn Hollywood burn Ice Cube: Ice Cube is down with the PENow every single b*tch wanna see meBig Daddy is smooth word to mutherLet's check out a flick that exploits the colorRoamin' thru Hollywood late at nightRed and blue lights what a common sightPulled to the curb gettin' played like a suckerDon't fight the power ... the motherf***er Big Daddy Kane: As I walk the streets of Hollywood BoulevardThinkin' how hard it was to those that starredIn the movies portrayin' the rolesOf butlers and maids slaves and hoesMany intelligent Black men seemed to look uncivilizedWhen on the screenLike a guess I figure you to play some jigabooOn the plantation, what else can a n*gger doAnd Black women in this professionAs for playin' a lawyer, out of the questionFor what they play Aunt Jemima is the perfect termEven if now she got a permSo let's make our own movies like Spike LeeCause the roles being offered don't strike meThere's nothing that the Black man could use to earnBurn Hollywood burn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 26.03.2005 13:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Marca 2005 Recepta na cały rok Bierzemy 12 miesięcy, oczyszczamy je dokładnie z goryczy, chciwości, małostkowości i lęku, po czym rozkrajamy każdy miesiąc na 30 lub 31 części tak, aby zapasu wystarczyło dokładnie na cały rok. Każdy dzień przyrządzamy osobno z jednego kawałka pracy i dwóch kawałków pogody i humoru. Do tego dodajemy trzy duże łyżki nagromadzonego optymizmu, łyżeczkę tolerancji, ziarenko ironii i odrobinę taktu. Następnie całą masę polewamy dokładnie dużą ilością miłości. Gotową potrawę przyozdabiamy bukietem uprzejmości i podajemy codziennie z radością i filiżanką dobrej, orzeźwiającej herbatki. Ketherina Elizabeth Gorthe SMACZNEGO! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 28.03.2005 17:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Marca 2005 Rafał Muszer o Przydzielaniu darmowych szans Skasowany bilet może posłużyć jeszczejako notes, albo miniaturowa harmonijkana której przygrywać będą lęki i zmory Wojtka. Autobus zawrócił na ostatnim przystankui zmierza ponownie na początek.Dobry moment, aby zacząćwszystko od nowa? Najpierw golgota, potemzmartwychwstanie i takw obłędnym cykluszukam wyjścia. o Miejscach Po jakimś czasie wracam do miejsca,z którego wyszedłem, bez względuna obrany kierunek. Puste ulicedoskonale sobie radzą. Wystarczy schować się za drzewemi obserwować jak wystawyodbite od wilgotnej skóry, płaczą. Skręcam w trzecią bramę, schodzędo piwnicy, zastanawiam się,jak głęboko. o Nietypowych liniach Pulsujące pod skronią sufitu żyłki,łączą rozmieszczone w Omamie punkty.Pajęczyna przypadkowych zależnościwiąże palce, powieki i czynniki obce. Rozmowa na półsensy i niedopowiedzeniamoże mieć nieograniczone konsekwencje.Trudno będzie je potem opanować. Tak jakciężko znaleźć bezpieczne wyjście z tej sytuacji. Powiew, który spłynął z obrotowego wiatraka,ściągnął do siebie pozornie odległe końce,powodując drgania na nietypowych liniach. Drzwi wpuszczają kolejnego przechodnia,powieki wykonują bezpieczny manewr.Jesteśmy już o jeden krok od tego miejsca. o Pomyłkach Przyszedłem wcześnieji spóźniłem się na miejsce,z którego odszedłem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 10.04.2005 06:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2005 Jacek Kaczmarski "Karzeł"(wg obrazu D. Velasqueza) Tej księgi do końca już czytać nie muszęChoć większa ode mnie i ledwo w połowieOgromne oburącz przewracam arkusze -Ostatnią stronicę bez trudu dopowiem. By przyszłość dokładnie przewidzieć, wystarczyZnad kart podnieść wzrok i popatrzeć wam w twarze.Nic dla was nie musi oznaczać mój starczyWzrok z twarzy od dziecka zmarszczonej - jam karzeł. Gnom zły i złośliwy, świat widzę ponuro,Bom czarno ubrany, wzrost - pożal się Boże!Ja czytać nie muszę - ja czuję to skórą,Co dziś źle się toczy - potoczy się gorzej! Nie mnie korzyść z waszych uczt, rzezi i bojów.Najwyżej sos chlapnie lub krew po stronicy.Mrowiska pól i bitew i dworskich pokojówZa pokarm spokojnej posłużą źrenicy. Tej księgi do końca już czytać nie muszę.Zginiemy, a nasze pałace się zwalą.Dojrzyjcie wśród cieni skarlałą mą duszę -Jak mnie niepozornych nie żegna się z żalem. 26.10.1982 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 17.04.2005 16:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Kwietnia 2005 Rosa Fliegelweilt "Powiedzmy, ileż to" Trzeba radości, by jeden dzień przeżyć i księgę napisać, trudniej jest tylko ogień połykać, gdy patrzą na ciebie oczy, choć nie są to wcale oczka tej sieci rzuconej na płytko twojego patrzania, jeno żrące gwiazdy. Pamięci Andrzeja Partuma Groß-Dombrowka, 26 kwietnia 2004 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 21.04.2005 18:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2005 Przegląd Piosenki Prawdziwej "Zakazane piosenki", Gdańsk 1981.Słowa wykropkowane to słynne zaklęcie, pomagające wyjść z matni totalitarnego więzienia jedynej słusznej prawdy. Nie tylko w "Sekmisji". Andrzej Garczarek "Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał" Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierałWrogów poszukam sobie samDlaczego k.... ..., bez przerwyPoucza ktoś, w co wierzyć mam? Niech się gazeta "Neues Deutschland"Wstrzyma z wstępniakiem o "pomocy"Bo tu są ludzie, którzy jeszczeBudzą się z krzykiem w środku nocy... Zaiste, wierny to przyjacielWszak znów pucuje śniedź pomnikówNa wieczną chwałę i pamiątkę...Pruskich kaprali-Fryderyków! Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierałWrogów poszukam sobie samDlaczego k.... ..., bez przerwyPoucza ktoś, w co wierzyć mam? Jakim wy prawem o wolnościGłosicie 'bracia' w "Rudym Prawie"...?Wszak to od waszejNie ostatniZwariował pisarz Ota Pavel! Przebacz mi smutna Bratysławo,Hradcu Kralowy, Zlata Praho...Za śmierć jaskółki tamtej wiosnyI polskie tanki nad Wełtawą. Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierałWrogów poszukam sobie samDlaczego k.... ..., bez przerwyPoucza ktoś, w co wierzyć mam? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 22.04.2005 21:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Kwietnia 2005 Tomek Wachnowski "Nie będziesz" Gdy anteny wyższe od drzew,a na niby pada deszcz i wieczoryzabijają nas w południe. Gdy powietrze już oddychać nie ma sił,a na dachach ołów lśnii o łatwo coraz trudniej. Nie będziesz tam jakimś poetą,tylko najgorszym na świecie,nie będziesz ty wódek smakoszem,tylko zapity na śmierć. Gdy pojęcia znaczą coraz mniej,a obrączki złoty brzękznaczy tyle co pieniądze. Kiedy wszyscy krzyczą tylko:musisz? - chciej - dużo dawaj - mało miej,proszę wybacz, że tak sądzę. Nie będziesz tam jakimś poetą,tylko najgorszym na świecie,nie będziesz ty wódek smakoszem,tylko zapity na śmierć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 03.05.2005 21:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Maja 2005 Monika Ples "Obowiązki zapałki" Kiedy zapałka została spożytkowanaPowinna była spokojnie zgasnąćBez protestówMiała obowiązek oddać siły żywotnepowietrzuŻeby jeszcze raz taktownanieruchomośćOkazała się silniejsza niż ekspresjaMiała obowiązek potwierdzićmądrościFilozofów z miast białych cegiełMiała obowiązek milczeć Można żałować, że się słuchałożółtego syku: "Podpalę, podpalęwszystko,Płonąć będzie obrus, firanka,Karty tej mądrej księgii rozgorączkowanyAsfalt pod nogamiPodpalę, a ty nie przeszkodzisz..." Bo obowiązkiem zapałkiJest nie wzbudzać niepokoju,Kiedy została już spożytkowana Można się cieszyć, że się przeszkodziłoJak każdej innejZwykłym warunkiem życia ks. Jan Sochoń "Płomień" Istnieję, bo oddech miarowopodsłuchuje ziemię, bez względuna to, czy pada za oknem,czy szumią chmury zaledwie. Istnieję, aby dowieść,że ktoś mocniejszy wiąże snopy,nacina korę, nie unosi się pychą. Radzi tylko, bym swego szczęścianie przegrał, ale rozumiał,że otrzymane w darze śpiewaw konarach śmiertelnego życia: tyle potrafi rozpalony płomień. "Zapowiedź" Jak zapowiedzieć śmierć,żeby nie ranić pełnych bukietów,owoców, porozrzucanych w bezładziena niskiej sofie lata. Jak zapowiedzieć śmierć,aby trwało oczekiwanie, oddechlistów z zaręczynową prośbą. Jak zapowiedzieć śmierć,aby wiatr nadal chłodził ustaa noce przynosiły sny. Jak zapowiedzieć śmierć,bezboleśnie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 04.05.2005 17:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2005 MARTINA McBRIDE LYRICS "In My Daughter's Eyes" In my daughter's eyes I am a heroI am strong and wise and I know no fearBut the truth is plain to seeShe was sent to rescue meI see who I wanna beIn my daughter's eyes In my daughter's eyes everyone is equalDarkness turns to light and theworld is at peaceThis miracle God gave to me gives mestrength when I am weakI find reason to believe In my daughter's eyes And when she wraps her handaround my fingerOh it puts a smile in my heartEverything becomes a little clearerI realize what life is all about It's hangin' on when your hearthas had enoughIt's giving more when you feel like giving upI've seen the lightIt's in my daugter's eyes In my daughter's eyes I can see the futureA reflection of who I am and what will beThough she'll grow and someday leaveMaybe raise a familyWhen I'm gone I hope you see how happyshe made meFor I'll be thereIn my daughter's eyes A piosenke mozna sciagnac sobie tutaj http://www.terrificmusic.com/files/music_I.htmlJak ktos lubi. Ja lubię! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smutna lidka 04.05.2005 23:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2005 Różewicz ZABIEGI Nasze ciała to stworzenia praktycznemają dusze nieśmiertelneale kiedy zajdzie potrzebażyją długo i szczęśliwiebez duszy jedzjedz owocejedz biały ser Ciało chodzi na zabiegiciało zabiegao dobre samopoczucie ciałanie denerwuj sięchodź na spaceryużywaj ruchu oddychajgłęboko pod ziemią nie ma głębokiego oddechu Ciała rodziców mówiądo ciał dzieci jedzto będziesz dużebędziesz silne jedz jedzbędziesz śliczne tłuściutkie Dobra wróżka z małego ekranu mówi ze słodkim uśmiechema teraz dobranocdobranoc państwudobranoc dziecidobranoc dobranoc dobranockażycie jest wieczneprogram trwa wiecznie ambicją naszą jestzejście do podziemi z uśmiechem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 19.05.2005 15:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Maja 2005 To Amsterdam (G. Beart / F. Łobodziński) To Amsterdam - nie brak tam Boga, nie brak dam, Widziały damy oczy me, lecz Boga nie. To Amsterdam. To Amsterdam - nad wodą dusze pośród tam, Jest woda gdziekolwiek się ruszysz, lecz brak duszy. To Amsterdam To Amsterdam - rower z tramwajem sam na sam, A statki ciągle kochają się wprost na szosie. To Amsterdam. Jest tam Bóg i są też damy, Widzę damy, więc gdzie jest Bóg? To Amsterdam - nie brak tam Boga, nie brak dam, Widziały damy oczy me, lecz Boga nie. To Amsterdam. To Amsterdam - guldenów z diamentami kram, Kupno i sprzedaż, bierz co chcesz, wiaterek też. To Amsterdam. To Amsterdam - jest tu Van Gogh i jest Van Damm, Są małpy, skalpy i trofea są w muzeach. To Amsterdam. Jest tam Bóg i są też damy, Widzę damy, więc gdzie jest Bóg? To Amsterdam - Chiny, Afryka i Islam, Całują się i cały świat jak brata brat. To Amsterdam. To Amsterdam - hipopotamy i mrówki tam, Połączył pocałunku cud zuchwały ciut. To Amsterdam. To Amsterdam - Bóg Abrahama - czy go znam? Ten młody bonza na nabrzeżu - czy to Jezus? Nie. To Amsterdam. Jest tam Bóg i są też damy, Widzę damy, więc gdzie jest Bóg? To Amsterdam - nie brak tam Boga, nie brak dam, Widziały damy oczy me, lecz Boga nie. To Amsterdam. To Amsterdam - przed sklepem płonie ptasi klan I robi pięknym manekinom małe kino. To Amsterdam. To Amsterdam - w hammamach, w saunach, mówię wam, Marcuse ogłasza swe przesłanie na posłaniach. To Amsterdam. Jest tam Bóg i są też damy, Widzę damy, więc gdzie jest Bóg? To Amsterdam - z haszyszem sklep niejeden znam, Balsamem pokrył dym samotny jedną z dam. To Amsterdam. To Amsterdam - mój duch pod niebo wzleciał sam W mych plecach drzwi ktoś starym nożem mu otworzył To Amsterdam To Amsterdam - nie brak tam Boga, nie brak dam Widziały damy oczy me, lecz Boga nie To Amsterdam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 24.05.2005 22:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Maja 2005 Julian Tuwim "Pierwsza kolacja w pensjonacie" Cztery paniusie jędzowateDziobią nosami filiżankiI przyglądają się zjadliwieButelce wina na mym stole. Panna Mimosenduft z TarnowaOmdlewające ma spojrzenieI głośno mówi z panem PinklemO "Wiadomościach literackich". Dyrektor z Pszczyny promienieje I wylizując sos z talerza Czyta w kurierku z satysfakcją Matrymonialne ogłoszenia. Lecz Kolasiński z CzęstochowyJest tutaj duszą towarzystwa!W rodzinnym mieście swym ten młodzian Musi być pierwszym bilardzistą. Z jaką piekielną gracją nosiTen ulubieniec dam miejscowychBarwną chusteczkę batikowąW bocznej kieszonce marynarki! Z jaką dystynkcją tudzież swadąWygłasza lotne aforyzmy:"Taniec, faktycznie, proszę pani,Obecnie sportem jest poniekąd". Panna Mimosenduft żarłocznie Świdruje wzrokiem tytuł książkiNa moim stole. Wreszcie szepce Do pana Pinkla: "Klub Picwica". Wielką sensację w towarzystwie(Sensację i rozczarowanie)Budzą me skromne słowa: "Proszę Jeszcze kawałek chleba z masłem". Panna Mimosenduft szaleje:"Co on powiedział? Co powiedział?"Pinkel z uśmiechem pobłażliwym Powtarza: "On chce chleba z masłem". Cztery paniusie jędzowateDziobią nosami i gadają:"Wiersze wierszamy, moja pani,A Żyd - czytałam sama w prasie" A po kolacji biegnie za mnąPinkel w binoklach i powiada: "Przepraszam, zdaje się, pan Tuwim? Pozwoli pan, że się przedstawię..." 1926 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 29.05.2005 16:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Maja 2005 Georges Brassens "Śmierć za idee" Dla idei ponieść śmierć - któż zna ideę większą?Ja wszak wciąż żyję, bo na próżno szukam ich.Gdy nawet znajdę coś, to inni się tak śpieszą,Że na śmiertelny skok nie starcza mi już sił.Czasami myślę, że być może to i racja,Tak ogniem wiary płonąć, by podpalić stos.A jednak zanim spłonę, muszę dodać coś: Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz.Śmierć - tak, ale nie zaraz. Doradza przodków chór, by śpieszyć się powoliI wciąż do przodu prąc, odpocząć parę chwil.Bo jaki zysk jest w tym, że się wyciągnie nogi,Jeżeli jutro już nie będzie dokąd iść.Opóźniać każą zaś ten marsz taktyki prawa,Wykazujące, że nim Bogu duszę dasz,To najpierw stań i swą ideę dobrze sprawdź. Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz.Śmierć - tak, ale nie zaraz. Niejeden święty mąż, martyrologię głosząc,Sam długo zwleka, nim na szafot wdrapie się.Bo dobrze taki wie, że lepiej jeszcze pożyć,Z daleka patrząc w ten swój świątobliwy cel.Dlatego zanim się wypełnia ich ofiara,Nierzadko egzekucji dokonuje czas,Lecz widać oni też wmawiają sobie tak: Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz.Śmierć - tak, ale nie zaraz. Idea, jasna rzecz, wymaga poświęcenia,Wyraźnie mówią to statuty wszystkich sekt.Jednego chciałbym wszak od ofiar wyjaśnienia:Jak wśród natłoku słów odnaleźć słuszną treść?Sztandarów łopot to już dla mnie tylko hałas,Więc prędko biegnę, gdy z oddali słyszę głos,To mędrzec widząc grób, czym prędzej skręcił w bok. Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz.Śmierć - tak, ale nie zaraz. Na próżno płynie krew i próżne hekatomby,A złoty cielec wciąż przechodzi z rąk do rąk.Bo jeśliby tu mogły zaradzić ścięte głowy,To by na ziemi raj był już niejeden rok.Lecz Bóg nie syty wciąż i ciągle chce nas karać,Podsyca marzeń żar, na szańce każe iść,By śmierć spragniona krwi, krew naszą mogła pić. Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz.Śmierć - tak, ale nie zaraz. Mesjasze ofiar złych, apostołowie śmierci,Możecie pierwsi iść - błogosławimy wam.Lecz nam nie każcie tej ofiary z wami dzielić,Niech najpierw każdy z was spróbuje tego sam.Nareszcie ten rozpędzić można dance macabre,Kostucha wreszcie chce wyznaczać sama losI byle komu swych nie daje ostrzyć kos.Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz,Śmierć tak - ale nie zaraz.Ale nie zaraz. tłum. Filip Łobodziński Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 29.05.2005 17:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Maja 2005 moge powiedziec i ja co mnie meczy?pewnie moge uwielbiam fragment w filmie dawno temu w ameryce kiedy de Niro przychodzi do chinskiej kawiarenki , pali fajke i ten Jego boski usmiech wtedy, i jeszce ta muzyka Moricone i jeszcze kiedy dzwoni w tym filmie telefon i kiedy Debra mowi go thru noodles , please no po prostu ten film jest genialny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 03.12.2005 22:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Grudnia 2005 Tyle, ile można unieść Agnieszka Bieńkowska Nawet nie wiesz,ile jest w Tobie siły.Nie wiesz, ile możesz znieśći ile jeszcze dla Ciebie przygotowano.Nigdy nie spotyka nas większe nieszczęścieniż to, które możemy udźwignąć.Twoje życie jest na Twoją miarę.I nawet gdy cośprzygniata Cię do ziemi,pamiętaj, że od dnateż można się odbić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 11.01.2006 22:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Stycznia 2006 Rejtan, czyli raport ambasadora Jacek Kaczmarski wg obrazu Jana Matejki Wasze Wieliczestwo, na wstępie spieszę donieść:Akt podpisany i po naszej myśli brzmi. Zgodnie z układem, wyłom w Litwie i Koronie stał się dziś faktem, czemu nie zaprzeczy nikt. Muszę tu jednak wspomnieć o gorszącej scenie, której wspomnienie budzi we mnie żal i wstręt;zwłaszcza, że miała ona miejsce w polskim Sejmie, gdy podpisanie paktów miało odbyć się. Niejaki Rejtan, zresztą poseł z Nowogrodu (co w jakiś sposób jego krok tłumaczy mi)z szaleństwem w oczach wszerz wyciągnął się na progu i nie chciał wpuścić posłów w uchylone drzwi. Koszulę z piersi zdarł, zupełnie jak w teatrze. Polacy - czuły naród - dali nabrać się: niektórzy w krzyk, że już nie mogą na to patrzeć, inni zdobyli się na litościwą łzę. Tyle hałasu, trudno sobie wyobrazić! Wzniesione ręce, z głów powyrywany kłak. Ksiądz Prymas siedział bokiem, nie widziałem twarzy, Evidemment nie było mu to wszystko w smak. Ponińskij wezwał straż - to łajdak, jakich mało, do dalszych spraw polecam z czystym sercem go; Branickij twarz przy wszystkich dłońmi zakrył całą, Szczęsnyj-Potockij był zupełnie comme il faut. I tylko jeden szlachcic stary wyszedł z sali, przewrócił krzesło i rozsypał monet stos. A co dziwniejsze, jak mi potem powiadali, to też Potockij! (ale całkiem autre chose). Tak a propos jedna z dwu dam mi przydzielonych Z niesmakiem odwróciła się, wołając: - Fu! Niech ekscelencja spojrzy, jaki owłosiony! (co było zresztą szczerą prawdą, entre nous). Wszyscy krzyczeli, nie pojąłem ani słowa.Autorytetu władza nie ma tu za grosz;i bez gwarancji nadal dwór ten finansować, to może znaczyć dla nas zbyt wysoki koszt. Tuż obok loży, gdzie wśród dam zająłem miejsce, szaleniec jakiś (niezamożny sądząc z szat) trójbarwną wstążkę w czapce wzniósł i szablę w pięści - zachodnich myśli wpływu niewątpliwy ślad! Tak przy okazji - portret Waszej Wysokości tam wisi, gdzie powiesić poleciłem go, lecz z zachowania tam obecnych można wnosić że się nie cieszy wcale należytą czcią. Król, przykro mówić, też nie umiał się zachować (choć nadal jest lojalny, mogę stwierdzić to),wszystko co mógł - to ręce do kieszeni schować, kiedy ten mnisi lis Kołłątaj judził go. W tym zamieszaniu spadły pisma i układy. "Zdrajcy!" - krzyczano, lecz do kogo - trudno rzec. Polityk przecież w ogóle nie zna słowa "zdrada", a politycznych obyczajów trzeba strzec. Skłócony naród, król niepewny, szlachta dzika sympatie zmienia wraz z nastrojem raz po raz.Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka, to wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse. Dlatego radzę - nim ochłoną ze zdumienia tą drogą dalej iść, nie grozi niczym to; wygrać, co da się wygrać! Rzecz nie bez znaczenia, zanim nastąpi europejskie qui pro quo! 1980 * ambasadora - Nikołaja Repnina, ambasadora rosyjskiego w Rzeczypospolitej* Wasze Wieliczestwo (ros.) - Wasza Wielmożność* Nowogrodu - Nowogródka* evidemment (fr.) - oczywiście* comme il faut (fr.) - jak trzeba, jak należy, przyzwoity* autre chose (fr.) - coś innego* entre nous (soit dit) (fr.) - (mówiąc) między nami, w zaufaniu* en masse (fr.) - ogólnie, całościowo* qui pro quo (łac.) - pomyłka, nieporozumienie [część objaśnień pochodzi ze strony gimnazjum.pl] http://www.16wdh.pl/spiewnik/grafika/Rejtan.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 24.03.2006 00:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Marca 2006 Fisz [eF-I-eS-Zet] "Bla bla bla" Aha, nie rozmawiamy, nie rozmawiamy ze sobą wcale,Każdy z nas kryje gdzieś w głębi smutki, smutki i żale... yhm Nie rozmawiamy ze sobą, nie rozmawiamy wcale,Każdy z nas kryje gdzieś w głębi smutki i żale.Tak właśnie jest. Tylko "dzień dobry", "jak leci", "w porządku", "do jutra".Takie bla bla bla, ukrywamy prawdę, nie gadamy o niej wcale.Łapię się na tym, że gdy rozmawiam z przyjaciółmiTo tak naprawdę nie mówimy o sobie,Przelatujemy przez różne tematy,Lecz nigdy o tym, co boli, każdy skrywać to w sobie woli.Czasami nie mamy czasu, by wysłuchać kogoś od początku do końca.Jedno słowo może tak wiele pomóc, może działać cuda,Przywrócić sens, wprowadzić na słuszną drogę, to się może udać. Mam dwadzieścia dwa lata i ciągle nie mam prawa jazdy,Lecz dzięki temu jeżdżę autobusami, tramwajami,Ukochanym metrem, bo nie stać mnie na taxi,Lecz są to dla mnie podróże ekscytujące,Bo mogę podsłuchiwać rozmowy ludzi,Które mogą być pouczające. Wchodzą do metra, a raczej się pchają,A ja nasłuchuję, o czym ci ludzie ze sobą rozmawiają.Jakieś młode panienki stoją naprzeciw mnie,Myślę, że z lat szesnaście najwyżej mają.Mówi jedna do drugiej "Tak się na...ałam,Że gdy wróciłam do domu nad kiblem godzinę sterczałam."Odwracam głowę.Po drugiej stronie dwóch kolesi rozmawia ze sobą.Jeden do drugiego mówi "Wczoraj tak się na...ałem,Że całą noc drogi do domu szukałem."I takie prowadzi się rozmowy,To standard, chleb powszedni,Nieważne, czy rozmawiająKobiety, mężczyźni, bogaci czy biedni.Starsi narzekają, powiadają jak ciężko na każdym kroku.Zamykam oczy i słyszę te same schematy:"Cześć, jak się czujesz, papa, trzymaj się."Wszystko zmienia się w jedną wielką paplaninęDosłownie o niczym, takie bla bla bla. I tak sobie o tym rozmyślałemI więc, gdy zacząłem z kimś rozmawiaćPytam się, czy coś go boli, czy chce o czymś pogadać,A wtedy z ciężaru się wyzwoli.A on na mnie wybałusza gały. Pobladł cały,Popukał się w głowę.Więc ja pytam,Czy tak dobrze jest nic nie mówić wcaleI gromadzić w sobie wszystkie smutki i żale ojoj A nie rozmawiamy, nie rozmawiamy ze sobą wcale ojojKryjemy w sobie smutki, smutki i żale ojojA nie rozmawiamy, nie rozmawiamy ze sobą wcale ojojKryjemy w sobie smutki, smutki i żale. A słucham często, co do powiedzenia mają nowi mikrofonowi wyjadacze.Rozczarowuję się bardzo szybko nad tym, więc ubolewam,Że tak wielu do gadania za mikrofonem, lecz słowa rzucone na wiatrGdzieś ulatują, ulatują gdzieś ponad dach, unoszone lekko, bo są tak puste,Zaśmiecają dobre bity, które mogą być naprawdę tłuste.Włączam kasetę i słyszę mniej więcej coś takiego:"Na...ałem się", później jeszcze kilka razy rzucił k...a,A dalej było coś o blantach i znowu kilka razy k...a,Ja z tego nic nie rozumiem, w tym nie ma nic tak naprawdę, co w Tobie się kryje.Wszyscy zgrywają twardzieli, ja w to nie wierzę,Bo wiem, że w każdym znajdzie się lęk i przerażenie.Oni nawijają swoje, a ja słyszę tylko bla bla blaNaciskam moim długim krzywym palcem stop w magnetofonieNiczego nowego raczej nie usłyszę,Więc kasetę do śmietnika transportują moje dłonie ojoj A nie rozmawiamy, nie rozmawiamy ze sobą wcale ojojKryjemy w sobie smutki, smutki i żale ojojA nie rozmawiamy, nie rozmawiamy ze sobą wcale ojojKryjemy w sobie smutki, smutki i żale. Jeszcze inna sytuacja. Często piątki czy sobotySpędzam w jakiś małych pubach czy klubach.Idę Nowym Światem czy Stare MiastoWieczorem w tych dniach wszędzie tutaj jest tak ciasno.Siedząc przy stolikach, paląc tytoń, popijając alkoholemJedni spędzają wieczór nad, a inni pod stołem.Hałas od rozmów, każdy przekrzykuje muzykę.I zgadnijcie, co tak naprawdę ja słyszę ?To, o czym właśnie tutaj w tej chwili piszę, zwykłe bla bla bla,Bo rozmowa jest o niczym, o niczym rozmowa,Mówimy tym samym językiem, choć coraz bardziej zdeformowanym.Mamy swoje ambicje, żale, ideały się sprzedały,Lecz nie ubolewam nad tym, tylko nad tym,Że tak naprawdę słabo siebie znamy,Bo ze sobą coraz mniej rozmawiamy,Choć co opowiadac mamy,Lecz za maską twardziela wszystko chowamy.Choć tak blisko siebie mieszkamy,Mówimy tylko: "Cześć, jak tam?"Czy tylko tyle do powiedzenia mamy ? Nie sądzę.Język do kolan, jeśli chodzi o pieniądze,A jeśli porozmawiać, to tylko bla bla blaOby jakoś szybko zleciał czas.A jeśli rozmawiać to tylko bla bla blaOby jakoś szybko zleciał czas. Nasłuchuję, posłuchuję, coś wlatuje mi do ucha,Ja znowu słyszę bla bla bla.Nasłuchuję, posłuchuję, coś wlatuje mi do ucha,Ja znowu słyszę bla bla bla.Nasłuchuję, posłuchuję, coś wlatuje mi do ucha,Ja znowu słyszę bla bla bla. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.