Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Bogdan Olewicz

muz. Zbigniew Hołdys

 

"Różne rozmowy z życiem"

LP "I ching"

 

 

Jak strach na wróble w letni zmierzch

drogą stary aktor szedł;

by zabić czas przed sobą grał

role z różnych sztuk.

"Życie - rzekł - oto błaznów król!

Wabi cię po to by jak szczur

do gardła dopaść i wysysać krew.

Oto teatr jest!"

 

"Och to tylko gra!" — tak generał rzekł

obserwując w polu armie dwie.

Bitwy zgiełk i okrutną śmierć

przykrył pierwszy śnieg.

"Ja byłem kiedyś młody - wódz obniżył głos -

i wierzyłem w ideałów moc.

Tyranowi służę dziś.

I nie wierzę w nic!"

 

czasem ja nie wiem sam

czy to wszystko zrobić mam

tyle wciąż ode mnie chcesz

za to że pokochasz mnie

 

Gdzieś na stacji metra za jednym z mórz

podszedł do mnie i wyciągnął nóż.

"Życie cię znudziło - mówi w oczy mi -

czas na ciebie już!"

"Jezu! Nie rób tego! - krzyczę - to co chcesz ci dam!"

"Ja przed sobą całe życie mam

wielka miłość czeka mnie."

Odszedł śmiejąc się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks później...
  • Odpowiedzi 66
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Jacek Kaczmarski

 

"Czerwony autobus"

(wg obrazu B. W. Linkego)

 

Pędzimy przez Polską dzicz

Wertepy, chaszcze, błota

Patrz w tył - tam nie ma nic

Żałoba i sromota

Patrz w przód - tam raz po raz

Cel mgłą niebieską kusi

Tam chce być każdy z nas

Kto nie chce chcieć - ten musi!

W czerwonym autobusie

W czerwonym autobusie

W czerwonym autobusie mija czas!

 

Tu stoi młody Żyd

Nos zdradza - Żyd czy nie Żyd

I jakby mu było wstyd

Że mimo wszystko przeżył

A baba z koszem jaj

Już szepce do człowieka

- Wie o tym cały kraj

Że Żydzi to bezpieka!

Więc na co jeszcze czekasz!

Więc na co jeszcze czekasz!

Więc na co jeszcze czekasz! W mordę daj!

 

Inteligentna twarz

Co słucha zamiast mówić

Tors otulony w płaszcz

Szyty na miarę spluwy

A kierowniczy układ

Czerwony wiodąc wóz

Bezgłowa dzierży kukła -

Generalissimus!

Dziełem tych dwóch marszruta!

Dziełem tych dwóch marszruta!

Dziełem tych dwóch marszruta! - Luz i mus!

 

Za robotnikiem ksiądz

Za księdzem kosynierzy

I ktoś się modli klnąc

Ktoś bluźni, ale wierzy

Proletariacki herszt

Kapować coś zaczyna

Więc prosty robi gest

I rękę w łokciu zgina!

Nie ruszy go lawina!

Nie ruszy go lawina!

Nie ruszy go lawina! Mocny jest!

 

A z tyłu stary dziad

W objęcia wziął prawiczkę

Złośliwy czyha czart

W nadziei na duszyczkę

Upiorów małych rząd

Zwieszony u poręczy

W żyły nam sączy trąd

Zatruje! I udręczy!

Za oknem Polska w tęczy!

Za oknem Polska w tęczy!

Za oknem Polska w tęczy! Jedźmy stąd!

 

 

1981

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Kiedy czytałem Józefa Mackiewicza....

Kiedy oglądałem "Oblicza śmierci"..

I dziś znów to samo pytanie... dlaczego świat jest taki ???

Może to tylko niedoskonałość umysłu....

Może Mackiewicz ma rację ?

 

 

 

 

Józef Mackiewicz

 

"Kontra" [maleńki fragment]

 

 

Są dwie prawdy na świecie.

 

Pierwsza to ta, która ściśle otacza ziemię i wiernie odbija w wodzie płynące górą obłoki. Oddaje echem w górach. Rejestruje dokładnie szum lasu i trzciny nad jeziorem. Wie gdzie ma leżeć każdy kamień w płytkim potoku i dlaczego wywołuje odgłos wiecznego plusku.

Ta prawda słyszy najmniejszy szmer owada i najbłahsze słowo ludzkie. Nie uśmiecha się jednak nigdy, nawet wtedy gdy świeci słońcem poprzez płatki jabłoni na wiosnę.

Ale też nie marszczy się, nie wykrzywia oblicza złością nawet wtedy, gdy z obłoków czyni chmury i pędzi je nad płaską ziemią zwiastując burzę. Nie okazuje ani miłości ani nienawiści. Z niczego nie kpi, gdyż niczego co jest na ziemi nie uważa za śmieszne. Nad niczym nie rozrywa szat, gdyż nic co jest na ziemi nie wydaje się jej tego godne. Niczego nie zmienia i niczego nie przeinacza. Kto zabił muchę ten zabił. Kto zabił człowieka ten zabił. Jest idealnie obojętna, bo idealnie obiektywna. Jest prawdą całkowitą gdyż przyrodzoną.

Za jedyną jej cechę nadprzyrodzoną poczytywać by można pewną tajemnicę, dotychczas przez nikogo jeszcze niezgłębioną: w jaki sposób, a przede wszystkim w jakim celu, wyrodziła z siebie, w tym samym lesie i stepie, w miastach i na polu, na lądzie, na wodzie i w powietrzu - drugą prawdę?

 

Ta druga prawda składa się pozornie tylko z dobra i zła. Ale omyliłby się, kto by jej uwierzył na słowo. Gdyż jej dobro i zło są pojęciami względnymi.

Ta prawda nigdy nie spoczywa, a wskutek tego rzadko odbija dokładnie oblicze rzeczy. Dlatego wykrzywia się często uśmiechem komizmu lub grymasem złości. Będąc w ciągłym ruchu ledwo nadążyć może za masą słów i gestów ludzkich. Twierdzi, że stara się je rejestrować równie dokładnie co prawda pierwsza, lecz w rzeczywistości stara się je tylko dopasować do swoich względnych celów, a w pośpiechu życia wiele przeinacza.

Mogłoby się zdawać, że jest powierzchowna jak poranna mgła, którą rozproszą pierwsze promienie słońca lub rozpędzi poranny wiaterek. Ale tak nie jest. Utrzymuje się bowiem na powierzchni kurczowo czepiając skrawków pierwszej prawdy. Rozpłaszczając na ziemi zaklina się na te same lasy, pola i źródła, powołuje się na świadków, czy to będą trele ptaka, krzyk rozdzieranego kota, czy krew człowieka, umiejętnie przywoływane przed trybunał wyobraźni ludzkiej; wszakże zawsze z pominięciem innych świadków... ta druga prawda umizga się, wykręca, wznosi ręce do słońca, przeklina deszcz i burzę. Obiecuje Bóg wie co. Rzadko dotrzymuje.

 

O ile pierwsza z tych prawd jest milcząca, o tyle druga często bardzo propagandowa. O ile pierwsza obojętna, o tyle druga namiętna. Wiedząc o tym, że nie jest jedną tym bardziej okrzykuje się za jedyną, a przez to obowiązującą. I do pewnego stopnia ma rację, gdyż jest to prawda urzędowa, to znaczy zależna od urzędowego charakteru ustroju, czy nastroju, w którym jest głoszona. W skrócie można by powiedzieć o niej, że jest prawdą koniunkturalnego interpretowania prawdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Public Enemy

 

LP: Fear Of A Black Planet

 

 

"Burn Hollywood, burn"

 

(Jackson - Hardy - Shocklee - Sadler - Ridenhour)

 

Chuck D:

 

Burn Hollywood burn I smell a riot

Goin' on first they're guilty now they're gone

Yeah I'll check out a movie

But it'll take a Black one to move me

Get me the hell away from this TV

All this news and views are beneath me

Cause all I hear about is shots ringin' out

So I rather kick some slang out

All right fellas let's go hand out

Hollywood or would they not

Make us all look bad like I know they had

But some things I'll never forget yeah

So step and fetch this sh*t

For all the years we looked like clowns

The joke is over smell the smoke from all around

Burn Hollywood burn

 

Ice Cube:

 

Ice Cube is down with the PE

Now every single b*tch wanna see me

Big Daddy is smooth word to muther

Let's check out a flick that exploits the color

Roamin' thru Hollywood late at night

Red and blue lights what a common sight

Pulled to the curb gettin' played like a sucker

Don't fight the power ... the motherf***er

 

Big Daddy Kane:

 

As I walk the streets of Hollywood Boulevard

Thinkin' how hard it was to those that starred

In the movies portrayin' the roles

Of butlers and maids slaves and hoes

Many intelligent Black men seemed to look uncivilized

When on the screen

Like a guess I figure you to play some jigaboo

On the plantation, what else can a n*gger do

And Black women in this profession

As for playin' a lawyer, out of the question

For what they play Aunt Jemima is the perfect term

Even if now she got a perm

So let's make our own movies like Spike Lee

Cause the roles being offered don't strike me

There's nothing that the Black man could use to earn

Burn Hollywood burn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Recepta na cały rok

 

Bierzemy 12 miesięcy,

oczyszczamy je dokładnie

z goryczy, chciwości, małostkowości i lęku,

po czym rozkrajamy każdy miesiąc

na 30 lub 31 części tak, aby zapasu

wystarczyło dokładnie na cały rok.

 

Każdy dzień przyrządzamy osobno

z jednego kawałka pracy

i dwóch kawałków pogody i humoru.

 

Do tego dodajemy trzy duże łyżki

nagromadzonego optymizmu,

łyżeczkę tolerancji,

ziarenko ironii i odrobinę taktu.

 

Następnie całą masę polewamy dokładnie

dużą ilością miłości. Gotową potrawę

przyozdabiamy bukietem uprzejmości

i podajemy codziennie z radością

i filiżanką dobrej, orzeźwiającej herbatki.

 

Ketherina Elizabeth Gorthe

 

 

SMACZNEGO! :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rafał Muszer

 

 

o Przydzielaniu darmowych szans

 

 

Skasowany bilet może posłużyć jeszcze

jako notes, albo miniaturowa harmonijka

na której przygrywać będą lęki i zmory Wojtka.

 

Autobus zawrócił na ostatnim przystanku

i zmierza ponownie na początek.

Dobry moment, aby zacząć

wszystko od nowa?

 

Najpierw golgota, potem

zmartwychwstanie i tak

w obłędnym cyklu

szukam wyjścia.

 

 

 

 

 

 

o Miejscach

 

 

Po jakimś czasie wracam do miejsca,

z którego wyszedłem, bez względu

na obrany kierunek. Puste ulice

doskonale sobie radzą.

 

Wystarczy schować się za drzewem

i obserwować jak wystawy

odbite od wilgotnej skóry, płaczą.

 

Skręcam w trzecią bramę, schodzę

do piwnicy, zastanawiam się,

jak głęboko.

 

 

 

 

 

 

o Nietypowych liniach

 

 

Pulsujące pod skronią sufitu żyłki,

łączą rozmieszczone w Omamie punkty.

Pajęczyna przypadkowych zależności

wiąże palce, powieki i czynniki obce.

 

Rozmowa na półsensy i niedopowiedzenia

może mieć nieograniczone konsekwencje.

Trudno będzie je potem opanować. Tak jak

ciężko znaleźć bezpieczne wyjście z tej sytuacji.

 

Powiew, który spłynął z obrotowego wiatraka,

ściągnął do siebie pozornie odległe końce,

powodując drgania na nietypowych liniach.

 

Drzwi wpuszczają kolejnego przechodnia,

powieki wykonują bezpieczny manewr.

Jesteśmy już o jeden krok od tego miejsca.

 

 

 

 

 

 

o Pomyłkach

 

 

Przyszedłem wcześniej

i spóźniłem się na miejsce,

z którego odszedłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Jacek Kaczmarski

 

"Karzeł"

(wg obrazu D. Velasqueza)

 

 

Tej księgi do końca już czytać nie muszę

Choć większa ode mnie i ledwo w połowie

Ogromne oburącz przewracam arkusze -

Ostatnią stronicę bez trudu dopowiem.

 

By przyszłość dokładnie przewidzieć, wystarczy

Znad kart podnieść wzrok i popatrzeć wam w twarze.

Nic dla was nie musi oznaczać mój starczy

Wzrok z twarzy od dziecka zmarszczonej - jam karzeł.

 

Gnom zły i złośliwy, świat widzę ponuro,

Bom czarno ubrany, wzrost - pożal się Boże!

Ja czytać nie muszę - ja czuję to skórą,

Co dziś źle się toczy - potoczy się gorzej!

 

Nie mnie korzyść z waszych uczt, rzezi i bojów.

Najwyżej sos chlapnie lub krew po stronicy.

Mrowiska pól i bitew i dworskich pokojów

Za pokarm spokojnej posłużą źrenicy.

 

Tej księgi do końca już czytać nie muszę.

Zginiemy, a nasze pałace się zwalą.

Dojrzyjcie wśród cieni skarlałą mą duszę -

Jak mnie niepozornych nie żegna się z żalem.

 

 

26.10.1982

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosa Fliegelweilt

 

"Powiedzmy, ileż to"

 

Trzeba radości, by

jeden dzień przeżyć

i księgę napisać,

 

trudniej jest tylko

ogień połykać, gdy

patrzą na ciebie oczy,

 

choć nie są to wcale oczka

tej sieci rzuconej na płytko

twojego patrzania,

 

jeno żrące gwiazdy.

 

 

 

Pamięci Andrzeja Partuma

 

Groß-Dombrowka, 26 kwietnia 2004

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przegląd Piosenki Prawdziwej "Zakazane piosenki", Gdańsk 1981.

Słowa wykropkowane to słynne zaklęcie, pomagające wyjść z matni totalitarnego więzienia jedynej słusznej prawdy. Nie tylko w "Sekmisji".

 

 

 

Andrzej Garczarek

 

"Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał"

 

Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał

Wrogów poszukam sobie sam

Dlaczego k.... ..., bez przerwy

Poucza ktoś, w co wierzyć mam?

 

Niech się gazeta "Neues Deutschland"

Wstrzyma z wstępniakiem o "pomocy"

Bo tu są ludzie, którzy jeszcze

Budzą się z krzykiem w środku nocy...

 

Zaiste, wierny to przyjaciel

Wszak znów pucuje śniedź pomników

Na wieczną chwałę i pamiątkę...

Pruskich kaprali-Fryderyków!

 

Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał

Wrogów poszukam sobie sam

Dlaczego k.... ..., bez przerwy

Poucza ktoś, w co wierzyć mam?

 

Jakim wy prawem o wolności

Głosicie 'bracia' w "Rudym Prawie"...?

Wszak to od waszej

Nie ostatni

Zwariował pisarz Ota Pavel!

 

Przebacz mi smutna Bratysławo,

Hradcu Kralowy, Zlata Praho...

Za śmierć jaskółki tamtej wiosny

I polskie tanki nad Wełtawą.

 

Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał

Wrogów poszukam sobie sam

Dlaczego k.... ..., bez przerwy

Poucza ktoś, w co wierzyć mam?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek Wachnowski

 

"Nie będziesz"

 

Gdy anteny wyższe od drzew,

a na niby pada deszcz i wieczory

zabijają nas w południe.

 

Gdy powietrze już oddychać nie ma sił,

a na dachach ołów lśni

i o łatwo coraz trudniej.

 

Nie będziesz tam jakimś poetą,

tylko najgorszym na świecie,

nie będziesz ty wódek smakoszem,

tylko zapity na śmierć.

 

Gdy pojęcia znaczą coraz mniej,

a obrączki złoty brzęk

znaczy tyle co pieniądze.

 

Kiedy wszyscy krzyczą tylko:

musisz? - chciej - dużo dawaj - mało miej,

proszę wybacz, że tak sądzę.

 

Nie będziesz tam jakimś poetą,

tylko najgorszym na świecie,

nie będziesz ty wódek smakoszem,

tylko zapity na śmierć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Monika Ples

 

"Obowiązki zapałki"

 

Kiedy zapałka została spożytkowana

Powinna była spokojnie zgasnąć

Bez protestów

Miała obowiązek oddać siły żywotne

powietrzu

Żeby jeszcze raz taktowna

nieruchomość

Okazała się silniejsza niż ekspresja

Miała obowiązek potwierdzić

mądrości

Filozofów z miast białych cegieł

Miała obowiązek milczeć

 

Można żałować, że się słuchało

żółtego syku: "Podpalę, podpalę

wszystko,

Płonąć będzie obrus, firanka,

Karty tej mądrej księgi

i rozgorączkowany

Asfalt pod nogami

Podpalę, a ty nie przeszkodzisz..."

 

Bo obowiązkiem zapałki

Jest nie wzbudzać niepokoju,

Kiedy została już spożytkowana

 

Można się cieszyć, że się przeszkodziło

Jak każdej innej

Zwykłym warunkiem życia

 

 

 

 

 

ks. Jan Sochoń

 

"Płomień"

 

Istnieję, bo oddech miarowo

podsłuchuje ziemię, bez względu

na to, czy pada za oknem,

czy szumią chmury zaledwie.

 

Istnieję, aby dowieść,

że ktoś mocniejszy wiąże snopy,

nacina korę, nie unosi się pychą.

 

Radzi tylko, bym swego szczęścia

nie przegrał, ale rozumiał,

że otrzymane w darze śpiewa

w konarach śmiertelnego życia:

 

tyle potrafi rozpalony płomień.

 

 

 

"Zapowiedź"

 

Jak zapowiedzieć śmierć,

żeby nie ranić pełnych bukietów,

owoców, porozrzucanych w bezładzie

na niskiej sofie lata.

 

Jak zapowiedzieć śmierć,

aby trwało oczekiwanie, oddech

listów z zaręczynową prośbą.

 

Jak zapowiedzieć śmierć,

aby wiatr nadal chłodził usta

a noce przynosiły sny.

 

Jak zapowiedzieć śmierć,

bezboleśnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MARTINA McBRIDE LYRICS

 

"In My Daughter's Eyes"

 

In my daughter's eyes I am a hero

I am strong and wise and I know no fear

But the truth is plain to see

She was sent to rescue me

I see who I wanna be

In my daughter's eyes

 

In my daughter's eyes everyone is equal

Darkness turns to light and the

world is at peace

This miracle God gave to me gives me

strength when I am weak

I find reason to believe

In my daughter's eyes

 

And when she wraps her hand

around my finger

Oh it puts a smile in my heart

Everything becomes a little clearer

I realize what life is all about

 

It's hangin' on when your heart

has had enough

It's giving more when you feel like giving up

I've seen the light

It's in my daugter's eyes

 

In my daughter's eyes I can see the future

A reflection of who I am and what will be

Though she'll grow and someday leave

Maybe raise a family

When I'm gone I hope you see how happy

she made me

For I'll be there

In my daughter's eyes

 

A piosenke mozna sciagnac sobie tutaj http://www.terrificmusic.com/files/music_I.html

Jak ktos lubi. Ja lubię!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różewicz

 

ZABIEGI

 

Nasze ciała

to stworzenia praktyczne

mają dusze nieśmiertelne

ale

kiedy zajdzie potrzeba

żyją długo i szczęśliwie

bez duszy

 

jedz

jedz owoce

jedz biały ser

 

Ciało chodzi na zabiegi

ciało zabiega

o dobre samopoczucie ciała

nie denerwuj się

chodź na spacery

używaj ruchu oddychaj

głęboko

 

pod ziemią nie ma

głębokiego oddechu

 

Ciała rodziców mówią

do ciał dzieci jedz

to będziesz duże

będziesz silne jedz jedz

będziesz śliczne tłuściutkie

 

Dobra wróżka z małego ekranu

mówi ze słodkim uśmiechem

a teraz dobranoc

dobranoc państwu

dobranoc dzieci

dobranoc

dobranoc

dobranocka

życie jest wieczne

program trwa wiecznie

 

ambicją naszą jest

zejście do podziemi z uśmiechem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

To Amsterdam

 

(G. Beart / F. Łobodziński)

 

To Amsterdam - nie brak tam Boga, nie brak dam,

Widziały damy oczy me, lecz Boga nie.

To Amsterdam.

 

To Amsterdam - nad wodą dusze pośród tam,

Jest woda gdziekolwiek się ruszysz, lecz brak duszy.

To Amsterdam

 

To Amsterdam - rower z tramwajem sam na sam,

A statki ciągle kochają się wprost na szosie.

To Amsterdam.

 

Jest tam Bóg i są też damy,

Widzę damy, więc gdzie jest Bóg?

 

To Amsterdam - nie brak tam Boga, nie brak dam,

Widziały damy oczy me, lecz Boga nie.

To Amsterdam.

 

To Amsterdam - guldenów z diamentami kram,

Kupno i sprzedaż, bierz co chcesz, wiaterek też.

To Amsterdam.

 

To Amsterdam - jest tu Van Gogh i jest Van Damm,

Są małpy, skalpy i trofea są w muzeach.

To Amsterdam.

 

Jest tam Bóg i są też damy,

Widzę damy, więc gdzie jest Bóg?

 

To Amsterdam - Chiny, Afryka i Islam,

Całują się i cały świat jak brata brat.

To Amsterdam.

 

To Amsterdam - hipopotamy i mrówki tam,

Połączył pocałunku cud zuchwały ciut.

To Amsterdam.

 

To Amsterdam - Bóg Abrahama - czy go znam?

Ten młody bonza na nabrzeżu - czy to Jezus? Nie.

To Amsterdam.

 

Jest tam Bóg i są też damy,

Widzę damy, więc gdzie jest Bóg?

 

To Amsterdam - nie brak tam Boga, nie brak dam,

Widziały damy oczy me, lecz Boga nie.

To Amsterdam.

 

To Amsterdam - przed sklepem płonie ptasi klan

I robi pięknym manekinom małe kino.

To Amsterdam.

 

To Amsterdam - w hammamach, w saunach, mówię wam,

Marcuse ogłasza swe przesłanie na posłaniach.

To Amsterdam.

 

Jest tam Bóg i są też damy,

Widzę damy, więc gdzie jest Bóg?

 

To Amsterdam - z haszyszem sklep niejeden znam,

Balsamem pokrył dym samotny jedną z dam.

To Amsterdam.

 

To Amsterdam - mój duch pod niebo wzleciał sam

W mych plecach drzwi ktoś starym nożem mu otworzył

To Amsterdam

 

To Amsterdam - nie brak tam Boga, nie brak dam

Widziały damy oczy me, lecz Boga nie

To Amsterdam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Julian Tuwim

 

"Pierwsza kolacja w pensjonacie"

 

 

Cztery paniusie jędzowate

Dziobią nosami filiżanki

I przyglądają się zjadliwie

Butelce wina na mym stole.

 

Panna Mimosenduft z Tarnowa

Omdlewające ma spojrzenie

I głośno mówi z panem Pinklem

O "Wiadomościach literackich".

 

Dyrektor z Pszczyny promienieje

I wylizując sos z talerza

Czyta w kurierku z satysfakcją

Matrymonialne ogłoszenia.

 

Lecz Kolasiński z Częstochowy

Jest tutaj duszą towarzystwa!

W rodzinnym mieście swym ten młodzian

Musi być pierwszym bilardzistą.

 

Z jaką piekielną gracją nosi

Ten ulubieniec dam miejscowych

Barwną chusteczkę batikową

W bocznej kieszonce marynarki!

 

Z jaką dystynkcją tudzież swadą

Wygłasza lotne aforyzmy:

"Taniec, faktycznie, proszę pani,

Obecnie sportem jest poniekąd".

 

Panna Mimosenduft żarłocznie

Świdruje wzrokiem tytuł książki

Na moim stole. Wreszcie szepce

Do pana Pinkla: "Klub Picwica".

 

Wielką sensację w towarzystwie

(Sensację i rozczarowanie)

Budzą me skromne słowa: "Proszę

Jeszcze kawałek chleba z masłem".

 

Panna Mimosenduft szaleje:

"Co on powiedział? Co powiedział?"

Pinkel z uśmiechem pobłażliwym

Powtarza: "On chce chleba z masłem".

 

Cztery paniusie jędzowate

Dziobią nosami i gadają:

"Wiersze wierszamy, moja pani,

A Żyd - czytałam sama w prasie"

 

A po kolacji biegnie za mną

Pinkel w binoklach i powiada:

"Przepraszam, zdaje się, pan Tuwim?

Pozwoli pan, że się przedstawię..."

 

 

1926

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Georges Brassens

 

"Śmierć za idee"

 

Dla idei ponieść śmierć - któż zna ideę większą?

Ja wszak wciąż żyję, bo na próżno szukam ich.

Gdy nawet znajdę coś, to inni się tak śpieszą,

Że na śmiertelny skok nie starcza mi już sił.

Czasami myślę, że być może to i racja,

Tak ogniem wiary płonąć, by podpalić stos.

A jednak zanim spłonę, muszę dodać coś:

Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz.

Śmierć - tak, ale nie zaraz.

 

Doradza przodków chór, by śpieszyć się powoli

I wciąż do przodu prąc, odpocząć parę chwil.

Bo jaki zysk jest w tym, że się wyciągnie nogi,

Jeżeli jutro już nie będzie dokąd iść.

Opóźniać każą zaś ten marsz taktyki prawa,

Wykazujące, że nim Bogu duszę dasz,

To najpierw stań i swą ideę dobrze sprawdź.

Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz.

Śmierć - tak, ale nie zaraz.

 

Niejeden święty mąż, martyrologię głosząc,

Sam długo zwleka, nim na szafot wdrapie się.

Bo dobrze taki wie, że lepiej jeszcze pożyć,

Z daleka patrząc w ten swój świątobliwy cel.

Dlatego zanim się wypełnia ich ofiara,

Nierzadko egzekucji dokonuje czas,

Lecz widać oni też wmawiają sobie tak:

Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz.

Śmierć - tak, ale nie zaraz.

 

Idea, jasna rzecz, wymaga poświęcenia,

Wyraźnie mówią to statuty wszystkich sekt.

Jednego chciałbym wszak od ofiar wyjaśnienia:

Jak wśród natłoku słów odnaleźć słuszną treść?

Sztandarów łopot to już dla mnie tylko hałas,

Więc prędko biegnę, gdy z oddali słyszę głos,

To mędrzec widząc grób, czym prędzej skręcił w bok.

Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz.

Śmierć - tak, ale nie zaraz.

 

Na próżno płynie krew i próżne hekatomby,

A złoty cielec wciąż przechodzi z rąk do rąk.

Bo jeśliby tu mogły zaradzić ścięte głowy,

To by na ziemi raj był już niejeden rok.

Lecz Bóg nie syty wciąż i ciągle chce nas karać,

Podsyca marzeń żar, na szańce każe iść,

By śmierć spragniona krwi, krew naszą mogła pić.

Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz.

Śmierć - tak, ale nie zaraz.

 

Mesjasze ofiar złych, apostołowie śmierci,

Możecie pierwsi iść - błogosławimy wam.

Lecz nam nie każcie tej ofiary z wami dzielić,

Niech najpierw każdy z was spróbuje tego sam.

Nareszcie ten rozpędzić można dance macabre,

Kostucha wreszcie chce wyznaczać sama los

I byle komu swych nie daje ostrzyć kos.

Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz,

Śmierć tak - ale nie zaraz.

Ale nie zaraz.

 

 

tłum. Filip Łobodziński

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moge powiedziec i ja co mnie meczy?

pewnie moge

 

uwielbiam fragment w filmie dawno temu w ameryce kiedy de Niro przychodzi do chinskiej kawiarenki , pali fajke i ten Jego boski usmiech wtedy, i jeszce ta muzyka Moricone

 

i jeszcze kiedy dzwoni w tym filmie telefon

 

i kiedy Debra mowi go thru noodles , please

 

no po prostu ten film jest genialny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 months później...

Tyle, ile można unieść

 

 

 

Agnieszka Bieńkowska

 

Nawet nie wiesz,

ile jest w Tobie siły.

Nie wiesz, ile możesz znieść

i ile jeszcze dla Ciebie przygotowano.

Nigdy nie spotyka nas większe nieszczęście

niż to, które możemy udźwignąć.

Twoje życie jest na Twoją miarę.

I nawet gdy coś

przygniata Cię do ziemi,

pamiętaj, że od dna

też można się odbić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Rejtan, czyli raport ambasadora

 

Jacek Kaczmarski wg obrazu Jana Matejki

 

 

Wasze Wieliczestwo, na wstępie spieszę donieść:

Akt podpisany i po naszej myśli brzmi.

Zgodnie z układem, wyłom w Litwie i Koronie

stał się dziś faktem, czemu nie zaprzeczy nikt.

 

Muszę tu jednak wspomnieć o gorszącej scenie,

której wspomnienie budzi we mnie żal i wstręt;

zwłaszcza, że miała ona miejsce w polskim Sejmie,

gdy podpisanie paktów miało odbyć się.

 

Niejaki Rejtan, zresztą poseł z Nowogrodu

(co w jakiś sposób jego krok tłumaczy mi)

z szaleństwem w oczach wszerz wyciągnął się na progu

i nie chciał wpuścić posłów w uchylone drzwi.

 

Koszulę z piersi zdarł, zupełnie jak w teatrze.

Polacy - czuły naród - dali nabrać się:

niektórzy w krzyk, że już nie mogą na to patrzeć,

inni zdobyli się na litościwą łzę.

 

Tyle hałasu, trudno sobie wyobrazić!

Wzniesione ręce, z głów powyrywany kłak.

Ksiądz Prymas siedział bokiem, nie widziałem twarzy,

Evidemment nie było mu to wszystko w smak.

 

Ponińskij wezwał straż - to łajdak, jakich mało,

do dalszych spraw polecam z czystym sercem go;

Branickij twarz przy wszystkich dłońmi zakrył całą,

Szczęsnyj-Potockij był zupełnie comme il faut.

 

I tylko jeden szlachcic stary wyszedł z sali,

przewrócił krzesło i rozsypał monet stos.

A co dziwniejsze, jak mi potem powiadali,

to też Potockij! (ale całkiem autre chose).

 

Tak a propos jedna z dwu dam mi przydzielonych

Z niesmakiem odwróciła się, wołając: - Fu!

Niech ekscelencja spojrzy, jaki owłosiony!

(co było zresztą szczerą prawdą, entre nous).

 

Wszyscy krzyczeli, nie pojąłem ani słowa.

Autorytetu władza nie ma tu za grosz;

i bez gwarancji nadal dwór ten finansować,

to może znaczyć dla nas zbyt wysoki koszt.

 

Tuż obok loży, gdzie wśród dam zająłem miejsce,

szaleniec jakiś (niezamożny sądząc z szat)

trójbarwną wstążkę w czapce wzniósł i szablę w pięści -

zachodnich myśli wpływu niewątpliwy ślad!

 

Tak przy okazji - portret Waszej Wysokości

tam wisi, gdzie powiesić poleciłem go,

lecz z zachowania tam obecnych można wnosić

że się nie cieszy wcale należytą czcią.

 

Król, przykro mówić, też nie umiał się zachować

(choć nadal jest lojalny, mogę stwierdzić to),

wszystko co mógł - to ręce do kieszeni schować,

kiedy ten mnisi lis Kołłątaj judził go.

 

W tym zamieszaniu spadły pisma i układy.

"Zdrajcy!" - krzyczano, lecz do kogo - trudno rzec.

Polityk przecież w ogóle nie zna słowa "zdrada",

a politycznych obyczajów trzeba strzec.

 

Skłócony naród, król niepewny, szlachta dzika

sympatie zmienia wraz z nastrojem raz po raz.

Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka,

to wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse.

 

Dlatego radzę - nim ochłoną ze zdumienia

tą drogą dalej iść, nie grozi niczym to;

wygrać, co da się wygrać! Rzecz nie bez znaczenia,

zanim nastąpi europejskie qui pro quo!

 

 

1980

 

 

 

* ambasadora - Nikołaja Repnina, ambasadora rosyjskiego w Rzeczypospolitej

* Wasze Wieliczestwo (ros.) - Wasza Wielmożność

* Nowogrodu - Nowogródka

* evidemment (fr.) - oczywiście

* comme il faut (fr.) - jak trzeba, jak należy, przyzwoity

* autre chose (fr.) - coś innego

* entre nous (soit dit) (fr.) - (mówiąc) między nami, w zaufaniu

* en masse (fr.) - ogólnie, całościowo

* qui pro quo (łac.) - pomyłka, nieporozumienie

 

 

[część objaśnień pochodzi ze strony gimnazjum.pl]

 

 

 

http://www.16wdh.pl/spiewnik/grafika/Rejtan.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

Fisz [eF-I-eS-Zet]

 

"Bla bla bla"

 

Aha, nie rozmawiamy, nie rozmawiamy ze sobą wcale,

Każdy z nas kryje gdzieś w głębi smutki, smutki i żale... yhm

 

Nie rozmawiamy ze sobą, nie rozmawiamy wcale,

Każdy z nas kryje gdzieś w głębi smutki i żale.

Tak właśnie jest.

Tylko "dzień dobry", "jak leci", "w porządku", "do jutra".

Takie bla bla bla, ukrywamy prawdę, nie gadamy o niej wcale.

Łapię się na tym, że gdy rozmawiam z przyjaciółmi

To tak naprawdę nie mówimy o sobie,

Przelatujemy przez różne tematy,

Lecz nigdy o tym, co boli, każdy skrywać to w sobie woli.

Czasami nie mamy czasu, by wysłuchać kogoś od początku do końca.

Jedno słowo może tak wiele pomóc, może działać cuda,

Przywrócić sens, wprowadzić na słuszną drogę, to się może udać.

 

Mam dwadzieścia dwa lata i ciągle nie mam prawa jazdy,

Lecz dzięki temu jeżdżę autobusami, tramwajami,

Ukochanym metrem, bo nie stać mnie na taxi,

Lecz są to dla mnie podróże ekscytujące,

Bo mogę podsłuchiwać rozmowy ludzi,

Które mogą być pouczające.

 

Wchodzą do metra, a raczej się pchają,

A ja nasłuchuję, o czym ci ludzie ze sobą rozmawiają.

Jakieś młode panienki stoją naprzeciw mnie,

Myślę, że z lat szesnaście najwyżej mają.

Mówi jedna do drugiej "Tak się na...ałam,

Że gdy wróciłam do domu nad kiblem godzinę sterczałam."

Odwracam głowę.

Po drugiej stronie dwóch kolesi rozmawia ze sobą.

Jeden do drugiego mówi "Wczoraj tak się na...ałem,

Że całą noc drogi do domu szukałem."

I takie prowadzi się rozmowy,

To standard, chleb powszedni,

Nieważne, czy rozmawiają

Kobiety, mężczyźni, bogaci czy biedni.

Starsi narzekają, powiadają jak ciężko na każdym kroku.

Zamykam oczy i słyszę te same schematy:

"Cześć, jak się czujesz, papa, trzymaj się."

Wszystko zmienia się w jedną wielką paplaninę

Dosłownie o niczym, takie bla bla bla.

 

I tak sobie o tym rozmyślałem

I więc, gdy zacząłem z kimś rozmawiać

Pytam się, czy coś go boli, czy chce o czymś pogadać,

A wtedy z ciężaru się wyzwoli.

A on na mnie wybałusza gały. Pobladł cały,

Popukał się w głowę.

Więc ja pytam,

Czy tak dobrze jest nic nie mówić wcale

I gromadzić w sobie wszystkie smutki i żale

ojoj

 

A nie rozmawiamy, nie rozmawiamy ze sobą wcale

ojoj

Kryjemy w sobie smutki, smutki i żale

ojoj

A nie rozmawiamy, nie rozmawiamy ze sobą wcale

ojoj

Kryjemy w sobie smutki, smutki i żale.

 

A słucham często, co do powiedzenia mają nowi mikrofonowi wyjadacze.

Rozczarowuję się bardzo szybko nad tym, więc ubolewam,

Że tak wielu do gadania za mikrofonem, lecz słowa rzucone na wiatr

Gdzieś ulatują, ulatują gdzieś ponad dach, unoszone lekko, bo są tak puste,

Zaśmiecają dobre bity, które mogą być naprawdę tłuste.

Włączam kasetę i słyszę mniej więcej coś takiego:

"Na...ałem się", później jeszcze kilka razy rzucił k...a,

A dalej było coś o blantach i znowu kilka razy k...a,

Ja z tego nic nie rozumiem, w tym nie ma nic tak naprawdę, co w Tobie się kryje.

Wszyscy zgrywają twardzieli, ja w to nie wierzę,

Bo wiem, że w każdym znajdzie się lęk i przerażenie.

Oni nawijają swoje, a ja słyszę tylko bla bla bla

Naciskam moim długim krzywym palcem stop w magnetofonie

Niczego nowego raczej nie usłyszę,

Więc kasetę do śmietnika transportują moje dłonie

ojoj

 

A nie rozmawiamy, nie rozmawiamy ze sobą wcale

ojoj

Kryjemy w sobie smutki, smutki i żale

ojoj

A nie rozmawiamy, nie rozmawiamy ze sobą wcale

ojoj

Kryjemy w sobie smutki, smutki i żale.

 

Jeszcze inna sytuacja. Często piątki czy soboty

Spędzam w jakiś małych pubach czy klubach.

Idę Nowym Światem czy Stare Miasto

Wieczorem w tych dniach wszędzie tutaj jest tak ciasno.

Siedząc przy stolikach, paląc tytoń, popijając alkoholem

Jedni spędzają wieczór nad, a inni pod stołem.

Hałas od rozmów, każdy przekrzykuje muzykę.

I zgadnijcie, co tak naprawdę ja słyszę ?

To, o czym właśnie tutaj w tej chwili piszę, zwykłe bla bla bla,

Bo rozmowa jest o niczym, o niczym rozmowa,

Mówimy tym samym językiem, choć coraz bardziej zdeformowanym.

Mamy swoje ambicje, żale, ideały się sprzedały,

Lecz nie ubolewam nad tym, tylko nad tym,

Że tak naprawdę słabo siebie znamy,

Bo ze sobą coraz mniej rozmawiamy,

Choć co opowiadac mamy,

Lecz za maską twardziela wszystko chowamy.

Choć tak blisko siebie mieszkamy,

Mówimy tylko: "Cześć, jak tam?"

Czy tylko tyle do powiedzenia mamy ? Nie sądzę.

Język do kolan, jeśli chodzi o pieniądze,

A jeśli porozmawiać, to tylko bla bla bla

Oby jakoś szybko zleciał czas.

A jeśli rozmawiać to tylko bla bla bla

Oby jakoś szybko zleciał czas.

 

Nasłuchuję, posłuchuję, coś wlatuje mi do ucha,

Ja znowu słyszę bla bla bla.

Nasłuchuję, posłuchuję, coś wlatuje mi do ucha,

Ja znowu słyszę bla bla bla.

Nasłuchuję, posłuchuję, coś wlatuje mi do ucha,

Ja znowu słyszę bla bla bla.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...