agnes 29.08.2002 08:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2002 Wydaje mi się,że trzeba raczej brać pod uwagę sytuację na rynku,ponieważ kredyty zaciągane na dłużej oprocentowane są wg zmiennej stopy procentowej/ad.kredytu w PLN/,Wiąże się to w sumie ze stabilnością złotego-ale to dotyczy gł.kredytów w PLN.Mając na uwage stabilność waluty USD ,miałam na myśli to,że kredyty zaciągane w tej walucie są najtańsze i mniej się na nich traci gdy nastepuje wzrost kursu waluty niż przy EURO-a wiadomo,że zależy to od stabilności złotego a co za tym idzie kursów walut ogłaszanych przez NBP. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EM 29.08.2002 10:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2002 Ryzyko kursowe jest niezależne od waluty. Pod uwage trzeba brać długotrwałe tendencje wzajemnych kursow walut. W perspektywie najbliższych lat EUR będzie się raczej (choć to są tylko spekulacje) wzmacniać wobec USD co oznacza jego relatywne potanienie w PLN; tak więc USD jako waluta kredytu jest obecnie chyba odrobinę lepszym wyjściem. Z drugiej strony trzeba rozważyć, że PLN będzie się usztywniać wobec EUR tak więc wzięcie kredytu w EUR oznacza lekko mniejsze ryzyko kursowe a w perspektywie 8-10 lat byc może w ogóle brak takiego ryzyka (po wprowadzeniu EUR jako waluty obowiązującej w Polsce). Do rozważenia jest jeszcze CHF jako waluta stabilna, której kurs wymiany (pod warunkiem, że nie będzie kryzysu walutowego ale tego nie zakłada nikt biorący kredyt w walucie) jest raczej stabilny w dłuższym okresie czasu. NIE MA ŁATWYCH WYBORÓW. P.S. Właśnie otworzyłem "Rzepę" i tam jest cały artykuł o tych zagadnieniach w dodatku "Moje pieniadze". Polecam lekture i zapewniam, że nie nazywam się Paweł Blajer . [ Ta Wiadomość była edytowana przez: EM dnia 2002-08-29 12:35 ] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Frankai 30.08.2002 02:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Sierpnia 2002 Panther - patrz na całość. Co z tego, że rata jest niższa, gdy jak zmienia się kurs waluty, to wpływa to na wartość całego kredytu? Pamiętaj - albo "wysoka" rata, albo wysokie ryzyko. Wybór należy do Ciebie. Ja wiem, że trudno upilnować kursu (. wypowiedź _Piotra) przy obostrzeniach w umowie, a przy mojej pracy (wyjazdy) to już niemożliwe i choć mam wpływy zależne częściowo od kursu (diety), to szykując się na komercyjny kredyt w przyszłym roku, myślę o PLN, bo jednak większa część wpływów to PLN. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
PANTHER 30.08.2002 21:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Sierpnia 2002 Frankai. Stawiam na razie na większe ryzyko, dlatego, że nie mam zamiaru płacić "złodziejskich" rat w zł. Dolar na razie dużo się nie zmienia.Taki jest mój wybór i póki co dobrze na tym wychodzę.Każdy ma wolną wolę i postępuje tak jak uważa. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ckwadrat 31.08.2002 21:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Sierpnia 2002 Kredyt w innej walucie niż comiesięczna pensja jest dobry dla tych, którzy mają nerwy na ruletkę lub są dobrzy we wróżeniu z fusów. Biorąc kredyt na naście lat trzeba brać pod uwagę długoterminowe perspektywy gospodarcze krajów, których waluty te dotyczą. Siłę waluty określają nie tylko stopy procentowe ale p.w. siła gospodarek. Kto się będzie szybciej rozwijał (wzmacniał swoją walutę): Ameryka, strefa euro czy Polska? Stawiam na kolejność jak napisałem. Tyle już u nas napsuto, że odkręcanie tego (aby zapewnić jaki taki wzrost gospodarczy) zajmie przynajmniej kilkanście lat właśnie. Pomijam kwestię wprowadzenia u nas euro, bo może do tego prędko nie dojść a jak dojdzie za szybko to skończy się Argentyną. Nie liczyłbym też na to, że po wejściu PL do UE nasza waluta się wzmocni. Jesli ktoś miał cokolwiek do czynienia z giełdą to wie, że przyszłe zdarzenia (jeśli są wysoce prawdopodobne) są już wliczone w cenę akcji czy pieniądza. I jeśli już do nich dochodzi to zachodzi na ogół ruch ceny w przeciwnym kierunku (na którym tracą zresztą naiwni). Dlatego wcale bym się nie zdziwił, gdyby złotówka po przystąpieniu PL do EU nie drgnęła albo wręcz nieco osłabła. Tym bardziej, że wciąż jest przewartościowana (ciekawe dlaczego...?). Odnośnie stabilności $ to mogę tylko dorzucić, że stopy w Stanach są już na tak niskim poziomie (po serii obniżek po 11 września), że pozostaje już im tylko ruch w górę... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 01.09.2002 11:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Września 2002 Chyba na razie nie ma obawy że zł bardzo osłabnie. Dopóki będzie w Polsce dziura budżetowa łatana rządowymi obligacjami o wysokim oprocentowaniu złotówka będzie mocna bo będą na nią chętni. Po diabła komu kupować dolary i trzymać na koncie o 0,5 %? Lepiej kupić obligacje i w tym samym czasie zarobić 10 razy tyle. A ryzyko mniejsze. Stąd chyba mocna złotówka. Zachodni inwestorzy kupują ją i kupują obligacje, a to powoduje że zł trzyma się nieźle, co w żadnej mierze nie odzwierciedla stanu gospodarki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Frankai 05.02.2004 15:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lutego 2004 Kto się będzie szybciej rozwijał (wzmacniał swoją walutę): Ameryka, strefa euro czy Polska? Stawiam na kolejność jak napisałem. [...] skończy się Argentyną. Nie liczyłbym też na to, że po wejściu PL do UE nasza waluta się wzmocni. [...] I jeśli już do nich dochodzi to zachodzi na ogół ruch ceny w przeciwnym kierunku (na którym tracą zresztą naiwni). [...] Odnośnie stabilności $ to mogę tylko dorzucić, że stopy w Stanach są już na tak niskim poziomie (po serii obniżek po 11 września), że pozostaje już im tylko ruch w górę... Lubię sobie od czasu do czasu wrócić do starych tematów i skonfrontować dawne opinie z bieżącą sytuacją. Swego czasu Dziuba była niezłym prorokiem w kwestii kursu Euro/$. Teraz wiele potwierdziło się z wypowiedzi Ckwadrat. Faktycznie Ameryka się rozwija najszybiej, ale wbrew temu $ nie jest mocny. Przeszkadza mu deficyt budżetowy USA i niskie stopy, które jeszcze trochę spadły od tamtej wypowiedzi, ale już wkrótce może wzrosną. Złotówka - wbrew obiegowym opiniom - się dalej osłabiła i zaczyna pachnieć Argentyną. W kwestii naszej gospodarki i waluty, to już niedługo będę optymistą Bo optymista to jest taki gość, co twierdzi, że już gorzej być nie może ------------------ Co do "stabilności waluty" - to nie dajmy się ogłupić bankowcom - taki twór nie istnieje. Oto szacunkowe dane za ostatnie 3 lata: USD: 3.65 (I.2004) - 4.55 (VII.2001) Zmiana -20% EUR: 3.4 (VI.2001) - 4.8 (II.2004) Zmiana +40% CHF: 2.2 (V.2001) - 3.05 (II.2004) Zmiana +40% YPN: 3.0 (I.2002) - 3.7 (X.2003) Zmiana +25% GBP: 5.4 (VI.2001) - 7.0 (II.2004) Zmiana +30% EUR, GBP i CHF są ze sobą w dużym stopniu skorelowane, ale żadna z nich nie jest skorelowana ze złotówką!!! Kredyt walutowy w Polsce zawsze był i jest obarczony dużym ryzykiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ckwadrat 05.02.2004 20:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lutego 2004 Rozumiem Frankai, że odświeżyłeś ten wątek po dziesiejszym, prawie 1-procentowym osłabieniu złotówki do najniższego w historii poziomu wobec euro. Niestety, wygląda na to, że 5 zł za euro to już niedaleka perspektywa. Może nawet dni dzielą nas od przkroczenia tej psychologicznej bariery. A później... wszystko możliwe. Ale nawet, jeśli nie będzie większego tąpnięcia, to i tak przerąbane, nie tylko dla tych, co wzięli kredyty w euro (czy CHF - uważanym swego czasu za bardzo stabilną walutę) ale dla wszystkich kupujących towary i usługi z jakimkolwiek wkładem zachodnim. Choć, z drugiej strony, może to dobry moment żeby się rozejrzeć za amerykańskim samochodem . Jednak, tak jak pisałem 2 lata temu, nie ważne, co się wydaje i przewiduje, ważne żeby nie uzależniać swojej przyszłości od tak nieprzewidywalnych zdarzeń jak światowa sytuacja gospodarcza i polityczna (kto mógł np. 2 lata temu przewidzieć wojnę w Iraku i ogromne zaangażowanie fianansowe USA tamże). Już samo wzięcie kredytu jest ryzykowne, a branie go w obcej walucie tylko zwiększa ryzyko. No i nie byłbym na najbliższe lata optymistą, przynajmniej dopóki u władzy jest więcej złodziei niż uczciwych ludzi i afera goni aferę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Frankai 05.02.2004 20:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lutego 2004 Ckwadrat - dokładnie tak. Po prostu taki przykład uczy pokory. Nic nie ma pewnego i nie oczekujmy, że coś od kogoś dostaniemy ("wezmę w Euro, bo jest mocne, to zarobię", "niech rząd da nam tanie kredyty", "niech rząd pilnuje kursu", itp.) A co do sytuacji - to nie jest najgorsze to, że zbliżamy się do 5zł za Euro, tylko że grozi to przekroczeniem 60%, a za tymi idzie obowiązkowe bilansowanie budżetu, a to będzie już prawie jak Argentyna. Ja chyba sobie dam radę, ale jak tu się cieszyć, jak w koło tyle biedy (bezrobocie jednak 20% a nie 18). Smutne to jakoś tak. A samochodów amerykańskich to raczej bym nie kupował. Tanie nie są, a jakość, że szkoda gadać. Sami Amerykanie wolą japońskie czy niemieckie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Frankai 05.02.2004 20:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lutego 2004 Aha - jeszcze jedno mnie skłoniło. Czytałem komentarz do artykułu o osłabieniu złotówki. Gość wziął kredyt w Euro. Równowartość 200 tys. zł. Po trzech latach spłacania zostało mu do spłaty ... 260 tys. Czy to powtórka pułapki kredytowej z początków lat 90, tylko w wersji EUR zamiast PLN? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ckwadrat 05.02.2004 21:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lutego 2004 Myślę, że przynajmniej Argentyna nam nie grozi, bo, o ile pamiętam, ich kłopoty wzięły się ze sztywnego związania peso z dolarem, czyli sztucznego podtrzymywania wartości waluty, mającego się nijak do osiągów gospodarczych. W końcu ten związek pękł i ich waluta osiągnęła rzeczywistą, denną wartość. U nas na szczęście kurs złotówki ustala rynek, co zapobiega przynajmniej szokowym dewaluacjom, ale w dłuższej perspektywie wartość złotówki może spadać, jeśli gospodarka naprawdę się nie odbije. Niby wzrost PKB w zeszłym roku nie był mały ale widać przecież gołym okiem jak daleko nam do rozwiniętych gospodarek. Przy tak rozwiniętej korupcji, fiskalizmowi i absurdalności wielu przepisów prędko ich nie dogonimy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ckwadrat 05.02.2004 21:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lutego 2004 ps. A obowiązkowe bilansowanie budżetu to samo w sobie nie jest takie złe. Może wreszcie w skali makro przestaniemy wydawać więcej niż zarabiamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Frankai 05.02.2004 21:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Lutego 2004 Ckwadrat - samo w sobie to owszem - nie, ale wyobraź sobie, że trzeba znaleźć/obciąć 1200zł "na łebka". Wyobraższ sobie co to będzie? Albo dorżną tych co jeszcze coś starają się robić, albo zagłodzą emerytów, albo pozwalniają kupę urzędników, nauczycieli i pielęgniarek. A najprawdopodobniej wszystkiego po trochu i będzie to samonakręcająca się dekoniunktura. To ja może grzecznie do skarpety zielone będę odkładał i trochę złota kupię, bo kryzys będzie, oj będzie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ckwadrat 06.02.2004 09:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 A na drzewach, zamiast liści, będą wreszcie wisieć... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jamles 06.02.2004 09:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 A na drzewach, zamiast liści, będą wreszcie wisieć... ...... chyba nie forumiści co wzieli kredyt w obcej walucie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
garo 06.02.2004 11:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 Wczoraj w telewizji mówili, że analitycy przewidują wzrost kursu EURO do 5,20 zl... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Benicio 06.02.2004 12:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 Witam Analityk to z definicji taki gość, który dziś Ci powie dlaczego się wczoraj pomylił . A w temacie - przy obecnych warunkach brałbym kredyt tylko w PLN. Kilka lat temu jeszcze bym się zastanawiał, ale teraz nie ma wg mnie alternatywy. Pozdrowienia B. PS. Param się analizami . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
woprz 06.02.2004 14:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 benicjo jeżeli biorę w chf po 3,4 to o ile chf musi podskoczyć żeby zrównał się z PLN za 5,5 (ściema BZ bo 5,5 jest tylko w pierwszym roku) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Marzek 06.02.2004 15:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 Myślę, że pomysł z braniem akurat teraz kredytu w walucie wcale nie jest taki pozbawiony sensu. Złotówka jest cholernie słaba. Czy może się jeszcze osłabić? Pewnie, że tak. Jak ktoś ma w CHF (ja mam), to oczywiście może się martwić. Ale wszystko zależy od tego czy wejdziemy do strefy Euro i kiedy oraz po jakim kursie. Bo przecież kiedyś będziemy zarabiać w EUR, a kredyty się bierze na wiele lat. I jeszcze jedno. Nie należy kredytu ciągle przeliczać na złote (aby wiedzieć, ile jeszcze zostało), bo przecież to jest zmienne. Ważne jest wysokość rat i łączny koszt kredytu. Jeśli bilans jest dodatni (a mimo spadku PLN, wciąż często jest dodatni), to nie ma się czym martwić. Kiedy bilans się pogarsza, to tzreba podjąć decyzję o przewalutowaniu.Więc nie należy wpadać w panikę. Oczywiście kto nie chce ryzykować ten powinien brać w PLN. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Frankai 06.02.2004 15:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 jeżeli biorę w chf po 3,4 to o ile chf musi podskoczyć żeby zrównał się z PLN za 5,5 Weź Excel'a i sobie przelicz. Załóż sobie na przykład, że po roku od wzięcia kredytu walutę masz +10%. Masz więc większy kredyt niż wziąłeś, ale oczywiście może się to skompensować niższym oprocentowanie. Co jednak najważniejsze - bank Ci wypłaci złotówki po 3,4-2% (co najmniej), a będzie Tobie kazał spłacać po 3,4+2%. I to też uwzględnij w obliczeniach. Poza tym - kiedyś dyskutowaliśmy nad całością problemów z kredytami walutowymi, więc wróć do tamtych dyskusji i poczytaj. Przykładowo: bezpłatne walutowanie to fikcja (płacisz te 4% za wymianę waluty) i trzeba dokonywać zmian w hipotece. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.