Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

GWIAZDOR żywy czy prezenty POD CHOINKĄ a może bez w ogóle ?


osowa

Czy zatrudniacie gwiazdora czy prezenty pod choinkę ?  

11 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy zatrudniacie gwiazdora czy prezenty pod choinkę ?

    • Prawdziwy GWIAZDOR
      0
    • pod CHOINK


Recommended Posts

Moi kochani , u mnie odkąd pamięcią sięgam ( czytaj : narodziny dziecka ) w dzień wigilijny ZAWSZE jest po kolacji oczekiwanie na pana w czerwonym kubraczku ...

I Ten nigdy nie zawodzi - co roku przychodzi dzwoniąc swym dzwoneczkiem już po drodze , a dzieci ... zastygają w radości i malutkim strachu - wiadomo , przecież nie były cały rok grzeczne ... :wink:

 

W związku z tym mam pytanie :

- czy do Waszych domów też przychodzi PRAWDZIWY GWIAZDOR ?

- czy może POD CHOINKĘ wsuwacie ukradkiem prezenty ?

- a może od razu obdarowywujecie się prezentami bez całej tej ceremonii ?

 

P.S.

Nasz Gwiazdor ma stały etet - jest naprawdę przesympatyczny , poświęca dzieciom dużo czasu i umie rozmawiać - to w tym "zawodzie" jest bardzo ważne , no i ma poczucie humoru : zawsze mi każe śpiewać piosenkę - a z głosem u mnie cienko ( katastrofa raczej bym powiedziała hihihi) , no ale inaczej nie dostanę swojej paczuszki , muszą więc wszyscy tę chwilę mojego wokalu wytrzymać .; nie ma innej rady :lol: :wink:

 

pozdrawiam gwiazdorowo 8)

8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas, odkad podroslismy i wydalo sie, ze w czerwonym kubraczku przychodzil ktos z rodziny, prezenty laduja pod choinka, nie koniecznie ukratkiem. Caly dzien uklada sie tam stosik a potem najmlodszy uczestnik kolacji wlazi pod choinke i rozdziela wedle tego co jest napisane na paczkach.

W tym roku przelom. Moj bratanek ma 2.5 roku i specjalnie dla niego przyjdzie Mikolaj, tak bo u nas, w naszym regionie w wigilie to tez mikolaj.

 

Wlasnie tak przy okazji, kto to wlasciwie jest gwiazdor ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas św.Mikołaj przychodzi w Wigilię i zostawia prezenty pod choinką.Czasem się ukaże nawet,a czasem w pośpiechu podrzuci worek z prezentami.

W wersji ekspresowej wchodzi oczywiście przez dziurkę od klucza.Tamtędy się również ewakuuje.

Ach,ten pośpiech.......

Bywają wersje urozmaicone,kiedy to jeden z wujków bierze dzieciaki i idą szukać św.Mikołaja przed dom.Oczywiście minęli się i po powrocie okazuje się,że już był...... :lol:

 

Prezenty rozdaje,któreś z dzieci-aktualnie "średniaki"-najstarsze uznałyby to za obciach, a najmłodsze nie umieją czytać.

Jeśli chodzi o gest Mikołaja,to największy ma wobec najmłodszego i najstarszego.Całej reszcie pozostaje być po środku. :lol:

 

Zależy od regionu:jedni mają Gwiazdora,inni św.Mikołaja,inni Aniołka....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie prezenty zawsze lądowały pod chionką, ale myślę, że kiedy moja córeczka podrośnie na tyle, że będzie już coś rozumiała (w następnym roku) zacznie przychodzić do niej Święty. Nie wiem tylko kto będzie się za niego przebierał. Najbardziej wymiarami pasuję niestety ja :D .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
U mnie to Św. Mikołaj w noc wigilijną zostawiał prezenty pod chinką. Największą atrakcją więc poranka świątecznego było skradanie się do prezentów, bo każde z dzieci chciało zobaczyć, co dostało. Nie wypadało oczywiście łapać chciwie za paczkę, więc każdy zaglądał jak mógł, oczywiście w tajemnicy prze pozostałymi, zaspokajał ciekawość i wracał do łózka, żeby juz później, jak wszyscy wstaną, z godnością i statecznie otworzyć juz oficjalnie prezent. A już mega atrakcją było poszukiwanie prezentów PRZED świętami, bo wiadomo było, że są, tylko nie wiadomo było, gdzie. No i co roku rodzice zmieniali kryjówki. A to szafa taty, a to stara pralka w piwnicy, a to bieliźniarka... A czy, jak już przychodził "prawdziwy" św. Mikołaj, czy musieliście mówić paciorek albo jakieś inne modlitwy? I czy zdażyło Wam się kiedykolwiek w życiu dostać na gwiazdkę pomidory? :o Ja, jako dziecko socjalizmu i wiecznego kryzysu, raz dostałam taki prezent. Ale w latach 80-tych pomidory w grudniu to był rarytas... To były czasy...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magdzia modlitwy i paciorki to sie mowilo jak ksiadz po koledzie chodzil :p i jeszcze zeszyt do religii trzeba bylo pokazac :p

Mikolaj to sie tylko pyta czy bylas grzeczna :p a bylas???? :wink:

 

U nas prezenty podrzuca niepostrzeżenie Sw. Mikolaj zazwyczaj. Raz tylko w tamtym roku przyniosl osobiscie.

Przez caly dzien 24 grudnia prezenty zbieraja sie pod choinka, a dzieciaki chodza w kolo choinki i probuja wyczytac ktore prezenty sa dla nich.

Po kolacji wigilijnej najmlodszy z rodzinki wpada pod choinke i rozdziela prezenty. Aby sprawic radosc dzieciakom ze prezentow jest tak wiele, staramy sie aby prezenty byly max. rozdzielone tzn. np. jesli mama ma dostac lusterko, puder i slodycze to pakujemy to w 3 paczki - w jednej jest puder, w drugiej lusterko a w trzeciej slodycze.

W taki sposob w samym domu moich rodzicow moj synek dostal 5 prezentow :p i teraz mysli ze byl taki grzeczny :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magdzia modlitwy i paciorki to sie mowilo jak ksiadz po koledzie chodzil :p i jeszcze zeszyt do religii trzeba bylo pokazac :p

Mikolaj to sie tylko pyta czy bylas grzeczna

E, to u mnie chyba jakiś nadgorliwy ten Mikołaj, bo żeby dostać prezent tez musiałam paciorek powiedzieć. Albo Chociaż "Ojcze nasz..." ;) Dlatego nie lubię świąt, została mi trauma po tym przeżyciu. No bo wyobraźcie sobie - cała rodzina, odświętna atmosfera, choinka i te sprawy, a tu wchodzi jakiś wielki obcy facet, dziwacznie ubrany, w dodatku każe mi się modlić, żeby dostać prezent. :o Brrrr..... No, ale co człowiek nie zrobi dla tych pomidorów... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie Św. Mikołaj przychodził zawsze 6 grudnia. W osobie wujka, którego strasznie się bałam nawet jak był wujkiem, a co dopiero w wersji mikołajowej. Mikołaj był nieugięty i podobno mojej mamie zawsze serce się krajało jak z płaczem na końcu nosa, drżącym głosem zachłystując się z emocji i strachu recytowałam "Aniele Boże Stróżu mój..." A raz nawet dostałam oszkrabiny (oprócz normalnego prezentu), chciaż podobno byłam bardzo grzecznym dzieckiem.

Lepiej było u mojego kuzyna, bo u niego Mikołajem był mój tata, dwa razy chudszy i dużo niższy od mojego Mikołaja.

W Wigilię, po kolacji, która ciągneła się w nieskończoność ( mama z babcią zjadały potrójne porcje karpia, a wiadamo, że to szybko nie idzie z uwagi na ości) wypatrywaliśmy w oknie Dzieciątka.

Niestety tylko Tata miał szczęście i widział jak Dzieciątko po ułożeniu prezentów pod choinką wymyka się przez okno. My widzieliśmy już tylko otwarte okno i powiewająca firankę. Pewnie to dlatego, że zawsze wypatrywaliśmy w innym pokoju niż choinka stała. Chyba nie byliśmy zbyt bystymi dziećmi. Ale z drugiej strony, aż tak bardzo nie tęskniłam do widoku Dzieciątka, bo mogło się okazać, że gdybyśmy się jednak spotkali to też by kazało odmawiać pacież... A tak prezenty były, a przykrych obowiązków żadnych :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...