abromba 11.05.2005 06:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Maja 2005 Ponadto mamy problem z wyziewami z kanallzacji. Mamy i odpowietrzenie pionu kanalizacyjnego, i szamba - ale z wylotów rur, do których nie było jeszcze nic podłączone, niemiłosiernie jechało takim mydlano - amoniakowym fetorkiem. Pozatykałam to wełną, ale nadal chyba jest lekki nawiew" przez pralkę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 11.05.2005 06:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Maja 2005 Rytm dnia ciągle na etapie docierania. Rano trzeba wyjechać przed 6. 40 - wtedy zdążamy przed korkiem w Piasecznie i około 7.20 - 7.30 jesteśmy pod żlobkiem. W poniedziałem wyjechaliśmy o 6.53 i pod żłobek dojechaliśmy po półtorej godziny. POtem jedno z nas około 14.00 odbiera Krzycha ze żłobka, a drugie wraca pociągiem. Nienormowany czas pracy to jednak błogosławieństwo w takim układzie komunikacyjno -życiowym. Jak pisałam, Krzysiek bardzo źle zniósł przeprowadzkę. Z uroków wsi nie za bardzo może korzystać z racji pogody i błota, więc popłakuje sobie, że chciałby wrócić do mieszkanka. Od przyszłej środy mam dwa tygodnie urlopu więc posiedzę z biedakiem. Ponadto ma się u nas pojawić kotek - może to go (Krzycha) jakoś pocieszy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 18.05.2005 11:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2005 Chwila dostępu do internetu, więc korzystam....W domu pojawiły się balustrady wewnętrzne, więc wreszcie jest bezpiecznie. Za to pojawiły się również dodatkowe elementy wskazujące na zamiar przekierowania wody sąsiadów w naszą stronę - cegły dziurawki w przedłużeniu ich podmurówki - skierowane dziurkami w stronę od nich do nas - niby przy drodze wewnętrznej, ale tam właśnie będziemy mieć wjazd. Czarno widzę te dobrosąsiedzkie stosunki....W ogródku impas - przez wodę i chłód. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
storkadalbert 19.05.2005 11:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Maja 2005 Przed laty, gdy telefonia komórkowa i internet nie były jeszcze szeroko rozpowszechnione, częściej wprawdzie niż obecnie, ale decydowałem się na dalekie podróże do znajomych mi osób m.in. po to, by szczegółowo omówić z nimi różne ważne problemy. I co się ostatnio okazało? Oto kilkadziesiąt metrów może być odległością nie do pokonania! Gdzież znajdują się bariery uniemożliwiające kontakt? Okazuje się, że między sąsiadami... Czytając ostatnio Pani posty, Pani Sędzino poczułem się wezwany do tablicy. Droga Sąsiadko, stawianie nam na publicznym forum nieuzasadnionych, błędnych, a przy tym kłamliwych zarzutów jest nadzwyczaj nieprzyzwoite. Rozumiem, że brak wiedzy, dyletanctwo w pewnych dziedzinach nie jest niczym szczególnie negatywnym, gdyż przeciętny człowiek nie musi na wszystkim się znać. Leczenia jednak własnych kompleksów i głębokiej frustracji naszym kosztem nie akceptuję.Żałuję bardzo, że przed napisaniem postów nie zdołałaś Droga Sąsiadko sobie wytłumaczyć w zwyczajny, racjonalny sposób przyczyn gromadzenia się wody w miejscu waszego przyszłego podjazdu. Jest to oczywiste. Zbierając humus nie zapobiegliście bowiem utworzeniu się w tym miejscu zagłębienia terenu, w którym po każdych opadach deszczu w naturalny sposób zbiera się tam woda. Dodatkowo, deszczówka płynąc z czterech rynien z waszego dachu podwyższa jej poziom. Profil mojej działki nie ma nic wspólnego z Twoim - Droga Sąsiadko - brodzeniem w kaloszach. Podkreślam przy tym, że ostateczne i skuteczne wyprofilowanie terenu możliwe będzie po wybudowaniu wspólnego ogrodzenia. Tematu tego jednak nie podejmujesz (ja to rozumiem - macie obecnie inne priorytetowe działania i pewnie wydatki). Odpływy natomiast funkcjonują już przy pozostałych częściach mojego ogrodzenia, odprowadzając m.in. wodę, która z waszej drogi (!!!) przelewa się na teren mojej działki. Zapewne tego nie zauwazyłaś. Dostrzegłaś natomiast "cegłę dziurawkę" (są to w rzeczywistości bloczki fundamentowe), którymi rzekomo mamy odprowadzać wodę na waszą działkę i podjazd. Otóż informuję Cię Droga Sąsiadko, że ich cel jest zupełnie inny i tylko jeden: mają one zapobic wydostaniu się pod siatką naszego psa. Są one tylko tymczasowo do chwili wybudowania wspólnego ogrodzenia. Woda nie będzie się nimi przedostawać.Tak więc okazuje się, że łatwiej teraz jechać 30 km. do Warszawy i - korzystając z internetu - żalić się na tych zdradzieckich i perfidnych sąsiadów zza miedzy, niż porozmawiać o wątpliwościach na miejscu. Cóż, nie jest to w moim głębokim przekonaniu zachowanie honorowe i godne naśladowania. W tym też kontekście życzę sobie, byś Droga Sąsiadko zaprzestała wszelkiego akcentowania naszego sąsiedztwa na publicznym forum. Nie oczekuję przeprosin i tym podobnych gestów, ale normalnej, życzliwej, pomocnej sąsiedzkiej egzystencji. Zapewniam także, że nie obawiam się krytyki i dyskusji pod warunkiem stawiania spraw wprost w bezpośrednim dialogu! Inaczej to chyba rzeczywiście Twoje - Droga Sąsiadko - "postowe" grożenie palcem, o tym że "czarno widzisz dobrosąsiedzkie stosunki" może mieć ciąg dalszy. Nie życzę tego nikomu, a wszystkich Forumowiczów, w tym także Ciebie - Droga Sąsiadko - wraz z rodzinką serdecznie pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 09.06.2005 12:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Czerwca 2005 Jestem i żyję.Stosunki z sąsiadem są bardzo przyjazne, właśnie wspólnym sumbtem stawiamy ogrodzenie. Ogródek powolizaczyna przypominać ogródek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 29.10.2005 15:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2005 To, co przeczytacie poniżej wcześniej jak ostatnia (....kazdy wpisuje odpowiednie słowo) wrzuciłam do komentarzy. Więc, żeby był jako taki porządek - kopiuję do dziennika. Od przedwczoraj - po dramatycznej decyzji, że bez internetu żyć się nie da, pozbylliśmy się znaczącej części pocztu królów polskich na papierkach ze znakiem wodnym i daliśmy zarobić Plus GSM. No to melduję, że jestem ponownie. Pierwsza uwaga - półroczny odwyk zadziałał, bo co prawda weszłam na Forum, głównie żeby sprawdzić, co się pozmieniało i obejrzec dokonania budowlane innych Forumowiczów, ale szybko przeszłam na strony powiedzmy istotne dla mnie zawodowo. Zobaczymy, co będzie dalej... Ale ponieważ od pół roku mieszkam na mojej wsi, więc myślę, że mam już troche cennych przemyśleń na temat "życie na wsi". Dla tych, którzy mnie nie kojarzą skrótowa informacja: mieszkam na wsi na południe od Piaseczna, 35 km na południe od centrum Warszawy, z którego to centrum uciekliśmy. Wieś ta, jak wiele innych, pada ofiarą zjawiska określanego ostatnio jako zywiołowe rozprzestrzeniania się miast - i dość szybko traci swój wiejski charakter, stając się sypialnia Warszawy dla - powiedzmy -klasy średniej. na stanie mamy jeszcze Krzysia - wiek 2 lata 8 miesięcy, co przy życiu na wsi jest istotne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 29.10.2005 15:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2005 Wiejskie Przemyślenia Abromby 1. Dojazdy. Potwierdzam, że wyrwanie się z centrum dużego miasta to jednak terapia wstrząsowa. Najpierw człowiek ma poczucie pobuty na wakacjach, ale potem musi się nauczyc, że nie da się w kilka minut z chwili na chwilę iść do kina, knajpy , fryzjera. Inrastruktura na mojej wsi jest podstawowa - da się żyć, ale nic nadto - z większymi sprawami trzeba jeździć do Piaseczna, a z większością do Warszawy. Na szczęście mamy pracę rozliczaną zadaniowo, a nie siedzenie od 8 do 16. Dzięki temu daje się żyć, ale dla osób o takich stałych "korkowych" godzinach pracy dojazdy, jesli na trasach są korki, to naprawdę horror. Wiem że piszę truizmy, ale chyba nigdy ich dość. My na szczęście mamy poziąg - co prawda jeżdżący zwykle raz na godzinę, ale bardzo nam to ułatwia życie. Słowem - ja jestem zwolenniczką bydowania się w miarę możliwości przy ciagach kolejowych. 2. Prace polowe niniejszym oświadczam, że 2200 m działki do zagospodarowania (po odjęciu domu) to CHOLERNIE dużo. Tylko żeby było jasne - tu cała działka była do zrobienia, bo wcześniej była polem kukurydzy. czyli zero dzrew, krzewów, bruzdy po orce. Wsadziłam masę małych drzewek (myśle, że koło 80) - takich do pół metra, z piętnaście metrowych - i nic nie było widać). Myślę, że ktoś kto chce mieć namiastkę starszego ogrodu, czyli drzewa półtora - dwumetrowe, powinien zaplanować tę pozycję w budżecie. ja na szczęście od kilku lat miałam miniszkółkę, korzystałam także z uprzejmości Whisperów i Pontypendy z ich działek samosiejki skazane na zagładę, na parapetówę stanowczo żądałam przyjazdu z roślinami, ale i tak bez spłukania się w szkółce roślin się nie obyło. Ponadto kupując działkę nie przewidziałam, że mając małe dziecko będę miała tak mało czasu. Jestem ekstremalnym typem wielbiciela rycia w ziemi (kosztem sprzątania w domu ), ale niestety przy Krzyśku trudno poszaleć. Co rodzicom małych dzieci poddaję pod rozwagę. Osobna hisoria to glina na mojej działce. Bardzo chciałam mieć żyzną, gliniastawą działkę. Ale rezultat mnie przytłoczył. Może to wina pogody w tym roku - w maju powódź i zasysające bytu błoto, a potem susza. Susza była jeszcze gorsza, bo z gliny się zrobiła skała i praktycznie żadnych prac polowo - ogrodniczych bez silnego mężczyzny się nie dało wykonać - a i on miał problem, nawet przy użyciu szpadla Fiscars. Kilof byłby lepszy. Sprzęt Fiscarsa jest świetny. Szpadel i widły amerykańskie sprawdziły się do tej skały, a siekierką Abromb porąbał ok. 15 m drewna i nie wyszczerbiła się. Drewna mamy zgromadzony przegląd licznych gatunków. Jest zeszłoroczny klon jesionolistny z Muranowa (ok 2m) . Metr jakich wiśni, śliw i czereśni, po 2 m akacji i grabu, 3 m buka i reszta brzozy. Po zimie będę zatem mogła powiedzieć, co i jak się pali. Jeśli ktoś lubi rąbać, to zdaniem mojego męża najlepiej kupować pocięte kawałki do rąbania. Akację i grab kupiliśmy w nadleśnictwie w metrówkach, kloce grube jak diabli i strasznie się Abromb namęczył z ich pocięciem spalinówką. Zresztą grab był juz podsuszony i potwornie twardy (no, akacja tez miękka nie jest) tak że przy cięciu iskry szły. Za to rąbał się ślicznie (pardon, Abromb rąbał) może to kwestia układu słojów? Nie wiem. Natomiast z naszych obserwacji wynika, że kupejąc drewno takie prosto do kominka trzeba jeszcze bardzie uważać na oszustwa, bo sprzedawcy osiagają mistrzostwo w pakowaniu tych kawałków tam, żeby do metra wchodziło jak najwięcej powietrza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 29.10.2005 15:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2005 3. Zapóźnienia cywilizacyjne wsi polskiej No bo tak chyba trzeba nazwać dość częste wyłączenia prądu. Powiedzmy że raz w tygodniu. Od jakiegoś czasu jest trochę lepiej, ale bywało różnie. Zdecydowanie nie można bazować na samym prądzie - gaz do gotowania jak najbardziej wskazany, choćby butla turystyczna.Moja wieś ma jeszcze inną specyfikę - w lecie ok. 19.00 systematycznie na godzinę - dwie przestawała płynąć woda. W gminie dowiedziałam się, że podobno sieć wodociągowa prawie wszędzie ma ten sam przekrój - co przy wieczornym podlewaniu ogródków dawało ww efekt. Co to znaczy przy umorusanym dwulatku, nie musze chyba pisać.... Spalaniowa gospodarka odpadami kwitnie. Dla ludności rolniczej jest absolutnie naturalne, że wszelakie folie i tym podobne tworzywa sztuczne wędrują do atmosfery. Jakieś pół kilometra od nas sąsiad, skądinąd naprawdę sympatyczny, ma pakowalnię warzyw. No i "utylizuje" te folie i styropiany kilka razy w tygodniu. Inni wysyłaja przez kominy sama nie wiem, co. Koszmar!!!! Delikatne rozmowy nic nie dają - a do ostrzejszych działań trzeba będzie zmontować jakąś koalicję Napływowych. 4. Sprzątanie 170 metrów domu dla mnie niewykonalne. Może jak juz wyjdziemy z paczek i wszystko będzie wykończone na tip-top oraz na swoim miejscu - bedzie lepiej. 5. Od przeprowadzki młodemu skończyły się ciągłe infekcje, mi też. Przerobilismy jesiennny wirus, ale wszyscy wokół chorowali. Słowem - cel sanatoryjny wsi został osiągnięty. Teraz niestety rozpocznie się sezon grzewczy (vide pkt. 3), więc pewnie się pogorszy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 30.10.2005 15:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Października 2005 Teraz będzie o dwóch wpadkach. Wpadek przy budowie domu było oczywiście więcej, ale w sumie - jak porównuje z historiami innych osób, to moge stwierdzic, że całkiem gładko to przeszło.Wpadka Nr 1 mogła mieć straszliwe konsekwencje, gdyby nie to, że na razie nie zrobiliśmy łazienki na górze. A mianowicie w pomieszczeniach przylegających do komina, w którym był kanał wywiewki kanalizacji i kanały wentylacyjne - to jest kotłowni, łazience na górze i na dole - odkąd zaczęliśmy użytkowac szambo POTWORNIE zaczęło śmierdzię. Takim świeżym szambem właśnie. Po licznych ppróbach okazało się, że ten smród wali kanałami wentylacyjnymi. Doraźnie mozna było je zatykać - ale nie wentylowana a używana łazienka to kiepski pomysł. Kominiarz który robił odbiór kominiarski sugerował, że może przegrody są źle wymurowane albo komin za niski. No to przyjechał facet od instalacji w ramach gwarancji i wystawił na pół metra nad komin ohydną rurę PCV - że to niby przedłużenie tej wywiewki - a tu dalej śmierdzi. Więc my z reklamacją do generalnego wykonawcy, żeby przyjrzał sie tym kanałom wentylacyjnym.Ten biegał z lusterkiem, obchodził, myślał, a w końcy wziął młot, rozpier..... ścianę od komina w górnej łazience - i okazało się, że ten skunks od instalacji nie wyprowadził nam rury od wywiewki do komina (więc ciekawe, jak wyprowadził tę część ponad komin - skoro te rury się nie stykały!!!!) Ta właściwa rura od wywiewki kończyła się na wysokości metra od podłogi piętra. Ponieważ skunks od instalacji podobno miał zwichnięte kolano, nasz generalny wykonawca wszystko naprawił, a ponieważ panowie na wielu budowach kooperują ze sobą, stwierdził, że jakoś to sobie od niego odliczy.Słowem:1.Opatrzność nad nami czywała, że nie musieliśmy rozkuwać zrobionej łazienki na górze2. Potwierdza się po raz kolejny, że mój generalny wykonawca, o którym już wiele razy ciepło pisałam, jest Wspaniały3. Potwierdza się to, czgo się obawiałam, że wykonawca od instalacji, o którym kilka razy pisałam cierpko, wspaniały nie jest. I teraz wolę nie myśleć, co tak naprawdę kryje mi sie pod podłogami i w ścianach tych instalacji za 40 tys. Niestety nie staliśmy nad nim. Tak więc ostarzegam, że jeżeli ktoś korzysta z usług Stanisława G. (nazwiska z uwagi na konsekwencje prawne nie ujawnię) z Wołomina czy właściwie okolic, to trzeba nad nim stać, rozliczyć go z każdego nypla, trójnika i kawałeczka rury. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 31.10.2005 17:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Października 2005 Teraz o wpadce Nr 2. Ta nie jest aż tak poważna, ale wystarczająco denerwująca, a do tego niestety nieodwracalna. A mianowicie panowie kostkarze brukowi zrobili mi podjazd do garażu w wersji tarasowej. Wjazd do garażu był wyniesiony jakieś 40 cm nad macierzysty poziom gruntu, ale wyraźnie pokazałam im, że ma się do garazu wjeżdżać leciutko pod górę. Tymczasem oni nawieźli piachu i wyprofilowali to jakoś tak, że krawędź podjazdu wystaje nad pozostały teren z pół metra. W dodatku podjazd idzie w odległości jakichś dwóch metrów od siatki odgradzającej nas od sąsiadów, więc spoglądamy na część działki sąsiadów z góry, czując się jak modelki na wybiegu - tylko wymiary nie te (na szczęście oni też mają spadek ku miedzy). Po prostu kretyńsko to wyszło. Najgorsze jest to, że na początku jakoś nie zauważyliśmy, że to jest aż tak wysoko i odebraliśmy robotę płacąc. Teraz trzeba będzie kombinować u umocnieniem skarpy roślinami no i obsadzeniem siatki jakimiś zasłaniającymi wzajemne widoki krzewami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 02.11.2005 18:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Listopada 2005 Ostatnie trzy dni spędziłam głównie rozpakowując kolejne pudła i wory. Są tego potworne ilości. Mam w genach patologiczne i nieuleczalne skłonności do gromadzenia wszystkiego, co się da. Moja mama też tak miała, więc część worów przejęłam po niej w spadku. Bo po przejęciu domu rodzinnego przez brata odziedziczyłam masę worów właśnie.No i sortowałam to dzielnie. Mąż naciskał, żeby powyrzucać, co się da, ale jak tu wyrzucić własną sukienkę do chrztu. Albo na przykład przeglądając papiery po Mamie znalazłam taki rarytas jak kwity wymiany dolarów na bony dolarowe . No jak to można wyrzucić???!!! Worki i paczki są więc metodycznie przepakowywane w inne worki i paczki, tym razem dokładnie opisane, z których większość wedruje na strych - a ten mam zaiste duzy - ku rozpaczy męża naturalnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 04.11.2005 18:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2005 Trzeba sobie powiedziec prawdę:NAŁÓG POWRÓCIŁ.Internet zainstalowany celem ułatwienia mi rozwoju naukowego służy głównie siedzeniu na Forum. Oto cała prawda o mnie... Dzisiaj padły cztery kolejne pudła dóbr rozmaitych. Na przykład dotarłam do dokumentów zaopatrzeniowych z czasów budowy moich rodziców (stan wojenny) kiedy to Urząd Miejski wydawał kwit na zwrócenie się do Spółdzielni Samopomoc Chłopska o sprzedaż i wydanie materiałów budowlanych (eternitu nota bene...). Pojawiła się także Pani Olga - sympatyczna dwudziestokilkuletnia dziewczyna, żeby posprzątać i chyba już będzie do nas przychodzić. Po ostatnich przykrych doswiadczeniach z ulgą patrzyłam na efekty jej pracy. Dom zaczyna nosić znamiona domu, chociaż co sobie dziewczyna o nas pomyślała, lepiej nie dociekać.I zawisły dwie półki na książki. Jak na nas - wielki sukces. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 21.11.2005 13:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Listopada 2005 Sezon grzewczy sie rozkręca, więc kilka faktów i przemysleń.Nadal grzejemy wyłącznie kominkiem. Jest to o tyle naturalne, że teraz cały czas jestem w domu, więc co jakieś 3-4 godziny podrzucam (tzn. gdy zostaje już tylko żar wrzucam z jedną deskę sosnową i jakieś 2- 3 polana.) Przez ostatnie dni grzalismy jednak znów od jakiejś 17.00 do ostatniego polana wrzucanego około 22.00, choć rano jest żar spokojnie umozliwiajacy podsycenie ognia drobniejszymi szczapami. Było po prostu za gorąco (w salonie ok. 24 stopnie, na górze ok. 20).Z lisciastych wrzucamy drzewo z jesieni zeszłego roku . Topolę (szybko się pali, to wszyscy wiedzą, ale żeby aż taka niekaloryczna była jak niektórzy piszą, to się nie zgodzę). Wierzba też wcale nie jest taka zła. No ale na noc wwalamy polano klonu jesionolistnego - rewelacja. Plus jeszcze mój faworyt jakościowy, choć mizerny rozmiarem - leszczyna. Moc kijów leszczynowych o średnicy 4-7 cm jest naprawdę zadziwiająca; jak ktoś ma w okolicy pościnane, to warto je zdobyć. W związku z sezonem grzewczym odkryłam kolejny mankament mojego domu: brak dobrego miejsca na przezimowanie części roślin, jak kaktusy i inne sukulenty czy cytrusy. W garazu mam co prawda odpowiednią temperaturę, czyli jakieś 5-10 stopni, ale poskąpiliśmy wydatków na okna i w rezultacie mamy zamiast planowanych trzech jedno okienko, które w lecie w zasadzie wystarcza, teraz dla roślin jednak nie. Innego chłodnego i jasnego miejsca dla roślin brak. Niestety w garażu trochę za długo przebywała monstera przywieziona z domu po moich rodzicach - nie mogłam się doprosić Abromba, żeby ją wniósł do domu - a bestia ma 17 lat więc trochę mierzy i wazy. Efekt - pięć lisci wskutek zimna do wyrzucenia. Zostały DWA. Z półtora roku będę musiała czekać, żeby zaczęła jako tako wyglądać. Abromb ma wielki minus. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 22.11.2005 10:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Listopada 2005 Ciąg dalszy faktów z sezonu grzewczego - wilgotność w salonie ok. 28 %. Nie wiem, co na to pianino i przedwojenna komoda tudzież zegar po babci Abromba - boję się, że się porozsychają. Na górze wilgotność ok. 55 %, więc w sumie optymalna. Ale nawet podczas przebywania w salonie nic mnie w nosie nie drapie.Dziś podrzuciliśmy do kominka rano, ale do jakiejś 17.00 zrobie przerwę. Spadł śnieg i mam wspaniały nastrój. Postanowiłam bowiem dzielnie odśnieżyć nasz podjazd do garazu. Zrobienie wjazdu do garazu z bocznego tyłu budynku a nie od frontu to nie był chyba najlepszy pomysł, choc optymalny z uwagi na usytułowanie budynku. Ale do odśnieżenia jest ok. 110 m kostki. Do tego dochodzi droga dojazdowa długości ok. 30 m - jak przyjdą duże śniegi to chyba będziemy zostawiali samochód przy drodze gminnej.Ale wracam do wspaniałego nastroju. Ponieważ duzy wysiłek fizyczny mam raczej niewskazany, więc przez godzinkę prawie łaziłam po podjeżdzie raczej pchając przed sobą tę łopatę on śniegu niż nią machając. Gapiłam się na ptaki, koniarzy, dym z komina sasiada. I uzmysłowiłam sobie, że takiej spokojnej aktywności fizycznej w kontakcie z naturą dawno nie miałam. Te wszystkie proste czynności, jak przyniesienie drew do kominka, zamiecenie, odsnieżenie, są tak naprawdę istotą normalnych czynności zyciowych człowieka. A nie siedzenie przy komputerze i pisanie jakichś mniej lub bardziej mądrych ekspertyz. I to dała mi własnie moja wieś.Chyba to tak jest z mieszkaniem na wsi, że człowiek stale będzie ulegał dość skrajnym wahaniom nastroju - od zachwytu nad prostotą zycia i możliwością wyciszenia się, po depresję - że się siedzi na zadupiu, albo w sytuacjach awaryjnych jest daleko do lekarza.Ale dzisiaj u mnie, mimo wrodzonego pesymizmu, zdecydowanie przeważa opcja pierwsza - i niech tak zostanie jak najdłużej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 23.11.2005 19:48 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Listopada 2005 Dziś przygotowywałam docelowe miejsce pod kompost. Zrobiłam solidny podkład z chrustu, żeby miał (kompost) powietrze i przeniesiemy pryzmę, która była bardzo nieprofesjonalnie połozona.Podziwiałam także plon tegorocznych nasadzeń. 80 % gości ledwo widzi, że coś jest - ale za jakieś 20 lat ogród będzie super. Z duzych docelowo rzeczy mam: 5 wejmutek - aktualna wysokość od 80 cm do 1,20 m, ze 20 zwykłych sosen - przecietnie półmetrowych, 2 brzozy 2 metrowe i z 10 półmetrowych, 4 świerki serbskie - średnia 1,5 m, dwa swierki kłujące - ok. 2 m, platan - 2 m, katalpa - metr, tulipanowiec - 70 cm, ze 4 lipy - metr, klon szczepiony czerwony - jeden 2,5 m drugi metr, szczepioną wiśnię ozdobna czerwoną - ze 3 m, grab - metr, 2 daglezje (nie chcą rosnąć!) - 80 cm, 1 jarzębine 3 m i z 10 półmetrowych, 3 jesiony - ok. 1,5 m, 3 modrzewie ok. 1 m i 5 buków ok. 60 cm. Oraz masę róznych maluszków.Czyli za te 20 lat na moim byłym polu kukurydzy będzie mini arboretum, ale na razie - ledwo co widać... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 24.11.2005 18:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Listopada 2005 Wiadomość dnia, co prawda nie budowlana, jest taka, że nasciturus jest płci męskiej. Więc nie będzie Marysią ale Grzesiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 25.11.2005 09:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2005 Z życia młodej matki na wsi: Przedwczoraj pobiegłam do sąsiadki (troszkę dalszej) zanieść jej Nifuroksazyd, który nagle jej się skończył (wirus pokarmowy zaposiadło troje jej dzieci, co znacznie zwiększyło zużycie leku). Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że "wyłapanie" w okolicy ludzi w podobnym z grubsza wieku, podobnym poziomie intelektualnym (sorry za takie antydemokratyczne podejście, ale niektóre okazy miejscowej fauny, mimo posiadania przez nie dużej ilości dzieci, omijam szerokim łukiem) jest bardzo ważne. Wzajemna pomoc jest naprawdę istotna, gdy do cywilizacji jest nieco dalej. Ponadto dzieci mając towarzystwo znacznie lepiej się czują. Dziś miałam jechać do Piaseczna po agrowłókninę, ale trochę drogi zasypało, trochę kiepsko się czułam i w rezultacie Abromb wziął samochód. Chyba pozbieram resztki zbóż z sąsiednich pól i pokręcę chochoły. Tulipanowiec jest całkiem zgrabnie okręcony, chochoł został ulubieńcem Krzycha, który przytomnie spytał się "A co mi powie chochoł?". Zmanierowana matka bez zastanowienia powiedziała "Miałeś chamie złoty róg". Oczywiście tekst został sprzedany w przedszkolu, o czym poinformowała mnie jedna z pań, więc musiałam ją przekonywać, że to literatura z górnej półki Strasznie trzeba uważać, co się do Młodego mówi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 25.11.2005 13:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Listopada 2005 Słoma na okolicznych polach sie pokończyła. Ale ponieważ mam chaszcze ziołoroślowe, to chyba pozbieram cienkie badyle nawłoci czy przymiotna i ta pseudo-słomą pookręcam małe drzewka, bo jednak mi ich szkoda dla zajęcy (ogrodzenie niestety umożliwia przejście). Zakładając, że te badyle nie są puste w środku - to czy można ich używac jako osłon przeciwko zwierzakom? Wczoraj zajrzelismy też na Bartycką (dla nie- stoliczan: to takie nasze budowlane centrum ekspozyjne) w poszukiwaniu natchnienia dla łazienki na górze. Kafelki częściowo przerobiliśmy zimą, przy okazji łazienki na dole. I ciągle zastanawiam się nad Impresją Zefir Paradyża. Generalnie to podobają mi się te kawowe i terakotowe klimaty, które są teraz na topie, ale zawsze w końcu idę pod prąd i dlatego chciałabym mieć coś innego - a ten ciepły seledyn, który wygląda jakby wtarto w niego trochę takiego żółto - trawiastego kolorku jakoś do mnie przemawia. Tylko trzeba będzie dać mocniejszy akcent, żeby nie było mdło. Albo tym akcentem będzie blat - może na zasadzie jakiegoś totalnego kontrastu - taki jak u Luśki Whispera (i tak będziemy korzystać z tego samego kamieniarza). Myślałam też o listwie Bachus z Tristana, ale ona chyba ładniej wyglada ułożona w poziomie, a mi i z rozstawu płytek i z koncepcji wychodziłyby pasy pionowe.Myślę też nad płytkami jak do kuchni - w kolorze mięty - też by fajnie do tej Impresji pasowały. Czy ktoś widział, jak by takie elementy z płytek 10x10 (pasy, obudowa Geberitu) wyglądały w łazience w zestawieniu z płytkami 33x25? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 26.11.2005 19:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Listopada 2005 Owijamy, ogacamy, okrywamy.... Wczoraj dotarlismy wieczorem do Auchan, ale dział ogród był już zamknięty (za to Mieczotroksów napotkaliśmy), więc agrowłókniny nadal nie ma. Tak więc ogród mam w wielu konwencjach - od tradycyjnych chochołów, przez tekturę falistą aż po takie siateczki w których kupuje sie większe ilości warzyw (to dla czy tez przeciw zającom). Zwłaszcza te ostatnie występują w kilku wariantach kolorystycznych, co jest dyskusyjne estetycznie - ale przynajmniej na wiosnę nie będę wyszukiwać moich półmetrowych drzewek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
abromba 01.12.2005 13:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2005 Jeszcze nie mówię "hop" ale...Dziś o 14.00 zadzwonił Abromb z wiadomością, że w PINB przyjęli mu wszystkie papiery zgłoszeniowe do oddania domu do użytkowania. Wiem, że trzeba wstrzymać sie z radością do 21 grudnia, ale sam fakt, że papiery przyjęli napawa optymizmem, bo z tego co wiem to w Piasecznie raczej od razu mówią, co trzeba donieść albo co im nie pasuje. Koncepcja artystyczna łazienki na górze wstępnie przyjęta - blat na dwie umywalki będzie granitowy. Na razie mamy z 7 próbek granitu od naszego potencjalnego kamieniarza i jak tylko przestanie mnie drapać w gardle - ruszamy na weryfikację upatrzonych płytek.Jak dobrze pójdzie, to zakupy na tę łazienkę wpuszczę jeszcze w ulgę remontową!!! Bo jezeli dobrze myślę, to po odbiorze mam już wydatki na modernizację w rozumieniu prawa fiskusowego. Pojawił się kolejny zgrzyt związany z facetem od instalacji. Kafelkarz stwierdził, że do naszego Geberita Duofix powinna być jeszcze rura łącząca go z sedesem, ale facet od instalacji (na wielu budowach robią równolegle) ma taki zwyczaj, że zabiera te rury, żeby ewentualni klienci musieli go brać do białego montażu i w Nowej Iwicznej była z tego tytułu solidna awantura.Te rury to jakieś groszowe sprawy, ale jeśli to sie potwierdzi, to świadoma wszelkich skutków prawnych podam dokładne personalia tego osobnika. I tak ma już przerąbane za tę rurę od wywiewki kanalizacji. Niestety nie za bardzi wiem, jak to teraz sprawdzić - bo opakowanie po Gebericie już dawno wyrzucone... Może ktoś pomoże? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.