Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy płacić szybko mandat?


Tommco

Recommended Posts

 

Smartcat - nie zabraniam ci zabierać głosu, po prostu twoje dywagacje w kwestii prawa uważam za niedopuszczalne. W ten sposób możemy oceniać kary z KK, KPC i innych. Do czego byśmy doszli?

 

 

Dura lex sed lex. Tak, generalnie jestem za prawem i jego przestrzeganiem, jednakże uważam że nie ma nic zdroznego a tym bardziej niedopuszczalnego w dyskusji czy dane przepisy są słuszne, prawidłowe, rozsądne.

Z dwóch powodów nie stawiam prawa sobie jako "ołtarzyka":

1) Prawo jest czesto wadliwe więc nalezy rozmawiać o poprawkach

2) Prawo jest paradygmatem czyli wystepując w obecnym zbiorze przepisów mozemy załozyć ze 100% pewnoscią że te przepisy zmienią się z czasem i zastapi je nowy zbiór przepisów. Prawo zmiennym jest.

Pytasz do czego byśmy doszli? Ano doszlibyśmy, być może, do przepisów bardziej dostosowanych do zycia a nie nie odwrotnie. Ale i w tej kwestii tocza sie spory doktrynalne. A na marginesie tez samochód prowadze koło 20lat i miałem przez ten okres ze 3 małe stłuczki i obcierki i z 5-6 mandatów ale zdrowy rozsądek ( nieobiektywny rzecz ) jest dla mnie głownym kodeksem a nie kodeks drogowy ktory, zdarza sie, łamię bez wyrzutów sumienia ale w strachu że odchudzę portwel o jakis banknot.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 99
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Tommco,

i mnie czasem zdarza się nieco przekroczyć prędkość (choć nie więcej niż 10-20km/h ponad to, co na znaku, bo nie jeżdżę brawurowo). A i ograniczenia prędkości w niektórych miejscach są mocno dyskusyjne.

 

To, co mnie w Twoim poście zbulwersowało, to poddanie pod dyskusję kwestii czy się uda wymigać od płacenia słusznego - jak sam zauważyłeś - mandatu. Mam nadzieję, że miał to być rodzaj prowokacji, a nie rzeczywisty dylemat? 8)

 

Jeśli czujesz się urażony przywołaniem porównania z piratami (choć nie przypominam sobie, żebym ciebie bezpośrednio tak nazwała) - ok, cofam. Ale sam przyznasz, że postawiłeś problem trochę ... niefortunnie. :wink: . Mandatu wspólczuję.

 

Anna99: popieram Cię w całej rozciągłości. W końcu prawo jest po to, by go przestrzegać, w interesie nas wszystkich (z grubsza rzecz biorąc :wink: )

 

Wszystkim życzę udanego Sylwestra, szerokiej drogi i miłosiernych policjantów w 2005

 

Maggie (kierowca od lat 15, bez mandatu - tfu, tfu, co by nie zapeszyć)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak słyszałem całą tę dyskusję o ograniczeniu do 50 km/h - to mi się nóż w kieszeni otwierał. Czyste kuriozum. Szczególnie ten argument - ze "tak jest w większości krajów Uni".

 

Bardzo to jest wybiórcze. Tak - to prawda że w większości krajów Unii jest takie ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym. Są jednak pewne minimalne różnice:

1) W innych krajach Unii (np. Austria, Niemcy, Francja) - jak tylko można zwiększyć prędkość w terenie zabudowanym to się ją zwiększa. Tak naprawdę wyjątkiem są miejsca gdzie po prostu stosuję się tą uniwersalną zasadę - bo gdzie się tylko da - prędkość jest zwiększana do 70-80 czy innych wartości.

2) Oczywiście stosuje się też ograniczenia prędkości. Ale jak w Austrii widzę ograniczenie 30 km/h - to wiem że jak pojadę szybciej to ponoszę duże ryzyko bo jest to ograniczenie na średniego kierowcę w sprawnym samochodzie. Zakręt będzie pierońsko ostry, dzieci na drodze - nie wiem - ale jakaś przyczyna postawienia znaku jest. W ostateczności np. jest ograniczenie do 80 km/h na trzypasmówce ale dlatego że okoliczni mieszkańcy skarżą się na hałas. I to też rozumiem.

 

Jak jest u nas pod tym względem - każdy wie. Znaki powiększające dopuszczalną prędkość - na palcach jednej ręki policzyć można. Przyczyny postawienia znaków ograniczenia - konia z rzędem temu kto poda logiczne ich uzasadnienie. Chyba że są one ustawiane z myślą o niedzielnych kierowcach w kompletnie zdezelowanych samochodach prowadzonych we mgle przy gołoledzi. Ale wtedy te kilka zakrętów gdzie zupełnie sensownie postawione jest 40 km/h powinno się zamienić na znak STOP.

 

W dodatku ograniczenie prędkości stosuje się jako jedyne rozwiązanie problemu. Ludzie przebiegają przez jezdnię na Puławskiej i wpadają pod samochody - postawmy ograniczenie. To przecież tańsze niż zbudowanie kładki nad jezdnią. A że ludzie i tak go przestrzegać nie będą, nauczą się że ograniczenia w Polsce to (pomijając okazję do wlepiania mandatów) jest kompletny absurd a ilość wypadków nie zmaleje - kogo to obchodzi.

 

I jeszcze te statystyki - stwierdzenie że przyczyną wypadku była "zbyt duża szybkość" to przecież tautologia jest. Skoro doszło do wypadku - szybkość musiała być za duża. Gdyby wszyscy uczestnicy wypadku stali w miejscu to, pomijając np. upadek skał lub drzewa na samochód, nie byłoby wypadków. Gdyby jeszcze pisali - o ile - to miałoby jakiś sens. Ale tak - to wygodna formułka zamiast pisać "przyczyna wypadku - inna".

 

A to że ustawodawca dba o bezpieczeństwo ruchu i dlatego wprowadza ograniczenia - jest dla mnie śmiechu warte od czasu ostatniej dyskusji o wprowadzeniu obowiązku zapalania świateł przez cały rok. Jakiś oszołom wypowiadał się m.in. że nie wprowadzili dlatego żeby ludzie mieli wybór i jak się czują niebezpiecznie - to zapalą sobie te światła. Ja i tak mam zawsze zapalone. Ja się nie boję że mnie jakiś baran nie zauważy. Ja się boję że to ja nie zauważę jakiegoś barana jadącego bez świateł. Wydaje mi się że podstawowym powodem było lobby motoryzacyjne - bo gdyby światła przez cały dzień to wtedy prawdopodobnie trzeba by seryjnie montować w samochodach specjalne światła (jak w samochodach w Szwecji). I to by podrożyło ich produkcje o jakieś 20 zł.

 

Czyli tak naprawdę bezpieczeństwo moje jest dla ustawodawcy mniej warte niż 20 zł wydane przez producenta samochodu.

 

Ps. Przepraszam za trochę osobisty ton ale hipokryzja tych wszystkich mających jakiś wpływ na przepisy drogowe to mnie do wściekłości doprowadza.

 

Wesołego Nowego Roku wszystkim Życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie specjalne światła? Myślę, że nie są potrzebne specjalne. Jeśli tylko producenci mieliby odciążyć głowy kierowców od pamiętania, wystarczył by prosty przekaźnik. Ja mam starą Ładę Samarę, z reimportu do Finlandii i specjalnych świateł chyba nie ma, mimo, że mogę przekaźnikiem włączyć, żeby zapalały się razem z przekręceniem kluczyka.

 

Swoją drogą jestem za używaniem świateł....no może nie cały rok, ale na pewno latem na trasie....tylko jak to by opisać w prawie....Da się tylko określić okres....

 

Pozdrawiam

 

T.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tommco - czyli twierdzisz że moje bezpieczeństwo jest dla ustawodawcy warte mniej niż 1 zł (tyle pewnie kosztowałoby fabrykę dodanie przekaźnika)? ;-) Nie chiałem tego sam napisać - ale się z Tobą zgadzam.

 

Mówię o światłach tzw. dziennych. Mają je "lepsze" samochody Szwedzkie itp. Mają mniejszą moc niż normalne - a z zewnątrz wyglądają jak normalne - możesz myśleć o nich jak o silniejszych postojowych lub słabszych drogowych. Nie oświetlają dobrze drogi - ale są widoczne jak światła normalne więc na dzień jak znalazł - a mniejsze zużycie prądu.

 

Efekt jest taki że wytrącasz broń z ręki pseudoekologom którym te 100 W jakie idzie na światła (łącznie) bardzo podobno podnosi zużycie benzyny ;-)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż , co za ciekawa lektura czytając posty powyżej / sic /

fakt mandaty trzeba płacić w końcu nie są to podarunki bez powodu

o sensowności ograniczeń prędkości - można by księgi pisać a o stosowaniu sie do oraniczeń - drugie tyle

ale zostanie owo ORANICZENIE wprowadzone na siłę w postaci stacjonarnych fotoradarów , które to są już w wielu miejscach zainstalowane w kraju i żadne tam lakiery , czy inne opryskiwacze tablic nie są skuteczne.

 

Sciągalność mandatów z fotradarów jest b. wysoka - wiem coś o tym !!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakies 4 lata temu najnormalniej (raz tylko )zapomniałem zapłacic mandat - 100 zł. Po roku bez żadnego wewzania ani ponaglenia przyszedł

do chałupy komornik z mojej skarbówki i skasował mnie na 107 zł .

Mimo niewielkich odsetek nie namawiam do niepłacenia -prawo jest po to aby go przestrzegać .Niestety cały czas gdzieś mi śpieszno i kasuja mnie średnio 2 razy w roku .Wszystkie mandaty za prędkość zarobiłem niemiłosiernie idiotycznie -nie wtedy gdy przekraczałem dopuszczalną dwa razy ale gdy przekroczyłem o 8 km/h ,12km/h ,15 km/h ,17 km/h .No cóz trzeba sie z tym pogodzić i przestac gdybac jak tu kogoś wykiwać :D tylko wolniej jeżdzić .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ps. Przepraszam za trochę osobisty ton ale hipokryzja tych wszystkich mających jakiś wpływ na przepisy drogowe to mnie do wściekłości doprowadza.

 

Bardzo się z Tobą zgadzam, nie tylko w kwestii ostatniego zdania. Mam teorię, że to właśnie niewiarygodne oznakowania wytworzyły u wielu kierowców brak zaufania do znaków i jeżdżenie "na czuja". I niestety ten "czuj" często zawodzi. U nas przestrzeganie przepisów ogranicza się do jednego - nie dać się złapać :lol: A może by tak polobbować w tej sprawie.... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam i czytam wasze wypowiedzi i juz chyba wiem dlaczego w naszym kraju kwitnie korupcja i kombinatorstwo. Praktycznie każdy ma prawo za nic. Moim zdaniem lepsze jest gorsze prawo nic bezprawie.

Sam jeżdząc samochodem, a robie sporo kilometrów, staram się nie przekraczać prędkości więcej niż o 10km/h. Maksymalny mandat jaki mogę dostać za takie przekroczenie to 50zł i 1 punkt karny. Dotychczas jednak żadnemu policjantowi nie chciało się mnie za takie wykroczenie zatrzymywać. Jeśli zostałbym zatrzymany nie skomlałbym jak pies, tylko pokornie przyjąłbym mandat i niezwłocznie zapłacił. Taki mandat wkalkulowałem już sobie w ryzyko jeżdzenia samochodem. Powoli przyzwyczaiłem się nawet do 50km/h w mieście i uważam że ta prędkość w mieście nie jest zbyt wysoka. Z drugiej strony trzeba mieć nerwy ze stali jesli jedzie się 50km/h, a na ogonie siedzi TIR i próbuje wyprzedzać.

Zgodzę się, że wiele znaków drogowych ustawiali chyba jacyś idzioci, ale są przecież także inne metody walki z głupotą niż łamanie prawa. Czy na forum jest choć jedna osoba która z czystym sumieniem może powiedzieć, że nie łamie przepisów drogowych? Może ktoś taki istnieje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam i czytam wasze wypowiedzi i juz chyba wiem dlaczego w naszym kraju kwitnie korupcja i kombinatorstwo. Praktycznie każdy ma prawo za nic. Moim zdaniem lepsze jest gorsze prawo nic bezprawie.

Sam jeżdząc samochodem, a robie sporo kilometrów, staram się nie przekraczać prędkości więcej niż o 10km/h. Maksymalny mandat jaki mogę dostać za takie przekroczenie to 50zł i 1 punkt karny. Dotychczas jednak żadnemu policjantowi nie chciało się mnie za takie wykroczenie zatrzymywać. Jeśli zostałbym zatrzymany nie skomlałbym jak pies, tylko pokornie przyjąłbym mandat i niezwłocznie zapłacił. Taki mandat wkalkulowałem już sobie w ryzyko jeżdzenia samochodem. Powoli przyzwyczaiłem się nawet do 50km/h w mieście i uważam że ta prędkość w mieście nie jest zbyt wysoka. Z drugiej strony trzeba mieć nerwy ze stali jesli jedzie się 50km/h, a na ogonie siedzi TIR i próbuje wyprzedzać.

Zgodzę się, że wiele znaków drogowych ustawiali chyba jacyś idzioci, ale są przecież także inne metody walki z głupotą niż łamanie prawa. Czy na forum jest choć jedna osoba która z czystym sumieniem może powiedzieć, że nie łamie przepisów drogowych? Może ktoś taki istnieje...

To ja, przepraszam, ale zapomniałem sie zalogować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam i czytam wasze wypowiedzi i juz chyba wiem dlaczego w naszym kraju kwitnie korupcja i kombinatorstwo. Praktycznie każdy ma prawo za nic. Moim zdaniem lepsze jest gorsze prawo nic bezprawie.

Sam jeżdząc samochodem, a robie sporo kilometrów, staram się nie przekraczać prędkości więcej niż o 10km/h. Maksymalny mandat jaki mogę dostać za takie przekroczenie to 50zł i 1 punkt karny. Dotychczas jednak żadnemu policjantowi nie chciało się mnie za takie wykroczenie zatrzymywać. Jeśli zostałbym zatrzymany nie skomlałbym jak pies, tylko pokornie przyjąłbym mandat i niezwłocznie zapłacił. Taki mandat wkalkulowałem już sobie w ryzyko jeżdzenia samochodem. Powoli przyzwyczaiłem się nawet do 50km/h w mieście i uważam że ta prędkość w mieście nie jest zbyt wysoka. Z drugiej strony trzeba mieć nerwy ze stali jesli jedzie się 50km/h, a na ogonie siedzi TIR i próbuje wyprzedzać.

Zgodzę się, że wiele znaków drogowych ustawiali chyba jacyś idzioci, ale są przecież także inne metody walki z głupotą niż łamanie prawa. Czy na forum jest choć jedna osoba która z czystym sumieniem może powiedzieć, że nie łamie przepisów drogowych? Może ktoś taki istnieje...

To ja, przepraszam, ale zapomniałem sie zalogować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro rozmowa przeszła na prędkość w mieście to opowiem Wam moją hostorię. Kiedy mój synek miał może 3 miesiące wyciągałam pieniądze z bankomatu na rogu Żelaznej i Al. Solidarności w Warszawie. Odstawiłam wózek i nie wiem jak to zrobiłam, ale nie zaciągnęłam do końca hamulca. A wózek stał prostopadle do ulicy. I nagle kątem oka zobaczyłam że wózek powoli, ale coraz szybciej stacza się na jezdnię. Na szczęście dobiegłam i na szczęście samochody stały na czerwonym ale co by mogło byc nie muszę pisać. Potem usiadłam na chodniku i siedziałam chyba z 5 minut, zanim byłam w stanie cokolwiek zrobic.

I jako przeciętny kierowca stwierdzam, że przy 50 km na godzinę miałamym jakieś szanse na menewr omijający taki wózek. Przy 80 - 90 km te szanse maleją proporcjonalnie. Niestety miasto ma to do siebie, że ryzyko takich sytuacji się nasila. I dlatego ten przepis ma głęboki sens. A odnośnie cytatów o ul. Puławskiej (to będzie moja trasa z przyszłego domu), to jak któś raczył zauwazyć, tam jest cała masa przejść dla pieszych bez sygnalizacji. I dość często ktoś próbuje tym przejściem przejść. Ale z reguły - jak sądzę - trzeba tam stać dobrych kilka minut, zanim się uda. W dodatku w stronę Piaseczna po spowolnieniu w centrum od Al. Lotników kierowcom naprawdę odbija.

Znowu powiem z perspektywy matki : jako pieszy czasem podnoszę rękę i wymuszam moje prawo do przejścia po pasach. Z wózkiem czy z małym dzieckiem nigdy bym się nie odwazyła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i nie zaplacilem . Teraz chyba pozostaje mi czekac az przyjdzie komornik i opieczetuje krzesło :( dopóki nie zaplace z odsetkami.

 

Przyjdzie pismo z US żeby zapłacić. Albo Ci od razu potrącą z podatku do zwrotu ( czas rozliczeń nadchodzi) albo zaplacisz im ale nie bedzie duzo odsetek wraz z egzekucja - jakieś 10-15 złoty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i nie zaplacilem . Teraz chyba pozostaje mi czekac az przyjdzie komornik i opieczetuje krzesło :( dopóki nie zaplace z odsetkami.

 

Przyjdzie pismo z US żeby zapłacić. Albo Ci od razu potrącą z podatku do zwrotu ( czas rozliczeń nadchodzi) albo zaplacisz im ale nie bedzie duzo odsetek wraz z egzekucja - jakieś 10-15 złoty

 

Najbardziej prawdopodobne jest zajęcie wynagrodzenia.

Pismo przesłane listem poleconym do działu finansowego pracodawcy i od razu w pracy robi się weselej.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój tato nie zapłacil mandatu za niewykupienie biletu parkingowego będąc we Wrocławiu (mieszkamy ok.60km od Wrocławia). Przy rozliczeniu rocznym (Pit) otrzymałł pocztą zawiadomienie z Urządu Skarbowego, że nie zostanie wypłacony mu należny zwrot podatku dopóki nie uiści zaległego mandatu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gosc-iu - zapewne sa tu takie osoby. Ja przyznaje sie bez bicia do nich sie nie zaliczam. Mam ostatnio farta nieopisanego - jak tylko jezdze z predkoscia przepisowa - te cholerne 50 w miescie - juz po raz drugi inni skasowali mi auto. I niby nic takiego ale czytalem ostatnio ciekawy artykol o efektach ograniczenia poredkosci w Angli. Otoz stwierdzono wzrost kolizji i to dosc znaczy bo ponad 20%. Jka to tlumaczono? Chyba zgodnie z moimi odczuciami - otoz wiekszew szybkosci (oczywiscie bez przesady) wymuszaja wieksze skupienie. A tak - wrazenie ze czlowiek idzie piechota powoduje iz myslimy o niebieskich migdalach, za spodniczkami sie rozgladamy lub panie za kierownica zacieta konwersacje z przyjaciolka prowadza.

Pamietam swoj pierwszy wyazd do RFN a dokladniej do Berlina Zachodniego. Czlek bez kasy to i przepisow sie trzyma - a tu wszyscy - doslownie wszyscy mnie wyprzedzali, ograniczenie do 80 a tu co chwila fiu fiu fiu - tak cirka kazdy mial co najmniej 120. I ichnia policja nie zwracala na to uwagi. Pozniej rozmawialem z siostra co juz kilka lat tam zyla i wyjasila mi to. Na drogach szybkiego ruchu policja to rzadkosc ale

- wystarczy bym na osiedle wjechal i jechal ponad narzucone 30km to od razu mialbym przyjemnosc rozmowy z Policja - to rozumiem - tam realnie zagrozenie jest ogromne a i szkody mozna wyrzadzic w organizmie ludzkim nieodwracalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...