Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Kobiety i lenistwo


Gość kaj105

Recommended Posts

Wiesz, tak z ciekawości popatrzyłam sobie niedawno na koszty np. wózków dziecięcych. Obawiam się, że obecnie mnie nie stać na takowy. Pewnie, mogę zachować zdrowy rozsądek i nosić dzieciaka na ręku.

 

Magdzia, sprtawdź, tak z ciekawości ;) w komisie. Używane z 300 PLN :) I wcale nie zniszczone ;) A ile fajnych tanich rzeczy na allegro można kupić!

 

No skoro już ceny wózków sprawdzasz, to chyba jednak dzidziuś w głowie Ci zawrócił. Czemu zakładasz, że dziecko=utrata pracy?

Nie, no małżonek nie pozwliłby na używane rzeczy. Wszystko musi być pierwszego sortu ;)

A dziecko równa sie trata pracy - bo nie ma możliwości jednocześńie i pracy i posiadania dziecka. Jak mam pracować i oddawać pensję opiekunce, to to jest skórka za wyprawkę. Wolę więc zostać w domu z dzieckiem.

A ręczniki prasuję z mocną parą, bo są wtedy mniej szorstkie (żadne tam Cocolino czy Lenor, pic na wodę, nie ma to jak żelazko z parą).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 445
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Doskonałym przykładem, że możliwa jest zmiana ról w małżeństwie są moi rodzice.

Przez długie lata moja mama była cierpiętnicą wiecznie narzekającą, że nikt jej nie pomaga, wszystko sama musi, każdego obsłużyć, o wszystko się prosić itd. Będąc w zaawansowanej ciąży z moim bratem myła okna płacząc, że tata jej tych okien nie umył. Ale ona mu nie powiedziała, żeby umył okna. Oczekiwała, że sam się DOMYŚLI!!! A tata w drugim pokoju zamiast się domyślać czytał gazetę i popijał kawkę!!!

 

Teraz moi rodzice są małżeństwem z 31 stażem. Oboje pracują, ale mama w domu tylko gotuje i zmywa. Całe sprzątanie, pranie, prasowanie (też prasuje ręczniki :o ) to działka mojego taty. I przyszło to tak jakoś po prostu, nawet nie wiadomo kiedy. Teraz czasami tata marudzi, że całkiem już na gosposię się przebranżowił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie..." ;)

A tak na poważnie - współczuję panom, których żony/kochanki czy co tam jeszcze są naprawdę leniwe i nie dbają o dom. Znam to z autopsji, ojciec sam musiał sobie np. koszulę uprasować, jak chciał mieć uprasowaną. Posprzątane było, jak się któraś z córek zdenerwowała. Bo niektórzy panowie, wbrew powszechnie panującej opinii, lubią porządek i zadbane otoczenie. I cierpią, kiedy jest wokół syf, a jeszcze bardziej, kiedy muszą sprzątać, a jeszcze bardziej, kiedy to ciągle oni sprzątają a żona ewidentnie nic nie robi. Naprawdę szkoda mi takich facetów, bo czasem kobiety uważają, że im się taka obsługa należy, jak się źle czują i perfidnie to wykorzystują. Sama przyznam, że w tygodniu, kiedy wracam zmęczona z pracy wieczorem, to nie mam ochoty nic robić i jest mi obojętne co się dzieje w domu. Za to w weekend nadrabiam zaległości i dom lśni. Dlatego nie rozumiem, jak kobieta może być permanentnie zmęczona. Ok, dziś nie mam siły, zrobię to jutro. I nie oczekuję, że mąż zrobi to za mnie.

 

Magdzia :o :o :o

A kto powiedział, że to kobieta jest genetycznie uwarunkowana na prasowanie koszul i usuwanie nieporządku świata tego???

Teść ma dwie ręce, chyba mu nie odpadły. Teściowa poza jęczeniem jakieś zalety mieć musiała, skoro spędził z nią życie ;-)

BabaB

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Magdzia., ale wtedy byłoby tak:

1) MASZ DZIECKO

2) masz pracę

3) masz opiekunkę (co z tego że oddajesz jej 1 pensję, skoro masz 1))

 

A teraz jest:

2) masz pracę

 

Poza tym, skoro małżonek taki pierwszosortowy, to na pewno na dzidziusia zarobi ;)

Teraz mam pracę i mamy dwie pensje, dzięki którym możemy sie utrzymać i opłacać rachunki. A to, że mąż lubi porządne rzeczy nie znaczy, że zarabia dużo. Widzę, że wiele osób sobie po prostu nie wyobraża, że można zarabiać tak mało, że dwie osoby MUSZĄ pracować, żeby utrzymać dom. No to tylko pogratulować zamożności! Albo beztroski tym, co rodzą dzieci nie mając na to środków i wierzą, że jakoś to będzie, rodzina pomoże, że dzieci nie są takie drogie. Jasne. A później wychodzą z transparentami na ulicę i protestują przeciwko likwidacji zasiłków i dodatków rodzinnych, bo PRZECIEŻ IM SIĘ NALEŻY pomoc państwa. :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, tak z ciekawości popatrzyłam sobie niedawno na koszty np. wózków dziecięcych. Obawiam się, że obecnie mnie nie stać na takowy.

 

Magdzia, na dobry początek masz u nas gratis Polaka Oriona, używany 3m-ce, stan bardzo dobry. Pewnie, nie jest to ostatni krzyk wózkowej mody, ale jest całkiem niezły - np. niżej podpisany własną córkę przewiózł nim przez wydmy na plażę koło Kątów Rybackich :lol: .

 

Maćku, nie będę sie rozwodzić. Powiem tylko, że chęci nie wystarczą, to nie jest takie hop-siup. :cry:

 

No pewnie, że nie wystarczą chęci - trzeba się postarać, a to dopiero jest przyjemne :wink: nie tylko w trakcie - także w skutkach. Magdzia - chcesz być szczęśliwą panią domu - TO BĄDŹ! Będziecie mieli parę złotych mniej, ale też będziecie mieli także wymierne oszczedności oraz bezcenny zysk: będziesz zadowolona z życia. Szczególnie, jeśli w domu nie bedziesz sama :wink:

 

A może po dwóch latach w domu stwierdzisz, że jednak praca cię trochę kręci?.. Nie ma się co bać zmian - życie to ruch.

 

Czy naprawdę nie możesz? Pomyśl i odpowiedz - sama sobie.

 

I na koniec - twoje brzydsze pół, co nie chce prasować ręczników (słusznie, to niepraktyczne - koszule, spodnie, spódnice, pościel, obrusy itp. OK - ale ręczniki?!!!) - a on nie chciałby zostać tatą? Bo jeśli chcecie - naprawdę możecie. Jak mawia mój znajomy (i ma absolutną rację): wszystko można, ludzie na Księżyc polecieli.

 

Pozdrawiam i najlepszego życzę - Maciek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że wiele osób sobie po prostu nie wyobraża, że można zarabiać tak mało, że dwie osoby MUSZĄ pracować, żeby utrzymać dom. No to tylko pogratulować zamożności! Albo beztroski tym, co rodzą dzieci nie mając na to środków i wierzą, że jakoś to będzie, rodzina pomoże, że dzieci nie są takie drogie.

 

Magdzia - dzieci są drogie. Dowolnie drogie - można zawsze wydać na nie wszystko, co mamy i jeszcze będzie parę sensownych wydatków. Ale można też wydać znacznie mniej i nadal będą zdrowe i szczęśliwe.

Poza tym nie masz pojęcia z ilu rzeczy i jak łatwo rezygnuje się, gdy pojawia się mały człowiek. Trochę się to bilansuje.

 

Kurcze - Magdzia, naprawdę można, nawet z waszymi pensjami, jakie by one nie były (kasjerką w hipermarkecie nie jesteś, skoro o 10 rano klikasz na forum). Skoro są - to można.

 

A to, co napisała *marta* - to święte słowa. Trzeba mieć po co (dla kogo) żyć. Inaczej po co wam te dwie pensje - tylko po to, żeby dociągnąć do następnej wypłaty?

 

Posiadanie dzieci jest trudne, kosztowne, czasochłonne, zabójcze dla intensywnego życia towarzyskiego itp - ale to najlepsza rzecz na świecie. Nic się z tym nie może równać. Od kiedy jestem ojcem, wkurzam się, że nie zostałem nim wcześniej - bo miałbym więcej tej frajdy. A że trzeba za nią zapłacić (gotówką, nerwami, zmęczeniem, zmianą trybu życia)? Tylko to jest naprawdę wartościowe, co nas sporo kosztowało (to nie tyczy się zakupów).

 

Pozdrawiam,

 

Maciek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja nawet napisałem, że kobieta jest genetycznie uwarunkowana do siedzenia w jaskini i pilnowania ognia, a chłop do polowań. :roll: :lol:

 

AAA, to może wspólnie dowiedziemy, że kobieta jest na reumatyzm odporniejsza (w jaskini mokro) i Nobla dostaniemy 8) Przyda się trochę gotówki :-)

BabaB

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magdzia, na dobry początek masz u nas gratis Polaka Oriona, używany 3m-ce, stan bardzo dobry.

Domyślam się, że to jakiś model wózka? :wink: Qrcze, nawet nie wiedziałam, że jest jakaś moda wózkowa :roll: No i dzięki za ofertę, zawsze to jakaś zachęta. BTW - czy słyszeliście o projekcie uchwały rady masiasta st. Warszawy o przyznawaniu "pepkowego" w kwocie 5.000PLN (słownie: pięć tysięcy PLN) za nowo narodzone dziecko? Jeśli ta uchwała by przeszła, to łądnie się zaroi we weszelkich melinach... Ile można pić za 5 tys.? A dzieciak? Jakoś tam sie uchowa.

 

Czy naprawdę nie możesz? Pomyśl i odpowiedz - sama sobie.

Obawiam się, że nie :( I to naprawdę nie jest kwestia dobrych chęci, pieniędzy czy pracy :cry:

 

I na koniec - twoje brzydsze pół, co nie chce prasować ręczników (słusznie, to niepraktyczne - koszule, spodnie, spódnice, pościel, obrusy itp. OK - ale ręczniki?!!!)

Hmmm... Jak zobaczyłam moją teściową prasującą ręczniki, tez pomyślałam, że to fanaberia i że chyba ma kobieta za dużo czasu. Ale jak sama uprasowałam swoje (to nie jest prasowanie w kancik, czy na gładziutko - chodzi tylko o przejechanie po ręczniku gorącym żelazkiem z parą - naprawdę zmiękcza świeżo uprany ręcznik niż wszelkie chemiczne zmiękczacze) - zrozumiałam 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze - Magdzia, naprawdę można, nawet z waszymi pensjami, jakie by one nie były (kasjerką w hipermarkecie nie jesteś, skoro o 10 rano klikasz na forum).

 

Tesco pracuje 24h na dobę, dziś mam na druga zmianę :lol:

A tak powąznie - oczywiście samo dziecko może nie być kosztowne, przez pierwsze pół roku można karmić piersią, kupić tetrowe pieluchy, myć najtańszym mydełkiem, nie kupować tych wszystkich gadżetów typu wanienka, szafki do przewijania, nosiedełka, kocyki itp itd. Ok. Ale Maćku drogi, powiedz mi, jako ojciec - jak pogodzić pracę z wychowywaniem dziecka? Obydwoje wychodzimy wcześnie z domu, wracamy późno. Na opiekunkę wydałabym pewnie całą moją pensję. Zostaje pensja męża, z której żadną miarą nie da się wykroić na ratę kredytu, opłacenie niemałych rachunków, życie i jeszcze dziecko. Fajnie mają ci, którzy takiej sytuacji w ogóle nie pojmują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magdzia a nie pomyślałaś o żłobku?

bardzo chciałam wrocić do pracy, rownież z przyczyn ekonomicznych, rodzice pracuja, teściowie daleko... po wielkich rozważaniach zdecydowliśmy sie, jak nasz skarbek mial prawie rok. łączyło sie z tym wiele obaw, szczególnie opartych na opowieściach że panie wsadzają dzieci do łóżeczek na cały dzień i tak kwitną (dzieci, nie łóżeczka). ale nie było wyjścia. no i spotkało nas wspaniałe, pozytywne rozczarowanie. mała tydzień sie przyzwyczajała, troche płaczu było, a potem już bardzo chętnie uczęszczała do żłobka (zresztą do dziś). ciągle uczyła się nowych wierszyków i piosenek, a w porównaniu z dziećmi znajomych, w tym samym wieku, znacznie lepiej rozwinęła sie pod względem werbalnym. oczywiście to nie musi byc regułą.

teraz mogę siedzieć spokojnie w pracy, wiem że dziecko ma dobrą opiekę, a opłata (230 zł miesięcznie) jest naprawde niewielka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że nie :( I to naprawdę nie jest kwestia dobrych chęci, pieniędzy czy pracy :cry:

 

No to, kurczę, czego? Sorry, jeśli to zbyt bezpośrednie, nie potrzebuję odpowiedzi - to tobie jest ona potrzebna. Po to, żeby znaleźć rozwiązanie. Ja wiem, że jestem hiperoptymistą - ale naprawdę wszystko daje się zrobić.

 

A najtańsze mydełka (Bobas) są akurat najlepsze.

 

To nie jest łatwe - ale to wykonalne. Szczególnie, kiedy się spróbuje.

 

Pozdrawiam, Maciek

 

ps. kurczę, chyba dorzucę sobie ręczniki do najbliższego prasowania. Czego to się człowiek nie nauczy na Forum Muratorum :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko jest znikać na 2/3 dnia z domu, kiedy zostaje w nim taki mały szkrab. Matce jeszcze ciężej. Ale albo oddasz cała pensję opiekunce, albo pół zostawisz w żlobku - za to będziecie mieli malucha, co jest bezcenne. Będziecie mieli z kim turlać się po podłodze (i trawie, w dłuższej perspektywie :D ) wieczorami, w weekendy i dni wolne od pracy.

Da się wychowywać i pracować. Wszystko się da zrobić - ludzie na Księżyc polecieli :D

 

Pozdrawiam serdecznie,

 

Maciek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magdziu,

trochę się zastanawiam, czy Ty - niemając jeszcze własnych dzieci (których Ci z serca życzę :) ) - nie idealizujesz losu matki-Polki, zajmującej się rodziną i domem?

 

Z córką byłam nierozłączna ponad pół roku, z synem - podobnie, i nie przyszło by mi do głowy wtedy iść do pracy. Ale po tych paru miesiącach kupki, zupki i cycki jednak zaczęły mnie trochę nużyć. Oczywiście nadal bardzo się angażowałam w opiekę nad dziećmi, ale kiedy codziennie biegasz w szlafroku do południa, bo nie masz czasu się ubrać i zjeść śniadania, to czasem miałam tego po dziurki w nosie.

 

Jestem szczęściarą i dużą część pracy mogę wykonywać w domu. Więc gdy mała miała 10 miesięcy wróciłam do pracy. Najpierw na goły etacik, teraz już zasuwam jak wszyscy.

 

A nie masz szans w swoim zawodzie na zmianę zajęcia na bardziej "prorodzinne"? Jakaś połówka etatu albo więcej pracy w domu?

 

Co do kosztów: Pewnie byłoby mnie stać na nowe rzeczy. Ale czy to naprawdę najważniejsze? Mam kilka dzieciatych koleżanek, z którymi wymieniamy się ciuszkami i zabawkami. Naprawdę, małe dzieci rzadko zdążą znosić ubranka, zwykle z nich wyrastają.

Może to kwestia nastawienia. Ja nie mam oporów, czasem sama też noszę coś z drugiej ręki. Ale jeżeli ktoś musi mieć same nowe, markowe rzeczy, to pewnie koszty utrzymania dziecka są większe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maggie - nie wiem, może i przesadzam, może jakbym posiedziała z dzieckiem tyle czasu (chociaż jak sama siedziałam w domu pół roku to było cudownie) to zatęskniłabym za szerokim światem. Nie wiem. No i niestety nie mam możliwości zamiany pracy na inną w mojej firmie, poza tym, 3 godziny dziennie spędzam na dojazdy do pracy, czego tez nie moge zmienić (no, chyba że zmienie pracę).

Ale wracając do pierwszego postu - nie rozumiem po prostu, jak kobieta nie pracując zawodowo i siedząc w domu nic w tym domu nie robi poza siedzeniem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maggie - nie wiem, może i przesadzam, może jakbym posiedziała z dzieckiem tyle czasu (chociaż jak sama siedziałam w domu pół roku to było cudownie) to zatęskniłabym za szerokim światem. Nie wiem. No i niestety nie mam możliwości zamiany pracy na inną w mojej firmie, poza tym, 3 godziny dziennie spędzam na dojazdy do pracy, czego tez nie moge zmienić (no, chyba że zmienie pracę).

Ale wracając do pierwszego postu - nie rozumiem po prostu, jak kobieta nie pracując zawodowo i siedząc w domu nic w tym domu nie robi poza siedzeniem

 

To ja juz nie rozumiem - siedzi tylko czy ma w koncu dziecie na wychowaniu?

 

Jesli chodzi o pieluchy - wbrew pozorom oplaca sie kupowac pampersy niz uzywac tetrowych.

Pranie tetrowych pieluch dla noworodka , niemowlaka nie moze odbywac sie w zwyklym proszku tylko takim dla dzieci a on sporo kosztuje. Do tego woda, prad na prasowanie pieluch no i czas.

Suma tego wszystkiego wyjdzie to samo co zakup pampersiakow.

 

Magdzia moze dowal mezowi dodatkowy etat - no co , niech pracuje a ty spokojnie posiedzisz z dzieckiem. Ale zreszta jak malo zarabiacie to dostaniecie zasilek wychowawczy. No chyba ze jestescie w takim przedziale ze za duzo na zasilek a za malo zeby zyc ( tak tez sie zdarza :cry: ). Mozecie tez wynajac komus pokoj za kase w domu - macie przeciez duzy dom :wink:

Jesli chodzi o to czy zostac w domu z dzieckiem czy zatrudnic opiekunke popieram cie ze lepiej zostac w domu - no chyba ze zarabia sie kokosy.

Jesli zarabia sie malo to bezsensu isc do pracy i oddac pensje opiekunce.

Pozatym dzidzia woli mame a nie opiekunke :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to naprawdę nie jest kwestia dobrych chęci, pieniędzy czy pracy :cry:

 

Magdzia, ja też nie rozumiem, o co właściwie chodzi. Chyba jednak jest to kwestia pieniędzy, z tego, co piszesz poniżej, więc jeśli pieniędzy, to również dobrych chęci (może jednak zmiana pracy? 3 godziny dojazdów, stres, jak pisałaś, ogromny, nie chcesz pracować tam, gdzie pracujesz, marne pieniądze...) i pracy.

 

Ślimak Maciek i reszta ( ;) ) dobrze prawią! Magdziu, to nie jest tak, że dzieci mają tylko Ci, którzy dużo zarabiają, a tym, którzy zarabiają mało, te dzieci "się przydarzają" (czytaj: wpadki). To kwestia wyboru, nastawienia. Zgadzam się z Maggi w 100%. W różnych kwestiach :) Ja również, mimo, że pewnie byłoby mnie stać na nowe, śliczne rzeczy dla malucha, większość rzeczy mam od koleżanek, rodziny, kupuję na wyprzedażach. Na drogie, markowe, najlepsze, najpiękniejsze pewnie pieniędzy by mi jednak zabrakło. Ale nigdy nie zmierzałam tego sprawdzać, bo to, tak jak napisała Maggie, to nie jest najważniejsze. To w sumie wcale nie jest ważne! Taki wózek, czy inny, nowy, czy używany, ubranka firmy X, czy firmy Y, noszone przed dwójkę dzieciaków wcześniej, czy nowe - jakie to ma znaczenie? No w sumie ma, jeśli kogoś nie stać, bo wtedy to już musi wybrać te tańsze opcje, ale uwierz mi, nie jest przez to ani trochę mniej szczęśliwy. A jest z pewnością o niebo szczęśliwszy od tego, który dzieci nie posiada, a chciałby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...