aneska 18.01.2005 12:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 ale teraz ide sie polenic - zrobie sobie kawke ( ale to tez robota czyli znalazłyśmy sie w martwym punkcie jesli nic nie będziemy robić uprawiając słodkie lenistwo, to bedziemy chodzic głodne, spragnione i brudne, a jeśli już porzucimy stan nicnierobienia i pójdziemy coś np. wrzucić do pralki, to byłoby bez sensu wrzucać tylko swoje rzeczy, a nie również mężowskie i dziecięce. to samo z jedzeniem.... itd, i wten sposób nici z lenistwa, bo uprane trzeba rozwiesić, zjedzone pozmywać itd... ratunku!!!!!! kto umie leniuchować????? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 18.01.2005 12:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 Oj dziewczyny, pomoc domową trzeba zatrudnić i po kłopocie Eentualnie mąż jeszcze wchodzi w grę, ale to akurat nie zawsze da się zrealizować. Bo też może leniem chce być Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aneska 18.01.2005 12:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 ale pomoc domową trzeba nadzorować, mało tego! palcem wskazywać, a co najważniejsze pracowac coby jej zapłacić więc i tak nici z lenistwa, i jak mówi mówią jakbys nie patrzył, d..pa z tyłu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 18.01.2005 12:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 Paty, sama nie wiem. Ale nie jestem pewna, czy na pewno byłoby tak, jak piszesz (czyli zazdrość młodszego o starsze - o to co ona miała, do jakiej szkoły chodziła itd.). Tak byłoby na 100% gdyby różnica wieku była mniejsza. Ale pomiędzy Twoimi dziećmi byłoby min 11 lat różnicy! To bardzo dużo. Gdy Twoje młodsze dziecko będzie szło do szkoły, starsze będzie powoli wynosić się z domu Pójdzie na studia i pewnie zaraz potem uniezależni się od Was finansowo. O ty, co które od Was dostało, zaczną rozmawiać, jak to młodsze dojrzeje do takich rozmów. Wtedy jedno bęzie już bardzo mądrym dorosłym człowiekiem, nabierze dystansu do tych spraw, drugie bęzie już wiele rozumiało i nawet jeśli pojawi się nutka zazdrości (choć wątpię) to nie będzie to groźne. Może nie mam racji, ale tak to widzę. Mam brata starszego ode mnie o 9 lat. Dla mnie to było zawsze prawie poprzednie pokolenie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 18.01.2005 12:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 aneska ja umiem jak chce poleniuchowac to mowie do meza : kochanie jak boli mnie glowa ....... I juz mam cieply napoj, kanapeczke i kocyk czasem pranko nawet. Tak, tak - mam dobrego meza A synek poglaszcze mnie po glowce tez jest kochany. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 18.01.2005 13:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 Paty, sama nie wiem. Ale nie jestem pewna, czy na pewno byłoby tak, jak piszesz (czyli zazdrość młodszego o starsze - o to co ona miała, do jakiej szkoły chodziła itd.). Tak byłoby na 100% gdyby różnica wieku była mniejsza. Ale pomiędzy Twoimi dziećmi byłoby min 11 lat różnicy! To bardzo dużo. Gdy Twoje młodsze dziecko będzie szło do szkoły, starsze będzie powoli wynosić się z domu Pójdzie na studia i pewnie zaraz potem uniezależni się od Was finansowo. O ty, co które od Was dostało, zaczną rozmawiać, jak to młodsze dojrzeje do takich rozmów. Wtedy jedno bęzie już bardzo mądrym dorosłym człowiekiem, nabierze dystansu do tych spraw, drugie bęzie już wiele rozumiało i nawet jeśli pojawi się nutka zazdrości (choć wątpię) to nie będzie to groźne. Może nie mam racji, ale tak to widzę. Mam brata starszego ode mnie o 9 lat. Dla mnie to było zawsze prawie poprzednie pokolenie Zgadzam sie z Toba. A ja mam brata mlodszego o 12 lat. O rany jak ja sie cieszylam ze on sie urodzil. Sama oddalabym mu wszystko co mialam. Bylam taka "małą mamą" Nie dalam mu krzywdy robic, sama chcialam kupowac mu najlepsze ksiazeczki, zabawki. Nawet klapsy ktore mial dostac od mamy na siebie bym przejela Teraz ja mam 31 lat a on 19 - w tym roku bedzie mial mature. I teraz trez chcialabym dla niego najlepszych studiow i pracy najlepszej. Zeby mial jeszcze lepiej ode mnie. Siore mam natomiast mlodsza, klocilysmy sie jak bylysmy male ale tez chce dla niej jak najlepiej. 2 miechy temu urodzila corcie - o Boze jak wejde do sklepu z ciuszkami to caly sklep najchetniej bym wykupila - i kupuje takie rzeczy na jakie czasem nie bylo mnie stac dla mojego synka. Ale teraz lepiej mi sie powodzi to ciesze sie ze moge siostrzenicy kupic. Dzieci to milosc kochani, wzbudzaja najserdeczniejsze uczucia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aneska 18.01.2005 13:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 Agnieszko, co racja to racja.... mój tez jest kochany i córcia też , jej całuski i przytulanie się z wszystkiego wyleczą, a szczególnie z lenistwa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 18.01.2005 13:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 Ja zdaję sobie z tego sprawe że młodsze rodzeństwo nie bardzo pojmuje sprawy czysto materialne i nie zawsze rozumie ( na pewnym etapie zycia) że starsze rodzeństwo miało lepiej. Tylko najgorsze jest to że ja byłabym świadoma tej róznicy i byłobym mi żal że nie jestem w stanie zapewnić drugiemu dzicku takich samych warunków. Może to wynika z faktu że jestem jedynaczką.................? Paty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 18.01.2005 14:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 Paty może Ale to, że miałoby inne warunki, nie znaczy wcale, że gorsze! Czasy się zmieniają, zmienia się wszystko wokól nas, włącznie z potrzebami naszych maluchów. Myślę, że niepotrzebnie się tym martwisz. Przecież młodsze dziecko nie wychowywałoby się w skrajnie innych warunkach. Myślę, że rzeczywiście byłby to bardziej Twój problem niż tego malucha Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 18.01.2005 14:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 Ja zdaję sobie z tego sprawe że młodsze rodzeństwo nie bardzo pojmuje sprawy czysto materialne i nie zawsze rozumie ( na pewnym etapie zycia) że starsze rodzeństwo miało lepiej. Tylko najgorsze jest to że ja byłabym świadoma tej róznicy i byłobym mi żal że nie jestem w stanie zapewnić drugiemu dzicku takich samych warunków. Może to wynika z faktu że jestem jedynaczką.................? Paty. No ale to co Patusiu - lepiej nie miec wiecej dzieci?Niestety tak juz jest. Ty tez raz mozesz sobie pozwolic na fryzjera a raz nie, zaleznie od aktualnej sytuacji finansowej. Kochac przeciez dzieci bedziesz jednakowo a jesli bedziecie miec gorzej finansowo to obje dzieciny czegos nie dostana. Ale za to w przyszlosci beda mialy siebie Kazdy ma jakies obawy. Ale tak juz ten swiat poukladany. Myslisz tak - byc moze nie bede w stanie dac mlodszemu dziecku tyle rzeczy ile mlodszemu i bedzie mi zal. A pomysl - a nie bedzie ci zal ze jednemu dziecku dalas szanse zycia a drugiemu nie? Takie pytanie zadala mi moja babcia ( troche to zdanie trudne jest ale jak sie nad tym glebiej pomysli to sie rozjasnia i proscieje ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 18.01.2005 14:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 Agnieszka! Wybacz ale zdanie Twojej babci , przynajmniej dla mnie to kwestia "zdecydować sie na aborcje czy nie". Dla mnie podjecie decyzji miec dzicko czy nie to również decyzja wiążąca się z pieniędzmi. Idąc tokiem myslowym Twojej babci to po co uzywac środków antykoncepcyjnych. Przeciez używając ich nie dajesz szansy nastepnym swoim dzieciom. Paty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 18.01.2005 14:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 I to jest problem moralny.............dużej WAGI. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 18.01.2005 16:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2005 P.S. Najbardzej zapadła we mnie opinia: "W zasadzie to najbardziej się boję tej ogromnej miłości do dziecka, która daje czasami dużo szczęścia największego, ale też może dostarczać największych cierpień." Po przeczytaniu tego zdania po prostu... Nie wiem, co powiedzieć. Choć w zasadzie wszelkie komentarze są tu zbędne. Dużo wielkiej prawdy to zdanie zawiera. W zasadzie to zdanie sprowokowało mnie do napisania... Nie wiesz co powiedzieć... to jest właśnie cała prawda o "posiadaniu" dzieci. Mam dwie pociechy: syna (14 lat) i córkę (10 lat). Oboje byli zaplanowani (łącznie z płcią - tak jakoś się udało) w niekoniecznie korzystnych finansowo czasach. Ale! To jest właśnie przykład na to, że finanse nic wspólnego z dziećmi nie mają. Może przesadziłam ciut, ale wspólnego mają niewiele. Wszystko, co teraz mamy, wypracowaliśmy, jednocześnie wychowując dzieci. Oczywiście - była ukochana Pani Ciocia - Niania, której oddawałam prawie całą swoją pensję, ale która, oprócz opieki nad dziećmi, spełniała rolę gosposi - tak, abym po powrocie z pracy mogła swój czas poświęcić tylko im. Nie rezygnowałam z pracy, wracałam do niej zaraz po wykorzystaniu urlopu macierzyńskiego i wypoczynkowego, bo nie chciałam jej stracić. Ponieważ różnie bywa z moimi powrotami z niej, Pan Mąż ma również często dyżury, czasem nie widywaliśmy dzieci w ogóle. Teraz nie jest to już problem, bo dzieciaczki są na tyle duże, że nie zasypiają po "dobranocce" i gadamy czasem godzinami w łóżku. Udaje mi się pomagać im w lekcjach i udaje mi się zachować z nimi naprawdę dobry kontakt. Rozumieją potrzebę nauki i pracy (kończyłam studia mając dzieci) po to, żeby lepiej żyć. Nie mają pretensji o brak czasu dla nich w zaganianej codzienności, bo mamy dla nich weekendy, albo przynajmniej całe niedziele, które są święte, rodzinne. Itd, itp. Wiem jedno: w pewnym momencie po prostu chcesz mieć dziecko. Nie ma tu miejsca na przemyślenia typu: czy to już, czy jestem wystarczająco zamożna, zabezpieczona finansowo... Pragnienie posiadania dziecka jest silniejsze od całej reszty. I wydaje mi sie, że dopóty, dopóki myśli się takimi kategoriami, to znaczy, że czas na dziecko jeszcze nie nadszedł. Po prostu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 19.01.2005 06:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 facet ktory nie moze skonczyc zazwyczaj udaje sie do lekarza.......... ( wybacz - to "prawo do cytatu" ) Nawet, jeśli powodem jest nieatrakcyjna kobieta ?... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 19.01.2005 06:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 czasem nie widywaliśmy dzieci w ogóle (...) mamy dla nich weekendy, albo przynajmniej całe niedziele, które są święte, rodzinne.Itd, itp. Czyli: każdą chwilę wolną od pracy poświęcasz dzieciom, Twój Pan Mąż, jak rozumiem, też. A... Przepraszam Cię, nie chciałbym, żeby moje pytanie zostało źle odczytane, albo by zabrzmiało "zaczepnie", lecz nie mogę go tu nie zadać: a czy prócz pracy oraz prócz dzieci, które jak widzę są dla Ciebie źródłem wielkiej radości i satysfakcji, masz czas na cokolwiek innego ? Np. jakieś hobby, chwile tylko dla siebie ? Wiem jedno: w pewnym momencie po prostu chcesz mieć dziecko. Nie ma tu miejsca na przemyślenia typu: czy to już, czy jestem wystarczająco zamożna, zabezpieczona finansowo... Pragnienie posiadania dziecka jest silniejsze od całej reszty. No niestety, tu się odzywa moja uporządkowana natura: dziecko to nie piesek, czy kotek, któremu w razie kłopotów finansowych można znaleźć nowy dom. Wiadomo, nie ma pewności, co będzie za ok, dwa, pięć, ale jednak sytuacja musi być taka, by zminimalizowane było ryzyko. Przepraszam, ale dla mnie decydowanie się na dziecko na zasadzie "jakoś to będzie" to coś, przed czym całe moje jestestwo broni się rękami i nogami. A może ja przesadzam, może wyolbrzymiam potencjalne problemy, dmucham na zimne ?... I wydaje mi sie, że dopóty, dopóki myśli się takimi kategoriami, to znaczy, że czas na dziecko jeszcze nie nadszedł. Po prostu... Coś w tym jest... Ale nie dokońca. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 19.01.2005 07:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Agnieszka! Wybacz ale zdanie Twojej babci , przynajmniej dla mnie to kwestia "zdecydować sie na aborcje czy nie". Dla mnie podjecie decyzji miec dzicko czy nie to również decyzja wiążąca się z pieniędzmi. Idąc tokiem myslowym Twojej babci to po co uzywac środków antykoncepcyjnych. Przeciez używając ich nie dajesz szansy nastepnym swoim dzieciom. Paty. Nie Paty zle zrozumialas. W zalozeniach moich i meza byla trojka ewentualnie dwojka dzieci . I zaczelam sie kiedys zastanawiac jak to bedzie gdy : starszy chodzi np. do prywatnego przedszkola a mlodsze nie bedzie byc moze moglo bo nie bedzie mnie stac. I jak sie bede z tym czula. To jest cos podobnego do tego co ty powiedzialas - czy bedzie to sprawiedliwe? Przy tym rozpatrywaniu bylo - moje drugie dziecko powinno byc na swiecie ( powinno bo zawsze tak sobie to wyobrazalam ze bedzie ) ale nie wiem czy jest mnie stac na nie. I do tego tyczylo sie zdanie mojej babci - nie doszukuj sie Paty tu jakis starczych pogladow. Moja babcia byla nowoczesna kobieta Chodzilo jej o to ze skoro powinno byc drugie dziecko a nie bedzie bo uwazam ze moze nie sprawiedliwie bedzie ze bedzie mialo mniej niz poprzednie, to czy uwazam za sprawiedliwe ze jedno ( z dwoch ktore pragnelam miec i) jest a drugiego nie ma ( mimo ze moge je miec) . Nie wiem czy to zrozumiale dla ciebie , jest to trudne do zrozumienia. Ja mimo ze nie ma jeszcze drugiego dziecka to zawsze oczami wyobrazni je widze. Wyobrazam sobie jak bedzie wygladac, czy bedzie podobne do synka, czy bedzie to chlopiec czy dziewczynka. Podobnie jest z trzecim dzieckiem ale juz troche mniej . Czwartego wogole sobie nie wyobrazam, bo tyle dzieci nie chce miec. Jesli chodzi o czwarte wogole nie bede miala dylematow bo nie zakladam i nigdy nie zakladalam ze ono bedzie. Hmmm to tak jakbym miala do odebrania dwoje dzieci , jedno bym odebrala a drugiego nie bo nie wiem czy mnie na niego stac. Czy rozumiesz??? zawiklane wiem, ale nie umiem inaczej powiedziec. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 19.01.2005 07:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 facet ktory nie moze skonczyc zazwyczaj udaje sie do lekarza.......... ( wybacz - to "prawo do cytatu" ) Nawet, jeśli powodem jest nieatrakcyjna kobieta ?... Tomku a zaczynasz z nieatrakcyjna kobieta? Skoro nie mozesz skonczyc znaczy ze zaczales, a skoro zaczales to chyba byla atrakcyjna. Nie wierze ze zabrales sie za nieatrakcyjna Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 19.01.2005 07:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Tomku a zaczynasz z nieatrakcyjna kobieta? Skoro nie mozesz skonczyc znaczy ze zaczales, a skoro zaczales to chyba byla atrakcyjna. Nie wierze ze zabrales sie za nieatrakcyjna Ehm... Jakby to powiedzieć... Wiesz, Agnieszko, jak można łatwo stwierdzić na podstawie lektury tego topiku, to moje "skończenie" dotyczyło rozmowy z Tobą. Skoro zatem piszesz: "Nie wierzę że zabrałeś się za nieatrakcyjną", to... Co ja, biedny żuczek, mam powiedzieć ?... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 19.01.2005 07:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Tomku a zaczynasz z nieatrakcyjna kobieta? Skoro nie mozesz skonczyc znaczy ze zaczales, a skoro zaczales to chyba byla atrakcyjna. Nie wierze ze zabrales sie za nieatrakcyjna Ehm... Jakby to powiedzieć... Wiesz, Agnieszko, jak można łatwo stwierdzić na podstawie lektury tego topiku, to moje "skończenie" dotyczyło rozmowy z Tobą. Skoro zatem piszesz: "Nie wierzę że zabrałeś się za nieatrakcyjną", to... Co ja, biedny żuczek, mam powiedzieć ?... Moj cytat nie dotyczyl rozmowy ze mna, moze ty sobie cos poprostu imputujesz Ale juz skoro imputujesz - mezczyzni uwazaja mnie za atrakcyjna kobiete i zazwyczaj nie potrafia skonczyc rozmawiac ze mna Widze ze z toba jest podobnie ............ zarty zartami Tomek ale ja musze isc w koncu zjesc sniadanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 19.01.2005 08:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Tomku, oczywiście, że jest czas i miejsce dla siebie, nie tylko dla dzieci. Jak były malutkie, siłą rzeczy pochłaniały cały nasz czas, ale im były starsze, to się zmieniało. Ale tak staramy sobie organizować życie, żeby wygospodarować czas dla siebie. Na swoje zainteresowania, potrzeby. Nie musimy sprawowac opieki we dwoje jednocześnie, tak jak dzieci wiedzą, że my też mamy prawo do "naszych" wieczorów (czy "wyjściowych", których nie jest bardzo dużo, czy "sypialnianych"). Nie zgubiliśmy się po drodze w kieracie: praca, dzieci, dom, ale od początku to było jakoś planowane, organizowane. Nigdy nie zdecydowałabym się na dziecko na zasadzie: "jakoś to będzie". Ale... i tu bardzo Cię przepraszam, nie odczytaj tego źle, ale zakładając rodzinę, żeniąc się, czy wychodząc za mąż, podejmujemy pewne zobowiązania. Wydaje mi się, że wtedy już mamy to jakoś zaplanowane, uporządkowane. Przecież nie żenisz się na zasadzie: jakoś to będzie. A nawet, jeżeli pojawią się przejściowe trudności - musimy sobie z nimi radzić i nasze dzieci również. Nie można okryć ich puchem, odizolować od wszelkich problemów, bo w dorosłym życiu nie poradzą sobie. Masz zamiar utrzymywac dziecko przez całe życie? A co będzie jak Ciebie zabraknie? Ono musi nauczyć się od rodziców, jak sobie radzić. A wiesz co zauważyłam jeszcze, idąc przez to moje dorosłe życie? Nie dasz rady wygrać tylko ze śmiercią. Z wszystkim innym można. Nie ma takiego problemu, którego nie można rozwiązać. Troszkę źle zrozumiałeś mój poprzedni post - nie ma mowy o tym, żeby kiedykolwiek stwierdzić: "jakoś to będzie". W żadnej sprawie. A szczególnie najważniejszej - życia. I wiesz... nigdy nie powiedziałam: jakoś to będzie. Raczej: co można tu zrobić? Kiedy będziesz miał dziecko, dzieci (bo uważam, że nie można skazywać dziecka na "jedynactwo" - mówię z własnego doświadczenia i to tylko moje, bardzo subiektywne, zdanie) - uśmiechniesz się pod nosem wracając do swoich obecnych dylematów. I powiem Ci jeszcze, tak na marginesiku, że nie wyobrażam sobie również oddania któregokolwiek z moich zwierzaków. Nawet rybki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.