marta1719498972 19.01.2005 08:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Przepraszam Cię, nie chciałbym, żeby moje pytanie zostało źle odczytane, albo by zabrzmiało "zaczepnie", lecz nie mogę go tu nie zadać: a czy prócz pracy oraz prócz dzieci, które jak widzę są dla Ciebie źródłem wielkiej radości i satysfakcji, masz czas na cokolwiek innego ? Np. jakieś hobby, chwile tylko dla siebie ? Tomku, pozwolisz, że mimo, że pytanie nie do mnie, odpowiem? Ja mam podobnie, każdą wolną chwilę poświęcam dziecku. Miejsce na hobby? Do pewnego czasu (nie wiem, jak długo to trwa, moje dziecko ma dopiero rok) nie ma się na to ochoty. Najzwyczajniej w świecie. Dziecko to hobby, dziecko to przyjemność, której się oddajesz całkowicie. Chwile dla siebie? Owszem, gdy dziecko zaśnie No niestety, tu się odzywa moja uporządkowana natura: dziecko to nie piesek, czy kotek, któremu w razie kłopotów finansowych można znaleźć nowy dom. Wiadomo, nie ma pewności, co będzie za ok, dwa, pięć, ale jednak sytuacja musi być taka, by zminimalizowane było ryzyko. Przepraszam, ale dla mnie decydowanie się na dziecko na zasadzie "jakoś to będzie" to coś, przed czym całe moje jestestwo broni się rękami i nogami. Tomku o czym Ty w ogóle mówisz? Czy ktokolwiek tutaj wspomniał, że dziecko to piesek lub kotek, któremu w razie kłopotów można znaleźć nowy dom? Czy ktokolwiek podchodzi do tego na zasadzie "jakoś to bęzie"? Zakłądam, że każdy z wypowiadających się tutaj jest człowiekiem myślącym, inteligentnym i rozsądnym i posiadanie dziecka było dla niej/niego ogromnym pragnieniem, a nie widzimisie. A może ja przesadzam, może wyolbrzymiam potencjalne problemy, dmucham na zimne ?... tak przesadzasz i wyolbrzymiasz. I wydaje mi sie, że dopóty, dopóki myśli się takimi kategoriami, to znaczy, że czas na dziecko jeszcze nie nadszedł. Po prostu... Też tak myślę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 19.01.2005 08:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Nie zgubiliśmy się po drodze w kieracie: praca, dzieci, dom, ale od początku to było jakoś planowane, organizowane. No właśnie, o to mi chodzi - o planowanie i organizację. O przemyślane podejście. Przecież nie żenisz się na zasadzie: jakoś to będzie. A nawet, jeżeli pojawią się przejściowe trudności - musimy sobie z nimi radzić i nasze dzieci również. To troszkę chyba nie tak. Dwoje ludzi tworzących parę to ludzie dorośli, samodzielni, mogący dać sobie radę tak razem, jak i osobno. A dziecko ? Toż to istota "skazana" na rodziców, zależna od nich w 100%. To jednak wiele zmienia, to całkiem inny rodzaj odpowiedzialności za duga osobę, nieprawdaż ? Nie ma takiego problemu, którego nie można rozwiązać. Przepraszam, ale... Tak mówią ludzie, którym dotychczas w życiu się jakoś udawało. Popatrz na np. miliony bezobotnych, bezdomnych i spróbuj ich przekonać, że nie ma takiego problemu, którego nie można by rozwiązać... I powiem Ci jeszcze, tak na marginesiku, że nie wyobrażam sobie również oddania któregokolwiek z moich zwierzaków. Nawet rybki Ja również, a mam ich trochę... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 19.01.2005 08:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Czy ktokolwiek tutaj wspomniał, że dziecko to piesek lub kotek, któremu w razie kłopotów można znaleźć nowy dom? Oczywiście, że nie, ja tylko dopuściłem się świadomego "przegięcia" dla lepszego wyjaśnienia swoich poglądów. Czy ktokolwiek podchodzi do tego na zasadzie "jakoś to będzie"? Wiesz, padały wcześniej stwierdzenia typu "jak się naprawdę chce dziecka, to nie zastanawia się nad finansami"... Ba, śmiem też twierdzić, że opinia "dopóki myśli się takimi kategoriami, to znaczy, że czas na dziecko jeszcze nie nadszedł" w pewnym sensie jest właśnie troszkę podejściem tego rodzaju (z całym szacunkiem dla autorki !) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 19.01.2005 08:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Nie ma takiego problemu, którego nie można rozwiązać. Przepraszam, ale... Tak mówią ludzie, którym dotychczas w życiu się jakoś udawało. Popatrz na np. miliony bezobotnych, bezdomnych i spróbuj ich przekonać, że nie ma takiego problemu, którego nie można by rozwiązać... Tomku, Ty jakiś strasznym pesymistą jesteś! Po piersze jakieś okropne tragedie zaprzątają Ci wciąż głowę, bieda, bezrobocie. Każdy tu odnosi się raczej do swojej sytuacji. Można albo założyć, że będzie dobrze, bo w końcu doszłam/doszedłem do tego co mam sam, mam sporo, mam olej w głowie, będzie dobrze! Albo zamartwiać się, że może sięc oś złego przytrafić, stracę pracę, jak już ją stracę to innej długo/wcale nie znajdę, będę żył w nędzy i nie będę w stanie zapewnić bytu swoim własnym dzieciom. Sytuacje, o których piszesz są skrajne. Nie wiem, dlaczego aż takie czarnowidztwo uprawiasz i w sumie uogólniasz. Sytuacja w kraju jest ogólnie kiepska to lepiej dmuchać na zimne, bo... I tak w kółko. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 19.01.2005 09:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Tomku, Ty jakiś strasznym pesymistą jesteś! (...) Nie wiem, dlaczego aż takie czarnowidztwo uprawiasz i w sumie uogólniasz. Widzisz, właśnie dlatego, że patrzę na sprawę przez pryzmat naszych (moich i mojej pani) możliwości i realiów. Nie chciałbym wdawać się tu w szczegóły, ale oboje np. mamy taką sytuację w naszych miejscach pracy, że dziś jest OK, ale mało co trzeba, by jutro zrobiło się nieciekawie. A możemy liczyć paktycznie tylko na siebie. Więc nie dziw się, że jestem pełen obaw... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 19.01.2005 09:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Tomku, Ty jakiś strasznym pesymistą jesteś! (...) Nie wiem, dlaczego aż takie czarnowidztwo uprawiasz i w sumie uogólniasz. Widzisz, właśnie dlatego, że patrzę na sprawę przez pryzmat naszych (moich i mojej pani) możliwości i realiów. Nie chciałbym wdawać się tu w szczegóły, ale oboje np. mamy taką sytuację w naszych miejscach pracy, że dziś jest OK, ale mało co trzeba, by jutro zrobiło się nieciekawie. A możemy liczyć paktycznie tylko na siebie. Więc nie dziw się, że jestem pełen obaw... Widze Tomek ze jestes w centrum zainteresowania Tomek: nie jestes wyjatkiem. Kazdy w pracy ma tak ze dzis jest OK a jutro moze byc nieciekawie. I tak bedzie przez cale zycie. Tomek a ja dawalam ci propozycje ale nie skomentowales. Moi znajomi gdy ona poszla na wychowawcze bezplatne i troche im brakowalo kasy zrobili w domku mala przerobke. Zamkneli plyta jeden pokoj i lazienke ( oddzielili od calego domu) tylko mieli do tego pokoju wejscie z podworka. I wynajeli to jako kawalerke bez kuchni ( stolowanie sie na miescie lub kuchenka elektryczna). Mieli z tego kase. Moze u ciebie "gdyby cos" mozna by bylo tak zrobic? Moze jakies inne wyjscie? w kazdym razie jesli chcecie miec dzieci to musicie cos wymyslic bo jesli chodzi o prace to niestety ale zawsze tak jest ze w kazdej chwili mozna ja stracic. Ale mozna ja tez miec i miec nawet awansowac Tomku troszke optymizmu bo tak to nigdy nie bedziecie mogli miec dzidziusia. Zdaje sobie sprawe ze martwi cie ze zona pojdzie na wychowawcze bezplatne ( z moze byscie sie zalapali na platne?) a ty stracisz prace i co wtedy . A wtedy zamieniacie sie , zona wraca do pracy a ty zostajesz z dzieckiem i szukasz pracy ( internetem, telefonem). No i wogole dlaczego zakladasz ze akurat w ciagu tych 2 -3 lat ( gdy zona zostanie z dzieckiem) ty stracisz prace? Rozumiem ze zakladasz kazda ewentualnosc, no to dwie propozycje ci dalam, tylko nie wiem czy dla ciebie wchodza one w gre? Natomiast jestesm takiego samego zdania jak ty ze nie o to chodzi aby urodzic dziecko i zostawic go z obca osoba gdy ma 4 miesiace. Fajnie jest jak mozna liczyc na ktoras babcie. My niestety na zadna liczyc nie moglismy. Gdy ja rodzilam bylo jeszcze 6 miesiecy macierzynskiego do tego 1,5 miesiaca urlop. Synek mial niecale 8 miesiecy. Niestety ale serce nie pozwolilo mi dac go do zloba lub obcej opiekunce. Zostalam wiec z nim w domu na bezplatnym wychowawczym. Mielismy wtedy tylko pensje meza, bylo cieniej niz zazwyczaj ale nie tragicznie. Mozna bylo sie przestawic. Po roku wychowawczego wrocilam do pracy. To nie powiedziane ze od razu prace sie straci. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 19.01.2005 09:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Widzisz, właśnie dlatego, że patrzę na sprawę przez pryzmat naszych (moich i mojej pani) możliwości i realiów. Nie chciałbym wdawać się tu w szczegóły, ale oboje np. mamy taką sytuację w naszych miejscach pracy, że dziś jest OK, ale mało co trzeba, by jutro zrobiło się nieciekawie. A możemy liczyć paktycznie tylko na siebie. Więc nie dziw się, że jestem pełen obaw... W takim razie ok. Chociażczy to nie zawsze jest tak z tą pracą? Ja nie mam w umowie, że do końca życia mnie tu będą trzymać. A szkoda Tak z ciekawości: duży dom budujecie? Zapomniałam dodać: i tak uważam, że tak naprawdę nie chcesz jeszcze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 19.01.2005 09:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Natomiast jestesm takiego samego zdania jak ty ze nie o to chodzi aby urodzic dziecko i zostawic go z obca osoba gdy ma 4 miesiace. Oj Agnieszko, bardzo źle to zabrzmiało, co napisałaś. Nie wiem, aż nie chce mi się wyjaśniać dlaczego, ale myślę, że jak przeczytasz jeszcze raz, zrozumiesz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 19.01.2005 09:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Natomiast jestesm takiego samego zdania jak ty ze nie o to chodzi aby urodzic dziecko i zostawic go z obca osoba gdy ma 4 miesiace. Oj Agnieszko, bardzo źle to zabrzmiało, co napisałaś. Nie wiem, aż nie chce mi się wyjaśniać dlaczego, ale myślę, że jak przeczytasz jeszcze raz, zrozumiesz. Oczywiscie dziecko ma 4 miesiace Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 19.01.2005 10:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 No wiem, że dziecko Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 19.01.2005 10:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 nie o to chodzi aby urodzic dziecko i zostawic go z obca osoba gdy ma 4 miesiace. Ok wyjaśnię, o co mi chodzi. Zabrzmiało to tak: niektórym zachciewa się dziecka, rodzą, posiedzą z nim 4 m-ce i wracają sobie do pracy. A wychowanie zrzucają na osobę trzecią. A dziecko - taka zachcianka, jest sobie, owszem, wychowuje je jednak rodzicom ktoś inny. Gorsze są takie matki od tych, które decydują się na wychowawczy, które poświęcają się dla dziecka. To bardzo wygodne tak zostawić dziecko, gdy ma 4 m-ce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 19.01.2005 10:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Oj, Agnieszko... jestem dzieckiem wychowanym przez nianię, moje dzieci były ze mną: synek przez rok, córka przez pół roku, później (do 6 lat) z nanią. Uważam za bardzo niestosowne obciążanie właśnie babci opieką nad dzieckiem, a instytucja niani znana jest w świecie od stuleci i nie ma w niej nic złego. Bo zobacz: przecież nawet wtedy, kiedy jesteś w domu z dzieckiem (a mówię to naprawdę z własnego doświadczenia - np. rok to nie jest tak mało) zajmujesz się też domem. Bo skoro Ty nie pracujesz, pracować musi Twój mąż. Trudno wymagać od niego, aby przychodząc z pracy brał się za robotę w domu od początku do końca. Musisz, więc, coś w tym domu zrobić i tych czynności nie jest mało. Nie trzymasz więc Bąbla cały czas na rękach. Zawsze starałam się zrobić jak najwięcej rzeczy przed powrotem męża z pracy, żeby później poleniuchować razem Obca osoba... hm... powiem Ci, że z moją nianią zaprzyjaźniona byłam az do jej śmierci, i bardziej odczułam jej brak, niż mojej babci, którą znałam bardzo mało. Chyba nie masz tak naprawde pojęcia, o czym mówisz. Bardzo chętnie przeczytałabym ten wątek od początku, ale nie mam czasu może wydrukuję sobie to wszystko i poczytam... Tomku, wiesz... łatwiej jest walczyć z trudnościami, kiedy robisz to dla dzieci. Nie wiem... jest jakaś większa motywacja, większa mobilizacja. Bo dla siebie często się po prostu nie chce. Na zasadzie: "a wystarczy mi to, co mam". A mówiąc o zakładaniu rodziny... nie tyle chodziło mi o odpowiedzialność, co o dojrzałość. Emocjonalną, fizyczną. O przygotowanie do życia. O pewną stabilizację finansową. O tym, że nie ma takiego problemu, którego nie dałoby się rozwiązać, wiem z własnego doświadczenia. Jedno mi się udawało, drugie nie. Ale wiem, że jak się bardzo czegoś pragnie, jak ma się dobrą duszę, która Ci pomoże (również wsparciem psychicznym) wszystko jest mozliwe. I wiesz czego nie znoszę? Tego, że często pieniądze przesłaniają ludziom cały świat. A ja naprawdę wiem jak to jest kiedy nie ma się pieniędzy, kiedy ma się ich mało, kiedy ma się ich trochę więcej. Nie wiem jeszcze jak to jest, kiedy ma się ich dużo. Tak, że wystarcza na wszystko, ale mam zamiar jeszcze się dowiedzieć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aneska 19.01.2005 10:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 a ja rozumiem obawy Tomka, bo choc może zabrzmi to niezbyt dobrze, to ja nie byłam przekonana czy chce miec dziecko miałam szerokie spektrum zainteresowań, swoją prace która jednocześnie była moja pasją i poprostu bałam sie że będe musiała z tego zrezygnowac. ale już w trakcie ciązy wiele sie zmieniło - to pewnie hormony. tylko jedno stało sie ważne - mała istotka i tak jest nadal. teraz nie mam na nic czasu, ale pocieszam sie że jak bedzie starsza to sie to zmieni (teraz ma 2,5 roku). w każdym razie jedno jest pewne: wraz z pojawieniem sie dziecka wszystko nabiera innego znaczenia, rownież pojęcie odpoczynku, zabezpieczenia finansowego, itp. jest to przeogromna zmiana i myślę, że tego obawia się Tomek. ale zmiany generują nasz postęp Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 19.01.2005 11:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 nie o to chodzi aby urodzic dziecko i zostawic go z obca osoba gdy ma 4 miesiace. Ok wyjaśnię, o co mi chodzi. Zabrzmiało to tak: niektórym zachciewa się dziecka, rodzą, posiedzą z nim 4 m-ce i wracają sobie do pracy. A wychowanie zrzucają na osobę trzecią. A dziecko - taka zachcianka, jest sobie, owszem, wychowuje je jednak rodzicom ktoś inny. Gorsze są takie matki od tych, które decydują się na wychowawczy, które poświęcają się dla dziecka. To bardzo wygodne tak zostawić dziecko, gdy ma 4 m-ce. Marto kochana ja nic takiego nie powiedzialam, to ty to wszystko powiedzialas, a raczej napisalas. Moim zdaniem matka rodzac dziecko chce byc z nim jak najdluzej. Zapewne zadna matka dobrowolnie majac wybor nie poszlaby do pracy zostawiajac dziecko z obca osoba. I o to mi chodzilo mowiac ze rozumiem Tomka ze chcialby zapewnic byt swojej rodzinie tak aby jego zona nie musiala borykac sie z rozsterkami matek ktore musialy isc do pracy. Bo w pracy wiadomo - mysli sie o swoim maluszku, co sie w domu dzieje, czy niania wybrana przez nas jest dobra itd. Ja mialam ten wybor zostac z moim synkiem w domu. ALe gdy mial 1,5 roku musialam isc do pracy i wtedy bylo mi strasznie zle w pracy, chcialam do domu, do synka. Ja osobiscie nie wyobrazam sobie zebym zostawila 4 miesieczne dziecko swoje w domu z obca osoba - ja jako ja i tylko ja. Mam taki charakter, jestem tak skonstruowana ze nie moglabym. Zameczylabym siebie i nianie ciaglymi telefonami, sprawdzaniem itd. I wcale nie oznacza to ze uwazam za zle matki ktore poszly do pracy bo musialy. Gosciu nigdy nie mowilam ze babcia jest od pilnowania - cos ci sie pomylila chyba moja osoba z inna. Mojego dziecka moja mama nie mogla pilnowac bo sama pracuje, tesciowa natomiast zostala z nim tydzien . Widzialam ile sil ja to kosztuje i jaka jest zmeczona i postanowilam tez wziac opiekunke do swojego 1,5 rocznego dziecka. Ale 1,5 roczne a 4 miesieczne to roznica ( dla mnie podkreslam) chociaz i 1,5 roczne - wylam w pracy ze nie jestem z nim sama. Opiekunek mielismy 3 bo jakby nie bylo biorac kogos jest on obcy. To ze sie przywiazalas do swojej opiekunki to swiadczy o tym ze twoi rodzice trafili na dobra osobe. Ale nie zawsze na taka sie trafi - widzialas film o opiekunkach????? Jeszcze raz powtarzam - nie mam nic przeciwko rodzicom pracujacym i zostawiajacym dzieci z niania. Ja ze wzgledu na wlasne samopoczucie nie zostawilabym 4 miesiecznego dziecka z kims obcym. Jeszcze jak naogladalam sie w tv o tych opiekunkach to juz tym bardziej Dlatego tez powiedzialam ze rozumiem Tomka dlaczego chcialby najpierw zabezpieczyc swoja rodzine zamiast pozniej z bolem serca zostawiac malenstwo z kims obcym do kogo przeciez zaufania w 100% sie nie ma. No a pozatym tak ja Tomek powiedzial to my jestesmy odpowiedzialni za nasze dzieci, jesli swiadomie planujemy miec dziecko toplanujmy to od poczatku do konca. A nie uwazam za dobry plan - chce miec dziecko a wiec teraz sobie zajde w ciaze, potem pojde na macierzynski a potem po 4 miesiacach wezme opiekunke i wroce sobie do pracy. Ale ten plan nie jest dobry dla mnie. Dla innej kobiety moze byc najlepszym - i ja tego nie krytykuje. A tak jeszcze do Tomka - Tomek lepiej teraz miec dziecko , bo poki jestes mlody to jak stracisz prace to szybko znajdziesz nastepna Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 19.01.2005 12:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Moim zdaniem matka rodzac dziecko chce byc z nim jak najdluzej. Zapewne zadna matka dobrowolnie majac wybor nie poszlaby do pracy zostawiajac dziecko z obca osoba. a jeśli jednak wraca do pracy bo chce? bo ja wcześniej napisałam, że wróciłam, bo chciałam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 19.01.2005 12:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Widze Tomek ze jestes w centrum zainteresowania Ha ! Wygląda na to, że faktycznie jestem w centrum zainteresowania obecnych tu pań ! Daję uroczyste słowo honoru, że tego nie chciałem ! Nawet prosiłem o przejście na poziom ogólności... Dobrze, teraz badziej serio: Co do instytucji babci, czy niani - jest ona jak najbadziej OK pod waunkiem, że jednak rodzice dziecka starają się na co dzień "odrabiać zaległości". Jeśli dziecko spędza cały dzień z nianią, a z rodzicami ma kontakt przez pół godziny dziennie, to to (IMHO) nie jest nomalne. Jeśli spędza dzień z nianią, a po południu i wieczorem ma cały czas czynny (!) kontakt z rodzicami, to jest to w porządku. Czy łatwiej jest walczyć z trudnościami, kiedy robisz to dla dzieci ? Dyskutowałbym. Jeśli się ich nie ma, to nie ma też takiej presji, która może tą walkę ułatwiać, ale też utrudniać. Jeśli np. trudności są natury "pracowej", dziecko utrudnia sytuację, potencjalny pracodawca niechętnie patrzy na kandydata z dzieckiem z oczywistych względów. Aneska poruszyła temat rezygnacji z szerokiego spektrum zainteresowań, pasji. Celowo nie drążyłem tej kwestii, bo już na wstępie nazwano mnie egoistą Ale tak, jest to prawda: każdy z nas ma swoje pasje (ubogi duchem jest ten, co nie ma żadnych), nie każdemu uśmiecha się całkowite zrezygnowanie z nich. Nie oceniajmy, czy to dobrze, czy źle. Tak jest i już. Podsumowując wypowiedzi: do tego, żeby mieć dzieci, potrzebne są: chęć, czas i pieniądze. Wielu ludziom brak dwóch ostatnich rzeczy. Więc nie dziwmy się, że coraz mniej dzieci mamy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 19.01.2005 12:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Moim zdaniem matka rodzac dziecko chce byc z nim jak najdluzej. Zapewne zadna matka dobrowolnie majac wybor nie poszlaby do pracy zostawiajac dziecko z obca osoba. a jeśli jednak wraca do pracy bo chce? bo ja wcześniej napisałam, że wróciłam, bo chciałam Marta kazdy ma swoj zloty srodek na zycie. I kazdy wg siebie ma racje i robi dobrze. Ja bym z wlasnej woli nie wrocila do pracy majac niemowlaka , ale to jestem ja.Czasem robimy cos z wlasnej woli , czasem sytuacja nas do tego zmusza. Ale najwazniejsze aby zyc w zgodzie ze soba. Przeciez nie skrytujuje ciebie ze chcialas isc do pracy, kazdy ma inne potrzeby, nie moge oceniac ciebie przez pryzmat moich potrzeb. Nawet nie musze daleko szukac - mam w pracy kolezanke ktora po zakonczonym macierzynskim wrocila do pracy bo powiedziala ze juz nerwowo nie wytrzyma w domu cala dobe z wrzeszczaca corcia. I moze rzeczywiscie bylo dla niej lepiej wrocic do pracy. Ona mowi tak - w pracy odpoczne od corci a w domu od pracy. Po pol dnia nie widzenia coreczki jestem dla niej bardziej cierpliwa przez reszte dnia. Nie krzycze juz na nia. Wczesniej krzyczalam a potem mialam wurzuty sumienia. Takie rozwiazanie jest wg niej , dla niej i dla jej corki najlepsze i nikt nie ma prawa tego krytykowac. Marta to ile mialo twoje dziecko jak wrocilas do pracy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 19.01.2005 13:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Co do instytucji babci, czy niani - jest ona jak najbadziej OK pod waunkiem, że jednak rodzice dziecka starają się na co dzień "odrabiać zaległości". Jeśli dziecko spędza cały dzień z nianią, a z rodzicami ma kontakt przez pół godziny dziennie, to to (IMHO) nie jest nomalne. Jeśli spędza dzień z nianią, a po południu i wieczorem ma cały czas czynny (!) kontakt z rodzicami, to jest to w porządku... No wlasnie w przedszkolu u mojego synka bylo dziecko ktore w przedszkolu przebywalo do 17 po czym odbierala go opiekunka, dziecko mame i tate widzialo tylko w drodze do pzedszkola. Bylo tak spragnione rodzicow ze do pan mowilo mama. Zatrudniony na etacie psycholog mial rece pelne pracy tak z dzieckiem jak i z rodzicami Ale Tomek to ty wkoncy chcesz dziecko czy nie??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 19.01.2005 13:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 kazdy ma swoj zloty srodek na zycie. wiem wiem Ot i cała prawda o życiu. ok aby uczciwie powiedzieć, jak jest u mnie, wróciłam do pracy, bo chciałam, ale chiałam tak tylko trochę. Nna pół etatu. Nie było to możliwe, więc NIESTETY wróciłam na cały. I było to jedno z najgorszych doświadczeń w moim życiu. Agnieszko, wiesz, o czym mówię Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 19.01.2005 14:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 kazdy ma swoj zloty srodek na zycie. wiem wiem Ot i cała prawda o życiu. ok aby uczciwie powiedzieć, jak jest u mnie, wróciłam do pracy, bo chciałam, ale chiałam tak tylko trochę. Nna pół etatu. Nie było to możliwe, więc NIESTETY wróciłam na cały. I było to jedno z najgorszych doświadczeń w moim życiu. Agnieszko, wiesz, o czym mówię Wiem, wiem. Straszne przezycie dla mnie bylo tez jak oddawalam synka do przedszkola. Mial wtedy 2,5 lat. Dalismy go do prywatnego przedszkola bo tam jest malo dzieci w grupie i panie moga lepiej zajac sie malychami. Na poczatku przez 2 miesiace byla 5 dzieci i 2 panie Pierwszy dzien mojego synka w przedszkolu wygladal tak ze pani powiedziala ze najlepiej jest dac dziecku buziaka powiedziec - pobaw sie kochanie mama niedlugo przyjdzie , dac znow buziaka i wyjsc. Przedluzanie momnetu pozaegnania nie daje nic dobrego. WIec tak zrobilam, dalam buziaka i wyszlam. On wrzeszczal jak szalony. A ja ? wsiadlam do samochodu i pol godziny szlochalam jak male dziecko. Po zajechaniu do pracy - czyli po jakichs 40 minutach od razu zadzwonilam do przedszkola co slychac. Moj synek plakal tylko 3 minuty - zobaczcie o ile krocej niz ja dala mi go do sluchawki, smial sie i opowiadal jakie sa zabawki. Teraz chodzi juz drugi rok do tego przedszkola i je uwielbia. Takich trudnych doswiadczen jest wiele w zyciu dlatego fajnie jest jak sie ma ta druga osobe ( meza / zone). Ja mam to szczescie ze moj maz nie boi sie np. utraty pracy. Zmienial prace juz chyba 8 razy. Robil to swiadomie mowiac ze musi nabrac doswiadczenia w kazdej dziedzinie jaka jest mozliwa w jego zawodzie - a wiec tak biuro jak i budowa. Jak czul ze juz wiecej w danej firmie sie nie nauczy - zmienial prace. Teraz od 2 lat prowadzi wlasna firme i jakos sie kreci. Ciesze sie ze jest odwazny i umie "znalezc" kase. I nie zadrecza mnie pytaniami - czy mozemy miec drugie dziecko? a co bedzie jak strace prace?? A ja? coz ja za to mam duzo szczescia jak narazie. I co tam bede sie martwic co bedzie pozniej. Pozniej moze swiat sie skonczyc a ja sobie bede plula w brode ze nie zdazylam miec drugiego dziecka np. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.