marta1719498972 19.01.2005 14:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Agnieszka i to właśnie lubię. Optymizm, wiara (nie chodzi mi o religię), nadzieja (które tak skrytykował Tomek) i inne takie bardzo pomagają w życiu prawda? I dzieci można mieć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 19.01.2005 15:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Tak myślę sobie... zacznę chyba mieć straszne wyrzuty sumienia. Bo: zostawiłam te swoje półroczne (córkę) i roczne (synka) dzieci pod opieką Pani Niani (którą nota bene szukałam od urodzenia pierwszego dziecka i która była również z drugim, i która jest najukochańszą przyjaciółka rodziny do tej pory), nie dawałam do przedszkola, tylko do tzw. "zerówki", były dni, że byłam z moimi dziećmi tylko przez godzinke wieczorem, ale... do tej pory nie odczuwałam żadnych wyrzutów. Dzieci są pod opieką psycholozki (rodzonej cioci), która twierdzi, że tylko pozazdrościć takich dzieci. Są bardzo samodzielne, zaradne, rewelacyjnie się uczą, mają mnóstwo zainteresowań. Oczywiście, są najpiekniejsze i najcudowniejsze ale to wiadomo. Może to jest kwestia środowiska, w którym się obracam, ale wszyscy funkcjonujemy w ten sam sposób. Lub bardzo podobny. I wiecie co? Nie wyobrażam sobie oddania 2,5 letniego dziecka do żłobka czy przedszkola. Wolę swoją pensję zostawiać niani (zawsze dla mnie są nagrody i premie ). Dużo jeździmy razem ("Matka! te nasze pikniki są świetne, nikt tak nie bawi się"), mnóstwo gadamy. O naszych sprawach i sprawach dzieci. Moja córka przyprowadza swoje "psiapsiółki" żeby ze mną pogadały. I: "zazdroszczą mi takiej super mamy". To są naprawdę ich słowa, które przytaczam nie po to, żeby się pochwalic, ale po to, żeby pokazać, że nasze dywagacje są niczym, w porównaniu do zdania naszych dzieci. Natomiast... mam koleżankę, która jest na urlopie wychowawczym ze swoją córeczką (urodziła ją późno). Sa już razem trzy lata. Kolezanka jest znerwicowana, zmęczona. Jej córeczka jest ich najukochańszym skarbem, ale dałaby wiele, żeby mieć trochę czasu dla siebie. Ale... nie bardzo jest to możliwe, bo mała nie schodzi jej z rąk i każda obca twarz, inne ręce to jest rozpacz. Co więc jest tak naprawdę lepsze? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 19.01.2005 15:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2005 Zjadło mi pół posta Może teraz jestem bardzo mądra, bo mam za sobą wszystkie wątpliwości, do których teraz się nie przyznaję, a które pewno miałam, bo kto ich nie ma? Ale dlatego właśnie twierdzę, że to wszystko jest mało ważne. Kiedy moje dzieci dowiedziały się, że tym razem nie będzie wakacji "wyjazdowych" bo nie ma na to po prostu środków, machnęły ręką i stwierdziły: "w domu też jest super". A ja już myślę, co im przygotować na te wakacje "w domu", żeby zapamiętały... Bo tak naprawdę liczy się miłośc, czułość, dotyk, zrozumienie. Nie jest ważne, czy ktoś, kto Cię całuje pachnie "Chanel"... ważne jest to, że Cię kocha i Ty go kochasz. Nie jest ważne, czy suknię ma od Diora, a buty od Gucciego. Nawet jeżeli jest to z "drugiej ręki", to pod tymi szmatkami bije serce dla Ciebie. Dlatego twierdzę, że dzieci ma się zawsze wtedy, kiedy po prostu ich się pragnie. I zastanawia mnie jedno... wątpliwości mają tylko Ci, którzy tych dzieciaczków nie mają. Bo po prostu nie wiedzą, nie zdają sobie sprawy z tego, jaki to jest Skarb... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 20.01.2005 06:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Agnieszka i to właśnie lubię. Optymizm, wiara (nie chodzi mi o religię), nadzieja (które tak skrytykował Tomek) i inne takie bardzo pomagają w życiu prawda? I dzieci można mieć I jakoś to będzie, no nie ? A jak się nagle wszystko spieprzy i cały ten misternie zbudowany własny, mały świat runie, to co powiesz dziecku ? "Przepraszam..." ?... Nadzieja - tak. Ale SAMA nadzieja to za mało. Nadziei trzeba trochę pomóc. Agnieszka ma odważnego męża, co żadnej pracy się nie boi; zmieniał ją z powodzeniem już 8 razy, teraz ma własny biznes. Prawda jest taka: facet po postu ma dużo szczęścia i daj mu Boże jeszcze go więcej. Ale taki rozwój wypadków nie jest normą. Co mnie "ubodło" w wypowiedzi Agnieszki (uwaga, pewnie zostanę zaraz odsądzony od czci i wiary): cieszy się, że umie "znalezc" kasę i nie zadręcza jej wątpliwościamiu natury ekonomicznej. Fajnie się nie przejmować i bazować na mężu... Dolce vita. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 20.01.2005 07:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Agnieszka ma odważnego męża, co żadnej pracy się nie boi; zmieniał ją z powodzeniem już 8 razy, teraz ma własny biznes. Prawda jest taka: facet po postu ma dużo szczęścia i daj mu Boże jeszcze go więcej. Ale taki rozwój wypadków nie jest normą. . Owszem Tomku szczescia moj maz ma ale i oleju w glowie duzo. Bardzo duzo firm zabiegalo o to aby dla niego pracowal. Zazwyczaj mial dylemat - do ktorej pracy pojsc? czyja oferte wybrac?? Bede sie moze chwalisc ale dlaczego nie - moj maz jest inteligentna osoba i bardzo dobra w swoim zawodzie. Ale na to aby byc dobrym w zawodzie musial ciezko zapracowac - gdy urodzil sie nasz synek wyjezdzal czesto w delegacje - do Warszawy, Krakowa,Kielc. Zdobywal doswiadczenie. A wiec zapracowal sobie na to co teraz ma, na pozycje ktora ma, na opinie i powazanie ktore ma. Szczescie napewno mu w tym dopomoglo ale nie bylo jedynym czynnikiem. A powiedz Tomku jak do ciebie szczescie ma przyjsc jak ty jestes ciagle pesymista? szczesciu trzeba dopomoc, ono przychodzi ale gdy ktos sie od niego broni rekoma i nogami to ono na sile sie nie pcha. Moj maz i ja mamy juz wypracowana opinie w naszych zawodach, dlatego ja nie powiedzialam "jakos to bedzie" tylko powiedzialam : "wiem ze bedzie dobrze" a to chyba roznica nieprawdaz? Jeszcze sie odniose do tego ze niby ja bazuje na mezu. Ja tez pracuje zawodowo , mam dobra prace, ale od wieki wiekow to mezczyzna byl odpowiedzialny za utrzymanie rodziny. I mysle ze kazda kobieta jest szczesliwa jesli moze liczyc na meza. A to ze cie ubodlo to ze napisalam ze oj maz nie marudzi ? no coz taka prawda, jestem z tego powodu szczesliwa, jakbym miala taka marude jak ty to bym chyba zwariowala ( zartuje) Marto widze ze my obie sie rozumiemy I wiesz co powiem ci ze z twoich postow widac radosc zycia, wiare we wlasne sily czego nie widaac niestety u Tomka. Tomek ty jako maz powinienes byc podpora dla swej zony a ty ciagle marudzisz ze nie wiesz czy dasz rade. Nikt takiej gwarancji ci nie da,ale jesli sam bedziesz pracowal nad tym aby sie udalo to napewno ci sie uda. Dom udalo ci sie wybudowac - nie wszystkim sie udaje - to tez o czyms swiadczy - moze o pewnej zaradnosci jaka masz w sobie? dlaczego jej nie wykorzystac? A w dzisiejszych czasach to niestety al;e kto nie ryzykuje ten nie ma. Ryzykujac mozna tez owszem stracic ale najgorsze chyba jest nic nie robic tylko poddawac sie fali ktora plyna inni przecietnie zyjacy ludzie. W taki sposob ciezko bedzie cos osiagnac , cos ponad norme oczywiscie. Ty Tomek nalezych do ludzi ktorzy sie boja ( zaczynam wpadac w przekonanie ze ty juz sie wszystkiego boisz).Az dziw bierze ze nie bales sie wziac za budowe domu - bo z tego jak sie tu przedstawiwasz powinienes sie bac ze mozesz stracic prace i nie bedziesz mial na rate kredytowa. Widze tutaj w tobie jakas sprzecznosc, byc moze ze troche ubarwiasz i demonizujesz te wszystjie obawy tylko nie wiem po co , zeby uparcie bronic swojego zdania? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 20.01.2005 07:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Agnieszka1 powiedziała:"Tomek ty jako maz powinienes byc podpora dla swej zony..."A czy Tomek jest mężem? Bo ja przeczytałam że Tomek ma "swoją panią"..... Maria Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
UKF 20.01.2005 07:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 To wyżej to byłam ja, zapomniałam się zalogować Maria Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 20.01.2005 08:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 [quote name="Tomek_JI jakoś to będzie, no nie ? A jak się nagle wszystko spieprzy i cały ten misternie zbudowany własny, mały świat runie, to co powiesz dziecku ? "Przepraszam..." ?... O matko Tomku, ta dyskusja nie tylko robi się bez sensu, ale i nudna. Beż przerwy tylko "jakoś to będzie". Czy ja napisałam, że TYLKO optymizm, wiara, nadzieja... i nic więcej??? Napisałam też, że olej w głowie, rozsądek itd. Czy Ty myślisz, ze my tu decydując się na dzieci postępujemy lekkomyślnie i nie myślimy w ogóle o przyszłości? Myślimy. I nie "jakoś tam będzie". A oprócz myślenia jeszcze robimy. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 20.01.2005 08:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Marto widze ze my obie sie rozumiemy No ba! rozumiemy się Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 20.01.2005 09:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 [quote name="Tomek_J I jakoś to będzie, no nie ? A jak się nagle wszystko spieprzy i cały ten misternie zbudowany własny, mały świat runie, to co powiesz dziecku ? "Przepraszam..." ?... [/quote] Marta napisala: O matko Tomku, ta dyskusja nie tylko robi się bez sensu, ale i nudna. Zgadzam sie z toba Marta Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 20.01.2005 09:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Popieram Tomka_J w 100%, całym sercem! Rodzenie dzieci z nastawieniem, że w razie czego coś się wykombinuje,dom podzieli i wynajmie, albo rodzenie dzieci i zostawianie ich pod opiekąobcej osoby (dajcie spokój z tą nianią ukochaną na całe życie - to nieteczasy,teraz nianie są z łapanki,ogłoszenia i sąto najczęściej zupełnieprzypadkoweosoby)to jest po prostu głupota, nieodpowiedzialne i nieprzemyślanemacierzyństwo. Jasne, że jak obydwoje stracimy pracę, przestaniemy najpierw opłacać rachunki, potem spłacać kredyt, jak nam bank zajmie dom i będziemy mieszkać w schroniksu,to dziecko tez może być szczęśliwe. Parę osób wypowiadających się tu nie ma pojęcia,co to znaczy brak pieniędzy. Sorry, ale jeśli okaże się, że nie mogę mieć dzieci i będę miała do wyboru - albo pieniądze przeznaczyć na drogą kurację czy in vitro, a raty kredytu, to bywybiorę kredyt. No i po co mi dziecko, jeśli będzie to tylko weekendowy gadżet, którym w tygodniu zajmuje się ktoś inny? Czy dziecko naprawdę będzie szczęśliwe widując rodziców w weekendy? To, co piszecie to w większości demagogia pisana przez tych, któzy nigdy nie byli postawienia przed wyborem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 20.01.2005 10:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Magdzia, mam tylko jedno pytanko: ile masz dzieci i jak długo szukałaś niani dla nich? Niania z ogłoszenia, łapanki????? Ty dziewczyno chyba naprawde nie wiesz, co mówisz. Szukanie niani trwa całe miesiące i zaczyna się albo w ostatnich tygodniach ciąży, albo zaraz po urodzeniu dziecka. I taka niania zostaje do końca zycia.I bardzo spłyciłaś wszystkie te wypowiedzi. Ale zdaje się, że naprawdę nie masz pojęcia, o czym mówisz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 20.01.2005 10:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Magdziu, wiem doskonale, co to znaczy nie mieć kasy. Wiem też doskonale co to znaczy mieć dziecko. Rozumiem, że zrobiłam głupotę decydując się na dziecko, bo może przecież nam się przytrafić jakieś nieszczęście w życiu, może stracimy pracę, może cegła nam na głowę spadnie, a może Głosków zaleje ogromna powódź (rzeki w pobliżu wprawdzie nie ma, ale wszystko się może zdarzać w tych dzisiejszych czasach), stracimy dorobek życia i koniec, klapa zupełna, a może... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 20.01.2005 10:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Magdziu, wiem doskonale, co to znaczy nie mieć kasy. Wiem też doskonale co to znaczy mieć dziecko. Rozumiem, że zrobiłam głupotę decydując się na dziecko, bo może przecież nam się przytrafić jakieś nieszczęście w życiu, może stracimy pracę, może cegła nam na głowę spadnie, a może Głosków zaleje ogromna powódź (rzeki w pobliżu wprawdzie nie ma, ale wszystko się może zdarzać w tych dzisiejszych czasach), stracimy dorobek życia i koniec, klapa zupełna, a może... Podpisuje sie pod tym i pod gosciem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 20.01.2005 10:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Owszem Tomku szczescia moj maz ma ale i oleju w glowie duzo. Bardzo duzo firm zabiegalo o to aby dla niego pracowal. Zazwyczaj mial dylemat - do ktorej pracy pojsc? czyja oferte wybrac?? A zatem: nie wiesz, co to znaczy nie mieć pieniędzy. Ja wiem i eksperymentu powtarzać nie zamierzam. Pytasz: "jak do ciebie szczescie ma przyjsc jak ty jestes ciagle pesymista?" Szczęście to jest pojęcie abstrakcyjne. A ja jestem nie pesymistą, a realistą. Życie nauczyło mnie, że mogę się opierać tylko na tym, co mam w głowie i co mam na koncie. Nie na szczęściu, wierze, nadziei. P.S. I jeszcze jedno: darujcie sobie pytania o stan cywilny, chęć posiadania dziecka itd. oraz psychoanalizę w rodzaju "nie widać radości życia" "ty juz sie wszystkiego boisz" itd. Po raz kolejny proszę: "zejdźcie ze mnie", przejdźmy na stosowny poziom ogólności. Pytanie nie brzmi: "CZY", tylko: "JAK". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 20.01.2005 10:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Podpisuje sie pod tym podpisujesz się? że niby Głosków nam zaleje?? Łódź zakupię i będziemy pływać. Dom mam trochę wyniesiony, w końcu docenię te 3 schodki, więc może jednak przetrwamy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maggie 20.01.2005 11:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Agnieszka mnie ubiegła Magdziu i Tomku, nie gniewajcie się, ale widzicie sprawy w czarno-białych barwach. Gdyby wszyscy tak myśleli, to na świecie nie byłoby dzieci. Wymarlibyśmy jak dinozaury albo mamuty. Już teraz przyrost naturalny w Polsce dramatycznie maleje. Jak to będzie, jak będziemy w wieku emerytalnym? Czasy zawsze były mniej lub bardziej trudne. Może teraz po prostu zmienia się nastawienie ludzi na bardziej zachowawcze, lub konsumpcyjne. Zwykle trzeba znaleźć jakiś kompromis między pracą, dziećmi i innymi ważnymi sprawami. I większości rodziców to się udaje, skoro zdecydowana większość maluchów wyrasta na normalnych, poukładanych ludzi. Gdzieś kiedyś wyczytałam, że dzieci nie potrzebują rodziców idealnych, lecz rodziców "wystarczająco dobrych". A jeśli nie są chowane w puchu, to od dzieciństwa nauczą się samodzielności, odpowiedzialności i szacunku dla innych. A to bardzo przydaje się w życiu, śmiem twierdzić, że bardziej niż prywatne przedszkole (nie ujmując nic tym placówkom). Pozdrawiam Maggie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 20.01.2005 11:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Owszem Tomku szczescia moj maz ma ale i oleju w glowie duzo. Bardzo duzo firm zabiegalo o to aby dla niego pracowal. Zazwyczaj mial dylemat - do ktorej pracy pojsc? czyja oferte wybrac?? A zatem: nie wiesz, co to znaczy nie mieć pieniędzy. Ja wiem i eksperymentu powtarzać nie zamierzam. Pytasz: "jak do ciebie szczescie ma przyjsc jak ty jestes ciagle pesymista?" Szczęście to jest pojęcie abstrakcyjne. A ja jestem nie pesymistą, a realistą. Życie nauczyło mnie, że mogę się opierać tylko na tym, co mam w głowie i co mam na koncie. Nie na szczęściu, wierze, nadziei. P.S. I jeszcze jedno: darujcie sobie pytania o stan cywilny, chęć posiadania dziecka itd. oraz psychoanalizę w rodzaju "nie widać radości życia" "ty juz sie wszystkiego boisz" itd. Po raz kolejny proszę: "zejdźcie ze mnie", przejdźmy na stosowny poziom ogólności. Pytanie nie brzmi: "CZY", tylko: "JAK". A otoz wiem co znaczy brak pieniedzy - pisalam juz ze na poczatku kokosow nie mielismy, a to ze teraz moze nam nie brakuje to zasluga naszej ciezkiej wczesniejszej pracy. Pamietam jeden dzien gdy szukalismy po katach 10 goszy bo nam na chleb zabraklo - ale w zyciu sa wzloty i upadki . Ja i moj maz tez mozemy w kazdej chwili stracic prace - nikt nie ma gwarancji na powodzenie ciagle w pracy. Tylko ze paranoja jest ciagle sie tym zadreczac ze moze strace i co bedzie ? moze, moze , morze jest glebokie i szerokie ........... Caly czas mowimy "JAK" tylko nie sluchasz. Nikt cie do dzieci nie namawia, kazdy pisze jak to bylo u niego. Nie namawia cie nikt bo to nie ma sensu bo przeciez jak marta napisala - moze cegla ci na glowe spadnie, a moze powodz jakas, a moze ........ Pisalo kilka osob jak np., Marta pisala ze poszla do pracy, gosc ze miala opiekunke ktora bardzo dlugo i skrzetnie wybierala, ja mowilam o kolezance ktore wynajela pokoj, ja zostalam z dzieckiem w domu za to maz pojechal w delegacje zeby wiecej zarobic. Czyz to nie jest odpowiedz na pytanie JAK? I nie mozesz mowic ze nasze poczynania byly zle bo jednak nam sie udalo , mamy dzieci ktore sa przez nas kochane, sa napewno szczesliwe i zyja godnie. Nit cie nie namawia na dziecko, tylko mowimy dlaczego warto i jak mozna poradzic sobie. Ale ty wszystko to krytykujesz, najmadrzejszy chlopak ktory pojecia o mieniu dzieci nie ma . Mysle ze nie warto wiecej z toba dyskutowac bo tak jak powiedziala marta jestes nudny i marudny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 20.01.2005 11:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Czytam wasze wypowiedzi i zauwżam w nich same skrajności. Albo będzie jakaś tragedia , więc po co mieć dzieci albo będę miała dzieci więc niczym sie nie przejmuję bo mój zaradny mąż znajdzie na nie forsę. Dziewczyny - żony wspaniałych mężów- macie cholerne szczęście że wasi faceci o wszystko zadbają. Nie dziwcie się tym panom i paniom że podjecie decyzji o poczeciu dziecka rozważają w kategoriach materialnych. Staram się zrozumieć Tomka. On sobie wmarzył że jego dziecko przyjdzie na świat w tedy gdy będzie dobrze zabezpieczony materialnie, kiedy będzie pewny że jego żona bedzie mogła poświecić się tylko opiece nad dzieckiem, że jego dziecko będzie miało zapewniony dobry standard życia (oczywiscie w jego mniemaniu dobry). Ja pisłam już wczesniej że kiedy moja córka przyszła na świat powodziło nam się dobrze mogłam jej zapewnić wszystko Od najlepszych zabawek po moją obecnośc do 5 roku życia. Było mnie stać na to żeby nie pracować i utrzymywać odpowiedni standard życia. W obecnej chwili czasy sie zmieniły i nie jestem pewna czy mojemu przyszłemu dziecku , jeżeli się na nie zdecyduję będe mogła zapewnić takie same warunki życia jak pierwszemu.Pomyslicie sobie o mnie materiaklistka. Tak są dla mnie ważne pieniądze, nigdy tego nie ukrywałam ani sie tego nie wstydzę. Pieniądze pozwalają się rozwijać (lekcje tenisa, pływania, gry na instrumentach), poznawać świat itp. A moją córkę kocham szalenie , chcę żeby mogła spróbować wszystkiego, żeby miała mozliwość sprawdzenia się w każdej dziedzinie i wybrała coś interesujacego dla siebie. A ja będę sie strała tę pasje rozwijać , ale do tego też potrzebne są pieniądze. Paty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 20.01.2005 11:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2005 Czytam wasze wypowiedzi i zauwżam w nich same skrajności. Albo będzie jakaś tragedia , więc po co mieć dzieci albo będę miała dzieci więc niczym sie nie przejmuję bo mój zaradny mąż znajdzie na nie forsę. Paty. Paty Sens o mezu byl taki ze - pracujemy razem, razem sie staramy o nasze finanse ale jesli ja pojde na wychowawcze to ciesze sie ze mam zaradnego meza, ktory poradzi sobie z utrzymaniem rodziny. Bo ja wtedy niestety ale nie bede dawala dochodow bo bede w domku z dzieckiem. I to bylo w takim sensie. A nie ze e tam nic nie musze robic bo maz ma zarabiac. A jak sobie inaczej wyobrazasz? jesli uwazalabym swojego meza za fajtlape to moze i niezdecydowalabym sie na dziecko bo nie wierzylabym w to ze maz zdola zarobic tyle aby nam nie zabraklo podczas mojego urlopu wychowawczego bezplatnego. A czy ty Paty nie liczylabys na swojego meza w takim przypadku?Jak nie na niego to na kogo? Panstwo niestety nie dba o matki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.