Gość 06.01.2005 12:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 Teraz więc obowiązkiem kobiety jest nie tylko bycie matką, żoną, kochanką, gospodynią domową, ale również musi skończyć studia i pracować zawodowo. Magdzia, ale zrozum, że nie wszystkie tego chcą. Dlaczego mam być kimś, kim nie chcę być? A napewno wszystkie kobiety chcą robić karierę zawodową, to jest pewne... Dlaczego ja mam być kimś, kim nie chcę? Jeśli nie masz ochoty na studia, pracę zawodową, a nie zmusza Cię do tego sutyacja, nie rób tego. Niestety, nowoczesne "standardy bycia kobietą" mnie do tego zmuszają. Kobieta nie może sie nie kształcić. Nie oszukujmy się, nie ma wolności wyboru. Zmieniony został nasz światopogląd. Nie mogę powiedzieć "edukację swoją kończę na podstwawówce, bo więcej wiedzieć nie muszę, skoro siedzę w domu i wychowuję dzieciaki, nie pracuję i zajmuje sie tylko domem", bo ani ja siebie nie będę szanować, ani mąż mnie, ani otoczenie. Niestety, żeby uszczęśliwić wszystkich, trzeba mieć tytuł co najmniej doktora, pracowac na kierowniczym stanowisku, mieć trójke dzieci, idealny, czysty, zadbany dom i jeszcze świetnie wyglądać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maggie 06.01.2005 12:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 A co do podziału ról - moim zdaniem, powinno byc tak, jak kiedyś - kobieta zajmuje sie dziećmi i domem, mężczyzna pracuje zawodowo i na ten dom i rodzinę zarabia. To jest wg. mnie idealny stan rzeczy. Ale feministkom się to nie podobało (nie rozumiem, dlaczego?) i postanowiły postawić dotychczasowy porządek świata na głowie, uszczęśliwić kobiety. Teraz więc obowiązkiem kobiety jest nie tylko bycie matką, żoną, kochanką, gospodynią domową, ale również musi skończyć studia i pracować zawodowo. To KOBIETY chciały zmiany SWOJEJ sytuacji, faceci palcem nie kiwnęli. Dlaczego teraz oczekuje się od mężczyzn zmiany ich roli? Czy oni tego chcieli? Nie i nadal tego nie chcą. To kobiety chciały równouprawnienia, a nie mężczyźni więc ja nie rozumiem, dlaczego kobiety zmuszają mężczyzn do tego i są rozżalone, że faceci sie nie dostosowują. Bo mężczyźni chcą nadal być mężczyznami. Dla mnie to sytuacja podobna do takiej: siedzi sobie kobieta w kinie w rzędzie nr 1. Za nią, w rzędzie nr 2 siedzi wysoki mężczyzna. Kobieta nagle stwierza, że jest jej niewygodnie i siada w rzędzie nr 3 ZA wysokim mężczyzną, po czym oburzona żąda od niego, aby się przesiadł, bo jej zasłania. Facet ma zmienić swoje miejsce, bo KOBIECIE się nie podobało jej. A po cholerę się przesiadała? Magdzia, moja imienniczko, gdzie Ty żyjesz? W Arabii Saudyjskiej czy Iranie??? Znam i szanuję kobiety, które postanowiły (z własnej nieprzymuszonej woli) zająć się domem i dziećmi, ale mnie by to nie bawiło, a bynajmniej nie zaliczam się do leniwych. A dlaczego Twoim zdaniem tylko faceci mieliby prawo do ustalania reguł gry? Zdaje się, że kobieta jest takim samym człowiekiem jak mężczyzna i też ma prawo do wykształcenia, kariery zawodowej i szczęścia. Oczywiście niedobrze jest, jeśli człowiek szukając swojego szczęścia krzywdzi innych, ale bynajmniej kiedyś faceci realizowali się kosztem kobiet, nie pytając ich o zgodę i to wcale nie było ok. Model partnerski zakłada gotowość obydwu stron do respektowania racji drugiej strony i szukania rozsądnych kompromisów. W kwestii sprzątania: mnie nie odpada kręgosłup bo sprzątamy wszyscy razem - mąż, ja i nasz dziesięcioletni syn. Prasowanie, gotowanie itp. - podobnie. Bozia wszystkim dała rączki i rozum, więc nie widzę problemu. Pozdrawiam [/code] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mag 06.01.2005 12:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 To jest wg. mnie idealny stan rzeczy. Ale feministkom się to nie podobało (nie rozumiem, dlaczego?) i postanowiły postawić dotychczasowy porządek świata na głowie, uszczęśliwić kobiety. Teraz więc obowiązkiem kobiety jest nie tylko bycie matką, żoną, kochanką, gospodynią domową, ale również musi skończyć studia i pracować zawodowo. To KOBIETY chciały zmiany SWOJEJ sytuacji, faceci palcem nie kiwnęli. Dlaczego teraz oczekuje się od mężczyzn zmiany ich roli? Czy oni tego chcieli? Nie i nadal tego nie chcą. To kobiety chciały równouprawnienia, a nie mężczyźni więc ja nie rozumiem, dlaczego kobiety zmuszają mężczyzn do tego i są rozżalone, że faceci sie nie dostosowują. Bo mężczyźni chcą nadal być mężczyznami. A tu juz takie nagromadzenie zlotych mysli, ze nie wiem od czego zaczac. Az zaluje, ze nie mozesz byc przy urodzeniu kazdego dziecka i jak dobra wrozka wreczac mu karteczki z rola na zycie. Swiat bylby wtedy taki...uporzadkowany. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 06.01.2005 12:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 Magdzia, moja imienniczko, gdzie Ty żyjesz? W Arabii Saudyjskiej czy Iranie??? Znam i szanuję kobiety, które postanowiły (z własnej nieprzymuszonej woli) zająć się domem i dziećmi, ale mnie by to nie bawiło, a bynajmniej nie zaliczam się do leniwych. A mnie nie bawi praca zawodowa Jestem domatorką, lubię swój dom i naprawdę, szczerze, z serca to mówię - wolę cerować mężowskie skarpetki niż pracować zawodowo. A pracę mam nienajgorszą, zarabiam też nienajgorzej. A dlaczego Twoim zdaniem tylko faceci mieliby prawo do ustalania reguł gry? Zdaje się, że kobieta jest takim samym człowiekiem jak mężczyzna i też ma prawo do wykształcenia, kariery zawodowej i szczęścia. Po pierwsze, nigdzie nie napisałam, że faceci maja prawo do ustalania reguł gry. Prawdę mówiąc, to nie wiem, o co chodzi w Twoim stwierdzeniu. Po drugie - a dlaczego zakładasz, że można być szczęśliwym tylko będąc wykształconym i robiąc karierę? Chodzi mi o to, że kiedyś WIĘKSZOŚĆ kobiet czuła się szczęśliwa, doceniona, szanowana i spełniona będąc matkami i paniami domu. Teraz same kobiety nie są zadowolone z życia, jeśli nie są wykształcone i nie pracują zawodowo, zresztą, samo pejoratywne określenie dla takie kobiety mówi samo za siebie - kura domowa. Więc demagogią jest w obecnej rzeczywistości twierdzenie, że jak się nie chce, to nie trzeba pracować, kształcić się. Niestety, trzeba. Ale dla jasności - nie mam oczywiście nikomu za złe, że dał kobietom możliwość kształcenia i pracy zawodowej. Nie. Chodzi mi o coś innego. O ile w krajach o kulturze ortodoksyjnie patriarchalnej, kobiety nie maja takich możliwości, mają zamknięta furtke do rozwoju, samodoskonalenia. ALE w naszej, tzw. zachodniej cywilizacji, kobiety też mają zamkniętą furtkę, bo otoczenie wymaga od nich tej właśnie samoralizacji. Nie ma wolności wyboru, kobieta nie może powiedzieć nie chcę pracować zawodowo, chcę poświęcić się rodzinie. Który mężczyzna zdecydowałby się na małżeństwo z kobietą po podstawówce, która marzyłaby tylko o rodzeniu dzieci? Chyba żaden, taka kobieta raczej uważana byłaby za prymitywną. Mam żal do naszych czasów, że tak wcale nie dały kobietom możliwości wyboru drogi życiowej, a tylko dołożyły wymagań, które trzeba spełnić, aby być kobietą podziwianą i szanowaną. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 06.01.2005 12:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 A napewno wszystkie kobiety chcą robić karierę zawodową, to jest pewne... Właśnie o to chodzi, że nie wszystkie. Niech każdy robi to, na co ma ochotę. mag, właśnie miałam napisać o czymś podobnym do tych karteczek wręczanych przy urodzeniu Sęk w tym, że my dzisiaj mamy wybór i należy się z tego cieszyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 06.01.2005 12:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 Magdzia, czy ty jesteś nieszczęśliwa, że społeczeństwo "wymusiło" na Tobie skończenie studiów i pracę zawodową? Masz 3 wyjścia 1 - rzucic pracę, siedziec w domu, z dala od ludzi, oczekując na powroty mężczyzny od ludzi /ciekawe, jak szybko by ci się znudziły brazylijskie seriale / 2. W dalszym ciągu, pracować i zapierniczac w domu, wykonując rzeczy do których Twój mężczyzna się nie znizy. 3. Zastanowic, "a może korona mu ze łba nie spadnie........" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 06.01.2005 13:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 Więc demagogią jest w obecnej rzeczywistości twierdzenie, że jak się nie chce, to nie trzeba pracować, kształcić się. Niestety, trzeba. Napisałam "jeśli Cię sytuacja do tego nie zmusza". Jeśli nie zmusza, nie trzeba. Robi się to wtedy, bo się chce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 06.01.2005 13:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 A napewno wszystkie kobiety chcą robić karierę zawodową, to jest pewne... Właśnie o to chodzi, że nie wszystkie. Niech każdy robi to, na co ma ochotę. mag, właśnie miałam napisać o czymś podobnym do tych karteczek wręczanych przy urodzeniu Sęk w tym, że my dzisiaj mamy wybór i należy się z tego cieszyć. No właśnie sęk w tym, że NIE mamy wyboru. To tak jak z wyglądem. Nikt nikogo nie zmusza, żeby był szczupły i wysportowany, mamy przecież tolerancję, nikt nikomu nie powie w twarz, że jest grubą świnią. Ale na ulicy sie oglądają, ludzie doprowadzają się do smierci dietami. No, ale mamy wybór. Tak samo z pracowaniem/niepracowaniem. Tez niby nikt nikogo nie zmusza. Ale taki jest standard. O TO MI CHODZI. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 06.01.2005 13:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 To tak jak z wyglądem. Nikt nikogo nie zmusza, żeby był szczupły i wysportowany, mamy przecież tolerancję, nikt nikomu nie powie w twarz, że jest grubą świnią. Ale na ulicy sie oglądają, ludzie doprowadzają się do smierci dietami. No, ale mamy wybór. Tak samo z pracowaniem/niepracowaniem. Tez niby nikt nikogo nie zmusza. Ale taki jest standard. O TO MI CHODZI. To już zahacza o inny temat: kompleksy, poczucie własnej wartości, tolerancja, stereotypy...Magdzie czy Ty się boisz, że jak zrezygnujesz z pracy zawodowej na rzecz zajmowania się domem, dziećmi, mężem to środowisko uzna Cię za kogoś gorszego? Znajomi się odwrócą i pójdą sobie w siną dal, bo z kurą domowąto oni zadawać się nie będą? Bo rozumiem, że o opinię otoczenia Ci chodzi? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bard13 06.01.2005 13:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 To dla podgrzania klimatu: Jeśli stawiasz kobietę na piedestale i próbujesz ochronić ją przed "wyścigiem szczurów" to jesteś męskim szowinistą. Jeśli nie pracujesz zawodowo i robisz za "gospodynię domową ",jesteś maminsynkiem. Jeśli pracujesz zbyt wiele, to znaczy, że nie masz dla niej czasu. Jeśli pracujesz zbyt mało, jesteś nicponiem i obibokiem. Jeśli ona ma nudną i monotonną pracę z niską pensją, to jest wyzysk. Jeśli ty masz nudną i monotonną pracę z niską pensją, powinieneś ruszyć swoją leniwą dupę i znaleźć coś lepszego.Jeśli awansujesz przed nią, to jest faworyzowanie. Jeśli ona awansuje przed tobą, to jest wyrównanie szans. Jeśli mówisz, że ładnie wygląda, to jest molestowanie seksualne. Jeśli zachowujesz spokój, to jest to męska obojętność. Jeśli płaczesz, jesteś mięczakiem. Jeśli tego nie robisz, jesteś nieczuły. Jeśli podejmujesz decyzję bez porozumienia z nią, jesteś szowinistą.Jeśli ona podejmuje decyzję bez radzenia się ciebie, to znaczy, że jest wyzwoloną kobietą. Jeśli prosisz ją o coś czego ona nie chce zrobić, to jest dominacja. Jeśli ona chce tego od ciebie, to jest przysługa. Jeśli ona podoba ci się w samej sexownej bieliźnie, jesteś zboczeńcem. Jeśli ci się nie podoba, jesteś homoseksualistą. Jeśli każesz kobiecie wydepilować nogi, jesteś seksistowski. Jeśli tego nie robisz, nie warto się dla ciebie starać. Jeśli dbasz o siebie i swój wygląd, jesteś próżny. Jeśli nie dbasz, jesteś prostakiem. Jeśli kupujesz jej kwiaty, pewnie piłeś. Jeśli nie kupujesz, to znaczy, że w ogóle się o nią nie troszczysz. Jeśli jesteś dumny ze swoich osiągnięć, to jesteś zarozumiały. Jeśli nie jesteś dumny, to znaczy, że jesteś zakompleksiony. Jeśli boli ją głowa, to jest to po prostu ból głowy. Jeśli ciebie boli głowa, to znaczy, że jej nie kochasz. Jeśli chcesz TO robić zbyt często, jesteś maniakiem seksualnym. Jeśli niezbyt często – masz inną kobietę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maggie 06.01.2005 13:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 Chodzi mi o to, że kiedyś WIĘKSZOŚĆ kobiet czuła się szczęśliwa, doceniona, szanowana i spełniona będąc matkami i paniami domu. Teraz same kobiety nie są zadowolone z życia, jeśli nie są wykształcone i nie pracują zawodowo, zresztą, samo pejoratywne określenie dla takie kobiety mówi samo za siebie - kura domowa. Więc demagogią jest w obecnej rzeczywistości twierdzenie, że jak się nie chce, to nie trzeba pracować, kształcić się. Niestety, trzeba. Ale dla jasności - nie mam oczywiście nikomu za złe, że dał kobietom możliwość kształcenia i pracy zawodowej. Nie. Chodzi mi o coś innego. O ile w krajach o kulturze ortodoksyjnie patriarchalnej, kobiety nie maja takich możliwości, mają zamknięta furtke do rozwoju, samodoskonalenia. ALE w naszej, tzw. zachodniej cywilizacji, kobiety też mają zamkniętą furtkę, bo otoczenie wymaga od nich tej właśnie samoralizacji. Nie ma wolności wyboru, kobieta nie może powiedzieć nie chcę pracować zawodowo, chcę poświęcić się rodzinie. Który mężczyzna zdecydowałby się na małżeństwo z kobietą po podstawówce, która marzyłaby tylko o rodzeniu dzieci? Chyba żaden, taka kobieta raczej uważana byłaby za prymitywną. Mam żal do naszych czasów, że tak wcale nie dały kobietom możliwości wyboru drogi życiowej, a tylko dołożyły wymagań, które trzeba spełnić, aby być kobietą podziwianą i szanowaną. Tak, zdobycie wykształcenia jest obecnie życiową koniecznością i dla kobiet aktywnych zawodowo i pań domu (dajmy spokój drobiowi ), choćby dlatego, żeby zrozumieć świat wokół, który zmienia się coraz szybciej. Albo podjąć pracę, gdy zmusi je do tego konieczność. Nie zakładam, że tylko praca zawodowa daje szczęście, wcale nic takiego nie napisałam, wręcz przeciwnie. Napisałam, że mnie osobiście zajmowanie się wyłącznie domem nie odpowiada, natomiast znam parę dziewczyn, które nie pracują zawodowo, chowają dzieci i są zadowolone. Nie wiem, czy kiedyś kobiety były szczęśliwsze. Może po prostu żyły w nieświadomości, że może być inaczej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 06.01.2005 13:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 Magdzia, czy ty jesteś nieszczęśliwa, że społeczeństwo "wymusiło" na Tobie skończenie studiów i pracę zawodową? NIE, ja nie czuję się pokrzywdzona przez życie. Nie mam nic przeciwko studiom, bo skończyłam kierunek, o jakim zawsze marzyłam, studia były ciężkie, ale bardzo ciekawe, do tej pory traktuję mój kierunek jako moje hobby. Pracę tez mam fajną. Ale chodzi mi o to, że kobieta tak naprawdę nie ma wyboru. Nie mówię nawet wcale w swoim imieniu. No, powiedzcie szczerze, ile dziewczyn decyduje sie na maturę i dalej studia tylko dlatego, że tak wypada, że wstyd sie przyznać, że sie nie lubi szkoły? Ile 19-latek stwierdza "koniec z tą szkołą, teraz wyjdę za mąż i urodzę dzieci"? Chyba niewiele, bo taka jest presja społeczna. Masz 3 wyjścia 1 - rzucic pracę, siedziec w domu, z dala od ludzi, oczekując na powroty mężczyzny od ludzi /ciekawe, jak szybko by ci się znudziły brazylijskie seriale / Właśnie dzięki takim twierdzeniom buduje sie stereotyp kury domowej, tępej, ciemnej baby zdolnej jedynie do oglądania brazylijskich seriali (nota bene nie znoszę seriali w ogóle, nie wspominając o brazylijskich. A mój mąż pasjami je ogląda, kiedyś "Klan", obecnie "Na wspólnej") w wałkach na głowie i powyciąganej podomce. 2. W dalszym ciągu, pracować i zapierniczac w domu, wykonując rzeczy do których Twój mężczyzna się nie znizy. To właśnie robi większośc kobiet współczesnych kobiet. 3. Zastanowic, "a może korona mu ze łba nie spadnie........" Po pierwsze, mój mąż doskonale gotuje, piecze ciasta, zajmuje się technicznymi sprawami w domu. Po drugie, uważam, że większość facetów skonstruowana jest tak, że im nie przeszkadza kurz, nieumyte kubki w zlewie. Mają jakąś zdolność omijania tego wzrokiem. Nie są prefekcjonistami (w większości, chyba, że trafimy na pedanta) jak kobiety (w większości). I to nie jest ich zła wola. Mój kiedyś wyciągnął z szafy nieuprasowaną koszulę. Była nieuprasowana, bo jej nie lubił i w niej nie chodził, więc szkoda mojego zdrowia, powiedziałąm, żeby gniotła się na wieszaku, jak będziesz chciał ją kiedyś założyć, to powiedz, to ci uprasuję. Zapomniał, założył, poszedł w niej do pracy. Nie zauważył w ogóle, że nie była uprasowana. Myslę po prostu, że ten tradycyjny podział ról skądś się wziął i wcale nie był taki zły. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mag 06.01.2005 13:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 Chodzi mi o to, że kiedyś WIĘKSZOŚĆ kobiet czuła się szczęśliwa, doceniona, szanowana i spełniona będąc matkami i paniami domu. I tak im sie w d.... z tego szczescia poprzewracalo, ze az postanowily, ze od tej pory beda same decydowaly o swoim miejscu w zyciu. No tak, zapomnialam, ze kobiety z natury sa pokretne i nielogiczne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maggie 06.01.2005 13:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 A mój mąż pasjami je ogląda, kiedyś "Klan", obecnie "Na wspólnej") w wałkach na głowie i powyciąganej podomce. Cudne, mąż w wałkach i podomce! Hihihi! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 06.01.2005 13:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 To tak jak z wyglądem. Nikt nikogo nie zmusza, żeby był szczupły i wysportowany, mamy przecież tolerancję, nikt nikomu nie powie w twarz, że jest grubą świnią. Ale na ulicy sie oglądają, ludzie doprowadzają się do smierci dietami. No, ale mamy wybór. Tak samo z pracowaniem/niepracowaniem. Tez niby nikt nikogo nie zmusza. Ale taki jest standard. O TO MI CHODZI. To już zahacza o inny temat: kompleksy, poczucie własnej wartości, tolerancja, stereotypy...Magdzie czy Ty się boisz, że jak zrezygnujesz z pracy zawodowej na rzecz zajmowania się domem, dziećmi, mężem to środowisko uzna Cię za kogoś gorszego? Znajomi się odwrócą i pójdą sobie w siną dal, bo z kurą domowąto oni zadawać się nie będą? Bo rozumiem, że o opinię otoczenia Ci chodzi? Nie, ja osobiście się tego nie boję, bo jestem zbyt pewna siebie ale mówię o "ogólnie panujących trendach w społeczeństwie". Bo jeśli - tu wchodzę w rolę takiej "kury domowej" - mam grono przyjaciółek, które kolejno pokończyły studia, pną się po szczeblach kariery, zdobywają świat, a ja wyszłam za mąż i rodzę kolejno dzieci - no to z czasem naturalnie stracę kontakt z moimi przyjaciółkami, bo o czym będę z nimi rozmawiać? Jakie wspólne sprawy będziemy mieć? One będą mnie uważały za nudziarę, która tylko o szydełkowaniu, wypiekach, dzieciach, a ja z kolei przestanę w pewnym momencie je rozumieć. Pewnie, że kontakty się urywają, znajomi sie odwracają. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 06.01.2005 13:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 Magdzia, czy ty jesteś nieszczęśliwa, że społeczeństwo "wymusiło" na Tobie skończenie studiów i pracę zawodową? NIE, ja nie czuję się pokrzywdzona przez życie. Nie mam nic przeciwko studiom, bo skończyłam kierunek, o jakim zawsze marzyłam, studia były ciężkie, ale bardzo ciekawe, do tej pory traktuję mój kierunek jako moje hobby. Pracę tez mam fajną. Ale chodzi mi o to, że kobieta tak naprawdę nie ma wyboru. Nie mówię nawet wcale w swoim imieniu. No, powiedzcie szczerze, ile dziewczyn decyduje sie na maturę i dalej studia tylko dlatego, że tak wypada, że wstyd sie przyznać, że sie nie lubi szkoły? Ile 19-latek stwierdza "koniec z tą szkołą, teraz wyjdę za mąż i urodzę dzieci"? Chyba niewiele, bo taka jest presja społeczna. W wieku 19 lat kompletnie nie chciałam miec dzieci, chcialam sie bawić, poznawać świat Masz 3 wyjścia 1 - rzucic pracę, siedziec w domu, z dala od ludzi, oczekując na powroty mężczyzny od ludzi /ciekawe, jak szybko by ci się znudziły brazylijskie seriale / Właśnie dzięki takim twierdzeniom buduje sie stereotyp kury domowej, tępej, ciemnej baby zdolnej jedynie do oglądania brazylijskich seriali (nota bene nie znoszę seriali w ogóle, nie wspominając o brazylijskich. A mój mąż pasjami je ogląda, kiedyś "Klan", obecnie "Na wspólnej") w wałkach na głowie i powyciąganej podomce. Fajnie, że nie lubisz seriali, ja też nie, Powiedz proszę, czym byś sie zajmowała całymi dniami na odludziu 2. W dalszym ciągu, pracować i zapierniczac w domu, wykonując rzeczy do których Twój mężczyzna się nie znizy. To właśnie robi większośc kobiet współczesnych kobiet. 3. Zastanowic, "a może korona mu ze łba nie spadnie........" Po pierwsze, mój mąż doskonale gotuje, piecze ciasta, zajmuje się technicznymi sprawami w domu. Po drugie, uważam, że większość facetów skonstruowana jest tak, że im nie przeszkadza kurz, nieumyte kubki w zlewie. Mają jakąś zdolność omijania tego wzrokiem. Nie są prefekcjonistami (w większości, chyba, że trafimy na pedanta) jak kobiety (w większości). I to nie jest ich zła wola. Mój kiedyś wyciągnął z szafy nieuprasowaną koszulę. Była nieuprasowana, bo jej nie lubił i w niej nie chodził, więc szkoda mojego zdrowia, powiedziałąm, żeby gniotła się na wieszaku, jak będziesz chciał ją kiedyś założyć, to powiedz, to ci uprasuję. Zapomniał, założył, poszedł w niej do pracy. Nie zauważył w ogóle, że nie była uprasowana. Myslę po prostu, że ten tradycyjny podział ról skądś się wziął i wcale nie był taki zły. I tu trafiłas w sedno. Dzięki, bo juz martwiłam się, ze może .......ja jestem jakaś dziwna Zdolność mężczyzn do "niewidzenia" świetnie znam. Mój to potrafił pół dnia robić wielki krok nad rozsypanymi gazetami, ale ich nie podniósł. Tylko, ze ja ich celowo nie podnosiłam, aby w koncu zaczął zauważać Zdarza mi się nie byc w domu tydzień albo i dłużej. Nie może tak być, że jak wrócę zastanę sajgon z powodu "męskiego niewidzenia" Wzrokiem męża najlepiej zająć się od początku małżeństwa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 06.01.2005 13:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 A mój mąż pasjami je ogląda, kiedyś "Klan", obecnie "Na wspólnej") w wałkach na głowie i powyciąganej podomce. No co Ty? No, powiedzcie szczerze, ile dziewczyn decyduje sie na maturę i dalej studia tylko dlatego, że tak wypada, że wstyd sie przyznać, że sie nie lubi szkoły? Ile 19-latek stwierdza "koniec z tą szkołą, teraz wyjdę za mąż i urodzę dzieci"? Chyba niewiele, bo taka jest presja społeczna. Madziu, ja już nic nie rozumiem. Piszesz, że skończyłaś studia, o których marzyłaś. Wcześniej żaląc się, że "niestety studia są konieczne". Skoro marzyłaś o nich, to nie było to takie "niestety". Teraz bronisz biednych 19-latek, które muszą kontynuować edukację, bo tak wypada. Ludzie naprawdę sami o sobie decydują a 19-letnia dziewczyna to już nie dziecko a dorosła kobieta, która z pewnością na studia nie idzie dlatego, że tak wypada, a dlatego, że chce i/lub zdaje sobie sprawę z tego, że ułatwi jej to przyszłość. Ale z pewnością nie cierpi z tego powodu strasznie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 06.01.2005 13:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 A mój mąż pasjami je ogląda, kiedyś "Klan", obecnie "Na wspólnej") w wałkach na głowie i powyciąganej podomce. Cudne, mąż w wałkach i podomce! Hihihi! to za nawiasem jest dalszym ciągiem tego co PRZED nawiasem, a nie W nawiasie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 06.01.2005 13:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 Madziu, ja już nic nie rozumiem. Piszesz, że skończyłaś studia, o których marzyłaś. Wcześniej żaląc się, że "niestety studia są konieczne". Skoro marzyłaś o nich, to nie było to takie "niestety". Marto - otóż mam zdolność patrzenia dalej niż tylko na odległość czubka własnego nosa. Poza tym, miałam to szczęście, że od podstawówki mam pasję, coś, co uwielbiam, i co stało się kierunkiem moich studiów więc dla mnie studia nie były tylko przykrą koniecznością. Ale dla wielu osób są one jedynie czymś, przez co trzeba przebrnąć, żeby mieć papierek, żeby z kolei znaleźć pracę. Bo nie uwierzę, że tyle osób od dzieciństwa pasjonował handel i marketing, stosunki zagraniczne, bankowość i zarządzanie, rachunkowość itp. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 06.01.2005 13:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Stycznia 2005 Myslę po prostu, że ten tradycyjny podział ról skądś się wziął i wcale nie był taki zły. Był zły, bo nie był dobry. <- chciałam pisać dalej, ale spodobało mi się tak jak jest Opierał się na przymusie. A takie modele są złe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.