Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

ROZCZAROWANIE NOWYM DOMEM - DOJAZDEM - NADAL TRWA


Paty

Recommended Posts

Moja wieś dzieli się na " nową" i "starą".

 

Stara część z racji tego, że jest stara, została utwardzona asfaltem jeszcze za czasów tow Gierka.

 

Nowa z racji, że jest nowa, jest utwardzona prowizorycznie przez nowych mieszkańców, czyli każdy nowy po zakończeniu budowy wysypuje swój gruz na drogę. :D

 

Jedynym medium dostępnym na terenie całej wsi jest prąd a róznica w cenie działki 10 arowej w starej i nowej wsi wynosi 50% ceny tańszej z nich, co w moim przypadku równa się 30k PLN. :o W gwoli ścisłości, jakość obydwu dróg jest bardzo podobna z tą różnicą, że w stosunku do nowej drogi nikt nie marudzi.

Gdybym dysponował odpowiednią sumą pieniążków też wybrałbym obecną (czyt. TAŃSZĄ DZIAŁKĘ ) a za różnicę kupiłbym drugi samochód a tak, i nie ma drogi, i nie ma drugiego auta :wink:

 

" .... skoro nie widzisz różnicy, to po co przepłacać .... "

 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 195
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Wmawiaj sobie. :wink:

Do jeżdżenia jak i do innych czynności potrzeba praktyki.

Może się zdarzyć antytalent,ale dlaczego masz to być Ty?

Nie daj sobie wmówić przez geniuszy za kierownicą (zauważ,że większość kierowców od razu umiała świetnie jeździć)ani sama sobie nie wmawiaj,tylko ćwicz,trenuj,pokonuj kilometry.Tylko tak się nauczycz.

Sama zobaczysz,jakie przemiany się w Tobie dokonują. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mąż kiedyś dał mi pojeździć na lotnisku ( droga na Chociwel) , dzieci siedziały z tyłu i płakały ! :( Chyba nie będzie ze mnie kierowca

 

 

Dziewczyno, ja zrobiłam prawo jazdy grubo po 40-ce. :oops:

 

Samochodu, a raczej kierownicy bałam się jak diabeł święconej wody !! A teraz ? Pomykam swoją zieloną strzałą aż się kurzy.... Strachy na lachy!

 

ŻYCZĘ cI więcej wiary w siebie. pozdr. ara

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazda samochodem może być bardzo fajna, trzeba sobie dać trochę czasu. Ja zrobiłam prawko i zaraz potem wyprowadziłam się z Warszawy. Zaczęły się codzienne 40-kilometrowe dojazdy. Było suuuper! Radyjko, papierosek...czterdzieści pięć minut relaksu :p Nie ma się czego bać, trzeba się tylko przyzwyczaić a to musi potrwać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jasne-PRAKTYKA czyni mistrza!

 

A propos praktyki, przypomniał mi się żart .

 

Przechodzień pyta o drogę na krakowskim Rynku: - Przepraszam, proszę Pana, jak dojść do Akademii Muzycznej?

-Jak? to proste! - odpowiada po chwili zagadnięty przypadkowo profesor AM.

- Trzeba ĆWICZYĆ, ĆWICZYĆ, ĆWICZYĆ !!! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marynka!!!!!

 

Wtedy kiedy będziesz musiała to będzie już za późno. Wiem ze swojego doświadczenia. Dzisiaj powinnam już jeździć doskonale. Zawsze wszędzie woził mnie mąż , więc miałam usprawiedliwienie "jeszcze jest czas, jeszcze nie muszę" . I nagle z dnia na dzień okazało się że muszę sama jeździć do pracy, odbierać dziecko od babci. I co - przyspieszony kurs u męża bo ten właściwy juz dawno zapomniany, niepotrzebne nerwy, stres. Bardzo żałuję że nie zmobilizowałam się wcześniej bo teraz była by to dla mnie przyjemność a nie dodatakowy stres. Dzisiaj parkowanie tyłem zajęło mi dobre 5 min. A powinnam to robić za pierwszym razem w 1 min. Do szkoły zawożę dziecko wcześniej żeby nie było tłoku-ulica jednokierunkowa, wąska, bez parkingu.

 

Siadaj za kierownice , nawet nie spodziewasz się kiedy może wypaść "ten właściwy czas" ,żę będziesz zmuszona na jeżdżenie samochodem.

 

Paty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paty, ja mam dokładnie tak samo. Przyzwyczaisz się. Moje dziecko nie chodzi na zajęcia pozalekcyjne,bo nie zdązymy z dojazdem. Nie wszyscy musza mieszkać w centrum. Tacy co mieszkają daleko od szosy zwykle więcej osiagają.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a moj samochod stal ostatnio okragle 3 dni w blocie, 100 m od domu

 

prawie sie poplakalam ze zlosci :evil:

 

kazdy sasiad dba o swoj dojazd, przy okazji zastawiajac czym sie da drogi przez niezabudowane dzialki, wracajac wieczorem z pracy mam ochote przebiec sie z karabinem po okolicy :oops:

 

w ten sposob dzien rozpoczynam od wznoszenia modlitw o brak opadow atmosferycznych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paty, ja mam dokładnie tak samo. Przyzwyczaisz się. Moje dziecko nie chodzi na zajęcia pozalekcyjne,bo nie zdązymy z dojazdem. Nie wszyscy musza mieszkać w centrum. Tacy co mieszkają daleko od szosy zwykle więcej osiagają.

 

Bzdura,

ale jak sie wycofac z takiej chaty skoro wszystkim doniesiono jak to super. No i chetnych nie ma za taka kase jak trzeba, bo wiekszosc myslacych o mieszkaniu na wsi to budujacy magicy co to wybuduja za 100.000 zl no z luksusem to za 150 000.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marynka doskonale Cię rozumię, moje dzieci też płakały kiedy siadałam za kierownicą :oops:

Choć mam prawo jazdy, ale czuję się jakbym ich nie miała, bo z 10 lat nie siedziałam za kółkiem.

W tym roku obiecałam sobie, że przełamię swoją niechęć do roli kierowcy i zacznę w końcu jeździć autem.

Aro Twoje wypowiedzi bardzo podnoszą mnie na duchu i chyba przyśpieszę realizację mojego postanowienia....DZIĘKUJĘ :D

pozdrawiam

Edzia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy dwójkę dzieci, jedno w wieku szkolnym, więc jeździ też na różne dodatkowe zajęcia popołudniu. Dom na wsi. Mieszkamy drugi miesiąc i jest normalnie. Stres na poziomie obniżonym, dużo radochy z nowego domu, czyli tak jak miało być.

 

ALE.

 

Po pierwsze, nasza "wieś" leży 10km od rynku w Gliwicach.

Po drugie, w razie potrzeby przystanek autobusu miejskiego jest 300m od domu.

Po trzecie, mamy do dyspozycji dwa samochody (prywatny + służbowy męża) a moje prawo jazdy używam intensywnie od wielu lat.

Po czwarte, pracuję na pół etatu i mogę sobie (w pewnych granicach) przestawiać czas pracy.

Po czwarte, utwardziliśmy (na razie prowizorycznie, szutrem) naszą drogę osiedlową i wymusiliśmy na wykonawcy kanalizacji i gazu, żeby po zakończeniu robót doprowadził teren do stanu wyjściowego (zgodnie z umową), więc do asfaltu dojeżdżamy bez problemu.

 

 

Trzeba patrzeć realnie na codzienne życie, ono nie stanie się sielanką tylko dlatego, że wybujemy swój wymarzony dom.

Przy małych dzieciach z perpektywą wielu lat edukacji odległa wieś z kiepskim dojazdem to samobójstwo. Nawet przeniesienie dzieci do lokalnej szkoły (tak zrobiliśmy) nie rozwiązuje sprawy, bo nasza praca z reguły jest gdzie indziej, a często wchodzą w grę różne dodatkowe zajęcie popołudniowe dziecka.

Lokalizacja działki to najpoważniejsza decyzja w całej budowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

Teraz to trudno cos poradzic sensownie ..po fakcie ...

mozna tylko z blyskiem triumfu :...a nie mowilem ? " ...ale przeciez ...nie mowilem ;-)

 

Bedzie OK - po pierwsze primo przyzwyczaicie sie, po drugie secundo z czasem na pewno zrobia jakas droge ..po trzecie tertio ..tak jak mowilas - wiosna latem inaczej na to spojrzysz ....byle tylko roztopy przetrzymac ...a jak zima skuje mrozem tez bedzie gitarra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...