Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Prywatna czy państwowa - jaka szkoła dla pierwszaka


Aggi

Recommended Posts

Wyruszyliśmy z mężem na rekonesans szkół podstawowych z myślą o naszej wkraczającej w wiek edukacyjny córce. Mieliśmy mocne postanowienie - to ma być szkoła państwowa. Odwiedziliśmy tylko 2 szkoły prywatne, tak dla czystego sumienia... Niestety wróciliśmy ze smutną refleksją, że żadna z obejrzanych szkół państwowych nie wchodzi w rachubę. Bezduszne molochy. Proszę podzielcie się swoimi doświadczeniami w tym zakresie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma reguły. Niekoniecznie państwowa ma być gorsza a prywatna lepsza.

Piszesz, że państwowe to bezduszne molochy?

Podam przykład mojego starszego syna który chodził do szkoły prywatnej.

W pierwszej klasie załadowano 3 klasy maluchów (żadna nie przekraczała 11 dzieciaków) do autokaru i zawieziono do kina na poranny seans. Był kierowca i 3 wychowawców + jeszcze jeden nauczyciel.

Po seansie dzieciaki weszły do autokaru i przyjechały do szkoły. Po krótkim czasie do dyrektora szkoły zadzwonił kierownik kina mówiąc, że zgłosiło się do niego jedno pozostawione dziecko. Był to właśnie mój syn.

Dziecko nie pchało się do autokaru z innymi lecz postanowiło przeczekać tłok oglądajac plakaty z filmu. Niestety zaraz po wejściu ostatniego dziecka jedna z nauczycielek natychmiast zamknęła drzwi i nie sprawdziwszy obecności kazała kierowcy odjechać. Syn został przed zamkniętymi drzwiami których nie mógł otworzyć (wysoko klamka). Całe szczęście, że miał na tyle rozwagi by pójść do kasy biletowej i powiedziec o tym. Kto zna Sosnowiec i wie gdzie jest kino MUZA może sobie wyobrazić jakie niebezpieczeństwa czychały na dziecko przy tej głównej arterii miejskie z pędzącymi samochodami i licznymi tramwajami.

Wychowawczyni nie była w stanie po 3 miesiącach nauki zapamiętać swoich 9 uczniów. I o "zgubie" dowiedziała się dopiero po przyjeździe od zastępcy dyrektora.

Sam właściciel bagatelizował potem tą całą sprawę a pisemne wyjaśnienie które od niego uzyskałem było wprost kuriozalne.

Było jeszcze kilka równie ciekawych kwiatków - pożegnałem się oschle i bez żalu z tą szkołą.

 

Tak więc nie zadawaj pytania czy lepsza prywatna czy państwowa lecz dowiedz się jak najwięcej o danej konkretnej szkole.

Proponuje byś także odszukała w czytelni (lub za pośrednictwem internetu - opłata sms-em) w Gazecie Wyborczej rankingu szkół podstawowych. Kryteria rankingu - wyniki egzaminów i testów.

 

Pozdrawiam.

 

P. s Jeszcze jedna sprawa - obserwuje to obecnie. Moje dzieciaki chodzą do szkół społecznych. Są to małe szkoły z małą ilością klas. Fluktuacja nauczycieli jest duża. Przychodza niektórzy tylko na kilka godzin. Szkoła nie jest w stanie zapewnić wielu nauczycielom pełnych etatów tylko godziny. Ta niedogadna dla wielu pedagogów sytuacja powoduje to, że gdy znajdą gdzieś dodatkowe godziny które mogą połaczyć w etat odchodza z pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wowka - dzięki za spostrzeżenia. Pokrywają się one z grubsza z opiniami wielu moich znajomych. Dlatego już wstępnie dokonaliśmy selekcji szkół, które mieliśmy obejrzeć. Posiłkowaliśmy się opinią kuratorium, regomendacjami z przedszkola, do którego chodzi Mała i pocztą pantoflową :wink: Dlatego byliśmy w 4 szkołach państwowych mających znakomitą opinie co do poziomu nauczania i w 2 prywatnych uchodzących za "odpowiedzialne" i mające równie dobrą opinię merytoryczną. Szkoły państwowe zwykle gromadzą setki dzieci, klasy planowane są na około 26 uczniów, przyjmowani byliśmy w sekretariatach miło, ale bez ochoty na szerszą z nami rozmowę. W szkołach prywatnych obejrzeliśmy sale, toalety, szatnie, powolono nam wejść na zajęcia. W tej, która najbardziej nam sie podobała zostaliśmy zaproszeni na ponowne spotkanie i mamy przyjść razem z dzieckiem. Ta szkoła ponadto dokonuje wyboru, które dzieci chce przyjąć. To się może oczywiscie wydawać niesmaczne, ale w efekcie wyniki nauczania mają bardzo dobre.

Nie bez znaczenia jest liczebność dzieci w klasach (do 16 osób), zajęcia jednozmianowe, bardzo bogata możliwość wyboru zajęć dodatkowych i podobno stała od lat kadra nauczcielska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aggi,

bez względu na to, jaką szkołę wybierzesz, w klasach I-III zdecydowanie ważniejsza jest wychowawczyni/wychowawca od opinii o szkole.

 

Szkoła może mieć obdrapane ściany i skromniejszą ofertę, ale jeśli "pani" jest nauczycielem z prawdziwego zdarzenia, to jest to kapitał na całą szkolną karierę dziecka.

 

Mój syn zaliczył dwie podstawówki: pierwsza - podobno renomowana, dodatkowy angielski, informatyka itp. Pani chciała mieć w klasie spokój - zdolny, nadruchliwy uczeń jej przeszkadzał, nie potrafiła z nim pracować, to uczyniła z niego ofiarnego kozła. Pedagog szkolny - jedno wielkie nieporozumienie i brak kompetencji. Dyrektor - ręka rękę myje.

 

Druga szkoła - "moloch", cztery równoległe trzecie klasy. Pani - cudowny człowiek, ma w sobie mnóstwo entuzjazmu, lekcje są ciekawe i widać, że naprawdę lubi te dzieci. Z Michałem dwie nauczycielki pracują dodatkowo indywidualnie. Szkoła jest państwowa.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aggie

ja osobiście wybrałam podstwówkę panstwową,ale duży wpływ na to miał fakt,iż to taka nietypowa szkoła.

Dla klas 1-3 wybudowano osobną szkółkę,piękną,zadbaną,a przede wszystkim bezpieczną.wazne tez było dl mnie to,że Maluch nie mają tam kontaktu ze starszymi dziećmi,które mają już różne "pomysły".W szkole basen 2 razy w tygodniu, nauka jednego języka na wysokim poziomie,ale niestety od drugiej klasy system zmianowy.teraz Patrycja jest juz w duzej szkole,czwartej klasie,ale tę małą wspaniale wspominamy.I mała miała do szkoły zaledwie 30.Chodziła sama.

W twoim przypadku zdecydowała bym się chyba na tę społeczną,skoro tam ładnie,spokojnie i dobra kadra.Sam poziom nauczania nie jest jeszcze tak ważny,jak bezpieczeńswo,miła pani,mała grupa dzieci.Byle załapało bakcyla nauki i przy okazji jeszcze sie dobrze bawiło,to przecież dopiero 7 lat!I sporty - bardzo ważne,dla ,mnie tak samo,jak nauka.A to też nie zależy od typu szkoły - i tu i tu mogą sie starać lub nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuszna uwaga co do "Pani". Pytanie tylko, czy na tym etapie (styczeń) ktokolwiek będzie mi w stanie określić, która pani będzie uczyła moją córkę we wrześniu? To już się chyba da sprawdzić tylko "w praniu" i jeśli się okaże, że nie jest dobrze, to szukać innej szkoły w trakcie roku szkolnego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aggi

jeśli jest tylko jedna pierwsza klasa,to przejmie ją pani,która teraz ma trzecią klasę.Można z nią porozmawiać,wypytać rodziców.Panią mojej Pysi uwielbiali i rodzice i dzieci.Ma tyle energi,pomysłów,chęci do zabaw wycieczek,sportów (nie wszystkie klasy jeździły na basen, a Pani Magda z dwiema mamami i ze mną przez 2 lata,aż do karty pływackiej i zawodów :D ).Życzę wszystkim takiej pani Magdy!!!I trzymała dyscyplinę w tej niesfornej gromadce 32 dzieci,w tym tylko 6 dziewczynek.

 

p.s.gdybym pracowała zawodowo,wolała bym społeczną szkołę,bo świetlice w zwykłych bywają fatalne - nuda,nuda i jeszcze raz nuda!!!Do tego konieczność zawożenia po pracy na dodatkowe zajęcia,bo trudno się przecież nieraz urywać z pracy,by podwieźć malucha na angielski,jeśli kończy lekcje np. w południe. w społecznej to już jest w ramach zajeć lekcyjnych,a godziny po lekcjach są lepiej wykorzystane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisze Mimilapin, z dużym prawdopodobieństwem panie prowadzące III klasy obejmą od września pierwszaki. Można zapytać w sekretariacie, choć zwykle przydziały godzin i klas dla nauczycieli robione są wiosną. Jeśli będzie wiadomo jakie panie poprowadzą I klasy, zawsze można prosić o zapisanie dziecka do konkretnej klasy.

 

Świetlice też są różne. W naszej - publicznej - szkole za świetlicę płaciło się 10zł miesięcznie, ale dzieci m.in. robiły origami, działało kółko samopomocy przy odrabianiu lekcji, panie chodziły z dziećmi na plac zabaw, wypożyczały ciekawe filmy itp. Nudy na pewno nie było! Wszystko zależy od chęci i pomysłowości nauczyciela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisze Mimilapin, z dużym prawdopodobieństwem panie prowadzące III klasy obejmą od września pierwszaki. Można zapytać w sekretariacie, choć zwykle przydziały godzin i klas dla nauczycieli robione są wiosną. Jeśli będzie wiadomo jakie panie poprowadzą I klasy, zawsze można prosić o zapisanie dziecka do konkretnej klasy.

 

Dokładnie tak - w wielu szkołach można wpisać dziecko na listę do konkretnego nauczyciela. O ile tylko nie jest tak, że wszyscy chcą do tego samego, władze szkolne raczej przychylają się do wyborów rodziców.

My też rozważaliśmy szkołę społeczną (mamy w rodzinie i wśród znajomych kilkoro dzieci, które do takich szkół chodzą lub chodziły), ale po przemyśleniu wszystkich za i przeciw odpadła. Poziom wcale niekoniecznie jest wyższy niż w dobrej podstawówce państwowej, opłat z reguły jest znacznie więcej niż się spodziewsz (wcale nie jest to tylko czesne, każdy dodatkowy wyjazd to osobne opłaty, a wyjazdów bywa aż za dużo).

A przede wszystkim - o czym często mówią otwarcie same dzieci, zwłaszcza te starsze - w szkołach prywatnych jest z reguły bardzo specyficzny klimat. Nie twierdzę, że tak jest wszędzie, ale bardzo często są to po prostu wylęgarnie snobów, przekonanych o swojej "lepszości" od reszty rówieśników...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj syn chodził do prywatnej szkoły.....w klasie było ich 7 uczniów...,był wozny Pan Józiu który znał ich wszystkich, nauczyciele znali ucznow z imienia...były czeste spotkania uczniów z rodzicami pod tzw wierzbą ( drzewo w ogrodzie szkoły) lekcje geografii, historii zdarzały sie w ogrodzie, cos sie w tej szkole działo...nauczyciele bardzo sie starali...w szkole naprawde było ok...syn mógł spokojnie wstać i powiedziec....a ja sie nie zgadzam, bo moim zdaniem to to i to.....niestety w panstwowej nie zawsze tak mozna...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze jest podejście do ucznia - Aggi jeśli jest tak jak mówisz to ja bym zaryzykowała i puściła dziecko do tej szkoły prywatnej/społecznej, szczególnie jeśli dbają o poziom. Finansowo wyjdzie na to samo, bo niby państwowa za darmo, ale za języki, basen, inne zajęcia, za opiekę po 16.00 i tak musisz płacić, więc suma sumarum płacić będziesz tyle samo.

 

Ja daję do państwowej, bo nie chce mi się wozić - a w wiosce do której się przeprowadzam jest - ponoć - bardzo przyzwoita szkoła.

 

Szkoła która pozwala na myślenie i posiadanie własnego zdania daje dziecku największe szanse na rozwinięcie skrzydeł, inteligencji, przedsiębiorczości ...

 

Ja chodziłam do państwowych szkół, ale nie najgorszych - przede wszystkim jestem swoim nauczycielom wdzięczna za to że uczyli myśleć i KAZALI mieć swoje zdanie (cytat nauczycieli "jak nie umiesz to udawaj że umiesz - 50% sukcesu" :lol: ). Szkoła Podstawowa nr 1 w Rybniku i I LO w Rybniku. Najlepsze szkoły na świecie :wink: :D No, może w Polsce ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to moze ja podziele sie swoimi spostrzezeniamy, a jestem mama III klasistki i 6 latka. :)

Po powrocie do Polski z UK myslelismy o szkole panstwowej, mojej bylej podstawowce. No bo ja tam chodzilam, szkola wtedy byla OK, to teraz tez powinna byc dobra; tak myslelismy... Nie jestem snobem, moje dzieci sa uczone odpowiedzialnosci, respektu dla innych, poszanowania cudzej wlasnosci, szacunku dla kogos, kto moze miec inny kolor skory, etc. Po dwoch miesiacach chodzenia do tej szkoly, moja corcia byla tak zestresowana, ze codziennie rano wchodzila pod lozko i plakala. Pani wychowawczyni nie mogla sobie poradzic z dyscyplina (a w szczegolnosci z zachowaniem dwoch chlopcow), caly czas poswiecala tej problematycznej dwojce drugoklasistow, byla zestresowana, a tu jeszcze miala pod swoja opieka 25 innych dzieci. Corke z racji, ze mowila po polsku z troche "niepolskim" akcentem przezywano od Angielek i Murzynek (bo nieopacznie przyniosla do klasy zdjecie swojej bylej klasy).

W szkole niby byly 2 godziny angielskiego, ale pani od angielskiego nie chcialo sie/lub po prostu nie miala na to czasu zadawac innej pracy domowej dla mojej pociechy, wiec moja corka w czasie tych lekcji przynosila ksiazke po angielsku i ja czytala. Pani od angielskiego zaoferowala odplatne dodatkowe lekcje angielskiego, "zeby mala motywowac, aby jej umiejetnosci jezykowe nie zatrzymaly sie na poziomie 8 latka". Dodam, ze poza lekcyjne zajecia byly platne, swietlica, obiady tez.

Postanowilismy przeniesc dziecko do spolecznej szkoly STO, ktora polecili nam znajomi (malzenstwo polsko-ang). Ta zmiana to bylo jak podmuch swiezego wiatru :D Corcia jest tam juz drugi rok, w klasie jest 14 dzieci, maja sympatyczna, energiczna pania wychowawczynie, ktora wlozyla duzo serca i swojego czasu (ja tez duzo pracowalam z corcia), aby mala nadgonila program. Udalo sie, moje dziecko kocha szkole, ma dobre oceny, mowi jak rodowita Polka (w pisowni zdarzaja sie bledy), lubi czytac polskie ksiazki, odwiedzac kolezanki, jest po prostu szczesliwa. Przez rok szkola zapewnila jej zajecia z reedukacji, za ktore nie musialam dodatkowo placic. Na angielski chodzi klase wyzej, ma swietnego angliste, ktory "wyciska" z niej ile sie da, duzo od niej wymaga, ale jest tez osoba sprawiedliwa i sympatyczna. Szkola ma ciekawa oferte zajec poza lekcyjnych (sport, kola teatralne, basen, etc) za ktore juz sie nie placi. Wszystko to w ramach czesnego.

Nie upieram sie przy stwierdzeniu, ze szkoly panstwowe sa gorsze, a te prywatne to cacy. Opisalam tylko nasz indywidualny przypadek. Tak jak pisali moi przedmowcy, bardzo duze znaczenie ma wychowawca (szczegolnie na etapie nauczania poczatkowego), ale na pewno szkoly prywatne, czy spoleczne czesto maja nieco wieksze mozliwosci doboru indywidualnego toku nauczania. Pozdrawiam wszystkich i zycze waszym pociechom, aby szkola kojarzyla sie z miejscem, gdzie panuje mila atmosfera :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wczorajszym spotkaniu w szkole wylądował ostatecznie mój mąż razem z dzieckiem, bo mamunia musiała niestety udać się służbowo w innym kierunku :cry: Z relacji wiem, że Michasia została oprowadzona po szkole, później rozmawiała z nią sam na sam pani psycholog, porysowały, zagrały w jakąś matematyczną układankę, było miło i bez stresu. Mąż został w tym czasie odpytany z naszego wykształcenia i wykonywanych zawodów, został poproszony o deklaracje jak zamierzamy uczestniczyć w życiu szkoły oraz wypełnił ankietkę z pytaniami dotyczącymi poglądów na wychowanie i kształtowanie dziecka. Kontrowersyjne? Nie wiem. Być może, ale dla mnie ma pewien sens.

W rezultacie Michalina dziś od rana usiłowała nas przekonać, że może od razu iść do szkoły i skończyć z tym przedszkolem :o

Tak więc, chyba się dokonało :)

Co do wylęgarni snobów - też się tego obawiam. Zobaczymy.

ozzie - dzięki za ten post. "Nasza" szkoła, to także szkoła społeczna stowarzyszenia STO http://www.sto.lodz.pl

Mam nadzieję, że to o czym napisałaś jest dobrym standardem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...