Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Historia budowy naszego domku


Recommended Posts

Witam

 

Powoli, od roku wraz z Gosia zaglebiamy sie w temat budowy wlasnego miejsca na ziemi. Moze dziennik ten komus podazajacemu szlakiem budowniczych pomoze choc troche a nam pozwoli zachowac wiecej wspomnien?

 

Poczatek to konczaca sie zima 2004, kiedy poszukiwania ciekawego mieszkania w Wwie skonczyly sie konkluzja - to nie jest warte takich pieniedzy! Cena metra w bloku siegajaca 3.5 - 4 tys zl/m2 uzywanej powierzchni w sensownych lokalizacjach przestaje byc atrakcyjna, w dodatku zaczynal sie run na nieruchomosci spowodowany nadchodzaca Unia i ciezko nam bylo pogodzic sie z kupowaniem byle jak, w pospiechu, "bo pozniej bedzie drozej"

Zaczelismy ogladac domki w okolicy Warszawy - ledwo rozpoczete lub prawie gotowe. Trudno jednak znalezc cos takiego co odpowiada naszym wyobrazeniom. Wreszcie po obejrzeniu ktoregos z kolei domu, budowanego pospiesznie juz z mysla o jego sprzedazy, doszlismy do wniosku, ze sprobujemy sami od poczatku, czyli od kupna gruntu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okazuje sie, ze kupowanie dzialki w bliskim sasiedztwie Warszawy to dopiero wyzwanie. Agencje nieruchomosci generalnie spuszczaja na drzewo chetnych do transakcji, bo prowizja mala, ryzyko duze a najezdzic sie trzeba. Kolorytu dodaja wlasciciele gruntow np. do niedawna sadzacy kapuste i ziemniaki na swojej ojcowiznie, a teraz obracajacy milionami ktore z nieba im spadaja. No i jeszcze ta UE (czyli jak niektorzy mowili - Paniee, przyjdzie ŁUNIA, to bedzie drozej, tylko nie wiadomo ile razy...). Najwieksza trudnoscia byl jednak dla nas ogolny chaos jaki zapanowal po wejsciu w zycie nowej ustawy o ladzie przestrzennym spowodowany wygasnieciem dotychczasowych planow zagospodarowania. W Warszawie, jak sie okazalo 90% gruntow nie jest przygotowanych do nowych realiow.

 

Ale dosc narzekania. Przynajmniej wiedzielismy, gdzie chcemy szukac. Wybor padl na Bialoleke z uwagi na latwosc dojazdu do obecnej pracy i szybko rozbudowujace sie tereny mieszkaniowe. Jezdzilismy tak, jezdzilismy poswiecajac weekendy, ale w koncu jest! - bardzo przyzwoita lokalizacja za rozsadne pieniadze, jest sasiedztwo domow, wiec mozna sie budowac nawet bez Planu Zagospodarowania. W samochodzie zapada szybka decyzja - TO TUTAJ.

Nastepnego dnia kupujemy mapy terenu, robimy zdjecia i jedziemy do Urzedu Gminy zlozyc wniosek o wydanie miejscowych warunkow zagospodarowania terenu. Chcemy dmuchac na zimne - umowa z wlascicielem (ustna, ale okazal sie porzadnym czlowiekiem) przewiduje, ze po wydaniu pozytywnych WZiZT od razu kupujemy ta dzialke.

Wydanie WZiZT to, bagatela - 3 miesiace. Na szczescie wlasciciel czekal cierpliwie. Wreszcie - koniec sierpnia 04 - jest decyzja pozytywna, choc w cstatniej chwili odcieto nam 5 m. na nieprzekraczalna linie zabudowy od drogi. Telefony, wypisy, notariusz, Urzad Skarbowy (decyzje o kwalifikacji wydatkow na dzialke) - to kolejny miesiac. Wreszcie pod koniec wrzesnia spotykamy sie u przemilej pani notariusz i skladamy podpisy. Klamka zapadla, stalismy sie posiadaczami ziemskimi (niecalego 1000 m2). W dodatku dzialka jest rolna - mozna nas wiec nazwac rolnikami. Ten wrzesien 04 to dotychczas najtrudniejszy etap w papierologii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie - jakiego domu chcemy?

Gosia miala jakies wyobrazenia (w ogole okazuje sie z czasem, ze orientacje przestrzenna to moze i mam, ale wyobrazni przestrzennej niestety nie posiadam). Dla mnie - wychowanego w blokach na malych metrazach - 100m2 powierzchni domu brzmialo jak budowanie palacu. Po obejrzeniu kilkunastu projektow juz nie bylem tego taki pewien.

 

Po naszych ogledzinach okolicznych domow na sprzedaz wiedzielismy, ze:

1. Chcemy miec poddasze uzytkowe

2. Na parterze oprocz pokoju dziennego chcemy miec dodatkowy pokoj bo plan gry jest taki, ze mieszkamy na parterze i urzadzamy gore, a nie wszystko naraz

3. Garaz bedzie dwustanowiskowy w bryle budynku - wprawdzie po kilkuset przejrzanych projektach i rozpaczliwych probach zmieszczenia takiego budynku na naszej dzialce stopniowo godzilismy sie z mysla jednego stanowiska, ale w koncu pierwotne zamierzenie udalo sie zrealizowac.

 

Hmm, z takimi zalozeniami domek 100 m2???

Nie da rady.

To moze 150 m2???

Przejechalismy sie zobaczyc kilka takich domow, ja nawet dotarlem do Rzeszowa i nakrecilem film z wnetrz takiego domku, jednak Gosia ciagle krecila swoim pieknym noskiem - salon bedzie za ciasny, schody beda za strome, itd, itp. Nie da rady.

 

No i wybralismy projekt gdzie mialo byc tych metrow 170. PO zakupie i wlasnorecznym podliczeniu powierzchni uzytkowej wszystkich pomieszczen, tak jak licza to budowlancy - wyszlo 230 m2.

Teraz wiem, ze metry powierzchni w domu i mieszkaniu to zupelnie inna bajka.

 

Jeszcze kilka slow nalezy sie naszej Pani Architekt. Wyloniona w drodze trwajacego 2tyg. konkursu na prawde wlozyla w adaptacje naszego projektu wiele troski i wiedzy. I sporo sie napracowala, zeby zmiescic nasz domek nie przekraczajac, nieprzekraczalnej przeciez, linii zabudowy.

 

Projekt kupiony, zaadoptowany i zaakceptowany przez nas to koniec pazdziernika 2004. A ja naiwny chcialem w tym roku zaczac budowe...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupujac nasza dzialeczke swiadomi bylismy pewnych jej niedostatkow medialnych. Sytuacja na dzien dzisiejszy, czyli poczatek 2005 ksztaltuje sie nastepujaco:

 

1. Najlepiej jest z pradem - slup niskiego napiecia stoi w granicy dzialki, jest juz na nim jedna RBtka, wiec z druga problemu byc nie powinno (pozyjemy - zobaczymy). Stoen przyjal mnie zyczliwie, bo to przeca kolejny odbiornik sam przychodzi i prosi. Trzeba im przyznac, ze sa terminowi i precyzyjni.

 

2. Z gazem jest juz gorzej. Poki co nie zalezy nam jeszcze tak mocno, przejechalismy sie do gazownikow jeszcze w pazdzierniku, zlozylismy wniosek o wydanie warunkow przylaczenia. W miedzyczasie wzdluz naszej uliczki dojazdowej pociagnieto gazociag do 3ch pobliskich domow. Nie przewidywalem wiec trudnosci, majac rurke 20m od planowanego domu. Otrzymalismy jednak odmowe wydania warunkow przylaczenia z przyczyn ekonomicznych! Nie oplaca im sie tych 10m zrobic - jak chcesz czlowieku, to sam plac - 3.600 zl + VAT, a gazownia zrobi ci projekt i robote. Troche to na moje niedoswiadczone oko zbyt duzo, ale moge sie mylic. Place za 10m. gazociagu fi 60 mm (w poprzek drogi szutrowej) i 10 m przylacza fi 20 mm. Moze ktos z uprzejmych czytelnikow doradzilby, czy cena jest adekwatna, a jesli nie jest - od czego zaczac aby ja obnizyc?

 

3. Woda - na razie bedzie ze studni. Wodociag 300m od dzialki, moze cos sie ruszy w kierunku jego rozwoju, bo jest kilku sasiadow z podobna sytuacja. Wody gruntowe ponoc latwo dostepne, jeno jakosc wody ze studni bedzie slaba

 

4. Kanalizacja - brak, nikt nie umie powiedziec kiedy bedzie, projektowane jest szambo

 

5. Telefon - jest zasieg w komorce, wiec ten temat nie interesuje mnie jakby mniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po perypetiach przy zakupie dzialki kolekcjonowanie dokumentow potrzebnych do wydania pozwolenia na budowe bylo spokojnym, acz czasochlonnym zajeciem, ktoremu z nieustajacym zapalem oddawalem sie w przerwach w pracy.

 

Projekt juz mamy - o tym pisalem wczesniej. Jest to APS 121 z lubelskiego Archi-projektu.

 

Wypis z rejestru nowo kupionego gruntu - do dzis nie wiem, czy na pewno bylo to potrzebne, ale pani w okienku sie upierala. Poniewaz normalny czas zmiany wlasciciela w rejestrze to pare miesiecy od nadeslania przez notariusza kopii aktu notarialnego nabycia dzialki ("tyle mamy tych wnioskow" - to tlumaczenie pani odpowiedzialnej) trzeba bylo zastosowac tryb przyspieszony. Z kopia aktu notarialnego i z uprzejmym usmiechem udalem sie do tejze pani i wypis z rejestru udalo sie uzyskac w dwa tygodnie. Tajemnica tkwi w znaczkach skarbowych, ktore trzeba nabyc specjalnie na te okolicznosc (nazywa sie to - za poswiadczenie kopii aktu not. i platne jest od ilosci stron tego aktu). Tylko czemu w jednym Urzedzie Gminy nie moga tego zalatwic razem z pozwoleniem na budowe, bez ingerencji Inwestora?? Wrrr, wcale nie jest latwo podskoczyc kilka razy do Urzedu, bo za kazdym razem godzina z zycia wyjeta na korki.

 

Projekt zagospodarowania dzialki - do ktorego potrzebna jest dokladna geodezyjna mapa (UG zada skali 1:500, ktorej nie ma w ewidencji geodezyjnej), dobrze, ze Pani Architekt ma doswiadczenie z takimi przypadkami i potrafi roboczo przeskalowac mape. Ale geodete juz na tym etapie trzeba bylo zatrudnic. Domek sie na dzialce zmiescil z trudem, ale na szczescie nie trzeba bylo go zwezac, wydluzac czy odchudzac. Przypomnielismy sobie rozne twierdzenia Talesa, Pitagorasa itp probujac wyliczyc odlegosci od linii na naszej dzialce w ksztalcie przekrzywionego nieco trapezu.

 

Odrolnienie dzialki - kolejny urzedniczy paradoks, w ktory dodatkowo trzeba angazowac architekta (musi wykonac projekt zagospodarowania dzialki tak jak pod pozwolenie na budowe). Na szczescie bezplatny. Czysta formalnosc czyli stwierdzenie, ze dzialka rolnicza staje sie budowlana i zaden minister rolnictwa nie ma nic do niej. Po co to?

 

Umowa z elektrykami - musi byc, chocby wstepna. Na szczescie z pradem problemow poki co brak. Trzeba tylko 2 tyg poczekac.

 

Projekt szamba - oddzielnie od projektu domu z powodu braku kanalizacji.

 

 

I tak na poczatku listopada zaopatrzeni w duza reklamowke Bardzo Waznych Dokumentow (w skrocie BWD) stawilismy sie w UG proszac uprzejmie o pozwolenie budowlane. Pani przyjela, podbila i kazala czekac. Ile? Zwykle 2 miesiace.

BWD musza przeciez swoje polezec...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak dochodzimy do chwili obecnej - wczoraj odebrane pozwolenie na budowe lezy sobie na poleczce i sie uprawomacnia. Pewien etap - powiedzmy sobie - wstepny, mamy juz za soba.

Czytamy teraz pilnie fachowa literature, ogladamy wystawy sklepow budowlanych i chloniemy teorie.

 

Od mniej wiecej 3 miesiecy szukamy tez generalnego wykonawcy. Z powodu braku czasu idea nr 1. byl wykonawca pod klucz. Jednak przy naszym praktycznym podejsciu ciezko jest przezyc radosne deklaracje panow ktorzy wiedza wszystko, budowali z wszystkiego i wszedzie a nasze pytania zbywaja lekkim usmieszkiem. Cena jest tu pochodna metra powierzchni uzytkowej i kryteria jej ustalania pozostaja dosc niejasne. Dalem sobie w koncu spokoj z przepytywaniem firm znalezionych w ogloszeniach czy w sieci. Koncepcja ewoluowala w kierunku zatrudnienia odpowiedzialnej za wszystko firmy, ale w wyraznym rozbiciu na poszczegolne etapy budowy. Wciaz nie jest to system gospodarczy, od ktorego staram sie trzymac z daleka chocby z uwagi na VAT, ale wymaga on wiekszej ingerencji z naszej strony i nieco innego rozplanowania kredytu.

 

Na razie jest dwoch kandydatow do zaszczytnego tytulu Wykonawcy Roku. W najblizszych tygodniach chcialbym wreszcie zakonczyc ten proces bo czas goni i pora zabrac sie za sprawy finansowania, a tu bez realnego kosztorysu sie nie da...

 

Na naszej dzialce pojawil sie pierwszy obiekt - poswiateczna choinka. Jak bedzie dzielna to nawet z takim szczatkowym korzeniem sie przyjmie. Chyba nie ma nic do stracenia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Pozwolenie na budowe juz prawomocne. Jest tez dziennik budowy - podsteplowany w UG jak nalezy. W lutym zajmuja nas sprawy zwiazane z kosztami i finansowaniem. Wybor wykonawcy - trwajacy z malymi przerwami od listopada zeszlego roku chyba jest juz na ukonczeniu. Wstepnie jestesmy umowieni na terminy i ceny do stanu surowego zamknietego z czlowiekiem najbardziej nam odpowiadajacym, jesli tu nie zdarzy sie jakas rewolucja to temat bedziemy mieli zamkniety. Umowe z nim chce jednak spisac dopiero w momencie otrzymania pozytywnej decyzji kredytowej.

Teraz porownujemy oferty, zbieramy dokumenty, aby jeszcze w tym tygodniu (moze...) zlozyc pierwszy i miejmy nadzieje ostatni wniosek kredytowy. Chyba jednak zdecydujemy sie na CHFy z uwagi na bezpieczenstwo malych rat. Wolno to wszystko idzie jesli w marcu ma byc start (oczywiscie jesli pogoda pozwoli)

Myslami jestem juz na rozpoczynajacej sie budowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm

Chyba na jesieni spadnie nam zdolność kredytowa.

Jak wszystko dobrze pójdzie oczywiście.

Wcale sie tym nie martwie.

Można powiedzieć, że jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.

 

Bank oczywiście dowie sie ostatni, że zamiast dwójki będzie nas trójka.

 

Teraz to dopiero sie zacznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

No i zaczelo sie - wiosna przyszla!

 

Umowa z wykonawca wynegocjowana i podpisana na stan surowy otwarty. W zeszlym tygodniu wykopana studnia i kupiona pompa.

Kierownik budowy zdefiniowany i znaleziony.

Humus pod dom zdjety.

Geodeta wyznaczyl osie budynku.

Dzisiaj chlopcy zaczynaja kopac pod fundamenty. Naszego domu.

 

I tylko kredyt wciaz wisi w powietrzu. Wszystkie procedury oceny, dowozenia dokumentow, uzgadniania wartosci, transz itp ciagna sie w nieskonczonosc. Chyba mamy pecha z bankami, bo co rusz wymyslaja cos nowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...