Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

.


Agnieszka1

Recommended Posts

Był okres w moim życiu, że bardzo chciałam mieć trzecie dziecko. Koleżanki z pracy i inne, hamowały mnie. Przeszłam okres "chcenia" i dobrze, bo przekonuję się teraz ile kosztuje wychowanie dwojga dzieci. Chodzi nie tylko o pieniądze.

 

 

Tak mnie tez niektorzy hamuja, mowia nawet - nie poradzicie sobie - dziecko i budowa - zarzniecie sie finansowo .......

A ja mowie - trudno najwyzej budowa bedzie trwala dluzej :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 109
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dziękuję tym, którzy chcieli spojrzeć nieco dalej i nie potraktowali moich wypowiedzi, jako ataku. Chciałabym wyjaśnić kilka spraw:

 

1. Nie uważam, że mam monopol na mądrości życiowe i wszelkimi sposobami starałam się taktownie zaznaczyć, że choć moje zdanie jest inne, to przecież nie oznacza to braku mojego szacunku dla interlokutorek.

 

2. Założenie, że jestem zatwardziałą pesymistką rozbawilo mnie ;) W wieku 30 lat zaczęłam studiować dwa kieriunki jednocześnie|: jeden wieczorowo, drugi zaocznie. Pracowałam i miałam dziecko. Skończyłam oba. Jeden z wyróżnieniem. Oba na UW - żadnej laby, trzeba było się zwyczajnie uczyć. Zmieniałam pracę nie obawiając sie zupełnie nowych wyzwań. Pamiętacie taki nieco kiczowaty moment z "Przeminęło z wiatrem" kiedy główna bohaterka stoi w świetle zachodzącego słońca ściskając garść czarnej ziemi i deklaruje, że nigdy więcej nie będzie głodna? Miałam go zawsze przed oczyma, kiedy powtarzałam sobie, że to nie ja będę kiedyś szukała pracy tylko praca mnie ;) I tak jest. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek miała kłopot ze znalezieniem pracy.

Taki stan rzeczy nie pojawił się nagle i nie powstał na skutek myślenia "jakoś". Na skutek myślenia "jakoś" doczekałam się sytuacji, w której chodziłam z miejsca na miejsce i nikt mnie nie chciał zatrudnić.

 

3. Nie mam żadnego przepisu na to, w jakim wieku dobrze jest decydować się na dzieci. Wydaje mi się tylko, że to nie powinno być zbyt późno. Z kilku powodów:

 

a) Człowiekiem stajemy się przez całe życie. Człowiek to nie tylko rodzic. Warto jest trochę poznać siebie samego zanim się zestarzejemy. Wykazuję tu sporą dawkę zdrowej asertywności. Życie jest także dla mnie, nie tylko dla moich dzieci. Muszę mięc czas na przczytanie książki, napisane artykułu czy opowiadania, pobycie TYLKO z moim mężem. Choćby po to, żeby przekonać się jak dobrze jest nam razem ;)

 

b) W pewnym wieku hałas, nieustanne bycie "in an alert", obiady na czas, wywiadówki, problemy ząbkowania, chorób zakaźnych itp. mogą człowieka zwalić z nóg. Sama czasem obserwuję coś na kształt "zmęczenia materiału". Do 8-10 roku życia rodzice wożą dzieci na dodatkowe zajęcia kilka razy w tygodniu. Czasem, kiedy maja dwójkę nie robią popołudniami nic innego (przesadzają). Trzeba mieć końskie zdrowie i stalowe nerwy żeby przetrwać ten okres bez większego uszczerbku. A tymczasem różnie to bywa z tym zdrowiem i często zdarza się, że około 40, choć niechętnie się do tego przyznajemy (kult młodości) coś zaczyna szwankować: ciśnienie się jakoś podnosi z niewiadomego powodu, arytmia się nagle pojawia, kamień jakiś w nerkach lub w woreczku dokucza, kręgosłup trochę pobolewa. Ddziecko to wszystko "wywali na jaw". Nawet dwudziestoletnie mamy bywają "dog tired". Czterdziestoletnie tym bardziej. Każdy ma prawo do własnego zdania. Jeśłi każdy, to i ja także. A ja uważam, że jest w życiu czas na wszystko. Działam więc obecnie pod hasłem: "Teraz Polska" ;) Polska to oczywiście ja ;)

 

Wracając do meritum: Nie zamierzałam nikomu dawać wskazówek co do tego, w jakim wieku powinien mieć dzieci i ile ich powinien mieć. Nie mam do tego żadnych praw i nawet ich sobie nie roszczę. Czy to będzie 20, czy 35 to bez żadnego znaczenia. Ważne jest natomiast moim zdaniem, aby nie decydować się na dziecko "w zamian". O, mam fatalną pracę, zupełnie mnie nie satyfakcjonuję to sobie ucieknę w macierzyństwo i już. Potem pomyślę co dalej. "Potem", moje drobie współpartnerki w biedzie (wszystkie jesteśmy kobietami), zawsze nas dopada. Czasem dopada nas niezwykle dotkliwie. To czy któraś z nas zdecyduje się na urodzenie dziecka wcześniej, czy później powinno być uzależnione od ŚWIADOMEJ w pełni decyzji. Może wiązać się z rezygnacją z obecnej, dobrej i lubianej pracy. Może oznaczać przesunięcie ambicji zawodowych na późniejszy okres. Nie może jednak stać się substytutem dla pracy. Aby utrzymać dziecko, skorygować jego zeza, krzywy zgryz, zapewnić mu książki, wakacje od czasu do czasu, wizytę u lekarza prywatnego, jeśli zajdzie taka konieczność - trzeba pracować. A im dzieci są starsze, tym ich potrzeby większe (moja córka ma 22 lata i studiuje na dwóch fakultetach jednocześnie - oba dziennie, oba na uczelni państwowej). Wiara w to, że jedna osoba w związku podoła tym obowiązkom, nader często okazuje się złudna. Dobrze jest być partnerem także i w tych sprawach, finansowych, dla swojego męża czy żony.

 

Rozpisałam się, napisałam nieco zbyt dużo i osobiście o sobie. Za to przepraszam. Ale proszę nie robić ze mnie tchórza i pesymistki. Fakt, iż liczę się z tym, że w życiu zdarzają się trudne sytuacje nie oznacza, że nie umiem podjąć ryzyka. Zrobiłam to wtedy, kiedy rodziłam córkę, i wtedy, gdy studiowałam, wtedy, gdy zakładałam własną firmę, i wtedy gdy robiłam prawo jazdy i budowałam dom w wieku lat 44 i teraz, gdy nadal planuje wyprawę do Afryki, bynajmniej nie w celach turystycznych ;) Mark Twain powiedział kiedyś: "Pod koniec życia zwykle żałujemy nie tego, co zrobiliśmy, ale tego, czego nie zdecydowaliśmy się zrobić". Ja to cały czas pamiętam. Co nie znaczy, że chowam wyobraźnię i rozsądek do szafy i mówię "jakoś" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z Marzanka ze w pewnym wieku juz mozna byc malo cierpliwym do dzieci. Ale to nie jest wyrocznia - kazdy z nas ma inna dawke cierpliwosci w swoim charakterze.

Co do tego ze ktos ma kiepska prace i dlatego ucieka w macierzynstwo.

Marzanka tu nie o to chodzilo w tym watku - wrecz odwrotnie - mam fajna , dobra prace, ale chcialabym drugie dziecko i zastanawiam sie co zrobic. Jesli urodze byc moze strace prace, ale jesli zachowam prace to nie bedzie dziecka - i o to tu chodzilo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marzanka tu nie o to chodzilo w tym watku - wrecz odwrotnie - mam fajna , dobra prace, ale chcialabym drugie dziecko i zastanawiam sie co zrobic. Jesli urodze byc moze strace prace, ale jesli zachowam prace to nie bedzie dziecka - i o to tu chodzilo.

 

To znaczy, że podchodzis do tematu "jak Pan Bóg przykazał" ;) Życzę wielu uroczych chwil z okresu ciąży i potem, w czasie chowania maluszka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marzanka tu nie o to chodzilo w tym watku - wrecz odwrotnie - mam fajna , dobra prace, ale chcialabym drugie dziecko i zastanawiam sie co zrobic. Jesli urodze byc moze strace prace, ale jesli zachowam prace to nie bedzie dziecka - i o to tu chodzilo.

 

To znaczy, że podchodzis do tematu "jak Pan Bóg przykazał" ;) Życzę wielu uroczych chwil z okresu ciąży i potem, w czasie chowania maluszka :)

 

Dzieki :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oki, no i może u mnie czas na zwierzenia:

 

Ja też!!!!!!

 

 

w 6 tygodniu, po raz pierwszy ( i po raz pierwszy mówię o tym głośno - nawet teściowie nie wiedzą)

 

Byłoby super gdyby nie to, że moją radość szybko do parteru sprowadziła Pani doktor - TRZEBA LEŻEĆ, przynajmniej na początku.

 

A moje plany!!!!!!!!!?????

 

Chcemy z Misiem za miesią wziąć kredyt, a wiadomo - do tego musi wszytsko grać.

Pracuję w prywatnej firmie i szefowie są super wyrozumiali, ale czy wytrzymają najbliższe 8 m-cy?

 

A poza tym robię aplikację, nie chce stracić roku.

 

Boziu daj siły, wzmocnij mnie chcę zdrowego dziecka, ale chcę wrócić do pracy i tak jak znajoma z drugiej strony stou sędziowskiego (inna aplikacja) dzień przed porodem z uśmiechem być na sali.

 

 

Ps. ja tez czekam na gratulki :oops:

 

i przyjaciół proszę o trzymanie kciuków :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Funia - gratulacje!!! Zdrówka i dużo siły Tobie i maleństwu!

 

Tak sobie czytam i czytam i... zazdroszczę :roll: Ja już dobiegam 30tki i ciągle nie możemy się zdecydować... Nie potrafię powiedzieć "jakoś to będzie"... Wprawdzie u mnie w pracy nie ma zwyczaju zwalniania młodych matek, ale jest to praca słabo płatna. Z pensji mojego męża moglibyśmy się utrzymać, nawet jakbym została na wychowawczym ale... pracuje w prywatnej firmie, więc wiadomo - różnie bywa...

Wprawdzie oboje mamy dobre wykształcenie, doświadczenie w pracy, więc w normalnym kraju nie powinniśmy mieć obaw... ale tutaj? co będzie jak nagle zostaniemy z dzieckiem oboje bez pracy? Wiem, że myśląc w ten sposób żaden moment nie będzie dobry...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kinguś - żaden czas nie jest dobry to fakt, dlatego trzeba się zdecydować.

 

Zwłaszcza, ze nie jesteśmy juz takie suuuper młode,

 

Oczywiscie tak tylko twierdzą lekarze. :wink:

 

A tak szczerze to ja tez nie mogłam się długo zdecydować. Z Misiem jesteśmy 10 lat, 3 po ślubie.

I zawsze miałam wrazenie, ze jeszcze nie pora.

A teraz skarb w drodze i nie żałuje. :D

 

Tylko żebym jeszcze mogła wrócić do pracy!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Funia wielkie gratulacje

życzę dużo dużo zdrowia, zobaczysz jak przeminie 1 okres ciąży wszystko pójdzie ku dobremu i będziesz mogła wrócić do pracy :lol: :lol:

Kingaa pamietaj że latka lecą,jak sama napisałaś tak myśląc to nigdy nie będzie dobrego momentu. Życzę Ci żębyś podjęła dobre decyzje i była z nich zadowolona :)

 

Jesli przyszedł czas na zwierzenia to może i ja.

Ja jestem chyba w całkiem innej sytuacji niż wszytkie tutaj koleżanki :)

W tym roku kończę 31 lat mój mąż 30 mamy dwie córki, które w tym roku kończą 11 i 6 lat. :) Jak widać bylismy bardzo młodzi gdy pojawiała się na świecie nasza strasza córka, mieszkaliśmy u moich rodziców ale jak widać udało się nam :lol: :lol: :lol: Początki były trudne ale nikt nie powiedział że życie to bajka trzeba tylko wiedzieć co się chce w tym życiu osiągnąć. Dlatego będziemy mieli jeszcze jedno dziecko a jak widać do 40 mi jeszcze daleko :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tę dwójkę dzieci to raczej trzeba mieć. I najlepiej w małym odstępie czasowym, razem dzieciaki lepiej się chowają. Jedno dziecko to troszkę smutno i za cicho w domu.Ogólnie każdemu jest raźniej jeśli ma brata lub siostrę. Agnieszko na twoim miejscu podjęłabym decyzję o zostaniu mamą po raz drugi. I w ogóle, dziewczyny, nie czekajcie z tym zbyt długo. Wyrobić zaplanowaną normę i zacząć żyć bardziej dla siebie. Bo małe dzieci to harówka i na to trzeba mieć siły. Fizyczne. Potem nadchodzi czas na próbę wytrzymałości psychicznej, mam na myśli okres dojrzewania naszych pociech. To jest dopiero jazda! Znam to wszystko z autopsji i dlatego nie będę raczej nikogo zachęcała do posiadania więcej niz dwojga dzieci. Zresztą trzeba zachować rezerwę na ew.wpadkę :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Funia - o rany!Ale się cieszę!!!normalnie tak się cieszę,że jak tylko wrócę do Gorzowa, przyjadę Cię wyściskać - tak delikatnie oczywiście!!!

spełniły się świąteczno -noworoczne życzenia! :D :D :D

Dużo,dużo zdrówka - odpoczywaj,słuchaj muzyki,oglądaj filmy,nie martw się o nic,bo i tak będzie,co ma być, a oboje (obie) potrzebujecie spokoju :D

I rozpieszczaj się maksymalnie :D

Pamiętaj o diecie - dużo żelaza i kwas foliowy + wit. C (mięso,brokuły i inna zielenina,suszone morele,czarny chlebek,podroby itp.)dużo ryb,zwłaszcza tłustych,morskich (na mózg rozwijającego się maleństwa)

i jak najwięcej wapnia dla waszych kości i zębów (nabiał - taki lekkostrawny - najlepiej ukwaszony).

I najlepiej zrezygnuj z cukru,by nie pojawiła się cukrzyca.

 

Benicio - dla Was też najsilniejsze uściski i życzenia zdrówka dla mamy,taty i Fasolki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boże, skąd jaznam te wszystkie wątpliwości... :roll: W październiku skończę 30-stkę, teraz siedzę w pracy i myślę jak ułożyć życie. Czy już zachodzić, czy jeszcze poczekać ... może rok... Jednak czuję, że ze mną to nie będzie tak od razu, na zawołanie :( mam nieregularne, więc pewnie będą problemy... Nie wiem co robić i w którą stronę pójść... a poz tym przyznam się bardzo szczerze - wizja produ mnie przeraża!!! JAK O TYM POMYŚLĘ TO CZUJĘ JAK OGARNIA MNIE PARALIŻ !!! Dziewczyny, napiszcie proszę szczerze jak to jest. Tłumaczę sobie, że przecież od tysięcy lat miliardy kobiet urodziło dzieci, ale nic nie poradzę, że tak się boję :cry:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gościu

Ja mam podobnie.

Przeraża mnie ciąża i dziecko. Gdzieś tam podskórnie wiem, ze czas już najwyższy, ze trzeba będzie to w tym roku zrobić ale jakoś ciarki mi po plecach biegają na samą myśl.

Mnie jest dobrze w obecnej sytuacji. Swoją pracę bardzo lubię, w dodatku jest ona bardzo korzystna finansowo, co oczywiście wiąże się z tym, ze muszę być dyspozycyjna. I to się nie zmieni po powrocie przeze mnie do pracy po urlopie macierzyńskim. Wiem, ze na mnie poczekają, mamy to już uzgodnione itp. Wydawałoby się - wymarzona sytuacja.

Ale ja wiem, że gdy po 3 miesiącach po urodzeniu dziecka wrócę do pracy i będę pracowac tak jak obecnie, moje dziecko bedzie trochę zaniedbywane przeze mnie. I już mam wyrzuty sumienia. Ale za nic w świecie ze swojej pracy nie zrezygnuję.

Gdy widzę jak koleżanki i koledzy z pracy kombinują z przedszkolami, odbiorami, lekarzami, opieką nad dziećmi to wiem, że ja wcale nie pragnę takich rozrywek.

Z drugiej strony wiem, że dzici tzreba mieć bo to ponoć najważniejsze na swiecie. Tylko ja tego absolutnie jeszcze nie czuję. We dwójkę jest super, nie chcę tego zmieniać.

Ale już postanowione, ze dziecko w tym roku, mój mąż zresztą mocno tego chce. A co ja mam poradzić na to, ze jak przedmówczynie, mnie to po prostu przeraza do tego stopnia, że chce mi się uciekać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gościno, przede wszystkim się uspokój, bo klikasz prawie w panice, jakby ci sięznacznik znacznie opóźniał. :roll: :lol:

A nawet jak się znacznik znacznie opóźniał to do apteki i wtedy wiadomo, czy opóźnienie może się zwiększyć, czy zmniejszyć, czy w ogóle rozkład jazdy może ulec zmianie. :lol:

A jak rozkład jazdy ulegnie zmianie to nie tragedia, jeno stan błogosławiony. A jak siężzycie przekopyrtnie to co. I tak się przekopyrtnie i tak. A takie małe bezbronne to tylko motywuje do lepszej pracy. Chyba, że pracodawca głupi i nie rozumie, albo nie chce rozumieć.

A jeżeli ci się rozkład jazdy nie zmienił to do dobrego lekarza i wszystkie badania łacznie z np. taką toksoplazmozą itp...

I na spokojno rozważna decyzja dwojga dajmy na to dorosłych ludzi. A przy porodzie to teraz białogłowa nie musi być sama. Zezwalają by lepsza połowa stała u boku, podobno to pomaga.

 

Ps. tylko czemu musi stać paręnaście godzin. :roll: :lol:

Ale mi zachęta wyszał. :oops:

Nie bój gościno, odkłada się na prywatne znieczulenie okołooponowe.

I wtedy to faceta boli, przeważnie nogi i tyłek od twardego taboreta (oczywiście :-? ). Oczywiście :( .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...