Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Whisperów


Recommended Posts

1 grudnia2005

Solenizanci: Rumunia http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Romania.gif, Republika Srodkowej Afryki http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Central_African_Rep.gif

 

Nie jestem dziś w dobrym nastroju. Prawdę powiedziawszy mam doła :( Samochód mi się psuje - naprawiana ciut ponad rok temu skrzynia brzmi i zachowuje się jakby miała już dość. Trzeba będzie coś kupić, bo z jednym samochodem ledwie żywym to daleko nie zajadę. Kasy nie ma. K..wa! (Maksiu - to jest odgłos kaczki paszczą, jakbyś chciał mnie zmoderować)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 267
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

OK, dół dołem, brak pieniędzy brakiem pieniędzy, a zdjęcia wklejać trzeba.

 

Wykładzina w dużej sypialni... ...i w małej.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/wykl1.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/wykl2.jpg

 

Jak widać brak jeszcze cokołów. No i co mi zrobicie? Nie ma. I już.

 

Za to wczoraj przyjechały sprzęta kuchenne. Jeszcze szafki by sie przydały, ale to dopiero za dwa tygodnie. Na razie pokażę moją płytę gazową, bo mi się strasznie podoba.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/plyta.jpg

 

Zacząłem malować sosnowe futryny. Najpierw zrobię jedną i zobaczymy co z tego wyjdzie. Kolor miał być taki bukowo-olchowy, więc wybrałem lakierobejcę,.. tekową. No bo na wzorniku bukowa nie wyglądała na bukową, olchowa na olchową, a tekowa taka ładna była ;) Pomalowałem na razie jeden raz, ciut zahaczając o ścianę (pomimo ochronnej taśmy). Pokazuję z daleka, żeby się nie kompromitować).

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/futrynateak1.jpg

 

No i teraz bez zdjęcia - temat podjazdu do garażu. Ceny były różne różniaste, jak się trafiły przyzwoite (ciut powyżej 50 z transportem), to trzeba było wziąć minimum 30 ton. A mi tyle na gwizdek. A jak można było mniej, to cena była 60-70. Znalazłem ekipę, która niedaleko robi drogę, porozmawiałem z szefem i wychodzi na to, że po cenie hurtowej (czyli właśnie 50zł/tonę) przywiozą mi jakąś Tatrę klińca. Ale dopiero jutro... :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

11 grudnia 2005

Weny mi dziś braknie (tak jak i przez cały ostatni tydzień), więc bardzo skrótowo - stan na dziś.

 

Robili, robili...

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/ciecietrawert.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/suszenie.jpg

 

...aż wreszcie zrobili. Jeszcze parę drobiazgów zostało, ale tak to mniej więcej będzie wyglądało. Kolor na zdjęciu różni się od tego w rzeczywistości - to "drewniane" będzie jaśniejsze.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kominekalmost.jpg

 

Robi się podjazd. Ta... sam się robi...

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/podjazd.jpg

 

Ułożona wykładzina w częśći przedpokoju i części salonu:

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/wykladzppok.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/wykladzsalon.jpg

 

Xantia czeka na wyrok. Sprzedam, czy będę ratował? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka słów na temat oklejania kominka - cofnę się do 10 grudnia. Kiedy rano pojechałem do kominiarza, okazało się, że w dużej płycie trawertynu, która przykrywa półkę po lewej, kamieniarze nie wycięli dziury na kable :evil:. Stąd też konieczne było wycinianie jej na miejscu (pierwsze zdjęcie z poprzedniego postu).

 

W trakcie przymierzania poszczególnych elementów okazało się też, że jeden z kawałków trawertynu biegnący pod wkładem jest zbyt wysoki i zbyt szeroki :evil:. Dokładnie o 1 cm na każdym wymiarze. Po paru dosadnych słowach wypowiedzianych telefonicznie przez kominkarza kamieniarze obiecali na wieczór zrobić taki we właściwych wymiarach.

 

Oklejanie kominka kamieniem było dość męczące. Musiałem pomagać - niektóre elementy były tak potwornie ciężkie, że dwóch ludzi nie było w stanie tego przenieść , nie mówiąc o przyklejeniu. Zwłaszcza duża płyta piaskowca idąca nad wkładem. Coś koło dwustu kilogramów, które trzeba było postawić na sztorc i przykleić :o. Muszę przyznać, że nie wiedziałem czy pierwsze stanie mi serce, czy może zrobię... wiecie co... w spodnie. :oops: Udalo się uniknąć obu dość przykrych przypadków.

 

Wieczorem pojechałem po poprawiony kawałek trawertynu, przywiozłem, przymierzyli i... Kominkarz ma talent do przeklinania. Prwdziwy talent. Szerokość była OK, ale wysokość.... wciąż o centymetr za duża :evil: :evil: :evil:. Umówiłem się z kamieniarzami na następny dzień.

 

Następnego dnia z rana trawertyn został przycięty do właściwych wymiarów, a po południu wklejony, kamień spryskany różnymi drogimi specyfikami i wkońcuu kominek można było uznać za skończony. Baaardzo mnie to ucieszyło, bo wreszczcie można było się zabrać za wykładziny :).

 

Równocześnie skrol walczył z hydrauliką, czego efektem miała być ciepła woda, różne zaworki, przykręcane baterie itd. Walka potrwała do następnego dnia. Znów mnie ręce bolały - wieszanie 40kg bojlera na wysokości ponad dwóch metrów jest wyzwaniem... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 grudnia 2005

Świąt narodowych dawno nie obchodziliśmy. No to proszę - Dzień Niepodleglości Kenii http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Kenya.gif. Gratulki!

 

Wieczorkiem pojechaliśmy z Luśką przenocować, już po raz któryś. Co prawda łoże mamy mało wygodne, bo składające się z kilku koców na wykładzinie, ale zawsze to lepsze niż styropian. Woda ciepła już jest, baterie pomontowane, Luśka bawi się prysznicem a woda... nie spływa :o Parę odgłosów kaczki paszczą z mojej strony, wydłubywanie kratki odpływowej z kabiny i w końcu odkrywam przyczynę - glazurnicy (ci, którym ręce należy obcinać), zostawili w syfonie gąbkę, która skutecznie zablokowała odpływ wody. K...wa! :evil: :evil: :evil:

 

Czas odpocząć. Piwko w łapkę, pójdę w kominku rozpalę. Spojrzałem na kominek, który już zdążył wyschnąć i...

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kominekplamy.jpg

 

...i się zdenerwowałem. Miejsca które zostały przez kominkarzy potraktowane papierem ściernym dla usunięcia zabrudzeń od kleju, zrobiły się białawe. Wygląda to źle. Bardzo źle. Przecierałem to krystalizatorem i dalej dupa blada. Dodatkowo od dołu tego dużego elementu biegnie pęknięcie, długie na prawie 60 centymetrów. :evil: :evil: :evil:

 

Dlaczego do jasnej Anielki mnie to spotyka? Mało mam już problemów??? :evil: :evil: :evil:

 

Telefon do kominkarza - zdziwiony. "Ale dlaczego tak się zrobiło?". K...wa (odgłos kaczki paszczą) JA mam wiedzieć??? Ma wpaść w środę po południu. Oj... jestem wściekły. :evil:

 

 

Mam znów doła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 grudnia 2005

Z rana pojechałem do kamieniarza spytać co robić z tym kominkiem. Powiedizał, że według niego ta duża płyta jest zbyt duża, należałoby dać kilka mniejszych. Co do plam, powiedział że przeszlifowanie całości powinno pomóc. Nie wiem... zobaczymy co jutro powie kominkarz.

 

Po powrocie porozrzucałem trochę klińca po podjeździe. Ja wiem, że powinno się wykorytować, wysypać piaskiem, ubić i dopiero na to dawać kliniec (który też wypada ubić), ale nie mam na to czasu, sił ani pieniędzy. Więc tylko wożę taczką i rozgrabiam. Czy takie rozwiązanie zdaje egzamin? W zasadzie tak. Całość jest dość ruchoma, bo wszystko pływa na glinie pod spodem, ale można wysiąść z samochodu bez zapadania się po kostki w błocie. A błoto tego roku paskudne, że strach...

 

Wieczorem już w Warszawie rozmawialiśmy z Luśką o tym, co zrobić z kominkiem. Jedno rozwiązanie, to kazać odkuć to co przyklejone, zamówić nowy kamień w mniejszych kawałkach, kazać przykleić itd. Minusy - kto zapłaci za materiał? Ile czasu będzie to wszystko trwało? Na kamień od zamówienia do wykonania czekaliśmy nad miesiąc. I co, znowu to samo? Luśka skłania sie ku innemu rozwiązaniu - zostawić pęknięcie jak jest, kazać tylko przeszlifować kamień, żeby miał jednolity kolor.

 

Chyba już doszliśmy punktu, gdzie zmęczenie materiału jest większe niż chęć zrobienia czegoś porządnie - po prostu chcemy to mieć za sobą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to szybciutko o tym, co porabiałem przez ostatnie trzy dni. Kiblowałem na budowie, raz z Luśką, raz bez. Juz prawie tam mieszkam :lol: :wink:

 

14 grudnia 2005

Z rana pojechałem do kamieniarza, żeby poruszyć sprawę kamienia na kominku. Obawiałem się, że kominkarz będzie chciał zwalać na kamieniarza, więc wolałem zawczasu zasięgnąć opinii. Kamieniarz stwierdził, że najprawdopodobniej ten kawał był po prostu za duży i trzeba będzie to podzielić. Po południu zadzwonił kominkarz, że samochód mu się zepsuł i nie przyjedzie. :evil: Pozytywne było to, że tym razem był bardziej dociekliwy, spytał jak duże jest pęknięcie, czy się pogłębia itd. Na koniec powiedział, że rozmawiał z kamieniarzem, doszli do wniosku, że przytną nowy kamień i przykleją go na siatce, ale najpierw proponują odczekać, żeby kominek jeszcze trochę przysiadł pod ciężarem tego co na nim wisi. Zapowiedział się także na wizytę u mnie razem z kamieniarzem. Ufff.... czyli się nie próbuje migać, tylko rzeczywiście podszedł do sprawy poważnie...

 

A ja grzeję w kominku, pęknięcie zwiększa się wtedy o centymetr-dwa, potem z powrotem wraca do poprzedniego wymiaru. Czyli nic specjalnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 grudnia 2005

Jako że na następny dzień zapowiedział sie stolarz do montażu kuchni, w końcu ruszyłem sprawę przestawienia dysz w płycie gazowej - będę korzystał z 11kg butli na propan-butan. Najpierw myślałem o tym, kto mi to zrobi, potem wpadłem na pomysł, że zrobię to sam, a na końcu przejrzałem instrukcję. Pomoeważ oznaczenia GZ350 i tym podobne nic mi nie mówiły, zawiozłem płytę do serwisu :lol:. Ma być na jutro.

 

Kupiłem tez szufelkę do odkurzacza centralengo. Będzie zamontowana w kuchni pod szafkami, więc też był już czas najwyższy. Oczywiście na jednostkę centralną trzeba będzie poczekać (kasa...), ale szufelka już będzie.

 

Wracałem jak tylko mogłem najszybciej, bo "czternasta, piętnasta" byłem umówiony z Człowiekiem-Wentylatorem na małą dłubaninkę przy wentylacji. Na miejscu byłem o wpół do trzeciej :oops:.Człowiek Wentylator cierpliwie czekał. Jak ja nie lubię się spóźniać :evil:

 

Podregulowany został wentylator kominkowy, zrobione też zostały pomiary. Okazało się, że coś jeszcze jest nie tak z rozprowadzeniem ciepłego powietrza z kominka. Do jednego rurociągu idzie powietrze o temperaturze niecałych 25 stopni, za to do drugiego koło 60! Coś wymyślą, żeby było jednakowo.

 

A potem Luśka wsiadła w samochód i pojechała do Warszawy. A ja zostałem sam. Kominek, piwko, gazetka, no i najważniejsze - sprzątanie w kuchni. Koło siódmej rano mają się pojawić stolarze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 grudnia 2005

W dniu święta narodowego Bahrajnu http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Bahrain.gif wstałem o jakiejś chorej porze, żeby stawić czoła nieznanemu. Koło siódmej już dreptałem przy oknie, czy już jadą. Koło ósmej przyjechała Luśka, żebym ją odwiózł do pracy (ta to ma wymagania). Telefon do stolarza - samochód się zepsuł. Ale przyjadą.

 

Zawiozłem Luśkę do roboty a sam pojechałem odebrac płytę gazową. Kiedy wracałem wpadło mi do głowy, że do płyty wypadałoby mieć jakąś butlę, wąż i reduktor. Wąż kupiłem, piękny, metalowy, z półcalowymi błyszczącymi nakrętkami. Cud, miód i malina. Reduktorów nie mieli. Nie szkodzi, w Tarczynie na pewno będą mieli. I mieli. Ale końcówka reduktora nie wyglądała jakby miała pasować do mojej błyszczącej półcalowej nakretki :-? Zamiast gwintu miała taką "choinkę". I przewód do niej jest inny, taki pomarańczowy, gumowaty. Się go naciąga :oops:. No ale ja mam taki ładny przewód z nakrętkami i bym chciał reduktor z taką końcówką. Nie ma.

 

Problem był w tym, że w mojej kuchence jest gwint pólcalowy, więc rozwiązanie było takie: kupić reduktor, do niego gumowatego pomarańczowego, a do tego jakąś przejściówkę - choinka na pół cala. W Tarczynie przejściówki nie mieli, ale udało się w Gołkowie. Kurde, ja to się najeżdżę....

 

W międzyczasie dochodziły wieści z frontu od stolarza - mechanik ogląda samochód, mechanik chce z nim rozmawiać, mechanik jedzie po część, mechanik składa silnik do kupy... Ale przyjadą.

 

W międzyczasie (ten międzyczas już od ładnych paru dni trwa) majstrowałem w garderobie tworząc szafkę. Szafki. Zabudowę w każdym raziem. Pomimo moich dwóch lewych rąk udało mi się wykonać konstrukcję dość pionową i poziomą. Na zdjęciu fragment większej, nieukończonej całości.

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/gardszaffrag.jpg

 

Kiedy nudzi mnie to, co aktualnie robię, zawsze w ramach rozrywki mogę pójść do łazienki i znaleźć przykłady tego, że niektórym należy obcinać ręce. Glazurnicy montując kabinę uszczelnili mi ją między brodzikiem a ramką drzwi prysznicowych. Super. Ale nie wszędzie. Tam, gdzie przesuwane drzwi zachodzą jedne na drugie, już im się nie chciało. I woda się leje malowniczo, kiedy bierze się prysznic. Albo futryny. K...wa, to już ja bym je lepiej posklejał. Co do malowania to nie będę nic mówił, bo za dużo kwaknięć bym użył. Parapety... z lewej strony równo przy oknie, z prawej trzy milimetry niżej. Wbrew pozorom to widać. Najdziwniejsze jest to, że przedtem tego nie zauważyłem. Nie wiem, czy to kwestia tej euforii, że już mam parapety zamontowane, jakie one piękne i błyszczące i tak pasują i jeszcze wczoraj ich nie było, a dziś już są, jacy ci panowie dobrzy, że mi tak pięknie te parapety wsadzili...?

 

Przed 22gą dojechały meble do kuchni...

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/meblekuch1.jpg

 

Samochód, który je przywiózł (ten zreperowany), mało nie został u mnie na podwórku w charakterze środka trwałego. Się był zarył po oś. Przecież jest jesienio zima, błoto jest, trzeba było jechać po klińcu. A że klińca widać spod świeżego śniegu nie było to cóż... ;) Przy użyciu szpadli udało się wykopać samochód, a potem go wypchnąć. Straty własne - błoto w butach roboczych. Poznosili, jutro od rana zaczynają składać to wszystko do kupy.

 

A ja już o północy byłem w Warszawie, gdzie w końcu mogę po raz pierwszy od trzech dni zajrzeć na Forum...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 grudnia 2005

 

DZIEŃ PRZEPROWADZKI DO WHISPERÓWKI

 

Skrótowo:

Większość dobytku przewieziona.

Kuchnia się montuje i ma być skończona w poniedziałek.

Za nami pierwszy nocleg w ŁÓŻKU i obiad (odgrzewany) na stole (a właściwie ławie) - co za LUKSUS!

Ogólny bajzel i mnóstwo do zrobienia, ale.... fajnie jest :D :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 grudnia 2005, trzeci dzień ery Whisperówki

 

Encyklopedia Whisperów, tom 2 L-Z

 

RELATYWIZM - zamiast Zobacz jak te kacze syny sp...li szafę mówisz Zobacz jaką piękną szafę zrobiłem

 

W pogoni za doskonałością zdobywam wciąż nowe sprawności. Jak może pamiętacie, wybudowałem kiedyś wyjątkowo elegancki wychodek okołobudowlany, tak więc mogę sobie przypiąć odznakę Bob Budowniczy Kibli. Teraz doszły do tego sprawności Wiertniczego (zaawansowana obsługa wiertarek), Krętacza (wkręcanie i wykręcanie wkrętów różnych średnic), Pułkownika (montaż półek), Okleinowego (oklejanie okleiną elementów wymagających okleinowania), jak również Wielkiego Planisty oraz Niezrównanego Konstruktora. Te dwa ostatnie tytuły mogły być używane przez Słońce Narodów oraz Geniusza Karpat. Ciekawe czy robili szafy :-?

 

No właśnie, bo mowa jest o robieniu szaf. Kontynuuję dzieło zabudowywania garderoby, bo nie mamy gdzie trzymać ciuchów. Pobieram też nauki u stolarza. Pan Artur, który robi nam kuchnię nawet nie krzywił się specjalnie kiedy zobaczył moje dzieło (patrz hasło relatywizm). U niego wszystko wychodzi tak jakoś równo :roll:.

 

A kuchnia rośnie nam cudna jak Whitney Houston za młodych lat, tyle że kuchnia jest jaśniejsza i nie śpiewa. Za to Whitney nie miała tylu samodomykających się szuflad. Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo :-?. Pan Artur ma w zwyczaju przyjeżdżać później żeby wyjść wcześniej ;) Innymi słowy nie przyjeżdża broń Boże o siódmej rano, za to pracuje jak maszyna do drugiej, trzeciej rano. To jeszcze jeden z plusów domu - mogą wiercić, wyrzynać i używać pilarki elektrycznej do woli niezależnie od pory nocy :lol:. W chwili kiedy to piszę jest 2:20 nad ranem, a nie widać po nim, żeby miał zamiar sobie odpuścić. I bardzo dobrze, wie że zależy nam, żeby tę kuchnię jak najszybciej skończyć. Kuchnia jest ładniejsza niż przypuszczałem. Nawet kolor mi się podoba, choć gdy dowiedziałem się, że będzie w buku to mina mi zrzedła, bo buk kojarzy mi się z najtańszymi szafami z hiperków. Na szczęście ten buk jest jasny i bardziej kojarzy mi się z klonem, który mi się bardzo podoba. Kiedy będę "oddawał do druku" ten odcinek, będą już zdjęcia, więc będziecie mogli podziwiać.

 

No, skończyli... 3:15 ;) Zostało jeszcze parę drobiazgów - kilka relingów, parę półek, wymiana kilku frontów. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o poprawki, to współpraca jest bezproblemowa, nie tylko jeśli chodzi o jakieś niedociągnięcia, ale też i zmiany koncepcji inwestora ;). Te drzwiczki będą za duże, dobrze by było je podzielić? Nie ma sprawy. Ta szafka lepiej by wyglądała niższa? Oczywiście, zmieni się. Chwalę sobie współpracę.

 

Dość o kuchni, czas na parę wrażeń z mieszkania w Whisperówce.

 

Wrażenie numer jeden: kurde, jak tu się trzeba nałazić :o. Całe szczęście że wszystko jest w parterze i nie muszę ganiać po schodach. Tak to jest kiedy człowiek z 43 metrów zaczyna mieszkać w prawie 190 (doliczam garaż, bo i tam muszę łazić ;) ).

 

Wrażenie drugie: palacz kominkowy to moję drugie imię. Co chwila doglądam jak się pali, przegarniam, obracam, dorzucam. Strrrasznie mnie to kręci :) Trzeba też donosić z dworu drewno - włożone do kominka ma dziwną właściwość znikania, wydziela przy tym intensywnie ciepło :-? Żeby nie ganiać co chwilę przynoszę sobie zapas na cały dzień i składuję w Apartamencie Pistacjowym.

 

Wrażenie trzecie: okno na świat, czyli telewizja dostępna jest szczątkowo. Przy użyciu anteny pokojowej odbiór jest... hmmm... nędzny. Jutro oddam antenę do sklepu, trzeba się zainteresować poważnie satelitą. Radio na kawałku przewodu jest ok.

 

Wrażenie czwarte: garaż świetnie nadaje się na chłodziarnię piwa.

 

Wrażenie piąte: wyjeżdżanie po rozjeżdżonej a następnie zamarzniętej glinie jest przeżyciem wartym uwagi, ale niekoniecznie godnym naśladowania.

 

Wrażenie szóste: mieszkanie ze szczątkowym pokryciem podłóg jest do d... Tu beton, tu wykładzina, tu folia, tu zdjąć buty, tu założyć... Trzeba się tym jak najszybciej.

 

Wrażenie siódme: zmywarka jest wynalazkiem godnym Nobla.

 

Wrażenie ósme: widok za oknem jest cudny, nawet biorąc pod uwagę, że dominuje tam pobudowlana hałda ziemi ;)

 

Wrażenie dziewiąte: można pójść na zimowy spacer w ładnej okolicy ot tak, spotkać nieznajomych ludzi i wdać się z nimi w pogawędkę.

 

Wrażenie dziesiąte: bałagan po wprowadzeniu się do niezupełnie wykończonego domu jest niewyobrażalny.

 

 

Hmmm... muszę powiesić na płocie skrzynkę na listy i wysłać sobie powitalną kartkę pocztową.

 

 

Niestety zapomniałem kabelka do połączenia palmtopa z komputerem, więc wysyłam ze stacji BP ;) Zdjęć więc na razie nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 grudnia 2005

 

Ranek, ElectroWorld w Jankach. Stoję półprzytomny pod wejściem do sklepu, brakuje kilku minut do otwarcia. Stoję, reaguję na co silniejsze bodźce zewnętrzne, funkcje fizjologiczne spowolnione, choć w normie. Jakiś facet podchodzi do mnie. W miarę młody, czarna czapeczka.

-Dzień dobry!

-Aaa... witam, witam! - standardowy uśmiech na twarzy, kompletna pustka w głowie. Funkcja przeszukiwania uruchomiona. Po chwili wynik: Artur Od Kuchni. Dobrze jest, nie trzeba będzie kombinować całą rozmowę. Swoją drogą facet ma zdrowie, do domu dotarł pewnie po czwartej, teraz jest ciut przed dziesiątą, że też mu się chciało gdzieś tam z okolic Sulejówka gonić na drugą stronę Warszawy.

Podnoszę na niego zapuchnięte oczy.

-Rany,ale jestem niewyspany. A jeszcze wstałem parę minut po siódmej.

-Co, praca? - podejmuje temat.

-Nie, żona zadzwoniła i coś kazała załatwiać.

-Ale wieczorem co pan robił..

Kurde, co wieczorem? Nad ranem chyba...

-Tak z pół godziny po pana wyjeździe poszedłem spać.

Patrzy na mnie niepewnie.

-Jak to?

-No, pan wyjechał po trzeciej, ja siedziałem jeszcze do czwartej rano.

Jego oczy zaczynają robić się coraz większe.

-Ja u pana byłem?

Zaczynam zastanawiać się, kto jest bardziej niewyspany. Nie, na pewno u mnie był, przecież rano kuchnia była zrobiona, nawet zdjęcia cykałem. Czyli to nie ja, on musi być nieźle przemęczony. W sumie zasuwa po nocach, ale żeby aż tak?

-No przecież, na montażu.

Jego oczy wygądają już jak spodki. Nic, tylko je do zmywarki zapakować i miałbym taki wkład, że opłacało by się maszynę uruchamiać.

-Na jakim montażu? - wydusza z siebie.

-Na montażu kuchni - mówię zniecierpliwiony. Rany, ale facet ma fazę :o

-Kuchni? Już prędzej tablicy rozdzielczej.

I wtedy jakiś zabłąkany impuls elektryczny w moim mózgu w końcu przeskakuje między neuronami, czy co ja w tej skołatanej głowie mam. Coś chrobocze, zardzewiałe tryby zaczepiają jeden o drugi, maszyneria zaczyna się kręcić. K...wa. To nie jest Artur Od Kuchni. To Elektryk Piotrek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś sucho i technicznie. Obiecałem kuchnię:

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kuch1.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/kuch2.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/kuch3.jpg

 

Dodatkowo składzik zwany też małą sypialnią. Jest to najporządniej wyglądające z pomieszczeń "tymczasowo zagospodarowanych".

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/malypoksklad.jpg

 

I na koniec Whisperówka w zimowych klimatach.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/domzdaleka.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie umiem składac życzeń. Gorsze od tego jest chyba tylko kupowanie prezentów bo to już przerasta moje siły. Najchętniej kupiłbym coś naprawdę fajnego, przydatnego, cos z czego na pewno każdy by sie ucieszył. Na przykład tuner satelitarny do peceta, albo może kierownicę z force feedbackiem, albo teleskop, albo zestaw do napełniania tuszy od drukarki... Albo coś równie radosnego. Tylko nie wiedzieć czemu, komuś taki prezent mógłby nie podpasować :-?

 

Dobra, życzenia.

 

Wszystkim Wam chciałem podziękować za to że jesteście, że czytacie, że komentujecie, że doradzacie, że pomagacie, że... Ooops, wyszły podziękowania a nie życzenia.

 

Życzę Wam wszystkim zdrowych i wesołych Świąt, mnóstwa prezentów pod choinką i mnóstwa radości z nowego domu.

Nie wysiliłem się zbytnio. Woli ktoś zestaw do napełniania tuszu w drukarce?

 

http://www.penmachine.com/images/xmas_train.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Jak może zauważyliście, między 24 grudnia a dniem dzisiejszym wpisów było tyle co nic. Dlaczego? Bo miałem jeszcze trochę urlopu, a w Whisperówce brak było interku. Przez chwilę w rozpaczy rozważałem możliwość Blueconnectowania się do Forum, ale EDGE to chyba u mnie na wsi widzieli, jak właśnie zawracał w popłochu. Z kolei płacenie ...sięciu złotych za dostęp z prędkością modemową (czyli GPRS) nie odpowiadało mi specjalnie. Zrobiłem małe rozeznanie i już siedzę na radiowym interku. Na razie wziąłem sobie 256Kb/s, jak mi będzie za wolno to może się przesiądę na 512tkę... Jak na razie jest całkiem przyzwoicie ;)

 

Nic nowego u nas w domu się nie pojawiło. Po przeprowadzeniu się i zwiezieniu najpotrzebniejszych gratów (część wciąż czeka na przewiezienie) spoczęliśmy na laurach, czyli daliśmy sobie luz. No, jednego dnia pomalowałem dwie futryny, ale już na drugie malowanie czekają ponad tydzień... Jestem zmęczony tą wykończeniówką i po prostu na razie mi się nie chce.

 

Dziś dzień był owocny, bo udało się postawić maszcik do interku i podłączyć to całe ustrojstwo, był tez Rekuperant w celu regulacji wentylacji.

 

Gdybyście nie wiedzieli, to na wsi jest śnieg. Zwłaszcza dzień przed Sylwestrem spadło go na tyle dużo, że od tej pory w samochodzie jeździ ze mną szufla do śniegu. Jakby się trzeba było gdzieś kiedyś wykopać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 stycznia 2006

Święto Dziennika Whisperów, jak słusznie zauważyła Trini. Dokładnie rok temu powstał pierwszy wpis. Miło, że czytacie :D

 

Jako że kilka dni temu sterownik od grzejników konwekcyjnych się raczył był zepsuć (niezależnie od tego co "wykręciłem" na pokrętełku, to i tak był w trybie zegara), wybrałem sie z rana na Bartycką, coby jakoś reklamować. Pan spojrzał i bez otwierania powiedział że się ułamało "takie coś". Takie coś było trzpieniem łączącym pokrętełko z przełącznikiem i faktycznie było pęknięte. Patrząc na tę konstrukcję byłem zdumiony, że to się nie ułamało przy pierwszym dotknięciu :-? Wada konstrukcyjna podobno, ale producent się nie przyznaje. Na szczęście facet miał pod ręką takie pokrętło, więc dokonał naprawy serwisowej na poczekaniu ;) Hmmm... powinienem podać producenta? ;)

 

Potem zająłem się innymi, nie mniej ważnymi sprawami, aż w końcu za dwadzieścia ósma wieczorem wyruszyłem w stronę Komfortu - przecież miałem zamówić wykładzinę do gabinetu. Niestety odbiłem się od zamkniętych drzwi, chociaż było jeszcze pół minuty do ósmej. Chcą w końcu żebym wydawał u nich kasę, czy nie?

 

Dobra, w takim razie podskoczę do Praktikera zamówić drzwi wewnętrzne. Wyciągam kartkę, recytuję pani na dziale drewnianomeblowym litanię lewe, prawe, pełne, osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt, szyba - zupełnie jakbym był pilotem na rajdzie samochodowym. Pani patrzy na mnie cierpliwie i mówi - 90 brak. Buuuu... :( Okazało się, że z całej listy (osiem sztuk), są tylko dwie pozycje. A jak do tego doliczę transport, to chyba mi sie przestaje kalkulować... Nic, odwiedzę jutro Obiego i Praktikera na Okęciu. Może tam mi się uda? I do Komfortu pojadę... Mam nadzieję że mi się uda wyrobić, bo do 19-tej pracuję :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 stycznia 2006

W piątek trzynastego pojechałem po pracy na zaległe zakupy. W Praktikerze na Okęciu mieli część drzwi, które chcialem kupić. I jak w bajce: "Już był w ogródku, już witał się z gąską...". W tym momencie moje spojrzenie utkwiło we wzmiankowanych drzwiach, w których było... coś. Coś wyglądało jak okrągły kołek średnicy kilku centymetrów wstawiony w miejsu sęka. Sęki jako takie mi nie przeszkadzały, ale ów kołek przykuł moją uwagę, jako że był dość niedbale zapaćkany szpachlą. A obok drugi. I trzeci. Poczułem odrazę. Obejrzałem drugie drzwi i kolejne i następne... To samo. Złapałem pracownika działu mebli i drewna wszelakiego, pytając "Czy wszystkie tak mają". Pan potwierdził. Zrezygnowałem.

 

Choć 13-ty dał mi się już we znaki, udałem się do Topwertu, żeby kupic wykładzinę. Tu obyło się bez niespodzianek, wytargowałem 15% zniżki, umówiłem transport na poniedziałek i zadowolony wróciłem do domu. Czyli trzynasty nie jest taki zły. Z tą myślą zabrałem się za montaż zreperowanego sterownika do ogrzewania. Zamontowałem - działa. Fajnie - ustawię sobie grzanie na maksa. Hmmmm... dlaczego wyświetla mi, że grzanie "ekonomiczne"? Zaraz... Zacząłem kręcić gałką. Przekręciłem na zmianę ustawień zegara, a tu ustrojstwo ustawia mi się na "grzejniki wyłączone". No to może ustawianie stref? Wychodzi mi ustawianie zegara. Cos tak jakby... kurde, o jeden "ząbek" się pomyliłem. Dawaj rozkręcać, rozmontowywać, przekręcać, montować. Działa, ale... tym razem mam przesunięte w drugą stronę :o

 

Powtarzałem operację montażu i demontażu kilkukrotnie, ale zawsze efekt był ten sam. :evil: Albo przesunięte o jeden ząbek w lewo, albo w prawo. Wydałem odgłos kaczki paszczą i podjąłem męską decyzję, że trzeba to będzie znów zawieźć do naprawy. Niech się kto inny z tym męczy. Wciąż jeszcze w moim nieskończonym miłosierdziu nie podaję publicznie nazwy producenta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 stycznia 2006

Śmieci rozmaitych nazbierało mi się wielkie mnóstwo. Jakieś blachy, wiadra, kawałki niepotrzebnych do niczego płyt g-k, folie, opakowania, dwa worki cementu z marca zeszłego roku... Zamówiłem kontenerek na śmieci. Przyjechał, stoi. Wygląda obrzydliwie, ale spełnia swoje zadanie. Uprzątnąłem w końcu nieco garaż :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...