Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Whisperów


Recommended Posts

15 stycznia 2006

Wybraliśmy się z Luśką do Obi, żeby zapolowac na drzwi. Są te co chcemy, ale dlaczego to takie drogie? Cztery stówki za drzwi, które i tak będę malował :evil: Poza tym jak zwykle nie ma wszystkich ośmiu :evil: Skończyło się na tym, że wzięliśmy całkiem inne ;) w cenach od 150 do 400. Już mieliśmy dość tego szukania - wozimy się z tym od dłuższego czasu, a z jednymi drzwiami na dwie łazienki jest mało komfortowo. Kupilim, transport na jutro. Tylko zawiasy będę musiał wymienić, bo producenci w swej wielkoduszności robią drzwi z zawiasami 13, 14 i 15 mm. Dlaczego? Bo mogą... No i oczywiście nasze ościeżnice mają inne zawiasy niż drzwi. Super... :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 267
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

16 stycznia 2006

Na rano mieliśmy zamówiony transport drzwi. Między 9 a 12, żebym miał czas je pozawieszać i w ogóle. Ale ich nie było :evil: W końcu koło 15tej zadzwonił pan, że się coś komuś pomyliło i będą jutro. No trudno :(

 

Za to po 16-tej dojechała wykładzina do gabinetu. Dojechała, została złożona w salonie i.... leży. Nawet Luśkę nieśmiało przekonywałem, że może byśmy ją rozłożyli. Dała odpór, ja tez nie nalegałem, bo mnie łeb bolał. Przewiało mnie ani chybi.

 

Zauważyłem, że brak telewizora powoduje u mnie chroniczny brak czasu na prace domowe. Brzmi bez sensu, prawda? Przecież powinno być odwrotnie. Problem polega na tym, że przyzwyczaiłem się, że jak jem, to oglądam TV. Jak nie oglądam (bo przecież nie mam), to czytam gazetę albo książkę. A jak już zacznę czytac książkę, to trudno mi się od niej oderwać póki nie skończę. A ostatnio dorwałem "Amber" - dziesięcioksiąg Rogera Zelaznego... i parę dni byłem nieobecny duchem, bo nawet jak jedną skończyłem, to łapałem się za następną. Skończyłem i juz myślałem, że będę mógł się w końcu zabrać za pracę, ale zgłodniałem, więc zrobiłem sobnie jakieś kanapki i... wpadł mi w ręce "Lesio" Chmielewskiej. No czego jak czego, ale "Lesia" sobie przeciez nie odpuszczę... Siedziałem do północy... :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 stycznia 2006

Drzwi wewnętrzne w końcu przyjechały. :)

 

"O Naturze Zawiasu"

Zawias jest urządzeniem dość prostym, prawda? Widziałeś jeden - widziałeś wszystkie. Czyli zawias do drzwi to zawias do drzwi i niczym się nie różnią. Oczywiście uważny czytelnik uśmiechnie sie tu pod nosem (bo wąs nie każdy ma, żeby się pod nim uśmiechać), bo przecież w przedwczorajszym odcinku wyraźnie napisałem, że zawiasy do drzwi mogą mieć średnicę trzpienia 13, 14 bądź 15 mm. Niewykluczone, że są też inne średnice, ale to już by nam skomplikowało obraz całości... :-?

 

Drzwi, które kupiliśmy mają zawias 14 mm. W ościeżnicach są zawiasy 15mm. Czyli nawet użycie młotka nie spowoduje, że drzwi dadzą się zawiesić w ościeżnicy.

 

Plan był prosty. Wykręcam z drzwi zawias 14, wkręcam 15, wieszam, zrobione. Wykręciłem, wkręciłem, zawiesiłem... Chcę zamknąć... Hmmmm... Nie da się. Tak jakby ciut za wysoko te drzwi wisiały. Rzut oka na jeden zawias, potem na drugi. I mamy pierwszą lekcję. Zawias może mieć różną długość.

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/zawiasydwa.jpg

 

No właśnie. Na dole zawias oryginalny, na dole zamiennik. Jak widać, zamiennik jest dłuższy, więc drzwi wiszą wyżej. Raptem pół centymetra brakuje.

 

Dobra, wezmę, utnę skubańca i będzie git. Dremel z tarczą do cięcia w rękę, okulary ochronne na oczy, tnę! Uciąłem, zadowolony w sumie całkiem. Wezmę i sobie przymierzę. Biorę, przymierzam... Hmmmm... Miałem nadzieję że będzie mniej więcej tak

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/zawiasbefore.jpg

 

a wyszło tak

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/zawiasafter.jpg

 

Innymi słowy mamy drugą lekcję - zawiasy mają różną głębokość w środku

 

Co gorsza, nic mi się nie zmieniło, bo jak było za wysoko, tak zostało za wysoko.

 

Teraz mam cztery wyjścia. Z ostatniego wolałbym nie korzystać.

 

1. Obcinać trzpienie zawiasu tkwiącego w ościeżnicy.

2. Wywiercić dziurę w otworze zawiasu, żeby mógł się opuścić

3. Spróbowac kupić zawiasy o srednicy 15mm, ale niżej "zawieszone" i "głębsze"

4.Rozwalać ścianę (bo inaczej nie wyciągnę zawiasów z niektórych futryn.

 

Się narobiło...

 

Do tego zamiast (miedzy innymi) dwóch lewych i dwóch prawych drzwi przywieźli trzy lewe i jedne prawe.

 

K..wa! (odgłos kaczki paszczą) :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 stycznia 2006

Udało mi się dostać zawiasy takie-jakie-potrzebuję. Cena złodziejska, bo 20 złotych za komplecik, ale cóż...

 

Trochę powykręcałem, trochę powkręcałem i w rezultacie drzwi zaczęły wisieć. Frajda nieziemska :) Klamek jeszcze nie mamy, ale posiłkujemy się pobudowlanymi klamkami Abrombów. Klamek jest mniej niż drzwi, więc właściwie wypadałoby nosić ze sobą jedną cały czas, na wypadek, gdyby sie człowiek gdzieś niechcący zamknął...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 stycznia 2006

Opanowuje mnie coraz większa chęć zamordowania glazurników. Oprócz robót glazurniczych (obcięcie lewej ręki) montowali też parapety (obcięcie prawej ręki), malowali ściany (lewa noga) i sufity (prawa noga), jak również montowali futryny (całopalenie). Jako że jestem na etapie drzwi, to wyszły takie drobiazgi jak ten, że przy niektórych futrynach jest za mało miejsca u góry, żeby wsadzić drzwi :evil: I w rezultacie piła w dłoń i wycinamy kawałek skrzydła... Kolejna zabawa pojawiła się przy drzwiach do dużej łazienki. Zamykam - niby przylega, ale zamek nie zaskakuje. Hmmmm... :-? Trzeba może coś podpiłować? Dremel w dłoń, szlifuję, przymierzam. To samo. I tak kilka razy. W końcu coś mnie tknęło... a na jakiej wysokości jest tu zamek a na jakiej dziura na zamek? No tak. Na różnych. Czeka mnie trochę zabawy :evil: :evil: :evil:

 

W ciągu dnia podjechaliśmy do Janek, więc wykorzystałem ten czas na wizytę w Praktikerze i kupiłem łopatę do śniegu Fiskarsa :D Właściwie to powinni mi odpalać jakąś kasę za product placement albo inny trend-setting :lol: Albo chociaż siekierkę sprezentować do testowania, bo ichniej jeszcze nie mam ;) Łopatę kupiłem aluminiową i muszę przyznac że wybór był właściwy. Zmrożony śnieg na którym połamałem poprzednie narzędzie odśnieżające poddał się aluminiowemu Fiskarsowi. Test wypadł tym lepiej, że śnieg zdążył już się ugnieść i przemrozić jeszcze bardziej. W rezultacie wykroiłem mały parking przed domem ;)

 

Wizja domu bez klamek wciąż mnie niepokoiła. A co jeśli naprawdę któreś z nas się zatrzaśnie, a drugiego w domu nie będzie? Niby można wyjść przez okno, ale mrozik już był -15... A co robić na takiem mrozie bez ciepłego ubrania? Choć był już wieczór, wsiadłem w samochód i pojechałem na zakupy do Leroy-a. Klamki były, ale tylko na wystawie. Na pytanie "Gdzie te klamki" pan ze smutną miną powiedział, że może sprawdzić kiedy będzie dostawa. Dobra, niech sprawdza. Postukał w klawisze, postukał i mówi "Powinny być na stanie, tylko gdzie/". Na co ja: "To poproszę osiem" :D Łaził po regałach, właził na drabiny, przewracał pudła i pudełka... Po piętnastu minutach już je miałem :D I 300 złotych pękło...

 

Wróciłem do domu, zamontowałem parę klamek w najbardziej newralgicznych miejscach, a potem zabraliśmy się za układanie wykładziny w gabinecie. Zabawa była przednia :-?, bo to nieregularny dość kształt... Ale się udało!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 stycznia 2006

 

Melduję posłusznie, że nie zważając na padający śnieg i panujący mróz, oraz dając tylko nieliczne dowody małej wiary w postaci telefonów "Czy jest przejezdnie?" w Whisperówce stawili się:

Aga J.G i Sławek Agi J.G, Martka, Abrombowie, Sobotkowie, Mpb1971owie, Maluszki, Jezier, Mieczotronix, Janoushowie, Goomisie i Nulla. W sumie z nami 20 osób dużych i jeszcze kilka mniejszych.

 

Dziękujemy i zapraszamy ponownie :D

 

Parapetówkę forumową ogłaszam za odbytą. Niestety nie mogliśmy zaprosić wszystkich, bo jednak Whisperówka ma ograniczoną pojemność, Luśka ograniczoną wydajność kuchenną. Tylko mój barek wydaje się być nieskończony :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 stycznia 2006

Zaczynamy zbierac papierki, żeby się w końcu "odebrać". Dziś mieliśmy kominiarza. Przez telefon zostało mu wytłumaczone, że u nas wentylacja mechaniczna - wiedział o co chodzi. Przyjechał, wypisał, zainkasował, pojechał. Nie wykazywał zainteresowania wchodzeniem na dach czy zaglądaniem do komina... Spytał tylko:

- Czym będziecie grzać?

- Prądem

- A docelowo?

- Prądem.

- Aha...

 

Ciekaw też byłem, jak właściwie rekuperator daje sobie radę przy tych temperaturach. Z wyłączonym kominkiem, z wyłączonymi grzejnikami w pomieszczeniu badanym (brrrr...) wyszła temperatura nawiewanego +9.9C, podczas gdy na dworku pokazywało -18.6C. Dla mnie bomba 8)

 

A potem znów włączyłem ogrzewanie, odpaliłem kominek, i było tak miło, ciepło i domowo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 stycznia 2006

Kolejne odwiedziny forumowe. Tym razem gościliśmy kze z drugą połówką i kayak z drugą połowką.

 

Z tej okazji zebrałem się w sobie i przykręciłem kolejnych parę klamek, pomalowałem dwie futryny i przymocowałem opaskę wokół jednej. Ech, żeby mi się tak codziennie chciało :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 stycznia 2006

kiedy mam dzień wolny, to zwykle zabieram się do pracy jeszcze przed sniadaniem. Jak zacznę jeść, to zacznę czytać, jak zacznę czytać, to nie przestanę aż skończę. A zwłaszcza że mam parę zacnych pozycji od mpb1971 ;) Luśka też jest całe dnie z obiegu wyłączona, bo czyta...

 

No, ale z rana wziąłem się do pracy i... zamontowałem dwie ostatnie klamki! Myślałem również o malowaniu futryn ale mi przeszło ;) Będą zdjęcia, ale coś się do serwera dostukać nie mogę.

 

W ciągu dnia ktoś zapukał do drzwi. Powoduje to u nas pewną panikę, bo kto do jasnej Anieli mógłby tu czegoś od nas chcieć? Okazało się że to geodeta wynajęty przez Luśkę - przyjechał zrobić inwentaryzację czy jak się nazywa ten papier potrzebny do oddania się do użytku. Połaziłem z nim po śniegu, przy użyciu łopaty odgrzebując mu co ważniejsze punkty, a on mierzył, mierzył, mierzył. Właściwie dwóch ich było, bo drugi stał przy teodolicie. Pomierzyli, pojechali.

 

Jakiś czas potem Luśka zaczęła wydzierać się na cały głos "Whisper - chodź szybko!!!". Trzymając w dłoni spodnie (moment wybrała dość niefortunny) pognałem zobaczyć co się takiego stało. Bażant. Siedział przy ogrodzeniu i wyżerał resztki żarcia, które zostawialiśmy bezdomnym psom. Trzeba będzie teraz chyba dwie michy szykować - jedną dla psów, drugą dla bażanta...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1-2 lutego 2006

Brak świąt narodowych... posucha jakaś, czy co?

 

"Bo telewizja, duszko, to nasze okno na świat..."

 

I z tą myślą przewodnią spędziłem dwa ostatnie dni. Zakupiłem antenkę i inne graty, tudzież tunerek telewizji cyfrowej i próbowałem to wszystko połączyć w jedną całość. Działającą całość. Co prawda po zmontowaniu anteny zostały mi dwie nakrętki i jedna podkładka, ale naprawdę nie miałem już ich gdzie przykręcić. Wisiorek Luśce może z nich zrobię?

 

Prace instalacyjne odbywały się wieczorami. Pierwszego wieczora w trakcie ciągnięcia kabla o strychu mało nie wyleciałem przez podbitke nad tarasem. Ganianie w półmroku w klapkach po belkach nie jest chyba zbyt szczęśliwym pomysłem.

 

Samo ustawianie anteny jest sporym problemem jeśli dysponuje się tylko tunerem cyfrowym. Ma to cholerstwo opóźnienie spore, więc tak naprawdę trzeba mieć kupe czasu i cierpliwości żeby sobie z tym poradzić. Na szczęście wieczorem drugiego dnia pożyczyłem od kolegi tunerek analogowy i na nim już się dało ustawić pozycję anteny. O wpół do dwunastej w nocy :-?

 

Jestem trochę zdruzgotany ilościa kanałów TV - jest ich ponad półtora tysiąca z samego tylko Hotbirda. Większość oczywiście kodowana, więc trzeba je będzie przejrzeć i powyrzucać z listy.

 

Ustrojstwo elektryczne (Dreambox 500s jeśli kogoś to interesuje) ma kupę fajnych możliwości. Komputer z Linuxem o wielkości niedużej książki :) Oj będę miał z tym zabawy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Opuściłem się ostatnio, trzeba nadrobić zaległości :oops:

 

Przez ostatnie tygodnie prace wykończeniowe (myślałem że mam to już za sobą) praktycznie nie posuwają się do przodu. Albo nam się nie chciało, albo chciało się, ale się w tym momencie nie dało, a jak juz się dało, to się znów nie chciało. Praca, komputer, telewizja, przerzucanie śniegu z miejsca na miejsce, wszystko, żeby tylko nie robić.

 

Czasem, kiedy się i zachce i można, powstają dzieła na miarę piramid, lub co najmniej fresków w Kaplicy Sykstyńskiej. Mówię tu o framugach, które z uporem godnym lepszej sprawy maluję lakierobejcą. Jeszcze trzy mi zostały. Teoretycznie dałoby się chyba wszystkie pomalować za jednym zamachem, ale nigdy jeszcze nie zrobiłem na raz więcej niż dwie sztuki. Męczące i nudne :oops:

 

Jedną z moich rozrywek jest odśnieżanie. Odśnieżam po to, żeby dało się wyjechać z garażu, albo po to, żeby dało się przejść wzdłuż domu, albo po jedzeniu żeby chęć do drzemki przegonić. Ilości śniegu na podwórku trochę mnie przerażają - jest koło 40-50 cm ubitego śniegu. Jak to zacznie teraz spływać... Na wszelki wypadek część śniegu nie jest już przeze mnie spychana na boki, tylko za drogę, na pole. I tak do tego pola doleci, ale wolę, żeby drogę ominęło, bo błoto i tak będzie przeokrutne.

 

17 lutego 2006

Nasza skrzynka pocztowa została w końcu rozdziewiczona. Przyjechała pani maluszkiem, poprzyglądała się, poprzyglądała, w końcu wzięła i wrzuciła list. List to może za dużo powiedziane - faktura. Ale liczy się fakt znalezienia się w skrzynce koperty. Muszę przyznać że czekałem na ten moment z wielką niecierpliwością. Nawet pod koniec grudnia wysłałem sam do siebie kartkę pocztową :D Nie doszła... Może nie trzeba było pisać na niej naprędce wymyślonego wierszyka? Ktoś zaiwanił i teraz wisi pewnie na jakiejś poczcie z dopiskiem: "Patrzcie jakie głupoty ludzie wypisują."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyliśmy też sprawę inwentaryzacji geodezyjnej (tak to się chyba nazywa). Oczywiście dostałem delikatny opieprz, że przebieg instalacji idących pod ziemią powinien być zinwentaryzowany PRZED zasypaniem, a nie kilka miesięcy później, ale na szczęście pamiętałem jak idą. Pomierzyli, pozapisywali, pojechali.

 

Teraz jesteśmy na etapie kończenia łazienek. Zrobiliśmy obmiar luster i jest szansa, że w tym tygodniu się pojawią. Nie porywamy się na montaż własnymi siłami - jak znam życie wyszłoby "prosto inaczej", poza tym nie czuję się na siłach przyklejać lustra o wymiarach ponad półtora metra na jednym boku. Skończyłoby się pewnie nieumyśłnym podzieleniem takiego lustra na kilkadziesiąt małych, ostrych części... A lusterek w sumie będzie... 8. 2 w mojej łazience, 6 w Luśki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nie piszę to długo, a jak już zacznę to dużo :)

 

Dopadły mnie przemyślenia na temat drewna do kominka. Ponieważ jak już pisałem oddaję sie z zapałem paleniu w kominku, niezbędne jest do tego drewno. Drewno zakupiłem jesienią i stoi sobie w paletach przed domem.

To nie jest dobre miejsce, nie wygląda to ładnie. Jeszcze teraz, kiedy teren nie jest uporządkowanmy a krajobraz jest kształtowany głównie przez góry drewna, deski, palety i kupy gruzu walające sie tu i ówdzie, jakoś od biedy ujdzie. Ale trzeba będzie na przyszły sezon znaleźć jakieś inne miejsce.

Drewno było wysuszone, ale... napadał na nie deszcz. Potem śnieg. Taka czapka kilkudziesięciocentymetrowa , która przy każdym ociepleniu przenika do środka, uparcie mocząc drewno. Rozwiązałem to tak, że część drewna, przeznaczoną jest do zużycia w ciągu najbliższych paru dni, przenoszę na ganek koło drzwi wejściowych, żeby już więcej nie mokło. Moknąć nie moknie, ale schnąć na mrozie tez nie chce. Zamienia się w zlodowaciały kawał drewna, ze zmrożonym sniegiem zresztą.

Trzeci etap składowania drewna, to przedsionek. Tam przenoszę drewno do spalenia w najbliższym czasie. W przedsionku puszcza wodę i osiąga stan "trochę mokre". Tylko trochę. Wygląda to beznadziejnie, wszędzie wióry a kiedy w końcu doczekamy się szafy wnękowej, to po prostu nie będzie na nie miejsca.

Czwarty etap - czyli zaraz idzie do kominka - to podłoga przed kominkiem. Tam jest ciepło i z "trochę mokrego" robi się "trochę suche".

 

A i tak syczy jak się pali :-?

 

Wnioski:

1. Drewno musi być przykryte, żeby nic na nie nie padało.

2. Trzeba mieć w domu jakieś miejsce na drewno.

3. A i tak się nabrudzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z okazji świąt narodowych Gujany http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Guyana.gif i Brunei http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Brunei.gif, czas nadrobic zaległości zdjęciowe.

 

Oto obiecane 31 stycznia klamki...

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/klamka.jpg

 

...i bażant.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/bazant.jpg

 

I jeszcze moja zabawka na bezchmurne noce. Niebo na wsi a niebo w Warszawie to jednak różnica nie do wypowiedzenia.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/teleskop.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę dni temu, bawiąc w garazu zauwazyłem, że ściana jest cosik mokra. Podłoga mokra może być, bo w końcu śnieg z samochodu się topi, ale ściana??? Przyjrzałem się sprawie dokładniej i okazało się, że pękł zawór odcinający wodę w kranie wyprowadzonym na zewnątrz garażu. No co... mróz był, a jakimś cudem kran na zewnątrz był... zakręcony :o No i rozerwało biedny zawór.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/zawor1.jpg

Ponieważ woda uparła się, że będzie kropelkować pionowo w dół, tworząc malowniczą kałużę z ochotą podciąganą przez ścianę, postanowiłem dokonać tak zwanego usprawnienia. Usprawnienie składa się z kawałka rury spustowej, która krople wody kieruje do odpływu w garażu.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/zawor2.jpg

A jak się zrobi cieplej, to się wezwie siłę fachową, coby zawór wymieniła.

 

Wniosek 1: nie zostawiać kranu zakręconego

Wniosek 2: zawsze mieć pod ręką rury spustowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znowu wracamy do pisania dat.

22 lutego 2006

Święto niepodległości w Saint Lucia.http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Saint_Lucia.gif. Czy pamiętaliście?

 

Łazienki nabrały nowego wymiaru :)

Po pierwsze, mamy juz zabudowę pod umywalkami. U mnie jeszcze zmieni się kolor drzwiczek, ale w dużej łazience już jest tak jak powinno być.

 

Po drugie, mamy lustra. Z te okazji ogoliłem się.

 

Mała łazienka. Liczba luster: 2

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/lustra_laz_mala.jpg

 

Duża łazienka. Liczba luster: od 6 do nieskończoności.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/lustra_laz_duza1.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/lustra_laz_duza2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

4 marca 2006

Rzutem na taśmę, bo w południe pojawiła się w końcu docelowa zabudowa pod umywalkę w małej łazience (zwanej też moja łazienką, albo łazienką gościnną).

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/laz_mala.jpg

 

Rzutem na taśmę, bo trzeba się juz było powoli zbierać na spotkanie Forum :D

 

Teraz jeszcze tylko wykończenie luster, oświetlenie przy lustrze i malowanie framugi i łazienka będzie zakończona. Czyli... jakies pół roku jeszcze :-?

 

W ramach pracy nad łazienką wykonałem swojego czasu czynności naprawcze. Poprawiałem rzecz jasna po tych, którym należy obcinać. Otóż przy zabudowie kabiny prysznicowej panowie postawili brodzik na ziemi bez niczego w środku. A może powinienem powiedzieć "pod spodem"? Rzecz w tym, że przestrzeń pod tym akrylowym brodzikiem jest pusta - bez żadnego podparcia. Żadnych styropianów, cegieł, nic. Pusto. Oczywiście dowiedziałem się o tym po fakcie - skrol montował mi kiedyś te wszystkie krany i inne wodne rzeczy i zwrócił mi na to uwagę. Fakt, nietrudno było zauważyć, bo brodzik straszliwie skrzypiał i trzeszczał, kiedy weszło się do środka. Jak miał nie trzeszczeć, jak się do niego ładował 80kg facet... Tyle że ja myślałem, że "ten typ tak ma"... :ooops:

 

Czynności naprawcze polegały na wywierceniu dwóch dziurek z boku brodzika tuż nad posadzką, a następnie wpompowaniu tam dwóch dużych opakowań pianki montażowej. Jak zaschło, to zupełnie inaczej się stoi - podłoga nie ugina się i nie trzeszczy. Może jeszcze w jednym miejscu - najwyżej jeszcze jedną dziurkę zrobię i wpakuję tam trzecią piankę. Jak wejdzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...