Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Whisperów


Recommended Posts

Na forumowym spotkaniu było bardzo, bardzo... Spotkaliśmy tam mnóstwo starych znajomych, poznaliśmy też "na żywo" mnóstwo z Was. Było bardzo miło i przyjemnie, szkoda tylko że tak krótko.

 

I chcielibyśmy Wam wszystkim podziękować za to:

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/dyplomy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 267
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

10 marca 2006

Pociągnąłem robotę, że aż miło. Pomalowałem kilka futryn, przymocowałem opaski maskujące przy drzwiach do pomieszczenia gospodarczego i do gabinetu. Nawet zacząłem przymierzać listwy w kuchni, ale... mi przeszło ;)

 

Poza tym trwa nieustanna epopeja pod tytułem "Teraz poprawiamy po fachowcach". W dzisiejszym odcinku Whisper uszczelniał prysznic, w którym miejsce łączenia brodziku z kabiną prysznicową było uszczelnione tylko tam, gdzie się panom akurat chciało. Skutkiem tego była woda na podłodze, kiedy brałem prysznic. W następnym odcinku będę poprawiał styk brodzika i ściany. Ci-Którym-Trzeba-Obcinać dali tam fugę zamiast silikonu (kolorowego, który im specjalnie przywiozłem). W rezultacie fuga wykrusza się aż miło, a woda sobie leci gdzieś... pod brodzik. Sami powiedzcie - nie mielibyście morderczych myśli? :evil:

 

Może chociaż wiosna przyjdzie? :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

3 kwietnia 2006

 

No i jakoś tak po cichutku minęła wczoraj rocznica rozpoczęcia budowy Whisperówki. Rozpilim z Luśką z tej okazji jakieś winko, pogadalim - taki wieczorek kombatancki...

 

A w dzienniku cisza była przez ostatni miesiąc. W sumie niewiele się działo - czekaliśmy na wiosnę i chęci do pracy nie było żadnej. W końcu wiosna zaczęła się pojawiać, co skutkowało przerobieniem kategorii naszej drogi z "Bardzo przejezdnej nieco śliskiej" na "Bardzo nieprzejezdną błotno-podwodną". Na szczęście kilka godzin pracy szpadelkiem i wykopanie rowków odwadniających zmieniło to na "Cokolwiek nieprzejezdną błotną", a potem wiatr i słońce doprowadziły błoto przed wjazdem do Whisperówki do stanu względnej używalności. Tak czy owak wciąż z niechęcią myślę o wyjazdach na zakupy. Samochodu nawet nie myję - i tak zaraz będę miał zaschnięte błoto na dachu.

 

Wczoraj słonko przygrzało że hej! Zdecydowałem się na małe sprzątanie - po stopieniu się śniegu na podwórku panuje bałagan czwartego stopnia. Żeby on jeszcze panował w jednym miejscu, ale niestety on panuje wszędzie. Zacząłem systematyzować bałagan - bałagan z deskami umieściłem w jednym miejscu, bałagan z gruzem w innym, pozwoziłem pod płot palety nie wiadomo czemu leżące do tej pory przed domem, pozwoziłem cegły. Jakoś tak ładniej się zaczęło robić.

 

Czeka mnie parę wyzwań. Pierwsze to usunięcie góry gliny. Ni cholery nie mam pomysłu co z tym zrobić. Sąsiad mówił, że odkopywał fundamenty i tam wrzucał glinę. No nie wiem... :-? Potem trzeba będzie przekoparkować humus zza domu na front. Potem wykopać rów na GWC. Posprzatać po zeszłorocznym tynkowaniu i ocieplaniu. Wyrównać działkę. Zasiać trawę. I diabli wiedzą co jeszcze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

24 maj 2006

Cisza ostatnio nastała w dzienniku. Gdyby nie to, że dziś święto narodowe Erytrei , to pewnie by dalej cicho było...

 

A cicho dlatego, że jakoś mało się dzieje. Zauważyłem bardzo dziwną zależność postępu prac jakichkolwiek od posiadania wystarczającej ilości środków płatniczych. Inaczej mówiąc - kasy nie ma, to i robota się do przodu nie posuwa. A jak robota się nie posuwa, to i pisać nie ma o czym.

 

No, prawie się nie posuwa.

 

Zeznaję więc:

 

- po... 4 miesiącach przymocowałem trzy ostatnie listwy przy ościeżnicach.Wstyd...

 

- po... 5 miesiącach przyciąłem o pół centymetra ostatnie pięć półek w garderobie. Wstyd...

 

- bronią chemiczną truję pokazujące się tu i ówdzie ogniska wilczomlecza. Na szczęście większość to fałszywe alarmy - roślinki są jednak bardzo podobne jedne do drugich

 

- mrówki uparły się, żeby mieszkać niedaleko Whisperówki. Ze względu na brak planu zagospodarowania terenu wydałem kilkanaście decyzji odmownych popartych odpowiednim proszkiem rozsypanym w pobliżu nielegalnych mrowisk.

 

- mam już gustowny pojemnik na śmieci opróżniany dwa razy w miesiącu

 

- zostało juz raz odessane szambo. Jaka szkoda, że mnie wtedy w domu nie było :( Była Luśka, ale nie po,myślała o zrobieniu zdjęć.

 

- dom osiada. Można płakać, błagać, klękać, nie ma siły - wszystko pęka. I tak chyba będzie przez najbliższe dwa-trzy lata.

 

- przygotowuję teren pod rozwiezienie ziemi z tyłu domu na przód. Przygotowywanie polega na koszeniu trawy (bo trawnikiem tego nazwać raczej nie można) i wydłubywaniu tego, co się pod nią pokazuje wciąż i wciąż. A pokazuje się głównie pokruszony styropian w ilościach hurtowych. Jest ktoś chętny na granulat styropianowy? ;)

 

- rosną zieloności. Wzbogaciliśmy się o bez (dzięki Janoush), poza tym nasze iglaste tez poczuły wiosne i prześcigają się w długościach przyrostów.

 

Nuda panie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy słyszeli o teorii Darwina. Gatunki ewoluują, wykształcają sobie części ciała akurat teraz przydatne, z kolei części nieprzydatne ulegają zanikowi. Teoria Whispera, będąca szczególnym przypadkiem teorii Darwina mówi o tym, że ludzie mieli kiedyś dwie ręce prawe. Przydawało się to, bo można było jednocześnie pisać i golić się, albo dwoma włóczniami na raz polować na zwierzynę.

Potem, w miarę postępu cywilizacyjnego, u ludzi wykształciła się ręka lewa. Lewą ręką można było się podrapać po głowie, albo podeprzeć przy drzemce, nie była jednak zbyt wykształcona "operacyjnie" - od tego były przecież dwie prawe ręce. Ręka lewa służyła do nieróbstwa. Jeśli ktoś nie wierzy, że mieliśmy kiedyś po trzy ręce, niech zastanowi się nad słowami starodawnego wierszyka "Pucu pucu, chlastu chlastu, nie mam rączek jedenastu". Nie mam jedenastu,bo mam trzy. Jasne? No!

Wróćmy do ewolucji. Mamy człowieka z dwoma rękami prawymi (do pracy) i jedną lewą (do leniuchowania). Z biegiem czasu człowiek otaczał się coraz większą ilością rzeczy usprawniających wykonywanie pracy (koń, koło, kocioł parowy, kodeks pracy, kolej żelazna), w związku z czym dwie prawe ręce zaczęły przeszkadzać. Co więc się stało z jedną z prawych rąk? Tak - zanikła. Mamy więc człowieka współczesnego z jedną ręką prawą i jedną lewą. Ewolucja jednak nie powiedziała ostatniego słowa. U coraz większej ilości osób dochodzi do przekształcania ręki prawej w drugą rękę lewą! Pojawiają się więc osobniki postawione wyżej na drabinie ewolucji - ludzie z dwoma rękami lewymi.

 

I tu dochodzimy do sedna - właśnie mnie natura wyposażyła w obie lewe ręce.

 

Jednak nie przejmując się tym wcale, w dodatku dopingowany nadchodzącą wizytą Zeljki w Whisperówce, postanowiłem coś zrobić. Padło na półki w garażu. Badanie rynku uświadomiło mi, że istnieją dwie metody zrobienia półek.

Pierwsza (systemowa)- śliczne listwy przykręcane do ściany, w listwach śliczne dziurki, na których można sobie wieszać śliczne podpórki, na których z kolei położymy śliczne półki. Śliczna nie była tylko cena. Obliczyłem, że śliczne półki w garażu będą kosztowały mnie ponad 1000zł. Niewątpliwą zaletą ślicznego rozwiązania była możliwość dowolnej zmiany wysokości półek, jednak nie sądzę, żebym kiedykolwiek miał zamiar z tego skorzystać.

Druga metoda (przaśna) - podpórki pod półki mocowane na stałe do ściany, na to położyc deskę. Cena - konkurencyjna.

 

Wybrałem tę drugą metodę. Za 120 złotych kupiłem kilkanaście podpórek i paczkę kołków, a za 60zł kupiłem kilka desek. Czyli... 180 złotych, przy założeniu, że mi się to uda zmontować do kupy.

 

Szlifierką taśmową przejechałem dechy, żeby drzazgi nie wchodziły w ręce przy samej próbie zbliżenia się do półki. Rezultat...zadowalający. Potem przymierzyłem podpórki, zaznaczyłem miejsca gdzie trzeba zrobić dziury w ścianie i... zacząłem myśleć. Kołek ma średnicę zewnętrzną 10 mm, więc muszę wywiercić dziurę 10mm. Potem wejdzie w to wkręt i rozepchnie. Proces myślowy dobiegł końca, wywierciłem trzy dziury. Potem wprawnymi ruchami wbiłem kołki (zupełnie jakbym miał jedną prawą rękę). No super. To teraz przykręcimy podpórkę. Przykręcamy... To teraz zobaczymy czy mocno trzyma. Pociągnąłem za podpórkę kilka razy i... została mi w dłoni. Musiałem mieć głupi wyraz twarzy. Kołki wylazły ze ściany. Z tego wniosek, że jak to obciążę, położę dechy i strasznie-hałasujące-przedmioty, to w środku nocy to może wziąć i się... i spaść może. Czyli trzeba myśleć dalej. Skoro 10mm kołek w 10mm dziurze nie ten teges, więc albo muszę mieć grubszy kołek, albo mniejszą dziurę. Zacząłem szukać, jako pierwsze znalazłem wiertło 8mm. Czyli będą mniejsze dziury. Wywierciłem, wkładam kołek - ciasno. No dobrze, miało byc ciasno. Ale tam tego pyłu w środku... dmuchnę... albo może nie... W tym momencie wpadł mi w oczy pojemnik ze sprężonym powietrzem. Wzadziłem końcówkę w dziurę, nacisnąłem... wow... chmura pyłu i kamyków wystrzeliła z otworu. Znaczy już czysto. Wbijamy kołek. Kiedy był już blisko końca, nagle plastik zaczął się giąć, tak jakby cos go hamowało. Spróbowałem w drugiej dziurze - to samo. Z takim wystającym kołkiem nic się nie da zrobić - kiepsko trzymał. Wyciągnąłem kołek, zajrzałem do dziury - pył. Dmuchnięcie sprężonym powietrzem znowu zaowocowało małą erupcją z otworu. Hmmm... Kiedy go wbijałem, on scierał materiał z boków i pchał to przed sobą? W tak oczyszczony otwór wsadziłem nowy kołek - ciasno, ale wszedł do końca. Potem pozostałe kołki wbijałem metodą: dziura, dmuchnięcie, wbicie kołka do połowy, wyciągnięcie, dmuchnięcie, wbicie do końca. Żaden kołek więcej się nie zniszczył. Tym sposobem zrobiłem trzy pólki :) na resztę czasu zabrakło.

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/polkigaraz.jpg

 

Muszę się też pochwalić, że metodą prób i błędów odkryłem również tajniki elektryki w garażu, w rezultacie po pół roku mam tam jakieś światło... Bezpieczniki wywaliłem tylko raz, nie kopnęło mnie ani razu. Może mi znowu prawa ręka wraca?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

30 maja 2006

Przyszedł pan z elektrowni, spisał prąd za pół roku. A potem przyszedł rachunek...

3400 za pół roku mieszkania, grzania, prania, rekuperowania, oglądania telewizji, pracy komputera i innych przyjemności. Boli... No i do tego prognoza na czerwiec - 600 złotych. Pocieszam się, że tego co prognozują czerwca powinno wystarczyć na całe wakacje.

Czyli podsumujmy koszty ogrzewania - od 29 listopada do 29 maja, czyli dokładnie 6 miesięcy = 3400zł za prąd, do tego poszło 10m3 drewna, którym paliłem w kominku (1500zł). Razem ok. 5000 za ogrzewanie, ciepłą wodę i prąd użytkowy. Temperatura w domu między 23 a 25 stopni, nie licząc łazienki Luśki, którą zaliczyłbym do terenów subtropikalnych - podłogówka ustawiona na 36 stopni. Tam organizmy nieprzystosowane giną....Zużycie prądu-nie-do-ogrzewania w tym okresie oceniam na ok. 1000 zł. Czyli 4000zł. Dużo, bo trzeba zapłacić na raz. Nie tak znów dużo, bo w domu było gorąco, to nasz pierwszy sezon grzewczy, zima była wyjątkowo ciężka. Remis...?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek czerwca 2006

Zabrałem się za resztę półek w garażu. Wymierzyłem, powierciłem dziury, zacząłem przykręcać wsporniki. Oooops... wsporników zabrakło. No dobra, to do Praktikera. A tu mały problem - takich wsporników nie ma. Ważne to żeby były takie same - nie ze względów estetycznych, ale dlatego że już dziury miałem przygotowane właśnie pod układ otworów w konkretnym typie wsporników. Dobra, nie a to nie - jadę do Obi. Nie ma... Zaraz... ja te wsporniki kupowałem w Leroy Merlin. Jedziemy. Nie ma... Jak to nie ma? :o I nie będzie... Już ten asortyment nie jest zamawiany. No, nieźle mnie żeście siostry urządziły...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 czerwca 2006

 

Czas temu jakiś zaczął pojawiać się na naszym podwórku kot. Kot był raczej drobny, biało-szary, dziki przeraźliwie. Kiedy tylko dojrzał człowieka, to smyrg! i juz go nie było. Jako że nigdy kota nie miałem, postawiłem sobie za punkt honoru oswojenie bydlęcia, no i mi się to nawet udało :)

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/mlekopij.jpg

 

Po pewnym czasie kot zaczął przychodzić coraz częściej i wręcz dopominać się o mleko. Nazwałem go Mlekopij (będziesz wielki). Nazwa nieoficjalna, bo zwierzak jest najprawdopodobniej czyjś i tylko łazi na żebry po ludziach. Potem kot zasmakował w głaskaniu - najpierw nie dawał się dotknąć i uciekał, potem wręcz przeciwnie. Nigdy nie ma dość. Od czasu do czasu ugryzie w rękę, ale chyba w ramach pokazywania, że docenia...

 

Po jakimś czasie kot wyraźnie przytył, co wywołało szeroki uśmiech zadowoloenia na moim licu - w końcu karmi się kotka, nie? Luśka za to (jako osoba mająca z kotami do czynienia) zaczęła się zastanawiać czy kot przypadkiem nie zaciążył... Bo niby koty nie tyją tak szybko itd. Potem zniknął. Wrócił po kilku dniach, szczuplejszy jakby. Pewnie nic nie jadł, więc schudł - tłumaczyłem sobie, ale gdzieś tam zostało zasiane ziarenko niepewności, podlewane obficie Luśkowym "To na pewno kotka - już urodziła". No ale jak Mlekopij może byc kotką? Toż to męskie imię. Chyba...

 

Siedzę sobie któregoś dnia w salonie, nagle coś mi mignęło za oknem. "Nasz" kot lezie po trawie gdzieś w kierunku ogrodzenia z tyłu. Albo może powinienem napisać - "nasza" kotka. Bo w pysku trzyma coś takiego białego, co najwyraźniej jest innym kotem. Dużo mniejszym zresztą, maleńkim że aż dziw bierze. No taaak... to faktycznie jest "ona". I faktycznie się okociła. Poszła gdzieś na teren niezamieszkałej chwilowo działki za nami. Połaziłem po naszym terenie, zaglądałem, szukałem, czy gdzieś kocię nie leży, ale nic nie znalazłem.

 

Kotka pojawiała się już regularnie, rano potrafiła przylecieć na dźwięk otwieranej bramy garażowej. No, mleko sie należy. I głaskanie, rzecz jasna.

 

Dziś znów kilka razy przylazła. Po południu napiła się mleka, a potem jak zwykle poszła gdzieś za dom. Szybko poleciałem do sypialni zobaczyć, gdzie będzie szła. Czekam,czekam, a ona nie wycodzi za dom. Idę do okna z boku domu, patrzę - stoi koło drewna, które po zimie poskładaliśmy na paletach pod płotem. A z drewna... wychodzić zaczynają kocięta!!! Jedno spod palety, drugie z jednej dziury, trzecie z innej dziury między bierwionami - wyglądało to tak jakby wychodziły ze ściany :o. No ładnie... No to ja biegusiem na zewnątrz i do drewna a one - myk - i się pochowały. Tylko "nasza" duża została i podstawiała łeb do głaskania. Siedziałem tam kawał czasu, w końcu zaczęły wystawiać łebki i patrzeć - a kto to tam jest. Nieśmiałe strasznie... Jeden szary, dwa biało-szare.

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/oczykotka.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/kotekwdrewnie.jpg

 

Cudne... i kłopotliwe. Zobaczymy jak się sprawy potoczą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 czerwca 2006

Dzień niepodległości Gruzji http://jordan.fortwayne.com/jgbreak/fred/YaBBImages/flag/Georgia.gif, czyli święto Grigorija Sakaaszwili ;)

 

Jakiś pomysłowy Amerykanin wpadł na pomysł, żeby sprzedawać ludziom działki na księżycu. Akr (ile by to nie było) za 19.95USD. Plus oczywiście podatki i inne duperele. I wiecie co? Ponad 2 i pół miliona ludzi już to kupiło! Nie wiem po co, skoro księżycowy krajobraz można mieć u siebie za oknem. Co prawda kosztuje to więcej, ale z drugiej strony mamy go przed oczyma cały dzień...

 

Po tym wstępie przejdę do rzeczy. Znudziło mi się gapienie na coś, co Zeljka nazwała ogrodem, a było mało płaską płaszczyzną (dość karkołomne sformułowanie) porośniętą czymś zielonym, gdzie trawa była w mniejszości, miejscami świecącą łysinami gliny i udekorowaną kilkoma pagórkami porośniętymi chwastami wysokości krasnoluda na szczudłach. Słowem - poczułem zew. Zew do kształtowania krajobrazu. Whisper - architekt krajobrazu. Taaak... brzmiało to nieźle. Pozostało tylko wprowadzić to w czyn.

 

W tym celu kilka dni wcześniej udałem się do jednej z pobliskich hurtowni, która dysponuje między innymi koparko-ładowarko-i-co-tam-jeszcze-to-urządzenie-potrafi, czyli CATem. Wyznaczyłem ogólne ramy działania, zamówiłem też cięzarówkę do wywiezienia gliny "na zwałkę", po czym w dniu i o godzinie wyznaczonej przywitałem urządzenie wraz z obsługą. No i się zaczęło...

 

Górki robiły się coraz mniejsze...

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/koparkastart.jpg

 

A z przodu zaczęło ziemi przybywać. Bystre oko wypatrzy tu kotkę, która w międzyczasie z "Mlekopijącej" zmieniła imię na "Matka". Co koparka odjechała za dom, to Matka leciała na mleko na ganek. Koparka wracała - Matka truchtem z powrotem do kociąt.

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/archterenmleko.jpg

 

Ziemia została przewieziona na przód i za domem zrobiło sie przestrzenniej i równiej.

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/moon1.jpg

 

Za to z przodu mamy krajobraz księżycowy. Z daleka wygląda to jeszcze w miarę równo...

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/moon3.jpg

 

..ale z bliska widać że równania będzie od groma i ciut ciut.

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/moon2.jpg

 

Koszt całej operacji wyniósł 550 złotych: 300 za koparkę i 250 za wywiezienie dwóch Starów gliny. Drożej niż działka na księżycu, ale więcej satysfakcji.

 

 

A na koniec test na spostrzegawczość - ile kotków widzicie?

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kotki3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

11 września 2005

 

Dwa i pół miesiąca bez wpisu... to już się kwalifikuje do nagrody jakiejś. Za wytrwałość. Albo za bumelanctwo na niespotykanie wysokim poziomie.

 

Dom w środku.

Hmmm... Nic. Ale zamówiliśmy sofy do salonu, to się chyba liczy, nie? No i interek nam zrobili, trochę lepiej chodzi.

 

Dom na zewnątrz.

Hmmm... Nic. No ale po co, przecież ładny jest.

 

Podwórko.

O! Zacząłem robić trawnik. Wiem, ze nigdy nie będzie taki jak Największej Szefowej Od Trawników, ale staram się... żeby zielony był. Na razie może ze sto metrów go zrobiłem i póki co jest zielony. Koszę go od czasu do czasu. Myślę nad tym, żeby go powiększyć. Oczy nim cieszę.

 

Kombinuję też nad tym, jak pozbyć się wody z rynien. Na razie wykopałem rowki, którymi wzmiankowana woda ma za zadanie odpływać hen, gdzie oko me nie sięga. Sukces jest połowiczny - kałuże tworzą mi się nieco dalej od domu.

 

Zwierzyniec.

Stan kotów:2. Jeden maluch poszedł do Abrombów, a Matka... Cóż... Nie wiedzieliśmy że koty rozmnażają się z zaciętością godną LPRu. Zaciążyła znaczy... A kotka w ciąży gorsza od Strasznego Romana - fukała na młode, nawet łapą i zębami potraktowała od czasu do czasu. Tydzień temu zniknęła - chyba przyszedł na nią czas. Mam tylko nadzieję, że malutkich nam nie przyniesie. W końcu tu będą miały konkurencję - Szarzynka i Czarno-Biały objęły teren w posiadanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 września 2006

 

Chcecie - macie!

 

Szarzynka i Czarno-Biały

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kotki2.jpg

 

Tak wygląda jedna część trawnika...

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/chwasty.jpg

 

...a tak druga.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/trawka.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 września 2006

Postanowiłem zabrać się za podjazd. Wysypany w zeszłym roku kliniec bardzo ładnie spełnia swoje zadanie, trzeba go tylko jakoś ograniczyć, żeby nie rozsypywał się na boki, no i dopasować do nieco podniesionego poziomu podwórka. Kupiłem więc obrzeża trawnikowe - z jednaj strony będzie ziemia i trawka, a z drugiej strony kliniec na podjeździe.

 

Problem pojawił się kiedy przywieźli mi paletę obrzeży - 52 sztuki - i trzeba było to rozładować ręcznie. Kierowca mówił że on nie może dźwigać, więc większość pracy spadła na mnie. Tylko jeden problem -jedno obrzeże waży 27kg, a ja mało fizyczny jestem... Ale dałem radę, starty własne pomijalne - ot, kilka otarć do krwi, stawy w łokciach niezdatne do użytku, kręgosłup przekształcony w liniowe źródło bólu.

 

A potem zebrałem się w sobie i...

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/podjazd1.jpg

 

... i parę sztuk ułożyłem. Tak, to takie szare, przyłożone bloczkami z jednej strony :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 września 2006

 

Idąc za ciosem dalej układałem obrzeża, przy okazji zamawiając na następny dzień kliniec. 20 ton powinno starczyć... chyba...

 

A tak wyglądał podjazd pod koniec dnia. Widzicie ten siwy dym unoszący się w górze? Tak mi się robota w rękach paliła...

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/podjazd2.jpg

 

Oczywiście nie zrobiłem całego podjazdu - gdzies tak z połowę. Ale 20 ton i tak mi tu powinno zniknąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 września 2006

 

Spałem ci ja snem utrudzonego, a tu nagle "Whisper wstawaj, kamyczki przyjechały!". Upłynęła może minuta jak byłem na podwórku. Wyprowadziłem na drogę Cytrynki, bo jak wysypią, to może być problem z wyjechaniem.

 

I wtedy on sypnęli... A mi ręce opadły... bo 20 ton to jednak dużo jest...

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/podjazd3.jpghttp://whisperjet.republika.pl/dziennik/podjazd4.jpg

 

Przecież ja to do grudnia rozrzucał będę :(

 

I od razu mówię - na razie na podwórko wjechać się nie da. Za nic. A jutro mają przyjechać takie betonowe cieki wodne, które też będę musiał rozładować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

15 września 2006

Kliniec rozrzucony, obrzeża wkopane. O ile pamiętam, to miałem dość roboty na długi czas.

 

Ano właśnie, "o ile pamiętam", bo mamy już...

listopad

Com ja zrobił przez te dwa miesiące? Skopałem hektary ziemi (no, kilkadziesiąt metrów kwadratowych), powyrywałem chwasty (wiem że odrosną, więc mi ich nie żal) i utuczyłem koty. Tak naprawdę koty tuczą się same, a zwłaszcza Szarzyna, która(który) wyżera wszystko Czarno-Białemu. Teraz ten sierściuch jest szerszy niż wyższy, widać tylko biegnący brzuch z malutką główką gdzieś z przodu. Poza tym koty opanowały sztukę wchodzenia do garażu kiedy właśnie chce się zamknąć bramę garażową. Trzeba je przeprowadzać potem przez dom do głównego wejścia. Na złość to robą, czy co?

 

W najbliższym czaie przewiduję samodzielne wykonanie części zabudowy w pomieszczeniu gospodarczym, bo bałagan tam okrutny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 listopada 2006

Zgodnie z założeniami zabrałem sie do robienia szafek do pomieszczenia gospodarczego. Dlaczego? Dlatego że tu:

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/gospo1.jpg

 

chciałem wprowadzić trochę porządku. No i sprawdzić się jako mężczyzna, rzecz jasna.

Zamówiłem w hurtowni płyty meblowe o odpowiednich, wyliczonych pieczołowicie rozmiarach, przywiozłem i zabrałem się za składanie tego do kupy w coś, co w założeniu miało przypominać szafkę. Trzy szafki właściwie. Nie obyło się bez pewnych błędów, ale w rezultacie osiągnąłem to, o co mi chodziło:

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/gospo2.jpg

 

Nie, nie o to chodziło... :/ Jeszcze raz. O to chodziło:

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/gospo3.jpg

 

Teraz lepiej. Jeszcze tylko blacik trzeba będzie zakupić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 listopada 2006

Blaty zostały zakupione, przywiezione i zamontowane. No... to zrobione!

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/gospo4.jpg

 

Wnikliwy obserwator zauważy różnicę w kolorach między trzema dużymi, a małą szafką. Cóż, mała szafka jest "z odzysku". Kiedyś była w małej łazience, ale kolor nie pasował.

 

Jak już wpadłem w wir pracy, to przy okazji zwizytowałem poddasze. I co znalazłem?

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/waspnest.jpg

 

Gniazdko... Jakieś żądlaste bydlęta tam mieszkają, a ja się z tym czuję nieswojo. Dojścia tam nie ma, trzeba będzie jakoś od dołu , podbitkę rozbierać i coś z tym zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

3 grudnia 2006

Umeblowanie w gospodarce jakoś mnie jeszcze nie nasyciło twórczo, więc dorobiłem małe co nieco. Kto zgadnie co doszło, oprócz bałaganu? ;)

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/gospo_stage3-1.jpg

 

No i drugie małe co nieco z belek, które zostały po budowie.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/gospo_stage3-2.jpg

 

Oczywiście gdybym moje stanowisko robót majstrował teraz, to zrobiłbym parę rzeczy inaczej ;)

 

A jak już się ruszyło w gospodarce, to Luśkę też ruszyłem, żeby trochę zmian w dużym pokoju zaprowadzić. No i zaczęliśmy.Stół, krzesła, zaczątki oświetlenia...

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/salon_umebl.jpg http://whisperjet.republika.pl/dziennik/salon_umebl2.jpg

Nam się podoba. Jeszcze dwa miesiące temu w dużym pokoju stał tylko stolik, leżak, stary fotel i plastikowe krzesełka, a oświetlenie składało się tylko z gołych żarówek. A chyba nabieramy rozpędu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

12 grudnia 2006

 

Wyposażenie

Doszły karnisze w dużym pokoju, na karniszach zawisły zasłonki, duży pokój ma już całkowicie zakończone oświetlenie, listwy przypodłogowe w kuchni się zrobiły (czekały rok).

 

Zwierzęta domowe i gospodarskie

Dziś w nocy obudziło mnie ujadanie psa. Dziwne dość, bo po pierwsze psa nie posiadam, po drugie okna szczelne i nic z zewnątrz z reguły nie słychać. Pies szczekał na całego, potem było słychać jakieś ostre miauczenie, hurgot metalowej miski po ganku (koty w niej dostają jeść), a potem cisza.

Myślę sobie - pewnie pies. Odkrywcze dość... Wyjść i przegonić psubrata żeby kotów nie zeżarł? No ale jak to tak, w gaciach ino na ziąb się wystawiać? Doszedłem do wniosku, że albo koty uciekły i już nie ma co wychodzić, albo nie zdążyły i w tym wypadku też nie mam co wychodzić. Poczekam do rana i policzę ile mam jeszcze kotów.

Poranne czynności sprawdzające doprowadziły do ustalenia, że koty są wciąż dwa, wszystkie kończyny na miejscu, śladów krwi brak. Brak też było miski :o :o :o, a że było jeszcze ciemno to nie szukałem dalej. Z kociej budy wywleczony był polar, który mają podłożony jako wyściółkę. Oj, chyba ostro było...

 

Coś mi wygląda na to, że coś chciało zeżreć moje koty :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...