Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Whisperów


Recommended Posts

A teraz szybkie przewijanie do przodu...

25 marca 2009

 

Atak zimy

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/25mar.JPG

 

29 marca 2009

 

I po zimie

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/29mar.JPG

 

9 kwietnia 2009

 

A tu już pszczoły przylatują na wyżerkę w Whisperówce. Wiosna, panie sierżancie!

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/pszczola.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 267
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Wróćmy do tarasu. Belki poprzeczne będą mocowane przy użyciu takich wieszaków.

 

http://www.marcopol.pl/catalog/i/WWW/25/295/25704.gif

 

Niestety nie ma wieszaków dla belek 5x10, tylko 6x10. Tyle że to nie jest standardowy wymiar belek i trzeba będzie zamawiać po świętach. Tym razem poproszę żeby na zielono to już mi oni zaimpregnowali, bo jak sobie ten smród przypomnę, to zaczynam mieć zwidy od samego wspomnienia.

Zrobiłem też rozeznanie w sprawie desek. Sosnowe deski tarasowe o grubości 3 cm to w Tarczynie koszt 53 zł za metr kwadratowy. Chyba się skuszę... Tylko potem trzeba je będzie jeszcze zabezpieczyć - facet w sklepie doradzał olejowanie. Ma ktoś doświadczenie?

 

Nastał też czas na prace w ogrodzie. Wziąłem parę dni wolnego, żeby oko zielonością nacieszyć i robię, że mi mało ręce nie odpadną. Wywaliłem wczoraj chyba z osiem krzaków czerwonych porzeczek - stare były, kwaśne jak diabli i tylko przeszkadzały. Za to korzenie miały takie że niejedno drzewko by się nie powstydziło.

Żeby nie było że ja tylko niszczę, to dokonałem przekształceń własnościowych w dziedzinie bylin. Zabrałem rodzicom, wsadziłem u nas. Kiedyś się nawet nauczę jak one się wszystkie nazywają, na razie posługuję się nazwą "to takie". Oprócz tego obsiałem moje hektary pod płotem - szpinak, rukola, pietruszka (taka natkowa), marchewka. Szpinak raczej się uda - w zeszłym roku był fantastyczny. Rukola, pietruszka - być może. Marchewka - zdziwiłbym się, bo pamiętam zeszłoroczną rzodkiewkę, która kiedy zdychała ze starości wyglądała jakby właśnie miało zacząć jej rosnąć to takie różowe. Czerwone znaczy. Biało czerwone. W to że liście rosną to uwierzę, ale żeby coś w ziemi? Nie ma takiej możliwości.

 

No i rozpocząłem produkcję parapetową sadzonek bazylii i papryki. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

10 maja 2009

Większość wolnego czasu spędzam na szamotaninie w ogrodzie (bo dość chaotycznie mi się dzieje). Wkopałem kabel od anteny satelitarnej - bo owej nie mam na dachu jak wszyscy tylko kilkadziesiąt metrów od domu. Na szczęście zostało mi już do roboty ostatnie kilkanaście metrów, niestety była to zabawa wśród korzeni brzóz... Zabawa równie pasjonująca co roboty w kamieniołomie...

Pomalowałem konstrukcję tarasu w miejscach gdzie drewno nieuchronnie schnąc zaczęło pękać i w końcu wymierzyłem belki które muszę zamówić. Prowizorycznie obliczyłem też powierzchnię tarasu - wychodzi prawie 40 metrów. Na takiej powierzchni to dopiero może się dziać. Mam wrażenie, że odwlekam to jak najdłużej, bo boję się że coś sp... ;) , ale jako początkujący trzydziestonastolatek odkrywam w sobie mądrość życiową która mówi - "Im szybciej coś sp... tym szybciej będziesz mógł zabrać się za naprawianie"

 

No i ogólnie zieloność nastał nam taka że hej. Aż dynie posadziłem. Cztery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Grypa mnie dopadła w zeszłym tygodniu, na wszelki wypadek staram się nie świńtuszyć, coby podejrzeń o H1N1 nie było. Muszę przyznać że dawno tak w dupsko nie dostałem - kilka dni gorączki powyżej 39 stopni to dla mnie nowość. Zwykle przy 37 robi mi się już słabo i czuję że strrrasznie choruję. No, ale już idzie ku lepszemu, widać światełko w tunelu i należy mieć nadzieję że to nie nadjeżdżający pociąg...

 

Z centrum dowodzenia wyposażonego w kołdrę, termofor i mnóstwo poduszek zakrzątnąłem się w temacie ogrodzenia. Miałem namiary na faceta od spraw metalowych (terminy sierpniowe), a on z kolei dał mi namiar na swojego murarza. W końcu to metalowe musi być zamocowane w tym takim betonowym - podmurówce znaczy się. Pan murarz akurat robi w okolicy, więc przyjechał, pooglądał no i okazało się, że na upartego to on mógłby od jutra robić :o. Bo ma przestój tam niedaleko, więc jakby sobie ten przestój powiększył, to akurat byśmy się zmieścili z naszą podmurówką. Koszt robocizny 100zł za metr, ale podmurówka będzie na 80 cm z małym zbrojeniem, do tego stopy pod bramę przesuwną. No i narobią się trochę chłopaki, bo akurat koło mirabelek rosnących tuż za linią ogrodzenia będą robić, więc z korzeniami zabawy będą mieli. Chciałem to wyrwać (nie sam, trachtór jaki bym wynajął), ale napotkałem na opór - że dziury straszne będą i gorzej będzie, a oni już wolą sami się z korzeniami bawić. Niby fakt, wykrot po mirabelce będzie pewnie jak lej po bombie, a jest ich chyba z dziesięć. Dobrze chciałem...

 

W związku z tym od jutra będą robić część podmurówkową ogrodzenia. Strasznie szybko jakoś, tempo mnie nieco przerasta... A to pewnie i beton trzeba będzie zamówić i stal na zbrojenie. Dobrze że telefonów z czasów budowy nie pokasowałem, bo jeździć nigdzie jeszcze nie mogę, a Luśka dopiero po południu dostępna będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W środę ekipa się pojawiła i stan robót po tym dniu jest następujący: wykopali, ukręcili, zalali, ustawili.

 

Wykopali - rów 80cm głębokości i jeszcze "takie szersze" do bramy suwanej.

Ukręcili - zbrojenie.

Zalali - to co wykopali i ukręcili. 7 metrów betonu B20 z gruchy poszło :o

Ustawili - słupki.

 

Zdjęć z prac brak, bo ja niewychodzący, a Luśka po powrocie z pracy stanowczo odmówiła ganiania z aparatem. Buuuuu... :(

 

W rezultacie jest dolna część podmurówki - ta "fundamentowa", dochodząca do poziomu gruntu. Teraz (chyba od poniedziałku) będą już z betoniarki robić część górną podmurówki - z innego już betonu, bo to zacierane będzie i wygląd ma mieć ładny.

 

Mam wrażenie, że konstrukcja podmurówki będzie na tyle pancerna, że nie muszę się bać mrozów, korzeni, ani stada wściekłych kretów opancerzonych. Chociaż krety jak będą chciały to wykonają manewr oskrzydlający i wejdą przez działki z boku.

 

Jestem nieco zamroczony kosztami... sam beton kosztował prawie 1700... A tu jeszcze zapłać człowieku za deski na szalunek, za stal na zbrojenie, za piasek i cement na górną część podmurówki... No i ekipa też weźmie swoje.

 

Ale za to powiem Wam, że strasznie fajnie jest jak się coś znów dzieje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Po dniu przerwy ekipa pojawiła się, żeby dokończyć dzieła, czyli zrobić to-co-wystaje-nad-ziemię. Zrobili, zatarli, zainkasowali., pojechali. Teraz czekam na część metaloplastyczną, czyli przęsła i bramę. Znowu będzie kosztowało, ale to najprawdopodobniej dopiero w sierpniu.

 

W międzyczasie zacząłem pastwić się nad mocowaniem belek wzmacniających do tarasu. Część została wykonana, a część nie, bo jak zwykle zabrakło mi czegoś. Tym razem zabrakło wieszaków do belek, pomimo że ogołociłem z nich dwa Praktikery. Na szczęśćie po kilku dniach udało mi się dostać je w Leroy Merlin. Nieco drożej, ale ważne że są. Póki co cieszę się wykonaną częścią, na którą w ramach testów rzuciłem deski z szalunku po ogrodzeniu. Jak dla mnie bomba...

 

W ramach dekoncentrowania się i rozdzielania sił i środków pomiędzy jak najmniej ważne zadania, wziąłem udział w tworzeniu skalniaka (zadanie niedokończone), rozwożeniu ziemi z wykopu pod ogrodzenie (zadanie niedokończone), uprzątaniu resztek wyciętych mirabelek (zadanie niedokończone), oraz układaniu kamiennej opaski koło tarasu.(zadanie niedokończone). Na swoje usprawiedliwienie mam to, że padał deszcz, gryzą komary, mam problemy z kręgosłupem, a poza tym sam nie wiem w co mam ręce włożyć, bo Pani Kierowniczka co i raz nowe dyspozycje wydaje. A tu jeszcze trawnik trzeba przecież skosić, drzemnąć się po obiedzie.... Tak dużo rzeczy, tak mało czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

14 sierpnia 2009

Dopiero co był czerwiec, a tu już połowa sierpnia... Prace przydomowe jak zwykle musiały ustąpić wakacjom, potem drugim wakacjom, w międzyczasie pracy, złej pogodzie, ogólnemu leniowi oraz oczekiwaniu na rzeczy różne. Dobra wiadomość jest taka, że w końcu nadjechało ogrodzenie. W sumie uwinęli się z montażem w jeden dzień i.. jesteśmy w końcu ogrodzeni. Po... czterech latach, dobrze liczę?? Jednak prawdą jest to co mówią o prowizorkach.

W związku z tym że jesteśmy już dumnymi posiadaczami bramy, którą można zamknąć, to ją zamykamy. Głupio tak jakoś, jakbyśmy się od świata odgradzali. Tak to zawsze było otwarte, mogło wejść co chciało - pies, kot, człowiek, krowa, słoń nawet, gdyby cyrk był w pobliżu i nagle... zamknięte. Głupio. Ale podoba nam się tak.

 

Jako że przyjechały zamówione deski na taras, to bawię się w malarza. Najpierw maluję takim czymś bezbarwnym, a jak to wyschnie, to brązowym i to trzy razy... Brązowe to olej. Problem w tym, że w garażu mam ograniczoną ilość miejsca, ograniczoną jeszcze bardziej przez to, że trzymam tam wszystkie deski na taras, no i siłą rzeczy malowanie odbywa się drobnymi partiami. 10 desek podkładem z jednej, poczekać aż podeschnie, obrócić, z drugiej, poczekać aż wyschnie, olejem raz jedna strona, poczekać, olejem drugi raz, poczekać aż wyschnie, olejem trzeci raz, poczekac aż wyschnie, odwrócić na drugą stronę, powtórzyć, potem boki...i już 10 desek zrobione. Ze..... stu czterdziestu. Hmmm... właściwie nie wiem czy tych desek wyjdzie 140, bo zrientowałem się, że dałem ciała przy pomiarach i... za krótkie zamówiłem. O jakieś półtora metra za krótkie :) Cóż, nie ma problemów, nie ma zabawy.

Aha, jakby ktoś był ciekaw co to za deski na taras, to mówię - ryflowana sosna.

 

Jeśli wszystko będzie szło w tym tempie, to zakończenie prac nad tarasem przewiduję zgrubnie na jakiś 2020 rok....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 years później...

22 lipca 2014, dawniej E.Wedel

 

Wywołała mnie do tablica Aga J.G. (pozdrowienia), więc spieszę donieść co z tarasem. Udało się skończyć przed rokiem 2020, w sumie jedenaście lat przed terminem. To chyba niezłe osiągnięcie, godne 22 lipca. Taras ze dwa razy zdążył się już moimi rękoma poolejować, nic mu specjalnego nie dolega, poza nieuniknionym łódeczkowaniem desek, bo to w końcu zwykłe nasze polskie jest. No i potrafi żywicę z siebie puścić. Wiem, egzotyczne by nie puściło, ale za to cena egzotycznego jest... hmmmm... suboptymalna.

 

Aha, jeszcze jedna uwaga, warta wyskrobania gdzieś na murze albo wytatuowania na miejscu do tatuażu - taras ma mieć spadek OD domu. Taras ma mieć spadek OD domu. Taras ma mieć spadek OD domu.

U mnie jest przeciwnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...