Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Whisperów


Recommended Posts

Wciąż trwają przygotowania do złożenia papierów o kredyt. Jutro będę miał wycenę Działki-Która-Jest oraz Domu-Którego-Nie-Ma. Niestety bank sobie takiej wyceny życzy, więc 800 złotych w plecy... :(

Z akcentów humorystycznych - dostałem projekt umowy od ekipy... Najpierw się wk... :evil: a potem obśmiałem :lol: Pośmiejcie się i Wy:

- jeśli jest dzień przestoju z mojej winy (do której to winy zalicza się np. niedostarczenie materiałów przez hurtownię), to płacę karę w wysokości 200 złotych za każdą osobę na budowie. Czyli przy trzech osobach ekipy 10 dni przestoju kosztuje mnie np. 6000.

- jeśli ekipa spóźni się o 10 dni, to tym razem oni będą płacić. A dokładniej zapłacą za każdy dzień powyżej tygodnia czyli za trzy dni. A zapłacą... 0,5% robocizny etapu opóźnionego. Ponieważ każdy etap (etapik?) to max 5000zł, to znaczy że mogę za 10 dni opóźnienia wyegzekwować karę w zawrotnej wysokości 75 złotych!

 

Kurde, interes życie chyba na tym zrobię :lol:

 

Zaraz zacznę szukać jakiejś ładnej umowy na forum... Parę widziałem ale zawsze mi się wydawało, że to głupio tak do ludzi z taką szczegółową umową. Już nie mam takich oporów :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 267
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najpierw z zadowoleniem, teraz już z delikatną obawą stwierdzam, że Luśka zaczęła się kręcić przy sprawach budowy. Do tego stopnia, że dziś przez cały dzień nie mogłem usiąść przy komputerze, bo "czytam forum", albo "oglądam łazienki".... :o

No i męczy mnie cały czas żebym słuchał jej koncepcji na temat urządzenia jednej czy drugiej łazienki...

 

Właśnie w związku z łazienką wpadł nam do głowy pomysł na "zagłębienie" brodzika w podłodze. Na całej powierzchni domu ma być tak: beton, izolacje, 20cm styropianu, gdzieniegdzie (m.in. w łazienkach) elektryczne kable grzejne w podłodze i dość gruba wylewka, żeby osiągnąć efekt akumulacji ciepła od podłogówki. A gdyby tak pod miejscem gdzie będzie brodzik zrobić nie 20 tylko 10cm styropianu, a na to cieńsza warstwa wylewki? Możnaby wtedy zjechac w dół z brodzikiem. Trochę bardziej skomplikowane byłoby wtedy zrobienie tam wylewek (jakiś szalunek, żeby się nie wlało do miejsca na brodzik), ale może byłoby warto? No i izolacja w tym miejscu byłaby słabsza, ale to bedzie prawie środek domu, więc może nie byłby to problem? Bedziemy myśleć...

 

A do spotkania forumowego już niecałe dwa dni :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spotkanie się odbyło i było bardzo miło.

 

Rymy częstochowskie mi trochę wyszły :wink:

 

Muszę powiedzieć, że było wyjątkowo przyjemnie zobaczyć Was na żywo. Teraz czekam na kolejne spotkanie...

 

Pozdrowienia dla następujących osób:

Aga J.G., Abromba, Ew-ka, Maluszek, Pattaya, Tomek1950, Nurni, Paprotka, Luśka (nie moja :wink:), Martka, Tola, Moniś, Wojty (który utrzymuje, że nie jest kobietą :wink: ), Anna Wiśniewska, Jezier, Maksiu i wiele, wiele innych osób z którymi miałem przyjemność zetknąć się i pogadać, a których nicki gdzieś mi teraz umknęły...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 marca

Zły dzień... najpierw akumulator w aucie "otkazał", potem w pracy przestawało działać co tylko mogło, a potem Pani Expander przysłała maila... Okazało się że Pan Bank ma jakieś zastrzeżenia do sposobu rozpisania moich zarobków na ich firmowym druczku. Rozpisane było tak jak się dało, czyli jak to sugerował druczek, ale okazało się, że to nie tak łatwo i trzeba rozpisać to co już rozpisane na części składowe nie ujęte w druczku... Przy czym oczywiście należy to zrobić na tymże druczku :evil: Skomplikowane? Poza tym zażyczyli sobie RMUA z ostatnich trzech miesięcy (jakby nie mogli tego powiedzieć wcześniej - wydobycie papierów trwa :( )

 

Pokorespondowałem trochę z Panią Expander (Expanderą?) i sprawę zdobywania papierków pozostawiłem na dzień następny. A jako że miałem naprawdę zły humor - nie lubię jak się ze mnie robi idiotę - to zainteresowałem się innym bankiem - Reiffeisen ma podobno jakieś promocyjną ofertę dla pracownikó firmy, w której jestem zatrudniony. Jutro się dowiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 marca

Najeździłem się dziś... :( A właściwie to :) bo udało mi się ożywić akumulator :)

 

Byłem w nadzorze budowlanym w Piasecznie, żeby złożyć zawiadomienie o planowanym rozpoczęciu prac budowlanych, ale okazało się, że zapomniałem tegoż zawiadomienia z domu, a nowego na miejscu wypisać nie mogłem, bo Luśka jako współinwestor podpisać się musi również. Ewidentnego fałszerstwa podpisu nie śmiałem paniom w PINB proponować :wink:

 

Porozmawiałem przez telefon wstępnie z Reiffeisenem - mają się odezwać, jak będą wiedzieć jakie warunki mogą mi zaproponować. Przy okazji wziąłem w jednym z ich oddziałów druczek zaświadczenia o zarobkach i zatrudnieniu.

 

Podjechałem do pracy i razem z kobitką z rachuby zaczęliśmy kombinować jak w formularzu BPH spróbować upchnąć to czego chcą, czyli dodatki do mojej pensji zasadniczej. Kobita była trochę podłamana, kiedy dowiedziała się że ma przy użyciu standardowego formularza rozpisać niestandardowe pozycje, ale na jutro powinienem to mieć. Przy okazji dałem też formularz do Reiffeisena - będę miał jakby co. Z pracy do Grójca - do Sądu Rejonowego po odpis z ksiąg wieczystych (bo stary odpis miał tydzień ponad wymagany miesiąc :( ). Po kilometrze telefon od Luśki, że Pani Expander przysłała maila z jakimiś dodatkowymi uwagami dotyczącymi papierów do banku. W tył zwrot do pracy, przeczytałem te uwagi i załamałem się... Chce m.in. żeby mój pracodawca określił ile minimalnie godzin przepracowuję w soboty, niedziele i święta. No chyba kogoś tu powaliło :evil: Kobitka w rachubie się zagotowała jak to zobaczyła, ale w końcu ustaliliśmy, żeby po prostu rozpisała to co miała rozpisać, ale jako załącznik do zaświadczenia o zarobkach, i przy każdej pozycji napisała, czy dany dodatek do pensji przysługuje mi co miesiąc, czy rzadziej. Chyba trochę zagmatwałem...?

 

W końcu mogłem pojechać do Grójca po odpis z ksiąg. Oczywiście dotarłem tam już po zakończeniu godzin przyjmowania interesantów, ale powiedziałem "Prrroszę..." i zrobiłem minę kotka ze Shreka2. Zadziałało.

 

No... teraz czekam na szczegóły oferty Reiffeisena, wygląda na to, że będzie korzystniejsza niż BPH... :) Zobaczymy który bank będzie teraz sprawniej się mną zajmował...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 marca 2005

Złożyliśmy wszystkie papiery w Reiffeisenie. Niestety nie obyło się bez wyłożenia dodatkowej stówki na drugi egzemplarz wyceny, ale zawsze to taniej niż robić ją jeszcze raz. Czekamy, ostateczna decyzja może być nawet w ciągu trzech dni. Zobaczymy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 marca 2005

Najnowsze wiadomości z Raiffeisena - potrzebny był jeszcze jeden papierek (wypis i wyrys z planu zagospodarowania), z którym Luśka na szybo podreptała. Podobno jutro ma być ostateczna decyzja.

 

Plan był potrzebny po to, żeby analityk wiedział że na mojej działce można zbudować dom. No ale do cholery gdyby nie można było to by mi nie dali pozwolenia na budowę tegoż domu ! :evil: :evil: :evil: Kurde, jednak co bank to dziwne pomysły... :(

 

Oddychaj Whisper... spokojnie... oddychaj...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 marca 2005

Wczoraj nie udało nam skontaktować się z panem Kaczorem Donaldem z Raiffeisena. Nie raczył zareagować na zostawione wiadomości. Dziś Whisper pogonił go telefonicznie dwa razy - obiecał doprowadzić sprawę do końca jeszcze dzisiaj. Podobno problem jest/był z naszym operatem szacunkowym, który robił rzeczoznawca spoza ichniej listy. Dlatego trzeba było czekać na jakąś specjalną komisję, która miała zweryfikować naszą wycenę. Z ostatniej informacji od Kaczora wynika, że to już chyba załatwione, ale wciąż brak ostatecznej decyzji :(

Tymczasem dzwonił dziś Expander i poganiał nas w sprawie kredytu z BPH...

Więc nadal siedzimy jak na szpilkach i czekamy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 marca 2005

Z samego rana zadzwoniłem do Kaczora D. i tradycyjnie spytałem go "co słychać". Okazało się, że decyzja dotarła wczoraj późnym wieczorem, ale rzeczoznawca Raiffeisena zakwestionował wycenę budynku i zamiast 375 zrobił z tego 355 tysięcy. Co za tym idzie zmieniła się wartość czegoś co brzmiało jak LTV, co z kolei zaowocowało zmianą oprocentowania. Umówiliśmy się na telefon za godzinę, bo Kaczor musiał zobaczyć decyzję na własne oczy. Po godzinie zadzwonił i z wyraźnym smutkiem w głosie powiedział "zamiast 2.45 będzie 2.95%". Nie pamiętam czy się roześmiałem czy rozpłakałem, ale powiedziałem, że BPH daje mi... "Tak, wiem - 2.80%. Czytałem Dziennik" - kwaknął Kaczor. Czuję tu rękę mpb1971, której niniejszym serdecznie dziękuję, bo Kaczor stał się dla mnie jakiś taki bardziej ludzki :wink: Nie zmienia to faktu że się wkurzyłem :evil: Ustaliliśmy że Kaczor postara się powalczyć o 300/2.45. W międzyczasie urwałem się z pracy i zacząłem załatwiać resztkę papierów do BPH. W jeszcze innym międzyczasie (międzyczasów okazuje się jest jak psów) zadzwoniłem do K.Donalda i spytałaem co by było, gdybyśmy wzięli kredyt na 80% licząc od tych 355 tysięcy wyliczonych przez ludzi z banku na literkę R. Kaczor kwaknął z wyraźną przyjemnością że nie ma problemu, taka decyzja na 2.45% może być nawet dziś. Powiedziałem więc żeby walczył o 300, a jak nie to będziemy myśleć o mniejszej kwocie i powróciłem do pierwszego międzyczasu, kończąc załatwianie papierka dla BPH.

 

Muszę mówić że byłem cały czas dość mocno ehm... zestresowany?

 

No dobra, powolutku ciśnienie zaczęło ze mnie spadać, więc wziąłem Luśkę pod pachę i pojechaliśmy spotkać się z KierBudem - w końcu miał zobaczyć naszą działkę.

 

KierBud jest OK. Luśka po tym spotkaniu też miała bardzo dobre wrażenie. Obejrzał działkę, pogadaliśmy o różnych rzeczach okołobudowlanych i już. Słowem - było owocnie.

 

Po spotkaniu zadzwonił Kaczor Donald i powiedział że niestety 300/2.45 nie wyszło, ale jeśli chcę 284/2.45 to już ma decyzję. No chcę. Życzyliśmy sobie wesołych świąt i umówiliśmy się na telefon we wtorek - mają przygotować umowę. Przy okazji wyszło, że część wkładu własnego musi być w postaci materiałów - to jest warunek podpisania umowy - zapłacone faktury na jakieś 17 tysięcy. I całe popołudnie z Luśką kombinowaliśmy, jakby tu wydać te 17 tysięcy w jeden dzień, czyli we wtorek. Parę pomysłów już mamy. Bloczki fundamentowe, stal i chyba beton komórkowy na ściany zewnętrzne. Ja zrobię rozeznanie cenowe w okolicy Tarczyna, Luśka w Radomiu. Radom=tanie bloczki + tania stal, jak słyszeliśmy. Ciekawe ile wezmą za transport?

 

Co jeszcze... Jakoś w przyszłym tygodniu ma przyjechać ekipa. Nie wiemy dokładnie kiedy :o

 

Dzisiaj uświadomiliśmy sobie, że to wszystko jest strasznie na wariata. Nie mamy kredytu, ani kasy na pełen stan zerowy, za chwile będziemy musieli wydać kupę kasy na materiały, w tym te potrzebne nam dopiero na etapie stanu surowego. Nie mamy podpisanej umowy z ekipą, która przyjeżdża nie wiadomo dokładnie kiedy. Kaczorze... nie czytaj tego bo sie załamiesz. Muszę przedtem wyciąć parę drzew, ale mam dostęp tylko do piły elektrycznej, która jest uzależniona od gniazdka u sąsiada, który nie wiadomo czy będzie we wtorek. Skrzynka w ogrodzeniu już jest, ale chyba jeszcze nie odebrana przez energetykę, więc jeszcze nie mogę z niej skorzystać. Mam nadzieję że na dniach to się ruszy.

 

Mamy - dobre chęci, wiarę że kredyt ruszy szybciutko, ekipa przyjedzie pod koniec tygodnia, a ja nie będę musiał używać siekiery zamiast piły łańcuchowej.

 

Wesołych Świąt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 marca 2005 był dość męczący. Plan był taki: zrobię zakupy za 17,5 tys. jak tego chce bank, wytnę parę drzew, znajdę faceta z koparką, załatwię coś z prądem...

Najpierw szukałem wypożyczalni pił łańcuchowych. Oczywiście mogli tam wypożyczać również inne narzedzia, ale mi była potrzebna piła łańcuchowa, spalinowa, sztuk 1. Pamiętałem, że na Puławskiej coś było. Przejechałem całą Puławską aż do Auchan ze średnią prędkością 40km/h kręcąc głową na wszystkie strony, ale jedyne co zaobserwowałem to Budokrusz... Dobra, jest Budokrusz, to zobaczymy co tam mają. Beton z uwagi na transport wychodziłby mi zbyt drogo (mam betoniarnię koło siebie z taką samą ceną podstawową), ale może z piasku skorzystam? 23 złote za tonę ślicznego żółtego piasku. Facet aż wychodził ze mną na zewnątrz (było zimno a on w koszuli), żeby mi ten piaseczek pokazać, w łapkach porozgniatać i w ogóle rozpływać się w ochach i achach. Ochy i achy były padały również nad bloczkami fundamentowymi. Że wiobroprasowane i gładkie i wody nie ciągną... Tylko ta cena... 2.60 netto czyli sporo ponad 3 złote brutto. Nic, wziąłem cennik i powróciłem do mojego pierwotnej czynności czyli poszukiwania wypożyczalni narzędzi, a pił w szczególności. Tym razem jadąc Puławską w przeciwną stronę, bo mi Luśka telefonicznie podała adres. Dojechałem do Kramo, jak się ta firma nazywa, ale pił nie mają w ofercie. Dziwne, bo jak sprawdziłem wieczorem na www piły są. W końcu udało mi się znaleźć wypożyczalnię na Kłobuckiej - 50zł za dobę + 1000zł kaucji. Nie miałem kaucji, więc chwilowo zrezygnowałem. To, że nie miałem gotówki na kaucję, podsunęło mi szatański pomysł - a może bym tak wypłacić te 17 tys z banku? W końcu czym ja kurde mam zapłacić???

 

Z banku wychodziłem z duszą na ramieniu i po drodze do samochodu niczym Stirlitz trzy razy zawiązywałem buta czujnie obserwując otoczenie.

Ponieważ już zaczęła się robić późna godziny (czyli było po 9-tej rano :wink: ), zrezygnowałem z wypożyczania piły. Pojechałem wprost na działkę - obejrzec sobie czy jest ładnie :wink: i pogadać z sąsiadem o prądzie. Prąd w razie czego sąsiad pożyczy, a telefonu do ekipy robiącej nasze przyłącza nie ma. Kierownik tamtej ekipy powiedział że się odezwie, ale to był listopad...

 

Przy okazji wykonałem kilkanaście telefonów po okolicznych hurtowniach (muszę w końcu gdzieś te zakupy zrobić) i do ekipy. Ekipa w osobie szefa oznajmiła, że przyjadą w następny wtorek, tak jak do Martki. Po godzinie szef zmienił zdanie - do mnie przyjadą w sobotę, a do Martki we wtorek. Problemy logistyczne - transport dwóch przyczep dla dwóch ekip.

 

W międzyczasie Luśka zrobiła rozeznanie w hurtowniach w Radomiu - już mamy parę wybranych. No to do Radomia. W Radomiu jeszcze pojeździliśmy i w rezultacie kupiliśmy Belix na ściany nośne i działowe, stal na cały dom, bloczki fundamentowe (od polecanej dużej firmy, wibroprasowane, z kruszywa) i jakieś duperele. Z wliczonym transportem i rozładunkiem do Tarczyna oczywiście. Wynik pod koniec dnia: ok. 16.100. No to jutro do wydania jeszcze 1400.

 

Co by tu kupić???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 marca 2005

Sezon prac działkowych og łaszam za otwarty. Dzisiaj przy użyciu piły łańcuchowej wyciąłem kilka węgierek i mirabelek tak, że zostały tylko kikuty. Za kikuty złapie koparka i mi wyciągnie korzenie (mam nadzieję). Oświadczam wszem i wobec, że jak będę chciał sobie kupić piłę łańcuchową, to tylko elektryczną. Ta była spalinowa Stihla a nie widziałem żadnej różnicy na korzyść względem jakiegoś elektrycznego NołNejma. Wręcz przeciwnie. Hałas ogromny. Ciężkie. Smród jakbym się z trabantem w jednym kibelku zamknął. Odpalanie połączone z urywaniem sobie ręki, łańcuch cały czas się kręci, więc odpada położenie na chwilę piły bez wyłączania, żeby sobie przesunąć kawałek drewna. Jestem srodze zawiedziony.

 

Po drodze na działkę zadzwonił Kaczor D. Ja coś tak miałem przeczucie, że jeszcze coś będzie... No i oczywiście było. Otóż zmniejszyliśmy sobie kwotę kredytu, żeby załapać się na mniejsze oprocentowanie, dostaliśmy pozytywną decyzję i... dziś okazało się, że kosztorys który im złożyliśmy jest na tą wyższą kwotę (przecież go nie zmienialiśmy) i teraz nam się "nie domyka". Donald rzucił nieśmiało, żebyśmy zrobili jeszcze zakupów na następne 15 tysięcy, ale dałem odpór. Miał kombinować, negocjować z Myszką Miki, czy z Psem Pluto... nie wiem. Wiedziałem tylko jedno - już nie będę żadnych papierów im kombinował - skończyła mi się chęć. Albo coś zrobią, albo pójdę do BPH, poproszę o umowę, podpiszę, i będę miał wszystko głęboko w du... wiecie sami gdzie.

 

Wróćmy na działkę. W związku z tym, że w sobotę ma przyjechać do nas pierwszy transport, czyli stal :D, trzeba takiemu długiemu i szerokiemu samochodowi zapewnić wjazd. A jakbyście zerknęli na początek dziennika, to zobaczylibyście, że brama ma raptem szerokość ze 3 m. Dlatego właśnie wyciąłem dwie mirabelki, żeby można było wyciągnąć jeden słupek i zrobic szerszy wjazd. Tylko że pojawił się problem. Ziemia jest zamarznieta i tego słupka chyba nie dam rady wykopać. A jakbym go nawet wykopał, to jest szansa, że jest zabetonowany od dołu :( . Nie wiem... uciąć go, czy co? Wszelkie pomysły mile widziane.

 

Wróciliśmy do domu, a pare minut temu zadzwonił K. Donald. Po walkach frakcyjnych wewnątrz Banku Kaczora Donalda ustalono, że dadzą mi 300/2.45 :D o ile założę u nich konto do obsługi tego kredytu. Przerwałem więc na chwile pisanie tego posta i konto juz jest założone :) W sumie to i tak o tym myślałem, bo to wygodniej mieć jedno konto do wszelkiego rodzaju wydatków budowlanych - raz że większa kontrola wydatków, dwa że nie będe się musiał zastanawiać jaka jest wysokość raty - domyślam się, że sami sobie pobiorą.

 

Ufff... ciężki dzień dziś był.

 

Plan na jutro - dokończymy wydawanie kasy (może kupię klej do bloczków?), o 12tej mamy geodetę, który ma wytyczyć dom, znajdziemy koparkę do wyrwania korzeni i na sobotę do zdjęcia humusu i wykopu pod fundamenty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 marca 2005

Ciąg dalszy zakupów i prac porządkowych. Whisper zostawił mnie z rana na działce, żebym wzięła się za znoszenie poucinanych drzewek i inne kobiece czynności, a sam pojechał szukać gościa z koparką i wydać resztę pieniędzy wymaganych przez bank. Koparka będzie na jutro, zapas kleju do bloczków zapewniony, a reszta poszła na zadatek na beton. Poza tym mieliśmy wizytę GEODETY, który wytyczył nam DOM.

 

http://zrobietosam.com/images/dziennik/geodeta.jpg

 

Poszło to sprawnie, chyba nawet tanio (450 zł z VATem), a w dodatku prawie identycznie z naszymi własnymi zeszłorocznymi wytyczeniami "tak dla orientacji".

 

Pan Kaczor D. dał nam znać ile kasy potrzebujemy na opłaty okołokredytowe. Opadły nam szczęki, bo wyszło tego jakieś 9500 zł. Okazało się, że załapaliśmy się na korzystne warunki w promocji, tyle tylko, że nie mówiono nic o tym, że minimalny wkład własny to 30%, a nie 20% jak nas informowano wcześniej. Musimy więc ubezpieczyć brakujący wkład, stąd te 9500 zł. Siedzimy teraz i czekamy w napięciu na telefon od Donalda, że można juz przyjść i podpisać umowę. Bo już proponował, żeby to załatwić jutro z rana, bo nie może zdobyć czyjegoś podpisu, ale uparliśmy się, że MUSIMY jeszcze dziś dostać oficjalnie ten kredyt....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak mnie te wszystkie historie kredytowe wymęczyły, ze nie mam siły nawet pisac o wczorajszym dniu. Ważne, że podpisaliśmy kredyt i to na 300/2.4%. Kaczor D. postarał się :D.

 

DOBRY KACZOR :wink:

http://www.disneyanaexchange.com/Photobin/mkt%20zzf%20golden%20birthday%20donald%20duck%20by%20marc%20delle%20limited%2060.jpg

 

Oczywiście w ostatniej chwili trzeba było jeszcze załatwiać jakies weksle, jakieś znaczki skarbowe, ważne że już jest po wszystkim. Dziś Luśka pojechała do sądu w Grójcu załatwić wpis do hipoteki, niedawno dzwoniła, że już go ma i pojedzie do Kaczora Donalda, coby uruchomić pierwszą transzę.

 

Jestem zmęczony i zadowolony że to już koniec. Chociaż gdybym wiedział, ile z tym będzie problemów, to pewnie wzięlibyśmy w BPH. Raiffeisen zawdzięcza sprzedanie mi kredytu dwóm osobom: Kaczorowi D. i mpb1971 :D Gdyby nie oni, to skończyłbym u konkurencji. PODWYŻKI DLA TYCH PAŃSTWA!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 kwietnia 2005

Pojechałam z rana do Grójca złożyć wniosek o wpis do księgi wieczystej. Wystałam się z godzinę w kolejce, ale załatwiłam. Potem z powrotem do Warszawy, a konkretnie do pana K. Donalda w celu okazania mu pokwitowań z sądu, faktur itp. Jeszcze dziś powinien wyjść przelew z pierwszą transzą :D

A potem wypad do Tarczyna, gdzie umówiłam się z Panem Kopaczem. Pan był bardzo sympatyczny i grzeczny, najpierw obejrzał co jest do zrobienia żeby dobrać odpowiedni sprzęt. Za jakiś czas wrócił Ostrówkiem i zaczął wyprawiać prawdziwe cudeńka :D Zrozumiałam wreszcie fascynację mojej 2-letniej bratanicy koparkami :wink:

 

http://zrobietosam.com/images/dziennik/kopara1.jpg

 

Pan bardzo sprawnie powyrywał pnie drzew, przeniósł je w jedno miejsce, wyrwał też razem z betonem słupek od ogrodzenia, żeby zrobić miejsce na jutrzejszy wjazd tego długiego samochodu ze stalą. Kiedy później nieśmiało zaproponował 100 zł, dałam bez namysłu, bo bardzo podobało mi się przedstawienie :) Pan przyjedzie jeszcze jutro usuwać humus, więc Whisper jak będzie chciał, to się będzie targował o cenę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 kwietnia 2005. Dzień szczególny.

Dzisiejszy dzień można podsumować najprościej tak: pojechaliśmy rano na działkę, a wieczorem wróciliśmy z budowy.

 

Ale po kolei. Jako że w okolicach 7.30-8.00 miała przyjechać stal, a koło 8.00 miała przyjechać Ekipa, parę minut przed siódmą ruszyliśmy na działkę. Po drodze dopadł nas telefon od Ekipy, która już dojechała do Tarczyna i stała dzielnie na poboczu czekając, aż ich doprowadzimy na właściwe miejsce. Doprowadziliśmy.

 

Ekipa zaczęła rozglądac się po działce, a Szef zaczął wydawać mi polecenia: 5 kilo gwoździ dwuipółcalowych, pięć trzycalowych, pięć czterocalowych i półtora metra desek calówek. Najpierw zgłupiałem, potem się delikatnie podkurzyłem w duchu - no jak to tak, dlaczego on mi każe coś przywozić. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że zaopatrzenie w materiały to moja działka... Pojechałem i kupiłem. Tak przy okazji - czy deski calówki w cenie 480 za metr sześć. to drogo? Kiedy ja kupowałem deski, Luśka przyjmowała dostawę stali. O, tak to wyglądało:

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/stal.jpg

 

Ekipa zabrała się za majsterkowanie ław drutowych, niszcząc dopiero co przywiezione drewno i gwoździe :(

 

Po jakimś czasie pojawił się nasz KierBud, a następnie odbyły się multilateralne rozmowy w gronie: KierBud, Szef, Whisper i z doskoku Luśka. Atmosfera była owocna, strony ustaliły stanowiska, wymieniono poglądy na temat oraz zaznaczono poziom podłogi.

 

Potem doczekaliśmy się Koparkowego i jego Ostrówka. Koparkowy najpierw ciągnął Ekipie druty fi 6, coby proste były, a następnie...

 

...kopnął! Była godzina 13:59.

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/pierwszy_kop.jpg

 

I wtedy właśnie uznaliśmy, że nie mamy już działki, tylko budowę w toku. Od tego czasu co kilka minut Luśka mówiła - patrz Whisper, oni budują nam dom! :)

 

Potem w celu odsapnięcia od trudów budowy oraz zintegrowania się w ramach grupy Tarczyńsko-Piaseczyńskiej udaliśmy się do Zalesia na spotkanko grupy. Było jak zwykle na takich spotkaniach miło, a Panowie Kelnerzy nie potrafią liczyć. Dla potomności tylko cytacik podczas weryfikacji rachunku:

"Kelner: - ...i jeden sok

Abromba: - Ale ja brałam dwa soki???

Kelner: - Tak, ale drugi był później"

 

Po jakichś dwóch godzinach myknęliśmy z powrotem na dz... na budowę :) i okazało się, że Monsieur Koparkowy de Ostrówek opuścił Ekipę jakąś godzinę temu, zostawając niezbyt dużą dziurę w ziemi oraz imponujących rozmiarów kupkę tego, co z tej dziury wybrał. Ale nie odchodźcie od telewizorów, Monsieur Koparkowy wróci w poniedziałek z nowym, lepszym sprzętem... O, tak wygląda miejsce na przyszły garaż (właściwie to przpomina to rozmiarami hangar lotniczy...):

 

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/garaz_1.jpg

 

Z tyłu widoczna kupka. Z prawej widoczna 1/5 Ekipy.

 

Ano właśnie. Ekipa składa się z pięciu osób, które będą zasilane Szefem "z doskoku". Szef będzie kursował między naszą budową, budową Martki i jeszcze jedną budową w Piasecznie. Pocieszające jest to, że chłopaki nie rozgrzebują kilku robót jedną ekipą, tylko jedna ekipa=jedna budowa.

 

Na koniec porozmawialiśmy sobie o umowie, której jeszcze nie podpisaliśmy, ale zrobimy to we wtorek. Zostawiamy zapis, że my płacimy 200zł od łebka za każdy dzień przestoju z powodu braku materiałów (czyli 1000zł dziennie :o ), ale dodajemy punkt mówiący o tym, że za każdy dzień opóźnienia powyżej terminu z umowy on płaci nam 1000zł... Facet trochę się zapędził chyba. Można powiedzieć, że mieliśmy małą różnicę zdań na pewne tematy i w pewnym momencie na nasze pytanie kiedy będą potrzebne bloczki fundamentowe, Szef powiedział: następnego dnia po laniu fundamentów. Troche mi szczęka opadła i mówię - ale to chyba troche za wcześnie, beton powinien zastygnąć, ale Szef szedł już po całości - będzie dobrze, nim oni postawią jedną warstwę bloczków to już zastygnie. Uciąłem sprawę dyplomatycznym "KierBud zdecyduje", po czym zmyliśmy się do domu.

 

Po drodze doszliśmy do wniosku, że albo:

1. wkurzyliśmy trochę Szefa i wzięliśmy go wcześniej na ambicję, jeśli chodzi o termin, więc jak już raz palnął głupotę, to już brnął dalej. Góral, to uparty.

2. chce zobaczyć jak dużo "skrótów" może nam wcisnąć

 

A potem postanowiliśmy, że poszczujemy go KierBudem. Szef i Ekipa jest od robienia, Kierbud jest od kierowania. Jak KierBud powie - macie, błękitne wasze kalosze, czekać, aż beton zwiąże, to oni muszą czekać. Bo to on jest KierBudem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...