Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy budowa wykańcza?


rosa

Recommended Posts

Ciekaw jestem czy mieliście kiedyś taki moment w budowie, że mieliście już wszystkiego dosyć. Ja poczułem ten moment dopiero teraz przy wykończeniach. Te wykończenia zaczęły nas wykańczać! Finansowo, fizycznie i psychicznie. A wszyscy mówią, że to najfajniejszy etap budowy!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też wykańczam dom i siebie :) Psioczę na bank od kredytu, ale to pozwoliło mi poobcinać niektóre wydatki, które od razu odpadły i nie zajmuję się tym. Chociaż wiem, że nie mam gresu na podłodze, nie będę miała ekstra kuchni (trochę żal), ale będę miała swój domek i będzie tam ciepło :) Pozdrawiam i życzę mniej wykańczania się :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie wykańcza ciągły wybór co będzie lepsze. Może nie lepsze, lecz tylko droższe? Jestem na początku, a już czekam na materiał z hurtowni. W sumie nie mnie powinno to złościć lecz moich Wykonawców.

Tak sobie myślę, że jak teraz wybiore jakiś materiał, folie, styropian to tego nie będzie widać. Ma być dobre i już. Ale nie wyobrażam sobie jak stane przed wyborem kafli, parkietu czy innych takich rzeczy na które codziennie będe patrzeć, a mogą być w sumie tandetne, tego nie ukryje albo nie wymienie tak szybko. Zdecydowanie meblowanie domu zostawiłabym komuś innemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wydawałoby się, że nabywanie nowych rzeczy tylko nieustająco cieszy i daje permanentną satysfakcję. Nic bardziej mylnego. Jak się okazuje - i przyjemne może zmęczyć. :wink:

Tak jest przynajmniej w moim przypadku (nigdy nie robiłam zakupów w takiej ilości i na okrągło przez trzy lata ).

 

Doczekać się nie mogę chwili, gdy wyzwolimy się z przyjemności kupowania!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie najbardziej wykończyły ekipy :roll: I to wcale nie dlatego, że były złe - wręcz przeciwnie, akurat z roboty wykończeniowców jestem w miarę zadowolona...

Tyle, że dopóki była budowa i na budowie byli robotnicy - to było ok. Ale jak już poczułam, że to jest dom i po MOIM DOMU pałętali się obcy ludzie - to zaczęło mnie to psychicznie dobijać :( może też zaczęło wychodzić zmęczenie po całej budowie? A jak stolarze robili drzwi wewnętrzne jak już mieszkaliśmy - to prawie histerii dostawałam :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ne pewnie, że wykańcza - psychicznie, fizycznie, nerwowo. Jeszcze jak masz pieniążki, to pół biedy, bo idziesz do sklepu, wpadną ci w oko kafelki za 200pln, wołasz pana, pokazujesz palcem, każesz załadować i idziesz dalej. Ale jak nie śmierdzisz groszem, to to jest dopiero stres! A jak się zupełnie skończą oszczędności i na bieżąco zarabia się na wykończenie, to wtedy dopiero jest zabawa. Co najpierw robimy: kostke wokół domu, meblujemy jadalnię, robimy rynny, tynkujemy elewację, robimy kominek czy może rynny? :-? To jest okropne! :evil:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rubin mój stres właśnie się zaczął przy wykańczaniu, gdy decyzje zaczęła podejmować żona! Nie chodzi o gust ale o cenę tego gustu.

Betka właśnie strach przed podjęciem słusznej decyzji, którą będzie się trawić codziennie przez długie lata to jest to!

Magdzia ja już też wykańczam z bieżących przychodów, kosztem innych być może bardziej potrzebnych rzeczy do życia. Moje kieszenie osiągnęły kształt słonia już przed wykańczaniem i być może to właśnie mnie wykańcza. Osobnym tematem są wizyty rodziny. A jak z tym u Was?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
Oczywiście że bywają trudne momenty, chwile nerwowości i zmęczenia, ale generanie budowa raczej dodaje mi skrzydeł niż je podcina. Myślę, że ogromną rolę odgrywa tu współpraca (jeśli budujecie ze swoją druga połówką ;). Nigdy nie pokłóciliśmy się z powodu budowy i mam nadzieję, że tak zostanie do końca. Jak jedno ma gorszy dzionek, to drugie podtrzymuje na duchu i tak brniemy coraz dalej i z niegasnącym zapałem i radością.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...

Nas też wykańcza wykańczanie tego co powinno było być przyjemnością.

Na rynku tyle pięknych rzeczy, chciałoby się móc posiadać kilka domów(różne style) by znaleźć miejsce na te wszystkie cuda świata...

Kredyt w banku, pożyczki u rodziny, zmęczenie budową, robotnikami, którzy są w porządku, bo kiedy widzą, że chcemy pobyć sami pakują się i idą do domu. Pytania bez odpowiedzi typu : - po co budujemy, za te pieniądze można mieć super mieszkanie w "przyzwoitym bloku", pieniądze zamienione na kupę cegieł,tynku. Siedzimy i patrzymy na to co stworzyliśmy rękami ekip budowlanych. Wracamy do mieszkania zmęczeni i zniechęceni. A tu sąsiedzi pod i obok robią remont, pod oknami domorosły mechanik samochodowy wali z zapamietaniem nawet nie wiem w co, w nocy z akademika chołota wraca wrzeszcząc na całe gardło. Zmęczeni zasypiamy z myślą o tej kupie cegieł, która da nam w przyszłości szanse na NORMALNE życie, odpoczynek, radość z posiadania tego kawałka naszej ziemi, która już teraz daje nam pyszne truskawki, poziomki, za chwilę porzeczki, CISZĘ! BRak pijaków, meneli o 2 nad ranem walących w puszki po browarze, imprez u 40- letniego kawalera z odzysku. Tylko te wachania nas wykańczają oraz zawiść . Co gorsze? Pieniądze z nieba nie spadają, do góry brzuchem nie leżymy, czasem lodówka pusta. Ale kiedyś to się skończy i zaczniemy żyć. Ale jak?

Pozdrawiam, mama :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My z małżonką budowaliśmy się szybko, dom stanął w pół roku.

 

Do wprowadzenia się szaleliśmy jak po amfie.

Zamieszkaliśmy i nagle wszystko nas dopadło.

 

Drobne wykończeniówki, jak np. zdjęcie resztek folii z okien czy montowanie oświetlenia zaczęliśmy (jeszcze nie skończyliśmy :oops: ) po 5 miesiącach mieszkania.

 

Jak na pół roku rozstałem się z forum, bo dostawałem drgawek na słowo "budowa".

Teraz jakoś człowiek dochodzi do siebie i wszystko nabiera tempa.

 

Zmęczenie psychiczne to niestety norma, ale przechodzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość tripper

skonczylem pierwsza czesc remontu mieszkania, nadaje sie ono do mieszkania, w duzym pokoju na srodku stoi lodowka, nie moge jej wyeksportowac do kuchni, bo tam jest sklad budowlany, spie na materacu od kolezanki i prawde mowiac chwilowo mam cala reszte remontu (poprawki tynku w lazience, kuchni, malowanie, wymiana drzwi, urzadzanie kuchni i tak dalej) gleboko gdzies

 

przychodze z pracy i nie chce mi sie nawet ruszyc palcem, nie wiem, jak budowa, ale remont na pewno wykancza. juz mam dosc, zwlaszcza, ze roboty zaplanowane na kolejne wakacyjne weekendy sie 'przesuwaja', bo tu slub, tu drugi, tu urodziny ojca, moje urodziny, costam w jedna albo w druga strone i tak dalej i tak dalej, az mi rece opadaja, jak stoje przed wyborem, czy polozyc tynk w lazience czy isc na slub dlugoletniej kolezanki

 

najfajniej byloby zamowic ekipe, ktora by mi te brakujace tynki polozyla, pytanie jest tylko jedno - skad wziac na nia kase ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...