rosa 13.01.2005 19:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2005 Ciekaw jestem czy mieliście kiedyś taki moment w budowie, że mieliście już wszystkiego dosyć. Ja poczułem ten moment dopiero teraz przy wykończeniach. Te wykończenia zaczęły nas wykańczać! Finansowo, fizycznie i psychicznie. A wszyscy mówią, że to najfajniejszy etap budowy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sonika 13.01.2005 19:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2005 Znam doskonale to uczucie. Ja też jestem na etapie wykańczania i też mam już wszystkiego dość!Wciąż prześladuje mnie pytanie: "czy to się wreszcie skończy"? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RHM 13.01.2005 19:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2005 Pierwsze słyszę. U nas ten etap przed nami, ale każdy ostrzegał, że najgorszy i nic przyjemnego. Dlatego boję się jak cholera...Wytrwałości. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dana15 13.01.2005 20:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2005 Ja też wykańczam dom i siebie Psioczę na bank od kredytu, ale to pozwoliło mi poobcinać niektóre wydatki, które od razu odpadły i nie zajmuję się tym. Chociaż wiem, że nie mam gresu na podłodze, nie będę miała ekstra kuchni (trochę żal), ale będę miała swój domek i będzie tam ciepło Pozdrawiam i życzę mniej wykańczania się Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mirek_gdynia 13.01.2005 20:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2005 Jak w podpisie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Betka 13.01.2005 20:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2005 Mnie wykańcza ciągły wybór co będzie lepsze. Może nie lepsze, lecz tylko droższe? Jestem na początku, a już czekam na materiał z hurtowni. W sumie nie mnie powinno to złościć lecz moich Wykonawców. Tak sobie myślę, że jak teraz wybiore jakiś materiał, folie, styropian to tego nie będzie widać. Ma być dobre i już. Ale nie wyobrażam sobie jak stane przed wyborem kafli, parkietu czy innych takich rzeczy na które codziennie będe patrzeć, a mogą być w sumie tandetne, tego nie ukryje albo nie wymienie tak szybko. Zdecydowanie meblowanie domu zostawiłabym komuś innemu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ara 13.01.2005 20:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2005 A wydawałoby się, że nabywanie nowych rzeczy tylko nieustająco cieszy i daje permanentną satysfakcję. Nic bardziej mylnego. Jak się okazuje - i przyjemne może zmęczyć. Tak jest przynajmniej w moim przypadku (nigdy nie robiłam zakupów w takiej ilości i na okrągło przez trzy lata ). Doczekać się nie mogę chwili, gdy wyzwolimy się z przyjemności kupowania! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rubin23 13.01.2005 21:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2005 Nie wiem jak to będzie na dłuższą metę,np.jak skończy się kasa ale w tej chwili nie możemy się doczekać robienia zakupów wykończeniowych(już za tydzień) Obawiam się tylko wyboru glazury,ale to powierzam żonce. Pozdrowionka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kingaa 14.01.2005 07:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2005 A mnie najbardziej wykończyły ekipy I to wcale nie dlatego, że były złe - wręcz przeciwnie, akurat z roboty wykończeniowców jestem w miarę zadowolona... Tyle, że dopóki była budowa i na budowie byli robotnicy - to było ok. Ale jak już poczułam, że to jest dom i po MOIM DOMU pałętali się obcy ludzie - to zaczęło mnie to psychicznie dobijać może też zaczęło wychodzić zmęczenie po całej budowie? A jak stolarze robili drzwi wewnętrzne jak już mieszkaliśmy - to prawie histerii dostawałam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 14.01.2005 08:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2005 Ne pewnie, że wykańcza - psychicznie, fizycznie, nerwowo. Jeszcze jak masz pieniążki, to pół biedy, bo idziesz do sklepu, wpadną ci w oko kafelki za 200pln, wołasz pana, pokazujesz palcem, każesz załadować i idziesz dalej. Ale jak nie śmierdzisz groszem, to to jest dopiero stres! A jak się zupełnie skończą oszczędności i na bieżąco zarabia się na wykończenie, to wtedy dopiero jest zabawa. Co najpierw robimy: kostke wokół domu, meblujemy jadalnię, robimy rynny, tynkujemy elewację, robimy kominek czy może rynny? To jest okropne! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rosa 14.01.2005 18:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2005 Rubin mój stres właśnie się zaczął przy wykańczaniu, gdy decyzje zaczęła podejmować żona! Nie chodzi o gust ale o cenę tego gustu.Betka właśnie strach przed podjęciem słusznej decyzji, którą będzie się trawić codziennie przez długie lata to jest to!Magdzia ja już też wykańczam z bieżących przychodów, kosztem innych być może bardziej potrzebnych rzeczy do życia. Moje kieszenie osiągnęły kształt słonia już przed wykańczaniem i być może to właśnie mnie wykańcza. Osobnym tematem są wizyty rodziny. A jak z tym u Was? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pattaya 14.01.2005 19:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2005 Mnie tam wykańcza mieszkanie w bloku.A budowa daje mi potężnego kopa.Jeszcze spojrzenie na córeczkę i DO BOJU!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
patunia 24.02.2005 18:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lutego 2005 Oczywiście że bywają trudne momenty, chwile nerwowości i zmęczenia, ale generanie budowa raczej dodaje mi skrzydeł niż je podcina. Myślę, że ogromną rolę odgrywa tu współpraca (jeśli budujecie ze swoją druga połówką . Nigdy nie pokłóciliśmy się z powodu budowy i mam nadzieję, że tak zostanie do końca. Jak jedno ma gorszy dzionek, to drugie podtrzymuje na duchu i tak brniemy coraz dalej i z niegasnącym zapałem i radością. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agawik 23.06.2005 15:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2005 trzy lata temu wykańczałam sie przy mieszkaniu , teraz zaczynam przy domu ..... ale z pełna swiadomoscia i premedytacja mam nadzieję że się opłaci .......... a nawet jestem pewna Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Cypek 23.06.2005 16:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2005 Oj wykańcza, wykańcza.A najgorzej, że jak się przeprowadzisz to następny stres bo to, bo tamto.Cały czas sporo roboty. Nie ma lekko, dopiero teraz 3 miesiace po przeprowadzce odetchnąłem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aaa 23.06.2005 19:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Czerwca 2005 Nas też wykańcza wykańczanie tego co powinno było być przyjemnością. Na rynku tyle pięknych rzeczy, chciałoby się móc posiadać kilka domów(różne style) by znaleźć miejsce na te wszystkie cuda świata... Kredyt w banku, pożyczki u rodziny, zmęczenie budową, robotnikami, którzy są w porządku, bo kiedy widzą, że chcemy pobyć sami pakują się i idą do domu. Pytania bez odpowiedzi typu : - po co budujemy, za te pieniądze można mieć super mieszkanie w "przyzwoitym bloku", pieniądze zamienione na kupę cegieł,tynku. Siedzimy i patrzymy na to co stworzyliśmy rękami ekip budowlanych. Wracamy do mieszkania zmęczeni i zniechęceni. A tu sąsiedzi pod i obok robią remont, pod oknami domorosły mechanik samochodowy wali z zapamietaniem nawet nie wiem w co, w nocy z akademika chołota wraca wrzeszcząc na całe gardło. Zmęczeni zasypiamy z myślą o tej kupie cegieł, która da nam w przyszłości szanse na NORMALNE życie, odpoczynek, radość z posiadania tego kawałka naszej ziemi, która już teraz daje nam pyszne truskawki, poziomki, za chwilę porzeczki, CISZĘ! BRak pijaków, meneli o 2 nad ranem walących w puszki po browarze, imprez u 40- letniego kawalera z odzysku. Tylko te wachania nas wykańczają oraz zawiść . Co gorsze? Pieniądze z nieba nie spadają, do góry brzuchem nie leżymy, czasem lodówka pusta. Ale kiedyś to się skończy i zaczniemy żyć. Ale jak? Pozdrawiam, mama Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anekri 24.06.2005 07:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 i ja mam obawy właśnie czekamy na kredyt, który nas wykończy na 30 lat a my w zamian wykończymy dom- mam nadzieję wcześniej powinnam się cieszyć - wybór kafli, wybór kolorów itp a ja jestem przerażona tymi ciągłymi wyborami ale cel jest - świeta u siebie w domu - więc do boju Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bard13 24.06.2005 08:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 My z małżonką budowaliśmy się szybko, dom stanął w pół roku. Do wprowadzenia się szaleliśmy jak po amfie. Zamieszkaliśmy i nagle wszystko nas dopadło. Drobne wykończeniówki, jak np. zdjęcie resztek folii z okien czy montowanie oświetlenia zaczęliśmy (jeszcze nie skończyliśmy ) po 5 miesiącach mieszkania. Jak na pół roku rozstałem się z forum, bo dostawałem drgawek na słowo "budowa". Teraz jakoś człowiek dochodzi do siebie i wszystko nabiera tempa. Zmęczenie psychiczne to niestety norma, ale przechodzi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anekri 24.06.2005 10:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 zazdroszcze my budujemy drugi rok i chciałoby się już mieszkać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość tripper 24.06.2005 12:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Czerwca 2005 skonczylem pierwsza czesc remontu mieszkania, nadaje sie ono do mieszkania, w duzym pokoju na srodku stoi lodowka, nie moge jej wyeksportowac do kuchni, bo tam jest sklad budowlany, spie na materacu od kolezanki i prawde mowiac chwilowo mam cala reszte remontu (poprawki tynku w lazience, kuchni, malowanie, wymiana drzwi, urzadzanie kuchni i tak dalej) gleboko gdzies przychodze z pracy i nie chce mi sie nawet ruszyc palcem, nie wiem, jak budowa, ale remont na pewno wykancza. juz mam dosc, zwlaszcza, ze roboty zaplanowane na kolejne wakacyjne weekendy sie 'przesuwaja', bo tu slub, tu drugi, tu urodziny ojca, moje urodziny, costam w jedna albo w druga strone i tak dalej i tak dalej, az mi rece opadaja, jak stoje przed wyborem, czy polozyc tynk w lazience czy isc na slub dlugoletniej kolezanki najfajniej byloby zamowic ekipe, ktora by mi te brakujace tynki polozyla, pytanie jest tylko jedno - skad wziac na nia kase Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.