Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

A może grupa ludzi mieszkających na wsi ?


Recommended Posts

  • 3 weeks później...
  • Odpowiedzi 680
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Nareszcie jakiś odzew :D co do ruchu na powietrzu to niestety maluszek nie pozwala(6 miesięcy) a pasowałoby oj pasowało :oops: po góreczkach troszkę pozasuwać :wink:

Dzieciom zimno nie szkodzi.

Ja swoje dzieci woziłam na spacerki (ok 4 godziny w ciągu dnia w sumie) na mrozie! Dzieci spały pod warunkiem że wózek jechal po wertepach, więc nie było mowy o czytaniu "pani domu" na ławce, ale za to zrzucałam za każdym razem po ok 15 kg w 2-3 miesiące

Mróz bywał ostry, przy -8 st c już ograniczałam spacery, ale ... na Syberii też dzieci żyją ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieciom zimno nie szkodzi.

Ja swoje dzieci woziłam na spacerki (ok 4 godziny w ciągu dnia w sumie) na mrozie! Dzieci spały pod warunkiem że wózek jechal po wertepach, więc nie było mowy o czytaniu "pani domu" na ławce, ale za to zrzucałam za każdym razem po ok 15 kg w 2-3 miesiące

Mróz bywał ostry, przy -8 st c już ograniczałam spacery, ale ... na Syberii też dzieci żyją ...

 

Niestety mały do pół roku nam nie chorował potem jak się zaczęło to końca nie było widać jak nie jakaś infekcja to kaszel to znowu katar :evil: ale już jesteśmy na finiszu walki z katarem więc będziemy mogli wznowić spacerki, uwielbiam moją wieś o tej porze roku ze śniegiem i mrozem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fajny watek :) ja od trzech lat mieszkam na wsi....to znaczy od wsi 2 km od wsi wlasciwej, na kolonii za laem:) dosc daleko do cywilizacji

 

2 km polnej drogi czasem nie do przebycia dla posiadaczy aut osobowych ;)

 

mieszkamy u Tesciowej, ale od wiosny rusza budowa naszego domu...ku przerazeniu wszystkich "na takim zadupiu". Rodzina oferowala nam dzialki blizej ludzi, ale ja nie zamienie swojego swietego spokoju za nic :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za świętym spokojem ja też głosuję na dwie ręce, nasz domek też powstaje jako ostatni, sąsiadów mamy tylko z jednej strony, w dodatku to rodzina, nikt nie będzie mi zaglądał w okna, mogę robić co mi się podoba :roll: mam nadzieję, że długo długo nikt nie wybuduje się obok :Dtylko asfalt mamy prawie pod sam dom :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Witam wszystkich Wiosmenów i Wioswomen. Nawet nie wiedziałam że jest taki fajny wątek. Ja mam nadzieję wkrótce dołączyć do zacnego grona mieszkańców wiosek i wsi, pozostając jednak jedną nogą w mieście. Praca, szkoła itp. pozostanie po staremu, przez co konieczne będą dojazdy. Na szczęście niedaleko, bo do miasta będę miała 10 km. Nie mogę się już doczekać, zwłaszcza teraz gdy po stopnieniu śniegu wszędzie na osiedlowych trawnikach ukazała się inwazja psich kup. Muszę dzieci za rękę na spacerze trzymać, żeby na trawnik nie weszły, bo co pół metra mina. Koszmar. Ja się raczej nie obawiam wyprowadzki na wieś, ale moi rodzice są dosłownie zrozpaczeni. Najbardziej martwią się, że wnuki na tym stracą. Tłumaczymy im, że oboje mamy samochody i dzieci będziemy wozić, a jak będą starsze to są przecież busy (w najgorszym wypadku). To tylko 10 km.

Ciekawe, czy ktoś jeszcze miał takie problemy, że jego rodzice nie mogli się pogodzić z wyprowadzką na wieś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wprost pięknie! Ciekawe ile takich dusiek codziennie korkuje drogi wylotowe z miast. W ostatnich latach zatłoczenie wzrosło wręcz lawinowo. Jazda w godzinach szczytu to jakiś koszmar. Widać, że współczesne "wiejskie" życie to nawet kilka godzin spędzają na dojazdach w żółwim tempie (w stresie i hałasie).

Wcale nie dziwią mnie wyniki badań na temat jakości życia w amerykańskich miastach. Okazuje się, że ludzie mieszkający na przedmieściach statystycznie żyją krócej, niż ci z centrów aglomeracji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi przykro, ale na działkę w mieście nie było mnie stać. Myślę, że większość osób budujących się coraz dalej od granic dużych miast zdecydowało się na to właśnie ze względu na ceny ziemi w miastach.

Jeśli w przyszłości będzie jakaś bardziej sprawna (częsta i punktualna) komunikacja publiczna pomiędzy moją wsią a miastem, w którym pracuję to nie ma sprawy, zrezygnuję z samochodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rob***
Witam wszystkich Wiosmenów i Wioswomen. Nawet nie wiedziałam że jest taki fajny wątek. Ja mam nadzieję wkrótce dołączyć do zacnego grona mieszkańców wiosek i wsi, pozostając jednak jedną nogą w mieście. Praca, szkoła itp. pozostanie po staremu, przez co konieczne będą dojazdy. Na szczęście niedaleko, bo do miasta będę miała 10 km. Nie mogę się już doczekać, zwłaszcza teraz gdy po stopnieniu śniegu wszędzie na osiedlowych trawnikach ukazała się inwazja psich kup. Muszę dzieci za rękę na spacerze trzymać, żeby na trawnik nie weszły, bo co pół metra mina. Koszmar. Ja się raczej nie obawiam wyprowadzki na wieś, ale moi rodzice są dosłownie zrozpaczeni. Najbardziej martwią się, że wnuki na tym stracą. Tłumaczymy im, że oboje mamy samochody i dzieci będziemy wozić, a jak będą starsze to są przecież busy (w najgorszym wypadku). To tylko 10 km.

Ciekawe, czy ktoś jeszcze miał takie problemy, że jego rodzice nie mogli się pogodzić z wyprowadzką na wieś.

 

 

Racja jest jak zwykle po obu stronach. Miasto to wygoda, centrum, sklepy media, szkoły na miejscu etc. ale również życie w blokowisku, w "zaszczanych" klatkach schodowych, na trawnikach pełno psich gówien, blokersi, hałas pod oknem, etc.

Za wsią przemawia spokój, cisza, powietrze, widoki, ale również wiecznie szczekające psy, czasem smród gospodarski czy z palenia opon, kiepskie drogi, najczęściej słabe oświetlenie, "brak"zaopatrzenia, a przy małych dzieciach to podwójny kłopot. Z tym wożeniem na dwa samochody, to już po miesiącu Ci bokiem wyjdzie, bo jak dzieci zaczną się uczyć, to będzie młyn- zawieź do szkoły, przywieź do domu, zawieź na kółko, język, zajęcia dodatkowe, przywieź, aha, zawieź do koleżanki/kolegi, zaczekać, odwieź, aha zeszyt kupić, a w międzyczasie praca, dom zakupy, pranie, gotowanie, swoje inne sprawy...i doba za krótka. Kiedy już dzieci śpią o 23.00 masz chwilę czasu dla siebie, ale niewiele, bo o 6.00 trzeba wstać i i z powrotem szkoła, praca, zakupy, zawieź, przywieź, etc.

 

Ja mam dzieci w wieku szkolnym, ale dopóki nie wyjdą z gimnazjów, nie ruszę się na wieś, nie chcę im utrudniać życia. Mieszkam na obrzeżach małego miasta, ale wszędzie trzeba dojechać, niby się przyzwyczaiłem, ale to raczej mus.

 

pozdrawiam Robert

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że nie będzie tak źle z tymi dojazdami. Ze swojej budowy do pracy jadę 20 minut, a ponieważ pracuję w szkole, to dzieci po prostu będę zabierać ze sobą, bo już za chwilę będą chodziły do tej szkoły. Biorąc pod uwagę że z obecnego mieszkania jadę 15 minut do pracy (5 km bliżej, tyle że przez miasto), to specjalnie niewiele się zmieni. Problemem mogą być zajęcia dodatkowe, które będą się odbywać po 16.00. Jeśli dzieci będą chodziły na takie zajęcia, to jakoś to trzeba będzie organizować. Trudno. Zakupy też trzeba będzie dobrze planować, bo w okolicy budowy są dwa sklepiki, ale raczej słabo zaopatrzone. Po drodze z pracy jest jednak spory market.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mozna sie przyzwyczaic i do zakupow i do jezdzenia... ja do cywilizowanego sklepu mam 30km, fakt ze Maz w iesciejest codziennie (praca) a i ja brdzo czesto...czasem fajnie byloby lezac sobie w lozku zamowic pize z dostawa do domu..ale wiosna i latem uroki mieszkania na zadupiu przewazaja nad niedogodnosciami (tak mowi dopokisie wblocie nie zagrzebie :D a droga u nas nieciekawa sie zrobila)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech ja caly czas jestem rozdarta miedzy miastem a wsia.

 

Oczywiscie jedyny sposob na dzialke i dom to sie wyniesc i nie mam zadnych oporow przed codziennym dojezdzaniem bo wies o ktorej myslimy to tylko ok 5km od Szczecina.

 

To czym sie martwie tymi przenosinami na wies - to wlasnie dzieci.

Po pierwsze obawiam sie jakosci szkol, a takze wszelkich zajec dodatkowych itd.

Prawdopodobnie zdecydowalabym sie wiec na szkole w miescie. Niestety, zabrac dziecko do przedszkola/szkoly i odebrac moznaby jeszcze w miare dopasowac do pracy ale faktycznie zajecia pozalekcyjne - no i wizyty u kolezanek/ kolegow - to dodatkowy klopot.

Czy macie dzieci w wieku szkolnym i jesli tak, jak sobie z tym radzicie?

 

pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Witam, ja też od 2 mcy ze wsi. Dzieci mam w wieku szkolno-gimnazjalnym. Syn, jak zobaczył kury na drodze, to zakrzyknął, że on tu nikogo nie zaprosi, bo zarobi na ksywkę - wieśmen! Teraz mu przeszło i zaprasza, nawet z noclegiem. Do szkoły i na zajęcia dodatkowe wozimy, co jest jednak kłopotliwe. Wozimy jak możemy, bo dojazd do domu ze szkoły wymaga dwóch środków lokomocji, niestety. Nie da się tego tak zgrać, żeby zdążyli do szkoły na 8.00, musieliby wyjść przed szóstą z domu. To jest 8 km, ale i autobus i pociąg lub 2 autobusy. Od września planujemy zmianę szkół i lokalizacji zajęć dodatkowych, będzie tylko autobus lub godzinka pieszo :D. Koledzy i koleżanki jakoś docierają wykorzystując rodziców lub środki lokomocji, dają radę. Generalnie to powiem, że wszystko jest do przejścia, ale widzę dwa problemy - do drogi głównej muszę się przekopać lub prześlizgać na lodzie lub błocie i robota jako kierowca dzieci. Zobaczymy jak będzie po zmianach od września. Dodam, że też należę do osób korkujących drogi dojazdowe do miasta :lol:.Przez to wyjeżdżam z domeczku o 6.20 :( .... Mimo w/w jest mi dobrze na wsi i nie wróciłabym do miasta.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to i ja dołączam do wioskowych ludków :)

My z żoną tak etapami, najpierw z samego centrum Krakowa do Wieliczki - dla nas z dziada pradziada krakusów to już był koniec świata. Tam przystanek 7-dmio letni i teraz zupełna wiocha. Moja 9 letnia córa wrzeszczała tata patrz żywa krowa !!!!.

Obawialiśmy się jak się mała zaaklimatyzuje ale jest OK. Jak po mieszkaniu już tak ze 3 miesiące pojechalismy do Krakowa, akurat przechodziliśmy obok starych włości to mała nadziwić się nie mogła że można tu mieszkać, padło pytanie a gdzie ja się tu na polu bawiłam? - odpowiedź nigdzie, siedziałaś w większości na balkonie. A ten smród z bram kamienic brrrrrr.

 

A teraz :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...