grave 20.10.2009 12:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2009 Do pana Zdzicha Kwiatkowskiego, który od dłuższego czasu nie opłacał rachunków za gaz, przyszło upomnienie w dość ostrym tonie, podpisane przez kierownika działu windykacji Zakładu Gazowniczego. Pan Zdzich wziął kartkę papieru, usiadł przy biurku i odpisał co następuje: Szanowny Panie, pragnę Pana poinformować, iż raz na miesiąc gdy otrzymuję rentę, zbieram wszystkie rachunki dotyczące opłat za mieszkanie i resztę mediów. Wrzucam je do dużego dzbana, mieszam i losuję trzy, z którymi idę na pocztę i opłacam. Jeżeli pańska Instytucja pozwoli sobie choćby jeszcze raz przysłać do mnie list utrzymany w podobnym tonie, to jej faktury na rok zostaną wykluczone z loterii. Z poważaniem Zdzisław Kwiatkowski jestem rozwalony po prostu tą loterią... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
satinkaa 20.10.2009 14:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2009 dobre List do Towarzystwa Ubezpieczeniowego Szanowni Państwo! W raporcie z wypadku jako przyczynę wypadku podałem: "próba samodzielnego wykonania pracy". W liście stwierdzili Państwo, że powinienem podać pełniejsze wyjaśnienie. Sądzę, że poniższe szczegóły będą wystarczające. Jestem z zawodu murarzem. W dniu wypadku pracowałem sam na dachu nowego, trzypiętrowego budynku. Kiedy zakończyłem pracę, stwierdziłem, że mam ponad 150 kilogramów cegieł porozrzucanych wokoło. Zdecydowałem nie znosić ich na dół pojedynczo, lecz spuścić je na dół w beczce, używając liny na bloku przytwierdzonym do ściany na trzecim piętrze budynku. Po zabezpieczeniu liny na dole wszedłem na dach i zawiesiłem na niej beczkę załadowaną cegłami. Potem zszedłem na dół i odwiązałem linę, a następnie, trzymając ją mocno, zacząłem powoli opuszczać 150-kilowy ciężar. W raporcie o wypadku napisałem, że ważę 80 kilogramów. Możecie sobie Państwo wyobrazić, jak duże było moje zaskoczenie nagłym szarpnięciem do góry - strąciłem orientację, nie puściłem jednak liny. Nie muszę dodawać, że ruszyłem do góry w raczej szybkim tempie, po ścianie budynku. W połowie drugiego piętra spotkałem się z opadającą beczką - to tłumaczy pękniętą czaszkę oraz złamany obojczyk. Zwolniłem trochę z powodu beczki, ale kontynuowałem gwałtowne wciąganie, nie zatrzymując się, aż kostki mojej prawej ręki nie weszły w blok. Na szczęście pozostałem przytomny i byłem w stanie nadal trzymać mocno linę pomimo bólu i ran. W tym samym czasie beczka z cegłami uderzyła o ziemię. W wyniku uderzenia jej dno pękło, a zawartość wypadła. Pozbawiona cegieł beczka ważyła już tylko 25 kilogramów. Przypominam, że ja ważę 80 kilogramów, więc w tej sytuacji zacząłem gwałtownie spadać, i w połowie drugiego piętra ponownie spotkałem się z beczką, która tym razem wznosiła się do góry. W efekcie mam pęknięte kostki i rany szarpane nóg. Spotkanie to opóźniło mój upadek na tyle, że odniosłem mniej obrażeń przy upadku na stos cegieł - złamane tylko trzy żebra. Z przykrością muszę stwierdzić, że gdy leżałem obolały na cegłach, nie mogłem wstać, ani się poruszać, a ponadto przestałem trzeźwo myśleć i puściłem linę. Pusta beczka ważąca więcej niż lina, spadła na dół i połamała mi nogi. Mam nadzieję, że udzieliłem Państwu wyczerpujących odpowiedzi potrzebnych do zakończenia postępowania w mojej sprawie. Teraz już Państwo zapewne rozumieją, w jakich okolicznościach wydarzył się mój wypadek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ya 20.10.2009 20:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2009 Do pana Zdzicha Kwiatkowskiego, który od dłuższego czasu nie opłacał rachunków za gaz, przyszło upomnienie w dość ostrym tonie, podpisane przez kierownika działu windykacji Zakładu Gazowniczego. Pan Zdzich wziął kartkę papieru, usiadł przy biurku i odpisał co następuje: Szanowny Panie, pragnę Pana poinformować, iż raz na miesiąc gdy otrzymuję rentę, zbieram wszystkie rachunki dotyczące opłat za mieszkanie i resztę mediów. Wrzucam je do dużego dzbana, mieszam i losuję trzy, z którymi idę na pocztę i opłacam. Jeżeli pańska Instytucja pozwoli sobie choćby jeszcze raz przysłać do mnie list utrzymany w podobnym tonie, to jej faktury na rok zostaną wykluczone z loterii. Z poważaniem Zdzisław Kwiatkowski jestem rozwalony po prostu tą loterią... Jest jeszcze do tego ciąg dalszy: W odpowiedzi Gazownia informuje: Informujemy, iż w przypadku braku wpłaty w terminie 14 dni od daty niniejszego pisma kartka z Pańskim nazwiskiem zostanie wrzucona do komory maszyny losującej, a następnie Pańskie nazwisko zostanie wylosowane. Głównymi nagrodami są: 1. Przerwanie dostaw gazu 2. Przerwanie dostaw renty 3. Wycieczka do najbliższego miejscowego Sądu Rejonowego 4. Wizyta miłych Panów z działu Windykacji, tudzież wizyta Komornika Sądowego. Zapraszamy do wzięcia udziału w loterii... Bez pozdrowień. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ya 20.10.2009 20:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Października 2009 Facet nie zatrzymał się na stopie tylko zwolnił do 10 km/h. Zatrzymuje go policjant i mówi:- Psze pana mandat 200 PLN, nie zatrzymał się pan przed znakiem STOP.A facet na to:- No ale zwolniłem. W końcu co to za różnica?- Wie pan co, jak pan chce, to ja mogę panu wytłumaczyć różnicę pomiędzy zwolnić a zatrzymać i mandat anulujemy.- To niech pan wytłumaczy.Na to policjant rzucił faceta na maskę i z całej siły zaczyna go młócić pałą po plecach aż pała jęczała. Po dwóch minutach, gdy facet miał dość, policjant pyta się go:- No to co, mam teraz zwolnić czy się zatrzymać? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 21.10.2009 17:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2009 Siedzi sobie gość na rybach, w pewnym momencie ma branie.Wyciąga, a tam taka niewielka złota rybka.Przyjrzał się jej i stwierdził, że taka malizną to on sobie głowy nie będzie zawracał i juz chce ja wrzucić do wody, gdy nagle rybka się odzywa:- Czekaj! Ja jestem złota rybka i spełnię Twoje życzenie.- Wiesz co, ale ja juz mam wszystko o czym można tylko marzyć, więc dzięki, ale wrzucę Cię do wody.- Nie, tak nie może być, tradycji musi stać się zadość.Słuchaj postawię Ci taka chatę, że ludzie w promieniu 100 km będą Ci zazdrościć.- Kiedy ja juz mam taka chatę!- No to dam Ci brykę jakiej nikt w Polsce nie ma.- Tez juz mam taką!Rybka chwile się zastanawia i pyta:- A jak z Twoim życiem seksualnym, tzn. jak często to robisz?- Ze dwa razy w tygodniu.- To ja Ci załatwię, że będziesz miał dwa razy dziennie!- Eee tam, księdzu nie wypada... ...........................................Para zgłosiła się do seksuologa.Mąż poskarżył się lekarzowi z dziwnej dolegliwości.- Wie pan, panie doktorze, kiedy kocham się z żoną po raz pierwszy, jestem rozpalony i pocę się. Natomiast kiedy kocham się z żoną po raz drugi, jest mi bardzo zimno.Lekarz zaskoczony zbadał pacjenta, ale nie znalazł przyczyn tego niecodziennego schorzenia.Postanowił więc porozmawiać z żoną.- Proszę pani, pani mąż skarży się, że kiedy kocha się z panią po raz pierwszy jest mu bardzo gorąco, a kiedy robi to po raz drugi, marznie. Czy może pani to wytłumaczyć?- Oczywiście, panie doktorze. Pierwszy raz robimy to przeważnie w czerwcu, drugi w grudniu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hartwig 21.10.2009 20:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Października 2009 1+1=69 Kobieto, siedmiokrotne zbliżenie może dać ci tylko luneta... - Jak się nazywa człowiek, który nie rozróżnia kolorów?- Daltonista.- A jak się nazywa człowiek, który rozróżnia kolory?- Rasista. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 22.10.2009 09:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2009 Za górami, za lasami żyła sobie piękna, niezależna, pewna siebie księżniczka. Pewnego razu natrafiła na żabę siedzącą na kamieniu i przyglądającą się brzegom nieskazitelnie czystego stawu w pobliżu jej zamku. Żaba wskoczyła księżniczce na kolana i powiedziała:- Piękna Pani, byłem przystojnym księciem, aż pewnego razu zła wiedźma rzuciła na mnie urok. Jednakże jeden Twój pocałunek wystarczy abym znów stał się młodym, żwawym księciem, jakim byłem przedtem. Wtedy, moja słodka, weźmiemy ślub i będziemy razem z moją matką gospodarować w tym zamku. Tam będziesz przygotowywać mi posiłki, prać moje ubranie, rodzić mi dzieci, i będziemy żyli długo i szczęśliwie... Tego wieczoru, przygotowując kolację, przyprawiając ją białym winem i sosem śmietanowo-cebulowym, księżniczka chichocząc cichutko pomyślała:- No, kurwa, nie sądzę... i dalej przewracała skwierczące na patelni żabie udka w panierce.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 22.10.2009 09:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2009 Mąż pracujący za granicą napisał do żony:Kochanie, nie mogę wysłać ci wypłaty w tym miesiącu, więc przesyłam 100całusów..Jesteś moim skarbem.Twój mąż - Maniek Jego żona odpowiedziała:Mój najukochańszy,Dziękuję za 100 całusów, poniżej jest lista kosztów...1. Mleczarz zgodził się dostarczać mleko przez miesiąc za 2 całusy.2. Elektryk zgodził się dopiero po 7 całusach.3. Właściciel wynajmowanego przez nas mieszkania przychodzi.codziennie po 2 lub 3 całusy w zamian za koszt wynajmu.4. Właściciel sklepu nie zgodził się wyłącznie na całusy, więcdałam mu jeszcze inne rzeczy..5. Inne wydatki - 40 całusów. Nie martw się o mnie, mam jeszcze 35 całusów i mam nadzieję, że tomi wystarczy do końca miesiąca. A jak zabraknie to mam przecieżjeszcze zupełnie niezłą dupę w zanadrzu. Daj proszę znać jak mam planować następny miesiąc!!!Twoja najdroższa - Jola Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
satinkaa 22.10.2009 10:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2009 Kochany Stanisławie. Od kiedy pamiętam, że nie umiesz czytać za szybko, staram się pisać bardzo wolno... Nie poznasz Domu, kiedy wrócisz... przenieśliśmy się. Mięliśmy wiele kłopotów z przeprowadzką, przede wszystkim z łóżkiem. Taksówkarz nie pozwolił nam je wpakować do taxi... ponieważ Twój ojciec na nim siedział... jak już jesteśmy przy ojcu... dostał on nową pracę! Ma pod sobą 500 osób! Ścina trawę na miejscowym cmentarzu... W nowym domu mamy pralkę, ale nie chodzi ona za dobrze... Kilka dni temu włożyłam do niej 4 ojca koszule... po godzinie wyciągnęłam 4 sweterki dla wnuków, a koszul dotąd nie znalazłam... Wczoraj, Twój młodszy brat przyszedł ze szkoły z płaczem. Wygląda na to, że wszyscy w jego klasie mają nowe ubrania, a nas niestety jak wiesz nie stać..., ale zdecydowaliśmy, że kupimy mu nowy kapelusz i będzie stał przy oknie jak jego koledzy będą przechodzić... Maria urodziła dziecko dziś rano, ale nie słyszałam czy to chłopiec czy dziewczynka, więc nie wiem czy zostałeś wujem czy ciotką... Wuj Michał topił się kilka dni temu w jednym z tych ogromnych zbiorników ze spirytusem w tej wielkiej fabryce. Czterech jego kumpli wskoczyło, aby go ratować, ale bronił się dzielnie! Spaliliśmy jego ciało, i płomień nie gasł przez 3 dni... Twój ojciec nie wypił wiele w czasie Świąt. Do butelki po spirytusie wlałam litr oleju napędowego i jechał na tym aż do Nowego Roku. Poszedł on także ze mną do lekarza w ostatni czwartek. Lekarz wsadził mi do ust taką małą szklaną rurkę i kazał trzymać przez 5 minut. Twój ojciec zaoferował się kupić rurkę za całą swoją roczną wypłatę. Kochająca Cię Matka. PS.Chciałam wysłać Ci trochę pieniędzy, ale już niestety zakleiłam kopertę... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hartwig 22.10.2009 16:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2009 W sklepie:- Jest wódka?- A jest osiemnaście ukończone?- A jest koncesja?- Oj masz, zażartować nie można... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 22.10.2009 18:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2009 Podczas wycieczki do ZOO mały chłopczyk pokazując na wybieg pyta:- Mamo co konikowi wisi pod brzuchem?- To jest syneczku chuj, którym konik pierdoli inne koniki jak mu się chce ruchać, ale nie pokazuj paluszkiem bo to nie jest kulturalnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 22.10.2009 18:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2009 Leci sobie duży pasażerski samolot. Spokojnie, bez ciśnień, pogoda ładna. Nagle podlatuje do niego wojskowy F16, którego pilotowi straszliwie sie nudzi i zaczyna wkurwiać pilota dużej maszyny. Przelatuje nad nim, pod nim, jakieś beczki, korkociągi w niebezpiecznej odległości itp. Przy czym cały czas szydzi z pilota samolotu pasażerskiego:- Czym ty latasz? Stodołą? Patrz na to gościu. Zrobisz tak? Nie zrobisz! Mam lepszy samolot i nie ma czegoś takiego co potrafisz ty i twoja maszyna, czego ja bym nie zrobił milion razy lepiej!Koleś w pasażerce coraz bardziej wnerwiony po którejś tam sugestii by się żołnierzyk odstosunkował w końcu proponuje:- Oki deltatangocharlie coś tam. Teraz wykonam taki myk ale jak go nie powtórzysz - na dole stawiasz kolację, panienki i na kadłubie swojego "odkurzacza" piszesz: JESTEM ZŁOMEM. Umowa?- Dawaj misiu. Nie ma takiej opcji żebyś wygrał więc to Ty napiszesz to na swoim kadłubie i wódeczka, panienki itp. na Twój koszt!- Uwaga zaczynam, to się nieco odsuń!Pilot F16 czeka. Mija pół minuty, pułap ten sam, prędkość ta sama, nic się nie zmienia. Mija minuta, dalej nic. W końcu pilot pasażerskiego odzywa się w słuchawce:- Dobra skończyłem.- A co to kufa miało niby być?!?- Byłem się odlać...... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agacka1719499039 23.10.2009 09:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2009 Turysta pyta bacę:- Baco, głęboki ten staw?- Nie.Więc turysta wszedł się wykąpać i się utopił. A baca cichutko mówi:- Kacce to było ino do sksydeł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 23.10.2009 10:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2009 Siedzi mąż przy stole. Trzyma w ręku słonecznik, obrywa płatki i szepcze: standard... anal... oral... standard... anal... oral...Żona przechodząc obok słysząc męża pyta:- Stasiu...., co Ty robisz?- Wróżę sobie, kochanie, co mnie dziś spotka w nocy!- Chyba Ci na starość odbiło!! - kiwa głową z politowaniem i odchodzi do kuchni.Mąż odwraca się plecami do kuchni, wyciąga drugi słonecznik, obrywa płatki i szepcze jeszcze ciszej:- Kasia... Marta... Eliza... Kasia... Marta... Eliza... P.S. Mam nadzieję że nie obrażam piękniejszej części Forumowiczek swoimi "żarcikami" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 23.10.2009 10:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2009 Pan Bóg rozdaje przykazania... trafił do Polaków:- Daję wam przykazanie....- Jakie?- Nie kradnij...- NIE CHCEMY!!!!!!Pan Bóg wzruszył ramionami i poszedł dalej. Spotkał Holendrów.- Daję wam przykazanie....- Jakie?- Nie cudzołóż.....- NIE CHCEMY!!!!!!Pan Bóg wzruszył ramionami i poszedł dalej. Spotkał Żydów- Daję wam przykazanie....- Za ile?- Za darmo.- Dawaj dziesięć..... .........................********************............................. Jeszcze dziś wiele osób pisze ręcznie cyfrę 7 z pozioma kreską w połowiewysokości. Kreska ta zaniknęła w większości stylów pisma maszynowego ikomputerowego. Ale czy wiecie, dlaczego ta kreska przetrwała do naszychczasów? Trzeba powrócić do czasów biblijnych, kiedy to Mojżesz wspiął się nagore Synaj. Gdy zostało mu podyktowane 10 przykazań, zszedł do swego ludu i zaczął odczytywać im donośnym głosem każde przykazanie. Gdy doszedł do siódmego odczytał: "Nie będziesz pożądał żony bliźniego swego", na co ztłumu odezwały się liczne glosy: "Skreśl siódemkę, skreśl siódemkę!"... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
satinkaa 23.10.2009 11:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2009 Ordynator przechodzi korytarzem szpitalnym i nagle słyszy dobiegające z dyżurki pielęgniarek odgłosy libacji.Zaciekawiony zagląda do środka i widzi obłoki dymu papierosowego, kieliszki i rozbawiony personel.- Co to ma znaczyć ! Pijaństwo w pracy ???- Jest powód panie profesorze, jest powód - odpowiada jeden z asystentów. Siostra Kasia nie jest w ciąży ...- Aaaaa to i ja się napiję.... Na drzwiach Kowalskiego pojawiła się intrygująca sąsiadów wizytówka: "ins. Kowalski".Wreszcie jeden z sąsiadów ów nie wytrzymał i mówi: panie Kowalski inżynier pisze się w skrócie "inż." a nie "insz."Ale jo nie jest inżynier ino insztalator Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Norberto88 23.10.2009 13:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2009 Co to jest? Wisi u żyrandolu i grozi? Żarówka firmy OSRAM. Hah. A oprócz tego. Dziala wam ten link z kawalami? Jeszcze wczoraj mi dzialal, a dzis nie, prosze odp. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 23.10.2009 14:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2009 Co to jest? Wisi u żyrandolu i grozi? Żarówka firmy OSRAM. Hah. A oprócz tego. Dziala wam ten link z kawalami? Jeszcze wczoraj mi dzialal, a dzis nie, prosze odp. Jak widać działa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 23.10.2009 14:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2009 Przychodzi okres wiosenny. Misie budzą się w gawrze. Stwierdzają, że niedźwiedzice jeszcze śpią, a że są gentelmenami więc ich nie budzą. Ale jak to chłopy po tak długim życiu w celibacie postanawiają, iż trzeba coś wymyśleć. A więc zaczynają to robić między sobą. W pewnym momencie wpada zając i otwiera oczy ze zdumienia. Po chwili ucieka w las. Jeden misio mówi do drugiego: - Jesteś szybszy i złap tego pierd**lonego zająca bo to jest największy plotkarz w lesie. Misio goni zająca przez las. W pewnym momencie zajączek wpada do jeziora. Misio wkłada swoją ogromną łapę i go szuka. Po chwili wyciąga bobra i go pyta: - Nie widziałeś może zająca.Na to bóbr: - Utonął, ty pedale. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 23.10.2009 14:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2009 Gość przyszedł na targ w celu zakupienia owoców. I tak się rozgląda i widzi jeden stragan, który prowadził Chińczyk, ale nikt u niego nie kupował, więc facet z lekką dozą nieśmiałości tak się kręcił koło tego straganu i kręcił... W końcu Chińczyk go przyuważył, jak tak krąży i z uśmiechem na twarzy, wykrzykuje:- Cio podać?! Cio podać?!A facet: - A bo ja chciałbym kupić pomarańczy...Na co Chińczyk pokazuje mu, żeby zaczekał, odwraca się i cośtam majtruje chwilę, po czym podaje mu... jabłko.- Ale to jest przecież jabłko, a nie pomarańcza - mówi gość i już chce odchodzić wkurzony. Na co Chińczyk:- Skośtować! Skośtować! - facet gryzie i faktycznie, czuje smak pomarańczy... Z lekka skonfundowany, mówi do sprzedawcy, że jeszcze by chciał kilo bananów. Na co Chińczyk znowu się obraca i znowu coś tam wyczynia tajemniczego, po czym odwraca się do klienta i znowu podaje mu jabłko...- Ale to jest jabłko znowu! - A Chińczyk: - Skośtować! Skośtować!Facet robi gryza, i tym razem czuje smak banana. "Niesamowite!" myśli sobie i postanowił cwanie podejść Chińczyka i mówi mu:- Bo ja to chciałby jeszcze kupić taki owoc, który smakuje jak cipka... - i ku swojemu zdziwieniu obserwuje Chińczyka, który niezrażony po raz kolejny odwraca się odczyniając swoje czary, po czym podaje mu oczywiście jabłko. Facet wgryza się w miąższ, po czym potwornie się krzywiąc, wykrztusza:- Ale to smakuje jak gówno! Na co Chińczyk:- Odwrócić! Odwrócić...! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.