joola 15.02.2010 16:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lutego 2010 Miłośniczki i miłośnicy kotów poczytajcie sobie. Pisownia oryginalna oczywiście. Czy ta historia może być prawdziwa? Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów. Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał - a wtedy wiadomo - wąż. Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut - oż kurwa, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. Kurwa, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek. Lecę kurwa na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale chuj, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, kurwa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to chuj, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje. Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni chuja, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem. Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już. Ja pierdolę. Kurwa, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa, mam w aucie, chujowa, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości. Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpierdolił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, kurwa, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w chuj, pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje. Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. Kurwa, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - kurwa, ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja, to go musi wygonić albo utopić. Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą. Kurwa mać, urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w chuj - jak się to gdzieś przytka, to będę miał przejebane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel. Wchodzę - a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on kurwa wyszedł, którędy? Ano kurwa wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje. Straty: zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy - poszedł w chuj, latarka - w chuj, pogrzebacz w chuj. Afera na ulicy jak chuj. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
alibabka 16.02.2010 17:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2010 - Mamo! Muszę iść do szkoły?- Jak zawsze synku. Łopatkę masz w pokoju. http://pobierak.jeja.pl/images/a/1/2/2959.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Margoth1719503976 16.02.2010 19:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2010 joola, jeśli to naprawdę przeżyłeś, to jesteś gość! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joola 16.02.2010 20:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2010 joola, jeśli to naprawdę przeżyłeś, to jesteś gość! Nieeee, to nie moja historia dostałam ją e-mailem od kumpeli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Margoth1719503976 17.02.2010 07:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 joola, jeśli to naprawdę przeżyłeś, to jesteś gość! Nieeee, to nie moja historia dostałam ją e-mailem od kumpeli No właśnie, zawsze mi się wydawało, żeś Ty kobieta, więc skąd ten mąż Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TMK 17.02.2010 18:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 No właśnie, zawsze mi się wydawało, żeś Ty kobieta, więc skąd ten mąż Margoth* - błądzisz, oj błądzisz Blondynka pyta się przechodnia: - Gdzie jest druga strona ulicy? - Tam - wskazuje przechodzień. - To nieprawda! Byłam tam przed chwilą i powiedziano mi, że tutaj!! ******************************* Dresiarz z bejsbolem wchodzi do pralni. - Czy jest chleb wiejski? - Przecież to jest pralnia Drechu wziął i wpier****ł pracownikowi pralni. Następnego dnia drech znów wchodzi do pralni. - Bagietkę poproszę! - Chłopie zrozum t.o.j.e.s.t.p.r.a.l.n.i.a - Bagietkę poproszę! - Spierd***j! Dresiarz znów pobił pracownika pralni. Trzeciego dnia facet pracujący w pralni kupił 10 gatunków chleba. Znów wchodzi dres. - Czy macie banany? - Przecież wczoraj i przedwczoraj chleb chciałeś? - Cóż... chleb teraz nawet w aptece kupić można... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TMK 17.02.2010 18:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 Syn wrócił do domu z samymi dwójami na świadectwie.Ponieważ ojciec przez cały rok suszył mu głowęo oceny i czepiał się nauki, syn bał się jak diabli pokazać świadectwo.Ojciec jednak, zamiast rzucać gromy i lać paskiem,zaprosił syna na fotel. Syn usiadł niepewnie. Ojciec wyjął papierosy:- Zapal synu...- Tata, no co ty, ja nie palę...- Pal, synu!Zapalili. Po chwili ojciec otworzył barek i wyjął szkocką.- Napij się, synu...- Tata, daj spokój, ja nie piję...- Pij, jak ojciec daje!Napili się. Ojciec wyjął zza tapczanu Playboya.- Masz, oglądaj...- No nie, tata, nie wygłupiaj się...- Oglądaj!!!Siedzą, popijają, czas płynie leniwie.Syn już całkiem się wyluzował,sięgnął sam po papieroska, lekko szumi mu w głowie.Przerzuca kartki Playboya, zaciąga się z widocznąprzyjemnością i wreszcierzuca od niechcenia znad kolejnej rozkładówki:- Kurna... tata... i kto to wszystko dupczy?No kto to wszystko dupczy???- Prymusi, synu, prymusi... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TMK 17.02.2010 18:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 - Halo ?- Cześć maleńka, tu tatuś, daj mi mamusie- tatusiu, mamusia jest na górze w sypialni z wujkiem Frankiempo dłuższej chwili milczenia:- ależ córeczko, nie masz żadnego wujka Franka !- nieprawda ! mam ! i jest teraz z mamusia w sypialni !- Ok, no cóż....posłuchaj uważnie, chce żebyś cos dla mnie zrobiła. Dobrze?- dobrze tatusiu- to idź na gore do sypialni, zapukaj do drzwi i powiedz, ze tata właśnie parkuje przed domem...... kilka minut później :- już zrobiłam- i co się stało ?- mama bardzo się przestraszyła, wyskoczyła z łóżka bez ubrania i zaczęła biegać po pokoju i krzyczeć, a potem potknęła się o dywan i wypadła przez okno i leży nieżywa.- Boże, a wujek Franek ?- on tez wyskoczył z łóżka bez ubrania i krzyczał i w końcu wyskoczył przez okno, to z drugiej strony i wskoczył do basenu. Ale tatusiu, tam nie było wody, miałeś napełnić go w zeszłym tygodniu i zapomniałeś. No i wujek upadł na dno i tez jest nieżywy....baaardzo długa chwila ciszy, aż wreszcie :- hm mmm, basen mówisz ? a czy to numer 555-67-89 ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TMK 17.02.2010 18:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 Spotyka się dwóch biznesmenów:- Słuchaj, zauważyłem, że w twojej firmie wszyscy przychodzą do pracy bardzo wcześnie. Jak ty to robisz?- Prosty trick! Mam dwudziestu pracowników i piętnaście miejsc parkingowych... ************************************ Mówi stary Szkot do synka:- Skocz no, Ken, do sąsiada i pożycz od niego siekierkę...Malec poleciał. Za kilka minut przylatuje i krzyczy:- Sąsiad nie chce pożyczyć !!!- A to kawał świni! Lec synu do szopy i przynieś nasza! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ew-ka 18.02.2010 19:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lutego 2010 Facet postanawia unieszkodliwić swoją teściową. Wpada więc do sklepu zoologicznego. - Panie są jadowite węże?? - Nie ma - A jadowite pająki? - Też nie ma. - A co k*rwa jest jak nic nie ma? - Są pelikany. - A one są niebezpieczne? - Tak, potrafią zadziobać szkodnika w kilka sekund. Facet kupił dwa pelikany i udał się do domu aby wypróbować nowy nabytek. - Pelikany na stół! - pelikany rozwalają stolik w pył. Facet wniebowzięty mówi: - Pelikany na krzesło! - krzesło rozniesione w drobny mak. Nagle wpada teściowa i od progu woła: - A na ch*ja Ci pelikany?! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
satinkaa 18.02.2010 21:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lutego 2010 Dlaczego koty są lepsze od mężczyzn? 1. Kot zawsze trafia do kuwety. 2. Kota łatwiej wytresować . 3. Nie musisz nigdy spędzać czasu z matką swojego kota. 4. Jeżeli będziesz prosić wystarczająco długo, kot w końcu cię wysłucha. 5. Kotu można obciąć pazury. Spróbuj nakłonić faceta, aby obciął paznokcie u nóg. 6. To nic jeżeli kot będzie się ocierał o twoją najlepszą przyjaciółkę. 7. Gdy kot wskoczy na twoje kolana, wystarczą delikatne pieszczoty aby go usatysfakcjonować. 8. Kot wie, że jesteś kluczem do jego szczęścia... Mężczyzna myśli, że to on jest szczęściem. http://img714.imageshack.us/img714/218/beta244.gif Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
alibabka 22.02.2010 08:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2010 http://statichg.demotywatory.pl/uploads/201002/1266400897_by_lion1991_500.jpg http://statichg.demotywatory.pl/uploads/201002/1266418385_by_PiotrekSto_500.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
satinkaa 22.02.2010 13:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2010 Zebranie koła wędkarskiego.Prezes mówi:- Panowie! Dwa lata temu na rozpoczęcie sezonu zabraliśmy 10 litrów wódki i ukradli nam wędki. Rok temu zabraliśmy 20 litrów wódki i ukradli nam autokar. Oczekuję propozycji na ten rok.Głos z sali:- Zabieramy 40 litrów wódki, nie bierzemy wędek i nie wysiadamy z autokaru! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
robchod 22.02.2010 15:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2010 Dyskoteka lub bal Podchodzi młodzienieć do młodej pani i dyskretnie szepcze w uszko: - Czy mogę Panią prosić do walca? na to odpowiedź: - A czymżesz ty k*rwa przyjechał??????? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 23.02.2010 19:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lutego 2010 Przeczytać ci twój horoskop?-pyta żona męża. No dawaj!.Zdrowie - gwiazdy się uśmiechają.Praca - gwiazdy się uśmiechają.Seks - gwiazdy pokładają się ze śmiechu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 23.02.2010 19:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lutego 2010 Tatko syna szuka w obejściu:- Gogi! Gdzie jesteś!?Nigdzie nie może go znaleźć. W końcu wchodzi do stodoły:- Gogi! Jesteś tutaj?- Tak, jestem tato!- A co ty robisz, Gogi?- Osiołka dymam, tato!- No, uważaj, tylko nie pal! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agacka1719499039 25.02.2010 08:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 Lekarz do pacjenta:- Badam pana i badam, i szczerze mówiąc nie bardzo mogę dojść przyczyny pańskich dolegliwości. Myślę, że to alkohol...- Dobrze panie doktorze, przyjdę jak pan wytrzeźwieje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lucjanmarek 25.02.2010 16:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 Troszkę po czasie...........Przeprowadzając zamach na wierzenia naszych małych pociech... - Wilkuuuu hyyppp... a dlaczeeeoggo... tyyy masz... rooogiii?!- O rany, wstań już proszę!- Wilkuuu a czemuuu masz taaakie długieeee uszy?!!- No nie mogę z tobą! Człowieku wytrzeźwiej!- Wiiiilkuuu a dlaczego masz taaki czerwonyyy nooosss?!!!- Jezu, wstawaj już zachlana stara pijacka mordo w głupiej czerwonejczapce!! Sanie czekają!!! To ja Rudolf!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agacka1719499039 25.02.2010 18:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lutego 2010 Bardzo późno w nocy pijany facet wraca do domu. Dzwoni do drzwi, ale żona nie chce mu otworzyć. Facet, czekając, mówi:- O...twórz kochaaanie... przyniosłem bu... bukiet najpiękniejszych róż na świecie dla naj...najpiękniejszej kobiety na świecie.Żona otwiera drzwi, facet wchodzi do mieszkania i idzie prosto do sypialni.- A gdzie róże? - pyta żona.- A gdzie... najpiękniejsza kobieta na świecie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mały 02.03.2010 08:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Marca 2010 Trzy dowody na to, że Jezus był Meksykaninem:1. Miał na imię Jezus2. Był dwujęzyczny3. Władze go nie lubiły Ale możemy też wysnuć wniosek, że Jezus był czarny:1. Mówił do wszystkich bracie2. Lubił gospel3. Nie miał uczciwego procesu Znakomicie możemy udowodnić też, że Jezus był Włochem:1. Gestykulował2. Pił wino do każdego posiłku3. Używał oliwy z oliwek Udowodnimy też niezbicie, że Jezus był Kalifornijczykiem:1. Nigdy nie obcinał włosów2. Chodził boso3. Rozpoczął nową religię Równocześnie możemy przypuszczać, że Jezus był Irlandczykiem:1. Nigdy się nie ożenił2. Ciągle opowiadał różne historie3. Uwielbiał jarzynki i wszelakie zielsko Choć z pewnością najdalej idącym wnioskiem jest ten, że Jezus był kobietą:1. Musiał nakarmić tłumy akurat wtedy, kiedy nie było nic do jedzenia2. Usiłował nauczać facetów, którzy nic nie rozumieli3. Nawet gdy był już martwy, musiał wstać, bo ciągle miał coś do zrobienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.