dlugi rufus 17.01.2010 09:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2010 BERNADETKA zajrzyj na maila dlugi rufus własnie dlatego jedyny zakup jaki rozważam, pomimo większych kosztów wstępnych, to centrala z oszczędnymi wentylatorami stałoprądowymi, poza tym są lepiej sterowalne, no i raczej z "wypasionym" sterownikiem , zrobiłem też sobie przewody w łazienkach i kuchniach pod ewentualny przycisk chwilowego turbo , nie jestem pewien czy sterowniki central dadzą się z takim twardym dopalaczem zgrać, GWC sobie przynajmniej narazie odpuściłem, kanały od okapu zrobiłem tak, ze będę je mógł swobodnie w dowolnej chwili przepiać albo na reku albo bezpośrednio na zewnatrz, w zasadzie to na dzień dzisiejszy nie zdecydowaliśmy się nawet na rodzaj kuchni, gdy będzie to indukcja to raczej okap pójdzie w reku, przy gazie (11kg p-b) się jeszcze zastanowię, a odn. funkcji Twojego sterownika - myślę ze to kwestia kasy i pewnie da się go wymienić na nowszy, lepszy, podobnie zresztą jak wentylatory, to jest zaleta firm, konstrukcji, produktów będących długi czas na rynku, że da sie je modernizować a nie tylko wymieniać na nowe a Twoje GWC rurowe jaką ma długość i przekrój? wszystko pięknie co piszesz ,ale ja swoją centrale szukałem 5 lat temu.To była inna bajka.Zresztą miałem mniejszą świadomość co i jak ,wiedziałem tylko ,że chcę mieć wentylację mechaniczną.Bardziej ze względu na okolicę (las-komary i piaskowa droga) niż na oszczędności.Brakuje mi tylko takich udogodnień ,o których wcześniej napisałem . Co do sterownika to jest możliwość go wymienić,ale teraz to kosztuje ok1tys ,a w momencie zakupu dopłata wyniosłaby ok300zł (różnica w cenie). Jeśli chodzi o płytę to mam indukcję(dużo czyściej niż gaz) i dlatego podłączyłem okap.Dodatkowo wsadziłem jeszcze jeden filtr i jest ok. Sterowanie jest automatyczne( tylko okap albo cała reszta) Tutaj też sterowanie można zrobić z przycisku okapu ,ja mam blisko sterownik i tam przełączam. Jak masz kominek to też przydałoby się zrobić wyłącznik wyciągu,ale pewnie już o tym wiesz Wszystko co zechcesz da się zrobić tylko trzeba znależć instalatora z otwartą głową ,a nie takiego ,który działa według schematu. Rok temu kolega szukał centrali i jak zaszedłem z nim i zapytałem o te różne rzeczy to patrzyli na mnie jak na dziwoląga .Cztery lata mineły ,a oni dalej w miejscu.Wszystko na łatwiznę , sprzedać i byle jak podłączyć (byłem u niego z miesiąc temu ,właśnie rozłożyli instalację ,po prostu tragedia) . GWC mam w układzie Tichelmanna , łącznie ok 45m fi 200mm ,tylko czerpnia 250mm. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
CZAPELKI 17.01.2010 09:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2010 Jak kondensat to niskie temp zasilania,przydałby się dobry bufor do kominka (najlepiej warstwowy ,szybciej odbiera ciepło) .Miałbyś zawsze ciepło z gazówki ,a jak zechcesz to dogrzewasz kominkiem bufor i stamtąd na podłogówkę.Będzie bezpiecznie dla instalacji,podłogówka w plastiku,tylko z kominka do bufora miedż.. Odbiegłem trochę od tematu ,ale spróbuj skontaktować się z Robinem i Mikazu mają bardzo ciekawe rozwiązania, częściowo to co ty planujesz. Planowany jest jakis zasobnik na gromadzenie wody .Byc moze bedzie to z dwoma wezownicami ,choc tanie nie sa.Wszystko to, sa dopiero plany i analizy.Dlatego szukam uzytkownikow takich systemow,aby po krotce przyblizyli mi sens takiego ukladu. Robin i Mikazu zwracam sie do was o podpowiedzi. Ma ktos sprawdzonego instalatora tego calego ustrojstwa? Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kasia_98n 17.01.2010 12:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2010 Witam chcialabym ostrzec przed firmą budowlana ADRIAN PEŁKA ZBÓJNA TEL510756984 .O swojej pracy nie mają pojęcia, dach nam tak zrobili że nadaje sie do ściągnięci oczywiscie dachu nie skączyli i znikneli a kasę wzieli. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wojtek50 17.01.2010 12:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2010 Takie ostrzeżenia się przydają .Abstrachując od tematów budowlanych ,Ciekaw jestem jakiej muzy słuchacie pisząc lub czytając posty i tak ogulnie . Ja to raczej lata 70 Słucham właśnie The Wall - Pink Floyd i jak przypomne , słuchałem jej 30 lat temu po raz pierwszy też była zima to nie wiem czy te ciarki z emocji czy z chłodu . Wszak w domu 20 . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
CZAPELKI 17.01.2010 14:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2010 Partaczy trzeba gonic jak najszybciej z placu budowy.Zapewne wielu inwestorom pomoze ta wiadomosc.Pomagajmy sobie nawzajem ,aby jak najdluzej cieszys sie naszymi inwestycjami budowlanymi.Jezeli chodzi o muze,ktorej slucham to przewznie ciezkie brzmienie hard rocowe.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
BERNADETKA 18.01.2010 09:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2010 WitamDzęki za spostrzeżenia odnośnie reku."chęć" posiadania wynika raczej z komfortu dobrej wentylacji, a jak przy okazji zaoszczędzi się trochę grosz to dodatkowy plus.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
BERNADETKA 18.01.2010 09:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2010 Odnośnie nieuczciwych firm, też mam działalność i zajmuję się wykończeniówką. Przede wszystkim umowy i jeszcze raz umowy. Po skończonej robocie faktury, one do czegoś też zobowiązują.Prawdziwy fachowiec nie boi się pokazać swoich wcześniejszych robót ! Jeśli wymiguje się, to też jest sygnał do podważenia jego wiarygodności. Nie ma co wierzyć na "słowo". Do tej pory uniknęłam "partaczy", może dlatego że brałam sprawdzone ekipy, bo jednak robiąc innym człowiek ma do czynienia z różnymi etapami budowy i sam widzi jak jest zrobiony. Prośba o tel. od inwestora i jest gwarancja dobrej roboty u siebie Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
eldorado 18.01.2010 10:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2010 Odnośnie nieuczciwych firm Nie ma nieuczciwych firm są tylko naiwni i łatwowierni klienci, co dają forsę przed wykonaniem dzieła albo nie sprawdzą rzetelnego wykonania przedmiotu umowy. Mało, który wykonawca zrobi tak jak dla siebie (dla siebie często też partolą) a zwłaszcza, jak mu się nie pokaże błędów i rzeczy do ewentualnej poprawy. Branie wykonawców tańszych, bez umowy (i podatków) wynika, z faktu, że chcemy zaoszczędzić kasę, tak więc wiedząc o tym musimy bardziej patrzyć im na ręce, bo w razie błędów po rozliczeniu będzie ciężko domagać się naprawienia błędów wykonania przedmiotu umowy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kor_nick 18.01.2010 19:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2010 Witam chcialabym ostrzec przed firmą budowlana ADRIAN PEŁKA ZBÓJNA TEL510756984 .O swojej pracy nie mają pojęcia, dach nam tak zrobili że nadaje sie do ściągnięci oczywiscie dachu nie skączyli i znikneli a kasę wzieli. wrzuć jakieś fotki jeśli mozesz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JurekM 18.01.2010 21:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2010 Witajcie! Czy ktoś budował z Panem Henrykiem z Zaczerlan (pod Białymstokiem) fundamenty i ściany? Wiem, że mało informacji, ale może ktoś się znajdzie. Może jakieś info na pw ??? I przy okazji. Może komuś robiła firma Ozorowski Pompę Ciepła z kolektorami. Jak to u nich wygląda? Czy rzeczywiście nikt nie może pomóc????? Albo ta nasza Grupa Podlaska wszystko "tymi ręcami" robi i nie korzysta z innych Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
edde 18.01.2010 22:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2010 Witajcie! Czy ktoś budował z Panem Henrykiem z Zaczerlan (pod Białymstokiem) fundamenty i ściany? Wiem, że mało informacji, ale może ktoś się znajdzie. Może jakieś info na pw ??? I przy okazji. Może komuś robiła firma Ozorowski Pompę Ciepła z kolektorami. Jak to u nich wygląda? Czy rzeczywiście nikt nie może pomóc????? Albo ta nasza Grupa Podlaska wszystko "tymi ręcami" robi i nie korzysta z innych tak na zdrowy rozsądek to bardzo nikłe prawdopodobieństwo ze ktoś akurat z nielicznej grupy podlaskiej trafił na pana henryka czy ozorowskiego, ot i wsio Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mikazuu 19.01.2010 12:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2010 Witajcie! Czy ktoś budował z Panem Henrykiem z Zaczerlan (pod Białymstokiem) fundamenty i ściany? Wiem, że mało informacji, ale może ktoś się znajdzie. Może jakieś info na pw ??? I przy okazji. Może komuś robiła firma Ozorowski Pompę Ciepła z kolektorami. Jak to u nich wygląda? Czy rzeczywiście nikt nie może pomóc????? Albo ta nasza Grupa Podlaska wszystko "tymi ręcami" robi i nie korzysta z innych tak na zdrowy rozsądek to bardzo nikłe prawdopodobieństwo ze ktoś akurat z nielicznej grupy podlaskiej trafił na pana henryka czy ozorowskiego, ot i wsio a czy nie prościej spytać o osoby, dla których wykonawcy pracowali i sprawdzić samemu? jak miałam wątpliwości, to tak robiłam. czasami i do mnie przychodzili ludzie, by obejrzeć czyjąś "robotę". najlepszy sposób: jak wykonawca nie boi się pokazać swojej pracy, znaczy jest ok. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AMARO MB 20.01.2010 14:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2010 ale wydaje mi się ze amaro nie handluje szwedzką blachą, jedynie fińską bodajże z ruuki i cała reszta niższej klasy (austria, niemcy, polska) Handlują za to Japońską z 20 letnią gwarancją !! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mysza223 20.01.2010 15:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2010 ale wydaje mi się ze amaro nie handluje szwedzką blachą, jedynie fińską bodajże z ruuki i cała reszta niższej klasy (austria, niemcy, polska) Handlują za to Japońską z 20 letnią gwarancją !! Witamy firmę AMARO DACHY Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mysza223 20.01.2010 20:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2010 Witam drogich forumowiczów Chciałbym się zwrócić do was z prośbą o pomoc - nie dla mnie ale dla mojej znajomej. Jest to kobieta która samotnie wychowuje dorastającą córkę, nie ma pracy i utrzymuje się z zasiłku z opieki i 150zł alimentów. Jest diabelnie honorowa i nie potrafi prosić o pomoc. Ostatnio zorientowałem się iż nie ogrzewa domu zapytałem dlaczego - nie chciała powiedzieć ale na osobności jej córka poinformowała mnie, że coś z piecem jest nie tak. Obejrzałem i okazało się iż ma pęknięte rury - naprawiłem jej za darmo i jest ok. Od 2002roku nie miała ciepłej wody gdyż odłączyli jej gaz (po śmierci matki nie miała za co płacić) - przerobiłem jej piecyk gazowy tak aby działał na propan-butan i obecnie ma ciepłą wodę z butli 11kg. Cały dom przemrożony a ona pali co 3 dzień, temperatura wewnątrz około 5-8 stopni - masakra. Zwracam się do was o pomoc w sprawie opału - może macie do odstąpienia jakieś drewniane pozostałości po budowie, stare meble, stęple itd itp. wszystko co można spalić aby ogrzać dom. Centralne ogrzewanie ma grawitacyjne więc trzeba długo palić aby ogrzać . Na wiosnę przebuduję jej instalację na ciśnieniową bo teraz jest za zimno i piec też trzeba przerabiać (stary rok produkcji 1963) ewentualnie jej wymienię za free. Koleżanka nic nie wie o tym iż tu piszę (zagryzła by mnie ) Zwracam się do was o pomoc - jeśli możecie to pomóżcie. W Białymstoku obecnie mam osobówkę i przyczepę z plandeką więc wszystkie darowizny ewentualnie mógłbym odebrać sam i jej dostarczyć. Z góry dziękuję za pomoc. Maciej kontakt : [email protected] tel: 796 975 307 (jakbym nie odbierał zostawcie wiadomość napewno szybko oddzwonię- nie odbieram zastrzeżonych) Pozdrawiam Podlasian - jak możecie to pomóżcie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AMARO MB 21.01.2010 07:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2010 ale wydaje mi się ze amaro nie handluje szwedzką blachą, jedynie fińską bodajże z ruuki i cała reszta niższej klasy (austria, niemcy, polska) Handlują za to Japońską z 20 letnią gwarancją !! Jeszcze gwoli uzupełnienia - "..cała reszta niższej klasy.." to: - Arcelor Mittal - największy produent stali na Świecie!? "....obecny na giełdach papierów wartościowych w Nowym Jorku (pod symbolem „MT”), Amsterdamie (MT), Paryżu (MTP), Brukseli (MTBL), Luksemburgu (MT) oraz na hiszpańskich giełdach w Barcelonie, Bilbao, Madrycie (MTS) oraz w Walencji" - ThyssenKrupp - czołówka producentów stali - no i wspomniany już japoński - Yodogawa Steel Works - również w czołówce Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
CZAPELKI 21.01.2010 11:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2010 SSAB to jest dopiero blaszka ,a nie jakies japonskie wynalazki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mysza223 21.01.2010 15:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2010 Serdeczne podziękowania dla:- forumowej "BERNADETKI" za okazane wsparcie (finansowe) i pomoc (w odpowiedzi na mój post)- tartakowi Pana Piotra Topolewicza z Niewodnicy za ofiarowanie drewna po minimalnej cenieDziękuję w imieniu mojej znajomej.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
CoolaTT 21.01.2010 21:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2010 SSAB to jest dopiero blaszka ,a nie jakies japonskie wynalazki. Nie wiem czemu te umyślne (w moim odczuciu) przekomarzanie ma służyć, chyba podbijaniu ilości postów. Na świecie jest naprawdę zbyt wielu producentów blach, ażeby powiedzieć że blacha danego producenta jest najlepsza. Technologie wytwarzania blach nie są z serii High-tech i są identyczne u większości producentów. Nie oszukujmy się - blacha na pokrycia dachowe nie mam zbyt wysokich wymogów technologicznych i należy do jednego z najprostszych wyrobów. Pozdrawiam i życzę bardziej konstruktywnej dyskusji na forum, bo szkoda czasu na udowadnianie co było pierwsze - jako? czy kura?? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
CZAPELKI 23.01.2010 11:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2010 "Autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum, musiałam się tym podzielić. (Uwaga! Pisownia oryginalna bez cenzury.) Czy ta historia może być prawdziwa? Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów. Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał - a wtedy wiadomo - wąż. Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut - oż kurwa, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. Kurwa, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek. Lecę kurwa na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale chuj, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, kurwa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to chuj, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje. Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni chuja, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem. Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już. Ja pierdolę. Kurwa, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa, mam w aucie, chujowa, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości. Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpierdolił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, kurwa, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w chuj, pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje. Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. Kurwa, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - kurwa, ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja, to go musi wygonić albo utopić. Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą. Kurwa mać, urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w chuj - jak się to gdzieś przytka, to będę miał przejebane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel. Wchodzę - a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on kurwa wyszedł, którędy? Ano kurwa wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje. Straty: zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy - poszedł w chuj, latarka - w chuj, pogrzebacz w chuj. Afera na ulicy jak chuj. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.