Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Grupa nadarzyńsko - grodziska


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 18,8k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Jolu bardzo Ci dziękuję. Każda opinia jest dla mnie bardzo ważna.

Serdecznie pozdrawiam.

W przeciwieństwie do Was jestem "zielona" bo moje budowanie rozpoczęło się od stanu surowego otwartego. Wszystko co jest związane z budową od momentu kupienia działki, planów i pozwoleń, uzyskiwanych w pocie czoła w różnych urzędach, ominęło mnie. Zawsze jak ognia tego unikałam. Niestety czasami się nie da...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem być może już o to pytałem...

Poszukuję ekipy na przyszły sezon do tynków Gipsowych z agregatu...

Może macie jakieś namiary na ciekawe/sprawdzone niekoniecznie drogie ekipy??

 

Witaj Senser!

Możemy polecić naszą, jesteśmy zadowoleni. Ekipa przyjezdna z okolic Dębicy. Ekipę nagrał nam gość z Grodziska, polecony w Kaście. Mamy również kontakt bezpośredni do szefa. Cena za robociznę 14 zł/m2 netto. My wzięliśmy poprzez tego gościa z Grodziska, bo ma układy z Kastą co do materiału. Razem (robocizna + materiał) wyszło coś ok. 26 zł/m2 z VAT. Jeśli jesteś zainteresowany daj znać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Senser - rzucę okiem na swoje faktury żeby sobie przypomnieć. Bo ekipę właściwie mogę polecić - czepiałem się przy wykuszach i je poprawiali. Ale poprawili.

 

U mnie było w marcu i kosztowało 21 zł/m^2 (robocizna+materiał) - tylko niestety nie pamiętam czy z VAT czy bez. Ale poszukam faktury to będę wiedział.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z tym jest bardzo ciężko teraz...sam chcę kupić drzewo na przyszły sezon. Oprócz tego, że drożeje to są problemy z dostępnością...

Tzn. nie ma problemu żeby kupić (raczej) ale są problemy żeby kupić po dobrej cenie...

Sam czekam już chyba z miesiąc...

Ale jak już kupie to dam znać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś mi smutno. Zmieniłam niedawno pracę i w tej nowej mam mnóstwo biurokracji. Krew mnie zalewa jak wypełniam te wszystkie papierki, zamiast wziąć sie do porządnej roboty. Chyba założę własną firmę. :(

 

Wstrzymaj się z opiniami jeszcze z tydzień...w takim czasie z reguły krystalizuje się pogląd...jeśli utrwali się obecny (może się i zmieni??)

To wtedy zakładaj działalność....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bobinko

Tak to napewno wyglada na pierwszy rzut oka. Potem jak sie przyjzysz to zobaczysz, ze to ma rece i nogi i bardzo sie przydaje.

Osobiscie nigdy nie bylem za biurokracja, ale dopiero natlok pracy zmusil mnie do pisania procedur, wymagania wypelniania papierka niemal na wszystko...

Czasem jest to potrzebne...

 

Pozdrawiam i powodzenia w przyzwyczajaniu :-)

Jay

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi stwierdzic to, ale mylicie sie na calej lini. Pracowalam wczesniej przez piec lat bez tej biurokracji i bylo super. powod byl prosty szef mial do mnie zaufanie, a ja pracowalam najlepiej jak potrafilam. Teraz nowi bardziej sprawdzaja wszystkich pracownikow, wrecz patrza im na rece. Jest to przykre, a co gorsza zabiera czas, a wiec jakosc mojej pracy spada, bo brakuje mi czasu, ktory musze poswiecic na bzdurna biurokracje. Tak naprawde to prowadze wlasna dzialanosc gospodarcza od wielu lat, z tym, ze generalnie pracuje na rzecz kogos. Ale mam coraz wiecej wlasnych zlecen. Gdy sie przeprowadze to sprobuje to rozwinac. Mysle, ze sie uda. Jak do tej pory chetni pchali sie drzwiami i oknami. Nie wchodzilam w to, bo w starej pracy mialam jeszcze lepiej, niz u siebie. Bylo naprawde bosko. Zawsze to mojemu szefowi powtarzalam. Szkoda, ze maja obecnie jakies problemy. Ja przez rok nie pracowalam, bo chorowalam. Cos sie niestety popsulo w interesie. Jesli sie poprawi to natychmiast do nich wracam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi do Nikoli Św. Mikołaj...

 

Dziś jest ten szczególny dzień, kiedy obdarowujemy swoje dzieci upominkami. Nie robimy tego co prawda otwarcie, ale chowamy się za plecami Św. Mikołaja. Dziecięce marzenia bywają różne, jedne dzieci chcą klocki, inne lalkę, jeszcze inne może rowerek. Tego dnia żadne dziecko nie powinno zostać bez prezentów.

 

My jako społeczność forum Muratora, pomogliśmy w tym roku spełnić zupełnie inne marzenie małej dziewczynki, podarowaliśmy jej możliwość normalnego rozwoju, możliwość narazie zabawy, a potem nauki i życia w świecie dźwięków. Dzięki temu mała Nikola, nie zostanie w tyle za swoimi rówieśnikami, będzie mogła rozwijać się razem z nimi.

Nie ma jednak róży bez kolców. Aby móc dać Nikoli taką szanse prof. Skarżyński z Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach k. Warszawy zdecydował, że przeprowadzi operację, pomimo że nie zebrano jeszcze całej potrzebnej kwoty (uzbierano 60 tys., brakowało 20 tys. zł), gdyż czas jest tu bardzo istotny.

Operacja odbyła się 11 października, a rodzice Nikoli podpisali specjalne oświadczenie, że w którym zobowiązują się do dopłacenia brakującej kwoty.

Przed dniem operacji zbiórka pieniędzy szła dość sprawnie, zbieraliśmy pieniądze nie tylko my, forumowicze, ale i czytelnicy Tele Tygodnia, znaczną kwotę wpłaciły Zakłady Azotowe w Puławach. Rodzice Nikoli pukali do wielu drzwi z prośbą o pomoc. W wielu z nich taką pomoc otrzymali.

Tak było przed dniem operacji, niestety po operacji emocje nieco opadły i pojawił się problem z dozbieraniem brakującej sumy. Rodzice Nikoli nadal czynnie uczestniczą w poszukiwaniach środków na dopłacenie za wykonaną operacje, niestety wielu osobom wydaje się, że teraz już nie ma po co dalej wspierać zbiórkę pieniędzy, skoro operacja się odbyła.

Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy nadal chcą pomagać, do tej pory udało się uzbierać około 2/3 brakującej kwoty. Zbieraliśmy i my na forum, czy to poprzez indywidualne wpłaty, czy poprzez aukcje internetową, czy też poprzez zbiórki na spotkaniach grupowych. Wiele pieniędzy udało się zebrać rodzicom Nikoli.

 

W tym szczególnym, dla wielu dzieci dniu zwracamy się do wszystkich forumowiczów (i nie tylko), którzy mogą i chcą, aby razem z nami zrobili dziś specjalny prezent dla Nikoli, niech do niej przyjdzie dziś Św. Mikołaj. Prosimy o wsparcie każdą nawet najdrobniejszą kwotą, wielu z nas ma konta w bankach internetowych, zrobienie takiego przelewu potrwa naprawdę chwilkę, a wypisanie tradycyjnego druczku przelewu zajmie tylko minutkę dłużej.

Wielokrotnie już udowodniliście drodzy forumowicze, że zawsze można na was liczyć. Znajdujemy się w przysłowiowej sytuacji "za 5 dwunasta", jeden mały kroczek i osiągniemy cel. Nikola będzie mogła normalnie się rozwijać, a jej rodzice będą mogli poświecić jej cały swój czas, nie martwiąc się jak dozbierać brakującą kwotę.

 

Przypominamy numer konta:

 

Stowarzyszenie Przyjaciół Osób Niesłyszących i Niedosłyszących 'Człowiek - Człowiekowi'

ul. Pstrowskiego 1; 01-943 Warszawa

 

PKO S.A. IV O/W-wa

47 1240 1053 1111 0000 0443 2036

 

koniecznie z dopiskiem:

Na zakup implantu ślimakowego dla Nikoli Żybury

 

 

Na koniec jeszcze jedna prośba, aby dać innym przykład prosimy, aby osoby które zdecydują się wesprzeć dziś naszą akcje wpisywały się w tym wątku http://www.murator.com.pl/forum/viewtopic.php?p=494687#494687

Nie musicie podawać ani kwot, ani żadnych innych danych, napisze po prostu coś w stylu "Najlepsze życzenia od Św. Mikołaja dla Nikoli".

Wierzymy w Was

 

Edzia&Maksiu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy mieszka moze ktoś w Kaniach, bo właśnie kupiłam tam dom..

szukałam rok i były różne opcje od wyremontowania przedwojennej willi (kocham takie domy z duszą), po kupno działki.. miało być w miare blisko Warzszawy i miała być kolej (przerażała mnie myśl stania w korkach na drogach dojazdowych do W-wy.

Niestety kupno przedwojennej willi równało sie z wysokimi cenami, a jak zaczelismy oglądać działki to musielismy sie liczyć z tym, że budowa potrwa ok. 2 lat (no wiecie załatwienie tych wszystkich pozwoleń itp.). Moja mama która jest architektem stanowczo odradzała kupowaie starych domów a namawiała na kupno domu w stanie surowym (oczywiscie najbardziej byłaby zadowolona gdybyśmy kupili działke)..

po obejrzeniu z 10 domów okazałao sie ze wszytskie są źle zbudowane.. myślałam ze szlag mnie trafi jak kolejny dom ogladany z zaprzyjaźnionym nadzorcą budowlanym i moją mamą okazał sie fuszerką budowlaną.. zbliżał sie wrzesień a my domu jak nie mielismy tak nie mamy..

aż wreszcie wpadłam na pomysł by zostawiać wiadomosci na ogrodzeniahc budowanych domów i pytać sasiadów o włąściecieli domów kóre są w stanie surowym a widać ze nic nie ejst przy nim robione..

I tak zaczęła sie historia jeżdzenia po miejscowosciach które nas by interesowały pod kątem naszego zasiedlenia sie:)

I wiecie co? udało sie! Po niespełna tygodniu codzienngo jeżdżenia samochodem po okolicy znależliśmy dom w Kaniach. (juz tak znałam okolice domów do sprzedania ze już wiedziałam gdzie nie jeżdzić - i powiem wam ze przydały sie umiejetnosci headhunterskie, jak trzeba było dowiedzieć sie od Agenta gdzie leży ten dom a niekoniecznie podpisywac z nim umowe:))

Do właścicieli znalezliśmy numer tel. od sąsiada, który okazał sie radnym. Zadzwoniłam i tak oto brzmiał mój dialog:

Ja: Czy ten dom jest na sprzedaż?

Pani: Nie myślałam jeszcze o sprzedaży.

Wiec ja konsekwentnie pytam dalej

Ja: Rozumiem, że ma Pani zamiar go wykańczać.? (przypomne ze ogód był tak zarośniety ze chwasty siegały mi do pasa a mam 170 wzrostu). A Pani: Nie, i faktycznie to dobry pomysł by go sprzedać

 

I tak zaczęła sie gehenna z Panią X..

ale to w nastepnym odcinku:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani X okazała się osobą rozchwianą emocjonalnie, roztrzepaną i nie umiejacą podjąć żadnej decyzji bez ex meża, który po licznych moich obserwacjach chyba miał dość bycia jedyną decyzyjną osobą w tym zwiazku - dom po rozwodzie przypadł w jej udziale.

 

Dom był śliczny, b. dobrze zbydowany (to potwierdziło moje grono expertów) podwójne sciany z Maxa pomiedzy nimi styropian 10, dachówka z Veluxami. Wielkim plusem była wielkosć domu 196 m pow. całk., 169 pow użytkowej (wierzcie mi oglądane przeze mnie domy zaczynały sie od 200m uzytkowej, gdzie własciciele jeszcze chwalili się, ze powiekszyli go o metr z każdej strony). A ja chciałam mały, przytulny i funkcjonalny dom. Co prawda nie miał tarasu zadaszonego, ale to akurat da sie dobudować.

 

No a wracjac do pani X to pierwsze nasze spotkanie odbyło sie na działce i już pierwszego dnia Pani X wylała prawie całą cole na plan domu, zanim w ogóle go zdążyłam obejrzeć..nie chciała wejsć do domu gdyż mówiła ze jak na nią to za dużo wspomnień. Nawet to rozumiałam (jestem w koncu wrażliwą kobietą), ale mówienie o domu z płaczem w głosie już spowodowało u mnie zapalenie żaróweczki.

Pani podała cene, która okazała sie bardzo dobrą ceną. Umówiliśmy sie za tydzień na pogadanie o szczególach.

 

Spotkaliśmy sie w kanjapie w Warszawie, w kórej Pani X przez pół godziny komentowała wyglad i zachowanie Deląga, który akurat gościł w tej knajpie, a jak chcieliśmy podpisac jakąs umowe wstępną to powiedziała ze ona musi sie przygotować psychicznie do faktu, ze sprzedaje dom. Wyszłam ze spotkania lekko zdenerwowana, bo wreszcie udało mi sie znaleść dom, w którym sie zakochałam od pierwszego wejrzenia. Umówiliśmy sie na kolejny tydzień, tym razem u niej w domu.

 

Przynieślismy umowe przedwstepna, Pani sie przestarszyła ze to za szybko, ze ona musi sie skonsultować z meżem i ze znajomymi, ze to przerasta jej siły.. w miedyzczasie prosilismy ją o różne papiery zwiazane z budowa czyli dziennik budowy, pozwolenia akty własnosci..Pani nigdy nie mogła tego znaleść i jej odpowiedzią było "Będę musiała tego poszukać".

Moje nerwy były na granicy wytrzymałości.

Generalnie było jeszcze klika spotkań zanim sie umówiliśmy w knajpie na podpisanie umowy przedwstepnej - minął miesiąc a ja już załowałam ze zaangażowałam sie w to kupno porzucając dalsze poszukiwania..

 

 

Przyszedł dzień podpisania umowy. Weszlismy do knajpy była ona i jej mąż. Nie wyglądali na pozytywnie nastawionych.

Generalnie nie dogadalismy sie co do ceny i jej ex wkurzony ze przyszedł na darmo podarł umowe na naszych oczach.

Wyszłam z kanjapy juz zobojetniała bo na parwde był to moment w którym przestawałam reagować na wyczyny pani Wiesi.

Jak tylko wyszlismy z knajpy telefon od Pani X byśmy jednak wrócili.

Musielismy jechać do Copy General by skserować umowe aby były dwie kopie.. no i wychodzac z copy z podpisaną umową i zapłaceniem zaliczki nie wierzyłam ze to sie stało.. mąz był sceptyczny i nie wierzył dopóki nie podpisze aktu notarialnego..

 

Podpisanie umowy notarialnej odbyło sie już prawie bezproblemowo (prawie bo Pani X chciała aby konto było w tym samym banku bo ona chce zobaczyć rzeczywisty czas przelewu pieniazków - mój maż musiał załozyc konto w jej banku gdyż ona nie potrafiła założyc w naszym - tym bardziej ze nasz był pod samą kancelarią notarialną) Mąż również załatwiał z notariuszem jakie bede dokumenty potrzebne i zrobił jej liste co ma przygotować..

 

No wiec po 2 miesiącach miałam dom na własnosć a skutkami ubocznymi były poważne problemy z żołądkiem.

 

Ale kiedy zaczełam ogladac okolice i kiedy zobaczyłam wyłaniajacą sie z lasu stadnine koni poczułam sie wolna i zakochana podwójnie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...