Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Rekord wpisow....


Rysiu J

Recommended Posts

Hej!

 

Z cyklu Bajeczki Babci Pimpusiowej (A. Waligórski)

 

Płakał niedźwiedź przed lisem, pijąc wraz z nim wódę:

- Ty wiesz, mam czworo dzieci, ale wszystkie rude...

- Ha! - krzyknął lis obłudnie, ukrywszy twarz w dłoniach -

Mój syn także jest rudy, ktoś nas robi w konia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 302,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • ila66

    12921

  • Jajcek

    11240

  • andre59

    10909

  • stukpuk

    10872

Najaktywniejsi w wątku

Proponuję nadać retro tytuł Elektryczny Rymopis Forum.

 

Dobre!

Darex - w rewanżu :D

 

Z cyklu: Bajeczki Babci Pimpusiowej (A. Waligórski)

 

Zapylała raz pszczółka jakiegoś badyla,

Wtem czuje, że od tyłu też ją ktoś zapyla.

Patrzy się, a to truteń, niejaki Zenobi.

Morał - rób dobrze innym, tobie też ktoś zrobi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak na poważnie a Ty mni tak.... :D

 

Ja też poważnie... :D

 

Z cyklu: Bajeczki Babci Pimpusiowej (A. Waligórski)

 

Złapał niedźwiedź świstaka idąc raz pod górkę,

A pragnąc na nim świstać, chciał mu dmuchać w dziurkę.

Świstak chodu, lecz zanim schował się do chaty,

Pisnął: - Mógłbyś przynajmniej chamie przynieść kwiaty!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.trojkofan.trojka.info/Wybitni/waligorski.jpg

 

szkoda ,że nie ma Go juz z nami :(

 

A szkoda, szkoda. Ja nie zapomnę, jak oglądałem ten kabareton w Opolu, kiedy czytał pierwszy raz streszczenie Pana Tadeusza (który to rok? nie pamiętam). Później - za parę dni w telewizorni powtarzali i nagrałem to na magnetofon (taki szpulowy jeszcze :o ). To były czasy!!! Nauczylem się wtedy tego na pamięć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZARĘCZYNY KMICICA

 

Pewnego razu był na Żmudzi ród możny Billewiczów - od Mendoga

się co prawda wywodzący, ale w ostatnich czasach ograniczony już

tylko do panny Oleńki Billewiczówny, jej ciotki, która nazywała

się Kulwiec - Hippocentaurus i tak też wyglądała oraz do Kudłate-

go Żmudzina.

Siedzieli sobie kiedyś w Wodoktach i przędli, odzywając się

z rzadka a głupio, jak to zwykle na świetej Żmudzi.

- Pora by ci już za mąż - mruknęła ciotka Kulwiecówna,

usiłując trafić górną lewą trójką na prawą dolną szóstkę w celu

przegryzienia nitki.

- Ach, co też ciotunia... - zasromała się panna i wykonała

szereg czynności przystojnych skromnej szlachciance, a mianowicie

strzeliła oczkiem, tupnęła nóżką, zmierzwiła brewki, furknęła

noskiem, złożyła ręce w małdrzyk, a buzię w ciup, ciup natomiast

złożyła na krześle, po czym parsknęła, fuknęła, puknęła, zaplotła

kosę i grzmotnęła Kudłatego Żmudzina w pysk.

- Padłaś - powiedział Kudłaty Żmudzin, spluwając do dzieży

z pucitą, tą pożywną narodową potrawą, dobrą również do uszczel-

niania okien i usztywniania złamanych kończyn.

- Oj, pora ci, pora! - upierała się starucha. - A toć

piećdziesiątka na karku.

- Trzydziestka! - pisnęła rozpaczliwie Oleńka, rozglądając

się, czy kto nie słucha.

- Trzydziestka w dowodzie osobistym - zgodziła się ciotka -

ale poprzednią datę urodzenia pod swiatło odczytać można, gdyż

Kudłaty Żmudzin nader niedbale ją był wyskrobał - A żeby cię! -

krzyknęła pod adresem Żmudzina i też strzeliła go w pysk.

- Może pan Kmicic się zjawi, któremu dziadek Herakliusz w tes-

tamencie swoim mnie zapisał - szepnęła z nadzieją Oleńka.

- No, nie wiem, nie wiem, czy właśnie ciebie mu zapisał -

pokręciła głową panna Kulwiecówna. - Po mojemu, to on Kmicicowi

konia deresza wałacha zapisał, tuczarnię w Lubiczu natomiast

miecznikowi Rośnienieskiemu, a ciebie to chyba Jóźwie Butrymowi

Bez Nogi.

- I owszem - potwierdziła Oleńka - atoli Jóźwa Butrym, gdy

mnie ujrzał przypadkiem onegdaj rano wynoszącą śmieci do pojemni-

ka, tedy zaraz poleciał do pana Kmicica i powiedział, że chętnie

się zamieni i zamiast mnie weźmie wałacha.

- A Kmicic się zgodził?

- Pijany był, to się zgodził.

- Ot, durny - podsumowała dyskusje ciotka i dalej wszyscy

przędli w milczeniu.

A wtem coś zadzwoniło, zarżało, wyrżnęło w okno i do izby wle-

ciał wraz z okiennicą okutany w barany osobnik.

- A słowo stało się ciałem! - wykrzyknęły obie białogłowy.

- Padłaś - dorzucił z zainteresowaniem Kudłaty Żmudzin.

Przybysz zaś podniósł się i powiedział trochę bełkotliwie:

- Dzień dobry. Jestem Staś Tarkowski!

- Bredzi... - szepnęła panna - Być może oszalał z miłości? -

dodała z nadzieja, podczas gdy młodzian uchwyciwszy ciotkę Kul-

wiecównę za gardło wycharczał:

- Gdzie moja córuś jedyna? Oddaj mi Danuśkę, krzyżacka zarazo!

- Paszoł won! - wyrzęziła ciotka i w odruchu samoobrony

kopnęła go kościstym kolanem w instynktowne miejsce.

Cios był widocznie skuteczny, gdyż szlachcic zawył, pobiegał

chwilę w kółko, uderzył się w czoło i rzekł:

- Jam jest Andrzej Kmicic!

- Nareszcie się przyznał! - mruknęła z satysfakcją ciocia.

Pan Andrzej odzyskując powoli kontenans, jął przyglądać się

wszystkim obecnym, aby zgadnąć, która z przytomnych mu osób ma

być jego narzeczoną. Wreszcie z kawalerską determinacją chwycił

za ręce Kudłatego Żmudzina i ku ognisku odwrócił, tak nim jak

fryga zakręciwszy, a potem uderzył się po kontuszu i zakrzyknął:

- Jak mi Bóg miły, rarytet! Kiedy ślub?

- Padłaś - wyszeptał skromnie Kudłaty Żmudzin, zakrywając swe

małe oczka wąsiskami i spoza nich zerkając figlarnie ku pięknemu

rycerzowi.

- Pańska narzeczona tam oto stoi - rzekła surowo ciotka,

wskazując panu Andrzejowi Oleńkę.

- Jezus Maria... - jęknął chorąży orszański, pogrążony kresową

urodą dziewicy.

- Wybacz waćpanno - wyjąkał - alem znał jej dziada, podko-

morzego Herakliusza Billewicza i nie mogę się nadziwić

podobieństwu.

- Prawda, że istna z niej skóra zdarta z nieboszczyka? - za-

wołała z satysfakcją Kulwiecówna.

- Oj, z nieboszczyka, z nieboszczyka...... - mruknął rycerz.

- Skóra zdarta, ale gdzieniegdzie wypchana! - zażartowała cio-

cia, popychając ich ku sobie, a Kmicica równocześnie w dół,

skutkiem czego rymnął z hukiem na kolana.

- Klęczy przed nią, o rękę prosi! - wrzasnęła triumfalnie

stara dama.

- Wszyscy widzieli! - Tu sięgnęła za dekolt i pobłogosławiła

młodą parę wydobytym stamtąd wisiorkiem.

- Padłaś - powiedział zgorszony Żmudzin - Taż to cycka!

- O, pardon - zarumieniła się Kulwiecówna - Myślałam, że

szkaplerzyk!

I naprawiwszy omyłkę, nakreśliła w powietrzu krzyż, a po

namyśle też drugi - prawosławny, bo na kresach nigdy nie było

wiadomo, jakiej kto wiary.

- Ja bym i Gwiazdę Syjonu dorzucił - poradził Kudłaty Żmudzin,

spoglądając badawczo na orli profil pana Andrzeja.

Zaś pan Andrzej, któremu przejaśniało się już we łbie,

gorączkowo kombinował, jak by się tu wycofać ze świeżo zawartego

narzeczeństwa. "Nic inszego - myślał - jeno muszę na pogardę onej

panienki solidnie zapracować, w którym to celu chyba portrety jej

przodków postrzelam. Upitę spalę, Wołmontowicze wymorduję, panny

Pacunelki pogwałcę, a w końcu za Szwedy się zwiąże - to może jej

obrzydnę?"

I drapnąwszy z izby, jął realizować ów ambitny, ale jakże

karkołomny program.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w moim dzienniku od kilku lat jest wklejony wiersz A.Waligorskiego

 

 

 

Andrzej Waligórski

 

"Realizm"

 

...a jak kiedyś wyjdziemy z długów

I kłopotów będziemy mieć mniej,

To ci kupię suknię taką długą,

Jaką kiedyś miała Doris Day,

A do tego śliczny płaszcz szeroki,

Pantofelki na szpilkach i szal,

A dla siebie - wytworny smoking,

I pójdziemy oboje na bal.

 

Na nasz widok cała sala westchnie

I zaszepce: - Ach, jak im się powodzi!

Spójrzcie tylko, jacy oni piękni,

Jacy eleganccy i młodzi...

A my młodzi nie będziemy już wtedy;

Siwe włosy mieć będziemy na skroniach,

Tyle tylko, że wyjdziemy z biedy,

Tyle tylko, że będziemy spokojni...

 

A nasz syn będzie mądry i duży

I mieć będzie jakąś śliczną dziewczynę,

I w tysiące kolorowych podróży

Wyjedziemy z tą dziewczyną i z synem.

Zobaczymy morza, wyspy i palmy,

Dobre kraje wiecznego ciepła...

Słuchaj, przecież to jest całkiem realne,

Tylko nie śmiej się.

A zwłaszcza nie płacz...

 

piękny ...prawda ? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny :D

 

RYCERZE - epizod I

 

Rycerze: (na melodię "Barwny ich strój")

 

Rycerzy trzech - Kmicic, Wołodyjowski, Zagłoba

Gnębi nas pech, wszystkim nam się Oleńka podoba...

 

Oleńka:

 

Zwalczcie tę chuć, innych zadań przed wami jest siła,

Musicie knuć, jak tu pozbyć się Radziwiłła.

 

Kmicic: Oto zamek wrednego zdrajcy, księcia Bogusława! Dajcie szpadel, koledzy, zrobimy podkop i wykradniemy Oleńkę!

 

Wołodyjowski: Dobrze, ale najpierw pare haseł: "Gorze zdrajcy!"

 

Zagłoba: "Solidny podkop gwarancją sukcesu!"

 

Kmicic: "Ochrona dziewictwa . częścią ochrony środowiska naturalnego!"

 

Zagłoba: No, to do roboty!

 

Wołodyjowski: Jeszcze kilka sloganów, to nigdy nie zawadzi... Zaraz, co by tu? Aha: "Przekroczymy plan podkopów!"

 

Kmicic: "Nie będzie Radziwiłł panien nieszczęśliwił!" No, to co, teraz już można?

 

Zagłoba: Można. Zaczynaj, panie Michale, bo ja dziś na chorobowem!

 

Wołodyjowski: A ja na szkoleniowem, ponieważ piszę pracę magisterską na temat: "Technika poruszania wąsikami jako substytut innych działań pozytywnych".

 

Zagłoba: W takim razie pan Kmicic musi zacząc podkop. Do pracy, panie Andrzeju, my cię zdopingujemy!

 

Wołodyjowski: Dwóch dopingujących na jednego pracującego . jest to przyzwoita średnia krajowa.

 

Zagłoba: Nuże do dzieła!

 

Wołodyjowski: Hej, rób!

 

Zagłoba: Raz - dwa, raz - dwa! (trzask)

 

Kmicic: Niestety, szpadel się złamał.

 

Wołodyjowski: No cóż, ekspedientka uprzedzała, że to III gatunek...

 

Kmicic: I co teraz? Oleńka w szponach Bogusława, któren nie wiadomo jaką krzywdę jej czyni...

 

Wołodyjowski: Wiadomo, wiadomo...

 

Zagłoba: Wiecie co? Zaczekajmy do następnego odcinka, a nuż się coś wyjaśni?

 

Wołodyjowski: Właśnie, może jakiś przechodzień zgubi łopatę?

 

Zagłoba: Albo może Bogusław znudzi się Oleńką i sam ja ze zamku wykopsa? Wszystko w ręku Boga! Szable w dłoń!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rycerzy trzech – Kmicic, Wołodyjowski, Zagłoba

Gnębi nas pech, wszystkim nam się Oleńka podoba...

 

pamietasz?

 

kurczę ...to byla moja młodość :roll:

nie tylko Twoja :wink:

Radio trójka, 60 mint na godzinę..., lista przebojów Marka Niedźwieckiego...., to byli czasy....

 

To były piękne czasy, gdy babcia żyła,

Dziadkowi pod pierzyną stawala żyła!

 

Mój dziadek jak był młody był bardzo hardy,

miał wszystkie członki miękkie, a jeden twardy!

 

a teraz mój dziadunio przechodzi męki,

ma wszystkie członki twarde, a jeden miękki.

 

A teraz moi mili morał z piosenki:

używaj póki twardy bo będzie miękki!.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aaa, i jeszcze to:

"powtórka z rozrywki, z rozrywki powtórka,

słuchają jej biura, słuchają podwórka,

a czas sobie płynie banalnym tik-tak,

powtórka z rozrywki? - o tak!"

 

taaaa..., i " czemu ty dręczysz mnie, córko grabarza ..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aaa, i jeszcze to:

"powtórka z rozrywki, z rozrywki powtórka,

słuchają jej biura, słuchają podwórka,

a czas sobie płynie banalnym tik-tak,

powtórka z rozrywki? - o tak!"

 

taaaa..., i " czemu ty dręczysz mnie, córko grabarza ..."

...."świeże kwiaty wciąż przynosisz na mój grób..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...