Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

czy przechodziliście pierwsze miłości swoich dzieci


malgorzata222

Recommended Posts

Kiedyś, dawno temu :roll:, też chodziłam do liceum i miałam chłopaka ze swojej klasy. Chodzilismy ze sobą przez 4 lata.

I wiesz co? Tak, uczylismy się razem (ależ oczywiście, że nie tylko... :lol:).

Jego rodzice baaardzo byli z tego zadowoleni, bo ja się uczyłam lepiej i jego stękanie przed tablicą odbierałam jako osobisty obciach. A co zdopinguje lepiej 16-latka niż jego ukochana, której za niego wstyd?

 

Oczywiście, pytanie, jak się uczy ta jego dziewczyna. Może to jakaś straszna leserka i wtedy sprawa jest trudniejsza. Ale, jak juz ktoś zauważył, w tym wieku dziewczyny na ogół mają więcej oleju w głowie i odpowiedzialności niż chłopcy.

 

Pytanie do małgorzaty - jak się uczy dziewczyna syna? Czy tez ma merne oceny, czy sobie radzi z łączeniem edukacji z pierwszą miłością? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 88
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

No to gorzej.

W takim razie faktycznie pomysł ze wspólną nauką raczej odpada.

 

Pozostaje tylko apelować do jego ambicji życiowych i zdrowego rozsądku. Może warto przeprowadzić rozmowę na temat tego, co w dzisiejszych czasach mozna robić nie mając wykształcenia? Oraz ile osiągnąć? Z przykładami...

Osobiście obcięłabym też dostęp do internetu, albo raczej założyłabym limit czasowy (pół godziny dziennie). Choć tu pewnie zaraz posypią się na mnie gromy. Ale ja osobiście bardzo wyraźnie mam wrażenie, że tu jest główny "winowajca".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszczeco mi chodzi po głowie.

Spróbuj Małgorzato, mimo wszytsko, jak najprzyjaźniej odnosić się do tej dziewczyny i jak najmilej się o niej wyrażać. Nie przemycaj aluzji, że to przez nią jest z nim tak kiepsko, nie krytykuj, nie narzekaj, że spędza z nią za duzo czasu. Mamy chłopców są specjalistkami od takich aluzji... :lol: Trochę to chyba sprawa zazdrości. :wink:

Nie rób tego, bo on to odbierze jako atak na siebie, swoje uczucia i swoją niezależność i stanie okoniem, to pewne jak amen w pacierzu.

 

Spróbuj zaaprobować jego stan zakochania. Spróbuj oddzielić go od problemu złych ocen. Spróbuj "zwalić" w rozmowie całą winę na GG i komuter, jako pożeracza czasu (co w moich odczuciu, jak już pisałam, jest zresztą bardzo bliskie prawdy). Nie rób problemów z późniejszych powrotów popołudniami, podkreśl za to sprawę marnowania czasu na bzdurnych elektronicznych pogaduszkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym nie odciela internetu czy ograniczyla na pol godziny. Troche dziwne by bylo ze mama spedza czas na forum ( ile spedzasz tutaj czasu?) a syn ma zabronione uzywanie internetu czy ma pozwolenie na pol godziny. Kazdy z nas chyba wie jak szybko mija pol godziny.

Owszem ograniczenie ale w rozsadnych ilosciach.Calkowite zabranianie korzystania z internetu moze nie wyjsc na dobre - po pierwsze bedzie wsciekly na mame, a po drugie nie bedzie umial sie poruszac po internecie co jest wazne w dzisiejszych czasach.

 

Ale mam taki pomysl - kupilabym synowi jakis fajny ciekawy program komputerowy do nauki przedmiotow z ktorych synowi idzie kiepsko. Teraz sa bardzo fajne programy ktore ucza bawiac. Mysle ze syn zamiast siedziec na gg przez godzine to spedzi ta godzine na rozgryzaniu programu.

Natomiast rozmowa z synem jak najbardziej. Nie mozna tu mowic jak z nim rozmawiac i o czym bo kazde dziecko jest inne i z kazdym rozmawiac nalezy indywidualnie - na jednego podziala to a na innego co innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko, ale on ma JUŻ 16 lat! On nie jest dzieckiem, które można posadzić przed komputerem i będzie się uczyło bawiąc. Nie wiem, może teraz jest inaczej, młodzież jest inna niż wtedy, gdy ja byłam w tym wieku, ale pamiętam, że w wieku 16 lat już planowałam, gdzie pójdę na studia (chyba już nawet po raz pierwszy zmieniłam plany :roll:), do których przedmiotów się przykładać, które mnie nie interesują. Już wtedy brałam odpowiedzialność za swoją przyszłość, może dlatego, że wiedziałam, że nie mam innego wyjścia.

 

Trudno tutaj cokolwiek radzić. Nie wiemy, jakie syn Małgosi miał podejście do nauki przedtem, jaki mają ze sobą kontakt, jakie panowały do tej pory w domu zasady, czy chłopak zdaje sobie sprawę, że powoli wkracza w świat dorosłych, czy był wychowywany tak, by wiedzieć, że jest się kowalem własnego losu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marto ja nie mowie o programie dla dzieci.

Sa programy i dla mlodziezy a nawet dla doroslych ktore ucza bawiac - tzn. na zasadzie rozrywki czlowiek sie uczy. O takich programach mysle.

Wiem ze mlodziez teraz czesto uzywa takich programow do nauki.

Mam brata 19 lat i kuzynow w wieku 15- 19 widzialam ze chetnie uzywali takich programow. Lidzia sa programy i programy.

Ja jak mialam 16 lat bylam w 2 klasie technikum i wcale jeszcze nie myslalm gdzie pojde na studia. Wtedy najbardziej interesowalo mnie gdzie sobie z kolegami i kolezankami zrobimy klub osiedlowy gdzie bedziemy mogli posiedziec , pogadac i posluchac muzyki :p .

Nie zabierajmy mlodziezy tych lat mlodzienczych gdzie moga sie jeszcze troche pobawic. Oczywiscie szkola jest wazna ( byc moze najwazniejsza w tym okresie ) ale nie tylko ona. Trzeba zachowac rozsadek i umiar we wszystkim.

U mnie myslenie gdzie pojde na studia i co chce robic tak naprawde w zyciu przyszlo okolo 18 roku zycia - mniej wiecej w 4 klasie technikum - a wiec 2 lata pozniej niz ma syn Malgosi. 2 lata w wieku 16 - 18 lat to jest naprade duzo. Na wszystko przyjdzie czas. Doroslym to on sie jeszcze nabedzie , pozwolmy mu jeszcze troche "podorastac" - no w koncu po cos jest wiek dojrzewania. Oczywiscie musi byc swiadomy ze nauka jest wazna ale to mowimy dzieciom przeciez juz duzo wczesniej, juz 10 -cio latkowi mamy mowia - jak sie nie bedziesz uczyl bedziesz zamiatal ulice :wink:

Marta piszesz ze majac 16 lat juz bylas dorosla, bralas odpowiedzialnosc za swoja przyszlosc. Niektorzy owszem dorastaja szybciej ale wiekszosc dzieciakow ( tak mysle) majac 16 lat jeszce niestety nie mysli o przszlej pracy , rodzinie itp. Gdy ja mialam 16 lat to rodzice raczej bardziej poczuwali sie do dbania o moja przyszlosc niz ja sama. W szkole co prawda problemow nie mialam ale o przyszlosci - studia, praca - jeszcze nie myslalam. Moze bylam dziecinna - nie wiem, ale wydaje mi sie ze wszystko w moim zyciu przyszlo po kolei i w odpowiednim momencie .

Jak spojrze w przwszlosc to jestem zadowolona jak wygladaly moje mlodziencze lata .

 

Zeby nie wyszlo ze wg mnie Malgoska nic ma nie robic. Tak jak wczesniej pisalam - rozmowy chyba sa najwazniejsze. Wprowadzenie pewnych zasad i regol tez ( w tym ograniczenie internetu - ale nie do pol godziny :wink: )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym nie odciela internetu czy ograniczyla na pol godziny. Troche dziwne by bylo ze mama spedza czas na forum ( ile spedzasz tutaj czasu?) a syn ma zabronione uzywanie internetu czy ma pozwolenie na pol godziny. Kazdy z nas chyba wie jak szybko mija pol godziny.

 

Mama nie ma jedynki na semestr z biologii i sądzę, że jej obowiązki zawodowe i domowe nie cierpią na tym, że z internetu korzysta.

 

Owszem ograniczenie ale w rozsadnych ilosciach.Calkowite zabranianie korzystania z internetu moze nie wyjsc na dobre - po pierwsze bedzie wsciekly na mame, a po drugie nie bedzie umial sie poruszac po internecie co jest wazne w dzisiejszych czasach.

 

Nie będzie się umiał poruszać? :lol: Przeciętnie inetligentny nastolatek opanowuje internet w dwie godziny...

A syn Małgorzaty, zauważ, nie PORUSZA się po internecie, nie szuka w nim interesujących wiadomości. On siedzi na Gadu-Gadu i traci czas na NICZYM.

 

To naprawdę potrafi być problem, uwierz, Agnieszko. Syn mojej koleżanki wpadł w taki nałóg internetu i GG, że właściwie zaczął żyć życiem wirtualnym. Po szkole prosto do domu i do komputera, i tak do wieczora. NIe dało się go wypędzić z domu, żaden basen, żadna piłka, koledzy, kino, nic go nie interesowało poza grami interaktywnymi oraz tą namiastką życia towarzyskiego - Gadu-Gadu. Uczył się dobrze, więc trudno się czepiać, ale przerażające było jego uzależnienie i narastające oderwanie od rzeczywistości, a najbardziej- kompletny zainteresowania czymkolwiek poza komputerem.

 

To tak na marginesie głównej dyskusji, bo problem Małgorzaty z synem jest oczywiście trochę innej natury. Natury mieszanej, że tak powiem. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym nie odciela internetu czy ograniczyla na pol godziny. Troche dziwne by bylo ze mama spedza czas na forum ( ile spedzasz tutaj czasu?) a syn ma zabronione uzywanie internetu czy ma pozwolenie na pol godziny. Kazdy z nas chyba wie jak szybko mija pol godziny.

 

Mama nie ma jedynki na semestr z biologii i sądzę, że jej obowiązki zawodowe i domowe nie cierpią na tym, że z internetu korzysta.

 

Owszem ograniczenie ale w rozsadnych ilosciach.Calkowite zabranianie korzystania z internetu moze nie wyjsc na dobre - po pierwsze bedzie wsciekly na mame, a po drugie nie bedzie umial sie poruszac po internecie co jest wazne w dzisiejszych czasach.

 

Nie będzie się umiał poruszać? :lol: Przeciętnie inetligentny nastolatek opanowuje internet w dwie godziny...

A syn Małgorzaty, zauważ, nie PORUSZA się po internecie, nie szuka w nim interesujących wiadomości. On siedzi na Gadu-Gadu i traci czas na NICZYM.

 

To naprawdę potrafi być problem, uwierz, Agnieszko. Syn mojej koleżanki wpadł w taki nałóg internetu i GG, że właściwie zaczął żyć życiem wirtualnym. Po szkole prosto do domu i do komputera, i tak do wieczora. NIe dało się go wypędzić z domu, żaden basen, żadna piłka, koledzy, kino, nic go nie interesowało poza grami interaktywnymi oraz tą namiastką życia towarzyskiego - Gadu-Gadu. Uczył się dobrze, więc trudno się czepiać, ale przerażające było jego uzależnienie i narastające oderwanie od rzeczywistości, a najbardziej- kompletny zainteresowania czymkolwiek poza komputerem.

 

To tak na marginesie głównej dyskusji, bo problem Małgorzaty z synem jest oczywiście trochę innej natury. Natury mieszanej, że tak powiem. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten post powyżej jest mój.

 

 

Magmi ja cie nie rozumiem - przeciez mowilam ze ograniczyc internet jak najbardziej - tylko ze nie zabierac calkowicie - to nie jest rozsadne.

Poruszac sie umieja bo sie poruszaja, jak by sie nie poruszali to by nie umieli :wink:

Nie pisalam - a niech sobie siedzi na internecie ile chce co tam. Pisalam - ograniczyc internet ale nie odcinac calkowicie. No ja bym przynajmniej nie odciela lecz ograniczyla uzywanie.

Wycielas czesc mojej wypowiedzi i wyszlo na to ze mowie ze ani nie odcinac ani nie ograniczac- blagam nie rob tego wiecej - nie wycianaj czesci wypowiedzi , co powoduje ze zmienia calkowicie sens calosci.

 

Zreszta nie ma o co sie spierac, kazdy ma swoje zdania, a syn jest Malgosi , ona go zna najlepiej i wie co na niego podziala a co wywola w nim tylko bunt.Zycze jej aby pomyslnie rozwiazala problem jedynek w szkole syna.A synowi wspanialej przyszlosci :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się generalnie z Lidką i od początku twierdzę, że najważniejsze jest jasne postawienie sprawy:

 

Nie mamy nic przeciwko twojej dziewczynie.

Nie mamy nic przeciwko internetowi, jako takiemu.

Mamy bardzo wiele przeciwko twojej jedynce z biologii oraz zaniedbywaniu obowiązków.

 

Obawiam się tylko, że - sądząc z tego, co pisze Małgorzata - bez jakichś restrykcji się nie obejdzie. Chłopak na razie nie potrafi najwidoczniej jeszcze zapanować nad swoim czasem i samodzielnie zorganizować go tak, żeby starczyło go na wszystko. W tym wieku to całkiem zrozumiałe...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

a w ogóle to z czego ta jedynka??

 

 

Lidzia o ile pamietam to on ma 1 z biologii - a wiec jeszcze nie tak strasznie :wink:

 

a z biologii to rozumiem

w mat-fizie to jest zawsze najbardziej pogardzany przedmiot :D

 

czyli geneza tej jedynki jest po prostu taka, że nie chciało mu się tego uczyć, a nie taka, ze ma kłopoty w nauce

to jest normalne, że człowiekowi nie chce się uczyc takich łatwych przedmiotów

przynajmniej wiadomo, że łatwo się ta jedynkę poprawi

nie martw sie Małgorzatko

 

ps. mam nadzieje, że żaden biolog nie poczuł sie urażony - po prostu ta biologia w szkole to jakis nieporozumienie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko, to że byłam dorosła napisałam z przymróżeniem oka. Tam było ;) Chyba, jak nie, to powinno być. Oczywiście, że nie byłam dorosła. I rzeczywiście, jakaś dziwna chyba byłam z tym planowaniem studiów :roll: Pogadałam sobie właśnie z kolegami z pracy i oni uznali, że 16 lat to jeszcze niewiele na takie plany. Ale przyznaję, wszystko, co robiłam (wybór liceum, wybór profilu, wybór studiów) robiłam z myślą o przyszłości. To pewnie zależy od sytuacji rodzinnej. Nie twierdzę, że należy rezygnować z szaleństwa, zabawy, które są wręcz nieodłącznymi czynnikami tych młodzieńczych lat. Daleka jestem od pozbawiania kogokolwiek prawa do tego, bo sama szalałam, przyznaję też, że nie bardzo lubiłam się uczyć (nudne to wszystko było jak cholera), jednak zdawałam sobie sprawę, że bez tego ani rusz. Więc coś tam do głowy musiałam naładować. Agnieszko, a wiesz, czemu planowałam tak wcześnie? Z lenistwa. Bo nie chciało mi się uczyć wszystkiego. Stwierdziłam, że jeśli pójdę na uczelnię A, na wydział x, to nie muszę uczyć się tego czy owego. Plany niestety zmieniały mi się zbyt często :(

 

O matko, wyszłam na jakiegoś kujona i smutasa, który już w przedszkolu przyszłość sobie zaplanował. Chodziło mi raczej o to, iż mi zostało wpojone, iż odpowiadam za swój los. Nikt nigdy nie zaglądał mi do zeszytów, zawsze powtarzano mi, że skoro robię tak, a nie inaczej, to pewnie wiem, co robię, moi rodzice nawet nie wiedzieli, jakie mam oceny. Czy to w podstawówce, czy w szkole średniej. I chwała im za to.

 

Ja bym zaufała synowi. Jak już napisałam, nie wiem, jaki jest syn Małgosi. Ale załóżmy, że jest rozsądnym, myślącym chłopakiem. Jeśli tak, to sobie poradzi. To jedne z piękniejszych lat naszego życia. Pierwsze miłości, imprezy... Jeśli młody człowiek ma olej w głowie, to jedynka z biologii czy w-f-u ;) nie jest tragedią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nigdy nie zaglądał mi do zeszytów, zawsze powtarzano mi, że skoro robię tak, a nie inaczej, to pewnie wiem, co robię, moi rodzice nawet nie wiedzieli, jakie mam oceny. Czy to w podstawówce, czy w szkole średniej. I chwała im za to.

 

Ja bym zaufała synowi. Jak już napisałam, nie wiem, jaki jest syn Małgosi. Ale załóżmy, że jest rozsądnym, myślącym chłopakiem. Jeśli tak, to sobie poradzi. To jedne z piękniejszych lat naszego życia. Pierwsze miłości, imprezy... Jeśli młody człowiek ma olej w głowie, to jedynka z biologii czy w-f-u ;) nie jest tragedią.

 

NIe mogą się zgodzić z tą opinią. Przeczytaj, Marto, jeszcze raz wszystko, co napisła Małgorzta o swoim synu. Nawet zakłądając, że trochę przesadza i histeryzuje (przepraszam, Małgosiu), jej syn NIE JEST w tej chwili ROZSĄDNYM, MYSLĄCYM CHŁOPAKIEM. Zaćmiło go, zapewne czasowo, ale w tym akurat momencie na jego rozsądku kompletnie polegać nie można.

A czy jedynka z bologii na semestr jest, czy niejest tragedią, pogadamy, gdy Twoje dziecko dojdzie do wieku 16 lat... :wink:

 

I jeszcze jedno - na luksus nieinteresowania się ocenami swoich dzieci mogą sobie pozwolić rodzice, których pociechy uczą się dobrze. Jeśli dziecko uczy się źle, obowiązkiem rodzica jest interesowanie się tą sprawą, i to intesywne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...