smartcat 25.01.2005 11:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2005 Wątek ten wywodzi sie z wątku "Nerwica kur domowych" Utworzony został by oddzielić sprawę pomocy kolezance w jej problemach od spraw natury ogólniejszej czyli rozważań na temat psychologii i psychoterapii które tez w tamtym wątku wystapiły.Nie kontynuowałbym podniesionych tam spraw gdyby nie program który wczoraj obejrzałem o 23.00 a mianowicie Tok Show Jana Pospieszalskiego "Warto rozmawiać" Zaczynem programu był artykuł w któryms z tygodników o rynku psychoterapeutów. W programie wzieli udział:1)autor artykułu dziennikarz który wskazał ze sprawy psychoterapii nie sa ujęte w ramy prawne i właściwie to i ja smartcat mógłbym wywiesic tabliczkę na drzwiach z napisem"Psychoterapeuta"2) red. Wildstain który wskazywał brak metodologicznych podstaw werifikacji założeń i działań, metod i zasad psychoterapii ( psychoanalizy)3) troje psychoanalityków ( psychoterapeutów) Jerzy Pawlik i Wojciech Hańbowski, ( zaprezentowani jako uznani w środowisku ale nie znani medialnie) , Zofia Wrzesińska ( mogłem przekręcic jej nazwisko)4) Lekarz psychiatra i psychoterapeuta zarazem5) Ksiadz psycholog 6) Profesor Czabański (chyba, ale tez pamięć mogła mnie zawieść) - przewodniczący Polskiego Towarzystwa Psychoterapeutycznego czy jakoś tak, uczestniczacy z ramienia Polski w pracach zwiazanych ze regulacjami dotyczacymi profilaktyki zdrowia psychicznego obywateli Europy A o to co dało mi do myślenia po obejrzeniu programu: 1) z pomocy psychoterapeutycznej i porad psychologicznych skorzystało w Polsce 1,4 miliona osób z tego 2/3 miało poważne problemy ( a myślałem że ludzie krepuja się odwiedzać takie poradnie)2) Srodowisko nie mowiło jednym głosem czesto negując i poddajac w watpiwość wypowiedzi wspołuczestników.3) Profesor przytoczył wyniki badań Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego które wskazuja że ze wzgledu na brak spójnej metodologi badań NIE MOŻNA NIC POWIEDZIEC CZY PSYCHOTERAPIA DAJE JAKIEKOLWIEK POZYTYWNE EFEKTY! No byc moze sa jakieś weryfikowalne efekty przy leczeniu stanów lekowych i stanów depresyjnych ale i o tym mówił z rezerwą.4) Sa cztery nurty w psychologii które sa wykorzystywane w psychoterapii jednakże sa one ze soba SPRZECZNE jak powiedział ksiądz psycholog - co ciekawe nikt mu nie zaprzeczył - wspomniane było zagrożenie że ktos kto zaczał psychoterapie u "wyznawcy" jednego z tych nurtów a później trafi do kogoś o zgoła odmiennych zapatrywaniach może mieć metlik w głowie5) W USA jest problem "implementacji" przez psychoterapeutów w umysły dziesiątek tysiecy pacjentów wspomnień z dzieciństwa w których przwewija się watek molestowania. Szykuja sie fala procesów. A co gorsze świadczy że bezgraniczne zaufanie terapeucie jest po prostu niebezpieczne6) Ustawa regulujaca materie pracy psychologów i psychoterapeutów choć gotowa od 2001 wejdzie w życie w 2006 (może) 7) Ludzie chodza do psychoterapetow z bardzo zróżnicowanymi problemami próbujac przerzucic odpowiedzialnośc za swoje życie i podejmowanie decyzji na osoby trzecie. Zmierzam do końca. W tamtym wątku ELLI pisze: Pytanie mam następujące: czy którakolwiek z osób piszących rewelacje o manipulacji, praniu mózgu w psychoterapii, uzależniających psychotropach, szukaniu chorób tam, gdzie ich nie ma, itp. ma doświadczenia osobiste, które to potwierdzają? Bo z tego co widzę, jedynym "praktykiem" jest Inwestor, który pisze coś zgoła odwrotnego. Odrócę nieco przekornie to pytanie: Czy któś miał kontakt z psychoterapeutą, psychoanalitykiem, psychologiem który przyniósł mu pomoc w trudnych chwilach, depresji, w obliczu problemów? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 25.01.2005 12:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2005 smartcat, a ja ci też zadam pytanie: Czy ty przypadkiem nie dążysz do tego, żeby Redakcja zrobiła dostęp do Psychologa odpłatny? Za skierowaniem od lekarza rodzinnego? Lub bez? Ale za to z podaniem REGON? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość memento 25.01.2005 12:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2005 Ja.Zaczęło się od smutku, najpierw małego, bez specjalnego powodu, potem coraz większego, zajmujacego całe dnie. Świat zrobił sie szary, sny bezbarwne, ludzie powykręcani. Do tego dołączył lęk. Przerażajacy lęk, niepozwalajacy oddychać.Poradnia zdrowia psychicznego. Państwowa placówka, lekarze na kontrakcie z kasą chorych. Poczekalnia pełna schizofrenikow, paranoików i ja. Spocona mysz z odruchami wymiotnymi.Pierwsza rozmowa krótka, duzo chemii. Po dwóch tygodniach pierwsze rozmowy z psychologiem, takie zwykłe, sprawdzajace mozliwość myslenia.Potem co 2 tygodnie spotkania godzinne, rozwiazywanie testów, raz na miesiąc psychiatra i modyfikacja ilości leków.Uratowali mi zycie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 25.01.2005 12:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2005 smartcat, a ja ci też zadam pytanie: Czy ty przypadkiem nie dążysz do tego, żeby Redakcja zrobiła dostęp do Psychologa odpłatny? Za skierowaniem od lekarza rodzinnego? Lub bez? Ale za to z podaniem REGON? I oczywiscie z ksiażeczka RUM-owską? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Boguśka 25.01.2005 14:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2005 Gdyby nie Ci,w których sens pracy tak wątpisz,nie miałby kto napisać tego postuI nieprawda,że psychoterapeuta nie musi mieć uprawnień. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 25.01.2005 14:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2005 Boguśka, jeżeli to do mnie, to: A wiesz ty od czego był Stańczyk i jak tudną robotę odwala. Istna stajnia tego z mitów greckich, wierz mi . Wierz mi pełna deprecha, koszty koszty i użeranie się, a to z urzędasami, a to z dostawcami, a to z wykonawcami. Totalny smutak bez Stańczyka. Nie wierzysz popytaj. PS. Należy pamiętać, że Forrum może być ruchomym piaskiem (o to trąca o budowę, żeby nie było, że nie na temat), czasami ekshibicjonizm może być niewskazany. Nie podejrzewam o nic smartcata, ale ktoś słabszy może się zaplątać odkryć miętkie podbrzuszei zaliczyć cios. I po co to komu? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smartcat 25.01.2005 14:19 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2005 Gdyby nie Ci,w których sens pracy tak wątpisz,nie miałby kto napisać tego postu Boguśka, Memento ciesze sie szczerze że Wam pomoc okazała sie skuteczna. Wierzcie mi naprawde się ciesze. Tak właśnie, chcę się troche upewnic że przynosi ta działalność korzysci ludziom w potrzebie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 25.01.2005 14:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2005 Kroyena, praktykowałes w Delfach Sądzę, że pomału wykorzenia się z ogółu obraz wyniesiony z filmu amerykańskiego. Ta przyslowiowa leżanka, wspomnienia z dzieciństwa itp. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że po pomoc powinni sie zglosić do specjalisty. Tak jak z urazem kolana pędzimy do chirurga/na jednej nodze /, tak z lękiem, dłuższą handrą, uporczywym płaczem powinniśmy udac sie do psychiatry. Nie nalezy bać sie lekarza, no, może oprócz stomatologa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 25.01.2005 14:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2005 PS. Należy pamiętać, że Forrum może być ruchomym piaskiem (o to trąca o budowę, żeby nie było, że nie na temat), czasami ekshibicjonizm może być niewskazany. Nie podejrzewam o nic smartcata, ale ktoś słabszy może się zaplątać odkryć miętkie podbrzuszei zaliczyć cios. I po co to komu? Dlatego tylu tu Gości. I tyle postów "no zaloguj się". Bo ludziki lubią wiedzieć, kto jest kto. I gdzie ma mniętkie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 25.01.2005 14:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2005 Dlatego tylu tu Gości. Bo ludziki lubią wiedzieć, kto jest kto. I gdzie ma mniętkie. a ja zapomniaem napisać w pierwszym poscie ze karcic za nie logowanie sie pod stałym nikiem w tym watku nikt nie powinien żeby nie odkrywać własnie tego "mniętkiego podbrzusza" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smartcat 25.01.2005 14:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2005 Dlatego tylu tu Gości. Bo ludziki lubią wiedzieć, kto jest kto. I gdzie ma mniętkie. a ja zapomniaem napisać w pierwszym poscie ze karcic za nie logowanie sie pod stałym nikiem w tym watku nikt nie powinien żeby nie odkrywać własnie tego "mniętkiego podbrzusza" Czyli jak najbardziej dozwolona anonimowość ( uzupełniam mój poprzedni wpis!) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 26.01.2005 09:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Stycznia 2005 a co zrobić jeśli nikt i nic nie zaciągnie mnie do gabinetu psychologa lub psychiatry bo mi sie nic nie chce. Wiem!!! Dowiozą mnie w kaftanie? !!!Z łóżkiem? Ile razy można zmuszać się do życia???/?/??/???/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 26.01.2005 18:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Stycznia 2005 Ja z kolei może nie do końca na temat,ale od jakiegoś czasu obserwuję pewne zjawisko - coraz częściej stosowaną przez lekarzy diagnozę-na "tle nerwowym" albo "psychika".Wtedy,gdy sami nie mogą dojść przyczyny danego stanu.Mam na myśli lekarzy różnych specjalności. Przykład 1-znajoma mi osoba od kilku lat miał dość specyficzne objawy:początkowo wydawało nam się,że trzęsie głową w ramach zaangażowania w rozmowę,z czasem widać było,że jest to niezależne od tej osoby,a nie jest to typowy tik,ze 2 lata temu doszły jakieś dziwne ruchy szczęką Widać było,że to na tle neurologicznym.Ale nie potwierdził tego pan profesor neurolog kwitując:Na tle nerwowym,stresy,ale neurologicznie jest ok,nic się nie dzieje. Pani dentystka z kolei upatrywała w tym jakieś sprawy ze szczęką-bo to starsza osoba. Kiedy osoba ta zaczęła już tracić głos przy mówieniu,ktoś ją zabrał do lekarza.Natychmiast zlecono tomografię.Co się okazało?Oczywiście guz.To była ostatnia chwila. W szpitalu z tą osoba leżała młoda kobieta.Przez 5 lat leczona psychiatrycznie. Bo jak ktoś ma nagłe napady braku świadomości,to znaczy,że jest chory psychicznie. 5 długich lat hodowania potężnego guza. Przykład 2-typowy.Boli.Pyta si ę uprzejmie,co to,bo da się żyć z tym,ale woli wiedzieć,co to. Kilku kolejnych lekarzy-mhm....no nie wiem,chyba na tle nerwowym. Na pewno na tle nerwowym. [podstawowoy błąd-nigdy nie mów lekarzowi,co Ci powiedział poprzedni,bo ten to na pewno powtórzy,jeśli sam nie ma pomysłu i błąd będzie powielany) Kończy się na wizycie u psychiatry,ten stwierdza,że wprawdzie nie widzi postaw do leczenia,ale skoro boli w tym miejscu,a tu często jest nerwoból,to przepisze leki.Maleńką dawkę.Daweczkę taką tylko.Niech poczuje,że za coś tę stówkę płaci."Niech weźmie i niech przyjedzie za miesiąc po receptę" -rzecze pan profesor . Osoba bierze,ale czuje,że coś tu nie gra. Nie chce brać tych leków,nawet w takiej "daweczce" więc wywala i ..idzie do lekarki w rejonie.Przypadkowa pani doktór,lat 70 znajduje przyczynę-zwykły zrost. Znam wiele takich przypadków,gdy coraz częściej nadużywa się takiej diagnozy-bo ona jest oczywiście najprostsza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta1719498972 27.01.2005 08:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2005 Ja z kolei może nie do końca na temat,ale od jakiegoś czasu obserwuję pewne zjawisko - coraz częściej stosowaną przez lekarzy diagnozę-na "tle nerwowym" albo "psychika".Wtedy,gdy sami nie mogą dojść przyczyny danego stanu.Mam na myśli lekarzy różnych specjalności. Właśnie chciałam o tym napisać Opalko, ubiegłaś mnie. Sama jestem tego przykładem. Poszłam kiedyś do alergologa, bo z powodu alergii nabawiłam się astmy. Lekarz przeprowadził ze mną wywiad, jeszcze przez zrobieniem testów stwierdził, że wg niego to problem jest "w mojej głowie". Usłyszałam "czeka nas szereg badań, ale ja właściwie jestem pewien, co Pani jest". Dał mi numer do "jedynej godnej polecenia" pani psycholog czy psychiatry, już sama nie pamiętam Poinformował mnie, że będą mnie leczyć obydwoje, bo on zawsze leczy astmę z pomocą psychokogośtam. No cóż, nigdy do niej nie poszłam, wystarczyły najzwyklejsze w świecie leki na astmę i żyję sobie do dziś zdrowa na ciele i umyśle. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 27.01.2005 09:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2005 Nie mam zaufania do psychologow , dalczego a oto dwa powody: Jak bylam w ciazy bardzo wymiotowalam. Praktycznie prze 6 miesiecy calymi dobami. Schudlam strasznie w pierwszych 3 miesiacach. Nawet wody moj organizm nie przyjmowal. W koncu po rutynowych badaniach morfologicznych przed szpitalem zemdlalam. Karetka dowiezli mnie - 100m - do szpitala. Zawiezli mnie na oddzial patologii ciazy, polozyli i podlaczali przez cala dobe kroplowki - maz sie nawet smial - mowil - to jest sniadanie, potem bedzie obiad a potem kolacja. W ciazy bylam ze swiadomego wyboru, bardzo pragnelismy miec dzidziusia. Lekarz przepisal w karcie podawanie czopkow przeciwwymiotnych 3 x dziennie. No i przeszlo. ALe po jakis 3 dniach przyszedl jeden lekarz - stary ramol jeden i powiedzial do mnie tak:kto pani dal taka dawke lekow toz to jak dla konia.I ciagnal dalej - a co pani tak wymiotuje? ja na to - a co mysli pan ze ja tak celowo?a on wtedy do mnie z podniesionym tonem - a pani to wogole chce to dziecko????? zatkalo mnie , pojawily mi sie lzy w oczach i powiedzialam - jak pan tak moze? a on wtedy jeszcze dorzucil - nie wiem czy pani wie, ale 90 % odruchow wymiotnych u ciezarnych to jest pochodzenia psychicznego , od mozgu. Zazwyczaj kobieta nie chce dziecka, stresuje sie i wymiotuje - u pani tez moze to ma podloze psychiczne. Stary wstretny ramol.Ale nie wiem czy psychologiem byl czy tylko sie zabawial - nie mniej jednal dzialal jako przedstawiciel szpitalnych lekarzy. Nastepny przypadek po ktorym powiedzialam - zadnych psychologow.Moj synek urodzil sie z wada cewy nerwowej ( rozszcep kregoslupa). Byl to dla mnie ogromny szok bo cala ciaze bylo wszystko ok z usg.Lezalam w szpitalu gdzie nie bylo oddzialu chirurgi dzieciecej. Zabrano wiec mojego synka godzine po porodzie do szpitala oddalonego o 25 km aby przeprowadzic powazna operacje, po ktorej mialo sie okazac co go czeka. Dostalam o godzinie 24 informacje od meza przez kom. ze jest po operacji ze bedzie ok, ze wada byla mala , nerwy nie zostaly naruszone, ze bedzie chodzil, bedzie zdrowy. Ucieszylam sie ogromnie , plakalam ze szczescia do samego rana. A rano? przyszla pani psycholog szpitalna. I sie zaczely pytania? gdzie jest pani dziecko? ( jakby nie wiedziala) , jak sie pani czuje ? ( a gdzie byla wczesniej , po samym porodzie, w nocy kiedy czekalam na wyniki operacji?)Na pytanie jak sie czulam powiedzialam ze dobrze juz , ze bylo zle a teraz gdy wiem ze bedzie moj syneczek zdrowy bardzo mi sie poprawilo samopoczucie.Na co pani psycholog : no wie pani , a skad pani wie ze wada byla izolowana, ze nerwy nie zostyaly naruszone, jest pani tego pewna? i zaczela uswiadamianie - pani wie ze skutkami tego rodzaju wady jest paraliz od pasa w dol, wodoglowie, zaburzenia dzialania ukladu moczowego, nerek? dam pani nr do rechabilitantow , bo jak pani sama nie bedzie dziecka rehabilitowala, starala sie o jego leczenie to nie bedzie dobrze. Powiedzialam jej ze moj maz byl przy operacji i ze po rozmowie z chirurgiem powiedzial ze bedzie ok i zeby sie nie martwic. ze owszem beda robione jescze dodatkowe badania na wodoglowie ale uklad nerwowy nie zostal naruszony i ze paraliz nie nastapil ani nie nastapi. Zapytalam ja czy kontaktowala sie z owym chirurgiem. A ona na to ze nie.No wlasnie nawet sie nie skontaktowala a juz prorokowala co czeka mojego synka i mnie. A proroctwa byly koszmarne.Poprorokowala i poszla sobie. A ja za komorke i godzinna konferencja z mezem , z chirurgiem przez tel, plakalam. Wypisalam sie ze szpitala na wlasne zadanie po 2 dobie ( bylam po cesarce) i pojechalam do synka. Tam chirurg i grono profesorow specjalnie dla nas zrobilo zebranie i uspokoilo moje nerwy . Synek moj jest zdrowy, ma teraz 4 latka a o tamtym okropnym incydencie przypomina nam tylko mala blizna. Jest calkiem zdrow. Pani psycholog wcale mi nie pomogla, rozstroila mnie calkowicie, nie wiedzialam co z soba zrobic po jej odejsciu, zaczelam sie zachowywyc jak wariatka, wstawalam z lozka to znow siadalam, lazilam co chwila do toalety, rece mi sie trzesly itp. Maz jak przyjechal poklocil sie z pania psycholog. Niestety ale stracilam calkowicie zaufanie do psychologow i watpie abym nabrala zaufania kiedykolwiek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 27.01.2005 09:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2005 Nie mam zaufania do psychologow , dalczego a oto dwa powody: Jak bylam w ciazy bardzo wymiotowalam. Praktycznie prze 6 miesiecy calymi dobami. Schudlam strasznie w pierwszych 3 miesiacach. Nawet wody moj organizm nie przyjmowal. W koncu po rutynowych badaniach morfologicznych przed szpitalem zemdlalam. Karetka dowiezli mnie - 100m - do szpitala. Zawiezli mnie na oddzial patologii ciazy, polozyli i podlaczali przez cala dobe kroplowki - maz sie nawet smial - mowil - to jest sniadanie, potem bedzie obiad a potem kolacja. W ciazy bylam ze swiadomego wyboru, bardzo pragnelismy miec dzidziusia. Lekarz przepisal w karcie podawanie czopkow przeciwwymiotnych 3 x dziennie. No i przeszlo. ALe po jakis 3 dniach przyszedl jeden lekarz - stary ramol jeden i powiedzial do mnie tak:kto pani dal taka dawke lekow toz to jak dla konia.I ciagnal dalej - a co pani tak wymiotuje? ja na to - a co mysli pan ze ja tak celowo? a on wtedy do mnie z podniesionym tonem - a pani to wogole chce to dziecko????? zatkalo mnie , pojawily mi sie lzy w oczach i powiedzialam - jak pan tak moze? a on wtedy jeszcze dorzucil - nie wiem czy pani wie, ale 90 % odruchow wymiotnych u ciezarnych to jest pochodzenia psychicznego , od mozgu. Zazwyczaj kobieta nie chce dziecka, stresuje sie i wymiotuje - u pani tez moze to ma podloze psychiczne. Stary wstretny ramol.Ale nie wiem czy psychologiem byl czy tylko sie zabawial - nie mniej jednal dzialal jako przedstawiciel szpitalnych lekarzy. Nastepny przypadek po ktorym powiedzialam - zadnych psychologow. Moj synek urodzil sie z wada cewy nerwowej ( rozszcep kregoslupa). Byl to dla mnie ogromny szok bo cala ciaze bylo wszystko ok z usg. Lezalam w szpitalu gdzie nie bylo oddzialu chirurgi dzieciecej. Zabrano wiec mojego synka godzine po porodzie do szpitala oddalonego o 25 km aby przeprowadzic powazna operacje, po ktorej mialo sie okazac co go czeka. Dostalam o godzinie 24 informacje od meza przez kom. ze jest po operacji ze bedzie ok, ze wada byla mala , nerwy nie zostaly naruszone, ze bedzie chodzil, bedzie zdrowy. Ucieszylam sie ogromnie , plakalam ze szczescia do samego rana. A rano? przyszla pani psycholog szpitalna. I sie zaczely pytania? gdzie jest pani dziecko? ( jakby nie wiedziala) , jak sie pani czuje ? ( a gdzie byla wczesniej , po samym porodzie, w nocy kiedy czekalam na wyniki operacji?) Na pytanie jak sie czulam powiedzialam ze dobrze juz , ze bylo zle a teraz gdy wiem ze bedzie moj syneczek zdrowy bardzo mi sie poprawilo samopoczucie. Na co pani psycholog : no wie pani , a skad pani wie ze wada byla izolowana, ze nerwy nie zostyaly naruszone, jest pani tego pewna? i zaczela uswiadamianie - pani wie ze skutkami tego rodzaju wady jest paraliz od pasa w dol, wodoglowie, zaburzenia dzialania ukladu moczowego, nerek? dam pani nr do rechabilitantow , bo jak pani sama nie bedzie dziecka rehabilitowala, starala sie o jego leczenie to nie bedzie dobrze. W koncu zglupialam - psychologiem jest czy chirurgiem specjalista od wad cewy nerwowej? Powiedzialam jej ze moj maz byl przy operacji i ze po rozmowie z chirurgiem powiedzial ze bedzie ok i zeby sie nie martwic. ze owszem beda robione jescze dodatkowe badania na wodoglowie ale uklad nerwowy nie zostal naruszony i ze paraliz nie nastapil ani nie nastapi. Zapytalam ja czy kontaktowala sie z owym chirurgiem. A ona na to ze nie. No wlasnie nawet sie nie skontaktowala a juz prorokowala co czeka mojego synka i mnie. A proroctwa byly koszmarne.Poprorokowala i poszla sobie. A ja za komorke i godzinna konferencja z mezem , z chirurgiem przez tel, plakalam. Wypisalam sie ze szpitala na wlasne zadanie po 2 dobie ( bylam po cesarce) i pojechalam do synka. Tam chirurg i grono profesorow specjalnie dla nas zrobilo zebranie i uspokoilo moje nerwy . Synek moj jest zdrowy, ma teraz 4 latka a o tamtym okropnym incydencie przypomina nam tylko mala blizna. Jest calkiem zdrow. Pani psycholog wcale mi nie pomogla, rozstroila mnie calkowicie, nie wiedzialam co z soba zrobic po jej odejsciu, zaczelam sie zachowywyc jak wariatka, wstawalam z lozka to znow siadalam, lazilam co chwila do toalety, rece mi sie trzesly itp. Maz jak przyjechal poklocil sie z pania psycholog. Niestety ale stracilam calkowicie zaufanie do psychologow i watpie abym nabrala zaufania kiedykolwiek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 27.01.2005 09:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
smartcat 27.01.2005 11:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2005 Właściwie powołałem ten watek by znajdować pozytywne przykłady interwencji psychologa i psychiatry bo sam mam raczej złe doświadczenia ze swego otoczenia. Ale jeśli bedą i te negatywne to może też dobrze bo gdyby ktoś z nas musial sie udac po poradę psychologiczną to może czytając opisane historie wyczuli sie kiedy powinna mu sie zapalić czerwona lampka ostrzegawcza w głowie że to chyba nie jest własciwy człowiek mogacy pomóc. Zapewne jak w każdej profesji są partacze i gwiazdy, niestety partacze akurat w tej dziedzinie mogą wyrządzic BARDZO duzo szkód. Przykładów pozytywnych u mnie brak a negatywne opisze po krótce:1) NIEKOMPETENCJA - mamy po 14 lat, tych którzy noszą okulary wychowawca kieruje do poradni zawodowej na badania po kątem wyboru szkoły sredniej. Po badaniach kosultujemy się na temat wskazówek danych przez psychologów pracujacych w tej placówce. Panie po 2-3 godzinach testów stwierdziły kto ma jakie predyzpozycje z których smielismy się do bólu brzucha bo były absolutnie nie trafione ale ktoś słaby psychicznie mógł się zasugerowac tymi bzdurami - z tych co pamietam to były bardzo smieszne ( smieszne bo przez lata w szkole wie się w czym ktos jest dobry a w czym kiepski, czy potrafi się wysłowić czy może ma zmysł techniczny) a były nastepujące: kolega pomagał ojcu w warsztacie samochodowym od kiedy pamietam na jawce jeżdził tez jakoś wczesnie i lubił sie w przy niej grzebać a panie psycholozki orzekly ze to urodzony humanista - diagnoza liceum profil humanistyczny. Gośc prowadzi teraz warsztat ojca, lubi to, czytaniem zajmuje się jak musi przeczytac instrukcje obsługi. Drugi kolega był skazany na szkołe techniczną zreszta chyba na zawodówke ze wzgledu na kiepskie wyniki w nauce, my wiedzilismy ze to inteligentny leń z zacięciem humanistycznym - teraz to juz ksiądz chyba z profesurą. Może to kiepsie intrumenty którymi sie one psycholożki posługiwały może brak doswiadczenia ale wtenczas nabrałem przekonania że wiedza psychologiczna to jakiś humbuk, rozdety balon i wszystko można interpretować na milion sprzecznych zreszta sposobów.2) NIEKOMPETENCJA - matura, jedni szykują sie na studia inni do wojska a kolega mówi że idzie do szpitala psychiatrycznego bo nie chce tracić czasu na studia ani wojsko tylko prowadzic rodzinny interes, nie ma znajomosci wiec musi cos posymulować. My na jesieni na uczelnie czy w kamasze a on już po pobycie w szpitalu zreszta Intytucie Psychiatrii i Neurologii ma papiery czubka. Wykołował i lekarzy i psychologów z taka łatwościa że bilismy mu brawo jak pokazywał nam wypis ze szpitala na opijaniu tegoz sukcesu. Od początku do końca sprawa była fingowana w 100% naczytał sie tylko sporo3) BEZRADNOŚĆ - depresja osoby z rodziny. Leki, leki, i tylko leki trzymaja przy zyciu, pomoc psychologiczna no była, ale rownie dobrze mogłoby jej niebyć4) BEZRADNOSĆ - wielomiesięczne umieranie w cierpieniu - nieumiejetnośc kontaktu psychologa z chorym i rodzina ( a na marginiesie lekarz diagnosta nie zauwazył na badaniu prawie rok wczesniej raka jelita, po nastepne badaniu było juz za późno. ) Ale pewno dobrzy psycholodzy tez gdzieś są... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 27.01.2005 13:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2005 Gość - tak mi przykro,że tyle się wycierpiałaś. Niestety - niektórzy nie powinni pracować w tym zawodzie,nie powinni wogóle pracować z ludźmi Ale najważniejsze,że mały jest zdowy,chociaż pewno gdzieś to za Wami "się ciągnie".I że nie załamałaś się wtedy - po takiej ciąży i takim połogu - mogło tak się zdarzyć. smartcat i Opal - wy także macie rację ,niestety... Ale mimo wszystko uważam,że nie powinno być takiego tematu,takiej dyskusji. Dlaczego? Jak w każdym innym zawodzie - są profesjonaliści i amatorzy,uczciwi i oszuści,ludzie dobrzy i źli,nawet podli. A zdrowie - to taka szczególna wartość,fizyczne i psychiczne - jednakowo ważne,bo nierozerwalnie ze sobą związane. Znowu muszę coś osobistego. Właśnie wyszłam z klinki.Kilka dni temu pozbyłam się gipsu.Wspaniali fachowcy,zarazem bardzo mili i profesjonalni - kochają swoją pracę.Kilka godzin naprawiali coś,co popsuła tępa pani ordynator kilka lat temu Takie przykłady można by mnożyć,tylko po co?Dlaczego? Komu i czemu ma to służyć? Jeśli jest chociaż jedna osoba,którą psychiatra/psycholog uratował,ocalił rozpadające się małżeństwo,pomógł uporać się z lękami,nauczył asertywności - to czy nie warto? Po co taka dyskusja??? Opalku - masz rację,że lekarze nadużywaja czasem hasła "na tle nerwowym",ale jest też druga strona medalu. Osoba chorująca na depresję, a zwłaszcza nerwicę ma najczęściej silne objawy psychosomatyczne. Bolą głowa,kręgosłup,mięśnie,serce,żołądek - kazdy organ może być chory. I taki pacjent,zanim trafi do psychiatry,zrobi najpierw obchód po lekarzach wszelkich specjalności,zaliczy EKG,tomografię mózgu,usg wszelkich narządów,szczegółowe badania laboratoryjne...i wyniki będą super!Bo chora jest dusza, a sygnały wysyła całe ciało... Dlatego proszę - jeśli piszemy już na ten temat - to pod innym kątem. Spójrzmy na problem nie przez pryzmat zasadności bądź nie samej profesji psychologa i psychiatry,ale raczej doradzajmy,jak znaleźć tego dobrego,jakimi kryteriami się sugerować,jak ocenić,czy dany specjalista może pomóc osobie potrzebującej pomocy. Ja już na ten temat ise wypowiedziałam,a doradzam indywidualnie,na priva - juz wiele razy na tym forum,chociaż cieszyła bym się ,gdyby te porady nie były potrzebne.Trzymam kciuki za Was mimi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 27.01.2005 14:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2005 zgadzam sie mimi - mimo ze nie spotkalam na swojej drodze pozadnego psychologa z prawdziwego zdarzenia to mysle ze tacy sa gdzies tylko ja akurat na nich nie trafilam. W kazdym zawodzie jak piszesz sa fachowcy i partacze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.