Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy lubimy dzieci?


magmi

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 209
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Rzeczywiście dyskusja zboczyła nieco z torów. Dziecko w wieku 2-3 lat przechodzi okres buntu, potrafi nieźle narozrabiać, ale ma do tego prawo ponieważ uczy się dopiero norm zachowania.

Pisząc o ryczącym na cmentarzu dzieciaku może powinnam zaznaczyć, że wczesne dzieciństwo miało ono dawno za sobą, było w wieku ok.10-11 lat.

Nie o to jednak chodziło w moim poście. Miałam na myśli dokonywanie porównań.

Trudno się niekiedy dyskutuje na forum zwłaszcza jeśli zaczynamy rozmawiać o dzieciach.

Dzieci lubię i szanuję, co jest to istotne z uwagi na to, że zawodowo jestem związana z przedszkolem. Pozdrowienia dla wszystkich mamuś!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

smartcat

hi hi,już widzę,jak obserwujesz swojego Maluszka,wyszukując w nim swoje geny (te same oczka?identycznie dołeczki na policzkach?cholera,natura jest niesamowita!).

I jak odczytujesz ze śmiesznych minek rzeczy,które chce Ci przekazać.

A że czasem pomyślisz:"jeśli ona/on nie przestanie zaraz wrzeszczeć,wyjdę z siebie i stanę obok :evil: " - to też bedzie zupełnie naturalne - każdy nieraz ma takie reakcje,kazdy choć raz zatęskni za spokojem,słodką labą,kiedy nie było małego Łobuziaka.

A jeśli nie będziesz miał ochoty na zabawę z oseskiem,poród rodzinny,kąpiele i przewijanie - zdarza się i nic w tym złego.Odnajdziesz się wtedy,gdy zaczniesz mieć z dzieckiem kontakt bardziej intelektualny.I na pewno wszystkim opowiesz,że pierwsze było "ta ta" :D - życzę Ci tego cieplutko

 

p.s.moja starsza szusuje w Czechach,młodsza sprzedana dziadkom,a ja się ciesze,że mam spokój - chociaż to moje dwa skarby,też lubię czasem od nich odpocząć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

smartcat

hi hi,już widzę,jak obserwujesz swojego Maluszka,wyszukując w nim swoje geny (te same oczka?identycznie dołeczki na policzkach?cholera,natura jest niesamowita!).

I jak odczytujesz ze śmiesznych minek rzeczy,które chce Ci przekazać.

A że czasem pomyślisz:"jeśli ona/on nie przestanie zaraz wrzeszczeć,wyjdę z siebie i stanę obok :evil: " - to też bedzie zupełnie naturalne - każdy nieraz ma takie reakcje,kazdy choć raz zatęskni za spokojem,słodką labą,kiedy nie było małego Łobuziaka.

A jeśli nie będziesz miał ochoty na zabawę z oseskiem,poród rodzinny,kąpiele i przewijanie - zdarza się i nic w tym złego.Odnajdziesz się wtedy,gdy zaczniesz mieć z dzieckiem kontakt bardziej intelektualny.I na pewno wszystkim opowiesz,że pierwsze było "ta ta" :D - życzę Ci tego cieplutko

 

p.s.moja starsza szusuje w Czechach,młodsza sprzedana dziadkom,a ja się ciesze,że mam spokój - chociaż to moje dwa skarby,też lubię czasem od nich odpocząć

 

A propos mojego potomka in spe nie wykluczam takiego scenariusza :-)

Pamietacie to:

"Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni. Gdy w domu nie ma dzieci jestemy niegrzeczni..."

Moi bliscy majacy dzieci które własnie wyjeżdzaja mawiaja wtedy ze "pozbyli sie kotwicy" :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myslę trochę jak Aggi (troszkę wyżej).

Moja mama nie miała i nie ma rozdmuchanego instynktu macierzyńskiego. Mnie z pewnością kocha :wink: , ale widzę jak reaguje obecnie na małe dzieci i widzę też, ze ja mam tak samo. Własnych jeszcze nie mam a obce wywołują we mnie skrępowanie- bo jak z takim małym człowiekiem rozmawiać i o czym. Gdy jest ich więcej- po prostu mnie męczą i zawsze się cieszę, ze nie są moje i że ja mogę sobie od nich po prostu pójść do swojego spokojnego domu.

 

Mam koleżanki, w moim wieku, które już od kilku lat zachwycają sie bobasami na ulicy, na okładkach gazet, w telewizji. Nigdy ich nie rozumiałam. Ze zdziwieniem patrzyłam jak rozwija się w nich instynkt macierzyński a we mnie nie.

 

I w końcu przestałam się uważac za osobę dziwną. Za dziećmi nie przepadam z definicji, ale zobaczymy jak będę reagować gdy doczekam się kiedyś swoich (za czym też nie tesknię).

Są różni ludzie. Jedni lubią lody, inni nie. Jedni lubią morze, drudzy góry, w końcu jedni uwielbiają dzieci, inni nie. I nie można ich za to ganić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy lubimy dzieci ?

Taaa.Dlatego je mamy :D

Ponieważ babcie wspomagały nas w czasie godzin pracy (dziecko chore

no to do babci,wakacje w przdszkolu,szkole - do babci) uważaliśmy

i uważamy,że w sprawach towarzyskich radzimy sobie sami.

Tzn.dzieciatko bawi się razem z nami :lol:

Różne były sytuacje np.mieszkalismy przez pewien czas w pokoju z kuchnią.Ze względu na "małość" dziecka mielismy ograniczone wyjścia

ale dzięki temu,że prowadziliśmy dom otwarty (imprezy w kuchni wielkości

planowanego wiatrołapu :D ) nie zostaliśmy teraz sami.

Dziecko (10 lat) chadza z nami wszędzie i nie widze w tym nic niezdrowego lub uciążliwego.Jest jeden warunek ! SWOIMI DZIEĆMI zajmujemy się sami.U "obcych" zwracamy uwage,żeby nie rozpierała go energia.

Akurat moje dziecko jest wyjątkowo spokojne więc za bardzo się nie

meczyłam - ale trochę denerwują mnie cudze dzieci rozbierajace mój

magnetowid,gdzie mojemu osobistemu dzieciątku takich czynności

zabraniałam .

A bezdzietne osoby mówiące o bachorach ... przejdzie im.Po pierwszym

dziecku :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe do czego ten młodzian się tak uśmiecha. :roll:

 

Jak to do czego...do najnowszego modelu nocniczka z melodyjką :wink:

 

A tak poważnie, to lubię dzieci (nawet mam takie jedno w domu :wink: ), najbardziej fajowe są właśnie dwulatki,(chociaż tak jak A-g-n-e-s nie lubię jak mi dziecię grzebie w magnetowidzie, czy swoimi tłuściutkimi rączkami ku uciesze rodziców marze np. po ścianach) No, ale znam takie paniusie co im dziecko śpiewające czy mówiące wierszyk w kolejce do kasy przeszkadza :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to wina beztresowego wychowania ?

Pewnie tak,ale jak powiada mój osobisty tatuś :

"Jak ktoś ma pokopane w genach to mu wychowanie nie pomoże".

 

PS.Ostatnio (nb.w programie o wychowaniu psów ) usłyszałam,że nie ma pojęcia : beztresowe wychowanie.Bo jedno zaprzecza drugiem.Wychowanie wiąże się ze stresem a skoro bez stresu to jest

to chowanie .

 

Ps.2 Poza tym jeśli energiczny dwulatek zrzuci cos tam ze stołu itp.

to trudno,ups stało się.To przecież dziecko.Ale już od 10 latka

można oczekiwać,że w restauracji np.nie lata się między stolikami

i nie ściaga serwetki ze stołu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozbestwione przez Rodziców ????

pamietacie kadr z filmu Kingsajz , gdzie mamuska z coreczką idą przez targ i padają słowa

" nie kop pana , bo sie spocisz!!!"

 

to prawda ,że najwieksza krzywde dzieciom robią właśnie rodzice poprzez brak konsekwencji i brak czasu . Dzieci należy kochać i kontrolować , ufać ale sprawdzać . Nie można sobie pozwolić nawet na małe odstepstwa - dzieciaki z premedytacją to wykorzystują na własny uzytek -oczywiście ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mnie śmieszą argumenty ludzi bezdzietnych oskarżycielsko wycelowane w rodziców bachorów o bezstresowym wychowaniu :lol:

Każdy kto ma dziecko to wie o czym mówię, no chyba że jest jakimś cyborgiem i Rodzicem Absolutnie Doskonałym - ale współczuję dzieciom takich chodzących doskonałości

 

dzieci rozrabiają i tyle, taka ich natura,

kto zna np. mojego synka ten wie - np. na spotkaniach forumowych - trudno go utrzymać na miejscu, może byłoby to możliwe na łańcuchu przyczepionym do ściany :-? albo na smyczy z kagańcem i kneblem :o

a to że wsmarowuje resztki jedzenia w ubranko albo wypluwa akurat przeżuwane jedzenie na podłogę - po prostu nie chodzę z nim w kulturalne miejsca gdzie jest ładny design wnętrz (spotkania forumowe to BARDZO kulturalne miejsca, ale zwykle w ogrodzie albo w stanie surowym budynku, więc wyplute resztki jedzenia nie robią na nikim wrażenia)

 

Bylismy z nim w Krynicy w lecie - dla niego to był raj, tyle ludzi, ciekawych miejsc, duzo miejsca do biegania (deptak), w każdym ogródku grał zespół lub jazz band (nasz Misio jest bardzo muzykalny 8) ) - dostał lody i biegał z lodami pomiędzy elegancko ubranymi paniami z zagranicy, które udawały się na festiwal kiepurowski - akurat były koncerty. Truchlałam widząc Miśka lawirującego z kapiącą gałką loda w tłumie pomiędzy powiewnymi sukniami wieczorowymi dam ... ale co miałam mu zrobić? Wytłumaczyć? Dwulatkowi? Zbić? :o i tak by pewnie nie zrozumiał - przecież nie robił nic złego, nie był złośliwy czy niegrzeczy, tylko po prostu przeżył coś co go zauroczyło (nowe miejsce) a ponieważ ma dużo energii, było jak było (ludzie tylko pytali "a dlaczego on tak biega?" bo wbiegał do ogródków kawiarnianych między ludzi, a ja z paniką w oczach za nim - jest szybki jak błyskawica a w takim tłumie wystarczy sekunda żeby się zgubił - musieliśmy wyglądać jak kretyni :lol: )

 

Dla ludzi którzy nie mają małych dzieci pewnie był bachorem (tak jak mówi smartcat) a dla mnie po prostu małym, ciekawym świata, dzieckiem. Smartcat - co zrobisz jak twoje dzieci też będą takie żywe, inteligentne 8) i nie będą się słuchać?

 

Mój syneczek bywa małym złośnikiem, ale ma tak śliczne oczka i jest taki słodki że może sobie być jaki chce :D

 

A córeczka w jego wieku też rozrabiała - nad morzem zrobiła karczemną awanturę w pensjonacie o akustycznych ścianach że nie ma wózka do bujania (2,5 letnie dziecko bujaliśmy w wózku :oops: przy czym była już tak duża, że samodzielnie recytowała obszerne kawałki Brzechwy albo opowiadała bajki), musieliśmy się wynosić na drugi dzień :oops: ze wstydu

albo w restauracji cztery razy rozlała kompot czy zawartość talerza - pani z uśmiechem na twarzy zmieniała obrus bez mrugnięcia okiem - pewnie też ma dzieci - zresztą ta restauracja szczyci się tym, że dzieci mile widziane.

 

Niestety, jedyne restauracje - generalnie oczywiście - które programowo tolerują dzieci to McDonald czy KFC.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy lubię dzieci? Wiem, że kocham swoje :wink: . Kiedyś myślałam, że jeżeli nie będę mogła mieć dzieci nic się nie stanie, jest tyle fajnych rzeczy w życiu- nie wiem nawet dlaczego przyjęłam takie założenie :-?. Denerwowały mnie rozpieszczone dzieci (i nadal denerwują), nigdy nie zachwycałam się bobasami (przecież to ciągle tylko sra i beczy). Aż któregoś dnia spojrzałam na mojego męża i pomyślałam, że chciałabym mieć z nim dziecko (nie po porostu dziecko - tylko NASZE dziecko), że kocham go tak bardzo, że chcę z tej miłości "coś" stworzyć (ale szunie to zabrzmiało :evil: ). Zawsze byliśmy ze sobą szczęśliwi i świetnie się bawiliśmy "przed Zośką", ale dopiero teraz widzę ile byśmy stracili nie mając Zoinki. Aż strach mnie ogarnia, jak sobie pomyślę, że mogłoby jej nie być.

A co do wychowywania dziecka to prawie wszystkie moje teorie (nie nościć, nie dawać, nie pozwalać itp.) już dawno zweryfikowało życie :oops: ..... Ale od poniedziałku będę stanowcza :wink: !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...