Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy lubimy dzieci?


magmi

Recommended Posts

ech :lol:

lubię dzieci, nawet te "niewychowane" : w przeciwieństwie do niektórych :wink: dorosłych mają chociaż potencjał :lol: i jeszcze coś się da zrobić :lol:

 

mam syna :D coż to za kompletnie nieopłacalna inwestycja :o

w dodatku życie z nim to połączenie sportów ekstremalnych z budową domu systemem gospodarczym, wariacki kredyt i najpiękniejszy ogród razem wzięte :lol:

i na grzyba mi ta lodówka, którą co rano łapinka w poszukiwaniu kabanosa otwiera ? :lol:

te parkiety , które pupa froteruje ?

kanapy, serwety, rolety, tapety ?

 

no nie wiem :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 209
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ale już od 10 latka

można oczekiwać,że w restauracji np.nie lata się między stolikami

i nie ściaga serwetki ze stołu.

 

o, qurka :-? onegdaj mój 3 latek w restauracji siedział prosto, jadł nożem i widelcem ( ale to pizza była... nie liczy się :-? ), nie biegał i nie pluł, przed upiciem wody, ustka serwetką wycierał ...

a do kelnerki z tekstem : cio mi pani dziś zaproponuje :o bo ja bym sobie żiczył margeritę. Jest ???? :o

musi rozwinięty był nadto :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mnie śmieszą argumenty ludzi bezdzietnych oskarżycielsko wycelowane w rodziców bachorów o bezstresowym wychowaniu :lol:

Każdy kto ma dziecko to wie o czym mówię, no chyba że jest jakimś cyborgiem i Rodzicem Absolutnie Doskonałym - ale współczuję dzieciom takich chodzących doskonałości

 

mnie nie śmieszą za to rodzice takich bezstresowo wychowanych bachorów, ja im po prostu bardzo współczuję.

 

dzieci rozrabiają i tyle, taka ich natura,

kto zna np. mojego synka ten wie - np. na spotkaniach forumowych - trudno go utrzymać na miejscu, może byłoby to możliwe na łańcuchu przyczepionym do ściany :-? albo na smyczy z kagańcem i kneblem :

 

Sam bym nie wpadł na lepszy pomysł :-) Popieram. Uważam też ze przed sklepami gdzie można przyczepić rower, uwiazać psa, powinny być tez stanowiska dla dzieci! :-)

 

Truchlałam widząc Miśka lawirującego z kapiącą gałką loda w tłumie pomiędzy powiewnymi sukniami wieczorowymi dam ... ale co miałam mu zrobić? Wytłumaczyć? Dwulatkowi? Zbić?

 

Lać... no OK trzeba, ale może w takie miejsca swojego skarbu nie zabierać

 

 

Dla ludzi którzy nie mają małych dzieci pewnie był bachorem (tak jak mówi smartcat) a dla mnie po prostu małym, ciekawym świata, dzieckiem. Smartcat - co zrobisz jak twoje dzieci też będą takie żywe, inteligentne 8) i nie będą się słuchać?

 

WYCHOWAM! Choćby przez tresurę! :-)

 

Mój syneczek bywa małym złośnikiem, ale ma tak śliczne oczka i jest taki słodki że może sobie być jaki chce :D

 

O! Rozumiem Twoja postawę wobec ślicznookiego złośnika ale nie moge pojąć!

 

A córeczka w jego wieku też rozrabiała - nad morzem zrobiła karczemną awanturę w pensjonacie o akustycznych ścianach że nie ma wózka do bujania (2,5 letnie dziecko bujaliśmy w wózku :oops: przy czym była już tak duża, że samodzielnie recytowała obszerne kawałki Brzechwy albo opowiadała bajki), musieliśmy się wynosić na drugi dzień :oops: ze wstydu

 

O! Tego też rozumiem ale nie moge pojąć. To dziecko powinno sie wstydzic za swoje zachowanie. Kto kogo tu wychowuje???

 

 

Niestety, jedyne restauracje - generalnie oczywiście - które programowo tolerują dzieci to McDonald czy KFC.

 

Ufff. Dobrze by było ustawowo uregulować te sprawę. Rodzice z małymi dziećmi moga bywac tylko w fastfudach. Wstep do restauracji zabroniony - złamanie grozi sankcja długoletniego zakazu wychodzenia z domu bachorów. Jeśli sa filmy od lat 16 to i np w restauracjach, sal koncertowych powinna byc cezura wieku.

 

 

Ech, czasem chociaz warto pomarzyć że zyłoby sie w idealnym swiecie bez dzieci. Ale życie jest inne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

smartcat!!!

 

 

Chłopie widać ,że tresura pomyliła ci się z wychowaniem.

Proponuje żebyś swoje wypowiedzi dał do przeczytania swojej kobiecie bo może nie wie jaki masz pogląd na temat dzieci i potem możecie mieć małą rozbieżność zdań................

 

Paty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

smartcat!!!

 

 

Proponuje żebyś swoje wypowiedzi dał do przeczytania swojej kobiecie bo może nie wie jaki masz pogląd na temat dzieci i potem możecie mieć małą rozbieżność zdań................

 

Paty.

 

Chyba lepiej nie bedę dawał. Trzeba mieć swoje małe tajemnice :-)

Dziewczyny nie traktujcie tak seriozno moich wypowiedzi. Przecież wiem że nie bedzie nigdy przed sklepami stojaków z dziećmi na smyczy co nie znaczy że nie można pomarzyć :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba ludzie dzielą się na przed i po urodzeniu dziecka.

Ja w swojej obecnej sytuacji życiowej bardziej skłaniam się ku poglądom smartcata niż obecnych tu mam :lol:

 

Oczywiście wiązanie do kaloryfera i inne takie metody dyscyplinujące to przesada i traktujemy je tu z przymróżeniem oka, ale mnie z kolei wprawiają w osłupienie słowa i postawa BK. :o

 

Tyle w tym wątku było o tym, ze dziecko też człowiek. Racja, a skoro należy je traktować jako ważnego członka społeczeństwa, to obowiązkiem rodzicó jest, by ich dziecko nie utrudniało życia innym. A za takie na przykłąd uważam puszczenie ruchliwego malca z lodem w tłum ludzi w strojach wieczorowych. To nie wina dziecka, ale beztroska matki jest tu zatrważająca :o

 

Jeśli rodzice nie chcą, by inni ludzie mieli ich pociechę za odrazającego bachora, nie go po prostu uczą jak należy postępować. Inaczej w piaskownicy, inaczej w lesie, inaczej w tłumie ludzi czy gdzieś w obcym domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie i dyskusja poszły moim zdaniem w nieco chybioną stronę. Nie wymyśliłam tego sama, gdzieś to przeczytałam albo usłyszałam, ale na pytanie: Czy lubisz dzieci? można opwiedzieć tylko w jeden sposób: A lubisz dorosłych? Oba są tak samo absurdalne.

 

Otóż, moim zdaniem, to wcale nie są absurdalne pytania.

 

Można by, uogólniając, zapytać: czy my, Polacy, w ogóle lubimy innych ludzi?

Czy odnosimy się z życzliwością do obcych osób na ulicy, w kawiarni, w sklepie, w autobusie, itd.?

Gdy ktoś nam nadepnie na nogę, czy zakładamy, że to niewychowany cham i od razu warczymy, czy też zakładamy, że nas po prostu nie zauważył i się uśmiechamy?

 

To samo dotyczy dzieci.

Ileż się pojawiło w tej dyskucji opinii o bezstresowo wychowywanych małych potworach! Ileż zgorszonych westchnień wydano pod adresem niekompetentnych lub zaniedbujących swoje obowiązki rodziców!

Ileż wewnętrznego przekonania w tych głosach (należących niemal wyłącznie do ludzi jeszcze bezdzietnych), że oni sami doskonale wiedzą, jak dzieci wychowywać należy, oraz że - przy odrobinie tej wiedzy - wszystkich kłopotów z dziećmi można uniknąć...

 

Ja tam osobiście niewielu spotkałam rodziców ewidentnie zaniedbujących obowiązki wychowawcze, natomiast w ogóle nie spotkałam rodziców nie popełniających żadnych błędów (poza przyszłymi rodzicami, oczywiście :roll: :wink:).

Bardzo rzadko też zdarza mi się spotkać dziecko, które chciałabym wepchnąć do worka "nieznośny, rozpuszczony bachor". Większość dzieci zachowujących się niegrzecznie, zbyt żywo, zbyt głośno itp. "zawdzięcza" to swojej aktualnej fazie rozwojowej, albo po prostu zmęczeniu.

 

 

Mój syn przechodzil bardzo burzliwie drugi rok [...] rzucal sie na ziemie w sklepie, krzyczal, probowal wymusic na mnie kupienie czegos czy wziecie go na rece... akurat nie bylam w stanie ani go z nikim zostawic, ani przelozyc zakupow na inny termin, bo i tak nie mialabym go z kim zostawic.

 

Probowalam jak moglam nie dac sie sprowokowac i nauczyc go, ze nic tym nie wskora.

Reakcje? "Takiego to za noge do kaloryfera" - powiedziala pani w kasie w Hipernowej do mojego ojca, ktory placil wlasnie za zakupy, nie wiedzac, ze to dziadek potwora. [...], "kulturalna" starsza para spiorunowala mnie wzrokiem mamroczac w moim kierunku - "co za matka krowa"[...]

 

Na szczescie to zachowanie przeszlo dosc szybko, ale nietolerancja ludzi w Polsce pozostawila duze slady w mojej psychice.

Wrocilismy do Anglii, Kuba wykonal podobny numer, ja stalam obok i czekalam, az wstanie - bo nauczyl sie, ze niewiele zyska i dosc szybko konczyl pokaz - przechodzila jakas pani, ja az sie skulilam w sobie.

A ona poklepala mnie po ramieniu, pokazujac na nastoletnia corke powiedziala: Nie martw sie, ona byla dokladnie taka sama! Szybko z tego wyrastaja! I obydwie sie usmiechnely.

Jakas pani przechodzac powiedziala: Ooo, skad ja to znam! To normalne u takich maluchow.

 

Ale pozostala gleboka gorycz. I te slowa "co za matka krowa"...

 

No właśnie. Niestety, to opiasywane przez Ewę rekacje są typowe. Te polskie są typowe dla Polski, te angielske są typowe dla Anglii.

Smutne to.

 

Jeszcze konkluzja Ewy:

[...]pewnie, najlepiej, gdybym dziecko zamknela w domu i wypuscila, jak sie juz nauczy zachowywac. Tylko, kochani moi, skad ono ma sie nauczyc, jezeli nie przez interakcje? [...]

 

Otóż to. Skąd?

Jeśli będziemy trakotwać dzieci jako prywatne hobby rodziców, bardzo przy tym uciążliwe dla otoczenia, które najlepiej, gdyby uprawiali wyłącznie w domu, jakim cudem dzieci mają się nauczyć tzw. norm współżycia społecznego? Z książek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obowiązkiem rodzicó jest, by ich dziecko nie utrudniało życia innym. A za takie na przykłąd uważam puszczenie ruchliwego malca z lodem w tłum ludzi w strojach wieczorowych.

 

Osobiście też odebrała ten akurat post jako nieco beztroski. Bo dorosły tez człowiek... :wink: I gdy mu poplamią lodami nową suknię, ma prawo się zdenerwować. Na rodziców głównie.

 

Natomiast wymóg, by dziecko "nie utrudniało zycia innym" jest, moim zdaniem, całkowicie nierealny.

Ludzie w ogóle ciągle utrudniają sobie nawzajem życie. Na tym głównie polega życie w społeczeństwie, w przeciwieństwie do życia na bezludnej wyspie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doliczyć jeszcze należy pewnego rodzaju sztywność.Brak luzu,ale tego w dobrym znaczeniu,okraszonego życzliwością do innych.

Bezinteresowny uśmiech budzi zatrwożenie,lęk i zdumienie-"czego może chcieć,zaleca się albo mam gdzieś ubrudzoną twarz pewno".

A jeśli jest to dodatkowo dziecko,które pochodzi z innego świata,zadaje dziwne pytania,i jeszcze robi głupie miny...to już w ogóle ...

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

magmi

ja wtrącę tylko jedno słówko.

Z dziećmi można chyba też rozmawieć. Opowiadać, uczyć przez rozmowę, tłumaczyć konieczność nie robienia tego a tego w różnych sytuacjach.

Nie twierdzę, że to zdziała cuda a ni że obecni tu rodzice tego nie robią, ale to moja reakcja na słowa, że dzieci uczą się tylko przez interakcję.

Dzieciak nie musi specjalnie oblać pani na ulicy sokiem żeby się dowiedzieć że tak nie można.

 

Świadoma jestem tego, że jestem "mądra na sucho". Dzieci nie mam i wiem, że poglądy mogą mi się odmienic, kiedy już mamą kiedyś zostanę.

 

Ale nie można zaprzeczyć, że są i entuzjaści dzieci, którzy kwilą i kucają przy każdym wózku "z bagażem" i tacy, którzy na widok brzdąca najchętniej by uciekli. Ci pierwsi są w stanie zaakceptować wszystkie wybryki małego człowieka i jeszcze się nimi zachwycać a ci drudzy czepią się błachostek.

A zdrowy rozsądek podpowiada, że należy spojrzeć gdzieś w środek i nie przeginać ani w jedną ani w drugą stronę.

 

Piszą o nieutrudnianiu życvia innym miałam na myśli znów tego malucha z lodami w tłumie eleganckich ludzi. Dla mnie zgroza :wink:

 

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam ten wątek i ze zgrozą wspominam zdarzenie dotyczące mojej młodej i mnie.

Młoda wzbudzała zainteresowanie ludzi, bo cudne blond loki, zawsze ubrana jak z bajki w odjazdowe ciuszki, pyszczysko wiecznie uśmiechnięte i radosne. Gdzie nie weszłyśmy, zawsze ktoś jej coś dawał, a to lizaka, a to jabłuszko, zaczepiał jak zaczepia się młode śliczne szczeniaczki na spacerze.

 

No i była próba uprowadzenia młodej w wieku lat 2. Facet co kocha dzieci. Lubi, miłuje, przepada..mniam :evil: wymuskany, wypięlęgnowany, śnieżnobiała koszula i płaszcz z gabardyny.

Przeżyłam szok jak nie wiem. Dobry miesiąc nie mogłam tchu złapać.

Bacznie obserwowałam ludzi co pochylali się nad młodą.

Zaczęłam powarkiwać na co bardziej namolnych.

 

Uważajcie na tych co pieją z zachwytu, co się spoufalają i śmędzą " a synek jak ma na imię ? "

Nigdy nie myślałam, że mnie coś takiego spotka, że może to w ogóle coś takiego istnieć.

Owszem, słyszy się tu i tam, ale przecież dotyczy to nie mnie, nie znajomych...tylko obce osoby.

 

To tak gwoli tematu o lubieniu dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odpowiem magmi i Annie hurtowo :)

mój syn był na takim etapie : kultura + elokwencja + wybitnie 8) poprawne zachowanie :)

ale to minęło :cry: i na podstwie tego nie wyciagałabym jakis daleko idących wniosków :wink:

potem przyszedł inny etap, kiedy nawet jak spał musiał ruszać nóżką :lol:

takie prawo i o tym pisała magmi :)

ale ! nie moge wymagac od społeczeństwa :wink: ze będzie wiedziało na jakim etapie jest moje dziecko i dlaczego się tak czy inaczej zachowuje :)

o, a ile ma synek ? 1, 5 roku ? ach to normalne : w tym wieku każde dziecko pokazuje język albo mówi "d u p a" :o :lol:

 

no nie :)

społeczeństwo ma prawo :wink: domagać się ode mnie, że zachowam należytą staranność, aby progenitura ma nie stanowiła uciążliwośći wielkiej :D

i na tym polu rodzą sie największe konflikty , bo dla jednego "uciązliwością " będzie sam fakt oddychania dziecięcia ( za głośno, za szybko i w dodatku przez nos :wink: ) a dla drugiego śpiewanie w kólko jednej piosenki na całe gardło w autobusie :evil: - li tylko rozkosznym urozmaiceniem podróży :lol:

 

i powiem tak : z moich doswiadczeń rozlicznych w sytuacjach publicznych :lol: najtrudniejszą, najbardziej nietolerancyjną, niechętną, a czasem wręcz agresywną wobec dzieci ( i ich matek ) grupą społeczną są....niekoniecznie bezdzietne, ale...

kobiety w okresie około/ post menopauzalnym :( , tzw. jeszcze nie babcie :-?

 

od łagodnych uwag typu : "pani weźmie tego ( lub TO :o ) dzieciaka, bo jeszcze mi może płaszcz pobrudzić "aż po wyklinanie ( zupełnie bez powodu :wink: ) : noelafiryndy jedne, pasożyty społeczne ( to zwłaszcza za rządów AWS i ich półrocznemu urlopowi macierzyńskiemu :-? ) , parzą się tylko... :-?

 

ludzie są rózni :wink: dzieci też :lol:

 

fakt : nie spotkałam jeszcze Szweda, Anglika, Holendra, który by się nie uśmiechnął do dziecka i nie pomogł w sytuacji trudnej :wink: ( pomocą jest także nie udzielanie rad, nie komentowanie, nie bulwersowanie się etc. :) ) - ale to pewnie przez niski wskażnik demograficzny tak im się porobiło :wink:

 

i jeszcze na koniec taka refleksja :wink:

kupuję dziecku bilet i miejscowkę, jedziemy ekspresem, ciasno

przychodzi pan konduktor i oskarżycielsko wycelowanym palcem do mnie : dziecko - na kolana! ten pan nie ma gdzie usiąść !

zara, chwylunia... mamy wykupiony bilet i miejscówkę ( nie zdublowaną, pełnopłatną i pełnoprawną :) )

ja mogę - i jest to moja dobra wola :D ( jak mnie kto ładnie poprosi :D ) wziąć dziecko na kolana i przebujać się tak 6 godzin :-? ale dlaczego muszę walczyć o prawo siedzenia mego dziecięcia na wykupionym miejscu :o ?

 

dlaczego społeczeństwo nie widzi w nim człowieka, klienta , pasażera :wink: ?

 

jakoś nie widziałam, żeby z podobną propozycją wyskoczył konduktor do sąsiadów : e, a pan weź te panie na kolanka...

a może by im się to bardziej podobało niż 4 latkowi :lol:

 

no i tak to :D : dzieci i matki ( na urlopach :) ) - upośledzona grupa społeczna nie generująca wzrosu PKB :wink:

 

pozdarwiam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dziećmi można chyba też rozmawieć. Opowiadać, uczyć przez rozmowę, tłumaczyć konieczność nie robienia tego a tego w różnych sytuacjach.

Nie twierdzę, że to zdziała cuda a ni że obecni tu rodzice tego nie robią, ale to moja reakcja na słowa, że dzieci uczą się tylko przez interakcję.

 

Aniu, obawiam się, że w przypadku powiedzmy 2-latka, można (i trzeba) tłumaczyć, opowiadać, uczyć przez rozmowę :o, ale niestety w wielu przypadkach damy jedynie upust naszej chęci wygadania się :) Zapewniam: to nie tylko cudów nie zdziała, ale nie da nic a nic. Co nie znaczy, że nie należy reagować, gdy maluch uprzykrza życie innym. Reagować należy, ale on i tak nie zrozumie, że tak nie można. Na pewnym etapie rozwoju coś w tych maluchach siedzi. Ja sama nie wiem, co, ale wiem, że jedyną skuteczną reakcją na rzucającego się w kałużę i wrzeszczącego dwulatka (bo np nie chce z tej kałużyy wyleźć) jest odwrócenie uwagi malca, a nie tłumaczenie. Ewa świetnie to wszystko opisała. Ale masz Aniu rację, rzeczywiście tak na "sucho" zupełnie inaczej to wygląda. Ciekawa jestem, ilu z nas ominął ten bunt okresu wczesnodziecięcego :-? Ilu z nas było idealnymi, cichutkimi, kulturalnymi dwu-, trzylatkami. Ciekawe, co nasi rodzice by tutaj napisali :) Którzy z nich mieli cudowne dzieci, które nigdy nikomu nie przeszkadzały. To, że niektóre dzieci dają czasem w kość, nie jest wynikiem błędów wychowawczych (nie wykluczam, że czasami tak, ale o tym przekonać się można bardzo szybko - bunt minie szybko, złe wychowanie pozostawi swe piętno na długo lub na zawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sama nie mam jeszcze dzieci, ale kiedys opiekowalam sie w weekendy trojka chlopcow (2, 5 i 7 lat) w polsko-francuskiej rodzinie. I dlatego wiem, ze z dzieci mozna tak wychowac, zeby mozna je zabrac z domu bez narazania otoczenia na zniszczenie i nieprzyjemnosci. Moglam cala trojke spokojnie zabrac na spacer i dzieci wiedzialy, ze musza sie sluchac i nigdy nie bylo sytuacji, zeby np uciekaly, wybiegaly na ulice etc. Wiedzialy, ze trzeba mowic dzien dobry, do widzenia, dziekuje i prosze. Rodzice zabierali je bez stresu wszedzie, ale mieli zasade, ze nie zabieraja ich na spotkania wieczorem w restauracjach lub miejsca, gdzie beda sami dorosli. Dom mimo malych dzieci tez wygladal normalnie tzn zabawki dzieci byly w ich pokojach, a jak byly wynoszone w inne miejsca (salon) to w niewielkich ilosciach. I byly to normalne, wesole dzieci, tylko wychowane. Osobiscie mam nadzieje, ze moje kiedys beda podobne.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilu z nas było idealnymi, cichutkimi, kulturalnymi dwu-, trzylatkami.

 

Podobno ja byłam :roll: . Za to mój młodszy brat wręcz przeciwnie. Gdyby kolejność urodzeń była odwrotna, to mnie nie byłoby na świecie, bo mama nigdy by się po takich przejściach jakie miała z "następcą tronu" nie zdecydowała na drugie dziecko (tak przynajmniej twierdzi). Jest to moim zdaniem dowód na to, że czasami wychowanie nie ma nic do rzeczy... I faktycznie najgorszy był jako dwu-trzylatek.

A ja (podobno chodzący ideał :oops: ) byłam przez pierwsze 5 lat jedynaczką, rozpieszczaną przez całą rodzinę i na logikę to ja powinnam była dawać publiczne przedstawienia pt. "rozbestwiony bachor", a nie on :-? .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam ten wątek i ze zgrozą wspominam zdarzenie dotyczące mojej młodej i mnie.

Młoda wzbudzała zainteresowanie ludzi, bo cudne blond loki, zawsze ubrana jak z bajki w odjazdowe ciuszki, pyszczysko wiecznie uśmiechnięte i radosne. Gdzie nie weszłyśmy, zawsze ktoś jej coś dawał, a to lizaka, a to jabłuszko, zaczepiał jak zaczepia się młode śliczne szczeniaczki na spacerze.

 

No i była próba uprowadzenia młodej w wieku lat 2. Facet co kocha dzieci. Lubi, miłuje, przepada..mniam :evil: wymuskany, wypięlęgnowany, śnieżnobiała koszula i płaszcz z gabardyny.

Przeżyłam szok jak nie wiem. Dobry miesiąc nie mogłam tchu złapać.

Bacznie obserwowałam ludzi co pochylali się nad młodą.

Zaczęłam powarkiwać na co bardziej namolnych.

 

Uważajcie na tych co pieją z zachwytu, co się spoufalają i śmędzą " a synek jak ma na imię ? "

Nigdy nie myślałam, że mnie coś takiego spotka, że może to w ogóle coś takiego istnieć.

Owszem, słyszy się tu i tam, ale przecież dotyczy to nie mnie, nie znajomych...tylko obce osoby.

 

To tak gwoli tematu o lubieniu dzieci.

Ziaba, aż mnie ciarki przeszły :evil: :evil: :evil: Co za kretyńskie czasy mamy. Czy ten pan odpoczywa sobie na koszt podatnika???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...